Sekret
oferta kolonii Harry Potter Kolonie dla dzieci Travelkids | Szybki i bezpieczny 24h | ![]() ![]() ![]() ![]() |
Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
Sekret
SSWk |
![]()
Post
#1
|
![]() Kandydat na Maga Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 58 Dołączył: 21.05.2003 ![]() |
To zakrawa pod lekki erotyk, a raczej
będzie zakrawało.
Part 1 Słońce chyliło się ku zachodowi. Przez okno samochodu widać było leniwie sunące po niebie, różowawe chmurki. Z trudem tłumiła łzy, od dawna wiedziała, że ojciec zdradza mamę, nie mogła jej tego powiedzieć, ale dziś nadszedł ten dzień. Gdy sięgała wtedy po jego srebrną komórkę miała zamiar zabić nudę grając w jakąś beznadziejną gierkę. Tylko z ciekawości zajrzała do sms'ów. To tam była ta wiadomość, która jeszcze bardziej utwierdzała ją w nienawiści do taty. Jej oczy ujrzał, krótki, lecz tak wiele znaczący, tekst. ,,Przemyślałam. Z nami koniec" - napisała osobniczka zapisana w pamięci komórki jako Cat. Catherine? Cóż to za staroświeckie imię! Jud powróciła do rzeczywistości. Auto jechało właśnie przez autostradę, nikt nie zwracał na nią uwagi. To dobra chwila. Bezszelestnie wyciągnęła telefon ze skórzanej kurtki ojca. Odblokowała klawisze i weszła w sms'y nastawiła na ten najważniejszy i podała komórkę mamie. -Co mam z tym zrobić? -spytała rodzicielka po czym zauważyła napis. -Oddaj to!!! -wydarł się tata. -Przecież tego nie ruszam -odpowiedziała Jud. -Cicho! Nie odzywaj się do mnie mała świnio! Słone kropel łez samoistnie pociekły z wielkich brązowych oczu dziewczyny. Przytuliła się do głośnika radia, zasnęła. Obudził ją klakson. Stali w korku. Ziewnęła i wyciągnęła z samochodowego schowka jakąś kolorową gazetę. Skupiła się na tekście, ale jej oczy nie czytały zdań, wyrazów i liter. Myślała o rodzinie. Jej dzieciństwo nie było wcale miłe, w pamięci powtarzał jej się obraz ojca bijącego ją ogromnym pasem z metalowymi szlufkami. Gdy miała osiem lat tato zbił mamę. Gdy ona, niewinne dziecko, spytała się wtedy dlaczego ma taki siny policzek matka nic nie odpowiedziała. Obmyśliła wtedy, że to co wyprawaiali jej rodzice to jakaś gra. Jaka była wtedy głupia. Odłożyła gazetę. -Co? Nasza córusia mamusi już wstała? -Cicho bądź -odparła i rozłożyła się wygodnie na siedzeniu. -Nie będziesz tak do mnie mówić! -krzyknął i już chciał wysiąść z auta, gdy sznur samochodów ruszył. Wreszcie, gdy dojechali pod parking koło blokowiska, gdzie mieszkała otworzyłą z ulgą drzwi i uciekła. Nie, nie można tego nazwać ucieczką, bo ona tylko pobiegła do mieszkania. Zamknęła się w swoim pokoju. Sen przyszedł niespodziewanie. Do jej uszu dobiegł wesoły świergot ptaków, a przez zaspane oczy widziała żółtą, słoneczną kulę. Już dzień! Może sobie teraz iść gdzie chce. Najlepiej na trzepak. Wzięła piłkę do siatkówki, klucz i wybiegła z nieprzyjaznego miejsca. Weszła na obskurną, śmierdząca klatkę. Zatkała z zniesmaczeniem nos i zbiegła po rozpadających się schodach. Na jej trzepaku siedział nieznajomy chłopak. Co on tam robił? przecież to miejsce zarezerwowane dla niej! Podeszła do niego i rzuciła z grubej rury: -Ej, koleś! Schodź szybko! To moje. A on uśmiechnął się tylko i rzekł: -Przepraszam, nie wiedziałem, że masz tu rezerwację. Ze zdumienia otworzyła szeroko oczy. On był taki słodki i miły. Dziewczyny w szkole na pewno pozazdrościłyby jej tej sytuacji. Jest sam na sam z męskim ideałem. -Ależ nie... Możesz tu siedzieć! Grasz w siatkę? -spytała pokazując kolorową piłkę. -Yhm, jasne -odpowiedział jej on i zaczęli zabawę. Grało jej się świetnie. Gdy patrzyła się na jego piękne usta wprost chciała je pocałować. I tak się stało. Na do widzenia ujął jej twarz i przycisnął do swojej. Instynktownie rozszerzyła usta. Gdy ich języki zaczęły się splatać czuła się jak w niebie. -A może masz ochotę przyjść do mnie? -spytał, gdy już skończyli namiętności. -Nazywam się James Huck, mieszkam przy Rose street w niebieskim domku. -Ja... Nie wiem. -Mieszkam sam, przyjdź do mnie na noc-odparł i mrugnął okiem. -Doobrze. Pomachał jej i zniknął. Stała jak oniemała, w myślach powtarzała jego imię. James, James, James. To z nim przeżyje pierwszy raz... CDN -------------------- Ownlog
Nie klikaj tu! Eliasie (ty wiesz, że do Ciebie mówię) jeśli to czytasz to odezwij się do mnie w jakiś sposób na GG! |
![]() ![]() ![]() |
SSWk |
![]()
Post
#2
|
![]() Kandydat na Maga Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 58 Dołączył: 21.05.2003 ![]() |
Przepraszam za literówki w poprzednim :-)
, to był najszybciej napisany part
a to jest chyba najkrótszy Part 4 Słońce prześwitywało przez aksamitne zasłonki. Delikatnie wyswobodziła się z ramion chłopaka, wstała z łóżka i wyjrzała przez okno. Było pięknie. Niebo prezentowało dziś najlepszy odcień błękitu, wszystkie rośliny ubrały się w soczystą zieleń, a małe ptaszki świergocąc wesoło umilały ten obrazek. Czuła się szczęśliwa, po raz pierwszy od tak dawna wiedziała, że ma dla kogo żyć. Kochała i czuła się kochana, to takie piękne uczucie, zmrużyła oczy. Wyobrażała sobie ich ślub, dzieci... Marzyła. -Już wstałaś? -spytał się jej z łóżka. -A miałabym jeszcze spać? Popatrz jak pięknie na dworze! -odpowiedziała mu z uśmiechem. Odwzajemnił ten gest i leniwie wstał z atłasowej pościeli. -Nie podobało mi się to co wczoraj zrobiłaś -mruknął, odmienionym, srogim tonem. -Ależ co misiu? No wiesz, każda kobieta tak ma -szepnęła i cmoknęła go w usta. -A pozatym to ja cię w ogóle nie znam! Opowiedz mi coś o sobie! -Studiuje zaocznie architekturę. -To wszystko -zrobiła zdziwioną minę. -Ile masz lat? Ja siedemnaście. -Dwtrzy -burknął niewyraźnie. -Ile? Nie martw się, nie zdyskryminuję cię jeśli będziesz młodszy. -Dwadzieśca trzy. Ze zdumienia otworzyła usta. -Nie wiedziałam, ze spotykam się z... -urwała. -Z kim?! -krzyknął. -Ze staruchem, tak ?! -...Kimś starszym -dokończyła. -Dzisiaj sobota? Och muszę iść na uczelnię, muszę już iść -powiedział niespodziewanie, a ona, rozumiejąc aluzję szybko ubrała się i wyszła. Przecież doskonale wiedziała, że są wakacje. Którą uliczką pójść? Spojrzła na zegarek. Jest piętnaście po siódmej, dosyć wcześnie. Możnaby zaryzykować i pójść parkiem, zwykle grasują tam bandy skinów, ale oni chyba jeszcze nie wstali. Skręciła do niebezpiecznego terenu. Zamarła gdy usłyszła odgłos kroków. To oni. Zauważyła ogolone głowy. Schowała się za drzewm próbując nie oddychać. Coraz wyraźniej słychać było głębokie i piskliwe rechoty. Ufff... Poszli. ,,O tak, tak Jud, tylko żeby szczęście cię dzisiaj nie opuszczało" -powiedziała sama sobie i, z podniesioną głową, wyszła z parku. CDN -------------------- Ownlog
Nie klikaj tu! Eliasie (ty wiesz, że do Ciebie mówię) jeśli to czytasz to odezwij się do mnie w jakiś sposób na GG! |
![]() ![]() ![]() |
Kontakt · Lekka wersja | Time is now: 18.06.2025 03:32 |