Posadzka Zbrukana Krwią..., Cztery pogrzeby i wesele
Projektowanie stron internetowych General Informatics, oferta kolonii Harry Potter Kolonie dla dzieci Travelkids | Szybki i bezpieczny 24h | Pomoc Szukaj Użytkownicy Kalendarz |
Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
Posadzka Zbrukana Krwią..., Cztery pogrzeby i wesele
Seiya |
25.12.2004 23:24
Post
#1
|
Kandydat na Maga Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 80 Dołączył: 04.01.2004 |
1
"Weak her bones, cold her breath praying fearfully in the moment of death feels the sleep coming near tries to keep her eyes open and clear through the dark, there’s the sound she fears" Było inaczej. Dużo się zmieniło. Chyba, że to umiejętność ojca do ubarwiania opowieści tak zmieniły jego wyobrażenia o Hogwarcie. Podstawową różnicą był wiek przyjmowania uczniów. Chyba rzeczywiście jedenstolatkowie nie nadawali się na porządnych magików...Choć spotkało się to z przeciwem Ministerstwa Magii Dumbledore dopiął swego. Ileż w domu się nasłuchała...Prawie przez okrągły miesiąc jej rodziciel jedynie narzekał. "Jak to może być, żeby zaczynać życie magiczne w wieku piętnastu lat!"- to były słowa, która najczęściej słyszała w wakacje cztery lata temu. W sumie było jej go żal. Już kupował wyprawkę, kiedy nagle wyszło to zarządzenie... Ale teraz, kiedy z odległej stacji Hogsmeade majaczyła przed nią niewyraźna sylwetka Hogwartu zaczynała rozumieć te zmiany...Zamiast rozświetlonego zamczyska zobaczyła wysoki, zatopiony w mroku budynek nastrojem przypominający neogotyckie budowle. Jej lęki zaczęły się potęgować, gdy już od jeziora zaczęły dochodzić do jej uszu jęki umęczonych dusz. Z początku nieco zezłoszczona klęła na sposób witania uczniów, jednak zaczęło ją to irytować...Woda także była dziwnej barwy. I taka mętna...Mgła unosząca się ponad taflą jeziora była niemal namacalna, i jednocześnie groźna...Jakby dno wypełniona świeżą krwią... Nagle straszną ciszę przerwał krzyk dziewczyny siedzącej obok niej. Spojrzała nieco zdziwiona na sąsiadkę w łodzi. Najpierw pomyślała, że taka tandetna blondynka nie potrafiła wytrzymać presji tak dziwnego klimatu, jednak gdy po chwili podobne piski rozbrzmiały na całym jeziorze dziewczyna zrozumiała o co chodzi. Powoli podniosła głowę, jakby bała się tego co ma za chwilę zobaczyć. Tysiące głów...Dziwnych. Dużych. Samych głów, przejrzystych, a jednocześnie strasznych. Te lewitowały pomiędzy łodziami wydając przeraźliwe śmiechy. Nagle zauważyła sunącą ku niej roześmianą twarz wykrzywioną w masakrycznym uśmiechu. Przelatując nad nią schlapała ją posoką wypływającą z karku. Usłyszała za sobą jedynie śmiech: "Wreszcie Bez Głowy!". Dziewczyna szybko zaczęła obmacywać oblane miejsca...Przecież duchy nie mają krwi, tłumaczyła sobie histerycznie starając się zmazać z siebie płyn ducha. Z trudem łapała powietrze w płuca starając się nie zanieść się histerycznym krzykiem... W końcu łódka przybiła do plaży, a dziewczyna mogła się z niej wydostać. Szybko ustawiając się za wielkim przewodnikiem ruszyła ku wysokim schodom prowadzącym ku czarnym wrotom, które otwarte były już na powitanie nowych uczniów. Starsi dotarli wcześniej karetami zaprzężonymi w konie bez głów. Tak przynajmniej wmawiał im ojciec. Nagle zauważyła niewyraźnie majaczącą na szczycie schodów zamazaną postać. Po wyczerpującej wspinaczce stanęli naprzeciwko wysokiej kobiety pokrytej od stóp do karku czarną suknią, na głowie zaś powiewała czarna woalka zupełnie zasłaniająca twarz. Mimo wszystko dziewczyna miała nieodparte wrażenie, że oczy kobiety są wbite w nią, jakby ta patrzyła na nią z nienawiścią. - Witaj, Anne Claire- wycedziła przez zęby kobieta. -------------------- Róże, ich płatki...Nasze matki- matki miłości, matki ludzkości...
|
Kontakt · Lekka wersja | Time is now: 04.06.2024 03:30 |