Ostatnio nie
umiem stworzyc nicego w czym nie byłoby chociaż grama erotyki. W tym też
będzie, ale będzie tu również pokazane jakie zmainy nastepują w charakterze
ludzkim w zależności od okoliczności. Co sie dzieje z człowiekiem gdy jest
postawiony pod sciane i musi zmienić całe swoje dotychczasowe wartosci,
pryirytety i postepowanie.
Zanim przystąpicie do lektury uprzejmie
prosze o zamknięcie oczu i wyobrażenie sobie Draco Malfoya z jego książkowym
charakterkiem, czyli wrednego rozpieszczonego, chamskiego rasiste, któremu
wydaje się, że może wszystko. Już? To teraz pomyście, że jest o kilkanaście
lat starszy ma taki sam charakter i może wszystko... a w jego ręce trafia...
Jeszcze jedno, błagam o komentarze.
TEN
PIERWSZY RAZ
„Nic, co warte jest posiadania, nie
można zdobyć bez ryzyka...”
Prolog
Hermiona
Granger omiotła wściekłym spojrzeniem szkolne boisko. Bezczynne siedzenie na
drewnianych ławkach nie należało do jej ulubionych zajęć, a już w
szczególności, gdy na dworze panowała zimowa zawierucha. Do diabła, była
nauczycielką transmutacji, a nie jakimś niewyżytym fanatykiem sportu! W
tej chwili powinna siedzieć w swym wygodnym fotelu otulona miękkim, ciepłym
pledem i czytać „Najnowszą Teorię Transmutacji Zaawansowanej IV
stopnia” autorstwa Minervy McGonagall – Dumbledore, a nie
lodowacieć na tym zimnie. Więc co ona tam robi?
Dziewczyna od godziny
zadawała sobie to pytanie. Co skłoniło ją do opuszczenia ciepłego,
przytulnego pokoju? Oczywiście przyjaźń! W takich momentach jak ten w
skrytości ducha pytała samą siebie, po jakiego diabła zaprzyjaźniała się z
duetem Potter – Weasley. Gdyby nie oni jej życie byłoby takie
spokojne... takie nudne! No może i nudne, ale przynajmniej nie
sterczałaby w sobotni poranek na mrozie i nie musiałaby pilnować czy czasami
trener quidditcha nie próbuje zabić jednej z drużyn. Odkąd profesor Hooch
odeszła na emeryturę latania uczyli dwaj nauczyciele. Nauczyciel Obrony
Przed Czarną Magią i Mistrz Eliksirów. Jeden z nich musiał właśnie dziś udać
się w pilnej sprawie do Londynu, a drugi... No cóż, właśnie z jego powodu
Hermiona znalazła się w takiej a nie innej sytuacji. W końcu ktoś musiał
przypilnować by Draco Malfoy nie znęcał się nad Gryfońską drużyna. Tylko,
dlaczego tym kimś musiała być ona?!
- Niech ja tylko dorwę
Harry'ego, już ja mu pokażę, co ja myślę o tych jego pilnych
sprawach! – Zezłoszczona kobieta cicho przeklinała pod nosem
– ważne sprawy, od kiedy to randka z Ronem jest, aż tak pilna?!
Przecież za miesiąc biorą ślub, mogliby trochę wytrzymać, ale gdzie tam, oni
muszą się spotykać, co tydzień, a ja muszę pilnować tego wypłowiałego
kretyna! Zaraz, zaraz, co on robi? Dlaczego on leci w moja stronę? No,
dlaczego?
Wspomniany kretyn rzeczywiście obniżał swoją miotłę i
wylądował koło trybun. Szybkim ruchem odgarnął długie kosmyki białych
włosów, które wydostały się spod dumki i uważnie zlustrował sytuacje na
boisku. Znaczy się sprawdził czy obie drużyny są na tyle daleko by nie
podsłuchiwać. Najlepiej osiem metrów nad ziemia lub pod.
- Granger mam
dla ciebie propozycję.
Hermiona nie zaszczyciła go nawet najmniejszym
spojrzeniem, tylko szczelnie opatuliła się grubą szatą.
- Co powiesz na
zorganizowanie małego meczu miedzy obiema drużynami?
- A rób sobie, co
chcesz, mnie to nie obchodzi, masz ich tylko nie pozabijać.
- I
uatrakcyjnieniu go małym, niegroźnym zakładem? – kontynuował seksowny
blondyn, jakby nie dosłyszał poprzednich słów kobiety.
- Zakładem?
– Hermiona niestety nie była, aż tak odporna i wrodzona, lub nabyta z
wiekiem ciekawość i pociąg do gier hazardowych dal o sobie znać.
- Taki
mały niegroźny zakładzik... chyba, że się boisz...
I tu ją trafił. Jeśli
panna Granger była na coś hm... powiedzmy „uczulona”, to było to
właśnie podpuszczanie. Jeśli ktoś zarzucił jej tchórzostwo, to miał
gwarantowane, że Hermiona jest już jego. Dziewczyna była, wrażliwa.
-
Nie jestem tchórzem! – Hermiona nie mogła powstrzymać okrzyku
oburzenia. W głębi duszy wiedziała, że Malfoy ją podpuszcza, ale... Ale dała
się podpuścić.
- Udowodnij to! Jeśli moja drużyna przegra to...
- Do końca roku nie odejmiesz już ani jednego punktu mojemu domowi!
- Ostro grasz, ale nic ci będzie. Jeśli wygra moja drużyna, to ty
przez... dajmy na to tydzień spełniasz wszystkie moje życzenia. Chyba, że
się boisz Gryfonko.
Tak, Draco Malfoy wiedział, gdzie uderzyć. Naprawdę
wiedział. A Hermiona Granger była już jego.
A Gryfoni przegrali sto
pięćdziesiąt do zera.
OOO! Komentuję jako pierwsza. To do
dzieła! Po pierwsze zaczynają już być naprawdę nużące ograne schematy
miłości w różnych konfiguracjach wybranych z trójkąta Harry-Ron-Hermiona. Po
drugie styl pisania, hm… pozostawia trochę do życzenia. Rażących
błędów nie ma, powtórzenia, literówki, czyli to, co zwykle. Nie zaczyna się
także zdań od A. Szczególnie dwóch pod rząd. Niedobrze brzmi też zwrot
„znaczy się” w opisie. Zupełnie inaczej wyglądałby w rozmowie,
ponieważ tego typu słownictwa (czytaj słownictwa potocznego) nie używa się w
opisach. Po przeczytaniu pierwszego parta domyślam się, że będziemy tu mieli
główny duecik Hermiona +Draco, który z powodu zakładu będzie ją
wykorzystywał. Pomysł tyleż beznadziejny, co ograny.
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/dry.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='dry.gif' />
Nie zniechęcam cię do pisania, ale radzę popracować nad oryginalnością
pomysłów.
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/huh.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='huh.gif' />
Zobaczymy może następne party mnie zaskoczą. Wtedy dam znać.
Emily Strange
29.06.2004 12:55
Witaj kochanie i na tym forum
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'
/> Miło cię i tu spotkać
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'
/>
Co do ficka => czytałam go już jakiś czas temu, mam
nadzieję, że nie bęziesz się obijać i dopiszesz kolejne party bo twoje
opowiadania są naprawdę świetne
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'
/> Ty, Kit i Toroj jesteście moimi ulubionymi autorkami ficków,
więc nie mogę się doczekać dalszego ciągu.
P.S. Wiesz, że od waszych
ficków można się uzależnić?
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/biggrin.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'
/>
Szara Wilczyca
29.06.2004 13:20
Czekam na kolejny part,a póki co
radziłabym popracować nad oryginalnością pomysłów,chociaz i tak jest bardzo
wyróżnione z innych które czytałam
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'
/>
--
"On zdradził moich rodziców...niech mnie
znajdzie będę gotowy...a wtedy...ZABIJĘ
GO!ZABIJĘ!!!"-Fragment filmu...co się odnosi w pewnym
sensie do mojego avataru
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/wink.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'
/>
Wcale nie uważam, że ficki Herm/ Dray są
oklepane. Jeśli się tylko dobrze pomyśli nad fabułą i dołoży się do niej
parę swoich pomysłów może wyjść bardzo dobre opowiadanie, a więc czekam z
niecierpliwością na dalsze części..... ( na wszystko co wiąże się z Malfoyem
czekam z niecierpliwością, więc proszę się nie dziwić:P)
czadowa_
30.06.2004 21:54
No to zrobiłaś mi smaczka na następny
part tego ficka- siupelaśny. Swietnie sie czyta - masz łatwość pisania
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'
/> bogate słownictwo, brak błedów językowych - tak mi kiedys
wycha pisała
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/biggrin.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'
/> to do Ciebie tez sie odnosi
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/biggrin.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'
/>
ROZDZIAŁ I
Stare portrety
wiszące w pokoju nauczycielskim zaczęły obawiać się o swoją malowaną
przyszłość. Z wielkim zaciekawianiem, z którym graniczyło tylko jeszcze
większe przerażenie oglądały jak profesor Granger z minuty na minutę
przemienia się w chmurę gradową. Zachowywała się tak, jakby bez
najmniejszego problemu mogła rozwalić całą Hogwartcką placówkę. Wreszcie
jakby w geście całkowitej rezygnacji opadła na fotel i zrobiła to, co zawsze
wychodziło jej najlepiej – zanalizowała całą sytuację.
- Przecież
to nie może być prawdą, on tylko tak żartował. Chciał się ze mnie ponabijać.
Na pewno się nie odważy tego zrobić. On jest za dużym tchórzem! Przecież
to nie możliwe! Nie! Ja się na to nie zgadzam...Cholera jasna, ja
się mogę nie zgadzać, a on i tak zrobi swoje, przecież to Ślizgon, gorzej to
jest Malfoy! Zaraz, zaraz... Malfoy... Zadufany w sobie, szowinistyczny
rasista! Czego ja się właściwie boję, przecież on mi nic strasznego nie
zrobi, co najwyżej będzie chciał upokorzyć. Wytrzymam, w końcu to ma być
tylko tydzień, a i tak większości uczniów w szkole nie będzie. Choć raz
przydały się na coś ferie...
Te, jakże optymistyczne rozmyślania
przerwał sam ich przedmiot, a mianowicie: zadufany w sobie, szowinistyczny
rasista, czyli Draco Malfoy. Niestety, ku swemu niezadowoleniu Hermiona
musiała przyznać, że ta Ślizgońska gnida posiada kilka zalet, może nie tyle
umysłowych(oczywiście według jej prywatnej i oczywiście bardzo
„obiektywnej”, iście gryfońskiej opinii), co fizycznych. Młody
mężczyzna zmienił się bardzo od szkolnych czasów. Bardzo wyprzystojniał,
Hermiona, ku swemu wielkiemu niezadowoleniu przyłapała się na tym, że sama
wielokrotnie wpatrywała się w jego przystojne, wysportowane ciało. Nawet
teraz bezczelnie się gapiła, co nie uszło jego uwadze.
Nic nie mówiąc
zbliżył się do dziewczyny i oparł o stół, krzyżując nogi opięte w czarne,
iście mugolskie jensy. Obrzucił ją uważnym, ironicznym i bardzo oceniającym
spojrzeniem.
- Więc jednak jesteś.
- A spodziewałeś się, że nie
przyjdę – Hermiona nie chciała być w pozycji ofiary, wolała od razu
przejść do ataku, – czego chcesz, Malfoy?
- Czyżby, aż tak ci
spieszyło, nie wiesz, że oczekiwanie, ma w sobie nutkę... perwersji.
-
Jesteś zboczony – wykrzyknęła wzburzona, zanim pomyślała, że może mieć
to dla niej nieprzyjemne konsekwencje.
- Mówisz zboczony –
mężczyzna uśmiechnął się podstępnie – wiesz Granger, na twoim miejscu
uważałbym na słowa, szczególnie, że przez najbliższy tydzień twoje słodkie
ciałko należy do mnie.
- Ciałko – niepewnie wyjąkała, jakby nie
mogąc uwierzyć, że to wszystko dzieje, się naprawdę, - ale...
przecież...ty...nie...
- Co nie, jakbyś jeszcze nie zauważyła, to ja
wygrałem, ty przegrałaś, ja mogę wszystko, ty nic. Jesteś na zerze, mała, na
kompletnym zerze... Tam gdzie zawsze było twoje miejsce.
- Nie dotkniesz
mnie! – Oburzona Hermiona zerwała się z fotela, zrozumiała, że tu
żadne obrażanie nie pomoże, musi odwołać się do czegoś, czego według niej
Malfoy nie posiadał w ogóle – honoru.
- Ja cię nie dotknę
– Draco roześmiał się głośno i potrząsnął głową, tak, że jego
długie, białe włosy rozsypały się na plecach – ja cię nie dotknę... ja
mogę wszystko...
- Nie dotkniesz mnie – kobieta twardo obstawała
przy swoim, – bo się będziesz brzydził.
- Brzydził? –
Draco wydawał się zdziwiony, jakby nie wiedział, o co chodzi dziewczynie, co
ona zamierzała skrupulatnie wykorzystać.
- Przecież, ja jestem tylko
szlamą – ostatnie słowo wyszeptała, brzydząc się jego brzmienia
– a przecież według ciebie szlam nie należy dotykać.
- Powtórz
to...
- Szlama...
- Głośniej Granger i całym zdaniem –
wyraźnie bawił się jej upokorzeniem.
- Nie dotkniesz mnie, bo jestem nic
nie wartą szlamą – Hermiona prawie to wykrzyczała, choć do oczu
cisnęły jej się łzy upokorzenia.
- I tu się mylisz Granger, ja zrobię z
twym ciałkiem wszystko, na co będę miał ochotę. Gdzie będę chciał i jak będę
chciał, a ty się temu nie sprzeciwisz. I nie, dlatego, że jak stwierdziłaś,
jesteś „nic nie wartą szlamą”, ale dla tego, że jesteś
gryfonką, a gryfoni zawsze dotrzymują słowa. Prawda pani profesor?
Hermiona nie była w stanie nic powiedzieć, nie była w stanie wydusić z
siebie nawet słowa. Czuła się okropnie upokorzona, a najgorsze z tego
wszystkiego, że on miała rację! Była gryfonką i nie mogła złamać danego
słowa, nie pozwalał jej na to honor, jej własny, nie tylko ten nabyty w
Gryffindorze. Ona nigdy nie złamała danego słowa i nie potrafiła tego
zrobić. Dlatego też, czując się jak męczennik skinęła głową, ale to nie
wystarczyło jej katowi.
- Co, nie potrafisz wypowiedzieć się pełnym
zdaniem, no Granger to chyba nie jest takie trudne, czekam, a ja nie jestem
cierpliwy.
- Tak, możesz zrobić ze mną wszystko... co... będziesz
chciał.
- Więc chodź tu – Dracona wyraźnie bawiła cała sytuacji, a
już szczególnie krwiste rumieńce na twarzy kobiety. Bo prawde powiedziawszy
to ona wpadła mu w oko, już dawno, i gdy dziewczyna nie była tego świadoma,
często jej się przyglądał. A prawdę powiedziawszy było, czemu. Od czasu
szkoły Gryfonka bardzo się zmieniła. Jej figura była po prostu doskonała,
okrągłe biodra, wąska talia i bardzo duży biust, na który gapili się
wszyscy, począwszy od piętnastego roku wzwyż.
- Co?! – I tym
razem nie potrafiła powstrzymać okrzyku zdziwienia.
- Chodź. Tu. Do.
Mnie. TERAZ!
Bardzo niechętnie przybliżyła się do mężczyzny,
ale tylko o parę kroków, mając nadzieje, że to wszystko okaże się jednak
tylko sennym koszmarem.
- Bliżej Granger i zdejmij tę szatę, chcę
zobaczyć twoje ciało – widząc przerażenie w oczach kobiety tylko się
uśmiechnął, ale po chwili zastanowienia dodał, można by powiedzieć
łagodniejszym tonem – nie martw się, nie każe ci się rozbierać, masz
tylko zdjąć ten worek. I radzę ci się pospieszyć, bo mogę zmienić zdanie.
Hermiona, zaczęła szybko rozpinać czarną, długą szatę, mając nadziej, że
te upokorzenia skończy się jak najszybciej. Upokorzenie i... to dziwne
uczucie, które ogarnęło ją gdy tylko usłyszała, ten zimny, rozkazujący ton.
Uczucie, które koncentrowało się w jej wnętrzu... brzuchu...łonie. Cholera,
sama, przed sobą musiała przyznać, że ta nienormalna sytuacja zaczynała ja
podniecać. Może, dlatego, że jeszcze nikt nigdy, nie odważył jej się
rozkazywać.
- Wolniej, mi się niespieszny – władczy głos Dracona
sprowadził ją na ziemię i rzeczywiście, jej palce zaczęły, co raz wolniej
rozpinać małe perłowe guziczki. Wczuła się w sytuację, jej ruchy stały się
rozważniejsze, palce zaczęły bawić się guziczkami, jakby była
niezdecydowana: rozpinać – nie rozpinać – a może gwałtownie
szarpnąć.
- Właśnie tak... – Dracona ta sytuacji również zaczynała
podniecać, bardzo podniecać. Miał to coś, na czym mu zawsze zależało –
władzę i kobietę, której już od dłuższego czasu pożądał.
Spod czarnej
szaty powoli wyłaniała się cienka, zielona koszula, przez którą widać było
wyraźnie nabrzmiałe sutki. Draco zsunął się ze stołu i podszedł do niej,
delikatnie dotknął jej policzka, palcami przesunął po jej wardze i
niespiesznie nachylił się nad kobietą. Jego język wniknął do jej ust i
powoli, niespiesznie, jakby bawiąc się jej zdenerwowaniem, które w
większości brało się z podniecenia, bardzo silnego podniecenia. Młody Malfoy
nie docenił jednak gryfonki. Ten pierwszy dotyk, obudził bojowego ducha
dziewczyny i ta niewiele myśląc zacisnęła swoje zęby na jego języku. Mocno
zacisnęła. Bardzo mocno...
- Ała– Dracon szybko odskoczył od
zdeterminowanej kobiety i gwałtownym ruchem wytarł krew z kącika ust.
– Co ty sobie, kur*wa wyobrażasz!
Do Hermiony dopiero teraz
dotarło, co zrobiła i jakie to może dla niej przynieść konsekwencje.
-
Ja...
- Nie obchodzi mnie, co, ty, masz się u mnie zjawić o jedenastej,
spróbuj się spóźnić, a będę bardzo niemiły, naprawdę bardzo niemiły!
To powiedziawszy Draco Malfoy, wyszedł z pokoju trzaskając dosyć mocno
drzwiami – portretem, - którym był jeden z byłych dyrektorów Uriell
Malfoy. Gdy tylko chłopak wyszedł Hermiona opadła na fotel kompletnie
załamana. Teraz to sobie narobiła, cholera by to wzięła! Hermiona
chciała się na czymś wyżyć, na czymś lub na kimś. A kto był pośrednio
odpowiedzialny, za jej kłopot? Oczywiście nieudolny trener quidittcha
– Harry Potter, który właśnie przekroczył próg pokoju i stał się
doskonałym celem zemsty...
Hmm..... Początek bardzo fajny tylko 2
part... jakos nie zbyt pasuje mi tutaj Draco w roli napalonego zboczeńca
ktory podkochiwal sie w Hermionie....
no cóż, zauważyłam tylko jeden
błąd, ledwo zauważalny.....
Czy Malfoy wchodząc nie zamknął
drzwi?!?!?!
przecież chyba wyszedl trzaskajac drzwiami,
tak??
width='95%' cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE
|
To powiedziawszy Draco
Malfoy, wyszedł z pokoju trzaskając dosyć mocno drzwiami
|
class='postcolor'>
a później
cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE |
|
id='QUOTE'>Harry Potter, który właśnie przekroczył próg
pokoju i stał się doskonałym celem
zemsty...
class='postcolor'>
cóż, może zamknął a potem
otworzył
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'
/>
astanawiam sie co teraz zrobi potter ktory zobaczy
hermi w rozpietej szacie
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'
/> tez sie napali ?? oki, zart
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'
/> dawaj next parta!!
Wasze komentarze sa na prawde bardzo
konstruktywne, winszuje.
Ech i znowu, jak przystalo na erotyka,
fabula prosta jak kij od szczotki. (bez urazy) Podoba mi sie twoj styl
pisania, dobierane slowa i zdania, natomiast temat i fabula jest, jak juz
wspominalam, prosta i przewidywalna (przynajmniej ja sama przy czytaniu
prologu juz wiedzialam co sie bedzie dzialo w rozdziale).
Ops,
doszlo kilka komentarzy jak widze. Oj sa oklepane, gdzie sie nie ruszyc -
schemat.
Nie lubie wytykac bledow ortograficznych czy
interpunkcyjnych, wiec ogranicze sie tylko do fabuly, ktora niestety nie
podoba mi sie.
ROZDZIAŁ II
Harry Potter
wyznawał w swym życiu kilka żelaznych zasad, których nigdy by nie złamał.
Jedną z nich była kłótnia, a konkretnie zasada mówiąca:
„Nigdy
nie kłóć się z wściekłą kobietą, bo nie ważne, co będziesz mówił i robił to
i tak przegrasz i wszystko będzie twoją winą.”
Trzymał się tej
reguły zawsze, a szczególnie w sytuacjach takich jak ta, kiedy do jego szyi
przyciśnięta była różdżka z bardzo rozłoszczoną kobietą na drugim jej końcu.
- He.. Hermiona, coś się stało? – Wybełkotał z różdżką przy
krtani.
- Ty...ty...ty kretynie! Jak mogłeś mi to zrobić, ja cię
zabiję! – Hermiona rozdarła się na całego, a jej różdżka
niebezpiecznie zagłębiała się w miękkiej skórze chłopaka.
- Ale, za co?
– Wyjąkał przyciśnięty do twardej, kamiennej ściany. – Co ja ci
takiego zrobiłem, przecież mnie nawet tu nie było.
- I właśnie za
to! – Hermiona chciała cos jeszcze powiedzieć, gdy jej wzrok
zatrzymał się na ręce Pottera, konkretnie na jego palcu, a jeszcze
konkretniej na pierścionku, jaki się tam znajdował. Był to zwykły srebrny
krążek, bez żadnych ozdób. Po prostu kawałek szlachetniejszego metalu
– tylko, że rano Harry jeszcze go nie miał. I podobno miał go nie mieć
jeszcze przez miesiąc.
- Czy ty?.. – Hermiona nie mogła w to
uwierzyć, ale wystarczyło jedno spojrzenie na twarz mężczyzny by poznać
prawdę.
- Tak.
To jedno słowo uderzyło w dziewczynę niczym ciężka
klątwą. Hermiona poczuła się tak, jakby cały jej świat się zawalił, w jednej
chwili stała się zabawką w rękach Malfoya i straciła ludzi, na których jej
tak zależało. Poczuła się oszukana i skrzywdzona. Różdżka wypadła jej z
ręki, a ona sama osunęła się na podłogę. Twarz zakryła rękoma i zaczęła
płakać, uwalniając w ten sposób wszystkie tłumione do tej pory uczucia.
- Jak mogłeś... jak mogliście... – Słowa ledwo wychodziły ze
ściśniętego gardła.
- Herm zrozum, my musieliśmy tak postąpić –
Harry nachylił się nad przyjaciółką i próbował ją podnieść, ale ta tylko
strzepnęła jego rękę.
- Musieliście – dziewczyna powoli zaczynała
się opanowywać. - Wy wcale nie musieliście. Przecież to miało stać się za
miesiąc, więc dlaczego dzisiaj? A może nie chcieliście kogoś takiego jak ja
na ślubie, w końcu jestem tylko...
Ale Hermionie nie było dane
dokończyć, gdyż Harry zaczął nią silnie potrząsać.
- Czyś ty zwariowała,
przecież jesteś naszą najlepszą przyjaciółką. Dla mnie jesteś jak siostra.
Do diabła Hermiono jesteś jedną z nielicznych kobiet, które kocham. Ty nawet
nie wiesz ile znaczysz dla mnie i dla Rona!
- Więc dlaczego?
-
Herm, kochanie zrozum, my nie powiedzieliśmy nikomu. Na Ceremoni był tylko
Ron i ja. Nikt o tym nie wie. Ty wiesz, co by się działo za miesiąc,
przecież ja już od jakiegoś czasu jestem śledzony przez dziennikarzy, ja już
nie mam własnego życia, prasa zna każdy mój ruch, o tym ślubie trąbiliby
wszyscy. Myślisz, że nam nie było przykro, ale to była jedyna szansa na
jakąś prywatność. – Z każdym słowem głos Harry'ego przybierała na
sile, aż wreszcie przemienił się w krzyk i gdyby nie zaklęcia wyciszające
rzucone na pokój słychać by go było nawet na błoniach.
Hermiona
zaczynała się powoli uspokajać. Zrozumiała, że zrobiła z siebie
histeryzującą idiotkę, ale w tym momencie nic jej to nie obchodziło, prawdę
powiedziawszy bardzo jej to pomogło.
- Teraz to ja powinnam przeprosić,
wściekłam się na ciebie, choć znam sytuację. Po prostu założyłam się z
Malfoyem, o sto punktów dla Gryfindoru lub Slytherinu – kłamać to ona
potrafiła w każdej sytuacji – i niestety przegrałam. Musisz ich lepiej
trenować..
- Nie.
- Co nie? Nie będziesz ich lepiej trenował?
-
Ja ich już w ogóle nie będę trenował. Nigdy.
W pokoju zaległa cisza,
kobieta z niedowierzaniem wpatrywała się w swego rozmówce. Dzisiejszy dzień
przyniósł jej same szokujące nowiny, a najgorsze, że jeszcze się nie
skończył.
- O.. o czym ty mówisz? – Hermiona bała się domyślić
prawdziwej przyczyny, choć słyszała o niej już kilka miesięcy temu.
-
Przecież dobrze wiesz, wyjeżdżam razem z Ronem do Norwegii.
- Ale to
miało być dopiero na wakacjach
- Dziś o jedenastej – wyszeptał
Harry niepewny jak na tą wiadomość zareaguje wzburzona Hermiona.
- Ale
wy przecież... Harry przecież ty uczysz, nie możesz tak po prostu
zrezygnować – Hermiona jak zwykle szukała jakiegoś racjonalnego
wyjścia z całej sytuacji.
- Snape już wie i powiedział, że on nie widzi
problemu, do końca roku będzie uczył Obrony, a później kogoś znajdzie.
Wreszcie pozbędzie się mnie ze szkoły i nie wywoła burzy, bo przecież sam
zrezygnowałem.
Kobieta nic nie powiedziała tylko podeszła do okna i w
milczeniu obserwowała błonie, zachodzące słońce rzucało ostatnie promienie i
Zakazany Las wydawał się jakby pogrążony w ogniu... Tak jak całe jej
dotychczasowe życie. Z jednej strony doskonale rozumiała Harry'ego, od
czasu, gdy pokonał Voldemorta prasa nie dawała mu spokoju i komentowała
każdy jego ruch. Pewnie wszyscy rozpisywaliby się o jego ślubie, z Ronem.
Harry Potter – zbawca ludzkości gejem. A tak w dalekiej Norwegii
będzie miał spokój, tam nie jest tak sławny i będzie mógł robić to co zawsze
chciał – po prostu latać za złotą piłką. Tak, z jednej strony
rozumiała go i popierała całym sercem... ale była jeszcze ta druga. Po jego
wyjeździe będzie czuła się taka samotna, z nikim nie będzie potrafiła tak
porozmawiać jak z nim. Nigdy nie będzie już tak samo. Nigdy...
- Więc, o
której się was wreszcie pozbędę? – Zapytała z udawaną złością.
-
Dziś o jedenastej – Harry wyczuwając, że burza powoli ucichła pozwolił
sobie na wypuszczenie powietrza. Wreszcie ogarnęła go ulga, Hermiona chyba
pogodziła się z ich wyjazdem... a może nie. Zresztą on nigdy nie rozumiał
kobiet, i chyba, dlatego związał się z Ronem.. No, może jeszcze z powodu
tego wspaniałego seksu. Na samo wspomnienie dzisiejszego ranka zarumienił
się, to, co Ron robił z jego ciałem, było niesamowite, ale przecież Weasley
zawsze miał zręczne palce.
- Z Hogsmead?
- Tak.
- To was
odprowadzę na pociąg.
- Ale..
- Żadnych, ale Potter, czy mam mówić
do ciebie Weasley?
- Może po prostu Harry?
- Zmiataj stąd, musze
trochę pomyśleć i...
- Tak, Hermiono?
- Wszystkiego najlepszego
braciszku.
***
Draco Malfoy niespiesznie wchodził po
schodach prowadzących do gabinetu dyrektora. Każda inna osoba znajdująca się
na jego miejscu odczuwałaby, chociaż lekki niepokój, ale nie on. Był
spokojny, bardzo spokojny, aż za spokojny. Takiego Malfoya należało się
obawiać i to bardzo. Bez pukanie wszedł do dużego gabinetu ironicznym
spojrzeniem obrzucił portrety byłych dyrektorów i bez słowa usiadł na
fotelu. Dopiero po kilku minutach irytującej ciszy odezwał się do swego
przełożonego.
- Czego chcesz, jestem zajęty i nie mam ochoty na żadne
bezsensowne dyskusje.
- Mocno gryzie? – W głosie Severusa Snape
dało się wyczuć delikatną nutkę ciekawości.
- A co, chcesz się przekonać
– Draco nie był zdziwiony, że Snape wie o całej sytuacji, nie był
nawet lekko zaskoczony. Tak naprawdę te uczucia zastukałyby do jego psychiki
dopiero wtedy gdyby rzeczony mężczyzna nic o tym nie wiedział.
- Wiesz
doskonale, że nie, wolę mężczyzn.
- Więc czemu się pytasz i nie
wyjeżdżaj mi tu, z troską o mój język.
- Ależ Draco, o twój język to ja
się bardzo troszczę – Severus bardzo sugestywnie spojrzał się na
mężczyznę siedzącego naprzeciwko.
- Czy ja wyglądam na swojego ojca?..
Dobra na to nie musisz odpowiadać. Ja nim nie jestem i wybacz, że to powiem,
ale bruneci nie są w moim typie. A teraz chcesz coś jeszcze, czy mogę pójść
załatwić ważniejsze sprawy, jakbyś nie wiedział ja tutaj uczę i to aż na
dwóch pełnych etatach, bo co do drugiego trenera, to...
- I właśnie z
jego powodu cię tu wezwałem – Severus postanowił zakończyć grę słowną,
która w przypadku Dracona i tak do niczego nie prowadziła. Jeśli chodzi o
seks chłopak był zawsze twardy i nieugięty, gdy czegoś chciał to, to po
prostu brał, a jeśli nie to nawet Imperius nie pomagało. – Z wielkim
smutkiem musze cię zawiadomić, że pan Harry Potter odchodzi z dniem
dzisiejszym z naszej placówki, jest to, niewątpliwie smutna, wręcz tragiczna
wiadomość...
- O czym ty mówisz – Draco z niedowierzaniem
wpatrywał się w przyjaciela, nie mógł uwierzyć we własne szczęście.
-
Potter złożył wymówienie i z dniem dzisiejszym odchodź, konkretnie o
godzinie dwudziestej trzeciej ma pociąg do Londynu, a stamtąd samolot prosto
do zimnej, mokrej, lodowcowej Norwegii. I żeby mu tam ten jego tyłek odmarzł
i odpadł.
- To jest zbyt piękne, żeby było prawdziwe.
- To jest
prawdziwe, wreszcie się go pozbędziemy, czego nie zrobił Tom załatwiła
prasa. Potter niepokoi się o swoje małżeństwo z łasicą, więc postawił się
ulotnić.
Draco przez chwilę siedział nic nie mówiąc, wreszcie na jego
usta wypłynął wiele mówiący uśmiech. Skoro Potter wyjeżdża z kraju i zabiera
ze sobą rudzielca, to Granger zostaje sama, na jego całkowitej łasce i to mu
się bardzo podobało. Tak bardzo, że nie był w stanie powstrzymać uśmiechu
zwycięstwa, który spowodował, że Severus przez kilka minut zaczął zazdrościć
nauczycielce Transmutacji.
Mistrz Eliksirów zawsze miał słabość do blond
włosego przystojniaka, może z powodu jego ojca, z którym spędził wiele
niezapomnianych chwil, nawet po jego małżeństwie z panną Black, która jak
się okazało po ślubie nie była aż tak niewinna, za jaką oni ją
wzięli.
Przez chwile przyglądał się zadowolonemu przystojniakowi,
wreszcie postanowił sprowadzić go na ziemie w dość chłodny sposób.
-
Wiesz, że wiem o twoim zakładzie z Granger.
- Jakżeby inaczej, prawdę
powiedziawszy zdziwiłbym się gdyby mój szanowny przodek ci o tym nie doniósł
– Draco nawet nie zaszczyciwszy spojrzeniem rzeczonego, malowanego
przodka.
- A wiesz, że panna Granger ma zamiar pożegnać Pottera....
- A co mnie to może obchodzić, niech sobie go żegna ile tylko je się
będzie podobało – Draco bezczelnie wszedł w słowo Severusowi.
-
...dziś o dwudziestej trzeciej w Hogsmead – dokończył Mistrz Ironii ze
złośliwym uśmiechem. W sumie nie wiedział, dlaczego wspomniał o tym
Draconowi, przecież to było takie wredne w stosunek do tej biednej, samotnej
dziewczyny.
- Co?! – Draco nie mógł powstrzymać okrzyku
oburzenia – Jak ona śmie, do ciężkiej cholery jeśli jej się wydaje, że
ja pozwolę jej na coś takiego...
- Wydaje mi się, że ona nie będzie cię
pytać o pozwolenie – tym razem to Snape był stroną przerywająca.
Draco spojrzał się tylko na niego wściekle i wyparował z jego biura
mocno trzaskając drzwiami. A Severus uśmiechnął się złośliwie i postanowił z
najbliższej wypłaty odciągnąć młodemu Malfoyowi za zbite lustro, które
wisiało koło drzwi, może w ten sposób gówniarz nauczy się je normalnie
zamykać a nie trzaskać.
****
Gęste płatki śniegu opadające
na twarz młodej kobiety mieszały się z jej łzami. Wpatrywała się ona w
miejsce, na którym jeszcze przed chwilą stał pociąg do Londynu, a jej dwaj
najlepsi przyjaciele machali jej na pożegnanie. Pomimo zimna i późnej
godziny Hermiona dalej nie odchodziła ze stacji, tylko martwym wzrokiem
wpatrywała się w dal. Dawne wspomnienia niczym gorąca lawa zalewały teraz
jej duszę. Przed oczyma stanęło jej pierwsze dosyć niefortunne spotkanie,
kiedy wraz z fajtłapowatym Newillem szukała jego żaby, Teodory. Pierwsze
kłótnie, nieporozumienia i pogodzenie. Potajemne spotkanie w Łazience
Jęczącej Marty, przemykanie pod peleryna niewidką, szukanie przygód i
wspólne wakacje. Nie mogła tez zapomnieć o wszystkich powrotach ze szkoły,
kiedy to obiecywali do siebie pisać i zawsze kłócili się z Malfoyem i jego
bandą. I właśnie to ostatnie wspomnienie przypomniało Hermionie o czymś
ważnym o czymś bardzo ważnym...
- Malfoy, o cholera, przecież on mnie
zabije...
- Jak to milo, że sobie wreszcie o mnie przypomniałaś Granger,
naprawdę miło...
..:Ala:..
03.07.2004 23:32
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/cool.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='cool.gif'
/> Opowiadanie super. Nie wytykam błędów bo nie widze (ja ich
nigdy nie widze). Czekam na następnego parta. Zapowiada sie niezła rozruba
(bez skojarzeń proszę). Bo Draco nie puści płezem Hermionie tego że o nim
zapomniała
ciekawe, bardzo ciekawe... masz fajny
styl i nie zmieniaj go!
fick podoba mi się, widac ze zaczyna się
rozkręcać
a z drugiej strony Harry i Ron małżenstwem, a to coś nowego i
innego
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/biggrin.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'
/>
a ja uwielbiam nowości
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/wink.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'
/>
no i jeszcze Snape homo, no no
robi się ciekawie
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'
/>
życze weny i pozdro!
cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE (Mira @
04.07.2004 15:24) |
a tak to
se ma jeszcze Filcha
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/biggrin.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'
/> |
class='postcolor'>
to by było dobre
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/tongue.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'
/> piszę zupełnie poważnie, w końcu jakas odmiana a nie bez
przerwy Harry/Ron, Harry/Snape kto jest za
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/tongue.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'
/> ???
Szara Wilczyca
06.07.2004 12:59
ciekawy fick,zresztą już to
mówiłam...czekam na kolejny part
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'
/>
bardzo mi się podoba
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'
/> świetnie napisane i w ogóle jestem za!!
Kiniulka
08.07.2004 12:02
Nagini daj next parta !!!
Czekoladka na zachętę
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/biggrin.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'
/>
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/czekolada.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='czekolada.gif'
/>
a ja jestem na diecie i sie pilnie
odchudzam, więc ze słodkosci nici. Jutro dam dwie części i gdzies tak do
połowy sierpnia, albo troszke dłużej nic nie bedzie, bo mnie nie będzie, nie
bede miałam dostepu do kompa.
no i czekam na te czesci i czekam
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/wink.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'
/>
i usycham z tęsknoty
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/biggrin.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'
/>
erotyk psychologiczny ;>>> lol.
a sam fick... można poczytać, nafing speszjal.
Zmieniły sie moje plany więc przez dwa kolejne dni, to jest jutro i pojutrze będziecie optrzymwac rozdziały a póxniej znikam na dłuższy okres.
OD TEGO ROZDZIAŁU ROZPOCZYNAJĄ SIE SCENY EROTYCZNE.
Rozdział III
Przestraszona kobieta gwałtownie odwróciła się do tyłu. Tuż za nią stał wysoki, postawny mężczyzna. Wyraźnie wściekły mężczyzna. W tym momencie Draco Malfoy bardzo przypominał swojego ojca. Ubrany był na czarno a w ręku trzymał czarną laskę z srebrnymi ornamentami. Jego długie białe włosy powiewały na wietrze, a szare oczy niebezpiecznie błyszczały. Tak, rzeczywiście podobieństwo do Lucjusza było uderzające, z tą tylko różnica, że w tym momencie syn był o wiele przystojniejszy od ojca.
- Wreszcie sobie przypomniałaś o swych... zobowiązaniach.
Hermiona wpatrywała się w niego jak sparaliżowana. Dopiero po kilku chwilach dotarło do niej, co się dzieje, a raczej, co zaraz zacznie się dziać. I dlatego postanowiła działać. Hermiona uważała siebie za kobietę odważną, przebojowa, taką, która niczego się nie boi. I była to prawda. Oprócz tego, była kobietą inteligentną, która wielokrotnie słuchała się swojej intuicji. A w tym momencie intuicja panny, Granger mówiła jedno... Przepraszam ona nie mówiła ona wrzeszczała: spier*dalaj, jeśli ci życie miłe. I Hermiona nie czekając na jakikolwiek ruch mężczyzny rzuciła się do ucieczki. Biegła w stronę powozu, tak jakby gonił ją sam szatan. Choć niewątpliwie w tym momencie wolałaby towarzystwo tego pana. Od powozu dzieliły ją dosłownie kroki.
Jeszcze tylko kilka...
jeszcze dwa...
jeszcze jeden...
Już czuła chłód metalowej klamki, gdy tuż za swoimi plecami usłyszał suchy trzask teleportacji i chłodny, pozbawiony jakichkolwiek uczuć głos.
- Chyba mi znowu nie uciekałaś, prawda? – Zapytał Draco usłużnie otwierając drzwi powozu.
Kobieta nie była w stanie nic powiedzieć, weszła tylko do środka i usiadła wciskając się w kąt.
- Bo jakbyś mi uciekała, to byłoby to bardzo, ale to bardzo niehonorowe i musiałbym poddać w wątpliwość twą przynależność do tak wspaniałego domu, jakim jest Gryfindor – Jego głos ociekał jadem.
- Nie uciekałam – Hermionie było już obojętne, do czego ta rozmowa doprowadzi, na dziś miała już wszystkiego dosyć, a szczególnie mężczyzn – ja po prostu nie chciałam znosić twojego towarzystwa.
- Granger, czy ty się starasz mi pyskować? Bo jeśli tak, to...
- To?
- To ja bym nie radził, nie jestem w najlepszym humorze, a ty zdenerwowałaś mnie jeszcze bardziej – mówił cichym głosem, zresztą wcale nie musiał krzyczeć by wywołać odpowiedni efekt, Hermiona i tak drżała ze strachu. Nie od dziś wiedziała, że ślizgoni są niebezpieczni, a wściekli slizgoni już w szczególności. Dlatego tez nie powiedziała ani słowa, tylko, jeśli było to możliwe, jeszcze bardziej spuściła głowę.
Draco obserwował ją z lekkim rozbawieniem zmieszanym z niezadowoleniem. Postanowił uświadomić Pannie Granger, co czeka tych, którzy ignorują Malfoyów.
- Rozbieraj się – zażądał głosem wypranym z wszelkich uczuć.
- Co?
- Nie słyszałaś, rozbieraj się, skoro moja sypialnia nie była zbyt dobra jak dla ciebie, to powóz powinien być lepszy.
- Nie... – Hermiona nie mogła uwierzyć jego słowom – nie możesz tego zrobić... nie zrobisz tego...
- Granger, ty mi nie będziesz mówić, co mogę, a czego nie mogę robić. – Jego głos przybrał na sile. – Już się rozbieraj ja bardzo nie lubię się powtarzać.
Hermiona z wielkim przerażeniem wpatrywała się w mężczyznę. Nie chciała uwierzyć w jego słowa. On nie mógł tego żądać... cholera mógł i to robił. Z przestrachu wtuliła się w kąt, jakby w poszukiwania jakiejkolwiek osłony. Nie mogła pozwolić żeby Malfoy wziął ja tutaj, nie chciała stracić dziewictwa w takim miejscu.
- Proszę nie – wyszeptała cichutko.
- ? – Draco uniósł brew w niemym pytaniu. – Powiedz, dlaczego nie mogę skorzystać z czegoś, co do mnie należy?
- Proszę, nie tutaj – Hermiona był gotowa zrobić wszystko, by jak najdalej odwlec zapowiadane „męczarnie”, była go nawet w stanie błagać.
- Granger, najpierw mnie gryziesz, później nie stawiasz się na spotkanie, uciekasz, pyskujesz, a teraz masz jeszcze czelność o coś mnie prosić?
- Błagam, tylko nie tutaj, jestem w stanie zrobić wszystko, ale nie tutaj.
- Mówisz Granger, że jesteś w stanie zrobić wszystko, byle bym cię oszczędził dzisiejszej nocy – Draco otaksował przestraszona kobietę wiele mówiącym spojrzeniem. – W sumie nie mam żadnego powodu by to robić, jesteś zuchwała, nie znasz swojego miejsca, sprzeciwiasz się i pyskujesz, wyjaśnij mi, ale tak racjonalniej, dlaczego niby mam ci darować, co ja będę z tego miał?
- Nie będę ci się więcej sprzeciwiała i uznam nasz zakład... proszę, nie dzisiaj, nie tutaj – Hermiona była na granicy załamania. Właśnie opuściła ją dwójka najlepszych przyjaciół, jej ukochana różdżka, jakże teraz potrzebna spoczywała spokojnie na biurku(a Szalonooki tyle razy mówił: „Bezpieczeństwo ponad wszystko.”); A teraz została sama z wielkim problemem o nazwie Malfoy. Problem ten z roku na rok stawał się, coraz większy i większy. Kilka lat temu, kiedy jego ojciec wylądował w Azkabanie, myśleli, że to już koniec, ale nie stary Malfoy nawet tam pociągnął za kilka sznurków i już w pierwszym tygodniu wakacji wyszedł na wolność, przez co jego syn stał się jeszcze bardziej bezczelny. A teraz, kiedy dorósł, ta bezczelność nie zna już granic, jego nic ani nikt nie mógł powstrzymać.
W powozie zapadła niczym nie zmącona cisza, która dla Hermiony była prawdziwym koszmarem. Wreszcie po kilku minutach Draco rozparł się wygodnie na siedzeniu i powiedział.
- Rozbieraj się.
Hermiona spojrzała na niego z łzami w oczach, ale to nie wywarło na nim żadnego wrażenia, dalej był zimny jak głaz.
- No, na co czekasz, dojedziemy najwyżej za pól godziny, a ja nie zamierzam marnować tego czasu. Albo rozbierzesz się z własnej woli, albo ja cię rozbiorę, ale to drugie nie będzie dla cienie zbyt miłe.
- Nic nie jest dla mnie miłe – szepnęła cicho rozpinając guziki płaszcza.
- Granger, ja ci naprawdę nie radzę pyskować, bo zmienię zdanie i przerżnę cię tutaj, zamiast czekać z tym do jutra... A swoją drogą to niezły dzień sobie wybrałaś, same walentynki, kto by pomyślał, że jesteś taka romantyczna.
- To znacz, że...
- Że na razie jesteś bezpieczna, ściągaj szybciej ten worek, chce się zabawić.
Hermionie nie spodobały się słowa Malfoya, co prawda wiedziała, że skoro obiecał, że nie będą się tutaj kochać, to tego dotrzyma, ale znając jego, wolała, nie przekonywać się, co maja znaczyć, te inne zabawy. Ale skoro z własnej woli obiecała się nie sprzeciwiać, to nie pozostawało jej nic innego jak zdjęcie płaszcza. Po chwili została w długiej zielonej sukience z miękkiej wełny, która podkreślała jej fizyczne walory. Draco na ten widok uśmiechnął się tylko, rozpiął swoją pelerynę i poluzował pasek u spodni.
- Chodź tu – to był już rozkaz.
- Mam usiąść koło ciebie – z nadzieją spytała Hermiona, choć jego znaczące ruchy z przed chwili uświadomiły jej, czego on może od niej zażądać.
- Nie Granger masz przede mną uklęknąć i wykorzystać te swoje piękne usta w lepszym celu niż gadanie – Draco Malfoy rozwiał wszelkie złudzenia, jakie kiedykolwiek zrodziły się w głowie Hermiony Granger.
Hermiona już chciała zaprotestować, otworzyła w tym celu nawet swoje „piękne usteczka”, ale jeden rzut oka na mężczyznę wystarczył, żeby zrezygnowała i tak nie przyniosłoby to żadnych efektów, chyba, że te negatywne. Z łzami w oczach uklękła na twardej podłodze i nachyliła się w stronę mężczyzny. Drżącymi rękoma odpięła zamek i tu zaskoczyły ją dwie rzeczy. Po pierwsze okazało się, że Draco Malfoy nie należy do zwolenników noszenia bielizny, nawet w zimę, a po drugie był bardzo podniecony.
Delikatnie, bardzo niepewnym ruchem dotknęła jego nabrzmiałej męskości, zdziwiona pomyślała, że jednak jest w nim coś delikatnego, ale nie było jej dane dłużej myśleć, gdyż Dracon nacisnął jej głowę, dając jeszcze raz do zrozumienie, że on nie lubi bezczynności.
Dziewczyna niepewnie pogładziła jego członek dłonią. Zdawała sobie sprawę, że jego podniecenie spowodowane jest jej obecnością i poczuła się dziwnie. To było dosyć ciekawe doznanie – mieć świadomość, że Draco Malfoy jej pragnie. Zaczęła go delikatnie pieścić palcami i pocałowała wnętrze uda mężczyzny. Ze zdziwieniem zauważyła, że penis jest w dotyku bardzo ciepły przyjemny, gładki i mimo swej twardości ogromnie wrażliwy i delikatny. Jej pieszczoty zostały nagrodzone westchnieniem, jękiem i niecierpliwym poruszeniem bioder mężczyzny. Dotyk Hermiony stał się śmielszy. Draco jęknął bardzo głośno, gdy jej język przesunął się po wrażliwych jądrach. Dziewczyna uniosła głowę i spojrzała na niego z zaciekawieniem. Patrzył na nią spod przymrużonych powiek. Jego twarz wyrażała absolutną rozkosz i pożądanie. Dziewczyna nachyliła się ponownie, kiedy jego dłoń z gestem zniecierpliwienia i irytacji zacisnęła się na jej ramieniu.
Włosy Hermiony opadały na jego uda i brzuch powodując silniejsze podniecenie Dracona.
Musnęła ustami nasadę członka nie przestając delikatnie pieścić go palcami. Jej ciepły oddech i nieśmiały dotyk warg spowodowały, że mężczyzna westchnął głośno z niecierpliwości
- Boże, Granger tylko na to cię stać? – mimo ironii usłyszała w jego głosie silne pożądanie.
Kobieta delikatnie polizała jego członek, co wywołało cichy jęk i zaciśniecie ręki na jej włosach.
- Jeszcze – dobiegł ją zduszony głos mężczyzny, a jego ręce wykonały bardzo sugestywny ruch jej dłonią. Hermiona zaczęła delikatnie ssać jego członek, nie przerywając jednocześnie masowani.
Jeśli było to możliwe męskość Dracona urosła jeszcze w jej ustach, czym ją niebywale zaskoczył i jednocześnie podniecił. Była wściekła na samą siebie, że obrzydzenie do całej tej nienormalnej sytuacji miesza się z wielkim, nieokiełznanym podnieceniem. I niestety to drugie wygrywa. Powoli przyspieszał swe ruchy, było to powodowane zarówno chęcią natychmiastowego zakończenia tego koszmaru, jak również faktem, że z sekundy na sekundę Draco Malfoy jęczał, coraz głośniej, a jego dłonie zaciskały się na jej włosach. Jeszcze kilka gwałtownych ruchów i poczuła, że Draco będzie za raz szczytować. Chciała odsunąć się od mężczyzny, ale ten jej na to nie pozwolił. Zmusił ją by pozostała w tej upokarzającej pozycji w momencie, gdy on osiągnął orgazm. Nie mogła nic poradzić i musiała zacząć połykać jego spermę.
Dopiero po dłuższej chwili została odepchnięta, jak zużyty towar. Draco jednym ruchem różdżki oczyścił siebie i zaczął zapinać spodnie. Hermiona starała się nie patrzeć w jego stronę, zaczęła wyciera twarz chusteczką, marząc o gorącej kąpieli i przede wszystkim szklance wody by móc wypłukać gardło.
- Podobało się? – Młody Malfoy patrzył na nią z pogardą. Dziewczyna już miała mu powiedzieć, co o nim myśli, ale uświadomiła sobie, że do zamku będą jeszcze jechali dwadzieścia minut, więc nie wiadomo, co może jej jeszcze zrobić, dlatego tez nie podnosząc głowy wyszeptała.
- A jaka odpowiedź będzie zadowalająca?
- Szybko się uczysz, Granger, naprawdę szybko – Draco roześmiał się rozbawiony. – W nagrodę za taką dobra odpowiedź zajmę się tobą.
Hermiona natychmiast zbladła, dotarło do niej, że koszmar jeszcze się nie skończył. Można powiedzieć, że tamto było dopiero swoistym wstępem do prawdziwego horroru. Niechciane podniecenie, które ogarnęło jej ciało zniknęło w momencie, gdy Malfoy postanowił ją zaszczycić swoją zabawą”.
Nie siląc się na jakakolwiek delikatność podniósł ją z podłogi. Brutalnie ułożył ją na podłużnym siedzeniu. Ułożył, to za dużo powiedziane. Prawdę powiedziawszy po prostu kazał klęknąć, tak by opierała się na kolanach i ramionach, dopiero ta upokarzająca pozycja zadowoliła go w pełni. Hermiona spuściła głowę, a włosy opadły je na twarz, zasłaniając oczy pełne łez. Dziewczynie było już obojętne, czy Malfoy zgwałci ją teraz czy później, chciała tylko by to wszystko skończyło się jak najszybciej. Oczekiwała brutalnego aktu i to, co nastąpiło spowodowało wielki wstrząs w jej psychice.
Draco powoli i delikatnie zaczął podciągać jej sukienkę, nie spieszył się, delektował się rozpakowując ten szczególny prezent. Kiedy zrolowany materiał znalazł się na jej plecach jego ręce powróciły spowrotem na pupę opiętą cieniutkimi rajstopami. Przez chwilę delikatnie głaskał je pośladki i jakby dla kontrastu z delikatnym zachowaniem, zdarł z niej resztę bielizny. Hermiona schowała głowę miedzy ramionami jakby w swoistej ucieczce z miejsca katuszy.
Draco uśmiechnął się do siebie i ponownie otaksował jej ciało. Spojrzenie mężczyzny zatrzymało się na jej pośladkach i na raz wybuchnął głośnym śmiechem. Hermiona, która domyśliła się, co takiego musiał zobaczyć jej oprawca zarumieniła się jeszcze bardziej.
- Granger, no, kto by pomyślał, ty i tatuaż... i to jeszcze taki... – Draco miał rzeczywiście powody do radości, gdyż na lewym pośladku kobiety znajdował się rysunek... smoka. Mała bestia wyglądała jak pogrążona w śnie i tylko jej długi, zielony ogonek znikała między kobiecymi udami. – No to należy sprawdzić, dokąd nas to znalezisko poprowadzi. – To powiedziawszy rozsunął jej nogi i przejechał palcem po zwężającym się ogonku, który prowadził wprost do jej kobiecości. Palcami dotknął jej suchego wnętrza.
- Wydaje ci się, że możesz mnie pokonać, twoje niedoczekanie Granger –wyszeptał cicho i schylił głowę dotykając wargami jej łona.
Hermiona zadrżała ponownie, lecz ku jej wielkiej rozpaczy, nie z obrzydzenia, lecz z podniecenia, które znowu powróciło. Była przecież normalną kobietą mająca potrzeby seksualne, które zostały rozbudzone przez tego blond sadystę. Dlatego teraz, kiedy jej psychika cierpiała katusze upokorzeń, jej ciało zaczynało odpowiadać na perwersyjne poczynania Malfoya.
Jego język zagłębiał się w jej ciele, sprawiając, że zaczynała zapominać o wszystkich swych poczynaniach. Był niby przedłużeniem jego dolnych organów. Momentami sztywny i twardy stawał się delikatny i bardzo elastyczny.
Wchodził w nią podrażniając jej nabrzmiała kobiecość, od jego powolnych, sadystycznych ruchów robiła się, co raz bardziej mokra. Tak – mokra, nie wilgotna, delikatnie podniecona, tylko mokra. Z jej gardła wydobywały się głuche jęki, które były muzyką dla jego uszu. To, co on z nią wyprawiał było nierzeczywiste. Zagłębiał się, delikatnie podrażniał i wychodził, i tak od nowa. Dracon nie dawał jej ani chwili wytchnienia, chciał ją doprowadzić do szczytu rozkoszy, usłyszeć jak jęczy, krzyczy, błaga.
Hermiona była tak zasłuchana w reakcje swego ciała, że nie zauważyła jak hogwardzki powóz zwalnia, by wreszcie stanąć. Ona nie, ale Draco wyczuł to od razu. Odsunął się od Hermiony, przybliżył swą twarz do jej głowy i cichutko zapytał, jednocześnie muskając palcami jej nabrzmiałą łechtaczkę.
- Chcesz żebym kontynuował?
Dziewczyna nie była w stanie odpowiedzieć, tylko wydała z siebie następny ni to jęk – ni krzyk. Dracon wsunął w nią jeden palec, a ona jakby tylko na to czekając naparła biodrami na jego dłoń.
- Więc mam kontynuować, mimo tego, że niespełna pół godziny temu błagałaś mnie o cos zupełnie przeciwnego?
- Taaak... – wyjęczała cicho podniecona kobieta, jeszcze dwa, góra trzy ruch i jej ciało ogarnąłby wielki orgazm. W tym momencie nie obchodziło jej nic, pragnęła tylko spełnienia.
- Więc poproś a może to dostaniesz.
- Proszę – Hermiona nie mogła myśleć już o niczym innym. Jej ciało było w gorączce, która wzrastała dzięki umiejętnym ruchom blond włosego kata.
- No cóż Granger, nie zawsze dostajemy to, czego chcemy. Mam nadzieje, że zapamiętasz to na zawsze. – To powiedziawszy Draco osunął się od półnagiej kobiety, wygładził swoje odzienie i niespiesznie wyskoczył z powozu.
Hermiona jeszcze przez chwile trwała w bezruchu, dopiero po minucie upadła na siedzenie, skuliła się w kłębek i rozpłakała. Płakała z powodu wielkiego upokorzenia, poniżenia i tej wielkiej, nieujarzmionej gorączki, która paliła jej ciało. Po raz pierwszy płakała tez ze strachu. Strachu przed dniem jutrzejszym.
Kiniulka
11.07.2004 23:31
Bardzo fajny fick. Błędów nie ma (przynajmniej tak mi się wydaje). Cieszę się, że będziesz dawać częściej kolejne party

. Pozdróffka i

dla Ciebie.
Hmm Fick naprawde świetny, podoba mi sie ,
jest erotyka ale zumierem świetnie! Czekam na nasteopne rodzialy
Troszkę
powtórzeń
width='95%' cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE
|
Przestraszona kobieta
gwałtownie odwróciła się do tyłu. Tuż za nią stał wysoki, postawny
mężczyzna. Wyraźnie wściekły
mężczyzna |
class='postcolor'>
e border='0' align='center' width='95%' cellpadding='3'
cellspacing='1'>QUOTE |
|
id='QUOTE'>Ubrany był na czarno a w ręku trzymał
czarną laskę z srebrnymi
ornamentami
class='postcolor'>
Dwa przykłądy
SSWK - to pierwsze to nie powtórka, tylko celowe podkreślenie, zaznaczenie faktu, że "mężczyzna" był "wściekły".
tak to na pewno blo celowe, podkreslenie
tego faktu
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'
/> nawet kurcz eprzy tym ficku nie ma sie czego pryzczepić ^__^
Aeth -> mi coś takiego ludzie mądrzejsi ode mnie pisali jako błąd
Pewnie pisałaś w inny kontekście. Albo ludzie 'mądrzejsi' wcale tacy nie byli.
No fick fajny.Nie narzekam.Błędów nie widziałam(akurat tego ficka nie musze się uczepić).

SSWk zdaje mi się że powtórzenie słowa "mężczyzna", było specjalne.Czekam na następne party.
no to nagini, kiedy zaladujesz nowego
parta?? mamy siego spodziewac jeszcze w lipcu??
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'
/>
Hungarian Horntail
20.07.2004 11:46
Mi się tak średnio podobał. Ale
pisz bo jak widzisz podoba sie wielu osobom Ja poprostu życze weny
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'
/>
Można przeczytać..czekam na kolejny part
kazdy z nas tu piszacych czeka niecierpliwie na nastepnego parta...moze by byl taki mily (ten part) i sie chociaz pokazal??

bylo by bardzo milo przeczytac nowego parta jeszcze w te wakacje
mi sie wydaje ze to wlasnie mialo tak byc...
DAJE TAK PÓŹNO
BO BYŁAM NA KRÓTKICH WAKACJACH. MIŁEGO CZYTANIA.
ZANIM ZACZNIECIE CZYTAC,
CHCIAŁAM POWIEDZIEC, ŻE JEST TO JEDNA Z NAJMOCNIEJSZYCH CZĘŚCI I WCALE NIE
CHODZI MI TU O SCENY EROTYCZNE PO W TYM ROZDZIALE TEGO NIE
MA.
Rozdział IV
Hermiona bardzo niechętnie
wybudzała się z przyjemnego snu. W sumie mogłaby jeszcze poleniuchować, w
końcu była dopiero siódma rano i to w sobotę. Pierwszy dzień ferii i żadnych
obowiązków... no prawie żadnych. Jak bumerang powracały do niej wspomnienia
z wczorajszego wieczoru. Nie potrafiła odpędzić od siebie natrętnych myśli,
ponownie przeżywała wczorajsze upokorzenie. Każdy jego ruch, słowo, gest...
Nienawidziła samej siebie, za to, że te wspomnienia nie są aż tak obrzydliwe
jak być powinny.
To prawda, Malfoy potraktował ją jak śmiecia, jak
przedmiot, z którym można zrobić wszystko. Nawet gorzej niż...niż...dziw*kę,
bo im okazuje się minimalny szacunek. A on okazał jej tylko pogardę.
Wieczorem jak wróciła do siebie czuła się brudna i sponiewierana. Było
jej źle i marzyła tylko o tym by wydostać się z tego koszmaru, ale niestety
nie mogła. Nie mogła uciec, wyjechać, musiała wytrwać. I nawet nie dla
siebie, nie dla dumy czy honoru, tylko dla...pieniędzy tak, właśnie dla
forsy, która w tej chwili była jej niezbędna.
W mugolskim świecie,
świecie jej rodziców nie znalazłaby pracy z bardzo prostego powodu –
nie miała wykształcenia. Pomimo całej swej inteligencji i wielkiemu
talentowi nie miała zwykłego wykształcenia, które pozwoliłoby jej na
podjecie jakiegoś zajęcia. Świat magii wciągnął ją do tego stopnia, że po
Hogwarcie podjęła naukę na IV Uniwersytecie Magicznym Morgany. Niestety w
połowie drugiego roku wojna z Voldemortem weszła w ostatnie stadium i
dziewczyna musiała przerwać na trochę naukę. Gdy było już po wszystkim i gdy
myślała, że jej życie zacznie się normalnie układać, jej cały świat się
zawalił.
Jej ukochani rodzice ulegli wypadkowi samochodowemu. Zginęli na
miejscu. Była to ciężka strata, ale jeszcze cięższe okazało się późniejsze
życie. Dowiedziała się, że jej ojciec grał na wyścigach. Grał, to za dużo
powiedziane, on po prostu przegrywał. Narobił bardzo dużo długów, które
teraz ona musiała spłacać. Wierzyciele nie dawali jej spokoju i o powrocie
do szkoły mogła zapomnieć. Musiała pójść do pracy, ale kto przy zdrowych
zmysłach przyjmie niedoświadczoną czarownice, która nawet szkoły nie
skończyła. Oczywiście nikt... po za Albusem Dumbledore. Dyrektor
zaproponował jej stanowisko nauczycielki i gdy odchodził wymógł na swym
następcy, że pozwoli zatrzymać Hermionie prace. Wiec teraz nie może ot tak
po prostu pójść do Severusa i powiedzieć „rezygnuje”, bo nie
miałaby się gdzie podziać. Została jej do spłacenia jeszcze połowa sumy, nie
licząc procentów, które wciąż rosły. I dlatego pomimo najszczerszych chęci
nie mogła wyjechać, tylko dalej tkwiła w tym koszmarze o nazwie
Perwersyjne Zachcianki Draco Malfoya. Musiał zostać, co było jej
zdecydowanie nie na rękę. Ale sama się w to wpakowała, wobec jakiejkolwiek
hazardowej propozycji stawała się bezsilna i musiała jej ulec. I niestety,
kiedyś musiało się to skończyć jakimś nieszczęściem.
***
Draco Malfoy nie spał już od dwóch godzin, zresztą on zawsze
wcześnie wstawał, należał do tych sadystów, którzy godzinę szósta rano
traktowali jak środek dnia. W sumie mógłby już wstać i pójść pognębić resztę
uczniów, którzy nie wyjechali do domu, ale nawet im należy się kilka godzin
wolnego. Zresztą on będzie miał dziś, kogo gnębić. Sama wielka Granger. No,
kto by pomyślał, że ona tak szybko mu ulegnie. Przynajmniej będzie miał
jakąś rozrywkę w czasie ferii, a jak dobrze pójdzie to i później. W końcu
teraz, należy do niego. Dracon uśmiechnął się do swoich myśli, wiedział
doskonale, co zrobi Hermionie, gdy ta znajdzie się w jego sypialni, zresztą
nie tylko łóżka będą używać, co to, to nie. Już on nauczy tą szlamę
odpowiedniego zachowania.
Młody Malfoy był zdania, że szlamy, tak samo
jak skrzaty domowe potrzebują właściciela i najlepiej by było gdyby to on
nim był. Jego przekonania nie zmieniły się ani na jotę od czasów szkolnych.
To, że nie znalazł się w armii Voldemorta było tylko decyzja jego ojca,
który po wyjściu z więzienia „oficjalnie” zmienił front. Dzięki
temu po wojnie nikt z jego rodziny nie trafił do Azkabanu, nie stracili
majątku i dalej byli szanowanym czarodziejskim rodem. Młody mężczyzna
myślał, że już nigdy nie będzie mu dane „podziękować” Granger za
jej stosunek do niego w czasie szkoły, szczególnie za ten policzek, ale jak
to się mówi cierpliwość popłaca. Należało poczekać tylko tych kilka godzin w
cierpliwości, zresztą przedsmak miał już wczoraj w powozie. Na samo
wspomnienie dnia wczorajszego, a raczej nocy, jego ciało przechodził
przyjemny dreszcz podniecenia. Nigdy nie spodziewał się, że ta zimna
kujonica może mieć tak zdolne usta i tak gorące ciałko. Już dawno nie miał
tak gorącej kochanki, nawet Pansy po pewnym czasie stała się nudna i
ograniczona, zresztą ograniczona to ona była zawsze, co innego ta Granger,
przecież ona zawsze była taka... pojętna.
Te wszystkie rozmyślania
przerwał cichutki trzask sygnalizujący przybycie skrzata. Draco spojrzał się
w kierunku skąd dobiegł hałas i zobaczył Fiolkę, będącą dyrektorską
własnością.
- Przepraszam, że przeszkadzam Sir, ale dyrektor Snape prosi
żeby pan się natychmiast u niego zjawił Sir.
Skrzat zniknął równie
szybko jak się pojawił, z biegiem czasu zdążył się przyzwyczaić, że blond
włosego pana lepiej unikać. Ale tym razem Malfoy nie zamierzał wyładowywać
się ani na skrzatach, ani na uczniach tylko spokojnie udał się do
zwierzchnika. Gdy tylko przekroczył próg dyrektorskiego gabinetu do jego
nozdrzy doleciał zapach świeżo parzonej kawy. Nie zwracając nawet
najmniejszej uwagi na przełożonego dobrał się do tego z najszlachetniejszych
eliksirów. Dopiero po kilku minutach raczył się odezwać.
- Można
wiedzieć, dlaczego wzywasz mnie o godzinie, w której każdy normalny człowiek
jeszcze śpi, ewentualnie leży w łóżku?
- Ale ty nie jesteś człowiekiem
– Severus spokojnie odparował oskarżenia – ty jesteś Malfoy. A
skoro już się przywitaliśmy to mam kilka ważnych spraw, które musimy
natychmiast omówić.
- Zastępcy nie masz? – Draconowi nie
przeszkadzało to, że ma być wtajemniczony w najważniejsze sprawy Hogwardu,
ale ponarzekać można zawsze.
- Przecież nie będę człowieka budził wpół
do siódmej rano. – Niewinnie odparł czarnowłosy.
Draco spojrzał
się tylko na towarzysza i niczym nie skomentował jego wypowiedzi, nie
zamierzał sobie psuć humoru. Severus widząc, że chłopak nie da się
podpuścić, dał sobie spokój i przeszedł do rzeczy.
- Pomimo tego, że nie
ma połowy uczniów organizujemy dzisiaj bal walentynkowy. Wczoraj rozpisałem
grafik i...
- Mam dyżur razem z Granger od ósmej do jedenastej, później
znikamy -Draco zakomunikował zimnym głosem swoją decyzje. On miał już plany
na ten wieczór i bynajmniej nie należało do nich pilnowanie rozwydrzonej
grupy dzieciaków.
- Skąd taka pewność, że będziesz miał właśnie z nią
– Severus uśmiechnął się złośliwie do młodzieńca – może ona nie
życzy sobie twojego towarzystwa.
- Jakoś niezbyt obchodzą mnie jej
życzenia, a właśnie w czasie ferii ja też wyjeżdżam, dokładnie w
poniedziałek. Dawno w domu nie byłem przyda mi się trochę odpoczynku. Nie
jadę sam, tak dla jasności.
- Draco – tym razem w głosie Mistrza
Eliksirów zabrzmiało wyraźne ostrzeżenie – czy ty czasami nie
przesadzasz. Rozumiem zakład, jestem w stanie zrozumieć, dlaczego tak z nią
postępujesz ale...
- Nie ma żadnego ale Severusie. I przestań udawać
zbawcę ludzkości, ani na Pottera, ani na Dumbledore nie wyglądasz, więc
przestań się tak zachowywać. Granger nic się strasznego nie stanie, przecież
jej nie uderzę.
- To akurat mnie nie pociesza, już od dawna potrafisz
ranić nie używając do tego przemocy fizycznej.
- Uczyłem się u mistrza,
nie sądzisz?
Tej ostatniej wypowiedzi Severus nie skwitował, w ogóle
wolał zmienić temat. Granger nie interesowała go aż tak bardzo żeby przez
kłótnie o niej miał sobie psuć dzień.
***
Hermiona już od
godziny patrolowała szkolny korytarz. W gruncie rzeczy nie musiała tego
robić, w szkole było obecnie tylko setka uczniów i wszyscy znajdowali się na
obiedzie. Ale takie bezmyślne chodzeni pozwalało jej się rozluźnić. Również
dzięki temu nie musiała obawiać się, że spotka tego człowieka. Nie chciała o
nim myśleć, mówić i przed wszystkim widzieć te wredne indywiduum. Lecz
niestety, gdy człowiek bardzo czegoś nie chce, to zazwyczaj właśnie na to
wpada. I tak też było w tym przypadku. Nagle została wciągnięta do jednej ze
ściennych niszy i przyparta to kamiennego muru.
- Czyżbyś mnie Granger
unikała?
- Nie – wykrztusiła Hermiona schrypiałym głosem. Na widok
Dracona jej zimna krew ulotniła się natychmiast, a w umyśle kołatała się
tylko jedna myśl: „niech on mnie nie dotyka.”
- To bardzo
dobrze – powiedział mężczyzna przesuwając palcami po jej policzku,
– bo gdybyś mnie jednak unikała, to musiałbym ci przypomnieć o twoich
zobowiązaniach względem mojej osoby. A tego byś nie chciała prawda?
-
Prawda – wyszeptała kobieta, próbując odsunąć się od mężczyzny,
niestety próby okazały się bezowocne.
- Chciałem cię zawiadomić, że w
poniedziałek wyjeżdżasz razem ze mną na cały tydzień.
- Co?! Ja
nigdzie nie jadę, nie możesz...
- Ciszej Granger, i nie mów mi, co mogę
a co nie. Wczoraj już to ustaliliśmy, chyba, że chcesz powtórnej lekcji.
- Ale...
- Żadnych, ale, jedziesz ze mną w poniedziałek, chyba, że
wolisz żeby ktoś nie powołany dowiedział się o twoich zobowiązaniach.
-
Jesteś świnią Malfoy – Hermionie stało się już obojętne, co on jej
zrobi, musiała to z siebie wyrzucić. Mężczyzna tylko uśmiechnął się w
odpowiedzi, na razie postanowił nie komentować jej wypowiedzi, zrobi to w
nocy.
- Nawet, jeśli tak jest, to w odróżnieniu od ciebie, ja mam władzę
– to powiedziawszy odsunął się od niej i ruszył pustym korytarzem. W
połowie drogi odwrócił się, otaksował jej ciało zimnym spojrzeniem i wydał
następny rozkaz. – Wieczorem masz mieć na sobie jakąś czerwoną kieckę,
i niech nie wygląda jak habit, bo tego nie lubię, a jeśli już cos musisz
zakładać to niech to będą pończochy, nie zamierzam się za długo męczyć. I
tym razem nie próbuj się wymigać, bo mogę już nie być tak miły i dobroduszny
jak wczoraj.
- Dlaczego czerwona? – Hermiona co prawda domyślała
się odpowiedzi, ale chciała ja usłyszeć, gdyż nawet teraz miała jeszcze
ostatnie złudzenia, że Malfoy jest człowiekiem.
- Bo dzi*wki właśnie w
tym chodzą...
Tego dla kobiety było już za dużo, nie namyślając się
długo trzasnęła go w policzek, tak mocno, że z kącika jego usta popłyneła
krew. Dopiero, gdy palce Dracona zacisnęły się na jej nadgarstku powodując
okropny ból zrozumiała, jaki to może mieć konsekwencje. Przecież, Malfoy to
pieprzony sadysta, który na pewno jej nie odpuści. Został brutalnie
przyciągnięta do niego i w głębi ducha zaczynał błagać, by nie bił jej zbyt
mocno, niczego innego się po nim nie spodziewała.
- Zliż to –
syknął Draco pokazując na krople krwi w kąciku ust. – Już!
Hermiona niepewnie zlizała kropelki krwi. Miała mdławy smak a jej
zaczynało robić się niedobrze, bardziej ze strachu niż z czegoś innego. Po
chwili została odepchnięta, tak, że wpadła na jedną ze zbroi.
- Masz
szczęście, że kobiet nie bije, choć jeszcze jeden taki wyskok a zacznę się
zastanawiać, czy szlamy zasługują na to miano.
opowiadanie bardzo fajne, ogólnie wciąga

fajnie ze akcja sie dzieje w hmmm przyszlosci, jezeli chodzi o ksiazke.
czekam na następne party
Nimbuska2000
01.08.2004 15:21
Jedno słowo cool!!!Ale daj sceny erotyczne bo już się za nimi stęskniłam

Ps.Skoro jesteś teraz na tym forum może byś coś dodała?
Hmm... Coraz lepsze opowiadanie, z
rozdziału na rozdział robi się coraz ciekawiej. Zauważyłam tylko jeden
błąd:
width='95%' cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE
|
(...)z biegiem czasu zdążył
się przyzwyczaić, że blond włosego
pana(...) |
class='postcolor'>
Powinno być
"blondwłosego". Nie wierzysz - sprawdź w słowniku.
Mile zaskoczona...
Pierwsze party przeleciały przeze mnie jak woda przez rynnę...
Nazbyt przewidywalne... nazbyt oczywiste...
A miłym zaskoczeniem jest to, że każdy part jest jakby „doroślejszy” niż poprzedni, każdy kolejny wnosi więcej niedopowiedzeń, na które ma się ochotę czekać...
* i jeszcze jedno-->wielki + za tego nieczułego, ociekającego arogancją blondwłosego sadystę-->ehh Draco jakiego ubóstwiam...
V
Hermiona z niepokojem
wyglądała przez okno. Za pięć minut miało się zacząć nagłe zebranie
nauczycieli, nie wiedziała, o co chodzi, ale prawdę powiedziawszy w ogóle
jej to nie interesowało. Miała wszystkiego dość, zastanawiała się, co czeka
ją wieczorem, obawiała się, że ból w nadgarstku to dopiero przedsmak i
Malfoy zechce ją ukarać za jej poranne zachowanie. Hermiona dopiero po
chwili zauważyła, że w pokoju są już wszyscy i o czymś zażarcie dyskutują. W
pewnej chwili jeden z obrazów odsunął się i w wnęce ukazała się postać
przystojnego, młodego mężczyzny – Wiktora Kruma. Zdziwiona kobieta,
nie mogła uwierzyć własnym oczom, przecież niecały tydzień temu dostała list
od Bułgara, a on nic nie wspominał o przyjeździe do Anglii.
Przez chwilę
stała niczym słup soli i tylko rozszerzonymi ze zdziwienia oczyma wpatrywała
się w postawnego mężczyznę. Ten, gdy tylko ujrzał swą byłą miłość ruszył
prosto w jej stronę. Hermiona nie spostrzegła nawet, w jakim momencie
została uniesiona w górę, okręcona w powietrzu i pocałowana prosto w
rozchylone usta. Bułgar przyciskał ją do siebie niczym szmacianą lalkę.
- Panno Granger, inni również chcieliby się przywitać z profesorem
Krumem, mogłaby pani się od niego łaskawie odsunąć – Severus, który
wszedł do pokoju w kilka chwil po Wiktorze musiał oczywiście w odpowiedni
dla niego sposób skomentować całą sytuację, i jakoś umknął mu fakt, że
Hermiona w tym momencie była stroną pasywną a nie aktywną.
- Profesora?
– Wyjąkała ogłuszona dziewczyna, gdy Bułgar zdecydował się wreszcie ją
wypuścić. – Nic mi nie pisałeś, że będziesz uczył.
- To miała być
niespodzianka, ale się cieszysz, prawda?
- Oczywiście, że tak,
oczywiście...
Tak naprawdę Hermiona nie wiedziała jak ma się zachować. W
końcu nie co dzień człowiek spotyka swojego byłego partnera i dowiaduje się,
że ma z nim współpracować.
Ich związek nie przetrwał ani próby czasu,
ani odległości. Wiktor nie rozumiał też jej zapału do nauki, był wychowywany
w rodzinie gdzie miejsce kobiety było od dawien dawna ustalone, a Hermiony
nie interesowała jakże miła kariera kury domowej.
Wiktor nie zwrócił
uwagi na słowa Severusa, był zbyt zajęty gapieniem się na swą koleżankę z
pracy. Po kilku minutach beztroskiej rozmowy i wspominek z przeszłości
zdecydował się, że czas odnowić stary romans.
- Herm, podobno dziś
wieczorem macie tu bal walentynkowy, byłoby mi bardzo miło gdybyś
zdecydowała się mi towarzyszyć, co ty na to? Mam nadzieję, że jeszcze nikt
cię nie zaprosił.
Hermiona nie wiedziała, co powinna odpowiedzieć, z
jednej strony bardzo odpowiadała jej propozycja Wiktora, ale z drugiej był
jeszcze Malfoy i nigdy nie wiadomo jak on zareaguje, gdy pojawi się z kimś
na balu. Od podejmowania decyzji w tej sprawie wyratował ją sam
zainteresowany, który już od kilku minut bezczelnie podsłuchiwał ich
rozmowę.
- Panna Granger ma już partnera na bal, panie Krum - powiedział
zimno arystokrata i uśmiechnął się pobłażliwie.
Hermiona spłoniła się
jak dziewica (którą notabene była) i posłała przepraszające spojrzenie
Wiktorowi, który wyglądał na niepocieszonego i ... złego.
- No cóż, kto
późno przychodzi sam sobie szkodzi, ale mam nadzieje, że poświęcisz mi,
chociaż jeden taniec, kochanie. - Wiktor zwrócił się prosto do Hermiony
kompletnie ignorując Dracona.
- Nie sądzę, żeby Hermiona miała czas
rozmawiać z tobą, nie mówiąc już o tańczeniu, szybko wychodzimy... na
prywatne przyjęcie - Draco zupełnie nie zwracał uwagi na rumieniec
zażenowanie jaki wykwitł na policzkach Hermiony, ani na to, że teraz wszyscy
obecni w pokoju przysł[bluzg]ą się tej rozmowie.
Teraz już nikt nie
ukrywał, że jest ciekawy pojedynku Krum – Malfoy o Hermionę Granger.
- Jestem jednak pewien, że Hermiona znajdzie dla mnie czas -Wictor nie
zamierzał łatwo ustąpić – prawda Hermiono?
- A ja jestem pewien,
że nie znajdzie – Dracon również – prawda Hermiono?
Tymczasem Hermiona czuła się jak na meczu ping – ponga. Miała
uczucie, że stała się małą piłeczką odbijaną pomiędzy zawodnikami i nikt tak
naprawdę nie liczył się z jej zdaniem. Ona go nie miała. Wiedziała, że
cokolwiek powie, będzie źle... Jeżeli przychyliłaby się do zdania Draco -
urazi Wiktora, którego bardzo lubiła, jeżeli zgodzi się z Wiktorem - urazi i
zezłości Malfoya, co nie było dobrym pomysłem. Stała więc zakłopotana i nie
odzywała się, spuściła jedynie skromnie wzrok i czekała na wybawienie. Nie
podobało jej się to, że wszyscy gapią się na nią, jakby była okazem w ZOO.
Miała ochotę wykrzyczeć na głos, żeby wszyscy dali jej święty spokój i
zajęli się sobą. Ale nie miała na to ani ochoty, ani odwagi, tak naprawdę,
pragnęła wyjść z tego dusznego pomieszczenia i zanurzyć się w ciepłej
wodzie, a godzinę później wejść do wygodnego wyrka. Niestety to nie było jej
dane. Ale tak naprawdę nie miała odwagi i chyba jej na tym nie zależało. W
momencie, gdy otwierała usta by cokolwiek powiedzieć z korytarza dobiegł
głośny, przeraźliwy pisk. Większość nauczycieli, w tym Wiktor wybiegli, by
zobaczyć, co się dzieje, okazało się, że to tylko Irytek zaatakował dwie
pierwszoklasistki. Hermiona już miała ruszyć ich śladem, gdy poczuła jak na
jej nadgarstku zaciskają się palce Dracona.
- Pamiętaj, na razie
należysz tylko do mnie.
###
Hermiona od kilku godzin
próbowała pozbierać siły. Wieczorem czekała ją ciężka przeprawa, najpierw
bal a później... „prywatne przyjęcie Dracona M.”. Wolała nie
zastanawiać się, jak będzie ono wyglądało, ani nie myśleć o tym co usłyszała
w pokoju. Tak, należała do niego... i do jeszcze kilku osób. Tylko, że im
była winna pieniądze, co prawda bardzo dużo pieniędzy, ale tylko pieniędzy,
a nie swoje ciało. Bukmacherzy, którzy byli w posiadaniu weksli jej ojca
byli bardzo niebezpiecznymi osobnikami, ale w odróżnieniu od Malfoya, z nimi
dałoby się chyba negocjować. Z tymi wszystkimi pesymistycznymi myślami panna
Granger przygotowywała się do godziny W – Wielkiej Wpadki, która miała
się zacząć równo o godzinie dziewiętnastej.
###
Bal zbliżał
się wielkimi krokami, a wraz z nim zbliżała się wielkimi krokami godzina
jedenasta, godzina, o której Hermiona miała stąd wyjść razem z tym
nieobliczalnym arystokratycznym gnojkiem, po to by robić w łóżku wszystko,
na co mu przyjdzie ochota.
Dziewczyna wzdrygnęła się lekko i rozejrzała
za jakimś alkoholem, musiała się napić. Chociaż jednego drinka, inaczej
wykończy ją napięcie psychiczne. Szybko podeszła w stronę stołu dla
nauczycieli, gdzie stał ukryty alkohol, ale nawet tej drobnej radości nie
dane było jej skosztować. Gdy tylko zbliżyła się do stołu została wypatrzona
przez dwóch mężczyzn, którzy bynajmniej nie zamierzali dać jej spokoju.
Wiktor popatrzył na Hermionę jakby była ucieleśnieniem wyrafinowanego
piękna. W rzeczywistości, dziewczyna nie należała do wybitnie pięknych
kobiet, ale miała w sobie to "coś". Poza tym czerwona, prosta i
bardzo ładnie skrojona sukienka, podkreślała jej subtelny wdzięk i
uwydatniała niewinność młodej pani profesor.
Malfoyowi nie podobał się
wzrok Wiktora skierowany na Hermionę. Podszedł do niej z uroczym smirkiem na
twarzy i niedbale objął ją gestem sugerującym przynależność Hermiony do jego
(nie)skromnej osoby. Wywołało to rumieniec na twarzy panny Granger, gorzki
uśmiech mistrza eliksirów i zły błysk w oczach Kruma.
Hermiona nalała
sobie porządną porcję Whisky i sięgnęła po lód. Nie zamierzała rezygnować z
odrobiny przyjemności. Po ojcu odziedziczyła nie tylko zamiłowanie do gier
hazardowych, ale także mocną głowę i miłość do dobrych trunków.
- Herm,
mam jednak nadzieję, że ze mną zatańczysz - powiedział sugestywnym tonem
Wiktor.
Hermiona popatrzyła na Kruma ze złością. Wyswobodziła się z
uścisku Malfoya i łyknęła sporą ilość alkoholu, co wywołało krzywy uśmiech
na ustach Dracze i niepokój w oczach Bułgara. Severus roześmiał się
szczerze.
- Panna Granger nie gardzi tym, co dobre, jak śmiem
zauważyć... - Powiedział rozbawiony sytuacją mistrz eliksirów.
- Lepiej
tyle nie pij skarbie.... - Draco nie do kończył, bo Gryfonka weszła mu w
słowo.
- Ile? To jest nic, Malfoy... I nie mów publicznie do mnie
"skarbie" - ostatnie zdanie powiedziała bardzo cicho, tak żeby
tylko on mógł ją usłyszeć.
- Skarbie - powiedział z naciskiem i objął ją
zaborczym gestem - Ufam, że będziemy się dobrze bawić... całą noc! -
Uśmiechnął się do niej jednoznacznie.
Wiktor zmełł w ustach
przekleństwo, a Hermiona popatrzyła na Malfoya z jawną pogardą, szybko
jednak musiała zmienić swoje nastawienie, bo mężczyzna ścisnął znacząco i
boleśnie jej ramię. Zamiast zrobić to, na co od samego początku miała
ochotę, czyli plunąć w twarz temu zadufanemu arystokracie, grzecznie, jak
przystało na porządną dziewczynkę odstawiła kubek z alkoholem i skinęła
głową.
- Masz racje, nie powinnam tyle pić, więcej nie będę, a teraz
przepraszam obu panów, ale dyrektor Snape obiecał mi taniec, prawda
dyrektorze? - W jej oczach było tyle nadziei, na wyrwanie z tego koszmaru,
że nawet głaz by się zgodził... ale Severus Snape do głazów bynajmniej nie
należał. Dlatego z obłudnym uśmiechem na twarzy zwrócił się do swej
koleżanki po fachu.
- Jak to miło, że pamiętasz, ale niestety chyba nie
wypada, żebym ja, tańczył z tak młodą kobietą, jeszcze by ktoś coś,
niestosownego pomyślał, ale jestem pewien, że Draco z chęcią mnie zastąpi.
Hermionie nie pozostało nic innego, jak tylko skinąć głową i udać się z
Draco Malfoyem. Była bliska łez. Wiedziała, że Snape bawi się jej
poniżeniem. Wiedziała doskonale, że zna szczegóły całego durnego zakładu, w
końcu przyjaźnił się z Malfoyem.
Przełknęła złość, łzy i upokorzenie i
dała się wyprowadzić na środek parkietu jak cielę prowadzone na rzeź. Umiała
tańczyć, ale była tak zdenerwowana, że zapomniała podstawowych kroków i
niechcący nastąpiła Draconowi na stopę, przy ich pierwszym tańcu, który tak
lubiła - przy durnym Walcu Wiedeńskim, który przecież miała opanowany do
perfekcji...
- Szlamy... nawet taki mugolski taniec musicie zepsuć, wy
naprawdę nie jesteście niczego warte.
- Skoro jako szlama nie jestem
niczego warta, to, dlaczego chcesz mnie do łóżka? - Hermiona nie potrafiła
powstrzymać łez, które zaczęły spływać po jej twarzy.
Czekając na
odpowiedź, nie zauważyła nawet, jak Draco tańcząc zaprowadził ją w jakiś
ciemny kąt sali.
- Nie rycz - warknął, podając jej biała chusteczkę -
robię to, bo mogę i sprawia mi to przyjemność zresztą, to może być nawet dla
ciebie dosyć przyjemne, o ile mnie pamięć nie myli to wczoraj w powozie
błagałaś mnie o to żebym cię wziął i gdyby nie moja... samodyscyplina
zerżnąłbym cię właśnie tam, prawda Granger?
- Jesteś zwykłym skur... -
Hermiona nie mogła się już powstrzymać, nie obchodziło jej, że za trzy
godziny znajdzie się w jego sypialni, ale zanim skończyła on zasłonił jej
usta dłonią.
- Nie radzę ci mówić czegoś, za co nie potrafiłabyś później
zapłacić, ja nie lubię być obrażany, potrafię się mścić, tak, że ty byś tego
mogła nie przeżyć – jego głos był tak cichy, że ledwo słyszalny przy
dźwiękach wszechobecnej muzyki, a mimo tego, Hermiona słyszała go doskonale.
Jej ciało przeszedł lodowaty dreszcz strachu, ten człowiek był groźny,
bardzo groźny, a ona była jego własnością.. Przynajmniej przez tydzień.
- A teraz, skoro przestałaś już się mazać, wracamy na parkiet –
głos Dracona emanował chłodem. – I trzymaj się z daleka od tego
Bułgara.
Hermiona skinęła głową, otarła załzawione oczy i podążyła za
blondynem. Ten bal stał się naprawdę koszmarnym przeżyciem. Ilekroć Wiktor
próbował poprosić ją do tańca zjawiał się Malfoy i to właśnie z nim lądowała
na parkiecie, a niestety zdarzało się to bardzo często. Jak dla niej, to te
cztery godziny balu ciągnęły się zdecydowanie za długo, a jednocześnie
minęły niczym z bicza trzasnął. Była właśnie pogrążona w dość ciekawej
rozmowie z profesor Sprout, gdy zjawił się on. Nawet nie musiała podnosić
wzroku, po prostu wyczuła jego obecność. Jej dłonie zaczęły się pocić, było
jej na przemian zimno i gorąco, zupełnie jak w gorączce. Bo to była pewnego
rodzaju gorączka, która trawiła jej ciało już od kilkunastu godzin. Dracon
kilkoma pustymi komplementami oczarował straszą profesorkę, tak, że ta nie
zauważyła nawet jak bardzo jej rozmówczyni pobladła. Dopiero po pięciu
minutach banalnej rozmowy na temat Rosaceae*, z na pozór miłym uśmiechem
zwrócił się do bardzo zdenerwowanej Hermiony.
- Mam nadzieje, że dobrze
się bawiłaś... kochanie.
- Bardzo dobrze, dziękuje, że pytasz –
„abyś poszedł do diabła” – odpowiedziała z miłym
uśmiechem.
- Pani wybaczy, ale porwę Hermionę do tańca i już jej chyba
nie zwrócę – Dracon ponownie zwrócił się do starszej kobiety, która
rozpromienionym wzrokiem przyglądała się dwójce młodszych kolegów.
-
Ależ oczywiście mój drogi chłopcze, bawcie się dobrze, wy młodzi musicie
korzystać z życia.
Hermiona ponownie zawirowała z Draconem w tańcu, tym
razem była to szybka melodia Bestii – nowo powstałego czarodziejskiego
zespołu. Hermiona nawet nie próbowała skupić się na tańcu i tak by jej to
nie wyszło. Z niepokojem zarejestrowała, że tańcząc zbliżają się do wyjścia,
czyli to miało nastąpić już teraz. Po kilku minutach znaleźli się na
korytarzu, a Dracon bez słowa skierował się w stronę lochów. Nawet nie
sprawdził czy ona za nim idzie, to było niepotrzebne.
Po pięciu minutach
znaleźli się w jego prywatnych kwaterach. Kobieta z niechęcią musiała
stwierdzić, że ta gnida ma gust. Pokój nie był przeładowany, ani nie było w
nim nieporządku, tak charakterystycznego dla większości samotnych mężczyzn.
Wszystko miało swoje miejsce.
Draco Malfoy lubił otaczać się pięknymi
przedmiotami i nie ważne, czy były to dekoracyjne bibeloty, czy przedmioty
codziennego użytku. Z każdego z nich po prostu emanowało niezwykłe piękno i
klasa. Niestety Hermionie nie dane było zbyt długo oglądać jego gabinetu,
gdyż Malfoy skierował swe kroki do sypialni, a ona musiała podążyć za nim.
Centralne miejsce w dość dużym pokoju zajmowało wielkie łóżko z
baldachimem. Koło niego stał mini barek wypełniony po brzegi alkoholem.
Całości dopełniały jeszcze dwa skórzane fotele, drewniany stolik(pewnie
jakiegoś historyka zainteresowałby fakt, że pod blatem wyryte zostało Maria
Antonina) i wielki kominek, oraz kilka regałów wypełnionych białymi krukami.
Gdyby nie to, że Hermiona ze stresu ledwo oddychała pewnie zainteresowałaby
się tymi książkami, ale teraz nie miała na to czasu, wpatrywała się tylko w
mężczyznę, który spokojnie nalewał sobie czerwone wino. Ta czynność
pochłaniała go do tego stopnia, że nie zwracał żadnej uwagi na towarzyszkę.
Nie zwracał lub ignorował ją specjalnie. Wreszcie odwrócił się do kobiety,
która nadal stała w drzwiach sypialni, nie chciała wejść dalej, gdyż
przekroczenie tego progu było jakby symbolem całkowitego poddaństwa.
-
No, na co czekasz, wchodź, – Dracon nie zamierzał bawić się w czułe
słówka.
- Dracon, czy ty... ty naprawdę tego chcesz? – Hermiona po
raz ostatni próbowała zaapelować do jego sumienia, jeśli jakieś miał, co
według niej było bardzo wątpliwe.
- Granger, ty mi się naprawdę
narażasz, jesteś pyskata, nieposłuszna, nie potrafisz pohamować języka i co
najważniejsze, nie znasz swojego miejsca. Poza tym obchodzą cię sprawy,
które nie powinny. To czego ja chce, a czego nie, nie jest twoim interesem,
ty masz być tylko grzeczna. Zrozumiałaś?
Hermiona skinęła głową, nie
zamierzała już się odezwać, nie chciała go już o nic prosić, była na to za
dumna.
Niepewnie weszła do środka pokoju, kiedy znalazła się mniej
więcej w połowie sypialni usłyszała jak drzwi zatrzaskują się za jej
plecami. Znalazła się w pułapce. Dracon uśmiechnął się złośliwie i zbliżył
do dziewczyny.
- I co Granger, teraz nie masz już gdzie uciec...a może
znowu zaczniesz prosić o zmiłowanie. Tak ładnie ci to wychodzi, spróbuj.
- Przecież i tak to nie będzie miało sensu – Hermiona nie
spuszczała z niego zlęknionego spojrzenia. Bała się tego mężczyzny, dopiero
teraz uświadomiła sobie w pełni, jak bardzo może być niebezpieczny.
-
Masz rację, to nie będzie miało najmniejszego sensu, nie po tym jak mnie
dzisiaj obraziłaś... i to aż dwa razy... i jeszcze uderzyłaś.
- Ja nie
chciałam tego, poniosły mnie nerwy – próbowała go jakoś udobruchać,
pomimo, że ze strachu ledwo mówiła.
- Jestem pewny, że chciałaś i to
bardzo – Draco zaczął obchodzić ją w około, przyglądał się jej
szczupłej, kobiecej sylwetce.
Podobała mu się, a jeszcze bardziej
podobało mu się, że teraz należy do niego. Nagle w jego dłoni pojawił się
długi sztylet. Hermionie na widok noża podskoczyło ciśnienie, a oczy
rozszerzyły się pod wpływem strachu.
”Co on do diabła
wyprawia” myślała przerażona. Mężczyzna, który obserwował jej
przerażoną minę uśmiechnął się tylko złośliwie. Coraz bardziej podobało mu
się to wszystko. Tępą stroną noża zaczął „jeździć” po jej
odsłoniętym dekolcie i ramionach, od czasu do czasu zahaczając o cienkie
ramiączko sukienki. Hermiona z trudem przełknęła ślinę, czuła jak ogarnia ją
paniczne przerażenie. Draco stanął tuż za nią, z perwersyjną delikatnością
polizał płatek jej ucha i zaczął szeptać.
- Obraziłaś mnie, a ja bardzo
nie lubię być obrażany. Powinnaś mnie przeprosić, ale nie wierzę, że zrobisz
to szczerze – jego zmysłowy głos sprawił, że włoski na jej karku
podniosły się a przez ciało przeszedł prąd – ja naprawdę nie rozumiem,
dlaczego nazwałaś mnie... Jak mnie nazwałaś?
- Świ.. świnią.
-
Właśnie świnią – przy tych słowach Gryfonka poczuła jak nóż wsuwa się
pod ramiączko sukienki, a chwile później przecina delikatny kawałek
materiału. Pisnęła cicho, co wywołało tylko uśmiech satysfakcji na wargach
mężczyzny.
Dracon dotknął ustami jej szyi i delikatnie pocałował, było
to nieśmiałe muśniecie, jakże kontrastowe z tym, co przed chwila dokonał
zimny kawałek metalu i chłód jego głosu. Jego ruchliwy język delikatnie
polizał jej ciało, co wywołało nieznaczny odzew. Oddech Hermiony stał się
płytki, a jej oczy pociemniały. Nienawidziła tego mężczyzny, nie za to, jak
ją traktował, ale za to, że potrafił pobudzić jej ciało. Nie potrafiła
poczuć obrzydzenia, zamiast tego czuła jak krew w jej ciele zaczyna szybciej
płynąc. Leniwe pocałunki Dracona uderzały niczym mocny alkohol do jej głowy.
Kiedy wreszcie postanowił się odsunąć, odczuła niczym nieuzasadniony
dyskomfort, jakby właśnie tym posunięciem krzywdził ją najbardziej.
- A
teraz – ponownie zaczął swą przemowę, tylko, że tym razem stanął
twarzą w twarz z kobietą – na balu próbowałaś mnie nazwać [bluzg],
prawda?
- Tak – jej szept był tak cichy, że prawie niesłyszalny,
ale jemu to wystarczyło, ostrze noża ponownie przecięło kawałek czerwonego
materiału.
Sukienka opadła na podłogę, a Hermiona stała przed nim w
samych czerwonych koronkowych figach, szpilkach i wielkim rumieńcu. Dracon
odrzucił sztylet i przybliżył się do kobiety. Jego usta ponownie znalazły
się na jej szyi. Gwałtownymi pocałunkami zaczął obsypywać jej dekolt
jednocześnie schodząc coraz niżej. Kiedy wreszcie jego wargi zacisnęły się
na twardym sutku Hermiona jęknęła cichutko. Dracon delikatnie zacisnął żeby
nie przestając jednocześnie potrącać językiem. Wywołało to kolejną falę
dreszczy i jęków, kobieta nieświadomie zacisnęła dłonie na jego włosach
jednocześnie przyciągając go do siebie. Dłonie Dracona zaczęły pieścić jej
ciało, niespiesznie pozbawił jej ostatniej części bielizny by móc w spokoju
podziwiać jej piękne ciało. Delikatnie popchnął Hermionę, tak, że opadła na
miękki materac. Dziewczyna spod półprzymkniętych powiek obserwowała jak
Dracon szybko pozbywa się zbędnego odzienia. Zbliżył się do łóżka, jeszcze
przez chwilę obserwował nagą kobietę i wreszcie złapał ją za kostki i
przyciągnął na brzeg. Hermiona tylko pisnęła, ale zaraz i to się urwało.
Malfoy zaczął delikatnie pieścić jej kostki, niespiesznie schylił głowę i
zaczął całować jej nogi. Językiem pieścił wrażliwa skórę na udach, a sprawne
palce dotykały nabrzmiałych piersi. Kobieta nie potrafiła dłużej powstrzymać
swych naturalnych odruchów. Zaczęła głośno jęczeć i rzucać się na łóżku. Jej
ciało domagało się spełnienia, a umysł otoczony gęsta mgłą rozkoszy
zapomniał o wcześniejszym horrorze. Malfoy, gdy chciał potrafił podniecić
nawet kamień, a ona skałą bynajmniej nie była. Dracon zasłuchany w jęki
Hermiony nie mógł się już dłużej powstrzymać. W chwili, gdy zegar na wierzy
Hogwartckiej wybijał północ on silnym pchnięciem wdarł się w jej wnętrze.
Hermiona, która do tej pory była dziewicą krzyknęła z bólu, a Dracon ze
złości. Niestety był zbyt podniecony by móc się powstrzymać. Jego ruchy były
szybkie i mocne, sprawiając kobiecie wiele niepotrzebnego bólu. Z jej oczu
spływały gorzkie łzy. Jej pierwsze miłosne uniesienie mimo początkowej
rozkoszy okazało się kompletną klapą, ale nie to miało być najgorsze. Na
szczęście dla dziewczyny Dracon dosyć szybko osiągnął spełnienie. Przez
chwile leżał na zmaltretowanym ciele kobiety wreszcie zsunął się z niej i z
pretensją w głosie zapytał.
- Jesteś dziewicą?!
- Nie Malfoy,
nie jestem... ja byłam dziewicą – głos Hermiony przesiąknięty był
gorzką ironią, chciała wstać, ale ból był zbyt duży by mogła się ruszyć.
- Dlaczego mi kur*wa nie powiedziałaś? – Dracon wstał z łóżka i
zaczął nerwowo krążyć po pokoju.
- A czy to by coś zmieniło? –
Zapytała z wielkim smutkiem.
- Tak, kur*wa bardzo wiele! Szlag by to
trafił, jak mogłaś mi to zrobić?
- Ja tobie?! – Hermiona mimo
bólu usiadła na łóżku i spojrzała na niego z pogardą. – To raczej jak
ty mnie mogłeś tak traktować, a właściwie, o co ci chodzi, teraz już nie
jestem dziewicą, nie powinno ci to już przeszkadzać.
- Tak, nie
jesteś... chol*era jasna.
- Można się dowiedzieć, o co ci chodzi?
– Dziewczyna zaczynała się powoli denerwować, coś było nie tak, bardzo
nie tak, dlaczego on się tak zachowywał.
- Jasne, nie ma sprawy –
Dracon przestał już chodzić po pokoju, teraz stanął przed wielkim łożem i
zaczął jej się dziwnie przyglądać. – Jak wiadomo Merlin był bardzo
wielkim czarodziejem, był też cholernym szaleńcem, niestety większość jego
pokręconych praw jest respektowana do dziś.
- I co z tego?
- I to,
że ten stary cymbał wymyślił, że jeśli osoba posiadająca moc, w tym wypadku
ja, odbierze równo o północy w święto miłości, niewinność kobiecie, która
również dysponuje mocą, a ty niestety ją masz, to...
- To, co do
ciężkiej cho*lery!? – Hermiona była już naprawdę wściekła i bardzo
zdenerwowana, a zimny głos Malfoya bynajmniej nie miał uspakajających
zdolności.
- To automatycznie zostają małżeństwem z zerowymi szansami na
jakikolwiek rozwód. I co ty na to, droga małżonko...?
*chodzi o
zwykły krzew róży.
Coraz lepiej. Podoba mi się zachowanie Dracona - takieg go lubię.
Z niecierpliwością czekam na next party.
Nimbuska2000
02.08.2004 13:55
Super!Biedny Krum
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'
/> Ale oni będąmałżeńwstwem!?Odkręć to jakoś prosze
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/biggrin.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'
/> Lubię gdy ktoś znęca się nad Mione ale nie
małżeństwo!!!!
Nimbusko, jest napsiane że bez żadnej
możliwości rozwodu XD. Swoją drogą, biedna ta panna Grang... o przepraszam,
pani Malfoy.
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/wink.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'
/>
Nagini, dawaj next parta.
następna część będzie dopiero po szesnastym
sierpnia, z tego powodu, że jade na wakacjie.Krótkie, tak, że sie nie
musicie martwić,.
no to sobie poczekamy kochani!
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/tongue.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'
/> ale w koncu naleza jej sie chociaz male wakacje, prawda?? to
czekamy do 16
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'
/> pozdrowka
Nimbuska2000
10.08.2004 15:19
ALE JA WTEDY
WYJEŻDAM!!!!!
DarkMagic
11.08.2004 00:12
Przepraszam bardzo ale to moze zabrzmiec
Hamsko
Nienawidze takiego khym khym wygląda to jak playboy jesli naptawde
jestes fanem HP to nienapisała byś jakiegos......playboya opowiadanka to
poprostu jest hańba dla ciebie i ...zresztą ......
po pierwsze: Hamsko?? chyba chodzilo ci o
wyraz chamsko. po drugie: wlasciwie to o co ci chodzi?? jesli nie chcesz, to
nie czytaj. w koncu twoj wybor. jesli komus sie podoba to raczej nie
zakazesz mu czytac tego co chce przeczytac. czy moze sadzisz ze dasz rade??
cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE (DarkMagic @
11.08.2004 00:12) |
Przepraszam bardzo ale to moze zabrzmiec Hamsko Nienawidze takiego khym
khym wygląda to jak playboy jesli naptawde jestes fanem HP to nienapisała
byś jakiegos......playboya opowiadanka to poprostu jest hańba dla ciebie i
...zresztą ...... |
class='postcolor'>
zresztą co?
nie no nprawde
mozesz kontynuowac. bo mnie interesuje toniedokoczone zdanie, zreszta
co?
zreszta jak ci sie nie podoba to ja cie do czytania nie zmuszam... a
może przystawiłam ci pistolet do skroni, przywiązałam do krzesła i
postawiłam koło monitora granat ze słowami jak nie przeczytasz to cie
zabije, jesli tak to przepraszam... zresztą...
..:Ala:..
15.08.2004 12:49
Nagini no jak mogłaś być taka prutalna.
Przywiązywac kogoś do krzesła i mu grozić ojojoj. Przecież za to grozi ci
zemsta DarkMagic`a ja bym już dziś szukała jakiegoś schronienia i najlepiej
zmien swój ywgląd. Oj wkopałas sie wkopałaś
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/biggrin.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'
/>
Nimbuska2000
15.08.2004 12:58
align='center' width='95%' cellpadding='3'
cellspacing='1'>
QUOTE (DarkMagic @ 11.08.2004
00:12) |
Przepraszam bardzo
ale to moze zabrzmiec Hamsko Nienawidze takiego khym khym wygląda to jak
playboy jesli naptawde jestes fanem HP to nienapisała byś
jakiegos......playboya opowiadanka to poprostu jest hańba dla ciebie i
...zresztą ...... |
class='postcolor'>
Jak mówiła daigb-nikt cie nie
zmuszał
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/biggrin.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'
/> A jak zmuszał to już inna sprawa
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/biggrin.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'
/>
Po trzecie jak już przeczytałaś to nie krytykuj takich
bzdur.A jak ci sie nie podoba to sobie odpuść co?Bo napewno Nagini nie
przestanie pisać tylko z twojego powodu.A poza tym mi na początku też sie
nie podobało,ale czy ja od razu mówie,zże Nagini zachowuje się hamsko?Chyba
nie.(a jeśli tak to cofam wszystko co teraz napisałam
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/wink.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'
/> )A jak ci sie nie podobają takie słotkie opowiadanka to
rozejrzyj sie( nie po swoim mieszkaniu czy domu tylko po forum
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/tongue.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'
/> ) Takie ff są tu wszędzie.Więc jak masz jakiś problem to
pisz do moderatora.Czy kogoś za co to odpowiada
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/wink.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'
/> Tylko prosze nie pisz takich głupot bo chce mi się śmiać,ale
pomału mnie to denerwuje
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'
/> (A jak się wściekne to biada wszystkim
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'
/>
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/biggrin.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'
/> )
Pozdrowienia dla ciebie i
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/krowki.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='krowki.gif'
/>
Ps.Najlepiej zmień nazwisko i adres bo ona\on cię
znajdzie
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/wink.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'
/>
Pisze tak bo nie mam potem zamiaru słuchać ,ze znowu
pomyliłam płeć
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/wink.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'
/>
Mówię do Nagini żeby nie było niejasnoci
To jest "lekka wersja" zawartosci forum. By zobaczyc pelna wersje, z dodatkowymi informacjami i obrazami
kliknij tutaj.
kulturystyka trening na masę