Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Za głosem serca (zak), zmieniłam tytuł,

Nivery
post 23.10.2003 17:30
Post #1 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 33
Dołączył: 23.10.2003
Skąd: MaGiCzNy ŚwIaT hArRy'EgO pOtTeRa




Zmieniłam tytuł, ponieważ tamten nie był odzwierciedleniem tego co mam zamiar napisać.

Za głosem serca



PROLOG

Noc była bezchmurna i chłodna. Wiatr raz po raz chłostał korony drzew, które bezwiednie uginały się pod jego ciężarem. Księżyc świecił wysoko na niebie rozświetlając mrok gęstego lasu. Od czasu do czasu słychać było pohukiwanie jakiejś sowy. W powietrzu czuło się napięcie.
W samym środku lasu na małej polance stały na przeciwko dwie postacie w czarnych pelerynach. Blask księżyca padał na ich pełne napięcia twarze. Nie poruszały się. Stały tylko mierząc się wzrokiem. Ciszę przerwał cichutki płacz. Mniejsza postać mocniej przytuliła do siebie tobołek, który trzymała na rękach. Kiedy płacz ustał i najwyraźniej dziecko zasnęło, wysoki mężczyzna przemówił zimnym, wypranym z uczuć tonem.
- Możesz mi powiedzieć, dlaczego wezwałaś mnie tu w środku nocy?
- Tak. Chciałam z tobą porozmawiać.
- Nie mamy, o czym rozmawiać. Raz już to powiedziałem i więcej nie będę powtarzał. Jeżeli masz jakieś problemy z mężem to wiedz, że ja ci nie pomogę – oznajmił kładąc nacisk na ja-, Po co wzięłaś ze sobą tego bachora? – popatrzył z pogardą na zawiniątko trzymane przez kobietę.
- On wcale nie jest bachorem! – Krzyk wściekłości obudził dotychczas śpiące dziecko, a jego płacz rozniósł się echem po lesie. Kobieta zaczęła kołysać syna, podczas gdy mężczyzna mocniej opatulił się peleryną.
- No, więc powiesz mi wreszcie, po co mnie tu ściągnęłaś? Nie mam zamiaru stać tu i zamarznąć na kość. Mam dużo pracy.
- Chodzi o dziecko – powiedziała cicho.
- O dziecko?! Nie… nie będziemy do tego wracać. Już wyraziłem w tej kwestii swoje zdanie i nie mam najmniejszego zamiaru go zmieniać. Koniec dyskusji.
- Ale ja mówię prawdę! Dlaczego mi nie wierzysz?! Wiesz, że nigdy bym cię nie okłamała!
- Nie, powiadasz? – warknął patrząc na nią z nienawiścią – Nie? Nie dość, że mnie okłamałaś to jeszcze zdradziłaś, a teraz ośmielasz się mówić, iż mnie nie okłamałaś?!
- Posłuchaj. To wcale nie było tak jak myślisz. Ja…
- Nie! Nie chcę słuchać twoich kłamstw. Zdradzałaś mnie, podczas gdy ja ciebie ślepo kochałem. Mówiłaś mi, że mnie kochasz, a za moimi plecami sypiałaś z innym. I to jest prawda. Nie ma żadnej innej prawdy i nie trudź się wymyślaniem jakiejś przekonującej bajeczki.
Kobieta spojrzała na niego z potępieniem wyraźnie tracąc cierpliwość. Na miejsce żalu wkroczyła nieopanowana furia. Z oczu ciskała na wszystkie strony błyskawice, ale twarz pozostała nienaruszona.
- Nieprawda! To nieprawda! Nigdy cię nie zdradziłam! Nigdy! Słyszysz?! - po jej policzkach potoczyły się długo wstrzymywane łzy.- Jeżeli jesteś takim aroganckim dupkiem, by tego nie zrozumieć to nie moja wina! Wiesz, co? - spytała już bardziej opanowanym głosem - Jesteś ślepy. Jesteś bardzo ślepy. - to powiedziawszy mocniej przytuliła wystraszone tym nagłym wybuchem dziecko, odwróciła się i pobiegła w głąb czeluści lasu.

Nie wiedziała jak trafiła do domu. Biegła przed siebie zaślepiona coraz to nowymi potokami łez nie zważając na to, dokąd się udaje. Kiedy dotarła do drzwi frontowych i bezszelestnie weszła do środka od razu udała się do pokoju dziecięcego. Położyła dziecko do kołyski, opatuliła je mocno i wpatrywała się w teraz już spokojną, uśpioną twarzyczkę syna, na którą spadały kruczoczarne włoski. Wtem usłyszała za sobą szelest. Odwróciła się przestraszona i omal nie wpadła na stojącego przy niej mężczyznę. Bez słowa rzuciła się w ramiona męża. Rozszlochała się. Mąż nic nie mówiąc pogłaskał ją po plecach. Za oknami zaczęło się błyskać. Deszcz najpierw delikatnie, a potem coraz mocniej bębnił w okna.
- Nie mogę już tak żyć James. Nie chciał mnie słuchać. Nigdy nie dowie się, jaka jest prawda. - wychrypiała pomiędzy kolejnymi spazmami szlochu.
- Ciii… - James mocniej objął żonę próbując ją uspokoić. Nagle za oknem przemknął cień, a za nim następny i jeszcze jeden. James nie wiedział ile ich było, ale groziło im niebezpieczeństwo. Nagle ogarnął go strach. Źle zrobił posyłając żonę na spotkanie z tym bydlakiem myśląc, że wszystko się w końcu wytłumaczy. Nie zważając na ostrzeżenia Dumbledore złamali zaklęcie Fidelusa, wiedząc jak poważne niebezpieczeństwo im grozi. Odsunął od siebie żonę i popatrzył jej prosto w oczy.
- Lily… posłuchaj mnie. Weź Harry’ego i schowaj się gdzieś. - Kobieta popatrzała na niego przestraszonym wzrokiem. - Oni tu są. Źle zrobiliśmy łamiąc te zaklęcie. Mogliśmy przewidzieć, że Voldemort wykorzysta każdą sytuację. - potrząsnął lekko sparaliżowaną ze strachu Lily - Idź! Trzeba chronić dziecko. - rozkazał.
- Ale.. ale… co będzie z tobą James? Boję się.
- Nie wolno ci się bać. Musisz być silna, jeżeli masz chronić naszego syna. Ja odwrócę ich uwagę, a ty niepostrzeżenie wyślizgnij się z domu wraz z dzieckiem. - Widząc, że kobieta otwiera usta dodał szybko - Nic mi nie będzie! Najważniejszy jest Harry. Idź już! - mówiąc to wziął śpiące dziecko i wcisnął jej w ramiona. - Jeżeli coś mi się stanie… Nieważne. Biegnij prosto do Dumbledora.
Po chwili kobieta została sama. Niewiele zapamiętała z tego, co stało się później. Słyszała odgłosy walki. Krzyki wściekłości i bólu. Nie wiedziała jak długo tam stoi dopóty, dopóki nie usłyszała krzyku swego męża. Wiedziała, że to koniec. Zabili Jamesa. Odgłos zbliżających się kroków otrzeźwił ją. Zanim zdążyła wykonać jakiś ruch drzwi do pokoju otworzyły się z hukiem, a do środka nie wszedł nikt inny jak sam Lord Voldemort. Sparaliżowana nagłym strachem o dziecko wrosła w ziemię. Nie mogła się poruszać, więc wpatrywała się tylko w te szkarłatne zimne i mroczne oczy. Voldemort spojrzał w bok i zanim zdała sobie sprawę z tego, co się dzieje ktoś za nią wyszeptał Drętwota. Potem zaległa ciemność.

CDN

*********************************
Proszę śmiało komentować.
Jestem dziewczyną choć mój nick temu zaprzecza ^__^

Ten post był edytowany przez Nivery: 23.10.2003 19:00


--------------------
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
 
Closed TopicStart new topicStart Poll
Odpowiedzi
Nivery
post 26.01.2004 18:18
Post #2 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 33
Dołączył: 23.10.2003
Skąd: MaGiCzNy ŚwIaT hArRy'EgO pOtTeRa




Chcę byście wiedzieli, że ten rozdział jest bez większej cenzury. Jeżeli ktoś nie lubi pikantnych scen to niech raczej nie bierze się za czytanie

Rozdział 16.

W dzień ślubu Lily była kompletnie nieobecna duchem. Ciągle myślała o tym, że zaraz po ceremoni zaślubin, razem z Severusem pojadą do Snape Hause i zostaną tam zupełnie sami. Nie będzie tam żywego ducha, bowiem jak powiedział Severus odwołał wszystkie skrzaty i dom będzie tylko i wyłącznie do ich dyspozycji.
Ślub widziała jak przez mgłę. Kroczyła długim czerwonym dywanem w stronę ołtarza, gdzie czekał już ksiądz i Severus. W nawach siedzieli goście, lecz dla niej jedyną osobą, która istniała był mężczyzna, który miał zostać jej mężem. Widziała przez łzy, które lały się potoczkiem po jej policzkach przez całą ceremonię, jak Harry podaje im ślubne obrączki. Potem był pocałunek przypieczętowujący ich związek. Severus nie pocałował jej tak jak przystało dżentelmenowi, wręcz przeciwnie. Na oczach wszystkich wziął ją w ramiona i złożył na jej ustach namiętny, obiecujący rozkosze pocałunek. Kiedy w końcu się od niej oderwał szepnął tak, aby tylko ona mogła go usłyszeć:
- Kocham cię.
Oczywiście Lily nie wzięła sobie tego do serca. Po pierwsze była zbyt oszołomiona, by zrozumieć głębię słów, przez niego wypowiedzianych, a po drugie on kieruje się rządzą, która w jego mniemaniu była miłością.

***

Pociąg Hogwart Expres mknął szybko przez łąki. W jednym z przedziałów Severus Snape i teraz już Lily Potter-Snape siedzieli naprzeciw siebie. Nikt z nich nic nie mówił. W pomieszczeniu panowała napięta cisza, która z każdą chwilą zdawała się być coraz bardziej nieznośna. W końcu mężczyzna, by przerwać milczenie zagadnął:
- Od czasu, kiedy ostatni raz byłem w Snape Hause minęło wiele lat. Kazałem skrzatom posprzątać i przyszykować pokoje.
Jedyną reakcją na te słowa było lekkie, prawie niewidoczne skinienie głową. Widząc tą niezbyt gorliwą odpowiedź, Severus postanowił, że wyrwie Lily z stanu odrętwienia.
- Twój pokój przylega do mojego. Między nimi są drzwi, by można było przechodzić z jednego pokoju do drugiego i nie zwrócić na siebie uwagi domowników.
Wyraźnie zauważył jak kobieta się wzdrygnęła. Wzięła głęboki oddech i spytała zimno:
- Czy jest w nich zamek?
- Jest...
- Więc daj mi klucz.
- Co?
- Klucz. Od drzwi - ucięła krótko i wyciągnęła rękę w kierunku Severusa.
Rozumiejąc ten wymowny gest mężczyzna wyjął z kieszeni pęk kluczy, odczepił jeden malutki i wręczył go Lily. Ta pochwyciła go szybko i schowała do kieszeni.
- Nie zamierzasz ze mną sypiać, prawda? - spytał zbolały Sev.
- Nie - warknęła, odwróciła głowę w stronę okna i zaczęła studiować krajobraz na zewnątrz.
Severus wiedział, że to już koniec rozmowy. Najgorsze było to, iż od tygodnia chodził cały obolały z pożądania. Nawet eliksiry i zimne prysznice nie zdołały mu pomóc. Oj biedny, biedny... Spojrzał tęsknie na ciało swej uroczej żoneczki i zamknął oczy, bowiem miała na sobie obcisłe jeansy i niewiele brakowało, by się na nią rzucił. Nie przeszkadzało mu to, że są w pociągu. Posiadłby ją nawet i tu. Wsadził dłoń do kieszeni i zamknął ją na pęku kluczy. Uśmiechnął się przebiegle. Będzie miał tę noc poślubną... oj będzie...

***
Kiedy dojechali do Snape Hause był już wieczór. W wejściu powitał ich cały rządek skrzatów, którzy wylewnie pozdrawiali świeżych małżonków. W holu Lily zatrzymała się i spojrzała zdumiona na Severusa.
- Nic się nie zmieniło.
- Mówiłem ci, że zaraz po naszym rozwodzie nie bywałem tu prawie wcale. No może raz czy dwa by rzucić okiem czy wszystko w porządku.
Lily nic nie mówiąc pomaszerowała ku schodom. Na ich szczycie zatrzymała się i znów spojrzała na przyglądającego się jej mężczyźnie.
- Które to mój pokój.
- Ach... pokój - Severus uśmiechnął się uwodzicielsko - Umieściłem cię w pokoju, dla którego sama wymyśliłaś nazwę. Naszą...
Lily spiekła raka i uciekła zanim Severus zdążył dokończyć. Dobrze wiedziała, o jaki pokój chodzi. Wymyśliła tę nazwę w dwa tygodnie po ich ślubie. Zatrzymała się przy drzwiach sypialni i weszła do środka. Pokój był taki, jakim go zapamiętała. Po prostu cudowny. Jej wzrok napotkał duże łoże zasłane dziewiczo białą pościelą. To tu straciła dziewictwo i to tu przez okres małżeństwa zaznawała miłości z mężem. "Rajska rozkosz". Tak. Ta nazwa idealnie pasowała do sypialni. Wciągnęła w nozdrza znajomy zapach lawendy i uśmiechnęła się do siebie, kiedy przypomniała sobie jak z Severusem potrafili wykorzystać łazienkę. Kochali się wszędzie i na wiele sposobów. Mąż powoli i cierpliwie uczył ją miłości cielesnej, a ona z chęcią w nich uczestniczyła. Było wspaniale...
- Pamiętasz prawda? - doszedł ją ochrypły głos.
Odwróciła się zaskoczona i wpadła na szeroką pierś Severusa. Ten wykorzystując okazję zmiażdżył jej usta w brutalnym pocałunku. Wiedziała, że jest rozpalony. Ona także mocno go pragnęła. Jęknęła cichutko, gdy poczuła, że jego język wnika w nią i bawi się jej językiem. To było bardzo przyjemne, ale trwało stanowczo za krótko. Gdy poczuła jak Severus odsuwa się od niej zaprotestowała kręceniem głowy i przyciągnęła go do siebie.
- Poczekaj kochanie - szepnął ochryple Sev - Poczekaj, bo inaczej rzucę się na ciebie w tej chwili. Kiedy nadejdzie pora snu będziemy mieli dla siebie mnóstwo czasu.
To ją ostudziło. Wróciła jej świadomość i przypomniała sobie o swoim postanowieniu. Odepchnęła od siebie mężczyznę i spiekła raka na myśl, że jeszcze przed chwilą garnęła się do niego.
Severus spojrzał na Lily zdumiony, ale zaraz wszystko zrozumiał. Powróciła jej świadomość. Powoli Sev, powoli... zganił się w duchu. Niespiesznie zbliżył się do kobiety.
- Nie.
- Jeszcze zobaczymy kotku... - mówiąc to pocałował ją krótko lecz namiętnie i wyszedł z pokoju.

***

Kolacja minęła w całkowitej ciszy. Ani Severus ani Lily nic nie powiedzieli. Jedno udawało, że nie ma drugiego, choć przyłapywali się na tym, iż rzucają sobie spojrzenia. Kiedy skończyli posiłek Lily czym prędzej popędziła do swojej sypialni. Tam zamknęła drzwi na klucz w obawie, że Severus przyjdzie i zacznie domagać się swych małżeńskich praw. Zamknęła również małe drzwiczki dzielące ich sypialnie i zaczęła się gotować do snu dobrze wiedząc, że dzisiejszej nocy nie zmruży oka.
Natomiast Severus został na dole. Usadowił się w fotelu przy kominku i powoli sączył brandy. Miał nadzieję, że jego żoneczka szybko zaśnie. Po dwóch półgodzinie chwycił w rękę mały złoty kluczyk. Obracając go w dłoniach uśmiechnął się przebiegle i wstał. Lily, Lily... pomyślał, w całym tym zamieszaniu zapomniałaś o jednej ważnej rzeczy. Otóż o tym, że mam zapasowy kluczyk do naszych drzwiczek. Zaśmiał się wesoło i skierował swe kroki w stronę schodów. Zatrzymał się przy drzwiach prowadzących do pokoju żony i delikatnie przekręcił gałkę. Mógł się tego spodziewać. Zamknęła się.
Do uszu Lily dobiegł cichy zgrzyt. W pierwszej chwili myślała, że się przesłyszała, ale rozlegające się przy jej łóżku kroki, utwierdziły ją w przekonaniu, iż nie jest sama. Usiadła przestraszona i zobaczyła stojącą przed nią postać. Jej krzyk został zduszony czułym pocałunkiem. Lily wyrwała się z objęć mężczyzny i wrzasnęła.
- Co ty tu robisz?!
- Ciii... - szepnął Severus - Chyba nie chcesz, żeby ktoś cię usłyszał?
- Nie obchodzi mnie to. Chcę wiedzieć jak się tu dostałeś - powiedziała już nieco ciszej, choć jej głos graniczył z krzykiem.
- Miałem to - zęby Severusa błysnęły w uśmiechu - Nie poznajesz? Kluczyk. Zapasowy.
- Co?!
- Nie mów mi, że zapomniałaś.
- Ja...
Wykorzystując zaskoczenie Lily pchnął ją na łóżko i ułożył się obok niej. Zanim zdążyła zaprotestować zamknął jej usta najbardziej czułym i uwodzicielskim pocałunkiem, na jaki było go stać.
- Nie...
- Ciii.... pozwól sobie czuć - to mówiąc wziął ją w ramiona i nakrył swym ciałem.
Lily z zaskoczeniem stwierdziła, że był kompletnie nagi i gotowy. Jego pocałunki... gorące i namiętne rozpalały w niej krew. Chciała czuć. Oj... jak bardzo chciało go czuć. Głęboko w sobie. Ale dlaczego nie? Przecież był jej mężem. Dlaczego ma nie pozwolić sobie na chwilę przyjemności? Lily postanowiła, że będzie się tym martwić jutro. Dzisiejsza noc należy do nich.
Severus czując, że Lily poddała się i zaczęła oddawać mu pocałunki z taką żarliwością jak on ją całował, zaczął błądzić rękami po jej ciele. Wziął w dłoń jej pierś i zaczął muskać kciukiem jej sutek. Lily wiła się pod nim z rozkoszy. Nie mogła tego dłużej wytrzymać. W ślad za palcami poszły jego usta rozpalając w niej ogień równy płomieniom piekła. Kiedy wziął sutek jej piersi w usta krzyknęła z rozkoszy. Jego język sprawiał jej słodkie tortury. Kiedy skończył z jedną piersią zajął się drugą z takim samym zapałem jak z pierwszą. Nie mogła tego wytrzymać. I ona chciała go dotykać, lecz Severus uwięził jej ręce w mocnym uścisku rąk. Lily poczuła się bardzo bezbronna.
- Teraz... - szepnęła ochryple.
Severus słysząc ten błagalny szept położył jej ręce nad głową. Ich palce tak jak rozognione spojrzenia skrzyżowały się. Wszedł w nią delikatnie i głęboko, rozkoszując się każdym zmysłowym doznaniem. Ich biodra poruszały się w rytmie starym jak świat. Patrzyli sobie w oczy jak ludzie kochający się i ufający sobie bezgranicznie. Kiedy osiągnęli szczyt i poszybowali ku gwiazdom, oboje wypowiedzieli te same magiczne słowa "Kocham cię".
Dużo później, gdy leżeli w mocnym uścisku wyczerpani miłosnymi zapasami, Severus niespodziewanie powiedział.
- Opowiedz mi o tym.
- O czym? - spytała sennie Lily.
Twierdzisz, że nigdy mnie nie zdradziłaś. Opowiedz mi o tym. Jak to się stało, że widziałem cię w uścisku Pottera?


--------------------
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic
Nivery   Za głosem serca (zak)   23.10.2003 17:30
Nivery   Okay. Napisałam dalszą część prologu, lecz jes...   24.10.2003 17:34
Nivery   Cześć! Jest to zakończenie prologu, a nast...   25.10.2003 16:09
Nivery   Rozdział 1. Londyn ok. 10 lat później Gabin...   25.10.2003 21:51
Mordoklejka   Świetne i takie... inne? Bez wrednych Dursley...   17.11.2003 21:49
Cinija Nicija   No, no ludzie, nie potraficie powiedzieć nic i...   26.11.2003 11:47
Nivery   No i wrocilam. Nastepny rozdzial brdzie za jakies ...   22.12.2003 11:47
Nivery   Rozdział 2. Siedząc w Wielkiej Sali na rozpo...   22.12.2003 11:58
Pola   Pierwsze co powiem to, to że żałuje, że nie przecz...   22.12.2003 14:11
Klaud ze Slytha     22.12.2003 21:28
Mordoklejka   Nie wiem jak wam ale mi wydaje sie troche mdłe...   22.12.2003 22:44
Nivery   Rozdział 6. - Co ty tu robisz?! - Patrol...   23.12.2003 15:04
Pola   hm, cóż... nie wiem dlaczego, ale ten part jak...   23.12.2003 23:14
Nivery   Rozdział 7. Tej nocy Lily źle spała. Nie. On...   24.12.2003 14:15
Nivery   Rozdział 8. Severus nie wiedział co powiedzi...   25.12.2003 21:44
Nivery   Rozdział 9. Lily nie mogła wytrzymać napięcia...   29.12.2003 18:38
Mira   fick nawet fajnie napisany   29.12.2003 19:15
Nivery   Rozdział 10 Lily popatrzyła na śpiącego mężcz...   31.12.2003 16:02
Mira   hehe, no to się poplatało!   31.12.2003 20:41
Eva   Nie jest to nic powalajacego na kolana ale wciaga....   01.01.2004 16:54
Nivery   Rozdział 11 W gabinecie zaległa przeraźliwa c...   02.01.2004 15:12
Eva   Ta czesc troche mniej mi sie podoba. Nie wiem,...   02.01.2004 17:29
Nivery   Rozdział 12 Powoli otworzyła oczy. ...   06.01.2004 16:34
Eva  
  06.01.2004 16:46
Nivery   Szinga   Oh... Nivery ty jesteś najlepszą pisarką fickó...   06.01.2004 18:04
Nivery   Ja świetną pisarką?!   06.01.2004 19:31
Szinga   Czytałam Nivery, czytałam. Fajne są, ale i tak...   06.01.2004 19:59
Nivery   Ale nie najlepsze   06.01.2004 21:48
Eva  
  06.01.2004 22:00
Meridien Auris   Ja uwielbiam te opowiadanie...   07.01.2004 19:37
Nivery   Rozdział 13 Następnego dnia Lily dostała list...   09.01.2004 14:24
Lousie   Podoba mi się. Masz fajny styl. Czekam na next...   09.01.2004 20:53
Mira   ożenić się z Severusem? czy może raczej ...   09.01.2004 21:02
silme   gratuluję fragmentu z Flitwickiem i pielęgniar...   10.01.2004 01:14
Meridien Auris   ...   10.01.2004 01:18
Szinga   To jest: Bardzo piękne, strasznie fajne, po pr...   10.01.2004 01:25
Nivery   Rozdział 14. Harry Potter siedział przy komin...   14.01.2004 17:45
Lousie   Fajne. Czasami, ja zauważyłam dwa takie przypa...   14.01.2004 18:36
Szinga   Świetne Nivery, tylko k-r-ó-t-k-i-e!!...   14.01.2004 23:05
Outshined   Sam pomysł jest ciekawy i nowatorski. Potrafis...   15.01.2004 20:07
Alisia   Już trzeci temat, w którym to piszę. W trosce ...   15.01.2004 23:26
Nivery   Rozdział 15. Harry z zaciekawieniem spojrzał ...   16.01.2004 20:49
Skejti- dawna Skejtmenka   No nareszcie!! Już myślałam, że się ni...   16.01.2004 21:22
Mordoklejka  
  17.01.2004 14:09
Nivery   Nie przesadzajmy. Taka skromna to ja znowu nie...   17.01.2004 14:47
Skejti- dawna Skejtmenka   Nivery mi się to podoba. Bardzo mnie śmieszy t...   17.01.2004 17:38
Nivery   Chcę byście wiedzieli, że ten rozdział jest be...   26.01.2004 18:18
Skejti- dawna Skejtmenka   No nareszcie!! już myślałam, że sięnie doc...   28.01.2004 14:10
Ellie   No robi się ciekawie... Ciekawe co takiego wte...   28.01.2004 17:42
harciomaniak   cze to znowu ja supcio opowiadanko szkoda że ...   30.01.2004 18:12
Szinga   Nivery, ja nie wiem co mam powiedzieć... Part ...   30.01.2004 20:11
Mordoklejka   Myślem, że Lily była przyjaciółką Pottera z dz...   31.01.2004 18:04
Nivery   Już przeczytałam. Wczoraj o 23:00 gdzieś tak s...   02.02.2004 10:17
Nivery   Rozdział 17 Leżąc z wspartą głową na piersi Sever...   04.02.2004 12:11
Skejti- dawna Skejtmenka   Biedne dziecko. Tak umrzeć, zaraz po porodzie. Al...   04.02.2004 14:22
Nivery   Rozdział 18. Severusowi zakręciło się w głowi...   10.02.2004 12:40
Ola_z_warkoczykami   huh no i doczkalam sie happy enda =D podoba mi...   10.02.2004 23:48
Chelsey   Przeczytałam całego ficka od razu bo wcześniej...   11.02.2004 15:31
Elen   Zdobywając się na szczerość muszę przyznać, że...   11.02.2004 18:51


Closed TopicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 25.05.2024 20:33