Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Za głosem serca (zak), zmieniłam tytuł,

Nivery
post 23.10.2003 17:30
Post #1 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 33
Dołączył: 23.10.2003
Skąd: MaGiCzNy ŚwIaT hArRy'EgO pOtTeRa




Zmieniłam tytuł, ponieważ tamten nie był odzwierciedleniem tego co mam zamiar napisać.

Za głosem serca



PROLOG

Noc była bezchmurna i chłodna. Wiatr raz po raz chłostał korony drzew, które bezwiednie uginały się pod jego ciężarem. Księżyc świecił wysoko na niebie rozświetlając mrok gęstego lasu. Od czasu do czasu słychać było pohukiwanie jakiejś sowy. W powietrzu czuło się napięcie.
W samym środku lasu na małej polance stały na przeciwko dwie postacie w czarnych pelerynach. Blask księżyca padał na ich pełne napięcia twarze. Nie poruszały się. Stały tylko mierząc się wzrokiem. Ciszę przerwał cichutki płacz. Mniejsza postać mocniej przytuliła do siebie tobołek, który trzymała na rękach. Kiedy płacz ustał i najwyraźniej dziecko zasnęło, wysoki mężczyzna przemówił zimnym, wypranym z uczuć tonem.
- Możesz mi powiedzieć, dlaczego wezwałaś mnie tu w środku nocy?
- Tak. Chciałam z tobą porozmawiać.
- Nie mamy, o czym rozmawiać. Raz już to powiedziałem i więcej nie będę powtarzał. Jeżeli masz jakieś problemy z mężem to wiedz, że ja ci nie pomogę – oznajmił kładąc nacisk na ja-, Po co wzięłaś ze sobą tego bachora? – popatrzył z pogardą na zawiniątko trzymane przez kobietę.
- On wcale nie jest bachorem! – Krzyk wściekłości obudził dotychczas śpiące dziecko, a jego płacz rozniósł się echem po lesie. Kobieta zaczęła kołysać syna, podczas gdy mężczyzna mocniej opatulił się peleryną.
- No, więc powiesz mi wreszcie, po co mnie tu ściągnęłaś? Nie mam zamiaru stać tu i zamarznąć na kość. Mam dużo pracy.
- Chodzi o dziecko – powiedziała cicho.
- O dziecko?! Nie… nie będziemy do tego wracać. Już wyraziłem w tej kwestii swoje zdanie i nie mam najmniejszego zamiaru go zmieniać. Koniec dyskusji.
- Ale ja mówię prawdę! Dlaczego mi nie wierzysz?! Wiesz, że nigdy bym cię nie okłamała!
- Nie, powiadasz? – warknął patrząc na nią z nienawiścią – Nie? Nie dość, że mnie okłamałaś to jeszcze zdradziłaś, a teraz ośmielasz się mówić, iż mnie nie okłamałaś?!
- Posłuchaj. To wcale nie było tak jak myślisz. Ja…
- Nie! Nie chcę słuchać twoich kłamstw. Zdradzałaś mnie, podczas gdy ja ciebie ślepo kochałem. Mówiłaś mi, że mnie kochasz, a za moimi plecami sypiałaś z innym. I to jest prawda. Nie ma żadnej innej prawdy i nie trudź się wymyślaniem jakiejś przekonującej bajeczki.
Kobieta spojrzała na niego z potępieniem wyraźnie tracąc cierpliwość. Na miejsce żalu wkroczyła nieopanowana furia. Z oczu ciskała na wszystkie strony błyskawice, ale twarz pozostała nienaruszona.
- Nieprawda! To nieprawda! Nigdy cię nie zdradziłam! Nigdy! Słyszysz?! - po jej policzkach potoczyły się długo wstrzymywane łzy.- Jeżeli jesteś takim aroganckim dupkiem, by tego nie zrozumieć to nie moja wina! Wiesz, co? - spytała już bardziej opanowanym głosem - Jesteś ślepy. Jesteś bardzo ślepy. - to powiedziawszy mocniej przytuliła wystraszone tym nagłym wybuchem dziecko, odwróciła się i pobiegła w głąb czeluści lasu.

Nie wiedziała jak trafiła do domu. Biegła przed siebie zaślepiona coraz to nowymi potokami łez nie zważając na to, dokąd się udaje. Kiedy dotarła do drzwi frontowych i bezszelestnie weszła do środka od razu udała się do pokoju dziecięcego. Położyła dziecko do kołyski, opatuliła je mocno i wpatrywała się w teraz już spokojną, uśpioną twarzyczkę syna, na którą spadały kruczoczarne włoski. Wtem usłyszała za sobą szelest. Odwróciła się przestraszona i omal nie wpadła na stojącego przy niej mężczyznę. Bez słowa rzuciła się w ramiona męża. Rozszlochała się. Mąż nic nie mówiąc pogłaskał ją po plecach. Za oknami zaczęło się błyskać. Deszcz najpierw delikatnie, a potem coraz mocniej bębnił w okna.
- Nie mogę już tak żyć James. Nie chciał mnie słuchać. Nigdy nie dowie się, jaka jest prawda. - wychrypiała pomiędzy kolejnymi spazmami szlochu.
- Ciii… - James mocniej objął żonę próbując ją uspokoić. Nagle za oknem przemknął cień, a za nim następny i jeszcze jeden. James nie wiedział ile ich było, ale groziło im niebezpieczeństwo. Nagle ogarnął go strach. Źle zrobił posyłając żonę na spotkanie z tym bydlakiem myśląc, że wszystko się w końcu wytłumaczy. Nie zważając na ostrzeżenia Dumbledore złamali zaklęcie Fidelusa, wiedząc jak poważne niebezpieczeństwo im grozi. Odsunął od siebie żonę i popatrzył jej prosto w oczy.
- Lily… posłuchaj mnie. Weź Harry’ego i schowaj się gdzieś. - Kobieta popatrzała na niego przestraszonym wzrokiem. - Oni tu są. Źle zrobiliśmy łamiąc te zaklęcie. Mogliśmy przewidzieć, że Voldemort wykorzysta każdą sytuację. - potrząsnął lekko sparaliżowaną ze strachu Lily - Idź! Trzeba chronić dziecko. - rozkazał.
- Ale.. ale… co będzie z tobą James? Boję się.
- Nie wolno ci się bać. Musisz być silna, jeżeli masz chronić naszego syna. Ja odwrócę ich uwagę, a ty niepostrzeżenie wyślizgnij się z domu wraz z dzieckiem. - Widząc, że kobieta otwiera usta dodał szybko - Nic mi nie będzie! Najważniejszy jest Harry. Idź już! - mówiąc to wziął śpiące dziecko i wcisnął jej w ramiona. - Jeżeli coś mi się stanie… Nieważne. Biegnij prosto do Dumbledora.
Po chwili kobieta została sama. Niewiele zapamiętała z tego, co stało się później. Słyszała odgłosy walki. Krzyki wściekłości i bólu. Nie wiedziała jak długo tam stoi dopóty, dopóki nie usłyszała krzyku swego męża. Wiedziała, że to koniec. Zabili Jamesa. Odgłos zbliżających się kroków otrzeźwił ją. Zanim zdążyła wykonać jakiś ruch drzwi do pokoju otworzyły się z hukiem, a do środka nie wszedł nikt inny jak sam Lord Voldemort. Sparaliżowana nagłym strachem o dziecko wrosła w ziemię. Nie mogła się poruszać, więc wpatrywała się tylko w te szkarłatne zimne i mroczne oczy. Voldemort spojrzał w bok i zanim zdała sobie sprawę z tego, co się dzieje ktoś za nią wyszeptał Drętwota. Potem zaległa ciemność.

CDN

*********************************
Proszę śmiało komentować.
Jestem dziewczyną choć mój nick temu zaprzecza ^__^

Ten post był edytowany przez Nivery: 23.10.2003 19:00


--------------------
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
 
Closed TopicStart new topicStart Poll
Odpowiedzi
Nivery
post 22.12.2003 11:58
Post #2 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 33
Dołączył: 23.10.2003
Skąd: MaGiCzNy ŚwIaT hArRy'EgO pOtTeRa




Rozdział 2.

Siedząc w Wielkiej Sali na rozpoczęciu roku, Lily obserwowała jak jej dawna nauczycielka prof. MacGonagall wprowadza na salę pierwszoroczniaków. Kiedy zbliżyli się do stołka z tiarą uchwyciła spojrzenie syna i uśmiechnęła się doń promiennie. Harry odpowiedział jej uśmiechem lekko zdenerwowanym, ale nie widziała u niego takiego napięcia jak na dworcu Kings Kros. Zaczęła się ceremonia przydziału. Minerva podeszła do stołka, wzięła listę pierwszoroczniaków i zaczęła wyczytywać kolejno osoby.
- Malfoy Draco! - zagrzmiała. Chudy, wysoki chłopak wyszedł z tłumku przestraszonych nowo przybyłych uczniów i usiadł na stołku. McGonagall włożyła mu na głowę tiarę przydziału.
- Slytherin!
Malfoy wstał i z szerokim uśmiechem zasiadł przy stole Ślizgonów.
- Granger Hermiona! - Lily obserwowała jak dziewczyna idzie w kierunku MacGonagall. Tak jak wcześniejszy chłopiec usiadła na stołku i czekała aż nauczycielka nałoży jej na głowę tiarę.
- Gryfindor!
Lily nie patrzyła już na dziewczynę. Przyjrzała się uważnie otaczającym ją nauczycielom. Nie miała za bardzo okazji by poznać wszystkich. Nagle zamarła. Czarne jak otchłań oczy wpatrywały się w nią intensywnie, nie kryjąc nienawiści i pogardy. Ich spojrzenia spotkały się. Zaschło jej w gardle. Jego oczy zdawały się przewiercać ją na wylot.
- Potter Harry!
Szybko odwróciła wzrok, by popatrzeć jak jej syn wkłada na głowę tiarę. Uświadomiła sobie, że na Sali zapadła cisza. Wszyscy skierowali wzrok na Harry’ego. Niektórzy tylko szeptali coś między sobą, ale nie była w stanie usłyszeć tego, co mówią. Skierowała spojrzenie na syna. Według niej siedział tam bardzo długo. Przynajmniej dłużej niż inni. Lily zaczęła się denerwować. Miała nadzieję, że Harry nie trafi do tego domu, o którym myślała. W końcu tiara krzyknęła, lecz zdawała się wahać.
- Slytherin!
Jej najgorsze obawy się potwierdziły. Harry wstał i skierował na nią niepewny wzrok. Skinęła mu tylko głową chcąc przez to powiedzieć, że wszystko w porządku. Lecz tak nie było. Wszyscy wiedzą, że ona i James chodzili do Gryfindoru. Miała jednak nadzieję, że nikt niczego nie będzie podejrzewał. Spojrzała na Dumbledora, który od dłuższej chwili przyglądał jej się. W jego oczach dostrzegła błysk zrozumienia i wiedziała już, że on wie.
Kiedy ceremonia przydziału dobiegła końca Dumbledore wstał by jak co roku przemówić.
- Moi drodzy! Witam wszystkich na kolejnym roku w Hogwarcie. Jak wiecie jest zasada, która was obowiązuje, i którą co roku ogłaszam. Oczywiście nie znaczy to, że możecie łamać inne punkty regulaminu szkolnego. Jeszcze raz przypominam, że nie wolno wam wchodzić do Zakazanego Lasu. Za złamanie tego regulaminu grozi wysoka kara, więc odradziłbym robienie tego. Kto tam wejdzie niech wie, że najprawdopodobniej nie wyjdze stamtąd żywy.- dodał już poważniejszym tonem.- A teraz z wielką przyjemnością chciałbym przedstawić wam nową nauczycielkę Obrony Przed Czarną Magią - Profesor Lily Potter…

***

On wie, pomyślała Lily idąc pustym korytarzem do gabinetu dyrektora. To, dlatego mnie wezwał. Pewnie będzie żądał wyjaśnień. Zatrzymała się przed chimerą. Wzięła głęboki oddech i podała hasło. Zanim weszła do gabinetu zatrzymała się i próbowała uspokoić. Ostrożnie zapukała, a potem weszła do środka. Gabinet wyglądał dokładnie tak, jak to sobie zapamiętała od ostatniej wizyty. Dyrektor spojrzał na nią bacznie, a potem odezwał się.
- Jak widzę wiesz, po co cię wezwałem.- urwał i wstał.- Usiądź Lily. Musimy porozmawiać...

Rozdział 3

Lochy

Do diabła! Czy ten cholerny bachor musiał trafić do Slytherinu?! Do jego domu! Nie dość, że będzie musiał pracować z jego matką, to jeszcze los skazał go na odpowiedzialność względem młodego Pottera! Nie, nie może się załamywać z powodu jednej porażki. A taką miał nadzieję, że dzieciak znajdzie się w Gryfindorze. Już widział, jak co lekcję będzie wyżywał się na Potterze, strach malujący się na twarzy chłopaka przed każdymi następnymi zajęciami… Ach… to tylko marzenia… Jego największym jednak problemem jest Lily. Tak, dzieciak jest tylko dodatkiem, natomiast nowa nauczycielka, którą szczerze nienawidził i pogardzał, jest dla niego utrapieniem. Przypomniał sobie jej zapach… lawenda. Dotyk jej jedwabnej skóry i pięknych złocistych włosów… Nie! Nie może o tym myśleć! To już skończone. Zdradziła go! Nie może o niej myśleć!
Severus Snape chodził w kółko po swojej komnacie. W końcu dał upust nerwom i zdjął maskę pozwalając by jego uczucia były widoczne. Na jego twarzy pojawiła się najpierw rezygnacja, pogarda, rozmarzenie, a na końcu bezsilna wściekłość. W pewnej chwili podszedł do kominka i zapadł się w głębokim fotelu. Popatrzał na płomienie tańczące, jakby odprawiały swój wieczny rytuał, wziął do ręki, stojące na stoliku kremowe piwo i zaczął powoli opróżniać kufel. Kiedy skończył, wstał. Musiał spotkać się z Dumbledorem i porozmawiać z nim na temat jego stosunków z Lily. Poprosi go… Nie! Zażąda od niego, aby ukrócić jego spotkania z tą kobietą do minimum. Dumbledore wie, jak cierpiał, kiedy dowiedział się, że pomylił się, co do kobiety, którą bezinteresownie kochał. Jeszcze raz spojrzał na płomienie, które już przygasały i opuścił kwaterę.

***

Tymczasem w gabinecie dyrektora, Lily z niepewną miną siedziała na jednym z foteli naprzeciw Dumbledora, który po okrążeniu swojego gabinetu usiadł za biurkiem. Bardzo zdenerwowana czekała na jego reakcję. Po kilku minutach, pełnej napięcia ciszy chciała się odezwać, lecz dyrektor ją w tym uprzedził.
- A więc to prawda, co mówiłaś.
- Tak - zdołała wyksztusić. Ręce jej się trzęsły, a umysł zaćmiewała ciemna mgła. Nie była w stanie myśleć. Wpatrywała się tępo w dyrektora.
- Najpierw chciałbym cię przeprosić.
- Za co? - spytała oszołomiona, tym, iż zamiast wybuchnąć dyrektor ją przeprasza.
- Może tego ci nie powiedziałem, ale zwątpiłem w ciebie jedenaście lat temu. Naprawdę uwierzyłem, że zdradziłaś Severusa. Chciałbym cię za to przeprosić. Wiem, że bardzo go kochałaś i być może nadal go kochasz. Znając cię nie mogłem uwierzyć w to, co twierdził Severus. - urwał i spojrzał jej w oczy - Powiedz mi teraz… kto jest prawdziwym ojcem Harry’ego?
Lily milczała. Wiedziała, że Dumbledore domyśla się prawdy, ale wiedziała też, że nie ma całkowitej pewności. Chciała mu powiedzieć wszystko. Całą prawdę…, lecz nie mogła się na to zdobyć. Kiedyś chciała, aby człowiek, którego kochała nad życie dowiedział się wszystkiego. Nie chciał jej słuchać. Nie mogła powiedzieć tego nikomu oprócz Severusa, nawet dyrektorowi.
- Lily proszę cię… nie utrudniaj wszystkiego. Wyrzuć to z siebie. - nalegał - Kto jest ojcem chłopaka? - dodał, już ostrzejszym tonem niż zamierzał. - Lily! Powiedz proszę, kto jest prawdziwym ojcem Harry’ego! - zabrzmiało to jak rozkaz i oboje doskonale o tym wiedzieli. Lily wiedziała, że nie ma szans na żadne spory z dyrektorem, więc czując na policzkach palące łzy wykrzyknęła:
- Severus! Severus Snape jest prawdziwym ojcem Harry’ego! - łkała - Czy tego ode mnie chciałeś dyrektorze?! Tego chciałeś?!
- Przepraszam Lily. - powiedział Dumbledore ze współczuciem w oczach. - Przepraszam. Usiądź. Mam jeszcze kilka pytań.
Kiedy Lily posłuchała kontynuował.
- Czy Harry jest podobny do Jamesa Pottera, ponieważ użyliście zaklęcia adopcyjnego?
- Tak
- Wiesz, jakie to niebezpieczne, prawda? Oczywiście, że wiesz. Dlaczego zdecydowaliście się na takie ryzyko? Zaklęcie adopcji jest bardzo złożone i jeden nieprawidłowy ruch może spowodować śmierć matki, a wraz z nią dziecka. Wiesz ile ryzykowałaś?
- Wiem dyrektorze. Musiałam to zrobić, ponieważ…
- Rozumiem. Nie musisz tłumaczyć. Chciałbym jednak, abyś wszystko mi opowiedziała. Jak doszło do tego, że Severus myślał, że go zdradziłaś?
- Dyrektorze, ja… ja nie mogę. Jeszcze nie. Proszę, niech mi pan da czas…błagam.
Rozmawiając, nie zdawali sobie sprawy z obecności czarodzieja, który pod drzwiami podsłuchiwał ich rozmowę, a po jego policzkach spływały grube strumienie łez.

Rozdział 4.

Severus Snape wpadł jak burza do swojej kwatery. Podszedł do okna i otworzył je. Popatrzył na księżyc, otoczony milionami gwiazd. Jego ręce zacisnęły się na framudze okna z taką siłą, że pobielały mu knykcie. Oddychał szybko, niespokojnie. Wierzchem dłoni mężczyzna otarł mokre od łez policzki. Jak mogła? - pomyślał, zgrzytając z gniewu zębami. - Dlaczego mi nie powiedziała? Przecież mogła mi powiedzieć, że spodziewa się dziecka. MOJEGO dziecka. Gdybym wiedział… gdybym wiedział nigdy nie dopuściłbym do rozwodu. No… może do rozwodu by doszło, bo nie wierzę, że ona mnie nie zdradziła. Sypiała z Porterem za moimi plecami, a ja ślepo jej ufałem. W czarnych jak otchłań oczach Severusa na nowo zalśniły łzy.
Przypomniał sobie noc, kiedy dowiedział się od Peterwinga, że ten widział Lily i Jamesa jak całowali się w parku. Severus nigdy by w to nie uwierzył, ale kiedy Peter pokazał mu zdjęcie, na którym Lily i Jamek stoją w mocnym uścisku, ogarnął go gniew, upokorzenie i żal. Czym prędzej pobiegł do domu. Kiedy zastał Lily uśmiechniętą promiennie, pragnął żeby ów uśmiech zniknął z jej twarzy na zawsze. Porwał ją jak burza do ich wspólnej sypialni i zaczął zarzucać jej zdradę i kłamstwo. Kiedy Lily próbowała wszystkiemu zaprzeczyć, wyzwał ją od najgorszych, a na koniec zażądał rozwodu. Nie słyszał jej szlochu ani okrzyków protestu. Nie widział jej bladej twarzy, po której spadały, co raz to nowe potoki łez. Słyszał tylko słowa Petera i widział przed oczami żonę ściskającą Pottera.
Rozwód przebiegł cicho i spokojnie. Oboje nie zamienili ze sobą słowa od pamiętnej nocy. Po miesiącu Lily wyszła za Jamesa, a to był prawdziwy dla Severusa dowód na to, iż postąpił dobrze. Mimo to zżerała go złość, ponieważ wiedział, że Potter od lat szkolnych kochał jego byłą żonę, a teraz ma to, czego od zawsze pragnął. Ma Lily. Na własność.
Może Dumbledore wierzy tej kłamliwej… suce, ale ja tego nie zrobię. - pomyślał, zamykając okno i udając się do łazienki. - Mam syna i Lily nie może temu zaprzeczyć. Jeżeli będzie chciała to zrobić, zrobię prosty test krwi.

***

Po wyjściu z gabinetu Dumbledore Lily udała się do swoich kwater. W pewien sposób odczuła ulgę po wyżaleniu się dyrektorowi. Powiedziała mu o wszystkim, co ją dręczyło przez te lata. Dumbledore słuchał i nie próbował ukryć współczucia, które malowało się w jego oczach i na twarzy. Lily nienawidziła jak ktoś jej współczuje, ale w gabinecie dyrektora nie miało to znaczenia.
Kiedy ułożyła plan zajęć na drugiego września, z żalem udała się na patrolowanie korytarzy. Dzisiaj ona i profesor McGonagall sprawowały dyżury. Spojrzała na plan i z ulgą stwierdziła, że ani jednej nocy nie patroluje z Severusem.
Na drugim piętrze spotkała Minerve i razem zniknęły w ciemnościach korytarzy.

***

Po wykonanej toalecie, Severus położył się do łóżka. Cały czas myślał jakby się zemścić na jego byłej, niewiernej żonie. Chciał również jak najwięcej czasu przebywać z synem. W końcu wpadł na doskonały pomysł. Gasząc lampkę stojącą na komodzie koło łóżka Severus ze złośliwym uśmieszkiem powiedział do siebie cicho.
- Ciekawe Lily, co powiesz na to, abym zastosował mały szantaż. Harry James Potter tak naprawdę nazywa się Harry… hm… jakby tu dać ci na drugie imię synu? Ach tak. Harry Snivelus Evans - Snape. Co by pomyśleli sobie ludzie, dowiedziawszy się, że sławny Potter nie jest Potterem? Oh Lily, ale to byłby skandal… - Śmiejąc się zimno zapadł w głęboki sen.

Rano Severus był w wyjątkowo świetnym - jak na niego - humorze. Idąc na lekcje, ani razu nie napomniał żadnego ucznia, który biegał po korytarzu i nie miał na ustach paskudnego, drwiącego uśmieszku. Podążając ku klasie eliksirów prawie się uśmiechnął widząc z oddali klasę pierwszorocznych ślizgonów i gryfonów. Oczywiście nie cieszył się na widok Gryfindoru, lecz na Slytherinu. Dokładniej mówiąc na widok swojego syna - Harry’ego Jamesa Pottera. Severus musiał przyznać, że Lily i James odwalili kawał dobrej roboty z zaklęciem adopcji. Gdyby nie podsłuchał rozmowy w gabinecie, nigdy by nawet nie pomyślał, że chłopak może być jego synem. Był uderzająco podobny do Pottera. Severusowi śnił się (pierwszy raz w życiu coś mu się śniło) syn. W tym śnie patrzył na chłopaka i zastanawiał się jakby wyglądał gdyby nie rzucono na niego zaklęcia adopcji. Byłby podobny do Lily czy do niego? Miałby rysy Snape’ów czy Evansów? Takie i inne pytania tłoczyły się we śnie Severusa, a kiedy wstał miał migrenę. Ta jednak nie zepsuła mu humoru, ani na sekundę. Severus miał teraz ważniejsze sprawy na głowie. Zamierzał powiedzieć Lily, iż wie, kto jest prawdziwym ojcem Harry’ego. Najpierw jednak chciał lepiej poznać chłopaka i dobrze mu się przyjrzeć. W końcu jest jego ojcem i ma prawo do widywania syna, kiedy chce. Musi też wiedzieć, co Harry’ego cieszy, a co smuci, co lubi, a czego nie, czym się interesuje, a czym nie itd. Wszystkie te informacje przydadzą mu się na przyszłość. Wczorajszego wieczoru, kiedy to dowiedział się, że ma syna, wiadomość ta wpłynęła na życie Severusa. W końcu ma, dla kogo żyć. Ma kogoś, kogo może kochać i opiekować się nim.
W klasie panowała idealna cisza, kiedy Severus sprawdzał obecność i wygłaszał swoją coroczną mowę. Tak jak dziś przemawiał cichym, niemal złowieszczym głosem, od którego wszystkie dzieci dostawały gęsiej skórki, a na ich twarzach była widoczna trwoga. Severus z dumą przyjrzał się swojemu synowi. Na jego twarzy nie dostrzegł żadnego śladu świadczącego o strachu. Było zupełnie odwrotnie i Severus uśmiechnął się w duchu zerkając na skupioną i zainteresowaną twarz chłopca.
- Dobrze. Widzę, że wszyscy zrozumieli - powiedział patrząc na uczniów - Teraz przygotujemy Eliksir Energii, ale najpierw powiedzmy sobie coś o eliksirach.
Odwrócił się od klasy i na tablicy napisał: Podstawowe zasady przyrządzania eliksiru
- Proszę teraz bardzo uważnie mnie słuchać.
- Aby zacząć przygotowywać jakikolwiek eliksir musicie zaopatrzyć się w kociołek. Na pewno potrzebny wam będzie komplet szat roboczych, a także rękawice ze smoczej skóry. Niewykluczone, że może wam się przydać waga z odważnikami do odmierzania wielkości składników, jak również zestaw szklanych lub kryształowych fiolek.
Znajomość
Pierwszą podstawową zasadą przyrządzania jakiegokolwiek wywaru jest znajomość pochodzenia jego składników. Dzięki temu możecie bez problemu robić eliksiry własnej roboty, ale ostrzegam, trzeba znać składniki. Jeżeli już wiecie, czego potrzebujecie do zrobienia eliksiru i znacie pochodzenie składników możecie przystąpić do określania ich ilości - do tego może przydać się waga.
Proporcje
To wcale nie jest trudne. Musicie tylko przyjąć, że w eliksirze musi się znaleźć dwa razy więcej produktów pochodzenia zwierzęcego niż produktów pochodzenia roślinnego - trzeba pamiętać też, że w każdym eliksirze powinna znaleźć się jakakolwiek ciecz; nawet w małych ilościach. Do przyrządzenia Eliksiru Energii potrzebujecie składników: zwierzęcych - sproszkowany ogon jaszczurki, dwoje oczu nietoperza, kroplę krwi jednorożca; roślinne - 2 listki mandragory. W tym wywarze 2 listki mandragory ważą dwa razy mniej niż pozostałe cztery składniki. Pamiętajcie o tej proporcji, kiedy będziecie przyrządzać eliksir własnej roboty; nie przestrzeganie tej zasady może skończyć się tragicznie.
Kolejność
Mogłoby wydawać się to dziwne, ale w przyrządzaniu eliksirów liczy się też kolejność dodawania składników. Najpierw powinniście wlać ciecz do kociołka. Następnie wrzucić mniej ważny składnik zwierzęcy, a potem roślinny - zazwyczaj jest tylko jeden, ale jeżeli jest ich więcej wrzućcie je wszystkie. Jeżeli są jeszcze jakieś mniej ważne produkty zwierzęce należy je dodać. Na samym końcu wrzucacie do naczynia najważniejszy składnik pochodzenia organicznego - zazwyczaj zwierzęcy składnik jest najważniejszy.
Wyjątki
Od powyższej reguły mogą występować wyjątki, np. "Co zrobić, kiedy najważniejszym składnikiem jest ciecz?". Bez względu na wszystko ciecz musi być dodana jako pierwsza. Może się też zdarzyć, że najważniejszym składnikiem jest produkt pochodzenia roślinnego - robimy wszystko po kolei (jak wyżej) i na samym końcu dodajemy najważniejszy składnik (nawet roślinny).
Jak odgadnąć, który składnik jest najważniejszy?
Czasami wystarczy wiedzieć, który składnik ma właściwości magiczne - ten będzie najważniejszy. Często bywa też tak, że nazwa eliksiru wiele nam mówi (np.: Eliksir Pieprzowy - wiadomo, że najważniejszy jest pieprz). Ale co zrobić, kiedy nie ma żadnych produktów o właściwościach magicznych, albo jest ich więcej niż jeden, a nazwa nic nam nie mówi? Wtedy najlepiej zajrzeć do różnych ksiąg, gdzie opisuje się poszczególne składniki - tam znajdziecie odpowiedź. Czasami też najlepszym rozwiązaniem jest zapytać się nauczyciela.
Po tej wyczerpującej przemowie Severus z irytacją stwierdził, że wszyscy prawie śpią. Jedni leżą na ławach i chyba jednak usnęli, drudzy natomiast próbowali sprawiać wrażenie zainteresowanych tym, co mówią, ale ziewanie i klejące się powieki psuły cały efekt. Severusa ogarnął gniew. Powiedział tym dzieciakom wszystko, co przed zrobieniem eliksiru będą musieli wiedzieć, a oni to lekceważą. Myślał, że już stracił humor, ale kiedy zobaczył syna wpatrującego się w niego z nieskrywanym zainteresowaniem odzyskał go natychmiast. Podszedł do biurka, pacną ręką o blat i z zadowoleniem stwierdził, że wszyscy, no prawie wszyscy, podskoczyli jak oparzeni i usiedli poprawnie w ławkach.
- Niestety nie będę powtarzał tego, co powiedziałem. Wszystko możecie przeczytać w podręcznikach. Mamy dzisiaj ze sobą dwie lekcje. Do końca tej lekcji, widzę wszystkich z nosami w książkach na pierwszym temacie, jasne?. Pięć minut przed lekcją przepytam kilka osób z materiału, który przeczytacie. Natomiast na drugiej lekcji uwarzymy Eliksir Energii.
Do końca lekcji Severus sprawdzał testy, które zrobił piątoklasistom, by sprawdzić ile zapamiętali z czwartej klasy. Raz po raz zerkał na uczniów, sprawdzając czy zastosowali się do jego poleceń. Pięć minut przed końcem lekcji przepytał osoby, które podczas jego przemowy dały mu odczuć brak zainteresowania i odebrał 45 punktów Gryfonom.
Kiedy zabrzmiał dzwonek uczniowie z ulgą opuścili klasę i udali się na przerwę.
Druga lekcja okazała się triumfem dla Severusa. Prawie nikt nie zrobił dobrze Eliksiru Energii. Z zadowoleniem stwierdził, że jego syn posiadł umiejętność warzenia eliksirów po nim. Patrząc na perfekcyjnie zrobiony wywar, Severus poczuł dumę. Wiedział już, że lubi chłopaka, może nawet kocha…·

Rozdział 5.

Drugi września był dla Lily udany. Z zaskoczeniem stwierdziła, że uczniowie przyjęli ją z uśmiechem na twarzy, kiedy zapraszała ich do klasy. Lekcja poszła bardzo sprawnie i spokojnie. Dzięki wrodzonemu talentowi do zaciekawienia słuchaczy, Lily nie musiała nikogo napominać, bo uczniowie słuchali jej w największym skupieniu. Później miała lekcję z piątoklasistami i również, kiedy weszła do klasy, została przywitana uśmiechem uczniów.
- Proszę usiąść. Zanim przejdziemy do lekcji sprawdzę listę obecności.
Kiedy skończyła, wstała i jak to miała w zwyczaju, kiedy coś mówiła, przechadzała się po klasie.
- Na dzisiejszej lekcji opowiemy sobie o Amuletach. Amulet od łacińskiego słowa amuletum, czyli "sposób obrony", to przedmiot, który według wierzeń w magiczny sposób chroni swego właściciela przed złem. Amulety mają różne rozmiary i kształty, są wykonywane z rozmaitych materiałów. Amuletami bywają małe wisiorki, pierścionki i torebeczki z ziołami noszone na szyi dla ochrony przed chorobami, a także spore statuetki albo portiery, które mają strzec całego domostwa, budynku lub wioski. Babilończycy lubili nosić maleńkie gliniane wałeczki wysadzane kosztownościami, stanowiące ochronę przed złymi duchami, Rzymianie zbierają rzeźby Priapa, bożka pomyślności i płodności, natomiast Amerykanie wciąż wieszają nad drzwiami podkowy, by odegnać niepowodzenie i nieproszonych gości.
Amulety znane są dosłownie w każdej społeczności od początku dziejów. Najwcześniejsze to prawdopodobnie kamienie lub kawałki metalu, którym dla ich intensywnych kolorów lub niezwykłych kształtów przypisywano magiczne właściwości. Jednak z biegiem czasu zaczęto nadawać amuletom kształty zwierząt, bogów i bogiń albo magicznych znaków. Wyobrażenia rogów i rąk symbolizujących płodność i życie, a także narysowane lub wyryte wizerunki ludzkiego oka - wskazujące na nieustanną czujność - widnieją na amuletach z całego świata. Wiele amuletów opatrzonych zostało magicznymi słowami, zwięzłymi zaklęciami albo imionami bogów.
Kiedy skończyła popatrzyła się na uczniów.
- Nie będę mówiła wszystkiego, ponieważ będzie to wasze zadanie domowe. Na następną lekcję chciałabym, abyście napisali referat na dwie stopy o amuletach. W referacie mają być zawarte informacje takie jak: Gdzie można spotkać najwięcej amuletów, jak używamy amuletów, jakie konsekwencje nosi ze sobą złe użycie amuletu oraz kto i w którym roku próbował za pomocą amuletu przywołać duchy.
Na Sali zapanował śmiech. Jeden z piątoklasistów podniósł do góry rękę.
- Tak? - spytała Lily
- Pani profesor, kto mógłby pomyśleć, że przy pomocy amuletu można przywołać duchy? - spytał się chudy, wysoki chłopak. Niektórzy zaczęli chichotać, ale Lily uciszyła ich ruchem ręki - Przecież jak pani mówiła, amulety służą do tak jakby ochrony. - kontynuował młodzieniec.
- Tak. Był jednak człowiek, który wierzył, że za pomocą amuletu, mógłby się skontaktować z istotami pozaziemskimi.
- Kto to był? - spytała jedna uczennica, kryjąc chichot.
- To, kim on był, sami macie się dowiedzieć. Powiem wam tylko, że to nie był mugol, lecz czarodziej, który uchodził za inteligentnego i prawego człowieka.
- Naprawdę…
Do końca lekcji Lily dyskutowała i żartowała z uczniami.

***

Późnym wieczorem Dumbledore wezwał ją do gabinetu. Zapukała doń i weszła do środka.
- Ach… Witaj moja droga. - przywitał ją Dumbledore z ciepłym uśmiechem.
- Dobry wieczór Albusie.
- Usiądź.
- Masz do mnie jakąś sprawę?
- Nie - znowu się uśmiechnął - Tak się złożyło, że staruszek taki jak ja, nie ma towarzystwa i chciałby sobie trochę pogawędzić.
Lily uśmiechnęła się do dyrektora. Staruszek, pomyślała, mimo swojego wieku wygląda wspaniale, a porusza się jak dwudziestoletni chłopak.
- O czym to Albusie chciałbyś porozmawiać?
- Słyszałem pogłoski, że jesteś wspaniałą nauczycielką. No… no… pierwszy dzień, a już zrobiłaś taką euforię na uczniach. - zachichotał cicho.
- Nie przesadzaj Albusie. Nie wiem, co uczniowie sobie mówią, ale na pewno nic dobrego. Dzisiaj każdej klasie zadałam długi referat.
- To nie zmienia faktu moja droga, że potrafisz zaciekawić słuchaczy. Jeżeli temat jest nudny sam ton twojego głosu zachęca do słuchania. No dobrze. Nie wezwałem cię tu, abyśmy rozmawiali o plotkach chodzących po szkole, ale o twoim synu.
- O Harry’m? - zaniepokoiła się Lily - Co on takiego zrobił?
- Spokojnie Lily. Nic nie zrobił. Po prostu chciałbym się, co nieco o nim dowiedzieć.
- Och! Już myślałam, że coś przeskrobał. Wie pan… on jest złotym dzieckiem, ale figlarz z niego większy od wszystkich Huncwotów razem wziętych.
- Naprawdę? Myślę, że wiem, czego mniej więcej się po nim spodziewać. A co z nauką? Uczył się czegoś przez te wszystkie lata?
- Och! Naturalnie. Uwielbia książki. Pochłania trzy dziennie i nigdy nie ma dosyć. Czyta o wszystkim, ale najbardziej interesują go…
- … eliksiry. - wpadł jej w słowo Dumbledore i uśmiechnął się. - To chyba rodzinne u Snape’ów.
- Myślę, że tak.
- No dobrze, już, co nieco wiem. Przepraszam, że cię tak o niego wypytuje, ale prof. Binns chwalił go dzisiaj.
- Za co?
- Mówił, że Harry ma bardzo dużą wiedzę o Historii Magii. Powiedział również, że zgłosił się na ochotnika, by opowiedzieć uczniom o Merlinie. Powiedział też, że kiedy Harry zaczął opowiadać wszyscy zaczęli go słuchać.
- To raczej ma po mnie. - powiedziała Lily z uśmiechem.
Później rozmawiali o czasach, kiedy byli młodzi. Wspominali figle, jakie wtedy robiono nauczycielom i o starych przyjaciołach, którzy licznie zginęli w walce z Voldemortem.

***

Lily zmęczona wracała pustymi korytarzami do swoich kwater. Rozmowa z Dumbledorem przypomniała jej stare dobre czasy, kiedy byli jeszcze młodzi. Ile szalonych rzeczy się wtedy wyprawiało, pomyślała i uśmiechnęła się do siebie, śledząc w pamięci wspomnienia. Nagle wpadła na coś… nie, na kogoś i poleciała z impotentem na posadzkę. Kiedy podniosła wzrok, zauważyła parę czarnych oczu wpatrujących się w nią z wściekłością.


--------------------
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic
Nivery   Za głosem serca (zak)   23.10.2003 17:30
Nivery   Okay. Napisałam dalszą część prologu, lecz jes...   24.10.2003 17:34
Nivery   Cześć! Jest to zakończenie prologu, a nast...   25.10.2003 16:09
Nivery   Rozdział 1. Londyn ok. 10 lat później Gabin...   25.10.2003 21:51
Mordoklejka   Świetne i takie... inne? Bez wrednych Dursley...   17.11.2003 21:49
Cinija Nicija   No, no ludzie, nie potraficie powiedzieć nic i...   26.11.2003 11:47
Nivery   No i wrocilam. Nastepny rozdzial brdzie za jakies ...   22.12.2003 11:47
Nivery   Rozdział 2. Siedząc w Wielkiej Sali na rozpo...   22.12.2003 11:58
Pola   Pierwsze co powiem to, to że żałuje, że nie przecz...   22.12.2003 14:11
Klaud ze Slytha     22.12.2003 21:28
Mordoklejka   Nie wiem jak wam ale mi wydaje sie troche mdłe...   22.12.2003 22:44
Nivery   Rozdział 6. - Co ty tu robisz?! - Patrol...   23.12.2003 15:04
Pola   hm, cóż... nie wiem dlaczego, ale ten part jak...   23.12.2003 23:14
Nivery   Rozdział 7. Tej nocy Lily źle spała. Nie. On...   24.12.2003 14:15
Nivery   Rozdział 8. Severus nie wiedział co powiedzi...   25.12.2003 21:44
Nivery   Rozdział 9. Lily nie mogła wytrzymać napięcia...   29.12.2003 18:38
Mira   fick nawet fajnie napisany   29.12.2003 19:15
Nivery   Rozdział 10 Lily popatrzyła na śpiącego mężcz...   31.12.2003 16:02
Mira   hehe, no to się poplatało!   31.12.2003 20:41
Eva   Nie jest to nic powalajacego na kolana ale wciaga....   01.01.2004 16:54
Nivery   Rozdział 11 W gabinecie zaległa przeraźliwa c...   02.01.2004 15:12
Eva   Ta czesc troche mniej mi sie podoba. Nie wiem,...   02.01.2004 17:29
Nivery   Rozdział 12 Powoli otworzyła oczy. ...   06.01.2004 16:34
Eva  
  06.01.2004 16:46
Nivery   Szinga   Oh... Nivery ty jesteś najlepszą pisarką fickó...   06.01.2004 18:04
Nivery   Ja świetną pisarką?!   06.01.2004 19:31
Szinga   Czytałam Nivery, czytałam. Fajne są, ale i tak...   06.01.2004 19:59
Nivery   Ale nie najlepsze   06.01.2004 21:48
Eva  
  06.01.2004 22:00
Meridien Auris   Ja uwielbiam te opowiadanie...   07.01.2004 19:37
Nivery   Rozdział 13 Następnego dnia Lily dostała list...   09.01.2004 14:24
Lousie   Podoba mi się. Masz fajny styl. Czekam na next...   09.01.2004 20:53
Mira   ożenić się z Severusem? czy może raczej ...   09.01.2004 21:02
silme   gratuluję fragmentu z Flitwickiem i pielęgniar...   10.01.2004 01:14
Meridien Auris   ...   10.01.2004 01:18
Szinga   To jest: Bardzo piękne, strasznie fajne, po pr...   10.01.2004 01:25
Nivery   Rozdział 14. Harry Potter siedział przy komin...   14.01.2004 17:45
Lousie   Fajne. Czasami, ja zauważyłam dwa takie przypa...   14.01.2004 18:36
Szinga   Świetne Nivery, tylko k-r-ó-t-k-i-e!!...   14.01.2004 23:05
Outshined   Sam pomysł jest ciekawy i nowatorski. Potrafis...   15.01.2004 20:07
Alisia   Już trzeci temat, w którym to piszę. W trosce ...   15.01.2004 23:26
Nivery   Rozdział 15. Harry z zaciekawieniem spojrzał ...   16.01.2004 20:49
Skejti- dawna Skejtmenka   No nareszcie!! Już myślałam, że się ni...   16.01.2004 21:22
Mordoklejka  
  17.01.2004 14:09
Nivery   Nie przesadzajmy. Taka skromna to ja znowu nie...   17.01.2004 14:47
Skejti- dawna Skejtmenka   Nivery mi się to podoba. Bardzo mnie śmieszy t...   17.01.2004 17:38
Nivery   Chcę byście wiedzieli, że ten rozdział jest be...   26.01.2004 18:18
Skejti- dawna Skejtmenka   No nareszcie!! już myślałam, że sięnie doc...   28.01.2004 14:10
Ellie   No robi się ciekawie... Ciekawe co takiego wte...   28.01.2004 17:42
harciomaniak   cze to znowu ja supcio opowiadanko szkoda że ...   30.01.2004 18:12
Szinga   Nivery, ja nie wiem co mam powiedzieć... Part ...   30.01.2004 20:11
Mordoklejka   Myślem, że Lily była przyjaciółką Pottera z dz...   31.01.2004 18:04
Nivery   Już przeczytałam. Wczoraj o 23:00 gdzieś tak s...   02.02.2004 10:17
Nivery   Rozdział 17 Leżąc z wspartą głową na piersi Sever...   04.02.2004 12:11
Skejti- dawna Skejtmenka   Biedne dziecko. Tak umrzeć, zaraz po porodzie. Al...   04.02.2004 14:22
Nivery   Rozdział 18. Severusowi zakręciło się w głowi...   10.02.2004 12:40
Ola_z_warkoczykami   huh no i doczkalam sie happy enda =D podoba mi...   10.02.2004 23:48
Chelsey   Przeczytałam całego ficka od razu bo wcześniej...   11.02.2004 15:31
Elen   Zdobywając się na szczerość muszę przyznać, że...   11.02.2004 18:51


Closed TopicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 23.09.2024 19:52