Opowiadania [zak] LW, różnego gatunku
oferta kolonii Harry Potter Kolonie dla dzieci Travelkids | Szybki i bezpieczny 24h | ![]() ![]() ![]() ![]() |
Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
Opowiadania [zak] LW, różnego gatunku
Agrado |
![]() ![]()
Post
#1
|
![]() Iluzjonista Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 112 Dołączył: 16.01.2004 Skąd: Bydgoszcz ![]() |
"Ptyś z
Kremem"
Był tam sam. Nie wiedział co się wokół niego dzieje. Siedział na krzesle w ciemnym pomieszczeniu, a przed soba widział tylko oświetlone twarze kilku osób. Nie rozpoznał ich. Wiedział, że coś do niego mówiły, ale nie rozumiał co. Wiedział, że się z niego śmieją. Czuł to. Rozglądał się dookoła. Czy się bał? Nie. Chyba nie. W każdym bądź razie nie dawał tego po sobie poznać. Już go na tyle znali, że wiedzieli, że nigdy nie okaże strachu. Czyżby z obawy przed kompromitacją?? Nie okazywał strachu nawet po zamknięciu w cichym pomieszczeniu. Bo ciszy bał się najbardziej. Starał się przyjrzeć każdemu z osobna, aby coś sobie przypomnieć. Jednak to nie skutkowało. "Co ja tu robię??" To pytanie go nurtowało. Wielokrotnie je wykrzyczał, ale w odpowiedzi usłyszał tylko śmiech i jakiś obcy bełkot. Mogłoby się wydawać, że po jego policzku spłynęła łza. Jednak nie miała żadnych właściwości. Nie oczyściła jego duszy. A powinna. Wiedział, że pomimo dążenia słuszna według niego drogą zgrzeszył wiele razy. Ta łza powinna go oczyścić. Był nawet przekonany, że tak się stało. Jednak nikt mu nie powiedział prawdy. Dlaczego?? Chcieli go oglądać pogrążonego w swoich własnych marzeniach. To sprawiało im radość. Ogromną radość. Powoli jednak zaczął czuć co się dzieje. Chciał wstać, lecz poczuł silne szarpnięcie i z powrotem upadł na krzesło. I stało się! Ujrzeli w jego oczach strach. Pomimo iż starał się to skrzętnie ukryć, część jego duszy wyszła na wierzch. Wbrew jego woli. Co sobie teraz o nim pomyślą?? Co się teraz z nim stanie?? Jak to wszystko się skończy?? Śmiech stawał się coraz głośniejszy. Nie był pewien, czy uda mu się wytrzymać, ale poddać się też nie chciał. Chciał walczyć do końca, bez względu na to jaki skutek to odniesie. Nie dbał w tej chwili o to co będą mówić, gdy to wszystko się skończy. Czy w ogóle ktoś bedzie o nim pamiętał? Czy ktos go wspomni, przy byle jakiej okazji? Nie chciał znać odpowiedzi. Bał się jej. Wiedział, przeczuwał jak ona może brzmieć. Ku jego zdziwieniu śmiechy ucichły. Czy w końcu spełniono jego prośbę? Czy ktoś go w końcu wysłuchał, i teraz pozwolą mu odejść? Nie wiedział. Jedyne co wiedział, to to, że aby stąd wyjść trzeba wziąć siły w swoje ręce. "Nie boję się was" krzyknął. Jednak na nikim nie zrobiło to wrażenia. Powoli zaczęli się od niego odwracać. Chciał jakoś zwrócić ich uwagę, lecz nie mógł sie poruszyć. Nie mógł też wydusić z siebie ani słowa. "Co się ze mną dzieje?" pomyślał. Przed soba ujrzał obraz z dziecinstwa. Zielona łąka, znajomi na trawie grający w piłkę, dzieci na oddalonym od niego placu zabaw. W jednym dziecku rozpoznał siebie. Ile mógł wtedy mieć lat? Stanowczo za mało, aby cokolwiek z tego okresu pamiętać. Jego młodzsze odbicie zaczęło się zbliżać do "swojej teraźniejszości". Młody stanął kilka stóp przed nim. Chłopiec wyciągnął w jego kierunku rekę. Wiedział, że musi zrobić to samo. Z wielkim trudem wyciągnął w jego kierunku rękę dotąd spoczywającą na jego kolanach. Chłopiec chwycił go za rękę. Przez chwilę mu w oczy, po czym ściśnął mu dłoń. Jak na dziecko miał dużo siły. Mężczyzna siedział przerażony. Czuł narastający ból. Próbował wycofać rękę, ale nie miał siły. Coraz bardziej dokuczał mu ból. Spojrzał na chłopca. Na jego młodej twarzy nie było widac żadnego śladu podniecenia, żadnego wyrazu zmęczenia, czy wydalanej z siebie siły. Za to mężczyzna prawie kulił się z bólu. Białka jego oczu powoli się zaczerwieniały. Lada moment a mężczyzna wybuchłby płaczem. Nagle chłopiec puścił jego rękę i zniknął. Mężczyzna obejrzał swoją dłoń. Była zdeformowana. Wiedział, że ma złamane kości. Gdy ponownie spojrzał przed siebie ujrzał ekran monitora. To co na nim zobaczył zdziwiło go nie mniej niż chłopiec łamiący jego rękę. Widział e-maile. Znał je na pamięć. Nie musiał patrzeć na adres nadawcy. Wiedział, że to od niej. Ona, pomimo dzielącej ich odległości potrafiła pomóc mu o każdej porze dnia i nocy. Była lekarstwem na jego chorobę. Była tym czego od zawsze szukał. Nagle ekran zniknął i usłyszał wszystkie rozmowy jakie ze sobą przeprowadzili. Pomimo, iż trwało to dosłownie chwilę, słyszał każdy szczegół ich godzinnych rozmów. Słyszał każdy jej śmiech, który nawet w chwilach największego smutku, potrafił zbić go z nóg. Za to ją kochał. Za każdy jej szczegół. Za jej włosy, jej smak, jej zapach. Widział teraz wszystko. Wszystko co z sobą robili. Niekiedy robiło mu się głupio, patrząc co z sobą robią. "Jak zwierzęta" pomyslał. W tej samej chwili coś chwyciło jego ramię. Odwrócił się. To była ONA - Ptyś z Kremem. Zawszą ją tak nazywał.. Odwrócił się. Uśmiechnął się do niej. Ona odwzajemniła jego uśmiech. Wstał. Bez żadnych przeszkód. Nie czuł żadnego bólu. Wstał gładko. Wtulił się w nią. Poczuł wilgoć w swoich włosach, ale nie zwracał na to uwagi. Dopiero gdy coś zaczęło mu kapać po szyi wyprostował się. Płakała. Łzy leciały jej ciurkiem. Kapały na niego. Spływały po jego szyi, rękach, plecach. Minęło kilka minut, jak zauważył że stoi w kałuży z jej łez. Nie do końca wiedział o co chodzi. Dopiero po chwilu zdał sobie z tego sprawę. To jej łza. Ta która spłynęła mu kilka minut wcześniej. To była jej łza. Postanowiła go oczyścić. Nie liczyła się z kosztami. Mogła zapłącić każdą cenę, aby go oczyścić. On dla niej zrobiłby dokładnie to samo. Długo na siebie patrzeli, aż w końcu Ona odeszła. Wiedzieli, że tak bedzie lepiej. Odkupiła go. Na zawsze będą w swoich pamięciach. On teraz czuł się wolny. Nie. Źle. Nie wolny, odkupiony. Ona go odkupiła. Od teraz ma go zawsze dla siebie. A on ma ją. Nareszcie ma na zawsze swojego Ptysia z Kremem. Zawsze o tym marzył. Od teraz... Ten post był edytowany przez Agrado: 26.03.2004 13:06 -------------------- "300 Minut" - Amatorski Serial Sensacyjny
Me llaman la Agrado, porque he intentado siempre hacer cada uno ojos formados una almendra más agradable de la vida (...), 80 miles, silicón en labios, frente, mejillas, caderas y el asno... el litro cuesta sesenta mil Pesetas... que usted lo agrega para arriba, porque paré el contar... Tits? Dos. No soy ningún monstruo. Setenta por cada uno, pero éstos se han despreciado completamente. Me costó mucho para ser auténtico. Pero no debemos ser baratos en respeto a la manera que miramos. Porque una mujer es más auténtica más ella mira como qué ella ha sońado para se. |
![]() ![]() ![]() |
Agrado |
![]() ![]()
Post
#2
|
![]() Iluzjonista Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 112 Dołączył: 16.01.2004 Skąd: Bydgoszcz ![]() |
"Czaszka"
Opowiadanie autobiograficzne cz. 2 Jego czaszka wyglądała jakby miała już kilkaset lat. Nikt specjalnie nie zwracał na nią uwagi. Owszem zmieniała miejsce, ale to za sprawą wiejącego wiatru, który przesunął ją do przodu tylko po to, aby za chwilę wrócić z nią na poprzednie miejsce. Czy jej właściciel interesował się tym, kto wspomni go po śmierci, kto przechodząc przypadkiem chociaż na chwilę go podniesie i się mu przyjrzy? Chyba nie. Nie miał na to czasu. Był za bardzo zapracowany, aby o tym wszystkim myśleć. Jeżeli zdał sobie z tego sprawę, to było już stanowczo ze późno. Kobieta zawsze szła tędy. Nigdy się jednak nie zatrzymywała. Nie mogła. Była tak zamyślona, że prawdopodobnie nie zdawała sobie sprawy z tego co dzieje się wokół niej. Aż w końcu, ku własnemu zaskoczeniu zatrzymała się. Lekko przestraszona tym nieprzewidywalnym działaniem zaczęła rozglądać się dookoła. Nagle, kilka stóp przed sobą zobaczyła ją... Była zakurzona, brudna, Wydawało jej się nawet, że jest trochę popękana. "Czaszka" - wypowiedziała po cichu. A ona jak na zawołanie przyturlała się pod nogi kobiety, wprawiona w ruch dmącym wiatrem. Kobieta nachyliła się i podniosła czaszkę. Zaczęła ją dokładnie oglądać. Poczuła się jakby dotykała kogoś znajomego. Wyciągnęła białą chusteczkę z kieszeni i zaczęła polerować nią czaszkę. Jakiś czas to trwało, aż w końcu chusteczka przejęła kolor czaszki. Ta natomiast zaczęła lśnić nienaturalna bielą. Kobieta wyrzuciła chusteczkę i przytuliła do siebie czaszkę. Postała tak chwilę, aż wróciła tą samą drogą, którą przyszła. Minęło kilka dni nim kobieta ponownie chwyciła czaszkę. Wiedziała, że ma ona jakieś właściwości, nie wiedziała tylko jakie. Wiedziała także, że nie musi jej stale trzymać, ale nie mogła zostawiać jej samej. Podeszła do stolika chwiejnym krokiem i delikatnie chwyciła czaszkę. Przejechała po nią dłonią, po czym zabrała ją ze sobą na kanapę. Usiadła. Cały czas jednak utrzymywała kontakt z czaszką. Dopiero teraz przyjrzała się jej dokładnie. Z tyłu miał niewielki ślad po zrośnięciu. Nie był zwykły ślad. Był w kształcie półksiężyca. Wiedziała jeszcze, że to o niczym nie świadczy, ale sam fakt, że to mógł być On przyprawiła ją o szybsze bicie serca. Przejrzała ją jeszcze raz. Zwróciła baczną uwagę na szczękę. Brakowało górnej szóstki i siódemki i dolnych dwójki i czwórki. To wzięła już za wystarczający dowód. Co prawda, kto inny mógł by pomyśleć, że szczęka nabawiła się uszczerbków pod wpływem jej wieku. Kobieta jednak wiedziała że to On. Czuła to. Nie pamiętała, kiedy czuła to po raz ostatni. Chwyciła czaszkę mocniej i przysunęła ją bliżej twarzy. "Więc jednak to dla mnie zrobiłeś" - powiedziała. Była szczęśliwa. Tak szczęśliwa, że musiała go pocałować. I tak też zrobiła. "Dziękuję. Gdybym mogła odwdzięczyła bym ci się" - powiedziała do czaszki, po czym pocałowała go ponownie. Koślawa noga, stanęła w górce piachu usypanej przez wiatr. Długie włosy "koślawca" zasłaniały jego twarz. Rozglądał się dookoła. Widział szczątki jakiegoś domku. Kawałki drewna walały się po okolicy, porozrzucane przez wicher. "Koślawiec" chciał odejść gdy nagle zobaczył dwie czaszki. Podniósł je. "A więc to wy" - wypowiedział chrypliwym głosem. "Więc jednak to zrobiliście". Przytulił je do siebie. Odchodził w stronę widnokręgu. Ciągle jednak było słychać jego głos - "Dziękuję. Gdybym mógł odwdzięczyłbym się wam..." Ten post był edytowany przez Agrado: 01.03.2004 09:54 -------------------- "300 Minut" - Amatorski Serial Sensacyjny
Me llaman la Agrado, porque he intentado siempre hacer cada uno ojos formados una almendra más agradable de la vida (...), 80 miles, silicón en labios, frente, mejillas, caderas y el asno... el litro cuesta sesenta mil Pesetas... que usted lo agrega para arriba, porque paré el contar... Tits? Dos. No soy ningún monstruo. Setenta por cada uno, pero éstos se han despreciado completamente. Me costó mucho para ser auténtico. Pero no debemos ser baratos en respeto a la manera que miramos. Porque una mujer es más auténtica más ella mira como qué ella ha sońado para se. |
![]() ![]() ![]() |
Kontakt · Lekka wersja | Time is now: 15.05.2025 02:13 |