Zew Krwi, thriller-erotyk-fantasy
oferta kolonii Harry Potter Kolonie dla dzieci Travelkids | Szybki i bezpieczny 24h | ![]() ![]() ![]() ![]() |
Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
Zew Krwi, thriller-erotyk-fantasy
Agrado |
![]()
Post
#1
|
![]() Iluzjonista Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 112 Dołączył: 16.01.2004 Skąd: Bydgoszcz ![]() |
Opowiadanie utrzymane w stylu
dark-fantasy z lekką domieszką cyberpunk. Miejscami może zawierać
makabryczne opisy zbrodni. Nie jest to fick porno, lecz lekki erotyk
![]() I Strzelono do niej dwa razy, jednak udało jej się uniknąć kuli. Podbiegła szybko do strzelca. Na kilka stóp przed nim podskoczyła, po czym wykonała obrót w powietrzu i wytrąciła mu broń z ręki potężnym uderzeniem nogi. Mężczyzna zachwiał się na moment. Uderzyła go otwartą dłonią w twarz. Krew chlusnęła we wszystkie strony. Uśmiechnęła się do niego. Wysunęła ostrze z mechanizmu umieszczonego pod ręką i odcięła facetowi głowę. Usłyszała kroki. Z drugiej strony biegło na nią dwóch, całkiem sporych rozmiarów wilkołaków. Wyprostowała rękę w ich kierunku, po czym tamci zostali odrzuceni w tył niczym za pomocą jakiejś tajemnej siły. Biegła w ich kierunku. - Brawo – przeszkodził jej doskonale znany głos - Komputer – wyrzuciła z siebie gniewnie – zakończ symulację Jej przeciwnicy zniknęli. Stała teraz w swoim biurze. Wielkie okno wychodziło wprost na zachodnią dzielnicę miasta – tą, która należała do najbogatszych. Ogromne szklane wieżowce, liczące kilkaset pięter wzbijały się ponad chmury. Rzadko kiedy można było zobaczyć ich szczyt. Wiedziała jednak że z ich dachów, na które niejednokrotnie wchodziła rozpościerała się cudna panorama miasta. Przy dobrej pogodzie poza Archangel można było dostrzec sąsiednie Lowerbridge, w którym świeciła największa wybudowana dotąd wieża telewizyjna nadająca program na cały Świat Północny. Zdarzało się jednak, że szczyt wieżowców w zachodniej dzielnicy był widoczny. Zdarzało się to zazwyczaj wczesnym rankiem, przy wschodzie słońca w święto Krusa – pierwszego kapłana Archangel. Wtedy bywało czyste niebo i nic nie zakłócało widoczności. Na dachach stali mieszkańcy wymachujący różnokolorowymi transparentami, chcący uczcić pamięć Krusa. Jednak ten dzień zdarzał się raz na pięćset czterdzieści dwa dni, czyli jeden rok. Co pięć lat, czyli jeden cykl (okres pełnego obiegu wokół Gwiazdy) Święto Krusa trwało dwa dni i wtedy wystawiało się Kapłanowi nowy pomnik. Erika spojrzała na swojego gościa z pogardą. Był nim Levener – jej były narzeczony. Wampir, który „za karę” odbył dziesięcioletnią służbę w policji wpadł w oko Erice. Nie tylko ze względu na to, iż był niesamowicie atrakcyjny. Jego długie czarne włosy sprawiały wrażenie falujących i delikatnie opadały na ramiona. Duże zielone oczy skupiały na sobie całą uwagę niczym hipnotyzując potencjalną ofiarę. Gładkie ręce, które często pieściły jej cało sprawiały jej ogromną rozkosz, która z nikim nie chciała się dzielić. W dodatku fantastycznie całował. Jego pocałunki były gorące, pełne zmysłowości i pomimo swej zwierzęcej drapieżności były podniecająco delikatne. Levener był także pierwszym mężczyzną, przed którym nie musiała udawać orgazmu. Doprowadzał ją do stanu niebotycznej ekstazy najbardziej zmyślnymi pieszczotami, o których jak mówił sam wampir zwykli śmiertelnicy nie mieli zielonego pojęcia. Na koniec tradycyjnym sposobem delikatnie wszedł w nią i pulsującym członkiem przemierzał zakamarki jej mrocznej, wilgotnej i rozpalonej do białości jaskini. Jednocześnie pocałunkami pieścił jej płatki uszu i szyję a miękkimi dłońmi przemierzał jej uda, które z każdą chwilą przejmowały żar podniecenia. Wykrzywieni w miłosnej ekstazie trwali tak dopóki Levener nie wystrzelił dając tym samym upust swojemu pożądaniu. Erika w tym czasie wydawała z siebie niezliczone ilości odgłosów, z czego każdy o innej modulacji i natężeniu. Gdyby przypuszczać, że jej jęki trwały tak długo jak jej orgazm, to nie jedna kobieta mogłaby pozazdrościć takiego kochanka. Jednak kilka miesięcy temu coś ich rozłączyło. Levener miał dni podczas których nie wracał do domu. Erika podejrzewała, że wrócił do nałogu. Uwodził bezbronne kobiety, a gdy te tonęły w morzu ekstazy wbijał swoje ostre i lśniąco białe kły w ich szyję, zaspokajając w ten sposób swój wewnętrzny instynkt. On jednak twierdził, że jak każdy mężczyzna potrzebuje swobody i razem ze znajomymi włóczy się po spelunach, których bywalcami byli przeważnie nieumarli i wszelkiego pokroju męty zamieszkujące dystrykt graniczny. Erice taka sytuacja nie odpowiadała. Zerwała z Levenerem i pomimo wewnętrznego bólu, który przypominał palący ją od wewnątrz ogień nie dała mu drugiej szansy. Próbowała o nim zapomnieć, jednak każda noc sprawiała iż przed oczami widziała jego nagie ciało, które już za chwilę miało jej dotknąć. - Nie przeszkadzaj sobie – powiedział widząc wyraźnie nie zadowoloną Erikę Kobieta podeszła do biurka i chwyciła butelkę z jakimś płynem regenerującym organizm po wysiłku. Wzięła kilka głębokich łyków, po czym otarła czoło z potu swoim ulubionym ręcznikiem. - Co ty tu robisz? Kto Cię wpuścił? - Zapominasz chyba, że mam pewne zdolności, które pozwalają mi, powiedzmy sobie szczerze, namieszać trochę w ludzkim umyśle - Czego chcesz? – zapytała nie zbliżając się do niego ani na krok - Popatrzeć na Ciebie, porozmawiać - Nie mamy o czym - Fajnie ci to wychodzi – powiedział nieudolnie naśladując jej ruchy widziane na symulatorze - Wyjdź stąd. Jak cię zobaczą możesz mieć problemy - Zakład, że nie zobaczą? Przeszkodził im dzwonek telefonu, który rozszedł się po całym pomieszczeniu błyskawicznie i mało brakowało a przyprawiłby wszystkich o ból głowy. - Erika, słucham – podniosła słuchawkę najszybciej jak się dało – Tak jest kapitanie. Już idę. Odłożyła słuchawkę i szła w kierunku wyjścia. - Może jednak pogadamy? - Uwierz, że nie mamy o czym Przestąpił próg swojego gabinetu i spojrzała na Levenera. - Komputer. Czujnik ruchu za dziesięć sekund Usłyszeli ciche pikanie odliczające pozostały czas. Erika uśmiechnęła się do byłego kochanka i wyszła z pokoju. Levener pobiegł za nią. Gdyby został w pokoju, mógłby nie wyjść żywo z sytuacji, która mogła zaistnieć po włączeniu się systemu alarmowego. Nie wiadomo jednak, czy Erika rzeczywiście chciałaby skrzywdzić Levenera. Podeszła do windy i wezwała ją. Wampir chwycił ją za ramię. - Daj mi jeszcze jedna szansę – poprosił - Nie zasłużyłeś na nią – powiedziała wchodząc do windy - Proszę... - W czymś pomóc Eriko? – zapytał strażnik, który właśnie do nich podszedł. Levener przesunął przed jego oczyma otwartą dłoń, które natychmiast nabrały niemego wyrazu. Gest powtórzyła Erika. Strażnik potrząsnął głową i spojrzał normalnym wzrokiem na policjantkę i jej znajomego. - Tez to znam – powiedziała zadowolona – a ten pan już wychodzi – oznajmiła strażnikowi Levener był zły. Jego twarz natychmiast przybrała wyrazu, przed jakim nawet największy łotr czuł respekt. - Tylko bez żadnych numerów – szepnęła do niego wchodząc do windy Prawie wbiegła do sali zebrań. Natychmiast wszystkie oczy zwróciły się w jej kierunku. Szef wydziału antynarkotykowego, który jednocześnie był jednym z nieumarłych pracujących na komisariacie zaśmiał się w głos i natychmiast zasłonił się leżącą przed nim kartką. Zwrócił na siebie uwagę, przez co Erika miała chwile czasu aby spojrzeć na siebie i zdać sobie sprawę co tak rozśmieszyło jej kolegę. Natychmiast zdała sobie sprawę, że weszła tutaj tak ubrana, jak była, gdy kazano jej przyjść. Miała na sobie czarne obcisłe getry, które już od kilku lat nie były w modzie, oraz grube szare skarpety i buty a’la trampki. Jej piersi, którymi zachwycała nie jedno męskie istnienie, obojętnie jakiej rasy, zasłonięte były białawą, cienką koszulką, która kończyła się kilka centymetrów nad pępkiem. - Widzę, że korzystałaś z symulatora – powiedział Gordon, który pełnił funkcję szefa policji Archangel już od ponad dziesięciu lat (5420 dni – przyp. Autor). Jego siwe włosy, które otaczały łysawy środek głowy wyglądały śmiesznie. Jednak respekt wzbudzały głęboko osadzone, czarne oczy otoczone grubymi siwymi brwiami. - Tak. Przepraszam, ale nie zdążyłam się przebrać - Nie szkodzi. Siadaj. Szybko znalazła wolne miejsce obok Gordona i zasiadła przy stole. Gordon chwycił leżącego przed nim pilota i włączył projektor hologramowy. Momentalnie, nad centralną częścią stołu pojawił się trójwymiarowy, doskonałej jakości obraz. Przestawiał młodego mężczyznę leżącego w kałuży krwi. Jego czaszka była zmiażdżona a z oczodołów wypływała przerażająco ciemna ciecz, która łączyła się z brunatną krwią wyciekającą z tego, co zostało z jego nosa. Ciężko było rozróżnić czy kremowe kawałki „czegoś” znajdującego się w jego włosach było kawałkami czaszki czy może mózgiem, który w wyniku uszkodzenia głowy opuścił miejsce, w którym powinien się znajdować. Oberwana warga odsłaniała zęby, które przejęły już barwę krwi. Obok głowy znajdował się odcięty język. Obraz oddalił się i ukazał całe ciało, które było makabrycznie poturbowane. Chłopak wyglądał jak worek treningowy Khala Linnusa – obecnego mistrza boksu. Na rękach widoczne były śladu po cięciu czymś ostrym. Podarte spodnie odsłaniały dziury w ciele, z których cały czas wypływała krew. Na klatce piersiowej widniał nakreślony ostrym narzędziem kwadrat, podzielony na trzy trójkąty, z czego środkowy a jednocześnie największy miał wyryty po środku krzyż. - Abraham Tyrianni, człowiek. Wiek dwanaście lat. Adres nieznany. Często widywany w okolicach dworca głównego – mówił Gordon – według powszechnej opinii był ćpunem. Znaleźliśmy go dzisiaj rano. Ciało makabrycznie poturbowane. Język ucięty znaleziony obok ciała. Na klatce piersiowej wyryty symbol, którego nie potrafimy zidentyfikować. Na szyi znalezione ślady po ugryzieniu - A więc to wampir? – zapytał jeden z policjantów - Możliwe. Jednak nie jesteśmy pewni. Mamy kilka tropów, którymi trzeba się zająć Kończąc zdanie wyciągnął z pod stołu worek z kilkoma skrawkami różnokolorowego materiału i rzucił go na stół. - Trib – zwrócił się do nieumarłego – zajmij się przesłuchaniem reszty świadków - Tak jest szefie – odpowiedział - Erika – położył przed nią worek – to zadanie dla ciebie - Nie rozumiem? Otworzył worek i rękoma zabezpieczonymi rękawiczkami rozłożył skrawki przed Eriką. - Co powiesz o ich właścicielu? - Mam wywołać wizję? – zapytała zdziwiona - Tak? Coś w tym dziwnego? - Dawno tego nie robiłam - Skoro potrafisz zamienić człowieka w żywą pochodnię i zabijasz wrogów wyciągając w ich kierunku rękę to myślę, że z wywołaniem wizji nie pójdzie ci ciężko - Gordon... - Przygotuję kabinę Wstał i wyszedł z sali. - Kurwa mać – krzyknęła za nim – nie potrafię - Poradzisz sobie – Tyr, jej kolega poklepał ją po ramieniu - Dupa – powiedziała zła – odjebało mu? Ostatni raz przywoływałam wizję wieki temu. Nie poradzę sobie - Nie obraź się – szepnął Tyr – ale odkąd Levener od ciebie odszedł stałaś się oziębłą suką Wyszedł. Po chwili Erika została sama w sali. To co ją dotknęło, to zdanie, że to Levener od niej odszedł. Jednak naprawdę, to ona wyrzuciła go za drzwi. Nie poprawiła jednak Tyra. Wiedziała, że i tak nie uwierzy kobiecie, a tym samym ponownie stanie się obiektem nieustających plotek. Rozejrzała się dookoła, po czym wyszła. - Kabina gotowa – zaczepił Erikę jeden z pielęgniarzy. Opieka medyczna była potrzebna była przy wywoływaniu wizji, ponieważ było to związane z obcowaniem czynnikami paranormalnymi, które niekiedy powodowały zaburzenia w parametrach życiowych „nadajnika” jakim miała być teraz Erika. Spokojnym krokiem weszła do kabiny i usiadła w fotelu. Kabina była wykonana ze szkła. W środku znajdował się fotel, na którym siadała osoba wywołująca wizję. Nakładała specjalne rękawice i okulary. To co widziała po przywołaniu wizji wyświetlał projektor holograficzny po środku sali. - Jestem gotowa – powiedziała powoli Fotel się delikatnie rozsunął pozwalając Erice przyjąć wygodniejszą pozycje. Okulary włączyły się co było widać po zielonej łunie jaką szło zaobserwować pod oczami Eriki. Rękoma ubranymi w rękawice chwyciła fragment materiału i zaczęła go dokładnie dotykać. Hologram zaczął błyskać, by po chwili pokazać jasną kulę. Kilkakrotnie przechodziły przez nią ciemne plamy, jednak dość szybko znikały. Za którymś razem hologram również znikł. Erika powróciła do pozycji siedzącej i zdjęła okulary. - Nie dam rady – powiedziała zmęczona - Eriko – prosił Gordon – spróbuj raz jeszcze. Wiesz jakie to dla nas ważne. Ostatni raz Dziewczyna spojrzała na niego i szybkim ruchem nałożyła okulary. Jasna kula ponownie zmaterializowała się z projektora. Erika mocno ścisnęła materiał. Nagle obraz pokazał młodą kobietę, leżącą nago na łóżku. Męska ręka pieściła jej szyję i po chwili zjechała na duże i krągłe piersi, które lśniły w świetle wpadającego przez okno księżyca. Dziewczyną zniewoliła rozkosz. Stękała zmysłowo co jakiś czas. Obraz był widoczny z poziomu mężczyzny więc nie można było dokładnie określić co tam się działo. Nastąpiła seria szybkich migawek, lekko niewyraźnych, przedstawiających kobietę w różnych pozach. Chwilę później męskie dłonie spowite krwią zdominowały obraz. Ciało mężczyzny prawdopodobnie upadło na ziemię gdyż obraz się zatrząsł i pokazywał wszystko z poziomu leżącego człowieka. Przed nim upadł język. Erika w tym momencie krzyknęła. - Tętno 180. Ciśnienie wzrasta. Odłączam ją – zawołała sanitariuszka - Jeszcze chwila – nakazał Gordon - Ale... - Chwila – wrzasnał Dłoń na obrazie próbowała chwycić leżący obok język, jednak czyjaś noga ją przydepnęła. Widać było kopniak w twarz. Zamglony obraz pokazał jeszcze odchodzącą postać po czym zniknął. Sanitariuszka odłączyła Erikę i wyprowadziła ją z kabiny. Położyła ją na podłogę. Z jej ust leciała stróżka krwi. Sanitariuszka przesunęła nad nią czymś na kształt telefonu komórkowego z dużym wyświetlaczem. - Nic jej nie będzie. Ale musi odpocząć Gordon spojrzał na lekarkę po czym wyszedł. Na jego twarzy widoczna była złość. Erika powoli otwierała oczy. -------------------- "300 Minut" - Amatorski Serial Sensacyjny
Me llaman la Agrado, porque he intentado siempre hacer cada uno ojos formados una almendra más agradable de la vida (...), 80 miles, silicón en labios, frente, mejillas, caderas y el asno... el litro cuesta sesenta mil Pesetas... que usted lo agrega para arriba, porque paré el contar... Tits? Dos. No soy ningún monstruo. Setenta por cada uno, pero éstos se han despreciado completamente. Me costó mucho para ser auténtico. Pero no debemos ser baratos en respeto a la manera que miramos. Porque una mujer es más auténtica más ella mira como qué ella ha sońado para se. |
![]() ![]() ![]() |
Agrado |
![]()
Post
#2
|
![]() Iluzjonista Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 112 Dołączył: 16.01.2004 Skąd: Bydgoszcz ![]() |
II
Leżała w gabinecie lekarskim podłączona do kroplówki. W tle słychać było jakieś pikanie, które w chwili, gdy w gabinecie panowała cisza stawało się bardzo natarczywe. Lekarka wprowadziła sekwencje symboli na klawiaturze u dołu łóżka, po czym skaner, w postaci plastykowego ramienia kilkakrotnie przesunął się nad Eriką. Momentalnie na ekranie, nad łóżkiem pojawił się obraz ze skanera. Trójwymiarowa animacja przedstawiała narządy wewnętrzne Eriki, stopień ukrwienia ciała i inne parametry potrzebne lekarzowi do ustalenia prawidłowej diagnozy. Policjantka otworzyła oczy. Podniosła lekko głowę i pierwsze co przykuło jej wzrok to zielona, gęsta ciecz spływająca do jej żyły, poprzez podłączoną do niej rurkę. - Co to jest? – spytała zmęczonym głosem - Preparat witaminowy. Trochę cię podregeneruje. - Gordon chyba nie jest zadowolony? - Teraz o nim nie myśl. Powinien być zadowolony, że przeżyłaś. Położyła głowę i wlepiła wzrok w sufit. Starała sobie przypomnieć to, co widziała w kabinie. Nie mające większego sensu migawki chaotycznie krążyły w jej głowie. Naga kobieta, zakrwawione ręce i buty. Buty, które nadepnęły ofiarze na rękę. Starała je sobie przypomnieć. Jedyne czego była pewna, to fakt, iż buty były męskie. Nie tylko ze względu na ich rozmiar, lecz także ich krój. Poza tym była pewna, że od czasu „Zachodniej Masakry”, kiedy to młoda kobieta, porzucona przez swojego męża zabiła w gniewie dwieście dwadzieścia dwie osoby w siedemdziesiąt cztery dni, żadna z przedstawicielek „płci odmiennej” nie odważyłaby się nikogo zabić. Nicolle Bertyl – bo tak na imię miała morderczyni – została skazana na zmyślne tortury, w skład których wchodziło również wymazywanie pamięci – zabieg niesamowicie bolesny i niebezpieczny, gdyż okazało się, że „Eraser” uszkadza również mózg. Lekarz odłączył kroplówkę od Eriki i pozwolił jej wstać. Osłuchał ją jeszcze, zmierzył ciśnienie i wypisał receptę na jakiś specyfik, którego Erika pewnie i tak nie wykupi. - Nie powinnaś tego więcej robić. - Postaram się – odpowiedziawszy Erika wstała i szła w kierunku wyjścia - W twoim stanie... – próbował zatrzymać ją lekarz - Pozwól Aureliuszu, że to ja będę o sobie decydować. - Chcę ci tylko uzmysłowić, jak bardzo niebezpieczny tak ciężki wysiłek fizyczny w twoim stanie. - Zapamiętam. Wyszła. Spokojnie przebrała się w swoim biurze, po czym wyszła. Windą zjechała na parking, który pomimo oświetlenia miejscami tonął w mroku. Erika wiedziała, że może się tu czuć bezpiecznie, gdyż czuwa tutaj system ochronny. Jednak zacieniony korytarz, który musiała przemierzyć, aby dostać się do swojego auta nie napawał jej optymistycznie. Szybkim krokiem podeszła do samochodu. Gdy znalazła się obok niego reflektory zamrugały i drzwi delikatnie się otworzyły. Erika zajęła miejsce. Wybrała na ekranie monitora swój dom w zachodniej dzielnicy. Drzwi po cichu się zasunęły i auto odjechało. System, jaki wbudowany miał każdy samochód Drugiej Generacji, pomimo wbudowanej funkcji auto-kierowcy, z której zawsze korzystała Erika posiadał również system omijanie zatłoczonych arterii. Czasami komputer nadkładał drogi, ale była wówczas pewność, że nie możliwości, aby samochód stanął w korkach. No chyba, że zbliżało się jakieś większe święto. Wtedy zdecydowana większość ulic była zakorkowana, a jedynym w miarę rozsądnym sposobem podróżowania była kolej podziemna lub przelot do wybranego miasta. Kosztowało to co prawda niekiedy więcej niż zwykła podróż samochodem, jednak miało się wtedy pewność, że nie stanie się w żadnym korku. Wysiadła z samochodu, który stanął na parkingu przed drapaczem chmur, w którym mieszka Erika. Weszła do środka i powędrowała do windy. Ta zdawała się jakby na nią czekać. Kobieta oparła się o ścianę i czekała aż kabina zatrzyma się na sto siedemdziesiątym szóstym piętrze. Vis-a-vis wyjścia z windy znajdowało się mieszkanie Eriki. Nie należało może do największych, ale dziewczyna kochała je, za wspaniały widok rozciągający się z okna. Piętro, na którym mieszkała znajdowało się nad chmurami i nic nie zakłócało obserwacji gwiazd, które Erika tak kochała. Panował już wieczór, jednak tuż przy widnokręgu widać było karmazynowy odcień chmur, świadczący o zachodzącym słońcu. Odrzuciła swoją torebkę na kanapę i weszła do łazienki. Otworzyła kabinę prysznicową i odkręciła ciepła wodę, która spływała malutkim strumieniem uderzając o dno brodzika. Erika przejrzała się w lustrze. Jej ciemne włosy były przetłuszczone i przylepione do szyi. Zdjęła swój podkoszulek eksponując swoje piersi. Nie były bardzo duże. Były raczej średnie lecz miały w sobie coś co przyciągało wzrok. Dodatkowo były nieskazitelnie gładkie. Zsunęła z siebie getry i skarpety, po czym zdjęła niebieskie, koronkowe stringi. Spojrzała raz jeszcze na siebie i weszła pod prysznic. Woda spływała po jej ciele. Erika rozczesała włosy, aby woda dokładnie w nie wniknęła. Nabrała na rękę odrobinę szamponu i wtarła go. Obfita piana spowiła jej głowę. Zaczęła kapać i spływać po jej twarzy. Zmyła ją silnym strumieniem wody i namydliła dokładnie ciało. Gdy nie mogła zasnąć zawsze siadała przed oknem i zerkała w niebo, przyozdobione niezliczoną ilością gwiazd. Niekiedy przystawiała do siebie teleskop. Była to jedyna pamiątka jaką zostawiła sobie po Levenerze. Pamiętał jak w każdą noc, obydwoje nago, siadali na skórzanej ławeczce przed oknem i oglądali gwiazdy. Robili to godzinami. Była to jedna z nielicznych czynności, która nigdy ich nie nudziła. Erika tym razem samotnie, owinięta w długi ręcznik kąpielowy, wpatrzona była w swoją ukochaną Betelgeuse, która świeciła ognistą czerwienią, hipnotyzując każdego, kto na nią spojrzał. Spośród wszystkich gwiazdozbiorów Orion był jej ulubionym, a Betelgeuse ulubioną wśród gwiazd. Położona z prawej strony gwiazdozbioru, tuż nad Pasem Oriona, sprawiała wrażenie strażnika pilnującego wejścia do jakiejś fortecy. Położyła się spać. Jej łóżko sprawiało wrażenie pustego, pomimo iż Erika w nim leżała. Zasłoniła swoje nagie ciało satynową pościelą. Głowę wtuliła w poduszkę, której poszewka, podobnie jak powłoka na kołdrę, miała ostry, błekitny kolor. Twierdziła, że ten kolor zawsze ją uspokaja. Mając błekitną pościel, której kolor czasami mocno raził w oczy, zasypiała bez problemu i budziła się wypoczęta. Na wypadek, gdyby trzeba było ją wyprać, z czym zawsze udawała się do pralni, trzymała w szafie jeszcze dwa komplety. Ten post był edytowany przez Agrado: 16.06.2004 19:11 -------------------- "300 Minut" - Amatorski Serial Sensacyjny
Me llaman la Agrado, porque he intentado siempre hacer cada uno ojos formados una almendra más agradable de la vida (...), 80 miles, silicón en labios, frente, mejillas, caderas y el asno... el litro cuesta sesenta mil Pesetas... que usted lo agrega para arriba, porque paré el contar... Tits? Dos. No soy ningún monstruo. Setenta por cada uno, pero éstos se han despreciado completamente. Me costó mucho para ser auténtico. Pero no debemos ser baratos en respeto a la manera que miramos. Porque una mujer es más auténtica más ella mira como qué ella ha sońado para se. |