Zbiorówka o HP+HG [NK], Po raz trzeci pisany od nowa...
oferta kolonii Harry Potter Kolonie dla dzieci Travelkids | Szybki i bezpieczny 24h | ![]() ![]() ![]() ![]() |
Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
Zbiorówka o HP+HG [NK], Po raz trzeci pisany od nowa...
Narsil |
![]()
Post
#1
|
Tłuczek Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 32 Dołączył: 05.04.2003 Skąd: Pępek świata ![]() |
Wybaczcie, ale miałam zapisany jedynie
mój początek...:(Obiecuje, ze teraz będe wszystko zapisywać!To przypomne
wam początek...
Harry siedział zamyślony w swoim pokoju.Kilka dni temu skończył piętnaście lat.Jego wzrok powędrował do kartek urodzinowych od swoich najlepszych przyjaciół.Koślawe pismo Rona, krzywe grafy Hagrida, pośpieszne litery Syriusza i staranna kaligrafia Hermiony.Na samą myśl o tej ostatniej osobie, Harry odczuwał dreszcze.Coś czuł do jego najlepszej przyjaciółki, więcej niż przyjaźń.Długo jednak nie mógł myśleć, ponieważ ciotka Petunia zawołał go na dół. "Co mogą odemnie chcieć..." myślał Potter. -Słuchaj chłopcze...-Zaczął wuj Vernon gdy tylko Harry usiadł.-Jedziemy na wakacje na Hawaje...Pani Figg nie wiemy czemu nie ma.Ciotka Marge jest w szpitalu.Nie mamy cię gdzie zostawić...Jedziesz z nami.-Te ostatnie zdanie wypowiedział tak, jakby był na łożu śmierci. -C-co?-Wydukał Harry. -Nie marudź!Wyjeżdżamy jutro po południu!Wynocha do swojego pokoju!-Harry powlekł się do siebie...Wakacje ma zepsute...A miał nadzieje jechać do Rona.Postanowił napisać listy do przyjaciół.Zajęło mu to reszte dnia, ponieważ był bardzo zaskoczony, zasmuconu a zarazem zdenerwowany całą sprawą. -Hedwigo zanieś to Ronowi, Hermionie i Syriuszowi...Potem kieruj się na Hawaje...Eee...To jest...-Ale sowa już wyleciała, więc Harry uznał, ze wie gdzie jest to "bajeczne" miejsce.Nazajutrz był już gotowy.Wujechali na lotnisko i polecieli w ciepłe kraje.Harry zdecydowanie wolał by polecieć tam na swojej błyskawici.Podróż samolotem nie podobała mu się.Gdy wkońcu wysiedli, Potter odetchnął z ulgąl.Dotarli tam wieczorem, więc po skonsumowaniu kolacji poszli spać.Na szczęście mieli oddzielne pokoje.Harry wyspał się jak nigdy.Rano po śniadaniu poszli na plaże.Harry czuł satysfakcje, chodząc w ‘bikini’ ( ![]() -Harry!-To przecież Hermiona!Wyglądała cudownie.Zmieniła kolor włosów.Miała teraz szkarłatne włosy ze złotymi pasemkami.Prawdziwa Gryfonka... -Harry, tak tęskniłam!-Krzyknęła i rzuciła mu się na szyje.Potter objął jej cudowną talię. -Witaj Hermiono...Wspaniale Cię widzieć...-Powiedział chłopak czując wielkie szczęście i spokój, mając ją w ramionach.Jej skóra była niesamowcie gładka.Harry się troche zaczerwienił. -Co Ty tutaj robisz?-Zapytała puszczając jego szyje i całując w policzek.To go troche (troche?Bardzo!) rozkojarzyło. -Bo....Eeee...Dursleyowie tu przyjechali i nie mieli mnie gdzie zostawić.Jak Ci mijają wakacje?Ile już tu jesteś?Po Twojej skórze widze, że już dość długo... -Jestem tu całe wakacje.U mojej cioci... -Tak?M-myślałem, że pojedziesz do kruma...-Tak.Harry bardzo się tego bał. -Nie.Zapraszał mnie, ale nie mam ochoty dalej prowadzić znajomości.On jest jakiś dziwny...-Harry teraz czuł się naprawdę szczęśliwy.Jest tu, Hermiona stoi tak blisko, piękna pogoda, Dursleyów ma gdzieś...Wszystko jak w bajce.Postanowili iść popływać.Po kilku minutach usłyszeli bardzo głośny plusk, jakby ktoś wrzycił coś ogromnego i ciężkiedo do morza.Obrucili się i zaczeli głośno śmiać.Ich śmiech niósł się daleko.To Dudley wskoczył do wody.Próbował płynąć, ale cały czas ciągło go na dno.Widząc grasującego wieloryba postanowili wyjść z wody i pospecerować.Hermiona podbiegła do rodziców, by im powiedzieć o ich planach, a Harry powlekł się do Dursleyów. -Idę się przejść.-Powiedział.Nic mu nie odpowiedzieli.Wiedział, że ucieszyliby się, jakby się zgubił.Szli daleko wzdłóż brzegu rozmawiając i mocząc szfaje w wodzie.Doszli do pustej plaży.W oddali, za nimi widać było kolorowe parasole, ręczniki i malutkich ludzi w kolorowych strojach. Pa :* -------------------- "Krok za krokiem przed siebie razem z tą bandą
Cały czas po swojemu, nie pod czyjeś dyktando I choć nie którzy to co robimy nazwą grandą Krytykanci, takich typów w dupie mam Bo ze mną te twarze, które szacunkiem darze... (...) Nigdy nie przestanę o tym mówić Dopóki będę miał za sobą ludzi Dopóki istnieje to z nimi (z nimi) Dopóki się śmieje z tymi samymi Dopóki oddycham to przetrwam i nadzieję mam Że błąd zauważe zanim się sparze Chłopaczyny zobaczymy co życie pokaże Które chcem przeżyć razem ze swoją bandą Nie sam jak komando, bo to jest życie Solo to sobie można wyje*ać na płycie A w codzienności wsparcie u swoich trzeba mieć By z twarzą własną trwać, tego chcieć...." Fenomen "O życiu texty" |
![]() ![]() ![]() |
kelyy |
![]()
Post
#2
|
![]() Uczeń Hogwartu Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 202 Dołączył: 23.04.2003 Skąd: Jelenia Góra ![]() |
Pomyślałam sobie, że jak nikt nie pisze,
to ja wystukam kolejny part, no to tylko nie zlećcie, bo nie jest
najlepszy.......
Hermiona leżała w dormitorium z szeroko otwartymi oczami, niepewnie wpatrując się w baldachim swojego łóżka. Jakoś ta nagła obecność Harry'ego nad jeziorem była....niespodziewana..? Taak...tak właśnie było. Przecież gdyby rzeczywiście spacerował byłoby go widać, księżyc świecił tak jasno...chociaż błonia Hogwartu są tak rozległe, że mógł nadejść z drugiej strony... W końcu zmorzył ją sen, chociaż rano ubierając się, wciąż nie była do końca pewna... "Co ja do niego czuję?" myślała i jakoś wciąż nie mogła znaleźć odpowiedzi na to pytanie, czy ja go kocham? Nie wiem. Naprawdę nie była pewna swych uczuć. - Co się ze mną dzieje? - mruczała niepewnie robiąc makijaż. - Czy coś się stało Hermiono? - spytała zdziwiona Parvati już w kompletnym stroju. - Ccco? Nie, nic. - odpowiedziała zdawkowo. - Ale, wiesz, że mi zawsze możesz powiedzieć. Wszystko Hermiono, wszystko. - rzekła dobitnie Parvati podkreślając słowo wszystko. - Pogadamy wieczorem. Chodź na śniadanie. - Hermiona zaczęła się zastanawiać nad słowami Parvati, może rzeczywiście powinna komuś zaufać? Ale nie ufała Parvati na tyle, aby traktować ją jak przyjaciółkę. Co prawda, była jej najbliższa ze wszystkich innych dziewczyn, ale prawdziwej przyjaciółki nigdy nie miała. Z tych rozmyślań wyrwał ją niezbyt miły, ironiczny uśmiech Alison i jej "paczki". "Wygląda wspaniale" pomyślała Hermiona, „jak ona to robi?”. - Znowu się spotykamy... - Alison najwyraźniej była w bojowym nastroju. - Chmm...tak. Chyba w milszych okolicznościach, chyba, że toalety podobają ci się bardziej. - natychmiast odparowała Hermi. - Toalety...? Nasze ostatnie spotkanie... - i tu Hermiona wykazała się dużym refleksem. "Obliviate!" - syknęła cicho, a Alison spojrzała na nią zdziwionym wzrokiem. - o czym to ja mówiłam...? Tak, jeszcze się spotkamy. - odpowiedziała jadowicie. - Nienawidzę jej! - mruknęła cicho.. - Kogo!? - nagle odwróciła się i zobaczyła wpatrzone w siebie słodkie spojrzenie Harry'ego, te zielone oczy...były takie urzekające... - Chyba nie mnie? Prawda? - Cco? Niee, oczywiście, zresztą nie wiedziałam Harry, że od dzisiaj ciebie określa się mianem "jej". - Hermiona odzyskała dawny animusz. - Tak, tylko...chyba się nie gniewasz? - A coś ty taki słodki dzisiaj? Co? - spytała zgrabnie siadając przy stole i rzucając mu kokieteryjne spojrzenie. - Jaa? - Harry udał zdziwionego. - Wydaję ci się. - A co wy tak ględzicie! Ruszajcie się! Zaraz OPCM! Pierwsza lekcja z nową nauczycielką. - oznajmił Ron z szelmowskim uśmiechem. - Nauczycielką!? Widziałeś ją? W takim razie czemu jej nie było ceremonii przydziału?- spytał zdziwiony Harry. – I coś ty taki podniecony tym faktem? Ładna? – rzucił Hermionie przelotne spojrzenie, ale ta starała się nie zwracać na niego uwagi. - Nie powiem. Całkiem, całkiem. – odparł z uśmiechem Ron. – Taka blondynka, szare oczy. Do złudzenia przypomina Fleur Delacour, ale jest chyba ładniejsza. No i nie jest wilą, a to duży plus. Harry szczerze się roześmiał z jego dowcipu, a Hermiona rzuciła im tylko naburmuszone spojrzenie i mruknęła coś, co brzmiała jak: „Zabawne...” i zaczęła iść w kierunku wyjścia z Wielkiej Sali. - I jak ci idzie? – spytał poufnie Ron. - Tak jak widzisz. Coś niby jest, ale nic z tego nie wynika. - Wiesz, jak co to zawsze możesz na mnie liczyć, stary. Może zaaranżować jakieś spotkanie, we dwoje...? - Nie żartuj, tylko chodź. – burknął Harry nieco zaczerwieniony. Następny part pozostawiam tobie, Jade. Jeśli chcesz to opis mogę zmienić, a lekcję OPCM pozostawiam już tobie. Ten post był edytowany przez kelyy: 15.06.2004 19:03 -------------------- Z miłością jest jak z gruszką. Gruszka jest słodka i ma kształt. Spróbujmy zdefiniować kształt gruszki.
Jaskier, "Czas Pogardy" |
![]() ![]() ![]() |
Kontakt · Lekka wersja | Time is now: 10.05.2025 10:09 |