Na Rozdrożu, czyli mój debiut :D
oferta kolonii Harry Potter Kolonie dla dzieci Travelkids | Szybki i bezpieczny 24h | ![]() ![]() ![]() ![]() |
Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
Na Rozdrożu, czyli mój debiut :D
MeGi_16 |
![]()
Post
#1
|
![]() Iluzjonista Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 137 Dołączył: 31.12.2003 Skąd: Poznan ![]() |
Ostrzegam,że to moje pierwsze w życiu opowiadanie. Z nudów,bo jestem chora,przeczytałam tu chyba wszystko i wzięło mnie na napisanie czegoś własnego.Wierzę,że z każdym partem mój styl się będzie poprawiał.
Co to będzie?Zapewne erotyk,taki mam zamysł,ale postram się,żeby to był taki prawdziwy erotyk,bez przesadyzmu ![]() Niezmiernie proszę o wyrozumiałość dla początkującej i zapewniam,że akcja niedługo się roziwinie ![]() PART I Pociąg zwalniał, właśnie dojeżdżali do stacji w Hogsmeade. +++ Jak zawsze razem, trójka nierozłącznych przyjaciół- Harry, Ron i Hermiona. Rozpoczynali ostatni rok nauki w Hogwarcie, byli już, więc prawie dorośli. Przez wakacje nic się nie zmieniło, ciągle łączyło ich to samo- najprawdziwsza przyjaźń. Dorośli, każdy miał już swój własny bagaż doświadczeń, ale zawsze mogli na sobie polegać. Dwóch chłopaków i ona jedna, byli doskonałym przykładem na to, że może istnieć przyjaźń między kobietą, a mężczyzną bez żadnych podtekstów... +++ -No, no Granger zmieniłaś się przez wakacje!- Wykrzyknął Malfoy, gdy grupa Gryfonów wraz ze Ślizgonami zmierzała do Wielkiej Sali. Hermiona spojrzała zdziwiona na blondyna. -Ty również- pomyślała-, ale nie była w stanie tego powiedzieć. Musiała jednak przyznać, że Draco wydoroślał. Przede wszystkim urósł, nie był już niskim chłopaczkiem o lichych blond włosach, wręcz przeciwnie. Według dziewczyny miał około 180 centymetrów wzrostu, nie nosił już fryzury „na bombkę”, na jego głowie panował teraz artystyczny nieład- włosy miał dość krótkie i bardzo potargane, jednak ciągle pozostawały niemalże białe. Przemknęło jej przez myśl, że on wygląda trochę jak Harry... -Nie przypominasz już tak strasznie wiewiórki, lepiej ci w krótkich włosach- ciągnął Draco, a dziewczyna mimowolnie zarumieniła się-, ale Granger na Boga, ty strasznie przytyłaś!!! Ślizgoni ryknęli śmiechem, najbardziej śmiała się Pansy Parkinson, która od dawna szalała za Malfoyem. -Trzymajcie mnie, zaraz mu przyłożę- wykrztusił przez zaciśnięte zęby Ron. -Nie trzeba, on ma chyba trochę racji, za dużo lodów zjadłam w te wakacje- powiedziała Hermiona i musiała przyznać, że ledwo mieściła się w zeszłoroczne jeansy. -Ależ Hermiono wyglądasz przecież świetnie!!- Wykrztusił zdziwiony Harry- wam dziewczynom, to zawsze się wydaje, że jesteście za grube! -Może masz rację, ale na wszelki wypadek ograniczę się trochę na dzisiejszej kolacji- dodała dziewczyna i skierowała się w stronę stołu Gryffindoru. +++ Od tamtego dnia minął już tydzień, rok szkolny zaczął się na dobre. Mnóstwo sprawdzianów i prac domowych, sprawiało, że wielu uczniów do późna siedziało nad księgami w szkolnej bibliotece. -Już 1 w nocy, a ja mam jeszcze przed sobą tyle roboty- pomyślała, Hermiona, która jak zwykle wzięła sobie kilka dodatkowych przedmiotów i jak zwykle zostawała nad książkami zupełnie sama. Chociaż musiała przyznać, że wtedy pracowało się jej najlepiej, lubiła ciszę i samotność. Nie mogła znieść hałasu, który pojawiał się wraz z nadejściem godziny 20, kiedy to najwięcej uczniów schodziło do biblioteki. Niektórzy zamiast uczyć się, urządzali sobie coś w rodzaju towarzyskich spotkań i dyskutowali na tematy zupełnie nie związane ze szkołą, inni wyszukiwali księgi z różnymi dziwnymi zaklęciami i rzucali ja na siebie, co wywoływało salwy śmiechu wśród większości pozostałych uczniów, kilka razy natknęła się nawet na pary obściskujące się w najciemniejszych kontach biblioteki. Ale teraz miała spokój, pomiędzy regałami nie było już chyba nikogo, a otaczające ją stoły były na pewno puste.- No jeszcze tylko eliksiry, wypracowanie na temat...-Głośno myślała. -Może ci pomóc Granger?- Ktoś szepnął, dziewczyna mimowolnie podskoczyła- no nie mów, że się mnie boisz- zadrwił... -Malfoy daj mi spokój- powiedziała Hermiona nie odrywając oczu od księgi. -Może łaskawie byś na mnie spojrzała, kiedy do mnie mówisz?- Spytał, a w jego głosie można było wyczuć nutkę zniecierpliwienia. -A może łaskawie byś sobie stąd poszedł i pozwolił skończyć pracę domową- wykrztusiła powoli podnosząc głowę...I znowu podskoczyła ze strachu, twarz Dracona była tak, blisko, że prawie dotykali się nosami. Zaległa cisza. Malfoy leciutko się uśmiechnął. -A jednak ty się mnie boisz, co?- Zapytał ponownie chłopak i nie czekając na odpowiedź dodał-ucz się...kujonie!- I odszedł. Hermionie wydawało się, że chyba nawet puścił jej oczko... -Nie bądź głupia, przecież to bezczelny smarkacz, a do tego wróg!- Skarciła się w duchu. I powróciła do wypracowania. Tymczasem Snape przechadzał się po korytarzach i wyłapywał uczniów, którzy nie byli jeszcze w swoich dormitoriach, jednak największą satysfakcję miał wtedy, gdy w jakimś ciemnym koncie znajdował pary w dwuznacznych sytuacjach. Jacy oni są jeszcze głupi- myślał- zamiast zamknąć się w dormitoriach i mieć tam spokój, to oni ukrywają się za jakimiś posągami i myślą, że tam ich nikt nie znajdzie...- Rozmyślania przerwało mu nikłe światełko, które dobiegało z biblioteki- Ha! Myślą, że tam nie wejdę? Jeśli tak, to się grubo mylą..- i ruszył szybko w tamtą stronę. Otworzył ostrożnie drzwi, mając cichą nadzieję na to,że zobaczy coś ciekawego...-Granger?! Tak mogłem się tego spodziewać- pomyślał- Któż inny mógłby tu do późna siedzieć. Tylko czy to na pewno ona...?-Stał w drzwiach i przyglądał się dziewczynie- bez wątpienia urósł jej biust...Cholera, czemu zawsze oceniam siódmoklasistki pod tym kątem!!?? No, ale temu się nie da zaprzeczyć, nie jest już wiewórą...I całkiem ładna z niej hmm kobieta... Po cichu podszedł bliżej i powiedział: -Sama pójdziesz do łóżka, czy może mam cię tam zanieść? Hermiona zaskoczona obróciła głowę i ujrzała ze sobą Snape’a... -Kurde jeszcze jego tutaj dziś nie było-pomyślała, ale odpowiedzieć musiała zupełnie, co innego: -Właśnie skończyłam i już idę do dormitornium. -A, nad czym tak właściwie pracujesz?- Spytał profesor i nim zdążyła cokolwiek zrobić, on pochylił się i zajrzał w jej notatki dotyczące eliksirów. Poczuła ostry zapach męskiej wody kolońskiej, przypominał jej trochę perfumy jej ojca. Musiała przyznać, że był to ładny zapach. -Aaaa eliksir wielosokowy...Widzę, ze wiele wiesz na jego temat...-Powiedział cicho. -Wbrew pozorom nawet lubię eliksiry-odpowiedziała i zapragnęła znaleźć się już w swoim łóżku -A może masz ochotę dołączyć do kółka młodych mistrzów tego przedmiotu-szepnął jej do ucha. -To znaczy- spytała odwracając głowę i jednocześnie trochę się od niego odsuwając. -To znaczy, że masz przyjść w piątek o 20 do sali eliksirów i wtedy się przekonasz- powiedział już normalnym tonem- a teraz- jednym machnięciem różdżki złożył jej książki i wprawił je w lewitację- pójdziesz ze swoimi książkami do dormitorium, gdzie za chwilę położysz się spać! -Ależ jak pan profesor sobie życzy- odpowiedziała drwiącym tonem. -Dobranoc- powiedział Snape patrząc jej prosto w oczy- przyjdę cię sprawdzić- dodał szeptem i wyszedł zanim zdążyła cokolwiek zrobić. -Dobranoc- burknęła Hermiona pod nosem i ruszyła w stronę drzwi, prowadząc przed sobą swoje książki.- Cóż za dziwny wieczór- pomyślała. Przez całą drogę do wieży Gryffindoru nie opuszczało jej uczucie, że ktoś ją obserwuje... Ten post był edytowany przez MeGi_16: 04.10.2004 14:41 -------------------- "Czymże jest życie, jeśli nie szeregiem natchnionych szaleństw? Trzeba tylko umieć je popełniać! A pierwszy warunek: nie pomijać żadnej sposobności, bo nie zdarzają się co dzień." George Bernard Shaw (1856 - 1950)
--- "Dla Ciebie mógłbym zrobić wszystko co zechcesz powiedz tylko... Naprawdę na dużo mnie stać" Myslovitz Dla Ciebie warto żyć =* Hej Kolejorz,hej Kolejorz,heja heja hej Kolejorz!!! |
![]() ![]() ![]() |
Teodora |
![]()
Post
#2
|
Ścigający Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 260 Dołączył: 18.06.2004 Skąd: dworzec kurski Płeć: Kobieta ![]() |
może wyniknąc z tego coś ciekawszego, ale ja jestem optymistką... więc
właśnie długowłosy dracon wymiata!!! -------------------- m
|
MeGi_16 |
![]()
Post
#3
|
![]() Iluzjonista Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 137 Dołączył: 31.12.2003 Skąd: Poznan ![]() |
no to spłodziłam część nr.2...przepraszam za wszystkie przecinki,ktore znajdują się w miejsach, w których ich być nie powinno i za te,których nie ma tam gdzie być powinny
od razu mówię,że "erotyzmu",to tu jeszcze nie ma,bo muszę się trochę rozkręcić... ![]() ![]() PART II Gdy obudziła się rano, pierwsze, co przyszło jej na myśl to, Snape. - Czy rzeczywiście był tu żeby mnie sprawdzić, czy może chciał mnie tylko nastraszyć żebym położyła się szybko do łóżka..?! Hermiona podeszła do lustra, spojrzała na swoją piegowatą twarz i zmarszczyła brwi, gdy jej wzrok spoczął na małym pryszczu Jak ja uwielbiam dojrzewanie- mruknęła sama do siebie i wyjęła z szuflady specjalną maść, którą kupiła na Pokątnej. Na szczęście ona zawsze zmniejszała wypryski. Wolała pozbywać się ich bardziej tradycyjną metodą, niż za pomocą różdżki, jeszcze aż tak bardzo się od niej nie uzależniła. Otworzyła swój kufer i z niepokojem spojrzała na jego zawartość- W co ja się mam dzisiaj ubrać?- ostatnio zdarzało jej się to coraz częściej. Całe życie nie przywiązywała zbyt wielkiej wagi do tego, co ma na sobie, a od kilku miesięcy codziennie rano miała problem, co na siebie włożyć. Po kilku minutach rozmyślania zdecydowała się na czarną spódnicę i szary golf, na który założyła pulower z godłem Gryffindoru na piersi. Przypudrowała trochę nos, a rzęsy przeciągnęła czarnym tuszem. -Dla kogo ja to w ogóle robię-pomyślała. Zeszła do pokoju wspólnego, w którym spotkała Parvati i razem ruszyły do wielkiej sali. W dni powszednie na pierwsze śniadanie schodzili prawie wszyscy uczniowie, więc stoły jak zwykle zapchane były uczniami. Przeciskając się pomiędzy tymi, którzy skończyli już jeść, a tymi, którzy dopiero zmierzali do swojego stołu, Hermiona uważnie wypatrywała znajomych. Przez chwilę jej wzrok zatrzymał się przy długim stole Slytherinu, a dokładniej na Malfoyu, którego blond czupryna odróżniała się od fryzur pozostałych uczniów. Opowiadał coś kolegom mocno przy tym gestykulując. Zaraz potem jej wzrok przeniósł się na Pansy, która wpatrzona była w Draca jak w obraz, ale on nie zwracał na nią najmniejszej uwagi. Dziewczyna nie mogła pojąć, co ta zarozumiała Parkinson może widzieć w tym kościstym, fałszywym blondynie. Chociaż zważywszy na ich wredne charakterki, to doskonale pasowaliby do siebie. -Hej Hermiono tu jesteśmy- usłyszała znajomy głos i ujrzała Rona machającego do niej srebrną łyżką. -Cześć chłopaki! Jak się spało-zaczęła luźną rozmowę siadając i łapiąc za tosta, żeby za chwile rozsmarować na nim wiśniowy dżem. -Biorąc pod uwagę fakt, że mamy dziś dwie godziny eliksirów, do tego ze Ślizgonami, to nienajlepiej- Harry dolewał sobie owsianki. -Eliksiry zawsze mamy z nimi- odpowiedziała Hermiona gryząc grzankę, a jednocześnie wodząc wzrokiem po Wielkiej Sali. -Niestety! Jakby nie mogli nas połączyć z Krukonami albo nawet z Puchonami, a nie ciągle z tymi...-marudził Ron przeglądając swoje wypracowanie, ale Hermiona w ogóle go nie słuchała. Wpatrzona była w Snape’a, który świdrował ją swoimi czarnymi oczami. Nawet sama nie wiedziała, dlaczego, ale nie chciała tego przerywać. Nagle zdała sobie sprawę z tego, co robi i szybko odwróciła wzrok. Odłożyła do połowy zjedzoną grzankę i napiła się trochę dyniowego soku ze szklanki Harry’ego. -Ja już skończyłam- powoli zaczęła wstawać od stołu. -Jak to nie będziesz już nic więcej jadła- oburzył się Ron, który usta miał wypełnione jakimś ciastem, którego Hermiona nie była już w stanie zidentyfikować. -Dieta! A poza tym muszę jeszcze coś załatwić...w bibliotece- dodała szybko i wybiegła z wielkiej sali. Czuła się, co najmniej dziwnie. Nauczyciel, którego w dodatku nienawidziła, patrzył na nią w sposób...Trudno jej było porównać to spojrzenie do czegokolwiek, może trochę przypominało to, jakim obrzucali ją mężczyźni kilka lat temu na wakacjach we Francji, gdy zmęczona upałem zmierzała do morza się trochę ochłodzić. Musiała przyznać, że nie było to najmilsze uczucie. -O Boże, czy on na mnie leci, czy tylko mi się tak wydaje? Jest moim profesorem, dużo starszym ode mnie, ma strasznie żółte zęby, jego włosy są wiecznie przetłuszczone, a na dodatek ja go przecież nie znoszę. Nie może znieść tego, że znam odpowiedź na prawie każde jego pytanie, nie może znieść tego, że przeze mnie na każdej lekcji musi dodawać Gryfonom punkty! Przecież to jest jakiś absurd! Chyba się nie wyspałam...- z kłębkiem takich myśli w głowie mimowolnie zmierzała cichymi korytarzami szkoły do biblioteki. Tak, to było bez wątpienia jej ulubione miejsce w całym zamku. Gdy tylko otworzyło się drzwi czuć było zapach starych, opasłych tomisk niezliczonej liczby ksiąg, które się tu znajdowały. Nawet, kiedy nie miała nic konkretnego do roboty, Hermiona przychodziła tutaj w poszukiwaniu jakiejś ciekawej książki, którą mogłaby poczytać przed zaśnięciem. Zawsze znajdowała tu swego rodzaju ukojenie, po ciężkim dniu w szkole. Także tym razem miała nadzieję znaleźć tu trochę spokoju, którego tak bardzo potrzebowała już od samego rana. Weszła i po ciuchu skierowała się do działu „Eliksiry”, miała zamiar przeczytać jeszcze kilka istotnych rzeczy, które pomogłyby wykazać się jej na dzisiejszych lekcjach. Jak zawsze, kiedy błądziła między półkami wyłączała się, dziś również, więc nie była w stanie dostrzec Malfoy’a, który kręcił się po tym samym dziale. Chłopak spostrzegł ją dopiero po chwili, trzymała w ręku wielką księgę i z zaciekawieniem studiowała jedną ze stron. Przeciągnął wzrokiem po całej jej sylwetce, zatrzymał się jednak na nogach, smukłych i zgrabnych, opinanych przez czarne rajstopy. -Co, jak co, ale to są jedne z najładniejszych nóg, jakie widziałem w Hogwarcie. Kto by pomyślał, że należą do tej szlamy. Ogólnie też jest niczego sobie, wyładniała, nawet tak strasznie nie widać, że przytyła- myślał Draco przyglądając się Gryfonce. Jej rozpuszczone, kasztanowe loki opadały zgrabnie na ramiona, piwne oczy wodziły za tekstem książki, a usta, co jakiś czas otwierały się szepcząc niektóre słowa czytanej lektury. Widok skupionej dziewczyny niewiadomo, dlaczego uspakajał Ślizgona- Kiedy jej cała uwaga zwrócona jest na książkę, wtedy nawet nie jest taka pyskata. Może by się trochę nią pobawić... -Nie za krótka ta spódniczka Granger- powiedział cicho, tak, aby nie zwrócić na siebie uwagi bibliotekarki, która miała wyczulony słuch na głośnie rozmowy- od kiedy to pokazujesz swoje nogi? -A od kiedy ty tak dużo czasu spędzasz w bibliotece?- szepnęła trochę poirytowana- Nie jesteś czasem za głupi na to miejsce? -Nie ładnie jest odpowiadać pytaniem na pytanie. Twoi mugole nie nauczyli Cię dobrych manier? Myślałem, że chociaż na tyle ich stać.- mówił podchodząc bliżej. -Nie obrażaj moich rodziców Malfoy- powiedziała zatrzaskując energicznie księgę i zaczęła odkładać ją na swoje miejsce- a ubierać się będę w to, co mi się podoba, a nie tobie! -A czy ja mówię, że to mi się nie podoba? Wręcz przeciwnie- ciągnął- a tak poza tym, to pobrudziłaś sobie lwa. -Jakiego lwa, co ty wygadujesz? -Tego- długi palec chłopaka wskazywał prosto na godło Gryffindoru, znajdujące się na piersi pulowera dziewczyny. -Ohhh Malfoy! Wstrętny zboczeńcu, gdzie ty mi się patrzysz- wyszeptała, krzyżując ręce na piersiach, a jej policzki wyraźnie się zaróżowiły. -To chyba wiśniowy dżem, jeśli mnie wzrok nie myli- dodał i wyszczerzył swoje białe zęby w łobuzerskim uśmiechu- to na razie Granger, do zobaczenia na zajęciach!- wyszeptał mijając ją. Hermiona stała przez chwilę totalnie zdezorientowana. Zażenowanie i wstyd mieszały się z uczuciem złości. Tak do końca to nie zdawała sobie chyba sprawy z tego, co się przed momentem stało. Ten wstrętny Malfoy gapił się na jej piersi, wyraźnie zasugerował, że ma ładne nogi i chyba trochę nieudolnie ją podrywał. Wiedziała, że wydoroślał, ale że do tego stopnia...Przywołując sobie jego sylwetkę w głowie stwierdziła, że on chyba wcale nie jest taki wstrętny... Tymczasem Draco zmierzał powolnym krokiem w kierunku lochów. Wolał być wcześniej, w końcu był pupilkiem Snape’a, więc nie chciał mu podpaść. Myślał o Granger i delikatnym rumieńcu, który zalał jej policzki, gdy on spoglądał na jej piersi. Nie była może ona super modelką, ale miała „to coś” w sobie. -Nie żebym planował z nią być, przecież to jest szlama! Ale mogę się trochę pobawić jej kosztem...- stwierdził, dochodząc do sali eliksirów. Kiedy dziewczyna się już trochę uspokoiła, stwierdziła, że czym prędzej musi udać się na lekcje, bo inaczej się spóźni. Ruszyła szybkim krokiem w kierunku wyjścia, nie chciała drażnić pani Pince swoim biegiem. Nagle ktoś równie szybko wyszedł zza pierwszej półki i zderzył się z nią. Odrzuciło ją dość mocno do tyłu, a nieznajomemu wypadły książki z rąk. Tak, bo to bez wątpienia był chłopak i to dość wysoki... -Sorry! Bardzo cię przepraszam- wykrztusił- oo cześć Hermiona! Dziewczyna zaskoczona spojrzała w górę na twarz chłopaka. Przez myśl przechodziło jej tylko: „Kim ty w ogóle jesteś?”. I nagle skojarzyła, kto to! „Przecież to ten mały Colin Creevey, głupia!” Bez wątpienia, to on już taki mały nie był, przewyższał Rona chyba o głowę! W niczym nie przypominał chłopaczka o mysich włosach, który wiecznie uganiał się za Harrym. Wręcz przeciwnie, miał teraz jasno- brązowe włosy sięgające za uszy, był bardzo wysoki i dobrze zbudowany, a na dodatek uśmiechał się do niej figlarnie. -Hey Colin! Przepraszam, ale nie poznałam cię. Chyba trochę się zmieniłeś-wydukała czując, że robi się czerwona na twarzy i szybkim ruchem znów założyła ręce na piersiach, aby Colin nie mógł dostrzec plamy na godle Gryffindoru. -No chyba trochę urosłem... -Trochę? Przecież ty jesteś wielki! No i zawsze byłeś taki, eee wątły- nie umiała znaleźć innego słowa, żeby opisać jego ciało. -No grywałem przez wakacje z bratem w quidditch’a- odpowiedział -To chyba dużo graliście- dodała z uśmiechem i nie mogła się opanować przed tym, żeby na niego nie patrzeć. Był strasznie przystojny... -Taaa...Hermiona skoro już rozmawiamy, to miałbym do ciebie pewną sprawę...- zaczął niepewnie. -Słucham- powiedziała wyczekująco, a w myśli stwierdziła, że nie miałaby nic przeciwko gdyby to był wspólny wypad do Hogsmeade. -Mam problemy z transmutacją. To drugi tydzień szkoły, a ja już sobie nie radzę z zamienieniem własnego kufra w owczarka niemieckiego- wyjaśnił, trochę się rumieniąc- no i boję się, że później to już w ogóle nie dam sobie rady z tym przedmiotem, więc chciałem cię prosić o małą pomoc...Mianowicie chodzi mi o coś w rodzaju korepetycji... -Oh...Tak, bardzo chętnie ci pomogę- uśmiechnęła się, ale chyba była trochę zawiedziona. -No to super!! Pasuje ci jutro po kolacji?? -Ok. może być, spotkajmy się w Sali Wejściowej -Będę na pewno, a teraz biegnę na lekcje- schylił się po książki, których nie zdążył jeszcze pozbierać- no to na razie- posłał jej miły uśmiech i wybiegł z biblioteki. -Cześć- odpowiedziała już bardziej sama do siebie. Ruszyła do wyjścia, a dalej w kierunku lochów ciągle rozmyślając o Colinie: -Nie mogę zaprzeczyć, że on jest zabójczo przystojny, a zmienił się przez te wakacje chyba nawet bardziej niż Malfoy. I kto by przypuszczał, że on jest rok młodszy ode mnie, no, ale wiek chyba nie jest najważniejszy. Przez cały czas trwania rozmowy z Creevey’m, nie opuszczała jej chęć odgarnięcia jego włosów, które opadały mu na oczy. Zbliżając się do lochów stwierdziła nawet, że przyjemnie byłoby zatopić się w jego objęciach... W podziemiach zamku było jak zwykle zimno i wilgotno. Chyba nikt nie lubił tego miejsca, wyłączając oczywiście Ślizgonów, którzy spędzali tutaj większość swojego czasu. Hermiona szczególnie nie lubiła wałęsać się po tych ciemnych korytarzach, bo kojarzyły jej się z eliksirami, a co za tym idzie- ze Snapem. Teraz było tutaj zadziwiająco spokojnie, nigdzie nie było słychać gwaru uczniów -O Boże już 8.20!! Lekcja zaczęła się ponad 10 minut temu!!- wyszeptała sama do siebie i puściła się biegiem do klasy. Kiedy stanęła przed starymi, drewnianymi drzwiami zapragnęła, aby był już jutrzejszy wieczór, który miała spędzić z Colinem... Pchnęła mocno drzwi i weszła do środka... -------------------- "Czymże jest życie, jeśli nie szeregiem natchnionych szaleństw? Trzeba tylko umieć je popełniać! A pierwszy warunek: nie pomijać żadnej sposobności, bo nie zdarzają się co dzień." George Bernard Shaw (1856 - 1950)
--- "Dla Ciebie mógłbym zrobić wszystko co zechcesz powiedz tylko... Naprawdę na dużo mnie stać" Myslovitz Dla Ciebie warto żyć =* Hej Kolejorz,hej Kolejorz,heja heja hej Kolejorz!!! |
![]() ![]() ![]() |
Kontakt · Lekka wersja | Time is now: 18.06.2025 03:24 |