Bariera Rozczarowania,smutku I
Miłości, To samo co powyżej :D
oferta kolonii Harry Potter Kolonie dla dzieci Travelkids | Szybki i bezpieczny 24h | ![]() ![]() ![]() ![]() |
Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
Bariera Rozczarowania,smutku I
Miłości, To samo co powyżej :D
Nimbuska2000 |
![]() ![]()
Post
#1
|
![]() Iluzjonista Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 166 Dołączył: 13.05.2004 Płeć: Kobieta ![]() |
Wstęp.Wiecie,że jestem Nimbuską i to jest pierwszy ff opublikowany wam.Jest w nim troszkę erotyki,ale narazie raczej będzie jej mało.Prosze o komjentarze co robie źle a co nie powinnam zmienić.To zaczynam.
Part 1. Ból i Rozpacz Biegła w stronę światełka. Była w ciemnym, przerażającym korytarzu, lecz nie bała się wcale. Po raz pierwszy w życiu wiedziała, że zaspokojenie ciekawości jest ważniejsze od rozsądku czy czegokolwiek co by ją zatrzymało. Ledwo trzymała się na nogach, ale nie zwalniała ani trochę. Musiała wiedzieć. Wreście dotarła. Śnieżnobiałe światło wydobywało się ze szpary w czarnych jak noc drzwi. Drżącym ruchem ręki chwyciła srebną gałkę i przekręciła ją.Drzwi otworzyły się. Nagle całe pomieszczenie wypełniło jaskrawe światło.Kobieta zamknęła oczy. Nagle coś ją popchnęło i wpadła w dziurę.Zaczęła spadać, aż nagle.... -AAAAACH!-krzyknęła zlana potem dziewczyna w łóżku. -Co się stało?-spytała koleżanka wyłażąc z swojego łóżka. -Nie nic miałam zły sen.-odrzekła.-Śpijcie. Po chwili wrzystkie dziewczyny w dormitorium usnęły .Oprucz niej. Wiedziała,że ten sen coś znaczy, ale nie wiedziała co.Przypomniała sobie jak ją męczył od pażdziernika,a potem dzień w dzień budziła się ze świadomością,że znowu o tym śniła.Oparła głowę o poduszkę i próbowała racjonalnie myśleć.Przeciesz musi być jakieś wyjaśnienie!Wzieła poduszkę i rzuciła ją z siłą o podłogę.Bezsilna złość od listopada znowu ją napadła.I nie chodziło też o ten głupi sen,którego nie umiała wyjaśnić.Nie.Chodziło o Mike'a.... -Nie myśl o nim teraz-nakazała sobie po raz setny tego miesiąca.Była tak zła,że nawet mogła być niebezpieczna.Musi się uspokoić.A ona myślała,że 7 rok będzie taki fascynujący i ciekawy!Jak bardzo się wtedy myliła!Była tak napalona na przygody,że zapomniała o małym szczególe.Tak małym i tak ważnym.Że rozsądek zawsze jest przed ciekawościa i uczuciami.Szczególnie przed tym ostatnim. Otworzyła powieki.Nastał dzień.Słońce zaczęło razić jej oczy silnymi promieniami. Kobieta wstała i podeszła do okna.Oparła dłoń o zaparowaną szybę,po twarzy spłynęła jej łza.Och jak tęskniła za spokojnym życiem!Nie mogła sobie wyobrazić jak mogła być taka szczęśliwa na początku roku.Teraz nawet siłą nie umiała zmusić się do szczęścia... Otarła łzę.Nie może pozwolić ponieść się emocjom.I tak za dużo płacze wieczorami,gdy nikt jej nie widzi.Westchnęła i odwróciła wzrok zamarznietego krajobrazu i spojrzała w lustro.Delikatnie opadły jej na twarz lekko kręcone brązowe włosy zasłaniając nieco zapuchnięte oczy.W jej czekoladowych oczach znów ujrzała smutek.Wyszeptała jedno słowo machając ródżką i zapuchnięcia zniknęły.Hermiona Granger odwróciła się i wolnym krokiem ruszyła do wielkiej sali. Była sobota.Wszyscy już dawno sobie poszli oprucz największych śpiochów.Harry i Ron siedzieli jedząc w milczeniu owsiankę.Hermiona usiadła między nimi i równierz zaczęła jeść. -Hermiono....?-spytał delikatnie Ron.W ostatnich dniach coraz gorzej siebie kotrolowała i czasem wybuchała więc trzeba było z nią gadać ostrożnie. -Tak?-warknęła Hermiona spod owsianki. -Wiesz...zachowujesz się...ostatnio jakoś...inaczej...-wymamrotał Ron.-Ja i Harry... Martwimy się o...ciebie. -Akurat-pomyślała ze złością Hermiona.-Ale widać nie są takimi frajerami,zeby nie dostrzec różnicy. -Przestań-powiedział drugi głos w jej głowie.-To twoi przyjaciele! -Tak i można z nimi o WSZYSTKIM pogadać-odpowiedziała sama sobie. Bo rzeczywiście była to prawda.Z Harrym i Ronem nie można było porozmawiać o jej prywatnych sprawach.Nie mogła im się zwierzyć,a nawet gdyby to zrobiła wyśmiali by jej problemy.Tak bardzo brakowało jej...chociaż sama ledwo się do tego przyznawała...dziewczyny,która może przeżywa to samo co ona. Nie mogła dalej myśleć,bo znowu Ron ją nękał swoimi natrętnymi pytaniami. -DO CHOLERY ODCZEP SIĘ ODE MNIE RON!-wrzasnęła na całe gardło. Parę osób przyglądało się jej z zainteresowaniem.Ron ucichł,a Harry nadal milczał. Hermiona ze złością odsunęła miskę z niedokończoną owsianką,która spadła na podłogę roztrzaskała się.Rozległy się chichoty i szeptanie.Hermiona nie zwracała na to uwagę chociaż głęboko w świadomości wiedziała,że znowu straciła kontrolę nad sobą.Wyszła z wielkiej sali ścigana chichotami i krzykami Harry'ego i rona wołających by wróciła.Ale mówiąc niezbyt grzecznie miała to gdzieś. Znalazła się na błoniach.W przypływie nagłego ataku furii nie zwracała uwagi gdzie idzie byle dalej od wielkiej sali.Stała czując,zę za chwilę zwariuje. -Co się ze mną dzieje-pomyślała zrozpaczona.-Chyba nie ma nikogo kto by mnie zrozumiał. Usiadła pod drzewem prubując się znowu uspokoić.Bardzo by chciała,żeby ten koszmar okazał się tylko słym snem,a potem po przebudzeniu wróci do zwykłego życia.Ale wiedziała,ze tak się nie stanie nawet gdyby marzyłaby o tym dniami i nocami. Nagle zauważyła,że ktoś siedzi przed zamarzniętym jeziorem.Ten ktoś był widać tak ponury jak ona.Podeszła do niego i usiadła obok.On odwrócił głowę i zobaczyła kto to jest.Neville Longbottom. -Co się stało Neville?-spytała najcieplej jak potrafiła mimo tego mrożącego zimna w sercu na skórze. -Odczep się ode mnie!-powiedział odpychając rękę,którą chciała go objąć.Po minucie siedzenia jednak załamał się i powiedział jej o tym co się stało. Okazało się,że rzuciła go dziewczyna,krukonka Rosie i to dlatego,że mówiła,że nie chce zadawać się z takim grubym mazgajem jak on.Hermionie zrobiło mu się żal. -Odprowadzę cię-te słowa same wydobyły się z jej ust.Poszli.Gdy znaleźli się przed zamkiem stanęli. -Ty też jesteś smutna-powiedział. -Tak ale nie zrozumiesz tego Neville. -A może jednak?? Neville zbliżył się do niej.Hermiona poczuła dreszcze na całym ciele.Neville zbliżył usta do jej ust,ale ona mu się wywała. -Wybacz Neville nie mogę.Nie teraz-wysapała i uciekła. Jak mogła tak się zachować!?-zmyślała sobie gdy usiadła na ławce.Łzy dopłynęły jej do oczu.-Jestem egoistką!!!!-krzyknęła i rozpłakała się. Nie daleko za drzewem ukrywała się ktoś komu było jej bardzo żal.Chciał do niej podejść i przytulić,ale wiedział,ze ona nie przyjmie tego dobrze. Tak Harry Potter może nie był zbyt przystojny,ale bardzo bystry. I co??? Ps.W następnym odcinku dowiedzie się czegoś o Mike'u ![]() Ten post był edytowany przez Nimbuska2000: 18.08.2004 08:11 -------------------- -To żałosne. No, mam nadzieję, że będziesz się świetnie bawić. Wiesz co, może zaczniesz chodzić z McLaggenem, wtedy Slughorn mianuje was królem i królową Ślimaków...
-Możemy przyprowadzić gości-powiedziała Hermiona, która z jakiegoś powodu zrobiła się purpurowa na twarzy- i zamierzałam zaprosić ciebie, ale skoro uważasz, że jesteś ponad takie głupoty, nie będę nawet próbowała! (...) -Zamierzałaś mnie zaprosić?- Zapytał Ron zupełnie innym tonem. -Wyobraź sobie, że ta.- Odpowiedziała ze złością Hermiona.- Ale jeśli wolisz, żebym chodziła z McLaggenem... (...) -Nie, nie chcę- powiedział bardzo cicho Ron. |
![]() ![]() ![]() |
Nimbuska2000 |
![]()
Post
#2
|
![]() Iluzjonista Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 166 Dołączył: 13.05.2004 Płeć: Kobieta ![]() |
Przepraszam,że tak długo odwlekałam napisanie tego partu,ale wszystkie moje pomysły wyparowały z mej biednej główki
![]() Part 4. Tajemniczy Wielbiciel Droga Hermionko! Chce poczuć smak twych ust, pragne pocałować je. Twoje brązowe włosy są tak piękne I przy nich ja mięknę Twoja inteligencja mnie powala, A twa uroda duszę mi rozwala. I choć poetą nie ostanę i kocham cię kochanie!!!!! Tajemniczy wielbiciel zakochany w tobie po uszy... Hermiona wpatrywała się w liścik wielkimi oczami. Ledwo powtrzymywała się od wybuchnięcia ze śmiechu.Musiała pomyśleć w spokoju. -Hermiono co się stało???-spytał natarczywie Ron. -Nie nic-skłamała, jakoś nie miała ochoty o tym z nim rozmawiać. -Może znajdziemy Harry'ego co?-nadał nie ustawał.-Powinniśmy go obudzić, jeszcze nigdy tak długo nie spał. -Obudź go sam.-na samo wspomienie o Harrym mina jej zmarkotniała.-Ja muszę coś załatwić. I zanim znów zaczął ją wypytować, czemu się tak zachowuje, wybiegła z sali. Skierowała się do szkolnych błoń, pod starym drzewem, gdzie wczoraj znalazł ją Harry. I znowu poczuła uczucie obrzydzenia do samej siebie. Odsunęła od siebie tę myśl i wyjęła liścik.Po ponownym przeczytaniu, wybuchła śmiechem.Śmiała się i śmiała nie mogąc przestać.Co za bałwan napisałby taką do niej bzdurę! Hermiona zachichotała. Rok temu byłaby wkurzona,że takie głupoty odciągają ją od pracy, ale teraz... Dostanie listu i to od jakiegoś wielbiciela, wydawało się tak...normalne, że nie mogła uwierzyć, że go dostała i to w tych dniach, które były pełne rzeczy tak dziwnych... Nie wiedziała, jak długo siedziała pod starym dębem. Dopiero czyjeś wołanie, przerwało jej rozmyślania. To był głos...Harry'ego. -O nie tylko nie to!-pomyślała.-Po tym co razem zrobiliśmy nie mam ochoty na rozmowy, a tymbardziej z nim. Zerwała się i pobiegła szybko do dormitorium. Gdy się tam znalazła, położyła się do łóżka mimo, że była dopiero trzecia. Leżała rozmyślając o swoim niegdyś szczęśliwym życiu, aż wreście zasnęła. XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXCzas mijał bardzo szybko... Hermiona nadal była nękana przez przerażający sen i głupie listy od wielbiciela. Zbliżał, się dzień zakochanych. Nigdy nie znaczył on dla niej tak dużo, jak dzisiaj. Była strasznie ciekawa kto wysyłał jej te listy. I być może dzisiaj, dzień przed Walentynkami mogła się dowiedzieć. A jeśli chodzi o Harry'ego to unikała go jak się da.A jeśli już z nim przebywała to oboje nie rozmawiali na 'gorący' temat. Siedziała prawie sama w dormitorium, gdy to się stało. Znana jej sowa usiadła i zostawiła różową kopertę. Hermiona otworzyła i szybko przeczytała. Znów dodał głupkowaty wierszyk, ale zaprosił ją na walentynki! -Zachowuje się jak idiotka-pomyślała, ale ciekawość była silniejsza. Dzień prędko minął i wreście stała w wyznaczonym miejscu czekając na tego mężczyznę. Nagle drzwi pustej klasy w której kazał jej na niego czekać otwarły się z rozmachem. Hermiona zdusiła krzyk. Wszystkich się spodziewała,ale nie jego. Brązowe oczy wpatrywałysię w Hermionę, odgarnął rude włosy i Ron Weasley podszedł do niej. -Kocham cię Hermiono czy to takie dziwne?-spytał jakimś wilgotnym tonem. -Tak, nie myślałam, że ty... Nie dokończyła po Ron zaczął ją całować. Prawdę mówiąc... podobało jej się. ron robił to w sposób, który nigdy nie znała. Potrzebował dostępu do jej języka. Stali napawając się tą romantyczną chwilą... XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX Od tamtego czasu Ron i Hermiona chodzili ze sobą i chociaż kończyło się tylko na pocałunkach dla tych chwil Hermiona potrafiła zmusić się do szczęścia. Ale było coś co sprawiało, że właśnie słowo zmusić było najodpowiedniejszym określeniem jak czuła się Hermiona. Te spojrzenie, które smutno śledziło każdy jej ruch. Wzrok Harry'ego Pottera. Hermiona siedziała w dormitorium czekając na Rona i Harry'ego. Łzy spływały jej po twarzy.Dlaczego zawsze musi komuś sprawiać ból?? Sobie, Ronowi, Harry'emu. Czy kocha Harry'ego czy Rona? -Dlaczego zachowuje się jak popieprzona debilka!?-wrzasnęła.-Dość mam tego. W głowie zaświtał jej pomysł.Przeciesz jest sposób by skrócić te cierpienia! Zachichotała histerycznie.Zaczęła się śmiać lodowatym głosem. Zaczęła szukać ródżki, ale nie znalazła.Zaklęła pod nosem. -Ale skoro nie wiem gdzie jest ródżka to posłuże się innym narzędziem. Szybko podekstytowana zeszła na dół i zaczęła szukać noża do krojenia składników, którym posługiwali się siedmioklasiści. Znalazła. Wzięła i delikatnie wbiła go w ramię.Poczuła delikatne uczucie bólu i zaczęła wbijać go mocniej i głębiej. Jednak lejąca się krew z ramienia nie wystarczyła jej by poczuć satysfakcje.Zaczęła przecinać sobie żyły w nodze, ręce i... Poczuła, że brakuje jej sił.Obraz się zaczerwieniał i czuła, że zaraz umrze. -Żegnaj Ron i Harry... Nic nie widziała, nic nie słyszała. Nogi ugięły się pod nią i padła na podłogę z hukiem.Wielka kałuża krwi powiększałała się z każdą minutą... I jak???? ![]() -------------------- -To żałosne. No, mam nadzieję, że będziesz się świetnie bawić. Wiesz co, może zaczniesz chodzić z McLaggenem, wtedy Slughorn mianuje was królem i królową Ślimaków...
-Możemy przyprowadzić gości-powiedziała Hermiona, która z jakiegoś powodu zrobiła się purpurowa na twarzy- i zamierzałam zaprosić ciebie, ale skoro uważasz, że jesteś ponad takie głupoty, nie będę nawet próbowała! (...) -Zamierzałaś mnie zaprosić?- Zapytał Ron zupełnie innym tonem. -Wyobraź sobie, że ta.- Odpowiedziała ze złością Hermiona.- Ale jeśli wolisz, żebym chodziła z McLaggenem... (...) -Nie, nie chcę- powiedział bardzo cicho Ron. |
![]() ![]() ![]() |
Kontakt · Lekka wersja | Time is now: 18.06.2025 04:32 |