Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Cecylia - Najstarsza Córka Pierworodnego, tylko coś o magii

Nati
post 16.08.2004 20:22
Post #1 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 108
Dołączył: 09.08.2004
Skąd: Pszów (woj.śląskie)




Wysłałam tutaj jeden rozdział z mojego opowiadania. Jak wam się spodoba to wyślę następne.
Proszę o szczerość, nawet jeśli będzie bolesna. smile.gif dry.gif


1

Początek wszystkiego

- Mam was już dość! Ja muszę harować jak wół, a ty mamo popijasz sobie kawkę, a ty tato… nigdy nie zwracasz na mnie uwagi! - wybuchnęła po raz kolejny Cecylia. Jej życie było codzienną, nieustanną harówką.
Cecylia Kowalska ma krótkie, do ramion czarne włosy (zwykle ma je spięte, ponieważ gdyby jej matka zauważyła, choć mały kosmyk na ziemi nastolatka musiałaby sprzątać wszystko od nowa), dziewczyna ma ciemne oczy koloru granitu, jasną karnacje skóry. Jej matka Karolina Kowalska traktowała ją jak psa, którego można kopać i krzywdzić, a ojciec tak jak powiedziała dziewczyna nie zwracał na nią uwagi.
Karolina Kowalska ma ciemno blond włosy zazwyczaj upięte w wytworne koki i jest wysoka. Pozwala Cecylii pytać o wszystko, ale rzadko odpowiada na któreś z pytań. Kobieta pracowała w “gołębiej poczcie” znajdującej się na rynkui. Sama założyła tą dziwną firmę. Zamiast listonoszy listy roznosiły gołębie. Było to bardzo popularne miejsce, zwłaszcza latem kiedy do Krakowa przyjeżdżało mnóstwo turystów. Interesuje ją tylko szkoła, dziewczyna zawsze odpowiada, że w szkole jest dobrze, choćby dostała parę pał. Nastolatka nie chciała, aby jej matka znała jej uczucia, tylko czasami miała ochotę wykrzyczeć wszystkie swoje żale.
Jej ojciec pił, ale na szczęście nie bił jej; Cecylia wstydziła się go. Zamknęła się przed nim, zawsze, gdy ją o coś pytał odpowiadała wymijająco i rzucała przekleństwami. Wiedziała, że jej rodzice mają nad nią władzę tylko w domu, więc korzystała z życia w szkole robiąc różne dziwne kawały nauczycielom. Nawet chciała żeby jej matka wiedziała, jaką ma córkę. Może wtedy Karolina nie chwaliłaby się nią tak przed znajomymi? Dziewczyna często robiła tym sobie krzywdę i często zaliczała różne kary, ale nie obchodziło ją to, chciała zwrócić na siebie uwagę rodziców.
- Uważasz, że nic dla ciebie nie zrobiłam? A ubrania, jedzenie, kosmetyki, które ci kupiłam? To nic?
Karolina starała się być spokojna, choć jej oczy już szukały miejsca, w które mogłaby uderzyć dziewczynę. Kobietę nie obchodziły uczucia córki, więc nie zważała na to, że kiedy ją bije i wyzywa to dziewczyna czuje ból i nienawiść do niej.
- To tylko rzeczy materialne, które można kupić wszędzie, ale ja chcę odrobiny miłości, uczucia, którego mi nie dajesz!
Cecylia również zaczęła rozglądać się, ale tylko po to żeby znaleźć drogę ucieczki. Wybrała schody na piętro, miała nadzieję, że dobiegnie do nich zanim zrobi to jej matka. Później mogłaby zamknąć się w pokoju. Wiedziała, że jeśli nie zdąży tam dotrzeć może to skończyć się dla niej bardzo źle.
- Gdybym miała serce z lodu nie przygarnęłabym cię z sierocińca! - krzyczała Karolina, choć na jej twarzy gościł uśmiech tryumfu.
- Myślisz, że nie wiem! Ha! Widziałam mój akt urodzenia. Ha, ha, ha!!!
Dziewczyna śmiała się drwiąco. Po raz pierwszy wygarnęła matce zatajenie prawdy o jej pochodzeniu. Nastolatka widziała swój akt urodzenia, gdy miała 10 lat; bardzo się cieszyła, że Karolina nie jest jej prawdziwą matką, zawsze marzyła o jakieś normalnej, kochającej się rodzinie.
- I co z tego?! Twoi rodzice cię zostawili, jesteś przybłędą, głupim bachorem!!!
Karolina wiedziała, że to zrani Cecylię. Rzeczywiście ją to zabolało, ale wiedziała, że nie może dać tego poznać znienawidzonej kobiecie, bo wtedy ona zatryumfuje.
- Dużo z tego!!! A tak przy okazji... nie będę tutaj więcej sprzątać. Ty nic o mnie nie wiesz, nie interesujesz się mną. Jeśli przynajmniej raz porozmawiałabyś ze mną normalnie dowiedziałabyś się czegoś, czym naprawdę mogłabyś mnie zranić! Nigdy nie uważałam cię za prawdziwą matkę!
Dziewczyna, nie zważając już na to, że zaraz Karolina może ją uderzyć, zaczęła się do niej zbliżać. Chciała ją zranić, tak jak ona raniła ją przez lata pobytu w jej domu.
- Musisz zapłacić za ubrania, jedzenie i dach nad głową i za to, że daję ci pieniądze na wszystko, a jak wiem, ty nie masz pieniędzy. Nie masz wyboru! - krzyczała próbując uderzyć Cecylię, lecz ta się cofnęła. Dziewczyna bez słowa pobiegła do swojego pokoju po drodze przewracając wiaderko z wodą. Nastolatka zamknęła za sobą drzwi na klucz, wiedziała, że jeśli tego nie zrobi jej matka przyjdzie tu i będzie chciała ją skatować.
Cecylia rozejrzała się po pokoju, jak ona nienawidziła tego pomieszczenia i w ogóle całego domu! Gdyby ktoś tu wszedł pomyślałby, że nikt w nim nie mieszkał od wielu lat. Tylko ubrania dziewczyny wiszące równo w szafie wskazywały na jej wiek i pokazywały, że jednak ktoś w tym pokoju przebywał i to nawet często. Na środku pomieszczenia przylegając do jednej z ścian stało dziecinne łóżko; tylko z powodu niskiego wzrostu nastolatka mieściła się w nim. Nie było biurka, Karolina nie chciała wydawać zbędnych pieniędzy na przyszywaną córkę, toteż dziewczyna musiała uczyć się siedząc na łóżku.
Cecylia usłyszała szarpnięcie klamki; to jej matka próbowała dostać się do pokoju, ale tym razem dziewczyna postanowiła, że ją nie wpuści bez względu na jej słodkie kłamstewka. Nastolatka, nie zważając na głos matki, podeszła do szafy i mocno w nią uderzyła. Była wściekła. Ostatnio bardzo się zmieniła, zaczęła przeciwstawiać się tyranii matki, coraz częściej myślała o przyszłości i wiedziała, że nie ma zamiaru wiązać jej z tym sterylnie czystym domem, który musiała sprzątać odkąd skończyła sześć lat. We wrześniu Cecylia miała iść do nowej szkoły, do pobliskiego gimnazjum. Bardzo bała się tam iść, nie wiedziała jak uczniowie zareagują na jej zaniedbany strój. Chociaż pochodziła z względnie bogatej rodziny Karolina nie kupowała jej dużo ubrań i dziewczyna czuła się czasami tak jakby chodziła w jakiś obdartych szmatach. W szafie coś się zatrzęsło i Cecylia usłyszała, że coś pęka. To było lustro. “Będziesz miała siedem lat nieszczęść” - powiedziałaby jej matka. Karolina była bardzo przesądna choć nie wyglądała na taką osobę. Nastolatka nie wierzyła w takie brednie, więc otworzyła szafę i skleiła “szkotem” pęknięte, ledwo wiszące na zawiasach lustro.
Przez kolejne dni Cecylia unikała adopcyjnej matki jak ognia; wiedziała, że jeśli ją spotka dostanie jej się za to, że nie sprzątała przez ten czas. Na szczęście Karolina była zajęta pracą w gołębiej poczcie i przesiadywała tam przez cały dzień. Były wakacje, więc nikt w Krakowie nie narzekał na brak klientów. Dziewczyna ciągle przesiadywała w tym wielkim domu, w którym znała dobrze każdy kąt; chociaż była piękna pogoda i chociaż nastolatka bardzo chciała, nie wychodziła na dwór. Bała się, że spotka Karolinę.
W końcu jednak Cecylia przełamała strach i postanowiła, że pójdzie na rynek. Zawsze ją fascynował, było na nim tyle zabytków, a w czasie lata kręciło się tu zadziwiająco dużo dziwnych ludzi. Najwięcej kręciło się po stronie, na której znajdował się posąg Adama Mickiewicza tak jakby nie wiedzieli, że po drugiej stronie Sukiennic również ciągnie się rynek. Dziewczyna usiadła na jednej z ławek i rozpuściła włosy, tylko tutaj mogła pozwolić sobie na taki luksus.
W ciągu wakacji Cecylia często spotykała się z swoją przyjaciółką Anastazją Koczwarą. W jej domu panowało takie ciepło rodzinne, że dziewczyna po prostu musiała wychodzić, ponieważ nie mogła znieść widoku kochającej się rodziny. Anastazja zaś nie lubiła swojej rodziny, uważała, że jej matka jest staroświecka, lubiła za to Karolinę (kiedy do dziewczyny przychodziły koleżanki kobieta ubierała najsłodszą ze wszystkich swoich masek przez co uchodziła za cudowną matkę), chociaż Cecylia często opowiadała jej jaka naprawdę jest ta zimna kobieta.
Nastolatka zamknęła oczy. Nie lubiła słońca (co ją bardzo dziwiło), więc ucieszyła się kiedy chmury je zasłoniły. Większość dziewczyn uważało ją za dziwaczkę z tego powodu. Dziewczyna nie wiedziała dlaczego tak się dzieje, ale słońce ją drażniło; znacznie bardziej lubiła ciemne pomieszczenia. W jej pokoju zwykle okno było zasłonięte grubą, granatową roletą, tylko w nocy dziewczyna otwierała je i patrzyła z góry na nocne życie Krakowa. Gdyby nie to, że w dzień musiała chodzić do szkoły i sprzątać, zmieniłaby całe swoje życie na nocne. Dopiero teraz, kiedy sprzeciwiła się matce i na razie miała wakacje, mogła to zmienić.
Cecylia chodziła spać w ciągu dnia, a w nocy włóczyła się po mieście. Anastazja zwierzyła się jej, że również bardziej lubi noc i razem umówiwszy się na rynku straszyły ludzi z “dobrych domów”; udawały wyjące wilki lub sowy i robiły wszystko to co mogłyby robić w dzień, ale wolały kiedy było ciemno. Dziewczyna również ma czarne włosy jednak bardzo długie, ale jej cera nie jest tak blada jak Cecylii. W przedszkolu na balach przebierańców nastolatka przebierała się za różne trupy, a jej przyjaciółka w czarownice. Zawsze, odkąd się poznały, znalazły wspólny język i trzymały się razem. W tym roku ich drogi miały się jednak rozejść; chociaż miały chodzić do tego samego gimnazjum to w innych klasach. Stazi (Anastazja) zdała do klasy z rozszerzonym angielskim, a Cecylia nie zdawała do żadnej “lepszej” klasy; nie chciała dać Karolinie powodu żeby znów bardziej się nią chwaliła.
Dziewczyna wróciła do domu przed świtem po nocnej eskapadzie z kilkoma przyjaciółmi, którzy tak jak Stazi i ona uwielbiali noc. Dziewczyna weszła tylnym wejściem; nie chciała nikogo budzić. Okazało się, że nikt w tym domu już nie spał. Nastolatka usłyszała stłumione krzyki w salonie, na początku pomyślała, że jej ojciec znów się upił, ale po chwili namysłu podeszła przystawiając ucho do drzwi. Nikt nie kłóci się o czwartej rano, nawet jej rodzice.
- Ona nie dostała listu, nie jest z nimi spokrewniona, a jeśli nawet jest to nie puścimy jej do tej szkoły i będzie po sprawie - mówiła Karolina ściszonym szeptem.
- Cecylia jest z nimi spokrewniona! Nie pamiętasz co mówili nam ci z Domu Dziecka. Co ona miała przy sobie gdy ją znaleziono? Pamiętasz? A teraz czyż nie wychodzi nocami, a w ciągu dnia śpi?! Czy nie zasłania okien aby nie wpuszczać do jej pokoju światła?! Ona będzie chciała chodzić do tej szkoły i my jej nie będziemy mogli zatrzymać. Pozostało nam tylko jedno wyjście, wiesz jakie: albo my ją, albo ona nas kiedyś zabije. Ja chcę żyć i zabiję ją przy najbliższej okazji, ukryjemy ją w piwnicy, w pokoju pod klapą, później zgłosimy jej zaginięcie, a kiedy wszystko ucichnie zakopiemy ją w ogródku. Nikt nie będzie nas podejrzewał, będziemy udawać zrozpaczonych jej zniknięciem. Uda nam się, już nie jeden raz musieliśmy grać i dobrze nam to wychodziło.
Cecylia już nie słuchała, uciekła tylnymi drzwiami. Już postanowiła. Przyjdzie do domu, w nocy, kiedy będą wszyscy spać i zabierze swoje rzeczy; nie pójdzie do szkoły, przecież jest wiele jej rówieśników którzy rzucili budę i żyje im się dobrze na ulicach Krakowa. Już od dzisiaj stanie przy kościele i będzie prosić o pieniądze, lepiej zacząć już teraz kiedy jest mnóstwo zadowolonych turystów, może uzbiera pieniądze i przetrzyma zimę. Ale zanim pójdzie żebrać, musi sprawdzić tę kryjówkę. Wiedziała, że w piwnicy za wielkim regałem z narzędziami jest tajny korytarz, który w pewnym momencie się urywa; nie wiedziała jednak, że jest tam jakaś klapa w podłodze, tam na pewno jest coś ukryte.
Dziewczyna szybko przeszła przez rynek, sprawnie ominęła gołębią pocztę Karoliny. Chciało jej się spać, ale nie mogła zasnąć, musiała pomyśleć. Nie miała pojęcia o jakich krewnych mówili jej adopcyjni rodzice, o jakim liście i co z tym wspólnego miało gimnazjum, do którego nie chcą jej tak nagle puścić! I co miała przy sobie, kiedy ją znaleźli? Puściła się biegiem, po kilkunastu minutach była już w małym, ciemnym i obskurnym parku. Właśnie wczorajszej nocy zdemolowali tu ławkę. Nastolatka po raz pierwszy uśmiechnęła się; jej paczka przyjaciół pasowała tutaj jak ulał. W nocy w tym parku było mnóstwo pijaków i spotykających się potajemnie par, nie brakowało tu również takich ludzi jak dziewczyna. Cecylia usiadła na jednej z obdrapanych ławek, w oddali zobaczyła jakąś kapliczkę i odwróciła od niej wzrok. Nastolatka nie uważała się za zbyt wierzącą osobę, kiedyś chodziła do kościoła co niedzielę tak jak jej kazała matka, ale teraz kiedy odezwał się w niej bunt nie odwiedzała kościołów od kilku dobrych tygodni. Wiedziała, że Bóg istnieje, ale myślała, że nie interesuje się nią, bo gdyby się nią interesował nie ulokował by jej w takiej okropnej rodzinie, która teraz chce ją zabić! Dlaczego właściwie oni chcą ją zabić? Fakt, mówili, że jeśli oni nie zabiją jej to ona ich, ale przecież teraz każdy w tych czasach może popełnić morderstwo. Dziewczyna nie rozumiała, ale wkrótce miało się to zmienić.



Ten post był edytowany przez Nati: 17.09.2004 15:07


--------------------
Harry Potter wywrócił moje życie do góry nogami ale w takiej pozycji jest ono o wiele cikawsze :P
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
 
Closed TopicStart new topicStart Poll
Odpowiedzi
Nati
post 01.11.2004 18:48
Post #2 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 108
Dołączył: 09.08.2004
Skąd: Pszów (woj.śląskie)






7

Kruk

Cecylia ponownie zaczęła chodzić na pokazy, a okularni-ca znów zabierała ją z jej komnaty. Na szczęście nie dowie-działa się o odwiedzinach w wieży. Nastolatka też pogodziła się z Olą i Stazi. Co jak co, ale ich interwencja na nic się nie zdała. Dziewczyna nadal utrzymywała kontakt z Jac-kiem. Co noc z półki ściągała świeczkę, zapalała ją czarem, którego nauczyła się od chłopaka i migała z nim. Dzięki jej wizycie chłopak zaprzyjaźnił się z Bzykiem; czasami nawet razem mrugali do niej. Nie bała się, że Radek ich wyda. Chłopak nie cierpiał tej szkoły i zrobiłby wszystko aby się jej przeciwstawić. Cecylia bardzo się cieszyła, że Bzyk znalazł przyjaciela. Z tego co mówiły jej Anastazja i Ola do chłopaka nikt się nie odzywał.
Podczas swojej wycieczki zapoznawczej w dniu swoich urodzin dziewczyna zauważyła jeszcze inną, dziwną rzecz. Wszyscy starsi uczniowie mieli na serdecznym palcu pier-ścionek podobny do obrączki tylko był on srebrny, wysadzany jakimiś czarnymi kamieniami. Wszyscy też mieli czarne, dłu-gie włosy i ciemne stroje. W ogóle cały zamek był pogrążony w ciemnościach. Tylko z pochodni i świeczek biło światło. Było ono migotliwe i często gasło. Piekiełko wyglądało zu-pełnie tak samo jak w starych bajkach. Ciemne, owiane jakąś tajemnicą, w trudno dostępnym miejscu.
Dzięki odnowieniu znajomości z Olą i Anastazją nasto-latka dowiedziała się coś niecoś o szkole. Dziewczyna nigdy już nie powiedziała o nich, że są jej przyjaciółkami. Nadal nie mogła im wybaczyć tego, że ją zdradziły żeby lepiej wyjść w oczach nauczycieli. Im naprawdę podobała się ta szkoła. Cecylia dowiedziała się, że część nauczycieli nie są zwykłymi ludźmi. Było dwóch wilkołaków, którzy znikali w czasie pełni księżyca z zamku (czasami widziała jakieś po-stacie na dziedzińcu szkoły i myślała, że to właśnie oni), była też kobieta-wampir i postać mająca głowę i tułów dłu-gowłosej kobiety, a resztę ciała konia. Po korytarzach szkoły latał kruk pilnując porządku, bardzo często przery-wał bójki dziobiąc co niektóre osoby. Pierścienie, które nosili uczniowie dostawało się w Nowy Rok.
Najgorszą jednak rzeczą jaką dowiedziała się od dziew-czyn było to, że w tej szkole nie było ani świąt ani wakacji! Ola i Stazi były szczęśliwe z tego powodu. Chciały jak najwięcej się nauczyć, a wakacje tylko by im w tym przeszkodziły. Dla Cecylii był to koszmar. Jak stąd uciek-nie, kiedy nie może nawet korzystać z wakacji? Tylko, kiedy miałaby możliwość wyjazdu z tej szkoły, mogłaby uciec! Te-raz zostanie tutaj na zawsze. To rzeczywiście jest piekło. Nie ma wyboru. Właśnie przed tym ostrzegała ją adopcyjna matka. Gdyby powiedziała jej wcześniej, gdyby wiedziała, może nie pojechałaby do tej szkoły. Ale przecież Karolina mówiła, że i tak nie ma wyboru. A ten liścik dołączony do folderów? Brzmiał jak rozkaz, którego nie można złamać. Czy już wtedy nie miała wyboru?
Nastał październik i w szkole zrobiło się przeraźliwie zimno. W pierwszym tygodniu tego miesiąca do jej pokoju we-szła okularnica z jakimiś paczkami. Były zapakowane w brą-zowy papier.
- Przyniosłam nowy strój Najstarszej Córki Pierworodne-go; sweter, płaszcz, zimowe buty i szal - powiedziała ko-bieta i położyła paczki na pajęczym stole.
- Po co mi to wszystko, kiedy nie mogę stąd wychodzić?
- Już niedługo Najstarsza Córko.
- Tak trzy miesiące to bardzo krótki okres czasu - po-wiedziała ironicznie Cecylia. - Do tego czasu umrę tu z nudów i nikt nie będzie o tym wiedział.
- Nie kuś losu Najstarsza Córko Pierworodnego. Jeśli tak bardzo tego pragniesz, życzenie Najstarszej Córki może się spełnić - powiedziała okularnica, a dziewczyna zaśmiała się.
- Jeszcze powiedz, że spełni mi je złota rybka. Możesz wyjść? Chciałabym się przebrać.
Kobieta od razu spełniła rozkaz, a nastolatka otworzyła jedną z paczek. Cecylia od razu ściągnęła z półki świeczkę i zapaliła ją. U Jacka świeciła się latarka.
- Mam twój strój - zamigała i zaśmiała się. W jednej z paczek były czarne spodnie z gwiazdkami.
- A ja twój - mignął chłopak. Nagle dziewczyna usłysza-ła kroki. Jej słuch był już bardzo wyczulony. W szkole była już grubo ponad miesiąc.
Nastolatka szybko zgasiła świecę omal nie zrzucając jej z okna. W ostatniej chwili zdążyła ją chwycić. Tego nauczy-ła się na lekcjach szermierki. Refleks był bardzo ważny.
Do pokoju ponownie weszła okularnica.
- Zapomniałam powiedzieć Najstarszej Córce Pierworodne-go. Jutro Najstarsza Córka nie będzie miała szermierki. Pan Szpunk źle się czuje - powiedziała kobieta.
- Dobrze, a przy okazji pomyliliście paczki. Ta chyba powinna należeć do Ja... Najstarszego Syna Pierworodnego - powiedziała. Mało brakowało a wymieniłaby imię Jacka. Nikt go nie znał, a co dopiero ona nie powinna go znać. Okular-nica pootwierała resztę paczek i sprawdziła czy z nimi wszystko jest w porządku. Okazało się, że tylko spodnie na-leżały do chłopaka. Kobieta wzięła paczkę i wyszła z sy-pialni. Jeszcze na schodach Cecylia słyszała jak lamentowa-ła, bo: “Najstarsza Córka Pierworodnego zobaczyła ubranie Najstarszego Syna Pierworodnego”. Dziewczyna zaśmiała się, czasami czuła się zupełnie jak jakaś wielka dama, wszystko przez tą głupią nazwę. Nastolatka nie zapalała jeszcze świeczki, wiedziała, że za chwilę do pokoju Jacka wejdzie okularnica i da mu dobry strój. Później kobieta przyjdzie znów do Cecylii z jej suknią.
Tak też się stało. Dopiero teraz dziewczyna zauważyła jak bardzo urosła. Założyła suknię i przełożyła do niej wszystkie fiolki i inne rzeczy.
Zbliżał się koniec października. W wolnym czasie Cecy-lia czytała książki magiczne i uczyła się nowych zaklęć (nawet bardzo dobrze jej szło). Nadal migała z Jackiem, ale już coraz rzadziej. Chłopakowi zabrano latarkę, ktoś dowie-dział się, że nadal się ze sobą kontaktują. Nastolatka znów pokłóciła się z Anastazją i Olą, które ciągle wmawiały jej, że nie powinna znać Jacka. Na jakiś czas musieli zawiesić miganie, ale nawet gdy to zrobili ciągle byli pilnowani i nawet w ciągu dnia ktoś im towarzyszył. Dziewczyna nie po-trafiła tego znieść. Ola i Stazi przychodziły do niej co noc i opowiadały co dzieje się w szkole. Cecylia zaprzesta-ła uczyć ich szermierki, wymawiała się od tego mówiąc, że nauczyła ich tyle ile sama na razie umie; tak naprawdę bała się, że kiedyś będą lepsze od niej. Zamiast tego razem uczyły się nowych zaklęć i czasami wypróbowywały na sobie. Nastolatka nie miała ochoty w tym uczestniczyć, ale była w szkole magii i nie miała wyboru. Jak zresztą zawsze.
Cecylia czuła się samotna. Chociaż ciągle przychodziły do niej dziewczyny wiedziała, że z nimi nie może szczerze porozmawiać. One uwielbiały zamek i czarną magię.
Dziewczyna ciągle zamknięta pogodziła się z swoim lo-sem. Nie mogła wychodzić, bardzo wątpiła czy po Nowym Roku coś się zmieni. Jednak rzeczywistość malowała się w czar-nych barwach. Czasami nastolatka cieszyła się z swojego za-mknięcia.
Od jakiegoś czasu Ola i Anastazja przychodziły do niej całe w siniakach i zadrapaniach. Chociaż Cecylia pytała milczały jak grób, albo mówiły, że spadły ze schodów lub coś podobnego. Jednak pewnego dnia w końcu przełamały mil-czenie.
- Starsi uczniowie za niedługo mają wychodzić i będą zdawać test no i pozwoliliśmy im ćwiczyć... na sobie - wy-tłumaczyła Ola lekko speszona.
- Chyba nie pytali was o pozwolenie - powiedziała sar-kastycznie Cecylia widząc zawstydzoną minę kumpeli.
- Daj spokój, to świetne doświadczenie. W końcu czuję się jak w szkole magii, a nie na wakacjach w jakimś starym zamku! Oni pokazują nam nowe czary, myślałaś że skąd znamy ich tyle? Poza tym dowiedziałyśmy się też kilka rzeczy o Nowym Roku. Na pewno będzie ekstra, już nie mogę się docze-kać - mówiła zachwycona Stazi.
- Co wiesz? Powiedz - poprosiła nastolatka robiąc nie-winną minkę. - Ciągle się zastanawiam co będziemy musieli zrobić i dlaczego dopiero wtedy zobaczę się z Jackiem.
- Powiemy ci jeśli obiecasz, że nie będziesz migać z Najstarszym Synem Pierworodnego. Wiesz, że to nie jest zgodne z przepisami, może ci to tylko zaszkodzić - przeko-nywała Ola. Cecylia gorączkowo myślała. Czy warto przestać kontaktować się z jedynym przyjacielem dla kilku informa-cji?
- Dobra - powiedziała. Przecież nikt nie musi wiedzieć, że nadal do siebie migają. Ola popatrzyła z zdziwieniem na Stazi, ale ona już zaczęła opowiadać z przejęciem.
- W Nowy Rok ma być jakaś uroczystość w jadalni. Ma tam być stolik, na którym ma leżeć sztylet i trzynaście srebr-nych pierścieni z czarnymi kamieniami. Podobno pierścieni nie można zdjąć. Oznaczają więź z czarną magią, podobno biali czarodzieje mają takie same tylko z białymi kamienia-mi. Wracając do Nowego Roku. Najpierw do stolika mają po-dejść po kolei dziewczyny. W skrzynce obok mają być gołę-bie. I teraz najlepsze: mamy zabić jednego gołębia własnym sztyletem! Mamy dostać własne sztylety! Później na znak przyjęcia do szkoły zakładamy pierścienie. Tak samo robią chłopcy. Ty i Najstarszy Syn Pierworodnego macie wyjść na końcu jako gwiazdy wieczoru. Najpierw zakładacie sobie na-wzajem pierścienie, no wiesz: ty jemu, on ciebie. Osoba, która pierwsza zakładała pierścień bierze sztylet leżący na stoliku i nacina sobie dłoń...
- Później robi to samo z dłonią tej drugiej osoby z słowami: “Moja krew, twoja krew-nasza krew” i później mamy sobie ścisnąć zakrwawione ręce. To już wiem od dawna. To ja mam mieć sztylet - dokończyła zniecierpliwiona Cecylia.
Dziewczyna wyciągnęła cienki nóż z swojej podkolanówki i podrzuciła go w górę aby po chwili znów go złapać. Bała się Nowego Roku. Chociaż wiedziała co ma zrobić już od po-nad miesiąca, ciągle przeszywał ją dreszcz na myśl, że ma przeciąć dłoń Jacka. O siebie się nie martwiła, ale brzy-dziła się kiedy myślała, że ma zrobić krzywdę komuś kogo już bardzo dobrze znała i lubiła. Dziewczyna ukrywała ten strach, nawet chłopak o niczym nie wiedział, obydwoje uni-kali tego tematu jak ognia.
Cecylia na chwilę bawiła się sztyletem.
- Ale skąd wiesz, że ty pierwsza będziesz zakładać pierścień? - zapytała Ola, chyba trochę przeraziła ją myśl, że Cecylia ma kogoś ciąć.
- Bo to ja dostałam sztylet - wyjaśniła krótko nasto-latka, a Anastazja zaczęła się nerwowo śmiać.
- Ale ty miałaś go tylko przechować. Sztylet zawsze do-staje dziewczyna, chłopaki przynoszą pecha - wyjaśniła Sta-zi uspokajając się. Nastolatka zaniemówiła, sztylet spadł na drewnianą podłogę wbijając się do niej kilka centymetrów przed dziewczyną. Ola popatrzyła z przerażeniem na nóż i na Cecylię, która nie zwróciła uwagi na przedmiot. Już się przyzwyczaiła. Na lekcjach szermierki co chwilę coś cięż-kiego lądowało jej przed samym nosem o mało nie zabijając. Kilka razy zdarzyły jej się małe zmiażdżenia, ale jedna wi-zyta u szamanki (tak nazywano tutaj lekarza) zawsze wystar-czyła aby “zreperować” różne części jej ciała. Nastolatka uczyła się wykorzystywać wszystkie swoje zmysły w szermier-ce. Jedynie chyba nie potrzebowała smaku. Pan Szpunk często opowiadał jej różne historie z jego życia. Kilka razy przy-dał mu się dobry węch, kiedy jakiś opryszek poruszający się bezszelestnie chciał zaatakować go od tyłu. Jedyną rzeczą, która go zdradzała był zapach. Śmierdział.
- Co powiedziałaś? - zapytała Cecylia nadal nie zwraca-jąc uwagi na sztylet, tak jakby w ogóle go nie było.
- Ty tylko masz przechowywać sztylet, ale ja chciałabym to zrobić, tak wbić się w czyjąś skórę - rozmarzyła się Anastazja.
- Tak, tylko najpierw musiałabyś skaleczyć siebie - po-wiedziała i uśmiechnęła się. Może wcale nie będzie musiała użyć sztyletu? Może to Jacek odważy się to zrobić? Nagle dziewczyna posmutniała. Chłopak może nie będzie chciał tego zrobić i poczeka aż Cecylia pierwsza założy mu pierścień.
Nastolatka wyciągnęła z ziemi sztylet i rzuciła nim w drzwi. Wbił się, ale trochę pod dziwnym kątem i zbyt nisko niż planowała. Na szermierce zaczęła się uczyć posługiwania sztyletem. Nie opanowała jeszcze dobrze szpady, ale pan Szpunk stwierdził, że powinna umieć posługiwać się całą białą bronią znajdującą się w gablocie. Dziewczyna uczyła się rzucać. Chociaż ciągle celowała za nisko to w końcu nóż zaczął wbijać się w różne przedmioty, a nie odbijać i spa-dać na ziemię jak było na początku.
Cecylia bardzo lubiła pana Szpunka. Chociaż często uży-wał przy niej magii i opowiadał jakieś przerażające histo-rie to uważała, że jest bardzo sympatyczny i często przyda-rzyły mu się śmieszne historie.
Nauczyciel bardzo dobrze ją uczył i bardzo szybko poj-mowała o co mu chodzi. Krzyczał tylko wtedy gdy go nie słu-chała, a kiedy czegoś nie rozumiała tłumaczył jej jeszcze raz. Pan Szpunk był też jedyną osobą (oprócz Jacka), która mówiła jej po imieniu.
- Pokażę ci jeszcze jeden krok obronny ze sztyletem. Ostatni jakiego cię nauczę - powiedział pewnego dnia nauczyciel, miał jakąś smutną, ale zdecydowaną minę.
- Myślałam, że pokazał mi pan już wszystkie kroki. Dla-czego nie pokazał mi pan tego? - zapytała walcząc sztyletem z ożywionym manekinem. Nagle manekin przewrócił się na zie-mię. Dziewczyna odwróciła się w stronę pana Szpunka.
- Bo tylko w jednej sytuacji możesz go użyć. Podejdź tu - rozkazał mężczyzna. Nastolatka posłusznie podeszła do na-uczyciela.
- O co chodzi? - zapytała, ale pan Szpunk już ożywił dwa manekiny. Jeden z nich podszedł do Cecylii od tyłu i chwycił ją za ręce unosząc je do góry.
- Widzisz, ktoś cię unieszkodliwił, nie możesz użyć sztyletu, bo on trzyma twoje dłonie i zaciska je na nożu - mówił szybko nauczyciel jakby spodziewał się, że zaraz ktoś im przerwie.
- Jak mam się bronić? - zapytała dziewczyna widząc jak druga kukła chwyta pana Szpunka i szamocząc z swoją co oczywiście nic nie dało.
- Szermierka to nie tylko sztuka władania szpadą lub inną bronią, bo ona może w każdej chwili spaść lub połamać się. W tej dyscyplinie trzeba skoordynować wszystkie swoje ruchy użyć wszystkich zmysłów. To też siła woli, nie można spanikować w chwilach grozy, trzeba myśleć. Można bronić się bez broni, ale tego już cię nie nauczę - powiedział mężczyzna.
- Ale dlaczego? - zapytała Cecylia, nic z tego nie ro-zumiała.
- Musisz przewrócić go podkładając nogę. Zazwyczaj ma je lekko rozstawione - powiedział nauczyciel i przewrócił manekina, później obok niego uklęknął i wbił mu sztylet w miejsce gdzie powinno być serce. Nagle kotary w jednym z okien zaczęły się rozsuwać wpuszczając do ciemnego pomiesz-czenia ostre, jesienne słońce. Pochodnie zgasły przez zimny wiatr. Nastolatka zmrużyła oczy; od dawna nie widziała słońca i jego światło raziło w oczy. Zadrżała z zimna. Za-nim dziewczyna cokolwiek pomyślała do pokoju wleciał ogrom-ny kruk. Cecylia zdążyła zobaczyć tylko przerażone spojrzenie pana Szpunka.
- Nie!!! - krzyknęła nastolatka, gdy ptak zaatakował nauczyciela. Dziewczyna zrobiła zupełnie to samo co pan Szpunk, ale straciła równowagę i upadła. Po kilku sekundach była na nogach i rzuciła się na kruka. Cecylia raniła zwie-rzę, ale było już za późno. Mężczyzna wpadł na stojak z białą bronią i jedna z szpad przebiła go na wylot. Ptak od-leciał zostawiając za sobą krople krwi spadające z skrzy-dła. Kotara zasłoniła się z powrotem, a dziewczyna podbie-gła do pana Szpunka.
- To wszystko... co mogłem... dla ciebie... zrobić - sapał nauczyciel. - Spisałaś się... świetnie. Raniłaś Pier-worodnego... swojego ojca.
Cecylia oniemiała. Jej ojciec? To przecież był ptak!
- Wszystko będzie dobrze - mówiła nastolatka rozgląda-jąc się za jakąś pomocą. Na podłodze była już spora plama krwi. Dziewczyna ściągnęła z siebie płaszcz i przyłożyła go do rany.
- Wy tu nie... pasujecie... ty i Jacek. Musicie... uciec. Za rok... nadarzy się... okazja. Wykorzystaj... krok. Powiedz mu... że lepszego ucznia... nigdy... nie wi-działem. Uciekajcie... to nie miejsce... dla was. Ćwicz-cie... Dziękuję...
Z takimi słowami na ustach pan Szpunk umarł. Cecylia zaczęła płakać. Naprawdę lubiła tego człowieka! Jak tak można?! Dlaczego? Dlaczego zabili niewinnego człowieka? Dlaczego? Nie można tego było załatwić inaczej?
Dziewczyna siedziała na podłodze długo. Cała zmarzła, ale nie przejmowała się tym. W sali było nadzwyczaj ciemno, ale nie miała zamiaru zapalać ponownie pochodni; nie chcia-ła widzieć martwego nauczyciela w lepszym świetle. Nasto-latka przypominała sobie ostatnie spędzone z mężczyzną chwile. Dlaczego? Co on takiego zrobił?
Cecylia już wiedziała. Pan Szpunk powiedział jej żeby uciekła, pokazał jej krok. Dziewczyna weszła spiralnymi schodami do swojej sypialni.
- Nienawidzę was wszystkich!!! - krzyczała otworzywszy drzwi. - Nienawidzę tej przeklętej szkoły!!!
Po chwili nie przebierając się położyła się do łóżka. Zasnęła.


--------------------
Harry Potter wywrócił moje życie do góry nogami ale w takiej pozycji jest ono o wiele cikawsze :P
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic
Nati   Cecylia - Najstarsza Córka Pierworodnego   16.08.2004 20:22
Keyt   Czy w tym opowiadaniu jest coś z magii, bo na ...   16.08.2004 20:31
Nati   2 Klapa w podłodze
Cecylia weszła cicho...
  17.08.2004 15:28
Nati   3 Podróż A jednak to właśnie tym samochodem ...   21.08.2004 16:22
Dajmond   S-T-R -A-S-Z-N-E!!!   21.08.2004 16:37
Dajmond   błagam cię nie pisz tego tyle, może weźmiemy n...   21.08.2004 16:49
Nati   Dzięki, że pokazałaś mi te błędy, chyba żeczyw...   23.08.2004 09:56
Dajmond   nie ma za co =) uwielbiam to robić. Zredagować...   23.08.2004 10:37
Nati   Jasne, bardzo mi się to przyda przy poprawianiu. J...   23.08.2004 15:56
Dajmond   OK, to zaczynamy =D. Dzisiaj jestem w dość pod...   24.08.2004 16:26
Nati   Fajnie. że poprawiłaś mi to i jeśli chcesz to może...   03.09.2004 09:37
Dajmond   Jutro mam luz, więc Ci poprawię.   03.09.2004 12:26
Nati   Poprawiaj, poprawiaj. Nie mam stałego, więc jeśli ...   12.09.2004 11:22
Nati   No i znów nikt mi nieczyta choć skróciłam i popraw...   26.09.2004 13:59
Galia   Mnie by się nawet twój FF podobał. Jedna rzecz mni...   28.09.2004 21:47
Nati   To wszystko przez to, że usuwałam część postów i m...   30.09.2004 15:48
Galia   FF jest bardzo ciekawy, ale robisz nprawdę mnostwo...   30.09.2004 19:37
Nati   Byłabym wdzięczna jeślibyś mogła wytknąć mi parę b...   01.10.2004 15:54
Eileen   podoba mi się ;D to znaczy mało oryginalny pom...   01.10.2004 19:41
Dajmond   Pierwszy rzut oka na to co dodałaś i...
<...
  02.10.2004 10:24
Nati   Bardzo nie wiedziałam ja to zmienić, ale postaram ...   02.10.2004 15:59
Dajmond   a bo ja wiem? hmmm może, żeby nie dawał sygnałów ś...   02.10.2004 16:01
Nati   Postaram się zmienić. Dzięki :krowki:   02.10.2004 16:06
Nati   Dla Diamond, która jest od początku ze mną 6 Ksi...   09.10.2004 20:24
Eileen   Z przyjemnością czytam tego ff'a. Mam nadz...   18.10.2004 13:30
Nati   Za niedługo wkleję. Dzięki, że czytasz, bo mał...   18.10.2004 16:20
Eileen   Och, faktycznie ;D Oj przperaszam, czepiasz się sz...   18.10.2004 21:25
Nati   Wcale nie czepiam się szczegółów, ale ostatni ...   28.10.2004 12:11
Eileen   ciiii.... z komputerem już wszystko dobrze pra...   29.10.2004 15:42
Nati   7 Kruk
Cecylia ponownie zaczęła chodzić...
  01.11.2004 18:48
Lilla   O prosze! Wchodze i mysle no pewnie cos no...   01.11.2004 19:07
Eileen   Heh, bardzo fajny part. Tradycyjnie czekam na ...   03.11.2004 23:07
Nati   Właśnie kopiowałam to z Worda. Raczej nie mam ...   13.11.2004 17:23
Galia   Akcja się rozwija to dobrze. Błędy są , ale mó...   13.11.2004 21:42
Nati   poprawie jak będę miała czas. Na razie nie mam...   27.11.2004 12:59
Nati   Już nic nie wklejam, bo to nie ma sensu. Albo foru...   24.04.2005 11:17
Moonchild   Całkiem fajne opowiadanko. Dużo czasu mi zajeło pr...   26.04.2005 15:27
Nati   Myślniki wzięły się z Worda. Dzięki za pokazanie b...   26.04.2005 19:49
Nati   Dobra, wklejam jak chcieliście
Przygot...
  03.05.2005 18:17
Moonchild   Może być. Nie jest ani źle, ani dobrze. Zaczyna si...   05.05.2005 21:01
Nati   Następny rozdział już nie jest w komnacie. Jestem ...   20.05.2005 11:02
Moonchild   No widzę, że będzie duuuużo czytania :) Wklej jak ...   23.05.2005 19:04
Nati   Przymierze Krwi Cecylia obudziła się po czterech ...   24.05.2005 18:43
Moonchild   Tekst jako całość jest ok. Chciaż pierwsza scena j...   25.05.2005 22:19
Tajemnicza   Wczoraj usiadłam, przeczytałam, ale bylo pozno wie...   25.05.2005 22:57
Nati   Błędów wiem, że dużo :) Szybko, bo i tak mam już...   03.06.2005 09:26
Nati   Zmiany Powoli zaczęli kierować się do przejścia p...   07.06.2005 19:51
Moonchild   Czytało się szybko i przyjemnie. Nie zauważyłam ża...   11.06.2005 08:43
Nati   Nauka W pierwszym tygodniu nauki wszyscy szukali ...   29.06.2005 13:09
Nati   Mam pytanie. Został mi do wklejenia jeszcze jeden ...   15.07.2005 11:17
Moonchild   No wiesz to zależy wyłącznie od Ciebie, ale jeśli ...   16.07.2005 09:37
Nati   Dobra To zakładam nowy temat, ale jeszcze nie tera...   31.07.2005 16:28
Verita   Szczerze, nie bardzo mi sie podoba. Robisz mase bł...   31.07.2005 17:40
Nati   Spełnienie ostatniej prośby Nadszedł Nowy Rok. Po...   01.08.2005 18:19


Closed TopicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 06.06.2024 18:03