Zbiorówka o HP+HG [NK], Po raz trzeci pisany od nowa...
oferta kolonii Harry Potter Kolonie dla dzieci Travelkids | Szybki i bezpieczny 24h | ![]() ![]() ![]() ![]() |
Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
Zbiorówka o HP+HG [NK], Po raz trzeci pisany od nowa...
Narsil |
![]()
Post
#1
|
Tłuczek Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 32 Dołączył: 05.04.2003 Skąd: Pępek świata ![]() |
Wybaczcie, ale miałam zapisany jedynie
mój początek...:(Obiecuje, ze teraz będe wszystko zapisywać!To przypomne
wam początek...
Harry siedział zamyślony w swoim pokoju.Kilka dni temu skończył piętnaście lat.Jego wzrok powędrował do kartek urodzinowych od swoich najlepszych przyjaciół.Koślawe pismo Rona, krzywe grafy Hagrida, pośpieszne litery Syriusza i staranna kaligrafia Hermiony.Na samą myśl o tej ostatniej osobie, Harry odczuwał dreszcze.Coś czuł do jego najlepszej przyjaciółki, więcej niż przyjaźń.Długo jednak nie mógł myśleć, ponieważ ciotka Petunia zawołał go na dół. "Co mogą odemnie chcieć..." myślał Potter. -Słuchaj chłopcze...-Zaczął wuj Vernon gdy tylko Harry usiadł.-Jedziemy na wakacje na Hawaje...Pani Figg nie wiemy czemu nie ma.Ciotka Marge jest w szpitalu.Nie mamy cię gdzie zostawić...Jedziesz z nami.-Te ostatnie zdanie wypowiedział tak, jakby był na łożu śmierci. -C-co?-Wydukał Harry. -Nie marudź!Wyjeżdżamy jutro po południu!Wynocha do swojego pokoju!-Harry powlekł się do siebie...Wakacje ma zepsute...A miał nadzieje jechać do Rona.Postanowił napisać listy do przyjaciół.Zajęło mu to reszte dnia, ponieważ był bardzo zaskoczony, zasmuconu a zarazem zdenerwowany całą sprawą. -Hedwigo zanieś to Ronowi, Hermionie i Syriuszowi...Potem kieruj się na Hawaje...Eee...To jest...-Ale sowa już wyleciała, więc Harry uznał, ze wie gdzie jest to "bajeczne" miejsce.Nazajutrz był już gotowy.Wujechali na lotnisko i polecieli w ciepłe kraje.Harry zdecydowanie wolał by polecieć tam na swojej błyskawici.Podróż samolotem nie podobała mu się.Gdy wkońcu wysiedli, Potter odetchnął z ulgąl.Dotarli tam wieczorem, więc po skonsumowaniu kolacji poszli spać.Na szczęście mieli oddzielne pokoje.Harry wyspał się jak nigdy.Rano po śniadaniu poszli na plaże.Harry czuł satysfakcje, chodząc w ‘bikini’ ( ![]() -Harry!-To przecież Hermiona!Wyglądała cudownie.Zmieniła kolor włosów.Miała teraz szkarłatne włosy ze złotymi pasemkami.Prawdziwa Gryfonka... -Harry, tak tęskniłam!-Krzyknęła i rzuciła mu się na szyje.Potter objął jej cudowną talię. -Witaj Hermiono...Wspaniale Cię widzieć...-Powiedział chłopak czując wielkie szczęście i spokój, mając ją w ramionach.Jej skóra była niesamowcie gładka.Harry się troche zaczerwienił. -Co Ty tutaj robisz?-Zapytała puszczając jego szyje i całując w policzek.To go troche (troche?Bardzo!) rozkojarzyło. -Bo....Eeee...Dursleyowie tu przyjechali i nie mieli mnie gdzie zostawić.Jak Ci mijają wakacje?Ile już tu jesteś?Po Twojej skórze widze, że już dość długo... -Jestem tu całe wakacje.U mojej cioci... -Tak?M-myślałem, że pojedziesz do kruma...-Tak.Harry bardzo się tego bał. -Nie.Zapraszał mnie, ale nie mam ochoty dalej prowadzić znajomości.On jest jakiś dziwny...-Harry teraz czuł się naprawdę szczęśliwy.Jest tu, Hermiona stoi tak blisko, piękna pogoda, Dursleyów ma gdzieś...Wszystko jak w bajce.Postanowili iść popływać.Po kilku minutach usłyszeli bardzo głośny plusk, jakby ktoś wrzycił coś ogromnego i ciężkiedo do morza.Obrucili się i zaczeli głośno śmiać.Ich śmiech niósł się daleko.To Dudley wskoczył do wody.Próbował płynąć, ale cały czas ciągło go na dno.Widząc grasującego wieloryba postanowili wyjść z wody i pospecerować.Hermiona podbiegła do rodziców, by im powiedzieć o ich planach, a Harry powlekł się do Dursleyów. -Idę się przejść.-Powiedział.Nic mu nie odpowiedzieli.Wiedział, że ucieszyliby się, jakby się zgubił.Szli daleko wzdłóż brzegu rozmawiając i mocząc szfaje w wodzie.Doszli do pustej plaży.W oddali, za nimi widać było kolorowe parasole, ręczniki i malutkich ludzi w kolorowych strojach. Pa :* -------------------- "Krok za krokiem przed siebie razem z tą bandą
Cały czas po swojemu, nie pod czyjeś dyktando I choć nie którzy to co robimy nazwą grandą Krytykanci, takich typów w dupie mam Bo ze mną te twarze, które szacunkiem darze... (...) Nigdy nie przestanę o tym mówić Dopóki będę miał za sobą ludzi Dopóki istnieje to z nimi (z nimi) Dopóki się śmieje z tymi samymi Dopóki oddycham to przetrwam i nadzieję mam Że błąd zauważe zanim się sparze Chłopaczyny zobaczymy co życie pokaże Które chcem przeżyć razem ze swoją bandą Nie sam jak komando, bo to jest życie Solo to sobie można wyje*ać na płycie A w codzienności wsparcie u swoich trzeba mieć By z twarzą własną trwać, tego chcieć...." Fenomen "O życiu texty" |
![]() ![]() ![]() |
Tova Brink |
![]()
Post
#2
|
![]() Kandydat na Maga Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 60 Dołączył: 05.04.2003 Skąd: Lipowa Aleja... Albo zamek Tarjei Linda :D ![]() |
Oto następna część! Pisałam ją
(ponad!) trzy dni
![]() Rano wszyscy spotkali się dopiero na śniadaniu. Chłopcy zjawili się nieco później niż dziewczęta. Harry poszukał wzrokiem Hermiony. Kiedy ją znalazł, z radością stwierdził, że nie opuściła wizerunku, jaki przyjęła na wakacjach. Makijaż, włosy, ubranie - wszystko, ku uciesze Harry'ego, zostało takie samo. Przywitał się radośnie z Hermioną, ściskając ją (pozornie) przyjacielsko. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko i, muskając jego rękę swoją, usiadła na miejscu i zabrała się do śniadania. Chłopak zaśmiał się w myśli. Spojrzał mimo woli na stół ślizgonów. Alison rozmawiała z Malfoyem, ale nie w sposób "zwyczajny". Widać było, że ona pogrywa tutaj we własną grę. Usmiechała się zalotnie, a Malfoy wyraźnie się przed nią popisywał. "Dziewczyna ma niezłe tempo..." pomyślał Harry. - Co mamy pierwsze? - zwrócił się z uśmiechem do Hermiony. Dziewczyna spojrzała na niego i powiedziała: - Zaklęcia... - w tym czasie bawiła się łańcuszkiem, co było gestem niezwykle zalotnym i prowokującym. Ron odchrząknął, aby przypomnieć o swojej obecności w tym miejscu. Zerknął na zegarek, po czym powiedział: - Nie chcę popędzać, ale to już za piętnaście minut... - Hermiona zerwała się z miejsca. - No, to co my tu jeszcze robimy, chłopaki, ruszać cztery litery, idziemy! - zakomenderowała. Wszyscy trzej złapali swoje torby i wyszli z wielkiej sali. Szybko doszli do klasy i zajęli swoje miejsca. Po około pięciu minutach do sali wszedł Flitwick i zaczął wykład na temat zakleć ogłuszających. Hermiona niemal natychmiast zaczęła robić notatki, Ron zaczął kiwać się na krześle a Harry pogrążył się w marzeniach. Oczywiście główną rolę grała w nich Hermiona. Z lekkim półuśmiechem przesiedział całą lekcję, nie robiąc żadnych notatek, na co Hermiona odpowiedziała mu lekko karcącym, ale wyraźnie ciepłym spojrzeniem. - Co ci się działo całą lekcję? - zapytała, podchodząc do niego. - Co? - zapytał totalnie oszołomiony. - No, gapiłeś się na nie wiem co i szczerzyłeś się jak hiena - zaśmiała się - No, co jest? - A... nic... - powiedział z wahaniem - Co następne? - Wy macie wróżbiarstwo, a ja numerologię... - powiedziała, zerkając mu w oczy - A teraz przepraszam, muszę isć do łazienki. Spotkamy się po lekcji na lunchu - po czym oddaliła się. Ron oparł swoją rękę na ramieniu Harry'ego i poklepał lekko. - Stary, wpadłeś na amen... - zaśmiał sie. - Ale czy ja mam jakieś szanse? Widziałeś wczoraj, jak Malfoy sie na nią patrzył... - stwierdził smutno. - Harry! - żachnął się Ron - nie pieprz, bo nie mamy soli! Ona raczej nie zwróci uwagę na tego szczura po tym, co zawsze na nią wygadywał. Poza tym, znalazł sobie nowy obiekt zainteresowań, tę nową. Z resztą, to Hermiona powinna być o Ciebie zazdrosna, w końcu to ty robiłeś maślane oczka do tej całej Alison. - powiedział, kopiąc Harry'ego w goleń. - Aua! Nie musisz mnie kopać! Serio tak myślisz? - Ron kiwnął głową - Kurcze, będę musiał być milszy dla Hermiony, bo przecież to ona jest dla mnie najważniejsza... Potem nad tym pomyślimy. Chodźmy na lekcje z Ważką... Jestem ciekaw, jak tym razem umrę... - zaśmiał się Harry, po czym razem z Ronem zaczęli iść ku Wieży Północnej. W tym samym czasie Hermiona doszła do łazienki i stanęła przed wejściem, aby wyjąć coś z torby. Nagle usłyszała kobiecy głos dobiegający z wnętrza. Głos Alison. - Och, a ten Malfoy, jak się on przede mną płaszczy... A gdybyście widziały tego całego Crabbe'a, podnieca sie na sam mój widok... A ten... Zabini? Też skacze jak wiewióra... - przechwalała się. - Och, Alison - Hermiona usłyszała chórek zachwyconych głosików dziewczęcych - W tej szkole chyba każdy chłopak ma na Ciebie ochotę... - No tak, fakt. Muszę sobie zwałować jakiegoś przystojniaka... A jutro następnego... I następnego. Zrobię konsumpcję towarów - roześmiała sie z fałszem w głosie. - Alison, jak ty to robisz? - zapiszczała jakaś dziewczynka. - Ach, wystarczyło, że opowiedziałam im, jak kąpałam sie nago w jeziorze, które było przy mojej byłej budzie... - zaśmiała sie. - Naprawdę kąpałaś się NAGO? - powiedziały dziewczynki z zachwytem i zgrozą w głosie. - Jasne! Był przy tym tłum facetów... - zaczęła, a Hermiona w tym momencie straciła cierpliwość. Weszła z impetem do łazienki. Alison siedziała na umywalce, a otaczało ją stadko dziewczyn od klas pierwszej do czwartej. - Widzę, że masz niezłe tempo... Teraz okłamujesz niewinne dziewczynki... - powiedziała oskarżycielsko. - Och, Hermiona Granger! Jak... miło - powiedziała "nowa" z przekąsem w głosie - Słyszałam o tobie... Kujonica, tchórz i szlama! - Licz sie ze słowami! - krzyknęła Hermiona. - Bo co? Prawda w oczy kole! - Ha! Prawda! Kłamiesz w żywe oczy tym dziewczynkom i mówisz tu o prawdzie! - wrzasnęła z wyraźną złością. - Kłamię? - oczy Alison zwęziły się - Po prostu nie miałabyś odwagi zrobić czegoś takiego i musisz mnie oczernić! - krzyknęła. - Wcale nie chodzi o to, że nie mam odwagi! Nie wierzę Ci! - Właśnie, że nie masz odwagi. A ja naprawdę kąpałam sie nago. Z resztą, po co mam Ci udowadniać, skoro nigdy nie zrobiłabyś czegoś podobnego! - powiedziała Alison z wyraźną satysfakcją w głosie. - Skąd wiesz! - krzykneła Hermiona, nie myśląc, co mówi. - Co? Czyżbyś też to chciała zrobić? - zapytała nowa. Hermionę wcięło. Nie wiedziała, co odpowiedzieć. Nie chciała kąpać się nago, ale też nie chciała być uznana za tchórza przez tą... dziwkę. - Wiedziałam... Tchórzysz - powtórzyła Alison z naigrywaniem. - Nie... - powiedziała Hermiona poważnie. - Co? - Alison wytrzeszczyła oczy z niedowierzaniem - Naprawdę wykąpiesz się nago? - Hermiona wzięła głęboki oddech i powiedziała. - Tak... Ale pod warunkiem, że dopilnujesz, że nie będzie wtedy w pobliżu żadnego chłopca... - powiedziała głośno. Alison zaśmiała się. - W porządku! Ale pamiętaj, ja tam będę. I masz się rozebrać do naga! - Dobrze... Ale niech jedna z was - Hermiona zwróciła się do przysłuchujących się dziewczyn - Niech jedna z was będzie przy tym. - Ach, chcesz mieć sekundantkę? W porządku. Podajmy sobie ręce - to jest zakład. - Hermiona wyciągnęła rękę, a Alison ją uścisnęła. - Przetnij - zwróciła sie do jakiejś trzecioklasistki. Dziewczynka podeszła do nich i przecięła ich ręce, uznając zakład za ważny. - Dziś o północy - powiedziała Alison, zeskakując z umywalki - spotkamy się nad brzegiem jeziora. Pamiętaj, do rosołu! - krzyknęła, wychodząc z łazienki. Za nią wybiegło stadko "fanek". Hermiona osunęła się na podłogę. Boże... Nie chciała tego robić, ale nie chciała też być uznana za tchórza. Modliła się tylko, żeby nie było wtedy tam żadnego chłopca... Po lekcji, na lunchu, Hermiona była bardzo nieobecna. Na lekcji też nie mogła się skupić. Niby miała się rozebrać tylko przed Alison, miało tam nie być żadnego chłopca, ale to i tak było bardzo krępujące. Harry zauważył jej zamyślenie, dotknął jej dłoni i powiedział cicho: - Hermiono? Wszystko w porządku? - Tak, Harry... - powiedziała, starając się zachowywać normalnie - Tylko się zamyśliłam... - Na pewno? Nigdy Ci się to nie zdarza... - wyszeptał. - Na pewno, Harry, wszystko w porządku... - odpowiedziała, starając się skupić na pochłanianiu lunchu. - Jednak coś cię gryzie. - uparł się Harry. Hermiona w końcu się zdenerwowała: - Jezu, Harry, czy nie mogę mieć ani chwili zamyślenia czy refleksji? Nie jestem maszyną! - zerwała się i wyszła z wielkiej sali. Nie zauważyła, że z jej torby wysunęła się i spadła koło nogi Harry'ego, mała kartka. Początkowo chłopak jej nie zauważył. - Co jej moze być? - zapytał Rona, który jadł tak szybko, jak gdyby to miał być jego ostatni posiłek ![]() - Nie wiem - wymamrotał, łykając żarcie - może ma okres? Albo syndrom napięcia przedmiesiączkowego? - zaśmiał sie z własnego żartu. - Weźże... - żachnął się Harry - Kurcze, co może jej być? - A skąd ja mam to wiedzieć? To ty się w niej bujasz! - powiedział Ron dość głośno. - Zamknij się, kretynie! - Harry uciszył przyjaciela. - Przepraszam! A może faktycznie ona mówi prawdę? Każda dziewczyna potrzebuje chwili samotności... Daj jej odpocząć. - Weasley wstał i powiedział: - Sorry, ale muszę jeszcze lecieć oddać coś Lavender. Spotakmy się w pokoju wspólnym. - Dobra. - zgodził się Harry. Po chwili dostrzegł karteczkę leżącą koło jego stopy. Była to średniej wielkości, różowa karta, z napisem "Hermiona" w górnym rogu. Harry wiedział, że nie powinien czytać jej zawartości, ale ciekawość okazała się silniejsza od jego woli. Kartka wyglądała na wyrwaną, więc to był fragment. Czegoś jakby... pamiętnika. Harry zaintrygowany zagłębił się w lekturze. "...kiedy stałam przed drzwiami, usłyszałam, jak ta cała nowa, Alison, przechwala się, że każdy chłopak na nią leci. Na początku wydało mi się to po prostu śmieszne, takie puste przechwałki. Ale kiedy zaczęła mówić, że wszyscy chłopcy na nią lecą, bo mówi im, że kąpała się nago w jeziorze, wtedy szlag mnie trafił. Weszłam do łazienki i powiedziałam, że kłamie. No i tak zaczęłyśmy się kłócić. W końcu tak wyszło, że ona oskarżyła mnie o tchórzostwo, że nigdy bym czegoś takiego nie zrobiła, no i ja się wściekłam. Powiedziałam, że mogę to zrobić. No i, koniec końcu, wyszło tak, że ja mam się dziś o północy wykąpać się zupełnie nago w jeziorze." - oczy Harry'ego rozszerzyły się jak talerze- "Alison obiecała, że nie będzie żadnych chłopców, ale jej nie do końca uwierzyłam. Dlatego poprosiłam o sekundowanie taką dziewczynkę z trzeciej klasy. Boję się, żeby nikt się o tym nie dowiedział. Zwłaszcza Harry. Moje uczucia do niego..." - tutaj pamiętnik się urywał. Harry zaklął cicho. Bardzo chciałby przeczytać dalszą część, dowiedzieć się, co ona do niego czuje. Ale skupił się na zapiskach Hermiony. A więc dzisiaj będzie kąpała się zupełnie nago w jeziorze... Harry wiedział, że nie powinien robić tego, na co ma ochotę... Ale w końcu, ta noc na wakacjach... Hermiona jej nie pamiętała, on, Harry, tak. Mógłby mieć jakąś słodką tajemnicę... No i miał pelerynę - niewidkę, więc kolejne ułatwienie. Postanowił. Dziś wieczorem idzie to zobaczyć. Weźmie płaszcz, i kiedy Hermiona będzie wracała, "przypadkiem" się spotkają. Harry powie, że chciał iść na spacer, zauważy, że Hermiona jest mokra, otuli ją i wrócą do zamku razem. W myślach pogratulował sobie świetnego planu. Ale w głowie ciągle majaczyła mu sylwetka nagiego ciała swojej ukochanej... Uśmiechnął się szeroko, po czym wstał i wymaszerował z Wielkiej Sali. Wieczorem zarówno Harry, jak i Hermiona siedzieli jak na szpilkach. Nie rozmawiali ze sobą, ale widać było, że przekazują sobie "fluidy". Ron myślał sobie, czy czasem on tu nie przeszkadza. Hermiona cały czas nerwowo skubała brzeg kartki, na której pisała swoje zadanie domowe z numerologii, a Harry stukał palcami o blat. Ron postanowił przerwać napięte milczenie. - Wiecie co... - Hmmm? - powiedzieli jednocześnie. - Wiecie, że lubię Lavender, prawda? - Chłopie, ty o niczym innym nie gadasz! "Jak myślicie, lubi mnie?" - zaśmiał się Harry. Hermiona zachichotała. - Więc - powiedział Ron uroczyście - zaprosiłem ją na randkę. Idziemy jutro na spacer. - Harry i Hermiona spojrzeli na siebie z uśmiechami. - Gratulacje, Ron - zaśmiali się - To dla uczczenia tego zagrajmy sobie kilka partyjek eksplodującego durnia - Jak powiedzieli, tak też zrobili. W końcu Hermiona zerknęła na zegarek. Wyraz jej twarzy automatycznie się zmienił. - Chłopcy.... eee.. Ja już idę spać... Dobranoc... - i wyszła. Ron uniósł brwi jak najwyżej. - O co jej chodzi? Jest dopiero w pół do jedenastej... - Harry rozumiał. Postanowił jej trochę ułatwić sprawę. Zaczął udawać śpiącego i ziewać. - Ron, chodźmy już spać, OK? - Dooobra... Bo jutro nas nawet stado Hipogryfów z łóżka nie wyciągnie - zaśmiał sie Weasley i wstał. Poszli do dormitorium. Oboje położyli się do łóżek. Harry odczekał piętnaście minut - bezbłędnie. Ron zaczął chrapać. Harry szybko się ubrał i założył pelerynę niewidkę. Zszedł do pokoju wspólnego i zerknął na zegarek. Jeszcze pół godziny do północy... Kiedy było za piętnaście, usłyszał hałas na schodach do dormitorium dziewcząt. Kiedy tam spojrzał, zobaczył kobiecą sylwetkę. "Hermiona ubrała się dość cienko" - pomyślał chłopak. "To moja szansa...". Hermiona podeszła do obrazu Grubej Damy i pchnęła go. Harry poczekał trochę, aż obraz się zatrzaśnie, po czym sam po cichu wyszedł. Udało mu się dogonić Hermionę dopiero na błoniach. Noc była bardzo parna jak na tę porę roku, co działało na korzyść Hermiony. Mimo wszytsko, dziewczyna drżała. Ale nie z zimna - ze strachu, paraliżującego ją od środka. Kiedy doszli oboje (chodź Hermiona nie wiedziała, że są oboje) nad jezioro, Alison i trzecioklasistka już czekały. - Myślałam, że się nie zjawisz... - powiedziała Alison z przekąsem. -Jak widzisz - żadnego faceta. A teraz wyskakuj z ciuchów - Harry szybko przemknął niezauważalnie do krzaków rosnących w pobliżu miejsca, gdzie Hermiona miała zażywać kąpieli. Księżyc świecił dość jasno, ale Harry widział tylko sylwetki dziewczyn. W tym momencie ogarnęły go wyrzuty sumienia. Ale nie mógł się wycofać - było już za późno. Obserwował, jak Hermiona nieśmiało ściąga sweterek i podaje go sekundantce. Potem kolejne jej części garderoby lądowały w ramionach dziewczynki - buty, skarpety, potem bluzka. Hermiona, w samej bieliźnie, weszła do wody, dalej drżąc. - No, młoda, ściągaj bieliznę!- krzyknęła Alison - Woda jest ciepła, sprawdzałam! - Hermiona zadrżała, po czym sęgnęła do sprzączki stanika. Harry także zaczął drżeć. Z każdym innym chłopakiem działoby się to samo w takiej sytuacji. Widział doskonale zarysy ciała Hermiony, jej kształty, ładne biodra, wąską talię i duże, kształtne piersi... Hermiona zdjęła z siebie całą bieliznę i, dalej drżąc, zaczęła obmywać się wodą. Ciało Harry'ego szalało coraz bardziej. Pewna część ciała nader wraźnie wyrażała jego samopoczucie ![]() ![]() ![]() - Dobra, wystarczy - mruknęła - Udowodniłaś mi, że masz JAKĄŚ TAM odwagę. Chodź to i tak żadna zabawa bez facetów... - rzuciła Hermionie ręcznik. Ta owinęła się nim i, z pewną ulgą, wyszła z wody. - Mam nadzieję, że nikomu o tym nie powiesz? - Coś ty! Gram fair! - fuknęła Alison i oddaliła się w stronę zamku razem z trzecioklasistką. Hermiona, już spokojnie, zaczęła się wycierać. Do Harry'ego dotarło, że powinien natychmiast zacząć biec w stronę zamku, aby spotkać się z Hermioną i nie wzbudzić żadnych podejrzeń. Wyszedł najciszej jak mógł z krzaków i puścił się biegiem w kierunku Hogwartu. Zdjął pelerynę - newidkę i zrzucił z ramion swój płaszcz, aby otulić nim wracającą dziewczynę. Ochłonął chwilkę, po czym ruszył bardzo wolno w kierunku jeziora. Nie szedł nawet minuty, kiedy naprzeciwko spotkał Hermionę. Jej włosy były mokre na końcach, a ona sama wyglądała na spoconą (choć tak naprawdę była mokra ![]() - Hermiona? Co ty tu robisz? - dziewczyna zmieszała się i próbowała odpowiedzieć pytaniem na pytanie. - Ja? Co TY tu robisz? - w jej oczach można było dostrzec cień paniki. - Wyszedłem na spacer... Ale... - spojrzał na nią podejrzliwie - Dlaczego jesteś mokra? - Hermiona zmieszała się jeszcze bardziej. - Eeee... Bo nie mogłam zasnąć... Postanowiłam pobiegać... - kręciła, choć mokre końce włosów świadczyły, że robiła co innego. Harry wysoko podniósł brwi, ale nic nie powiedział. Po chwili wyszeptał: - Hermiono, ty drżysz... - Wydaje Ci się... - zaprzeczyła. - Nie. Zimno Ci? - I, nie czekając na odpowiedź, otulił ją płaszczem. Dziewczyna wtuliła się w część gaderoby Harry'ego i uśmiechnęła się blado, spoglądając mu w oczy. - Dziękuję... - wyszeptała. Jej oczy świeciły w blasku księżyca. Harry'emu ponownie podczas tej nocy zaparło dech. Po chwili oplótł Hermionę w talii ręką i, przytulając się, ruszyli w stronę zamku - do własnych łóżek. Harry starał się objąć ją mocniej, aby czuć jeszcze bardziej jej ciepło. Nie mówili nic, ale czasem... czasem słowa nie są potrzebne. Jednak po chwili romantycznych uniesień Harry'ego zaczęły nachodzić wątpliwości... Postąpił wstrętnie, podglądając ją. To było bardzo nieuczciwe wobec niej... Z drugiej strony, w końcu był chłopakiem... Ale i tak ciągle robił sobie wyrzuty. Hermiona jest przecież delikatna jak płatek kwiatu... Próbował odnaleźć swoją ręką jej dłoń. Kiedy ich palce splotły się, wszystko odpłynęło - czuł wyłącznie dotyk jej gładkiej skóry... - Karmelowe mątwy - Hermiona wypowiedziała hasło do Grubej Damy, po czym razem, wciąż trzymając się za dłonie, weszli do pokoju wspólnego. Kiedy oboje stanęli przed drzwiami do dormitorium dziewczyn, Harry'ego zaczęła prześladować myśl... Bardzo chciał ją teraz pocałować. A i chwila była bardzo odpowiednia. Księżyc zaczął świecić bardzo jasno i jego blask, zmieszany z łuną dogasającego kominka, oświetlały twarz Hermiony. Patrzyła mu w oczy, uśmiechała się. Harry zaczął się lekko nachylać... Ale w tym momencie naszła go paskudna myśl o tym, co zrobił. Postanowił poczekać. Pochylił się jednak i pocałował ją, ale tylko w policzek. - Dobranoc, Hermiono - wyszeptał. - Dobranoc, Harry... Słodkich snów - i dziewczyna zaczęła się wspinać na schody do swojego dormitorium. Harry patrzył na nią przez chwilę, westchnął, po czym szepnął "Jestem takim idiotą.." Zaczął teraz żałować, że jednak jej nie pocałował... Powoli zaczął wspiął się po schodach. Kiedy znalazł się w swoim dormitorium, przebrał się w piżamę i wskoczył do łóżka. Kiedy zamknął oczy, zobaczył pod powiekami wcale nie widok jej ciała, ale pięknych, ufnych oczu... Z takim obrazem, pogrążył się w słodkim śnie. I kto teraz? :> -------------------- Pozdrawia was forumowy, pierwszy i niepowtarzalny "H/Hr shipper"
![]() ![]() ![]() ![]() ![]() And on the eighth day, God created Hayden Christensen |
![]() ![]() ![]() |
Kontakt · Lekka wersja | Time is now: 10.05.2025 10:04 |