Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

9 Strony « < 3 4 5 6 7 > »  
Closed TopicStart new topicStart Poll

Drzewo · [ Standardowy ] · Linearny+

> Ten Pierwszy Raz, erotyk psychologiczny

Co sądzicie o tym opowiadaniu?
 
Dobre - zostawić [ 48 ] ** [94.12%]
Gniot - wyrzucić [ 3 ] ** [5.88%]
Zakazane - zgłoś do moderatora [ 0 ] ** [0.00%]
Suma głosów: 51
  
nut
post 13.11.2005 17:21
Post #101 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 22
Dołączył: 14.04.2005




QUOTE(Nimbuska2000 @ 17.10.2005 16:08)
QUOTE
Naguś pisze i na pewno nie zostawi tak tego opka.
Ma po prstu na razie problemy osobiste, ale "Ten pierwszy raz" będzie kontynuowany, cierpliwości.

no skoro tak, to uzbrajam się w cierpliwość. Bo naprawdę warto. Ach i pozdrowienia dla arcygenialnej autorki wink2.gif
*



Trafne uwagi
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
nut
post 13.11.2005 17:38
Post #102 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 22
Dołączył: 14.04.2005




QUOTE(MaryStebbins @ 30.10.2005 21:49)
Hmm. Kilka pojedynczych bledow. Poza tym mam zastrzezenia co do postaci Hermiony. Mianowicie panna Granger byla osoba rozsadna(w pzreciwienstwie do pozostalych czlonkow Tria). Ona nigdy w zyciu nie wdalaby sie w tak niesprecyzowany zaklad. Kolejna rzecz-nie wierze , ze jakakolwiek wspolczesna kobieta dalaby sie tak ponizyc w imie honoru. Bo skazujac sie na takie upokorzenia szarga go. Ale wlasnie ten moment, ktoremu tak bardzo brak autentycznosci jest przedsionkiem do bardzo interesujacego i wciagajacego opowiadania. Z niecierpliwoscia czekam na nastepna czesc.
*




Chodziło mi o to
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Kara
post 14.11.2005 12:33
Post #103 

Absolwent Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 666
Dołączył: 12.11.2005
Skąd: 3miasto

Płeć: Kobieta



Mnie sie tam podoba jak juz mówiłam jestem fanką twojej twórczości i Kitiary i każdej z osobna powodzonka i piszcie jak najwięcej tongue.gif Pozdro
Kara


--------------------
Luke I'm your father!!!
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
MaryStebbins
post 10.12.2005 23:43
Post #104 

Szukający


Grupa: Oczekujący
Postów: 461
Dołączył: 29.10.2005
Skąd: Mazowsze

Płeć: Kobieta



Przepraszam, ze ponaglam, ale GDZIE NASTEPNA CZESC?Ja sie juz nie moge doczekac, nie spie po nocach, analizuje ulozenie gwiazd, czynniki atmosferyczne...Litosci..
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Darkness and Shadow
post 12.12.2005 17:54
Post #105 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 77
Dołączył: 12.12.2005
Skąd: z dziury zabitej dechami ;)

Płeć: Kobieta



Cóż... zdarzały się niedokończenia wyrazów na "ą" lub "ę", ale warto zwrócić uwagę na fabułę <brawa> Tak jak zwykle niechętnie patrzę na erotyki to ten przeczytałam bardzo chętnie. Mam nadzieję, że nadejdzie dalszy ciąg.


--------------------
Forever, your eyes will hold the memory.
I saw your heart as it overtook me.
We tried so hard to understand and reason
But in that one moment, I gave my heart away.


Wróciłam. Tak jakby.

Moje forum. Przystań obłąkańców.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Nagini
post 18.12.2005 09:57
Post #106 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 16
Dołączył: 28.06.2004




Bardzo przepraszam, że tak długo nic nie wklejałam, ale za to sa dwa rozdziały pod rząd. Ten drugi wkleja Kitiara, która zgodziła sie ze ,mną pisać. Nastepne rozdziały powinny pojawiac sie w odstepie miesiąca, ponieważ wyprwadzam sie do komputera będe miała mocno ograniczony.

VI

Hermiona wpatrywała się w niego z niedowierzaniem, on nie mógł mówić prawdy. To było nie możliwe. Ona przecież nigdy o czymś takim nie słyszała... ale to wcale nie musiało znaczyć, ze takie prawo nie istnieje.
- Nie wierze ci!
- A czy ktoś ci karze? Jak chcesz możesz stąd wyjść i się przekonać? Powiem ci nawet gdzie można znaleźć zapiski dotyczące tego kretynizmu... o ile tylko będziesz w stanie przekroczyć próg tej sypialni – coś w głosie mężczyzny sprawiło, że Hermiona zbladła jeszcze bardziej.
Chyba te nutki rezygnacji, tak nie podobne do niego, uświadomiły jej, że to musi być prawda. Nie chciała jednak tak po prostu w to uwierzyć. Już miała się zacząć z nim wykłócać, gdy dotarło do niej, co jeszcze powiedział.
- Jak to, jeśli będę w stanie wyjść stąd? Przecież mnie nie zatrzymasz?
- Ja nie, – Draco uśmiechnął się gorzko zaczął wciągać na siebie spodnie, musiał się przejść, bo zaraz coś lub kogoś rozwali. – Merlin oprócz tego, że stworzył coś takiego, wymyślił jeszcze, że małżeństwo musi sypiać w jednej sypialni, nie ważne, co robią w dzień, mogą się nienawidzieć, pogardzać sobą, ale sypiać muszą razem, szczególnie dotyczy to kobiet. W nocy nie mogą opuścić mężowskiej sypialni chyba, że ich życie byłoby zagrożone, wtedy to zakaz ustępuje automatycznie.
- A jeśli będę chciała skorzystać z toalety, to co wtedy? – Hermiona zapytała z gryząca ironią.
- To masz szczęście, że w pokoju mam prywatną łazienkę.
- Zapomnij, nie żyjemy w średniowieczu i wcale nie musze z tobą sypiać.
- Rób sobie co chcesz, mnie to nie interesuje, byłeś tylko przestrzegała reguł naszego zakładu, który dalej istnieje. A teraz wybacz, ale muszę coś załatwić.
Bez dalszych wyjaśnień Draco wyszedł z pokoju zostawiając zdenerwowaną Gryfonkę samą sobie.
Hermiona przez chwile wpatrywała się w zatrzaśnięte drzwi, wreszcie wstała z łóżka i nie zważając na ból, jaki nadal odczuwała po brutalnym zbliżeniu zaczęła się ubierać. Ponieważ jej sukienka była kompletnie zniszczona zarzuciła na siebie szatę Dracona, którą ten zostawił na fotelu. Tak ubrana zbliżyła się do drzwi z zamiarem natychmiastowego opuszczenia jego pokoju. Nie zdążyła jednak dotknąć klamki, gdyż przez jej ciało przeszła okropna fala bólu. Poczuła się tak, jakby ktoś przebił jej brzuch rozgrzanym żelazem. Opadła na podłogę, a z oczu poleciały jej łzy. Przez chwile nie mogła złapać powietrza, ból był tak okropny. W momencie, gdy próbowała podnieść się na nogi uczucie powróciło. Trwało do czasu, gdy Hermiona zrozumiała, że nie może wydostać się z sypialni Ślizgona. Blada poczołgała się do łóżka swojego oprawcy i ledwo się na nie wdrapała. Z bólu nie mogła się utrzymać na nogach. Była w pułapce bez wyjścia.

###

Draco szybkim krokiem podążał w stronę gabinetu Severusa. Potrzebował porady i nie wiedział do kogo się zwrócić. W dalszym ciągu był pod wpływem wielkiego szoku. Niecałe dwadzieścia minut temu ożenił się i bynajmniej nie był tym zachwycony. On tego wcale nie planował, chciał trochę bezproblemowego seksu i powyżywania się na Granger, a tu takie bagno. Wściekłym głosem wymówił hasło „Żegnaj Potti” i dostał się do gabinetu dyrektora. Ku jego zadowoleniu Severus jeszcze nie spał, tylko przeglądał jakieś listy. Zdziwiony spojrzał się na młodszego kolegę i spytał.
- Stało się coś?
- Stało, jak cholera! - Severus uniósł brew do góry, w końcu prędzej czy później Malfoy sam powie mu o co chodzi, a sądząc po jego zachowaniu nastąpi to zdecydowanie wcześniej.
- Co wiesz na temat prawa Merlina względem rozdziewiczenia? – wypluł Draco i opadł na fotel. Przez chwilę wyglądał na kompletnie wyczerpanego, jakby to jedno zdanie odebrało mu wszystkie siły życiowe.
- Wiem, że dają się w to wrobić tylko kompletni frajerzy i głupcy... przynajmniej do tej pory tak myślałem... kretynie!
- Dzięki, na ciebie zawsze można liczyć – powiedział Draco podnosząc się z miejsca, wyglądał jak mokry, zabłocony spaniel, którego ktoś właśnie skopał.
- A co mam ci powiedzieć? Od ponad stu lat nikt nie słyszał, żeby ktoś dał się w to wrobić, a przynajmniej nikt ze Slytherinu. Nie moja wina, że jesteś głupcem. Dobra już nic nie mówię – stwierdził Severus na widok jego zbolałej miny – powiedz lepiej jak ty dałeś się w to wrobić.
I tak po godzinie i dwóch butelkach Ognistej Severus Snape znał już każdy szczegół życia intymnego swego byłego ucznia. I bynajmniej wcale mu nie współczuł. Skoro młody Malfoy był na tyle głupi by zapomnieć o tak drobnym szczególe, jak bardzo prawdopodobne dziewictwo Granger – Ja – Wiem – To – Wszystko, to już jego problem. Pocieszył go tylko tym, że podobno w XIV wieku udało się uzyskać rozwód, ale dokładne dokumenty na temat tego precedensu znajdują się we Włoszech i trzeba by było czekać przynajmniej miesiąc na uzyskanie zgody by ujrzeć te, tak cenne w tej chwili, informacje.

###

Po półtorej godziny regularnego chlańska Draco Malfoy trzeźwy jak nowo narodzone dziecię wszedł do swej sypialni. Pierwszą rzeczą, jaką zobaczył była jego szata porzucona na podłodze, najwidoczniej Granger próbowała opuścić pokój. I chyba jej się nie udało sądząc po tym, że śpi zwinięta w kłębek na jego łóżku... i cholera, nawet on musiał, acz bardzo niechętnie przyznać, że nawet tam pasuje.
Sam siebie sklął, za te głupie myśli i ruszył w stronę łazienki. Wziął szybki, zimny, prysznic i nie kłopocząc się zakładaniem bielizny wsunął do łóżka.
Draco patrzył na śpiąca obok niego kobietę. Wyglądała niewinnie i bezbronnie i zdecydowanie była ładna i bardzo kobieca.
"Gdyby tylko nie była szlamą, to nawet nie byłoby tak źle. Cholera!" - pomyślał poirytowany mężczyzna. - "Mam pieprzoną żonę... Zdecydowanie. Sam ją pieprzyłem." - Uśmiechnął się pod nosem na myśl o własnym wyrafinowanym poczuciu humoru.
Hermiona spała głęboko i słychać było jej miarowy, spokojny oddech. Na szyi miała wisiorek z wężem. To było dosyć ciekawe zjawisko.
"Na tyłku ma smoka, a na szyi węża i ona jest z Gryffindoru. Świat schodzi na psy... Znaczy na szlamy." - Znowu zachciało mu się śmiać z własnego dowcipu wyższych lotów.
Wisiorek umieszczony był na dosyć grubym łańcuszku i był bardzo misternie wyrzeźbiony. Draco wziął go w dłoń i przyjrzał mu się uważnie. Gwizdnął cicho. Cudo było zrobione z białego złota a w miejscach ślepków błyszczały drobniutkie szmaragdy. Mężczyzna bawił się przez chwilę wisiorkiem na szyi własnej żony.
"Żona. Chryste, mam żonę. I to kogo? Wiem - To - Wszystko - Omnibus - Granger... Nie, teraz już ma na nazwisko Malfoy. I pewnie widniejemy już w Magicznym Rejestrze Małżeństw jako Draco i Hermiona Malfoy'owie. Nawet nie brzmi tak źle... Stop! To brzmi fatalnie. To jest fatalne." - Dracze jęknął w duchu. Nie pozostawało mu nic innego, tylko czerpanie, jak największych korzyści z zaistniałej sytuacji. I właśnie postanowił się wziąć za tą fascynującą i miłą czynność. Odsunął kołdrę i pocałował lewy sutek Hermiony, który automatycznie stwardniał pod wpływem jego pieszczot. Drugą dłonią zaczął pieścić prawą pierś kobiety. Świeżo upieczona pani Malfoy jęknęła głośno i się obudziła. Draco zaśmiał się cicho.
- Dzień dobry, żono - powiedział z przekąsem
- Idź się utop, Malfoy - odpowiedziała mu kulturalnie.
- Maniery i słownictwo, Granger.
- Ha! Teraz już nie możesz na mnie mówić Granger i przestań macać mnie po piersiach!
- Będę cię macał tam gdzie mi się spodoba i to z dwóch powodów. Pierwszym jest nasz zakład a drugim...
- Ała - powiedziała cichutko i spojrzała na niego z wyrzutem.
- A co mnie obchodzi twoje "ała" - powiedział z irytacją - mam na ciebie ochotę. - Mimo tych słów cofnął swoją dłoń.
- Skąd masz ten wisiorek?- spytał chłodno. - To jest białe złoto. Taka biżuteria to coś. Mam wrażenie, że jest robiony na zamówienie.
- Bo jest. Dziadkowie od strony ojca byli bardzo zamożnymi ludźmi i pozostawili w spadku mojemu staremu niezły majątek... Większość tej kasy przepuścił przez palce - Hermiona nie uznała za stosowne opowiadać o zamiłowaniu ojca do hazardu, Malfoy'owi nawet, jeżeli był on obecnie jej mężem. – Ten wisiorek został zrobiony przez jednego z najlepszych mugolskich jubilerów w Wielkiej Brytanii. Został zrobiony dla mojej matki jako prezent ślubny. Teraz, po śmierci rodziców noszę go ja.
- Rany, Granger, ty byłaś kasiasta! - Draco niemal wykrzyknął to stwierdzenie. - No i gdzie ta forsa? Wyparowała?
- Przecież powiedziałam, że mój ojciec przepuścił majątek dziadków - Hermiona była zirytowana.
Wzięła w dłoń małego, złotego wężyka i z czułością go ścisnęła.
- Jest bardzo cenny, co? - spytał z kpiną Draco.
- Jest - warknęła - i nie chodzi tylko o wartość materialną. - Wyglądała na smutną, gdy o tym mówiła i Malfoy wzruszył ramionami.
Co go obchodził durny wisiorek? On gdyby chciał, mógłby zamówić setkę takich. Było go na to stać. W tej chwili dużo bardziej obchodziło go co innego.

Pochylił się i przesunął językiem po zagłębieniu między piersiami Hermiony, aby za chwilę lizać delikatnie jej szyję.
"O nie!" - Pomyślała zrozpaczona pani Malfoy.
- Mnie tam boli, ja nie chce - pisnęła cicho. Chociaż jego pieszczoty sprawiły jej przyjemność, wiedziała, że jeśli dojdzie do zbliżenia, będzie płakała z bólu. Zastanawiała się w ogóle, jak będzie tego dnia chodziła.
Draco zamknął jej usta władczym, zmysłowym pocałunkiem. Język mężczyzny wślizgnął się między jej zęby, łaskotał podniebienie i trącał delikatnie język kobiety, zachęcając do wspólnej zabawy. Hermiona zarzuciła mężowi ręce na szyję i oddała pocałunek. Potrafił ją bardzo szybko i bardzo skutecznie rozpalić. Bała się jednak niepotrzebnego cierpienia i kiedy przestał na chwilę ją całować i spojrzał jej w oczy, powiedziała nieśmiało.
- Mnie naprawdę bardzo boli, bądź człowiekiem i odpuść.
- Odpuścić? - Malfoy uniósł do góry brew i uśmiechnął się z przekąsem. - Kobieto, ty nie wiesz, o czym mówisz - dodał. Miał lekko zachrypnięty głos i Hermiona zauważyła, że oczy pociemniały mu z pożądania.
Wziął w rękę jej dłoń i położył na swojej twardej i gorącej męskości. Cicho jęknął, kiedy odruchowo objęła palcami jego członek.
- Możesz mi powiedzieć jak mam odpuścić? - wyszeptał jej do ucha.
Kobieta zaczęła delikatnie go pieścić.
- Myślisz, że mi to wystarczy? - usłyszała ochrypły jęk. Draco ugryzł ją delikatnie w płatek ucha.
Hermiona mimo niechęci do samego aktu seksualnego, który mógłby jej jedynie przysporzyć bólu, była podniecona i ze zdziwieniem zdała sobie sprawę, że chce zaspokoić pożądanie swojego męża. Pchnęła go lekko na plecy i zaczęła całować jego klatkę piersiową schodząc ustami coraz niżej. Nie przestawała przy tym masować dłonią jego męskości, która zwiększyła jeszcze pod wpływem pieszczot swoje rozmiary.
- Nie przestawaj - powiedział mile zaskoczony, kiedy jej wargi dotarły do płaskiego, umięśnionego brzucha.
Wsunął obydwie dłonie w jej miękkie włosy i pchnął bardzo delikatnie jej głowę niżej. Hermiona przesunęła językiem po całej długości męskiego członka. Jej dłonie delikatnie pieściły umięśnione uda mężczyzny, palcami zaczęła dotykać nabrzmiałego członka, co wywołało kolejne jęki. Hermiona zachęcona reakcjami swojego męża wzięła do ust samą główkę męskości i zaczęła delikatnie ssać. Draco cicho krzyknął i przycisnął jej głowę, ale nie na tyle gwałtownie, żeby sprawić jej przykrość. Językiem zaczęła drażnić czubek penisa a palcami jądra. Dłońmi zaczęła masować nabrzmiałą męskość nie przerywając jednocześnie ssania, coraz bardziej podobały jej się jęki, jakie wydawał z siebie Dracon. Mężczyzna zacisnął dłonie na miękkich włosach żony, ale tak, by nie sprawić jej bólu i krzyknął cicho, kiedy Hermiona wzięła go głębiej do ust i zaczęła pieścić dłonią jego jądra. Cała sytuacja bardzo ją podniecała, teraz czuła się zupełnie inaczej niż wtedy, gdy Draco zmusił ją do takich pieszczot dla tego jej poczynania były bardziej wyrafinowane i zmysłowe.
Odsunęła się na chwilkę od mężczyzny, tylko po to by spojrzeć mu w oczy. Chciała zobaczyć czy Draconowi naprawdę sprawia przyjemność to, co ona wyrabia. Jego zasnute mgłą źrenice były odpowiedzią samą w sobie. Hermiona ponownie wróciła do intymnych pieszczot delikatnie zsunęła napletek i polizała jedwabiście delikatną męskość. Jej język zataczał kółeczka wokół delikatnej, wrażliwej główki, czym doprowadziła Dracona do bardzo głośnych jęków i próśb o więcej. Hermiona nie dała się długo prosić: objęła członek ustami i zaczęła go mocno ssać, na co mężczyzna zareagował głośnym krzykiem. Hermiona połknęła całe nasienie swojego męża delikatnie zlizując resztki kropelek z główki penisa. Draco był totalnie zaskoczony jej pełnym oddania zachowaniem i popatrzył uważnie w orzechowe oczy dziewczyny. Wolał jednak nie komentować jej zachowania, tylko brać to, co chce mu zaofiarować... oraz to co sam sobie weźmie. Z takim postanowieniem usiadł na łóżku i jednym silnym szarpnięciem spowodował, że Hermiona wyładowała w pościeli, jej duże orzechowe oczy rozszerzyły się ze zdziwienia, nie wiedziała, do czego jej małżonek dąży. Przecież go zaspokoiła, czego on jeszcze chce?
Mężczyzna pochylił się nad nią i zaczął całować delikatnie jej brzuch, zataczać językiem kręgi wokół pępka Hermiony i dziewczyna cichutko westchnęła.
Draco polizał jej podbrzusze i prawą dłonią delikatnie musnął wnętrze jej uda a następnie dotknął bardzo delikatnie jej łona. Kobieta przygryzła z rozkoszy dolną wargę, a z jej gardła wydobył się stłumiony jęk.
Malfoy zaczął powoli lizać jej ciepłą kobiecość starając się być jak najbardziej czuły. Sam nie wiedział dlaczego to robi, nie cierpiał tej szlamy, miał ochotę sprawić by krzyczała z bólu a jednocześnie nie chciał jej skrzywdzić. Nie w łóżku. Na korytarzu, w czasie rozmowy tak, wtedy nic go nie hamowało, mógł ją obrażać, zresztą ona też mu odpyskowywała. Ale sypialnia to, co innego. Nawet za pierwszym razem nie chciał sprawić jej bólu... nie wiedział przecież, ze jego żona jest dziewicą.
Jego język wdarł się do jej wnętrza, Hermiona głośno krzyknęła i wygięła swe ciało w łuk. Dzięki temu język mężczyzny bardziej wniknął w jej wnętrze, co pozwoliło na dokładniejsza penetracje.
Hermiona krzyknęła jeszcze raz i przez jej ciało przeszły pierwsze dreszcze orgazmu, ale Draconowi to nie wystarczyło, chciał wiece, chciał usłyszeć jak krzyczy jego imię, jak wije się na łóżku. Jego język dalej drażnił jej mokrą kobiecość, raz po raz wślizgując się do wnętrza. Jego dłonie pieściły jej nabrzmiałe piersi. Jego palce zaciskały się na jej obolałych z podniecenia sutkach, co powodowało jeszcze większą fale nieustających dreszczy.
Hermiona szczytowała już po raz trzeci i dopiero po tym Draco łaskawie wypuścił ją ze swych objęć.
Kobieta leżał na łóżku dygocąc z powodu ostatnich przeżyć. Była zmęczona, marzyła tylko o tym by zasnąć. Nigdy nie sądziła, że seks może tak wykończyć. Cho*lera to było lepsze niż poranny jogging, który uprawiała od lat.
- Kurde Granger, nie wiedziałem, że potrafisz aż tak wrzeszczeć. Jeszcze trochę a by cię nawet Severus usłyszał.
Hermiona nic na to nie odpowiedziała tylko odwróciła się do mężczyzny plecami i zamknęła oczy. Miała nadzieje, że jutro...a właściwie za par godzin znajdzie rozwiązanie tego problemu jakim było małżeństwo z czysto krwistym arystokratą.
Draco jeszcze przez chwile przyglądał się swej świeżo poślubionej małżonce by wreszcie pójść w jej ślady i również zasnąć.

Ten post był edytowany przez Nagini: 18.12.2005 09:58


--------------------
ugryźć cie?
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Kitiara
post 18.12.2005 10:04
Post #107 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 173
Dołączył: 08.12.2004

Płeć: jedyny w swoim rodzaju



Gwoli wstępów i wyjaśnień: to nie ja zgodziłąm się pisać z Naginii TPR, to ona zgodziła się, żebym pisała z Nią. Dziekuję, Naguś : )
A oto kolejny rozdzialik.


VII
Lucjusz Malfoy z niechęcią otworzył swe szare oczy. Najbardziej na świecie nie lubił, gdy wczesnym porankiem, po nieprzespanej nocy ktoś, lub coś, go budziło. Tym razem były to promienie słoneczne. W pierwszym momencie pomyślał, że to któryś ze skrzatów niedokładnie zaciągnął ciężkie kotary, ale zaraz sobie przypomniał, że to on sam odsłonił okno, gdyż chciał kochać się z Narcyzą przy promieniach księżyca. Raz na rok mógł pozwolić sobie na odrobinę romantyczności, szczególnie w Walentynki. Teraz z jękiem - nadużyty alkohol dawał się we znaki - przekręcił się na drugi bok, tak, że jego wzrok padł na makatkę przedstawiająca drzewo genealogiczne rodziny Malfoyów. Padł i jakoś nie bardzo chciał się odwrócić.
Lucjusz z początku myślał, że to wypity wczoraj alkohol, oraz noc pełna doznań tak na niego podziałały, i teraz ma omamy wzrokowe. Bardzo, niestety, wyraźne omamy. Kilkakrotnie zamrugał oczyma, a następnie zaczął budzić Narcyzę. Co nie należało do czynności prostych ani przyjemnych. Narcyza Malfoy do rannych ptaszków bynajmniej się nie zaliczała. Jej zdaniem normalny człowiek budził się tak gdzieś w okolicach godziny dziesiątej, a każdą wcześniejszą oznakę życia uznawała za gruby nietakt. W końcu w nocy się śpi, a dziesiąta rano to zaledwie wczesny poranek. Pogląd ten zalągł się w niej i zadomowił na dobre w czasie szkoły, gdy to niewdzięczne, niewychowane współlokatorki budziły ją w środku nocy, bo zaraz miały zacząć się lekcje. Środkiem nocy była zazwyczaj godzina siódma lub ósma rano. Teraz też kobieta próbowała zignorować to, iż ktoś bardzo niekulturalnie i niecierpliwie szarpie jej nagie ramię. Przez sen naciągnęła na siebie kołdrę i zacisnęła powieki jeszcze mocniej. Niestety, nic to nie pomogło. Niewychowany intruz, dalej próbował w sposób haniebny wyrwać ją z objęć Morfeusza. Zniecierpliwiona uniosła powieki i wzrokiem, który mógł zabijać spojrzała na męża i się delikatnie zaniepokoiła. Lucjusz doskonale znał jej nawyki i bez ważnego powodu nie budziłby jej o… Niech to Wielki Salazar przeklnie, dziewiątej rano! Zresztą on sam rzadko budził się o takiej godzinie.
- Coś się stało? – Odezwała się zaspanym głosem.
- Kochanie, spójrz na nasze drzewo genealogiczne i powiedz mi czy dobrze wiedze, czy mam może majaki i twój syn nie okazał się takim sakramenckim, pozbawionym mózgu, gumochłonem.
Narcyza obróciła się w stronę ściany, na której wisiała makatka. Zawsze, gdy Lucjusz mówił o Draconie „twój syn” znaczyło, że jest z niego bardziej niż niezadowolony, znaczyło, że ma ochotę go, co najmniej zabić. Powoli przeczytała widniejący tam napis, zrobiła to znowu…
I znowu…
I znowu…
Następnie, kompletnie już rozbudzona odwróciła się w stronę męża i odezwała się zimnym głosem. - Zapewniam cię, że mój syn nigdy by czegoś takiego nie zrobił. Mój syn jest na to zbyt inteligentny i wie, co by się stało, gdyby chociaż pomyślał o czymś takim. Co innego twój syn. O tak, po Malfoyach można się spodziewać wszystkiego! – Ze słowa na słowo jej głos podnosił się, co raz bardziej, aż zaczęła krzyczeć.
- Po Malfoyach! Kobieto żaden z Malfoyów nigdy czegoś takiego nie zrobił, natomiast Black to całkiem, co innego!
- Lucjuszu Malfoy, nawet nie waż się mieszać w postępowanie twego dziecka mojej rodziny, my nigdy…
- Och, oczywiście wy nigdy, a twoja siostra to co?
Te zdanie zamknęło usta Narcyzy. No cóż, jej siostra rzeczywiście TO zrobiła. Cholera z jej siostrą! Naburmuszona warknęła do męża.
- W tej chwili masz się fiuknąć do Hogwartu i dowiedzieć się jak to się stało, że… Draco zrobił coś takiego.
- A niby dlaczego ja?
- Bo ty jesteś jego ojcem!
Lucjusz już miał warknąć coś na temat faktu, że on wcale się tak do ojcostwa nie palił, ale zamiast tego zszedł z lóżka i zawlókł się do łazienki.

***
Severus Snape w odróżnieniu od pary swych najlepszych przyjaciół (oficjalnie); i swych kochanków (nieoficjalnie); był rannym ptaszkiem. Zresztą, kto by spał po nocy obfitującej w takie wrażenia. W tej chwili siedział przy dyrektorskim biurku i udawał, że przegląda jakieś bardzo ważne dokumenty. Tak naprawdę oczekiwał jak do jego gabinetu wpadnie blondwłosa furia z zamiarem zabicia swego pierworodnego. Jego zdaniem powinno nastąpić to za jakąś godzinę, półtorej.
No cóż, każdy w życiu ma prawo się pomylić i Severus Snape bynajmniej wyjątkiem nie był. Blond włosa furia rzeczywiście wypadła z kominka, ale nie o godzinie zbliżonej do jedenastej, a raczej parę minut po dziewiątej i nie skierowała się prosto do lochów, ale napadła na jego biedną osobę. - Snape, – Lucjusz wcisnął Severus w fotel, na którym ten i tak już siedział. – Możesz mi wyjaśnić, co się tu, na stado rozszalałych gryzo – zębatek*, dzieje?
- Lucjuszu, po pierwsze czy mógłbyś mnie puścić, a po drugie o czym ty, na Merlina, mówisz? – Severus próbował łgać, ale tym razem nie wyszło mu to zbyt dobrze.
- Doskonale wiesz, o co mi chodzi, miałeś go pilnować przed popełnieniem jakiejś głupoty, a to, co zrobił właśnie jest głupotą.
- Ewentualnie zwyczajnym pechem – mruknął czarnowłosy i bezceremonialnie odepchnął Lucjusza. – Jeśli chcesz jakichś wiadomości, zwróć się do swego syna. Ja z tym nie miałem nic wspólnego, a on był bardzo zaniepokojony obrotem sytuacji. Prawdę powiedziawszy cała ta sytuacja walnęła w niego jak Ford Anglia w Wierzbę Bijącą.
Lucjusz warknął tylko pod nosem kilka obraźliwych inwektyw na temat pseudo-przyjaciół, którzy nie wywiązują się z obietnic, i ruszył w stronę lochu. Przy okazji, wychodząc z gabinetu Severusa, zbił lustro wiszące na ścianie. No cóż, niedaleko pada jabłko od jabłoni, czy w tym wypadku nie daleko jabłoń rzuca swe owoce.

***
Lucjusz Malfoy, wchodząc do sypialni swego syna, spodziewał się najróżniejszych widoków, ale to, że tenże syn będzie spał w najlepsze z kobietą, był dla niego lekkim szokiem. Jego zdaniem Draco już dawno powinien nie spać i wymyślać kilka dobrych wymówek, by ułagodzić swego rodzica. Malfoy nie wiele się zastanawiając wyciągnął różdżkę, skierował ją w kierunku słodko śpiącej pary i wypowiedział zaklęcie.
- Chłoszczyć.
Draco i Hermiona poderwali się jak oparzeni i wyskoczyli z łóżka. Tylko, że w przypadku Hermiona, ona natychmiast do niego wróciła i szczelnie przykryła się mokrą kołdrą, a Draco spojrzał wściekle na ojca.
- Rozumiem, że już wiesz.
- Wiesz synu, gdy człowiek budzi się rano i widzi, że na drzewie genealogicznym** jak Testral odznacza się małżeństwo jego, niestety jedynego spadkobiercy, to jest to miła wiadomość, ale jeśli jest to małżeństwo nie planowane, nie uzgodnione, i do tego z kimś takim, to szlag na miejscu i Avada może trafić!
- To nie była moja wina – mruknął Draco z miną małego chłopca, który został przyłapany na spetryfikowaniu kota nie lubianej cioci.
- Synu, na węże Slytherinu, takiej wymówki mogłeś używać w szkole, myślałem, że od tego czasu zmądrzałeś i zacząłeś myśleć głową a nie główką!
- Odezwał się święty. Ile razy ciebie hormony wciągały w kłopoty?! – Draco nie zamierzał potulnie przyjmować obelg ojca, szczególnie przy kimś takim jak Granger.
- Jeśli nawet to potrafiłem się zabezpieczyć przed konsekwencjami i nigdy nie sprowadziłem do domu czegoś takiego.
Lucjusz z pogardą spojrzał na pobladłą Hermionę. Ta nie zamierzała dłużej słuchać tych obelg, wcale nie prosiła się o takie ataki.
- Wypraszam sobie, żeby mnie pan obrażał. Nie jestem tym czymś, tylko człowiekiem. I to nie moja wina, że cała ta sytuacja ma miejsce, ja się o to nie prosiłam. To nie moja wina, że pana syn to zboczony sadysta, który...
Hermiona nic więcej nie powiedziała tylko gwałtownie zbladła i skuliła się z bólu. Miała wrażenie jakby ktoś z premedytacją wciskał w jej wnętrze rozpalone żelazo. Z jej nosa zaczęła lecieć krew, a przed oczyma migotały czarne plamki.
Draco ze zdziwieniem spojrzał na Hermionę, kompletnie nie wiedział, co się jej stało. Jeszcze przed chwila chciała urządzić karczemna awanturę, a teraz zwijała się z bólu na łóżku i plamiła krwią jego pościel.
- Granger, co ci jest? – zapytał niepewnie.
Lucjusz przez chwile patrzył na dziewczynę, wreszcie coś zabłyszczało w jego oczach i w miarę spokojnym głosem zwrócił się do syna.
- Czy wy ten... ślub wzięliście na prawo Merlina?
Draco tylko skinął głową, był coraz bardziej zaniepokojony tym, co się dzieje z Hermioną.
- Wiesz, że małżonka nie może w nocy opuścić komnat swego męża, chyba, że jej życie jest zagrożone?
- Tak, ale...
- A czy wiesz, że nie może też słowem, ani czynem obrazić swego męża i wszystkich członków jego rodziny?
- Co takiego? – Draco z niedowierzaniem spoglądał na ojca. O tym nie wiedział.
- Musisz jej wybaczyć inaczej może się tu wykrwawić. Załatw to szybko, czekam w twoim gabinecie, musimy porozmawiać.- Lucjusz jeszcze raz spojrzał na Hermionę, po czym bez słowa wyszedł z komnat syna.
Draco przez chwile wpatrywał się w puste drzwi, następnie, dość niepewnie, jakby nie dowierzając temu, co mówi zwrócił się do Hermiony.
- Wybaczam ci.
Z wielkim zdziwieniem patrzył, jak po tych słowach krwotok natychmiast ustępuje. Nie czekając aż jego żona wstanie z łóżka, wybiegł z komnaty. Dopiero teraz uświadomił sobie, co tak naprawdę znaczy Małżeństwo Merlina – umowa do końca życia. Wychodząc, jeszcze pomyślał, że może warto byłoby ją tak zostawić, żeby się wykrwawiła i wtedy nastąpiłby koniec jego kłopotów, ale Marlin był na tyle wredny, że wcale jego szowinizm wobec czarownic nie był tak oczywisty, jakby się wydawało. Na pewno zgon małżonki ściągał na jej męża jakieś cuda - niewidy. Na przykład konieczność zeznawania przed Wizengamotem na temat okoliczności zejścia niewiasty z tego świata. I co wtedy by powiedział? Że powiedziała mu coś przykrego, a on nie raczył jej wybaczyć, znając konsekwencje takiego kroku? Dobre sobie. Poza tym na myśl o tym, że Hermiona mogłaby się tak po prostu wykrwawić i umrzeć, poczuł dziwny skurcz w żołądku. Raczej nieprzyjemny.

Hermiona oparła się o poduszkę i opatuliła szczelnie kołdrą. Była blada. Potoczyła nieprzytomnym wzrokiem po pomieszczeniu, a potem zacisnęła powieki.
„Pięknie” – pomyślała prawie z rozpaczą. – „Cudownie. Jestem uzależniona od Malfoya Juniora. Może zrobić ze mną, co chce, a ja mam być posłuszną żoną i nie mogę mieć żadnych zastrzeżeń, inaczej mogę umrzeć, jeżeli zapomni mi wybaczyć nietaktu. Pięknie.”

*
Draco po wyjściu z sypialni oparł się plecami o ścianę i oszołomionym spojrzeniem wpatrywał się w pusty korytarz. Nie potrafił, a może nie chciał, zrozumieć tego, co się dzieje. Wczorajsza noc i jego zachowanie wydawało mu się jakimś snem. Nierealnym rojeniem. Tak naprawdę wczorajszego wieczoru był zbyt zaskoczony, by w pełni zrozumieć to, co się stało. Wreszcie oderwał się od ściany i ruszył w stronę swego gabinetu.
Bez słowa otworzył drzwi i pierwsze, co zobaczył był jego ojciec siedzący za jego biurkiem, na jego fotelu. Jemu zostało tylko niewygodne krzesło, na które zazwyczaj skazany był uczeń, który za bardzo narozrabiał.
- Znowu narozrabiałeś – Lucjusz nie czekał, aż jego syn usiądzie, od razu przeszedł do rzeczy.
- Rozumiem, że teraz odbędzie się rozmowo pod tytułem synek narozrabiał a tatuś wyciągnie go z kłopotów – Draco zaczął ironizować.
Wcale nie podobało mu się to, że ojciec traktuje go jak bezmózgiego mugola.
- Idioto, czy ty nie zdajesz sobie sprawy z tego, co się stało?! Ty się z nią ożeniłeś! – Lucjusz nie wytrzymał i uderzył pięścią w biurko. Nie mógł zrozumieć, dlaczego jego syn zachowuje się tak nie poważnie
- Myślisz, że o tym nie wiem?! – Draco wstał tak gwałtownie, że krzesło upadło z hukiem na ziemię. – Myślisz, że nie jestem świadomy tego, co się stało? Ale musi być jakieś rozwiązanie, ja nie wierze w to, że będę z nią złączony do końca życia!
- To lepiej w to uwierz, synu, bo bardzo bym nie chciał, żebyś się rozczarował. Z tego już cię łatwo nie wyplączę. Merlin żył wieki temu i był ode mnie o wiele bardziej potężny i mądry. I miał wpływy u samego króla, a o mnie królowa Anglii wie tylko tyle, że jestem filantropem i wrzucam sute sumy na sieroty mugolskie, zupełnie jak ten bałwan Minister. I wie, oczywiście, jak mam na nazwisko. Lepiej się oswój z myślą, że Granger to twoja połowica na wieki. – W głosie Lucjusz poza zimnym spokojem, przesiąkniętym rezygnacją, dało się usłyszeć nutę satysfakcji.
- No, ale ciebie to też dotyczy i chyba tak tego nie zostawisz? – Draco był zbyt zaszokowany, żeby przejmować się drwiną ojca. – W końcu ona... weszła do rodziny. – Powiedział to tak, jakby oznajmiał, że jest śmiertelnie chory i został mu tydzień życia.
- Oczywiście, że mnie to obchodzi – głos, Malfoya seniora był tak syczący, że jego latorośl odruchowo spojrzała na głowę węża, wieńczącą laskę w dłoni dystyngowanego arystokraty, sprawdzając, czy aby to nie ona zasyczała. – I oczywiście zrobię, co będę mógł, ale cudów nie obiecuję... Ciupciać, synu, też należy z głową – dodał na sam koniec triumfalnie.
Draco już miał się zapytać, czy jego ojciec też zawsze wszystko robił z głową, ale w ostatniej chwili uznał, że nie gryzie się ręki, która karmi.
- To, co my teraz zrobimy? - Zapytał cichym głosem.
- Pomyślimy synu, pomyślimy. Ja na razie pójdę powiadomić twoją matkę, o tym, że... makatka nie kłamała. Przy okazji porozmawiam z kimś z historii czarodziejstwa. Oni powinni wiedzieć wszystko o Merlinie.
- A ja? Mam tu tak siedzieć i nic nie robić?
- Ty, to przygotujesz się do powrotu do domu. Masz dwa tygodnie na załatwienie swoich spraw, później widzę ciebie i tę kobietę w domu. Jasne?
Draco tylko skinął głowa. Czuł się jak gówniarz, który narozrabiał a teraz ukrywa się za plecami rodziców. Z ironią pomyślał, że jednak nic się nie zmieniło. Nieważne, co robił ,zawsze wszystko spartoli i będzie tylko niewyraźnym cieniem swego ojca.
- A teraz chodź do tej sz... – zająknął się, bo tyle razy uczył syna używać określenia „pochodzenia mugolskiego” i odkaszlnął, widząc uniesioną ironicznie brew Dracona - ...Szacownej damy, która jest teraz twoją żoną.
Krzywy uśmiech syna wywołał na jego twarzy kwaśny grymas niezadowolenia.
- Chciałbym jej osobiście przekazać dobrą nowinę.
Młodszy Malfoy wzruszył ramionami i ruszył przodem.

*
Hermiona siedziała już ubrana na łóżku i gdy ojciec z synem weszli do sypialni, rzuciła im spojrzenie. Spojrzenie nieprzychylne i zrazem pytające.
- Wszechwiedząca Granger nie wie, jak to jest z psikusem walentynkowym Merlina?*** - Lucjusz uśmiechnął się cynicznie i urągliwie, widząc jej rumieniec.
Przygryzła wargę, ale za chwilę odpowiedziała patrząc na mężczyznę wyzywająco.
- Nigdy nie twierdziłam, że jestem wszechwiedząca. – Mimo, że bardzo starała się nadrobić miną, w jej oczach mógł dostrzec drobinki strachu.
Strachu nie tylko przed konsekwencjami tego chorego kontraktu, ale strachu przed tym, co mogło ustalić tych dwóch, zadufanych w sobie i we własnej czystej krwi, czarodziejów. Nie sądziła, żaby zbytnio rozpaczali po jej śmierci.
- Cóż za skromność – sarkastycznie zauważył, Draco, a ona musiała zmilczeć ten docinek.
- Chcę ci oznajmić, droga synowo, że zapraszam was po feriach do naszej rezydencji. – Nie ulegało wątpliwości, że to zaproszenie w gruncie rzeczy jest rozkazem.
- Oczywiście – szepnęła cicho. Wiedziała, że sprzeciw pogorszy tylko jej sytuację, po za tym czuła się niezbyt dobrze. Kręciło się jej trochę w głowie i była lekko osłabiona.
- Sangvinus novum**** – powiedział Malfoy senior, kierując różdżką w Hermionę.
Czarownica była zbyt zdumiona takim obrotem sprawy, by w jakikolwiek sposób zareagować, zresztą nie miała nawet czasu, bo Lucjusz natychmiast opuścił komnatę syna i udał się w stronę gabinetu Severusa.
Draco miał wielką ochotę podążyć za ojcem, ale nie mógł, w końcu małżeństwo do czegoś zobowiązuje.
- Mam nadzieje, że nie zemdlejesz na śniadaniu. Nie wypada by szczęśliwa małżonka chorowała zaraz po ślubie.
- Nic mi nie jest, nie musisz się o mnie aż tak bardzo martwić.
- Och jestem pewien, że nie muszę, ale wiesz, troskliwy małżonek powinien dbać o swoja połowice.
Hermiona o mało nie prychnęła, ale w ostatniej chwili się powstrzymała. Wiedziała, że Draconowi chodzi tylko o to by ją rozdrażnić. Widać było, że jest zły i chce się na kimś wyżyć. Nie sądziła, żeby zwykłe prychnięcie wywołało krwotok, lub coś równie nieprzyjemnego, ale wolała nie ryzykować.
- Jasne, ty na pewno o mnie dbasz i kochasz mnie nad życie, a ja naprawdę jestem szczęśliwa, szczęśliwsza nawet od ciebie, Draco. – Nie mogła się powstrzymać od sarkazmu.
Jednak mimo to zabrzmiała raczej smutno niż złośliwie i wyglądała na przygaszoną. Miała ogromną ochotę położyć się, zasnąć i się nie obudzić. Nagle zrobiło jej się strasznie smutno i poczuła się tak samotna, jak nigdy w życiu. Zagryzła wargi i przełknęła łzy. Za nic nie rozpłakałaby się przy tym blondwłosym, zarozumiałym dupku, który teraz był jej mężem. A raczej panem i władcą.
- A jeszcze jedno, nasz tygodniowy wyjazd jest odwołany, będziemy mieli zbyt dużo pracy by... rozkoszować się samotnością. – Draco nie potrafił powstrzymać się przed tą ostatnia uwagą.
Kobieta tylko skinęła głową, bo przecież jej zdanie w tym całym cyrku nie miało żadnego znaczenia.

***
Hermiona starła się unikać Dracona, gdyż nie miała najlepszego humoru w związku z „walentynkowym psikusem Merlina”, jak prawo małżeńskie w wykonaniu tego wielkiego maga nazwał Lucjusz Malfoy. Według niej to nie był żaden psikus, ale sadystyczny wymysł czarodziejskiego szowinisty. Jej paskudne samopoczucie mogłoby się odbić na jej zdrowiu, a może życiu, gdyż za całą zaistniałą sytuację obwiniała swojego męża. Myśl o tym, że nie musiała się przecież zakładać, odrzuciła z jawnym wstrętem. Miała się okazać tchórzem? I to wobec tej cholernej tchórzofretki? Nigdy. Draco Malfoy powinien wiedzieć nie tylko o walentynkowym prawie, ale także doskonale je znać. W końcu tak się chwalił jak to czarodzieje czystej krwi wiedzą wszystko o wszystkim i wszystkich! Wolała nie myśleć o tym, że w kwestii swojego dziewictwa go nie uświadomiła, przyczyniając się do całej sytuacji, bo zapewne nie przypuszczał nawet, że nigdy wcześniej nie spała z mężczyzną. Z każdą godziną dochodziła do wniosku, że wina, jeżeli można myśleć o całej sytuacji w takich kategoriach, leżała po obu stronach i oboje wpadli jak pufek między smoki.
Na śniadanie nie poszła, bo naprawdę nie czuła głodu, jednak później kiszki zaczęły grać jej prawdziwego marsza. Dlatego w porze obiadowej pojawiła się w Wielkiej Sali i zasiadła za stołem dla nauczycieli. Prawie cała wściekłość na Malfoya już się z niej ulotniła, to nie on wymyślił sobie, że za każdą inwektywę w stosunku do niego, albo obrazę jego rodziców będzie obficie krwawiła z nosa i umierała z bólu. Zdołała nawet uśmiechnąć się do niego blado, gdy siadała. W odpowiedzi posłał jej uśmieszek pełen wyższości, ale zauważyła też błysk zaskoczenia w szarych tęczówkach. Wcześniej gdzieś był. Ubrał się i po prostu zniknął, oznajmiając, że wróci na obiad. Nie pytała o nic, a on nie raczył jej nic tłumaczyć. W końcu nie byli takim prawdziwym małżeństwem z miłości. Mieli jedynie kontrakt.
- No, no, patrz jaka mam układną żonę, Severusie – powiedział Draco, unosząc puchar z sokiem dyniowym w kierunku czarnego i pochmurnego jak chmura gradowa Snape’a.
- Witam – Hermiona skinęła głową, a dyrektor odkłonił się, chociaż jego oczy wyglądały jak dwie żądne mordu harpie.
„Dosłownie zimny ogień” – pomyślała o spojrzeniu wyniosłego mężczyzny nowo upieczona pani Malfoy.
- Ty masz żonę, a ja mam kłopoty. Twój ojciec już mi zakomunikował, że po feriach macie się znaleźć w Malfoy Manor i jego nie obchodzi, co będzie z uczniami. Gdzie znajdę tak dobrych nauczycieli jak wy? – wysyczał
- Przecież już masz kandydatów – Draco wydął usta w delikatnej pogardzie i uniósł brwi.
- Powiedziałem, tak dobrych jak wy. Nie każ mi się powtarzać – zabrzmiało to, jak „nie każ mi popełniać morderstwa” i Malfoy Junior wolał zamilknąć.
- Chang i Edgecombe.
- Słucham? - Draco ze zdziwieniem spojrzał na Severusa, nie rozumiejąc
o co temu chodzi.
- To one przyjdą na wasze miejsce, więc nie oczekuj z mojej strony zbytniego entuzjazmu. A teraz wybacz, ale musze coś ogłosić.
Severus z niechęcią podniósł się z krzesła i już to wystarczyło, aby na sali
ustały wszystkie szmery i nawet nauczyciele skończyli rozmowy. Nikt nie
chciał podpaść dyrektorowi. To się nazywa mieć autorytet.
- O co mu chodzi? Były przecież Krukonkami, nadają się do edukowania młodzieży lepiej niż jakikolwiek Gryfon, czy nawet Ślizgon. – Szepnął Draco do Hermiony.
- Zwłaszcza Ślizgon. – Odcięła się i żachnęła delikatnie.
- Żaden Ślizgon nie marzy o tym, żeby być profesorem, spójrz na Snape’a i przypomnij sobie jak nauczał. – Uśmiechnął się złośliwe.
- Wystarczy, że patrzę na twoje sukcesy pedagogiczne. – Podsumowała całą rozmowę Hermiona, a Draco wzruszył ramionami. Musiał być dobry, skoro Severus reagował czarną, aksamitną furią na jego odejście. Nawet jeżeli miał być to tylko jeden semestr. Granger doskonale wiedział, że był dobrym nauczycielem, a on wiedział to samo o niej. Nie lubili jednak mówić sobie komplementów.
„Nie Granger, Draco, już nie Granger" – poprawił się w myśli, marszcząc niechętnie brwi. Popatrzył na Hermionę, która była skupiona na tym, co mówił Snape i niezbyt zadowolona z przemowy dyrektora. Była ładna. No tak, gdyby nie była atrakcyjna, nie założyłby się z nią w ten sposób.
„Całe życie będę wpadał w jakieś łajno trolla, co za rzeź” – pomyślał optymistycznie i machnął różdżką, prawie niezauważalnym ruchem,
nad swoim pucharem z sokiem, doprawiając go tym samym promilami.
- Tak więc – Draco skupił się na tym, co mówi Severus - ...ponieważ panna Granger i pan Malfoy pobrali się, będziemy musieli pogodzić się z ich brakiem do końca semestru. Och, przepraszam za gafę, już nie panna... Państwo Malfoy nas opuszczą na kilka miesięcy... – uśmiechnął się przy tym bardzo zjadliwie i mało uroczo. – Transmutacji będzie nauczała panna Edgecombe, a Eliksirów panna Chang. – Skrzywił się, dając wszystkim obecnym do zrozumienia co myśli o fakcie, że tak profesjonalnego przedmiotu będzie nauczał ktoś, kto nie był w Slytherinie i na dodatek jest kobietą. – Obie panie przybędą dzisiaj wieczorem. Ufam, że przez kolejnych dziesięć dni ferii nasi stali profesorowie zdarzą zapoznać obie panie z warunkami i wymogami pracy, przekazać skrypty z materiałem, etc., etc. Wszyscy wiemy o co chodzi. – Ostatnie zdanie powiedział takim tonem, że wszyscy zebrani uznali, iż uważa, że Marietta i Cho na pewno nie zrozumieją wszystkiego.
Ledwo Severus zakończył swą wypowiedź, a na sali zapanował gwar. Uczniowie i nauczyciele nie mogli w pierwszym momencie zrozumieć
o co chodzi, a gdy wreszcie dotarła do nich wypowiedź dyrektora, zdziwieniu nie było granic. To po prostu nie mogła być prawda. Zaciekła para wrogów, osoby które zawsze kłóciły się w czasie zebrań, na korytarzach, w klasach, na błoniach, teraz miały być małżeństwem. To po prostu nie możliwe. Hermiona Granger i Draco Malfoy nie mogli być małżeństwem! To było wbrew naturze Gryfońsko-Ślizgońskie!
To było wbrew jakiejkolwiek naturze! A jednak stało się. Dyrektor by nie żartował. Poprzedni owszem. Obecny na pewno nie. Było to prawdą, a Severus Snape nie byłby zadowolony, gdyby ktoś wątpił w jego powagę.
- To by było na tyle – dokończył, a jego wzrok padł na Wiktora Kruma, który miał minę niezbyt zadowolonego z cienkiego obiadu hipogryfa, albo rogogona węgierskiego w chwili umiarkowanej furii, chociaż starał się to skrzętnie ukryć pod maską obojętności. – Chciałem tyko jeszcze dodać, że Prawo Merlina nie wybiera. Życzę wszystkim smacznego – dokończył złośliwie, obserwując, jak na policzki Bułgara występują rumieńce wściekłości, a jego usta się zaciskają.
Miał w dużym poważaniu fakt, że Hermiona prawie upuściła swój puchar i poczuła się jak ostatnia idiotka. Snape’a nie obchodziło, że dokuczając Krumowi dopuścił się niedyskrecji. Nawet Draco lekko się skrzywił. Jego młoda żona była szczęśliwa, że podczas ferii w zamku jest tak mało uczniów, ale i tak była pewna, że doczeka się (nie)sławy. Spojrzała z wyrzutem na dyrektora, który miał gdzieś fakt, że sprawił jej przykrość.
Westchnęła i nawet się nie zdenerwowała. Snape był po prostu sobą, a ona i Draco wylądowali w przysłowiowym łajnie trolla.

*Gryzo–zębatka – zwyczajna odmiana zębatki, różniąca się od tej tylko tym, że gryzie. Do nabycia u Zonka, w sklepie wysyłkowym BraciW; oczywiście nikt nie podejrzewa, że Malfoy kupił ją właśnie u nich; i na Nokturnie. Nie należy dawać do zabawy dzieciom, chyba, że są to dzieciaki nie lubianych krewnych lub znajomych. Mężczyznom też raczej nie dawać do zabawy, gryzo –zębatki są bardzo wrażliwe i mogą przez przypadek ugryźć w to, co nie trzeba.

**Państwo Malfoy, jak i wiele innych rodów czarodziejskich mają wyhaftowane drzewa genealogiczne na specjalnych czarodziejskich makatkach. W momencie narodzin dziecka, ślubu, czy tez śmierci samoistnie wypisują się wszelkie dane tj.; imię współmałżonka, dziecka, data narodzin, ślubu czy śmierci. Dlatego też w momencie, gdy Draco i Hermiona wstąpili w związek małżeński na „Drzewie Malfoyów” samoistnie wyhaftowało się imię Hermiona Jane Granger oraz data ślubu.

***Sarkastyczne określenie świata czarodziejskiego na Małżeństwo (Kontrakt) Merlina

****Zaklęcie niwelujące skutki krwawienia. Nie działa przy naprawdę obfitym krwawieniu, jedynie przy krótkotrwałym, albo długotrwałym, ale niezbyt mocnym. Przy naprawdę dużym ubytku krwi, może jedynie opóźnić dużo cięższe skutki niż osłabienie, a tym samym pozwala na zyskanie czasu w zdobyciu fachowej pomocy mago-medycznej.


Ten post był edytowany przez Kitiara: 18.12.2005 10:05


--------------------
"KIEDY JESTEŚ W PIEKLE, MOŻESZ ZAUFAĆ TYLKO DIABŁU."
[PIŁA II]
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Joan
post 18.12.2005 11:52
Post #108 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 87
Dołączył: 03.08.2005
Skąd: Ze Slytherinu




No i jest! smile.gif
Świetne party, widać, że wen dopisał...
Czasami zdarzają się literówki, jednak zwracając uwagę na fabułę, można ich nie zauważyć wink2.gif
Dobra robota, czekam na następne party.


--------------------
user posted image user posted image

Członkini The Maradeuders- fanklubu Huncwotów
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Eternal Flame
post 19.12.2005 01:48
Post #109 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 1
Dołączył: 19.12.2005
Skąd: Szczecin




Ojej... W końcu się doczekałam! Przeszukałam już chyba wszystkie fora i oczywiście Passionate Dreams w poszukiwaniu nowej części! I się doczekałam. Brawo dla autorek za ten wspaniały parcik. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.
Pozdrawiam! wink2.gif

Ten post był edytowany przez Eternal Flame: 20.12.2005 14:30


--------------------
Teraz walka i mściwość sercem rządzi, bo serce z tęsknoty zaczyna błądzić...
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Paulinka***
post 20.12.2005 16:16
Post #110 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 19
Dołączył: 07.11.2005




ten fick rządzi!!! kiedy kolejna część?..... znam odpowiedź..
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Nymphetamine-Girl
post 20.12.2005 19:01
Post #111 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 1
Dołączył: 19.12.2005




Hmm...jak widać jestem ciut ciut nowa;) no, ale jakby nie było pierszwa odpowiedź akurat dla TEGO opowiadania nie jest przypadkowa. Uważam, że opowiadanie jest baaaardzo (ach! nawet się powtórzę!) baaaardzo dobre. Miło się czyta i zdecydowanie wciąga, ale żeby nie podsycać samozachwytu powiem, że znam kilka równie dobrych opowiadań. Jednak to na kolejne części "Tego Pierwszego Razu" czekam ze zniecierpliwieniem. Jak można mnie, biedną Nymphetamine, pozostawiać w takim nienasyceniu?wink2.gif Ja chcę jeszcze!:P:)pozdrawiam...
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
blaire
post 20.12.2005 19:15
Post #112 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 8
Dołączył: 03.09.2005
Skąd: Łódź




Z początku bardzo ale to bardzo nie podobał mi się ten Draco. Chyba wole te ficki gdzie on się zmienia i to na lepsze. I z tego powodu ciężko mi się czytało. Dlatego, że Hermiona jest tu taka nieśmiała i pozwala sobą pomiatać zresztą też.
Ale coraz bardziej zaczyna mi się podobać. Te nowe odcinki są zdecydowanie lepsze od poprzednich i to zachowanie Malfoya i Granger nie razie. Mnie przynajmniej.
Czekam na następny odcinek.
Pozdrawiam


--------------------
Tylko w dżemie siła drzemie.
user posted image
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Kid_Of_The_Darkness
post 20.12.2005 20:16
Post #113 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 14
Dołączył: 11.12.2005
Skąd: Z miejsca owianego tajemnicą...




Super Fick!!! Chyba najlepszy jaki do tej pory czytałam - a czytałam dużo smile.gif .
Bardzo mi się podoba zachowanie Draco jako "wrednego arystokraty", a i Hermiona jest niczego sobie jako unosząca się honorem Gryfinka. Świetna fabuła!!! Baaardzo mi się podoba, tylko czemu party są tak rzadko wklejane!!! Błagam piszcie jak najszybciej bo nie umiem się doczekać nowej części!!!
Pozdrawiam biggrin.gif


--------------------
"Zrodzeni tylko, czy stworzeni
by istniał ten, czy inny świat?.
Cudeńka pana nie z tej ziemi,
czy troche chemii i jej praw?
(...)Ludzie kim są?
Jeżeli są?(...)"
Nie znam autora, niestety..
.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Arpi Sideris
post 20.12.2005 21:55
Post #114 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 4
Dołączył: 09.12.2004
Skąd: Dark Manor




Wreszcie!
Kiedy zobaczyłam nowe odcinki, to prawie spadłam z krzesła.
Akcja się rozwija. Robi się naprawdę interesująco.
Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy, a autorkom życzę weny.


--------------------
what have i become?
my sweetest friend
everyone i know
goes away in the end
you could have it all
my empire of dirt
i will let you down
i will make you hurt


Forum w Krainie Ciemności
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
em
post 21.12.2005 18:43
Post #115 

ultimate ginger


Grupa: czysta krew..
Postów: 4676
Dołączył: 21.12.2004
Skąd: *kṛ'k

Płeć: buka



Nie jestem pewna, skąd to się bierze, ale mam wrażenie, że rozdział dodany przez Nagini jest słabszy niż poprzednie i następny. Wystarczająco wiele błędów i literówek, by je zauważyć, a czasem nawet uznać za błędy ortograficzne (np. To było nie możliwe, tak nie podobne do niego,), co zaburza odbiór opowiadania.
Fabuła oryginalna, a znając już próbki możliwości dziewczyn liczę na wiele (;
Wena życzę i może jakiejś bety...


--------------------
all you knit is love!
każdy jest moderatorem swojego losu.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
MaryStebbins
post 24.12.2005 14:54
Post #116 

Szukający


Grupa: Oczekujący
Postów: 461
Dołączył: 29.10.2005
Skąd: Mazowsze

Płeć: Kobieta



Coz, moge oczywiscie Was skrytykowac, bo zauwazylam mnostwo bledow zarowno stylistycznych jak i ortograficznych.Do kilku wypowiedzi Dracona i Lucjusza, tez moglabym miec zastrzezenia. Ale istnieje wtedy prawdopodobienstwo, ze sie obrazicie, i nie dostaniemy mozliwosci pzreczytania nastepnych czesci:(. Jakze bym smiala, zatem.
Pozdrawiam.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Kid_Of_The_Darkness
post 25.12.2005 01:04
Post #117 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 14
Dołączył: 11.12.2005
Skąd: Z miejsca owianego tajemnicą...




Ja chce jeszcze!!! biggrin.gif Ten fick to taki rodzaj opowiadań, które tygryski lubią najbardziej!!! smile.gif
Kiedy kolejna część... Bo wchodzę tu prawie codziennie i sprawdzam i sprawdzam i sprawdzam... dry.gif
Błagam zakończ moją mękę i wklej kolejną część!! cry.gif
Pozdrawiam


--------------------
"Zrodzeni tylko, czy stworzeni
by istniał ten, czy inny świat?.
Cudeńka pana nie z tej ziemi,
czy troche chemii i jej praw?
(...)Ludzie kim są?
Jeżeli są?(...)"
Nie znam autora, niestety..
.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Tasha13
post 26.12.2005 12:13
Post #118 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 30
Dołączył: 25.08.2005
Skąd: Z Otchłani Ciemności

Płeć: Kobieta



Doskonały Part .. nie mogę się doczekac .. następnej części...
smile.gif ... Czy ktoś ma dokładne informacje kiedy pojawi
się nowy rozdział ?? smile.gif Naprawde zarąbisty fick smile.gif laugh.gif
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Victoria Vouivre
post 26.12.2005 23:52
Post #119 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 11
Dołączył: 18.12.2005




Czytałam już to opowiadanie dosyć dawno temu, ale żeby przeczytać nowe rozdziały musiałam przeczytać poprzednie. Ech, ta krótka pamięć tongue.gif Poprzednim razem opowiadanie było dla mnie oszałamiajace. Po prostu doskonałe. Teraz troszkę zawiodłam się na nowych rozdziałach i bardzo zaczęła mnie drażnić postać Snapea. Jednak pomimo wszystko wciąż jest to jedno z moich ulubionych opowiadań. Nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć autorkom duuuuużo weny twórczej i niecierpliwie czekać na ciąg dalszy!

Pozdrawiam,
Victoria V. evil.gif


--------------------
Anioł odszedł...
Skrwawione ręce, opalone skrzydła -
Anioł usłyszał - "Odejdź! nic nie wskórasz":
I już nie błyszczą srebrne w słońcu pióra,
Lecz czarna wstaje przeciw chmurze
chmura...

Maria Pawlikowska - Jasnorzewska


Wejdź koniecznie!

Moje tłumaczenie...
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Kid_Of_The_Darkness
post 27.12.2005 13:23
Post #120 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 14
Dołączył: 11.12.2005
Skąd: Z miejsca owianego tajemnicą...




Czekam i znów błagam skróćcie me męki... cry.gif


--------------------
"Zrodzeni tylko, czy stworzeni
by istniał ten, czy inny świat?.
Cudeńka pana nie z tej ziemi,
czy troche chemii i jej praw?
(...)Ludzie kim są?
Jeżeli są?(...)"
Nie znam autora, niestety..
.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Sosenka
post 28.12.2005 19:19
Post #121 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 5
Dołączył: 27.12.2005




Uważam że nawret fajne , nie pisze zadobrze opowiadań ale troche zabardzom przesadzone miłością


--------------------
SOSNY GÓRĄ A RESZTA KANAŁAMI !!!!!!!! NIKT NIE WYGRA Z n00bami!!!!!! \m/
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Miyu Sora Yamano
post 29.12.2005 15:07
Post #122 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 17
Dołączył: 02.05.2005
Skąd: Unin




Normalnie poplakalam sie ze szczescia jak zobaczylam nowy part. Dlugo kazalyscie na niego czekac wink2.gif Ale jest cuudowny i to sie liczy, a nie pare literowek smile.gif. Niom to nie popedzam was bo wiem ze tego nie lubicie...


--------------------
"Więc kimże w koncu jesteś?
- Jam częścią tej siły,
która wiecznie zła pragnąc,
wiecznie czyni dobro"

J. W. Goethe "Faust"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
MaryStebbins
post 29.12.2005 17:48
Post #123 

Szukający


Grupa: Oczekujący
Postów: 461
Dołączył: 29.10.2005
Skąd: Mazowsze

Płeć: Kobieta



QUOTE
Uważam że nawret fajne , nie pisze zadobrze opowiadań ale troche zabardzom przesadzone miłością


Słoneczko, to jest erotyk . Musi być przepełniony miłoscią..

Przepraszam, czepiam się.... blush.gif
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
psychodeliczna
post 29.12.2005 18:40
Post #124 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 28
Dołączył: 20.05.2005
Skąd: Olsztyn




Zaskakujące, to się liczy. Tylko ta "romantyczność" na wstępie, nie lepiej "romantyzm"? Literówki, no tak..wszędzie się zdarzają. Czekam na ciąg dalszy,z utęsknieniem :)


--------------------
<get lost>
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Kara
post 30.12.2005 14:28
Post #125 

Absolwent Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 666
Dołączył: 12.11.2005
Skąd: 3miasto

Płeć: Kobieta



Jak tylko zobaczyłam że są noweczęści uśmiechnęłam się jak słoneczko...Dalsze części też mi się podobają ale uważam że sam początek był dużo fajniejszy lecz...Nic już nie mówię bo chcę przeczytać next party (:

QUOTE
Uważam że nawret fajne , nie pisze zadobrze opowiadań ale troche zabardzom przesadzone miłością


Kochanie... poweidz mi gdzie tu miłość?? Cyba że masz na mysli miłosć fizyczną bo o normalnej nie ma tu na razie mowy... tu jest tylko sex ale to jest erotyk gdyż jest w kwiecie lotosu kotku... nie czytaj jak nie lubisz niedoinformowana...

Kara

Ten post był edytowany przez Kara: 01.02.2006 09:56


--------------------
Luke I'm your father!!!
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

9 Strony « < 3 4 5 6 7 > » 
Closed TopicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 28.05.2024 14:42