Help - Search - Member List - Calendar
Pelna wersja: Ten Pierwszy Raz
Magiczne Forum > Harry Potter > Fan Fiction i Kwiat Lotosu > Kwiat Lotosu
Pages: 1, 2, 3, 4, 5
EnIgMa
Super, super i jeszcze raz super tongue.gif zakochałam się w tym ficku, normalnie nie często mi się to zdarza, ale ten jest naprawdę świetny... z niecierpliwością czekam na kolejne party...
dominika00
TYm razem to ja jestem pierwsza:) Jako, ze nowa przeczytałam opowiadanie dzisiaj:) To leiej, bo nie musialam czekac z niecierpliwościa na kolejne części:) Ale do rzeczy:) Opowiadanie bardzo mi sie podoba:) Nie ze względu na erotyczne sceny, chociaż są naprawde ....hmmm dobre, cała historia mimo swojej nierealności, jest super. Podoba mi się równiez Twój, przepraszam, raczej WAsz styl pisania:) Oby tak dalej. CZekam z niecierpliwościa i serdecznie pozdrawiam:)
dominika00
Chyba się pomyliłam, jestem druga:) Ale mam usprawiedliwienie, zanim przeczytałą pojawił sę nowy wpis. Pozdrawiam
Kara
To tamten popraw a ten skasuj... Nie nabijaj sobie postów... Co do ficka jest naprawdę dobry... Bardzo mi się podoba... Nie popędzając a kiedy będzie next part?? Tak Hipotetycznie... Mam nadzieję że napiszecie razem jeszcze kilka tak dobrych ficków w przyszłości...

Kara
MaryStebbins
Hmm. Po przerwie wracam, i na cale szczescie dla moich skolatanych nerwow znajduje next parta. Fajnie. Zgrabny, ladny, ciekawy. Tylko znowu Snape. Wasza kreacja tej postaci po prostu mi nie pasuje.
I nadmierna opiekunczosc Malfoy'a , po "merlinowskim" ataku na Hermione. Nie, to nie jest zachowanie typowe dla dziedzica. Ale mimo wszystko było słodkie. biggrin.gif
QUOTE
Gdzie się ta blond fretka będzie tłukła bez niej?


To mnie polozylo. Absolutnie, doszczetnie. Cudowne. 3majcie tak dalej laugh.gif
Ellen Stone
A miałam już dosyć paringu DM&HG... smile.gif
I bardzo dobrze, że oszczednie ze scenami erotycznymi!
Wtedy wszystko sprowadziłoby się do takiego typowe fanfika, "w którym to los sprawił, że Draco i Hermiona znaleźli się w jednym łóżku".
Czekam z niecierpliwością na następnego parta.
Daamroka
Siedzę od 2i 5 godziny przed kompem i cztam to suuuper opowiadanie. Stwierdzam fakt iż jest to drugi mój ulubiony fick( piersze miejsce bezprecedensowo zajmuje "Zmowa dziewc"). Strasznie to opowiadanie mi się podoba. Niecierpliwie czekam na następną partię.
Pozdrawiam.
Daamroka
Kiniulka
Jejciu jejciu jejciu biggrin.gif biggrin.gif biggrin.gif Jak ja sie ciesze, że mój najulubieńszy fick powrócił do życia biggrin.gif:D:D hihi biggrin.gif Czekam z niecierpliwością na nowe party bo tak mnie wciągnęło, że teraz zaglądam tu codziennie smile.gifsmile.gifsmile.gif

Ogromniaste pozdrowienia dla autorki smile.gifsmile.gifsmile.gif
Ciasteczko
fick jest super biggrin.gif
sam pomysł z tym małżeństwem biggrin.gif
daigb
fajniusio, naprawde fajniusio napisane smile.gif tylko myslalam ze bedzie jeszcze troszke dluzsze...nie moglam scierpiec jak hermionka sie zwijala z bolu na podlodze...nooo i oczywiscie moge sie tylko domyslac co hermionka robi na pokatnej smile.gif oj, chyba bede musiala sie niezle namyslec zeby na jakis powod tej wycieczki wpasc! pozdrawiam i czekam na nastepna czesc!
Victoria Vouivre
Droga daigb. Najwidoczniej nie czytałaś dokładnie rozdziału VIII. Tam wyraźnie był wyjaśniony powód tej dla ciebie tajemniczej wyprawy. Dla twojej wygody cytuję najważniejszy (w tej sprawie tongue.gif ) fragment...

QUOTE(Nagini @ 20.01.2006 22:19)
Na szafce koło łóżka stał magiczny kalendarz jej męża, a na nim zaznaczona była data szesnasty lutego. Następnego dnia miała zjawić się w Londynie i oddać sporą ilość pieniędzy. Pieniędzy, których nie miała.


Oczywiście przy okazji gratuluję kolejnego genialnego parta! "Ten pierwszy raz" podoba mi się coraz bardziej! biggrin.gif

Pozdrawiam evil.gif
Victoria Vouivre
Joan
Powrót do świetności wink2.gif Wen przeogromny jak widzę...
Świetne party. Nie mogłam się oderwać...
Niecierpliwie czekam na kolejne części.

Pozrawiam autorki. Nutella dla was nutella.gif
pigwa22
Przeczytałam to opowiadanie już jakiś czas temu ale do tej pory nic nie komentowałam. Bardzo mi się podoba wasz styl pisania i wasze wyobrarzenie postaci Draco i Hermiony. Nie ukrywam że jestem zdecydowaną fanką tej pary i zawsze ją faworyzuje, ale do rzeczy ten ff jest świetny i bardzo pomysłowy, bo ta para jest już dość oklepana ale wasze opowiadanie rzuca na nią inne światło i przez to jest takie ciekawe. Życzę dużo weny i milion takich świetnych pomysłów.
Tida
Kocham Malfoya.Naparwdę.I po prostu się rozpływam czytając tego ff,nie wiem co Hermiona chce od niego biggrin.gif
Szczególnie podobało mi się kilka rzeczy
QUOTE
W ekspresowym tempie otworzyła książkę w zaznaczonym miejscu i pośpiesznie usiadła na łóżku, niby to niesamowicie zaczytana.
NIBY?Kochana,jak czytasz jane Austin to JESTEŚ zaczytana czy tego chcesz czy nie tongue.gif
QUOTE
- Po pierwsze nie wpadaj mi tu jak furia i nie rozpieprzaj lustra, tak samo jak twój szacowny tatuś. Po drugie, mało mnie obchodzi z kim i gdzie jeździsz, ja tylko chcę, żeby te dwie lafiryndy były dobrze przygotowane do ról nauczycielskich i naprawdę nie obchodzi mnie jak to zrobicie.
To było taaaaaakie w stylu Snape'a...
QUOTE
- Severusie nie obrażaj nas. Nie większość tylko wszyscy. A jak widzisz dofinansowując od czasu do czasu jakiegoś zagranicznego urzędnika można wiele zdziałać
Hehe,a to było w iście Malfoyowskim stylu
QUOTE
postanowił zrobić to, co każdy szanujący się mąż zrobiły na jego miejscu. Zdecydował się śledzić swoją żonę.
Szanujący się mąż?Chyba Malfoy ma jakieś spaczone pojęcie na ten temat...Ale i tak mi się podobało.Czekam na następne części z utęsknieniem.
Copiczek
Ja tez czekam. Bożee jak się ciesze, że znowu ktoś się za to zabrał. A teraz się rozbudziłam i nie pójdę spać.
migotka
jedno z moich ulubionych opowiadań smile.gif czekam na dalszą część
migotka
jedno z moich ulubionych opowiadań smile.gif uwielbiam pare Draco i Hermi.Czekam na dalszą część
psychodeliczna
Jak dla mnie - opowiadanie jest z-a-j-e-b-i-s-t-e. Nie ma innego słowa, to chyba dostatecznie dobrze określa moje emocje wywołane przez owe dzieło. Najbardziej podobał mi się fragment
QUOTE
Miał typowy urok zimnego drania, na który łapie się tak wiele naiwnych kobiet, wierzących w to, że mogą zmienić na lepsze mężczyznę, którego uwielbiają.

Te psychologiczne elementy powiązane z całą resztą, głównie scenami erotycznymi tworzą naprawdę wybuchową, nieprzewidywalną mieszankę.

it's not enough, I want more!
Ametystka
Cześć!! Zastanawiam się kiedy będzie nowy part...bo już dość długo nie było tu nic publikowane ,a ten fick strasznie mnie wciągnął. Jest jednym z najlepszych jakie czytałam o Draco i Hermionie - a to moja ulubiona para. Mam tylko nadzieję,że nie zostawicie tak tego opowiadania i skończycie je...bo żal byłoby go nie skończyć. Mam nadzieję,że nie zawiedziecie czytelników, którzy cierpliwie czekają na następny rozdział. Pozdrawiam i czekam niecierpliwie!! Niech wreszcie pojawi się coś...nawet może być krótkie , tylko błagam żeby coś tu było, bo ja już tutaj z ciekawości umieram i jestem pewna ,że nie tylko ja. wink2.gif Pozdrawiam serdecznie!!
angelkitty
eh...popatrzcie sobie ile kitiara ma już fików do pisania, po co popędzacie? bedzie jak bedzie i tyle! jak to powiedział hagrid "chapneła za dużo i nie może przełknąć". powoli jestem pewna że w swoim czasie sie wszystko pokaże.
Toskana
Przeczytał to opowiadanie już dawno temu i bardzo mi się spodobało smile.gif ; choć muszę przyznać, że na początku nie podobała mi sie postać Hermiony. Wydawała mi sie taka nie książkowa, ale przecież nie musicie się trzymać takiej wersji jaką przedstawia autorka serii. Po dalszych częściach zdecydowanie mi sie spodobała.
Nie poganiam, nie marudzę, życze powodzenia w pisaniu i cierpliwości biggrin.gif
MoniQ
Exstra fan fick...bardzo mi sie podoba i mam nadzieję ze dalej bedziesz wklejała part:)smile.gif a poza tym mam słabość do ficów Draco/Hermi...pozdrowienia...wink2.gif czekolada.gif
Kid_Of_The_Darkness
Dużo czasu minęło... Ale jednak w końcu, ostatecznie, pewnie w wyniku ciężkiej waszej pracy (bo niewątpiwie takie cudeńko wymaga pracy) mamy kolejny rozdział sławnego chyba już ficka.

Hurra! Cieszmy się tym co mamy czekając na następne części biggrin.gif.


Pozdrawiam, uradowana

Kid
Neffi
boskie biggrin.gif jeden z moich ulubionych ff , brak słow poprostu ZNAKOMITE przez duże "Z" tongue.gif
WeEkEnD
Opo fajne smile.gif Szkoda tylko, że przerwane w sposób koszmarny i brutalny dla czytelnika... i że nie ma kontynuacji... A przydałaby się, nieprawdaż? dry.gif
Nagini
za wszystkie błędy serdecznie przepraszamy i... obiecujemy, żę się nie poprawimy, bo my bez błędów to nie my :twisted:

X

Draco trzymał się w odpowiednim oddaleniu od swojej żony, tak, aby ją widzieć i tak, aby ona nie zauważyła jego. Na szczęście wychodziło mu to całkiem dobrze. Wydawało się, że kobieta włóczy się po mugolskim Londynie całkiem bez celu, tylko co jakiś czas patrzyła na zegarek. Wchodziła do różnych sklepów, ale nie bywała w nich zbyt długo, po czym wychodziła i szła dalej. Kiedy zatrzymała się około południa na kawę w małej przytulnej kawiarence, zaklął, gdyż sam miał ochotę na zbawienny trunek, a knajpka była zbyt mała i na pewno Hermiona by go zauważyła. Kilka metrów dalej był ogromny pawilon handlowy i automat z kawą, ale Draco nie miał zielonego pojęcia, jak go obsłużyć, więc podpatrzył Mugola, notabene zaledwie dwunastoletniego dzieciaka. Ciemnowłosy, potargany szczeniak w okularach (niebezpiecznie skojarzył mu się z Potterem) podszedł, wrzucił funta i nacisnął jakiś przycisk, a potem odebrał brzęczącą resztę i parujący kubek. Nie było zbyt wielu ludzi w okolicy i nikt nie czekał na swoją kolej, więc Malfoy spróbował szczęścia. Wrzucił funta do tej samej szczeliny (miał na różnorodne okazje mugolskie pieniądze), do której wrzucił wcześniej swojego obserwowany przez niego dzieciak, i popatrzył na różnorodne guziki z opisami. W końcu wypatrzył dużą czarną bez cukru i z nacisnął czerwony przycisk. Zapiszczało cicho, po czym dołem wypadł plastikowy kubeczek i popłynęła do niego gorąca, ciemna ciesz. Draco usłyszał też brzęk wydawany w pensach reszty. Gdy kubek był pełny, strumień się urwał, a automat ponownie zapiszczał i ukazał się napis odbierz napój. Zafascynowany Malfoy – oczywiście w życiu nie przyznałby się, że coś mugolskiego go zafascynowało – odebrał kubek i spróbował gorącej cieczy. Nie była wyśmienita, nawet nie bardzo dobra, ale miała niezaprzeczalny smak kawy i to się liczyło. Stanął z boku i delektował się napojem, obserwując drzwi wejściowe kawiarni, w której kilka minut wcześniej zniknęła Hermiona.

*

Na szczęście w stolicy Wielkiej Brytanii była ładna słoneczna pogoda, ale to nie pocieszało Hermiony. Wypiła fantastyczną czekoladę z chilli i ruszyła w swoją wielką misję, jak nazwała w duchu to, co ją czeka.
Po pierwsze musiała dostać się do Biblioteki Narodowej, gdzie znajdował się również dobrze ukryty, bardzo bogaty dział dla czarodziei. Oczywiście mugole nie mieli najmniejszego pojęcia o tym miejscu. Nie wiedzieli, że to, co oni uznawali za wielką bibliotekę, jest tak naprawdę tylko niewielkim działem, a cała reszta to czarodziejskie zbiory literatury.
Hermiona zamierzała znaleźć wszystko, co tylko było napisane, na temat „Prawa Merlina”. Zamierzała znaleźć i wykorzystać, by jak najszybciej uzyskać rozwód.
Po pierwszym szoku, związanym z zaistniała sytuacją, postanowiła walczyć. W końcu nie istnieją okoliczności, z których nie ma wyjścia, tak samo jak nie istnieje czar, przed którym nie można się obronić. Harry był tego najlepszym dowodem.
Po drugie musiała spotkać się z człowiekiem, któremu jej ociec był winien sporą sumę pieniędzy. Hermiona jak na razie spłacała ten dług, ale teraz miała już dosyć. To było za dużo, jak na nią jedną. Koszmarne małżeństwo, perspektywa zamieszkania pod jednym dachem z całą rodziną Malfoyów i do tego spłacanie nie swoich długów. Dosyć tego. W końcu zbyt duża ilość sałaty zirytuje najbardziej zachłannego, gumochłona

Hermiona nie chciała rozstawać się ze swoim ukochanym wężykiem, który odziedziczyła po matce. Miał dla niej zbyt duże znaczenie. Ale musiała. Stwierdziła, że skoro w pierwszej chwili była na tyle głupia, by brać na siebie długi ojca, to powinna ponieść jakieś konsekwencji. Może następnym razem zastanowi się nad tym, co robi. Ponieważ bliżej miała do lombardu niż do biblioteki właśnie tam się udała.
Z ciężkim sercem przekroczyła próg sklepu „Jubilerskie cuda. Johnson & Brahms”. Musiała sprzedać najcenniejszą rzecz, jaką posiadała. Przecież nie poprosi męża o to pieniądze. To byłoby nie tylko niehonorowe, ale nawet niekulturalne. Zwłaszcza, że jej mężem był nie, kto inny, jak Draco Malfoy, i że nie był zadowolony z małżeństwa ze szlamą. Zresztą ona nie zamierzała prosić go o nic. Już nigdy.
- Ile dostanę za ten wisiorek? – Spytała chłodno i uśmiechnęła się nieco wyrachowanie, chociaż tak naprawdę ściskało się jej gardło. Sympatyczny mężczyzna w średnim wieku, stojący za ladą, oddał jej uśmiech. Nie wiedziała, że to będzie takie trudne. Ale interes to interes. I nie zamierzała sprzedać wisiorka po zaniżonej cenie, nie tylko z powodu jego znaczenia sentymentalnego.
Sprzedawca przez chwile przyglądał się kobiecie. Nie pasowała do żadnych grup jego klientek. Nie wyglądała na zdesperowaną matkę, która musi wyżywić dzieci, nie była też narkomanką, ani studentką, której skończyło się stypendium. Była młodą, dumna i bardzo zdesperowaną osobą. Widać było, że nie chce pozbywać się biżuterii. No cóż, to nie była jego sprawa, on tu tylko pracowała.
Na początku zaproponował śmiesznie niską cenę, którą Hermiona zbiła śmiechem. Umiała się targować, a on lubił takie klientki.

**
Draco powoli zaczynał się denerwować. Hermiona już pół godziny temu zniknęła w sklepie. Czyżby zauważyła, że ją śledzi? Nie.. to nie możliwe. W końcu, co jak co, ale podstępne śledzenie ludzi Malfoy wyssał z mlekiem matki.
W końcu, Hermiona wyszła od jubilera, a jej mina była nieprzenikniona, jakby trochę smutna i poważna, ale nic więcej nie dało się z niej wyczytać, zwłaszcza rzucając chyłkiem spojrzenia zza drzewa. Kobieta skierowała się do Biblioteki Narodowej.
- No tak, mogłem się tego spodziewać, w końcu gdzie ona mogła pójść. Cholerny mól. – Zaklął Draco i skierował się do małej restauracyjki. Nie miał ochoty iść dalej za Hermioną. W końcu, co może być ciekawego w londyńskiej bibliotece. Nic. Przynajmniej dla niego. Miał tylko cichą nadzieje, że ona nie zamierza spędzić tam całego dnia.

Hermiona z westchnieniem ulgi weszła do wielkiego gmachu. Już sam zapach książek wpływał na nią kojąco. To było to, na czym się znała, co kochała i co było jej częścią.
Książki; to właśnie w nich odnajdowała odpowiedzi na każde, nawet te z pozoru nierozwiązane problemy. W książkach było wszystko. Zawsze służyły jej pomocą i nigdy nie zadawały pytań. Były jak milczący przyjaciel. Przyjaciel, u którego teraz szukała odpowiedzi.
Ku jej zadowoleniu w bibliotece nie było wielkiego ruchu. Od razu skierowała się do najciemniejszego kąta. Był tam regał z książkami, których nikt nie wypożyczał. Szczerze powiedziawszy, nawet najstarszy bibliotekarz nie pamiętał o tym miejscu. Miało to woje dobre strony. Dobre dla czarodziejów. Hermiona oparła się o regał i już po chwili znajdowała się w Bibliotece Magii i Czarodziejstwa. Jedynym takim miejscu w Anglii.
Kobieta skierowała się do jednego z bibliotekarzy, który przywitał ją miłym uśmiechem. Żaden z pracowników tutejszej biblioteki nie przypominał pani Pince. Wszyscy byli mili i chętnie do pomocy.
- Dzień dobry, czym mogę pani służyć?
- Dzień dobry, potrzebne są mi materiały dotyczące Merlina. Konkretnie chodzi mi o prawa małżeńskie.
Czarodziej wyciągnął różdżkę i wypowiedział odpowiednia inkantację. Już po chwili przed Hermioną lewitowały zwoje starych manuskryptów.
- Pani zamierza wypożyczyć, czy skorzystać z materiałów na miejscu?
- Na miejscu.
- Oczywiście, proszę się tylko tu podpisać.
Hermiona wzięła pióro i próbowała wpisach się do księgi. Ku jej zdumieniu pióro zaczęło stawiać opory, gdy chciała napisać nazwisko. Ze zdziwieniem spojrzała na bibliotekarza, który już nie uśmiechał się tak miło.
- Na to pióro został rzucony czar, przestaje pisać gdy ktoś próbuje wpisać fałszywe dane.
- Jakie fałszywe dane? Przecież… - Hermiona dopiero po chwili zrozumiała, co się dzieje. Rzeczywiście, fałszywe dane. Teraz nie miała już na nazwisko, Granger. – Przepraszam, niedawno wyszłam za mąż. Odruchowo próbowałam wpisać panieńskie nazwisko.

Szybko napisała Malfoy i skierowała się do najbliższego wolnego stolika. Nie zdążyła dobrze usiąść, gdy pojawił się przy niej ten sam bibliotekarz.
- Coś jeszcze mam podpisać?
- Ależ oczywiście, że nie, pani Malfoy. Jeśliby pani chciała, mamy tu osobną salkę, w której będzie pani na pewno wygodniej.
- Nie trzeba – Hermiona nie mogła uwierzyć, że fakt, iż nosi nazwisko Malfoy, może spowodować, że ktoś będzie się aż tak…płaszczył.
- To nie jest żaden kłopot, pani Malfoy. – Młodemu mężczyźnie najwyraźniej wielką przyjemność sprawiało wypowiadane tego nazwiska. Robił to zresztą tak głośno, że kilka osób zwróciło już na nich uwagę. – Jeśli będę mógł coś dla pani zrobić, to proszę tylko powiedzieć. Nasza biblioteka jest bardzo wdzięczna pani rodzinie za chojny datek, jaki ostatnio został ofiarowany. Więc, jeśli mógłbym coś dla pani zrobić, to…
- Dziękuję, ale naprawdę nic mi nie trzeba – Hermiona powiedziała to z takim naciskiem, że mężczyzna natychmiast zostawił ja w spokoju.
- Więc jednak za pieniądze można kupić szacunek – mruknęła, zagłębiając się w lekturę.
Po półtorej godziny nieprzerwanego pisania i czytania, Hermiona była „bogatsza” o kilka wiadomości.
Małżeństwo zawarte na prawie Merlina była jedną z najstarszych i najrzadziej stosowanych magicznych ceremonii. Wiązało się z nią wiele nakazów, zakazów i zobowiązań.
Hermiona była zła. Wszystko, co pisało w tych mądrych księgach, ona już wiedziała. Kobieta musiała być posłuszna, miła, grzeczna. Nie mogła nawet używać swego panieńskiego nazwiska, bo przecież była mężatką. Cały majątek niewiasty przepadał na jej męża i wszystko, co biedaczka uzyskała w trakcie małżeństwa, było własnością męża i jego rodziny. Do diabła! Powinna być cieniem swego męża, który oczywiście ma zawsze racje.
- Niech diabli porwą Merlina! – zaklęła pod nosem i ze wstrętem odłożyła ostatni manuskrypt.
Lewitując książki, podeszła do biurka bibliotekarza, który na jej widok natychmiast się rozpromienił.
- Czy jest coś na temat rozwodu odnośnie ślubnego prawa? Bo tutaj, nie było nawet odnośnika.
- Bardzo mi przykro, pani Malfoy, ale niestety nasza biblioteka nie dysponuje księgami Morgany. Ma je w swych zbiorach Francuskie Ministerstwo. Oczywiście, jeśli pani chce, to ja postaram się…
- Nie, nie dziękuje – Hermiona natychmiast przerwała mężczyźnie. – Jestem panu bardzo wdzięczna za okazaną mi pomoc. Do widzenia.
Hermiona szybko opuściła obie biblioteki. Jeśli we Francji znajdowało się cokolwiek na temat Merlina, to jej musi się udać to dostać. W końcu nie na darmo jej ciotka pracowała w Luwrze i od kilku lat miała kontakt z czarodziejami, pomimo tego, że sama była mugolką.
Kobieta szybko wybiegła z gmachu i ruszyła przez zatłoczone ulice.

Draco, który od pół godziny niecierpliwie obserwował gmach biblioteki, na widok Hermiony odetchnął z ulgą i znowu ruszył, w ślad za nią, aż znikła w metrze. Bluzgi, jakie rzucił Draco w myśli na tak okropny fakt, zadziwiłyby niejednego szewca, czy Aurora z ogromnym stażem. Rozejrzał się nieco panicznie, w końcu nie miał biletu, a przez barierkę dostać się musiał. Nie mógł jej stracić z oczu. Podpatrzył jakiegoś młodego mugola, jak ten przeskakuje nad stalowymi poręczami. Odczekał, aż Hermiona będzie w połowie schodów prowadzących na peron i, zapominając o swojej rodowej dumie, podwinął klasyczny, czarny, długi płaszcz i poszedł w ślady młodzieńca.
Draco, nie zważając na to, że za jego plecami rozległy się jakieś krzyki raźno maszerował za Hermioną. W końcu, co mu mogą zrobić mugolscy policjanci. Niezauważony wszedł do tego samego przedziału, co Hermiona, i dyskretnie ją obserwował. Wydawała się być smutna. Zresztą od czasu ich „ślubu” rzadko kiedy była szczęśliwa, czy choćby uśmiechnięta. Nie żeby on zwracał na to jakaś szczególną uwagę. Przecież to nie jego sprawa. Co go interesuje, czy ona jest szczęśliwa czy nie.

*
Hermiona miała wrażenie jakby ją ktoś obserwował. Zresztą, nawet jeśli by tak było, nie zwracała na to zbytniej uwagi. Miała dosyć problemów by dokładać następne. Po pierwsze jej własna głupota. Niewyobrażalna, sakramencka głupota. Jak mogła dopuścić do takiej sytuacji?! Jak mogła dopuścić do tego, by w jakikolwiek sposób być zależna od Malfoya. Kobieta przeklinała sama siebie i chwile słabości, jaka ją ogarnęła wcześniej. Była zbyt podobna do ojca, a teraz to się na niej mści w dwójnasób. Nie dość, że jest żoną tej slytherińskiej fretki, to jeszcze te problemy z mugolami. Po drugie musiała skontaktować się ze swa ciotką, by ta zdobyła dla niej cenną księgę. Teraz wszystko zależało od tego, co wielka Morgana napisała o Merlinie. Cholera, jakby za mało miała problemów na co dzień.
Skrzywiła się.
- Szlag by to trafił – syknęła pod nosem i starszy pan, który siedział obok, skrzywił się z niesmakiem, ale rzuciła mu tak wyzywające spojrzenie, że zrezygnował z jakiegokolwiek komentarza i odwrócił wzrok.
Obserwujący ją Draco uśmiechnął się pod nosem, mimo, że nie mógł słyszeć z drugiego końca wagonu, co takiego powiedziała.
Lwica – pomyślał z rozbawieniem.
Hermiona wysiadła w dzielnicy Greenwich i Draco musiał porzucić rozmyślania o lwicy w łóżku, które zaczęły mu się kłębić pod czaszką. Otrząsnął się, starając się myśleć o czymś przyziemnym. Znowu poszedł za nią, oczywiście nadal w bezpiecznej odległości, i po pięciu minutach spaceru zobaczył, że skręca w Brand Street. Kiedy wyłonił się zza zakrętu, zauważył, że wchodzi do jednego z budynków, i przyspieszył kroku, żeby nie stracić jej z oczu.

*
Hermiona weszła do pubu i podeszła do starszego barmana informując go, że była umówiona o pierwszej z panem Stacatto na zapleczu. Barman łypnął na nią podejrzliwie zarazem otaksowując ją spojrzeniem i musiała wstrzymać się od złośliwej odzywki. Następnie skinął przyzwalająco, odkopując najpewniej w pokładach pamięci informację od swojego kumpla Andre, i pani Malfoy udała się na zaplecze „The Modern Arms”
Draco z niedowierzaniem przyglądał się pubowi. Nie mógł zrozumieć tego, co widzi. Po prostu nie potrafił uwierzyć w obraz, jaki się przed nim rysował! Co, do diabła, jego żona, gryfońska skarbnica mądrości, ślepo przestrzegająca zasad, robi w takim miejscu. W jednej z najlepszych mugolskich knajp, znanej z tego, że bardzo często gościły w niej osoby, które z literą prawa były w wielkiej kłótni. Do diabła, co ona robiła w miejscu, które on tak często odwiedzał!. Malfoy wszedł do środka i skierował się prosto do barmana. Ten, gdy tylko zobaczył młodego mężczyznę wyciągnął spod lady czystą szklankę i zagadnął z uśmiechem.
- To, co zawsze, panie M?
- Patric, przed chwilą weszła tu kobieta, gdzie poszła? -Draco nie silił się na uprzejmości.
- Poszła na zaplecze, pogadać ze Stacatto.
Gdyby, kto inny zadał to pytanie Patric McLean udałby ślepego i głuchego dopóki, na barze nie pojawiłby się duży zwitek banknotów, ale panu M się nie odmawiało. Był stałym i najlepszym klientem Stacatta i nie należało go drażnić.
Malfoy powoli zaczął sączyć swojego drinka. Aniołek był mocny jak sam diabeł, a barman nie chciał zdradzić mu przepisu. Postanowił, że kiedyś posłuży się Imperiusem. Patric obserwował obojętną jak kamień twarz klienta. Przeszło przez nią jedynie minimalne drgnienie, ale już wiedział, że obojętność jest wystudiowana i ta kobieta jest dla Dracona zagadką, którą należy rozwiązać. A przynajmniej zagadkę stanowi jej obecna wizyta i rozmowa z Andre.
- Często tu przychodzi?
- Raz na miesiąc, regularnie ja w zegarku - barman był bardzo zainteresowany, co może łączyć pana M. z kimś tak niepozornym. Ta kobieta zupełnie do niego nie pasowała. Od pana M. już z daleka czuć było dużą kasę i koneksje. Patric miał praktykę w rozpoznawaniu takich osób.
Draco dopił swego drinka i bez namysłu ruszył w stronę drzwi. Koniec zagadek, chciał się wreszcie dowiedzieć, co łączy nieskazitelna Gryfonkę z szują Stacatto.

*

Hermiona poszła na zaplecze i skierowała się do drzwi biura na końcu korytarza, zaraz za magazynem. Zapukała i usłyszawszy lekko ochrypłe ‘proszę’, weszła do środka. Uważnym spojrzeniem obrzuciła gabinet. Oprócz niej i Stacatto nie było w nim nikogo. Wolała się jednak upewnić.
Stała czujność jak mawiał Moody.
- Panna Granger; praworządna córeczka pechowego tatusia – Andre powoli cedził słowa – jak miło cię znowu widzieć.
- No cóż, nie mogę tego samego powiedzieć o tobie, Stacatto.
- No to po wymianie uprzejmości, a teraz przejdźmy do konkretów. Masz forsę?
Hermiona rzuciła na stół pieniądze i uważnie obserwowała Andre, gdy ten przeliczał zwitek banknotów. Twarz mężczyzny, niczym za sprawą czarów, zmieniła się. Zniknął z niej uśmiech i pojawiła się złość.
- Słonko, czy ty, ku.rwa, liczyć nie umiesz? Tu jest tylko połowa sumy, a gdzie reszta? Czy tobie się wydaje, że my jesteśmy instytucja charytatywna?
- Nie ma – głos Hermiony był bardzo spokojny. Zdenerwowanie, które ogarnęło dziewczynę, gdy wchodziła do pubu odpłynęło. Wiedziała, że musi być silna inaczej sobie nie poradzi. A na czyjąś pomoc liczyć nie może. – Nie ma i nie będzie. To wszystko, na co może pan liczyć. Weksle, które pan ma, są na nazwisko mego nieżyjącego już ojca, ja nie mam z tym nic wspólnego. To, że do tej pory spłacałam jego długi, było tylko wyrazem mej dobrej woli, niczego więcej. Wydaje mi się, że to, co do tej pory wpłaciłam, powinno wynagrodzić wszystkie pańskie straty.
Przez cały czas, gdy Hermiona mówiła, mężczyzna przyglądał się jej uważnie. Był zdumiony. Jeszcze nikt, nigdy, go tak nie potraktował. Ludzie, którzy mieli z nim do czynienia, wiedzieli, że Andre Stacatto się nie obraża, ani nie dyktuje się mu warunków. No chyba, że jest się wystarczająco głupim lub bogatym by to robić. A teraz ta baba wyskoczyła z czymś takim. Do bogatych nie należała, więc na pewno musiała być głupia. No cóż, on szybko ją z głupoty wyleczy.
- Posłuchaj, laluniu, jeśli myślisz, że taką gadką coś załatwisz, to się mylisz. Masz mnie w tej chwili przeprosić, albo spotka cię coś cholernie nieprzyjemnego.
- Mam gdzieś pana groźby, nic mi nie może pan zrobić. No chyba, że zgłosi pan swą szkodę na policję, ale wątpię by pan miał na to ochotę. Jeśli się mylę, to proszę bardzo, z przyjemnością spotkam się z panem w sądzie.
Gdy Hermiona wypowiadała ostatnie słowa, Andre był już blady ze złości. Jeszcze pięć minut temu chciał dać szanse tej dziwce, ale teraz posunęła się za daleko. Nikt mu nie będzie groził policją. Do diabła! Kilku prominentów siedzi u niego w kieszeni, a takie nie wiadomo co będzie mu pyskować.
- A teraz posłuchaj laluniu, przedobrzyłaś i to grubo. Twój tatulek był mi winien pieniądze i ty spłacisz ten dług. I mnie nie obchodzi, czy oddasz go w banknotach, czy puszczając się. Nikt nie będzie obrażał Andre Stacatto.

*
Draco, który stał pod drzwiami prawie od początku rozmowy, poczuł jak wzbiera w nim wściekłość na miarę głodnego i złego Rogogona. Nie wiedział na kogo jest bardziej wściekły; na Granger, za to, że prowadziła jakiekolwiek interesy z czymś takim jak ten mugol Stacatto, czy na samego Stacatto. W końcu nikt, oprócz niego, nie miał prawa grozić Hermionie i jej obrażać. Nie zastanawiając się dłużej, gwałtownie otworzył drzwi, czym zaskoczył rozmawiających. Nie wiadomo, kto był bardziej zdziwiony; Andre, który nie był przyzwyczajony do tego, by ktokolwiek mu przeszkadzał, czy Hermiona.
Kobieta stała w miejscu i rozszerzonymi oczyma wpatrywała się w swego męża. Nie potrafiła zrozumieć, co on tu robi. Co Draco robi w na wskroś mugolskiej dzielnicy! Jej zdumienie wzrosło, gdy usłyszała przyjazny głos człowieka, który jeszcze przed chwilą jej groził.
- Pan M, cóż za niespodzianka! Nie wiedziałem, że zapowiada się jakaś ciekawa gonitwa. Byłbym bardzo wdzięczny, gdyby zaczekał pan chwileczkę, załatwiam tu taki mały interesik. Sam pan rozumie.
- Nie, Andre, nie rozumiem, za diabła nie rozumiem, jakie interesy mogą łączyć moją żonę z tobą.
Hermiona poczuła ulgę. Przynajmniej w pierwszym momencie była wdzięczna, że Draco się pojawił w podbramkowej sytuacji. Gniew z powodu faktu, że najnormalniej w świecie ją szpiegował, postanowiła odłożyć na później, zwłaszcza, że lodowate spojrzenie, jakie jej rzucił, świadczyło, że nie tylko ona odczuwa gniew.
- Że kogo? – bukmacher wyglądał tak, jakby zapomniał jak używa się słów i rozdziawił usta.
- Moją żonę – wycedził Malfoy. – Jest nią dopiero od niedawna, ale to nie oznacza, że możesz się do niej odnosić bez szacunku.
- Rozumiem, to taki żart – Andre roześmiał się, ale bez cienia radości i potarł jednodniowy zarost na brodzie.
- Czy ja wyglądam na człowieka, który lubi żarty? – chłodny i spokojny ton głosu Malfoya nie pozwalała na szeroką nadinterpretację. – A teraz może byś tak cofnął tę… wielce interesującą propozycje pracy. Nie sądzę, by moja żona była nią zainteresowana.
Andre jeszcze przez chwile patrzył na Dracona, jakby mimo wszystko to był jakiś żart, a kiedy wreszcie zrozumiał, że nikt się nie zaśmieje, odwrócił się w stronę Hermiony.
- Proszę mi wybaczyć, gdybym wiedział, że ma pani aż takie koneksje nigdy bym nie ośmielił się zażartować z pani w taki sposób. Rozumiem, że pani długi zostaną do końca spłacone. Dzisiaj.
- Jak już panu mówiłam długi nie są moje i zostały już w wystarczający sposób spłacone.
- Czy ktoś mógłby mi wyjaśnić, do jasnej cholery, co się tutaj dzieje? O czym on mówi? - Draco był już naprawdę wkurzony.
- Mój ojciec miał problem z hazardem – Hermiona przygryzła wargę i wyglądała na zakłopotaną. - Nie wypłacał długów na czas i, odchodząc z tego padołu, łez pozostawił mi mnóstwo kasy do spłacenia. To wszystko.
Draco przewrócił oczami.
- No dobrze, ile mu jeszcze wisisz? – spytał łagodnie.
- Nie twój interes! – krzyknęła unosząc się honorem. – Zresztą, ja nic nie jestem mu winna.
- Z odsetkami będzie dwieście pięćdziesiąt funciaków – Stacatto, który bynajmniej nie podzielał zdania Hermiony, natychmiast podał sumę. – Większość spłacała... na raty i miałem już tego serdecznie dość.
- To nie usprawiedliwia twojego postępowania wobec kobiet, Andre – Malfoy skrzywił się z niesmakiem. – Jeżeli tak traktujesz swoje dłużniczki, to naprawdę jesteś świnią.
- Odezwał się dżentelmen w każdym calu – pani Malfoy powiedziała to bardzo cicho, tak żeby nie usłyszał jej żaden z mężczyzn, i dla niepoznaki odkaszlnęła.
- Panie M. to nie pana sprawa, jak kogo traktuje - Andre wyraźnie się zdenerwował. Nie lubił gdy ktoś zwracał mu uwagę, nawet jeśli był to jego najlepszy klient. - Jeśli ktoś nie zwraca moich pieniędzy, ma to, na co zasłużył.
- Uważaj, bo niedługo nie będziesz miał żadnego klienta.
- Czy to jest groźba?
- Drogi przyjacielu, wiesz dobrze, że ja nikomu nie grożę. Ja po prostu składam obietnice, z których później się wywiązuje... bardzo skrupulatnie.
Andre uśmiechnął się zimno.
- Oczywiście.
- I nie bądź taki oficjalny, mów mi Draco – Malfoy uśmiechnął się chłodno i uprzejmie.
Hermiona miała powiedzieć już coś na temat tajemniczego zwrotu pan M., ale opanowała swoją ciekawość.
- Jasne – Andre musiał powstrzymać się przed splunięciem, bo wiedział, że jego bogaty i niebezpieczny ‘przyjaciel’ tego nie cierpi.
- No, to ja ci spłacę dług Hermiony, jutro, w tym samym miejscu, o tej samej porze, a teraz żegnam cię i zabieram stąd moją szanowną małżonkę. Pozwolisz? – zwrócił się kurtuazyjnie do kobiety i podał jej ramię. Hermiona wolała się już nie wtrącać w spłacanie długów i nie protestować. Zimne oczy i chłodny uśmiech męża stanowczo ją od tego odwiodły.

*

- Z tym dżentelmenem w każdym calu trochę przesadziłaś – powiedział, gdy byli już przed pubem. – Mam doskonały słuch – dodał z sarkastycznym uśmieszkiem, widząc jej zdziwienie.
Zagryzła wargę.
- Robisz to, gdy jesteś zakłopotana i kiedy coś zbroisz – ciągnął, przyglądając się jej chłodno. – To jest seksowne. - Odsunął ją od siebie na wyciagnięcie rąk i spoważniał. – Nigdy więcej tak lekkomyślnie nie postępuj. Nie sądzisz, że należało mi powiedzieć? Mam ochotę zlać cię na goły tyłek.
- Tobie? Tobie?! A z jakiej racji miałam mówić cokolwiek właśnie tobie?!
- Bo jesteś moją żoną. I nie histeryzuj!
- Draconie Malfoy, wiedz, że ja nigdy nie histeryzuję. Do diabła! Nie histeryzowałam nawet wtedy, gdy okazało się, że jesteśmy małżeństwem, więc przestań mi zarzucać, że histeryzuję! A po drugie, to, że jesteś moim mężem, nic nie znaczy, swoje długi spłacam sama. Zresztą, jakie długi? Ja mu nic nie jestem winna!
- Ale on i tak dostanie pieniądze, bo nie życzę sobie by ktoś mówił, że Malfoyowie są niewypłacalni, to by szargało nasze nazwisko.
- Och tak, NAZWISKO…
- Żebyś wiedziała, nazwisko, a teraz nie rób scen – bardzo łagodnie i z bardzo pobłażliwym uśmiechem podsumował Draco, dyskretnie skinąwszy głową na jakąś starszą damę, która gwałtownie odwróciła się, słysząc okrzyk pani Malfoy.
- Nie robię scen – warknęła bardzo cicho Hermiona, zabijając wspomnianą matronę wzrokiem. Miała ochotę trzasnąć go w tą uśmiechniętą pobłażliwie gębę.
Ale nie wypadało. W końcu znajdowała się w miejscu publicznym, przy ludziach. Cholera, tak naprawdę cała się do tego paliła, ale znała Malfoya i wiedziała, że może oddać. Ponadto kontrakt Merlina nie pozostawiłby tego bez śladu na jej skórze. O nie.
Zamiast tego odwróciła się od niego i zaczęła iść przed siebie. Szukała jakiegoś spokojnego, pustego miejsca, skąd by się mogła deportować.
Draco z nachmurzoną miną szedł za Hermioną. Według niego powinna mu być wdzięczna. W końcu pomógł jej. Do diabła, odkąd pokonano Voldemorta prawo bardzo się zmieniło, teraz każdy czar, użyty przy lub na mugolu, był dokładnie badany i mogły wyniknąć z tego nieprzyjemne konsekwencje. A ona nic, nawet zwykłego ‘dziękuje’.
- Ciekawe co byś zrobiła, gdybym się nie pojawił?
- Poradziłabym sobie - Hermiona nawet nie spojrzała w jego stronę.
- O tak, na pewno byś sobie poradziła. Pewnie rzuciłabyś na niego jakiś czar, a później byśmy byli na okładkach każdego brukowca.
- My byśmy byli?
- Nie zapominaj jakie nosisz nazwisko. To do czegoś zobowiązuje.
- Tak i przede wszystkim daje ci prawo do tego, żeby mnie śledzić. Jak mogłeś?! – wybuchła. – Nie masz prawa łazić za mną i patrzeć mi na ręce!
Patrzyła na niego z ogniem nienawiści w oczach. Była zła, bo rzeczywiście ją uratował, a ona nie chciała mieć wobec niego żadnych długów. Była też wściekła, że za nią poszedł.
- Poszedłem za tobą tylko dlatego, że bałem się, iż możesz zrobić coś głupiego. I miałam rację – powiedział zimno. – Masz na nazwisko ‘Malfoy’ i powinnaś myśleć o reszcie rodziny i jej dobrym imieniu.
- Ach, rozumiem! – Hermiona czuła teraz tylko gorycz i złość. – Tak naprawdę miałbyś gdzieś mnie, gdybym została zgwałcona, martwiłbyś się jedynie tylko o swoją rodową dumę. Dziękuję za troskę, drogi mężu – odwróciła się i pomaszerowała przed siebie.
Draco złapał Hermionę za rękę i odwrócił w swoja stronę.
- A czego ty, na szczątki Slytherina, oczekujesz? Miłości, oddania, przywiązania? Nie okłamujmy się, ty pogardzasz mną tak samo jak ja tobą. Tak, masz rację, nic by mnie to nie obeszło, tak samo jak ciebie, gdyby to mi się coś stało. Miałabyś to gdzieś. Nie oszukujmy się, Hermiono, nie warto. Pamiętaj, póki nosisz moje nazwisko będę się tobą opiekował właśnie z powodu tego nazwiska. Bo chociaż ty nim pogardzasz, to dla mnie ono coś znaczy. Mam nadzieję, że się rozumiemy.
Mimo, że w tym co powiedział było dużo racji poczuła się źle. To przecież on ją nazywał szlamą, on sprawił, że zaczęła nim pogardzać i podchodziła z dystansem do wszystkich czarodziejów czystej krwi. On i jego sposób bycia były przyczyną tego, że traktowali się tak jak się traktowali, a wypominał to właśnie jej. Już miała powiedzieć, że to nieprawda, że ona na pewno nie miałby gdzieś, gdyby jemu coś się stało, bo naprawdę by ją to obeszło. Chciała mu wykrzyczeć, że wszystkich ocenia według siebie, przez pryzmat własnej, egoistycznej osobowości, ale pomyślała, że krzyk nic nie da. Jedynie sprawi mu satysfakcję, a ona wyjdzie na histeryczkę.
- Oczywiście – jej zimny uśmiech sprawił, że Malfoy poczuł się niepewnie. Nigdy nie widział, żeby Granger tak zimno się uśmiechała i w taki sposób patrzyła.- Liczy się tylko twoje nazwisko i twoja czysta krew. Liczysz się tylko ty. Jakiż to skandal, że prowadzasz się z brudną szlamą, Draco. Co myślą twoi, nieskalani, czyści rodzice, co? Jak sądzisz? Pomyśl, jakie to straszne, że ze mną sypiasz i że cię dotykam. I nie tylko dotykam. W końcu jestem nie-czy-sta – wycedziła po malfoyowsku, zadowolona, że się zarumienił.
Draco przez chwilę przyglądał się Hermionie. Jego oczy nic nie wyrażały, a jedynym dowodem, że jej słucha był delikatny rumieniec, który bardzo szybko zbladł.
- Masz racje - odezwał się zimno. - Liczy się tylko moje nazwisko i zamierzam o nie dbać. A jeśli obchodzi cię reakcja moich rodziców, to już niedługo ją poznasz. Nie zapominaj, że z nimi zamieszkamy. A teraz wybacz, chciałbym się stąd wynieść.
em
Niemało błędów interpunkcyjnych, chociaż specjalistą w tej dziedzinie nie jestem wink2.gif
Z całą pewnością znalazłam jednak takie usterki:
QUOTE
Nasza biblioteka jest bardzo wdzięczna pani rodzinie za chojny datek, jaki ostatnio został ofiarowany.
QUOTE
Małżeństwo zawarte na prawie Merlina była jedną z najstarszych
QUOTE
Wszystko, co pisało (było napisane) w tych mądrych księgach

Ładnie, ale wolę inne wasze dzieła smile.gif

//edit: dominisia, 1. dlatego tylko podkreśliłam; 2. mój polonista podkreśla to jako błąd, dlatego tak już mam, że traktuję to jako błąd smile.gif np. coś pisało na ścianie (coś, jako podmiot, wykonywało napis umieszczony na ścianie), coś było napisane na ścianie (napis o treści "coś" widniał na ścianie). :-)
dominisia888
W końcu się doczekałąm kolejnego parta mojego ulubionego ficka smile.gif jak zwykle wciągajace, szybko, płynnie się czyta... no i te znajomości Malfoya. A co do błędów to nie zauważyłam, ale też specjalnie nie szukałam.

Pozdrawiam smile.gif

Em teraz obie formy są poprawne i pisało i było napisane, co prawda ta druga brzmi lepiej, ale pierwsza też jest prawidłowa.

QUOTE
edit :(emoticonka @ 11.04.2006 19:37)
//edit: dominisia, 1. dlatego tylko podkreśliłam; 2. mój polonista podkreśla to jako błąd, dlatego tak już mam, że traktuję to jako błąd smile.gif np. coś pisało na ścianie (coś, jako podmiot, wykonywało napis umieszczony na ścianie), coś było napisane na ścianie (napis o treści "coś" widniał na ścianie). :-)





też zawsze traktowałam to jaka błąd, aż w końcu znajomi się wkurzyli i przynieśli mi słownik języka polskiego i już nie mogę się ich czepiać
Fauna
Uwielbiam to opowiadanie! biggrin.gif Part jak zwykle świetny, fajnie, że dałyście taki spory kawałek po dość długim czasie smile.gif Podobała mi się zwłaszcza ta rozmowa Draco z Hermioną pod koniec tongue.gif Powodzenia w dalszych częściach! smile.gif smile.gif
Toskana
Błędów co nie miara, ale tego się nie będe czepiać tongue.gif Odcicek niezbyt przypadł mi do gustu; akcja toczy się wolno, brakło mi tutaj docinków ze strony obojga czy przekomarzania się. Szczególnie jednak spodobała mi się ostatnia scena, kiedy Granger... oj Pani Malfoy wygarnęła całą prawdę szanownemu małżonki. To daje do myślenia smile.gif Ogólnie opowiadanie bardzo mi się podoba. Życzę weny i cierpliwości.
Toskana

For you czekolada.gif
WeEkEnD
Zazwyczaj nie patrzę na błędy w ficach, które mi się podobają.

No więc nie mam zamiaru się ich doszukiwać. Opowiadanie fajne, miło się czyta, tylko szkoda, ze tak wolno piszesz dry.gif

POzdro
Tida
To jest naprawdę dobry part.Podoba mi się wkroczenie Malfoya i ta 'zmiana' Hermiony na zimną i wyrachowaną(pozornie oczywiście),ale w końcu 'nazwisko Malfoy do czegoś zobowiązuje' prawda?Ja po prostu uwielbiam ten paring i NIC na to nie poradzę tongue.gif
Kara
Dawno mnie nie było wchpdzę a tu dalszy part <jupi>!!! Bardzo dobry... Naprawdę pare błędów i literówek ale stylowi nic do zarzucenia nie mam...

landrynki.gif -->na wenę smile.gif

Kara
Gem
Hmmm...od czego zacząć. Po pierwsze; moje ogólne wrażenie jest raczej pozytywne. Interesujący pomysł i ta stanowcza, zimna postać Malfoy'a zupełnie mi odpowiada. Cieszę się, że nie jest to kolejny fic, w którym Draco zrozumiał swoją miłość do Granger i łazi za nią przepraszając co chwila i błagając o wybaczenie. Natomiast, jeżeli chodzi o Hermionę, to nie bardzo mi się podoba. Po prostu nie jest sobą. Płaczliwa, rozmiękła klucha, uległa, to nie podobne do niej i muszę przyznać, że w niektórych momentach denerwowało mnie, kiedy zamiast odpyskować mu, albo powiedzieć, żeby się walił szlochała jak mała, nieporadna dziewczynka. I to zaklęcie Merlina <cmoknięcie>. Qrczę... kto, jak kto, ale legendarny czarodziej w roli pijanego szowinisty nie odpowiada mi zbytnio. Gdyby to był kto inny, to tak.

Weny życzę i czekam na kolejne party. wink2.gif
Ametystka
Kurde!! Wreszcie się doczekaliśmy!! Jest to jeden z moich ulubionych fanficków, ogólnie lubię parę HG/DM, choć w tym przypadku jest to raczej HM/DM ;P Bardzo lubię czytać to co wyszło spod Twojej ręki. NIe mogę doczekać się już następnego rozdziału, mam nadzieję ,że będzie on troszkę szybciej niż ten. Nawet jesli nie, będę cierpliwa. Będę czekać. Warto.
małga
nie wiem co tak serio napisać ale to jest Zajefajne ! najlepszy ficka jakiego ostatnio przeczytałam bombeczka laski tak trzymać smile.gif A do lietrówek i innych błędzików nie bede sie czepiać :*


małga:* Na wenę jak to inni piszą smile.gif czekolada.gif
Czternasta
tematu błedów nie poruszam (został już wyczerpany) co do treści...przez dłuższy czas (mimo usilnych starań) mój brat nie zdołał mnie wyrzucić od kompa, nie dałam się, bo czytałam Waszego ficka. Jest absolutnie super, tym bardziej, że jak połowa żeńskiej populacji czytelniczek Harry'ego - uwielbiam Draco, ten jego ironiczny uśmiech i przekonanie o wyższości nad innymi (w ogóle mam zamiłowanie do czarnych charakterów - Lord Vader - uuau). podoba mi się, że ewentualna "przemiana" Draco dzieje się tu powoli, a nie jak w innych fickach z dnia na dzień, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki:). jedyne moje zastrzeżenie: (o czym już chyba ktoś wspominał) Herma troche zbyt spolegliwa, zabrakło mi w niej ognia, momentami potulna jak baranek! nie napisze, że nie mogę się już doczekać Same-Wiecie-Czego pozdrawiam
joenne
Draco i Hermiona przypominają mi w tym ff postacie z książek J.A. Krentz - znakomitej pisarki, która świetnie potrafi połączyć romans z sensacją...
"Twój" Draco bardzo mi się podoba. Jeszcze bardziej od tego pustogłowego, nieciekawego arystokraty opisanego przez panią R. Ten Draco...[tzn. twój]. Ma charakter. Jest silny i zdecydowany, taki... męski.
No z Hermioną jest podobnie - z jednej strony słaba i niepotrafiąca poradzić sobie ze swoim oprawcą, ale z drugiej strony ma w sobie jakąś siłę, zadziorność i zdecydowanie.

W sumie, tylko jedna scena mi tak jakoś... niepodpasowała. Ta w sypialni w Walentynki. Jakoś takie harlequinowe jest to, że on tak szybko przypomina sobie "prawo Merlina" i odkrywa to, że są małżeństwem. No ale i tak jestem naprawdę zachwycona ff i bardzo ciekawa co [B]edzie dalej...
Żaneta Potter
Jejku ten fan fick hest świetny normalnie tak sie wciagnelam ze szok uwielbiam romasidla i opowiasti erotyczne z DM/HG to jest moja ulubiona para oczywiscie tylko w takich mistycznych i nie prawdziwych historiach!!!Bo na zywo nie widziala bym ich razem niestety przykro mi to stwierdzic sad.gif cry.gif !!!!!Opowidanko jest tak pomyslowe i tak swietne bardzo bym chciala zebyscie wkleily dalsza czesc i tu uklon i szacunek dla autorek skladam!!!Bardzo przyjemnie sie czyta takie opowiadania biggrin.gif Tylko najgorsze jest to ze ktos tego nie dokancza ale trzeba czekac cierpliwie bo ktos tez musi miec czas na napisanie dalszej czesci i dostep do komputera smile.gif !!!Wiec bardzo was prosze czytlam tyle opowiadan z tym -paringiem i duzo jest niedokonczonych!!!Wiec doklejcie cos bo jestem ciekawa co dlaej bedzie sie dzialo a pomysl z tym psikusem Merlina jest swietny blush.gif wink2.gif !!!!!Czekam na dalsza czesc tongue.gif biggrin.gif czarodziej.gif
koala
...przeciera zmęczone patrzydła...
...łezkę wzruszenie ociera (nie omieszka się przy tym podrapac tipsami po twarzy)...
...zbiera szczenkę z uchlapanej farbami podłogi...
...siada do (trochę powypadkowej i zdezelowanej) klawiatury...
...po prostu słowa wydusic nie może...
...biedna (rozgarnięta jak kupa liści na jesieni) Koala biggrin.gif...

Matko Nauko! Jednym tchem wchłonęłam cały ff! DOSKONAŁE!! To jedyne co mogę powiedziec. Jestem pod wrażeniem. No brak mi słów (elokwencją nie błyszczę w tej chwili, przepraszam)! Przyznaję, że paring HG/DM nie należy do moich ulubionych, ale w tym wypadku jestem oczarowana czarodziej.gif . Podoba mi się zwłaszcza władczy i zimny Dracze.

4U: czekolada.gif zelka2.gif zelka1.gif landrynki.gif krowki.gif nutella.gif
A nawet jar.gif (jeśli na wenę pomogą)

Obiecuję następnym razem napisac coś bardziej konstruktywnego i poprawnego stylistycznie... blush.gif
MaryStebbins
Ja czekam. Ja przepraszam, ale czekanie źle wpływa na cerę. I na serce. I psychikę. Będę miała zator. Ja się burzę. A jak się burzę, to tyję. Nie, ja nie mogę utyć. Ja proszę uprzejmie, a potem użyję siły. Jeszcze nie wiem, w jakiej postaci, ale to już jest GROźBA, a groźby są karalne. Chyba nie chcecie, żeby mnie zamknęli???Winowajcy! mad.gif
Pireneja
I znów jedne z ulubionych autorek ficów , paring znakomity .
Fabuła bardzo wciągająca .
Literówek kilka .
tongue.gif
Barwne opisy , świetnie się zaczeło .
Harry i Ron , gejami tego się nie spodziewałam i cóż zaskoczyło mnie to .
Zagrywki Malfoya bardzo w jego stylu .
Znakomity pomysł z klątwą Merlina .
Gratuluje i wyczekuje nastepnej części .
Aylet
Ogólnie:
ff znakomity, chociaż "I Believe In A Thing Called Love..." bardziej mi sie podoba wink2.gif
Niecierpliwie czekam na następnego parta i mam nadzieję że niedługo się doczekam.
Jade^_^
QUOTE
- To oni się znali? – spytał spokojnie Malfoy, a w oczach Snape’a pojawił się błysk politowania i grozy.
- Draco, przypomnij mi łaskawie, co ty miałeś z Historii?
- Dobre ściągi – niewinny uśmiech młodego czarodzieja spowodował, że Severus uniósł brwi.


TO jest po prostu boskie!! tak się zaczęłam śmiać, że mało ludzi w domu nie pobudziłam...
kolejne opowiadanie.. kolejny sukces
tak trzymać biggrin.gif
Ines
Opowiadanko świetne... Ale ja czekam na kolejną część i jej nie ma sad.gif Postaraj się szybko coś napisać, bo tęsknię do Twojego opowiadania...
norah
Ciekawie, ciekawie... Cóż, nie jest to może takie opowiadanie, o jakim bym marzyła (np.dlatego, że za dużo tu homo i bi, to aż nierealne). Poza tym dużo literówek, mogłybyście nad tym popracować. Na koniec - żal mi Herm. Ona ma zbyt silną osobowość, a to ją przygniata, bo nie może nic zrobić. Jak rozumiem, efekt końcowy ma być taki, że się w sobie zakochają? No nie wiem... Ja bym się nigdy nie zakochała w facecie, który tak by mnie traktował... No i ten zakład taki jakiś nierealny... Ale to w końcu ff. Powiem tak- zainteresowałam się nim na tyle, żę go czytam. I raczej przeczytam do końca dry.gif
Kasia1551
Może się czepiam, ale na http://passionate-dreams0.webpark.pl/tenpierwszyraz1.htm opowiadanie ma tylko 7 rozdziałów. Mogłybyście uzupełnić?

A opowiadanie. Jest całkiem fajne. Spodobał mi się pomysł z prawami Merlina, biblioteką czarodziei w bibliotece mugolskiej oraz długi ojca Hermiony i odziedziczone po nim zamiłowanie do hazardu i mocna głowa.
Gratuluję i życzę Wena, Czasa.
Kianna
Strasznie podoba mi się Wasz twórczość smile.gif Przeczytałam 4 ff i jestem pod ogromnym wrażeniam wink2.gif Tylko szkoda, że dwa z nich nie były skończone cry.gif Ale mam nadzieję, że dokończycie je;) I z niecierpliwością czekam na kolejną część opowiadania:)
Róża
Jeden z moich ulubionych ff tongue.gif Nie przepadam za połączeniem Malfoy Hermiona, ale tu zostało to ukazane wręcz romantycznie, chyba bardziej tylko poruszył mnie ff na dziurawym kotle All you need is Love wink2.gif Czekam i czekam i się doczekac nie mogę na dalszy ciag,czy ty zdajesz sobie sprawę, że o istna tortura?
Jess
normalnie przeczytałam wszytko.. co było do tej pory bjednym tchem... i chce więcej! kiedy kolejna część??
To jest "lekka wersja" zawartosci forum. By zobaczyc pelna wersje, z dodatkowymi informacjami i obrazami kliknij tutaj.

  kulturystyka  trening na masę
Invision Power Board © 2001-2025 Invision Power Services, Inc.