Kontrowersyjna recenzja Zakonu
Feniksa
oferta kolonii Harry Potter Kolonie dla dzieci Travelkids | Szybki i bezpieczny 24h | ![]() ![]() ![]() ![]() |
Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
Kontrowersyjna recenzja Zakonu
Feniksa
Marta |
![]()
Post
#1
|
![]() XXX Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 155 Dołączył: 03.04.2003 ![]() |
Poniżej możecie przeczytać kontrowersyjną
recenzję V tomu HP. Znalazła ją Kasia na stronach Wirtualnej Polski. Jeśli
macie słabe nerwy kiedy ktoś nie pisze o Zakonie Feniksa w samych
superlatywach to przeczytajcie to po uprzednim wypiciu melisy =>.
Powodzenia.
Po wielu miesiącach oczekiwania polscy fani Harry’ego Pottera mogą zapoznać się z piątą częścią jego przygód. Ja już to zrobiłam i lektura przyniosła mi... ogromne rozczarowanie i spełnienie obaw, jakie zaczęłam odczuwać, czytając Czarę ognia. Początkowe tomy serii miały w sobie coś – jakąś nieuchwytną, urzekającą magię, niedefiniowalny pierwiastek ciepła, który zapewnił autorce światowy sukces. „Potteromania” wybuchła mniej więcej po publikacji w Polsce trzeciego (i według mnie najlepszego) tomu: Harry Potter i więzień Azkabanu. Toteż wokół premiery Czary ognia media narobiły szumu, organizując szeroko zakrojoną akcję promocyjną. Nie inaczej było 31 stycznia 2004 – księgarnie otwierane równo ze wschodem słońca, magiczne tramwaje, etc. Niestety, wraz z sukcesem medialnym i finansowym, w samej serii zaczęła się równia pochyła. Już Czara ognia zrobiła na mnie wrażenie pisanej „na siłę” – środkowa część książki była niemożebnie nudna, napięcie, które w poprzednich, daleko spójniejszych treściowo i kompozycyjnie, tomach było rozłożone równomiernie, w Czarze... przypominało sinusoidę: efektowny początek, potem długo, długo (zdecydowanie za długo) nic i „mocne” zakończenie. Miałam nadzieję, że Harry Potter i Zakon Feniksa nie okaże się kolejnym stopniem na równi pochyłej... z wielką przykrością stwierdzam, że była to nadzieja płonna. Zgodnie ze sprawdzonym już patentem tom piąty rozpoczyna się zaskakująco: atakiem dementorów. Potem mamy okazję obserwować kolejną sinusoidę: nic istotnego nie dzieje się praktycznie od wyjazdu do Hogwartu aż do Bożego Narodzenia, kiedy to autorka serwuje czytelnikom kolejny fajerwerk – wizję Harry’ego. Po czym dostajemy ponownie niemalże zero akcji, aż do ekscytującego zakończenia. Polski przekład liczy 960 stron. Przynajmniej jedną trzecią z nich, zajętą przez rozmnożone bezcelowo, a nic nie wnoszące do akcji wątki poboczne, można by było usunąć. Książka by na tym nic nie straciła, a wręcz przeciwnie: wiele by zyskała. Stałaby się spójniejsza, bardziej dynamiczna, mniej nużąca. Tom ratuje wątek Dolores Umbridge, nowej nauczycielki obrony przed czarną magią, która przybywa do Hogwartu jako „wtyczka” ministra magii i otrzymuje od swego zwierzchnika szereg prerogatyw (np. stanowisko Wielkiego Inkwizytora), ułatwiających jej inwigilację życia szkoły metodami bliskimi reżimom totalitarnym. Postać Umbridge to podpora kompozycyjna tomu – bez jej poczynań ta przeładowana pustosłowiem konstrukcja runęłaby jak domek z kart. Godna uwagi jest też kontynuacja wątku Severusa Snape’a, mistrza eliksirów (to jedna z moich ulubionych postaci w cyklu), którego szkic psychologiczny zostaje interesująco pogłębiony poprzez przywołanie wspomnień. Lekcje oklumencji są jednym z mocniejszych punktów książki. Niewiele dobrego można powiedzieć o głównym bohaterze, który, miast dorastać, wydaje się drastycznie dziecinnieć. Ciągłe zmiany nastrojów, wybuchy gniewu przeplatane okresami melancholii zakrawającej na depresję, bezzasadne kłótnie z przyjaciółmi - są zapewne skutkiem burzy hormonalnej i rozlicznych a skomplikowanych problemów okresu dojrzewania. W tym problemów uczuciowych. Nasuwa się jednak pytanie: dlaczego ani Hermiona ani Ron, będący wszak w tym samym wieku, nie mają podobnych problemów? Czyżby „wybrańcy” dorastali inaczej? A może Harry odbija sobie 10 lat spędzonych u Dursleyów, zmieniając się stopniowo w rozwydrzonego Dudleya? Tak czy owak, jest absolutnie nieprzekonujący, a jego zachowania tak sztuczne, że przypominają farsę. Zwłaszcza w stosunku do Cho Chang. Słowo o kompozycji: Rowling nie ustrzegła się powtórzeń – ponownie kończy morderstwem, a konfrontacje Harry-Voldemort pod koniec każdej części stają się już nudne, podobnie jak rozgrywki o Puchar Quidditcha, stale wygrywane przez Gryffindor. Proroctwo, mające być taką sensacją, jest tandetne i oczywiste. Dziwię się, że Voldemort, niepospolicie wszak inteligentny, tak bardzo o nie zabiegał – bez trudu można się domyślić, co zawiera. Autorce wyraźnie kończy się inwencja, zaobserwować można zjawisko zwane „zmęczeniem materiału” – z tej historii niewiele więcej da się wycisnąć. Podobny problem dotyczy tłumacza – też chyba czuje się już zmęczony, brak mu błyskotliwych pomysłów na przekładanie czarodziejskich neologizmów – właściwie to nawet nie bardzo mu się dziwię. Chciałabym wierzyć, że autorka przebudzi się ze słodkiego marazmu i powróci do poziomu, jaki prezentowała w tomie trzecim. Że tom szósty przełamie tendencję spadkową i zaprezentuje lepszą jakość na mniejszej ilości stron. Chciałabym, ale cóż... strony to galeony. Mój komentarz: Faktycznie książka trzymana jest w schemacie „akcja, treść akcja”. Mi to nie przeszkadza. Treść była długa- fakt. Momentami trochę monotonna zwłaszcza wątek miłosny który wyjątkowo mi nie przypadł do gustu. Jednak żadnej innej książki 960 stronnicowej chyba nie przeczytałabym przez 3 dni. Jest to książka fenomenalna według mnie, bo gdyby tak nie było to nie miała by tylu czytelników, fanów. Żadna książka nie jest idealna jak zresztą nic na świecie. Wg. mnie w treści każdy może znaleźć coś dla siebie. Podobne problemy do swoich, podobne historie czy niczym takie same. To jest ta magia która przyciąga. Jednak prawda jest taka że ostanie 2 tomy są dość mroczne. Nasze społeczeństwo w większości samo jest mroczne, w depresji. Ucieka od tego co smutne i szuka ucieczki. W Zakonie Feniksa spotykamy się z problemami dzisiejszego świata- niesprawiedliwość, złośliwość, walka, wojna, ale tez z takimi jak miłość, zauroczenie, przyjaźń, braterstwo, nadzieja. Książka nie przeciętna, w którą po wgłębieniu się w treść możemy dostrzec jej większą wartość niż tylko przygody młodego czarodzieja. |
![]() ![]() ![]() |
animag3003 |
![]()
Post
#2
|
![]() Mugol Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 4 Dołączył: 12.02.2004 ![]() |
nie zaprzeczam, 5 tom ma swoje minusy, ale
także ma plusy, jakoś mało osób to zauważa...
...no jasne, że książki tracą, jak wy to nazywacie, swoją magię... ale raczej to wynika z tego, że rowling stara się przedstawiać ten świat oczami harry'ego... i jak harry robi się coraz starszy, to w końcu ten świat robi się coraz mniej magiczny w dosłownym sensie tego znaczenia. w pierszych tomach (1 i 2) cała fabuła była oparta na tym samym: harry odkrywa coraz więcej nowości w swoim nowym świecie, wszystko go zaskakuje (a więc i nas) no a na deser książki mamy jakąś zagadkę i rozwiązanie, ale w obrębie hogwartu. tak własciwie to mamy tylko mgliste pojęcie, co tak naprawdę dzieje się w świecie czarodziei (mam na myśli to, że poznajemy właściwei tylko zdarzenia w obrębie hogwartu) ...a w dalszych częściach fabuła się rozwija... ja także uważam 3 tom za najlepszy...może dlatego, że tak mnie zaskoczył... i utzrymuje delikatną rówmowagę, między tym, co się działo w 1 i 2, a tym , co się będzie dziać dalej... i akcja dopiero się rozpoczyna, wszystko powoli się rozwija... ... w tomie jest już mniej ciekawie...ale ty chyba dlatego, że turniej ma nas wprowadzić do tego, że są jeszcze inni czarodzieje, inne szkoły... chodziaż, ja o tym pomylałam już przy czytaniu wcześniejszych tomów...ale po prostu od 3 tomu jest mrocznie...a w 4 widać to bardzo wyrażnie...że jest to, co jest przyjemne...i fragmenty, które są mroczne ...w 5 ta granica między tym, co mroczne, a tym przyjemnym się zaciera...i tak samo jest z ludzmi: im starsi, tym coraz wyraźniej dostrzegają, że świat nie dzieli się na białe i czarne...że jest jeszcze szare...a w dodatku różne odcienie ...i harry też to zaczyna dostrzegać... ...a to, że się denerwuje...no cóż w końcu każdy ma swoje haumory, jak mu to nie przejdzie w 6 to owszem, będzie to trochę dziwne...ale z drugiej strony...wyobraźcie sobie harry'ego jako grzecznego chłopca, który siedzi i nie robi nic lekkomyślnego... to o czym byśmy czytali? o tym, co jadł na kolacje? (choć o tym i tak czasem czytamy ![]() ...nie da się jednak ukryć, że 5 tom jest przeładowany... na szczęście 6 będzie chudszy...chyba... nie narzekam dlatego, że mi się go źle czyta, nie, czyta mi isę go świetnie, rowling ma specyficzny sposób pisania...ale jest trochę... ciężki...a może ja jeszcze nie dorosłam? ![]() ...nawet jeśli harry potter skończy się w typowy sposób... że dobro zwycięża nad złem... to i tak będziemy do tej książki wracać... a rowling na pewno napisze coś jeszcze... ... a może napisze książki lepsze od harry'ego pottera? -------------------- ...Im więcej się uczę, tym więcej wiem, im więcej wiem, tym więcej zapomnę...
|
![]() ![]() ![]() |
Kontakt · Lekka wersja | Time is now: 15.05.2025 03:15 |