Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Cecylia - Najstarsza Córka Pierworodnego, tylko coś o magii

Nati
post 16.08.2004 20:22
Post #51 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 108
Dołączył: 09.08.2004
Skąd: Pszów (woj.śląskie)




Wysłałam tutaj jeden rozdział z mojego opowiadania. Jak wam się spodoba to wyślę następne.
Proszę o szczerość, nawet jeśli będzie bolesna. smile.gif dry.gif


1

Początek wszystkiego

- Mam was już dość! Ja muszę harować jak wół, a ty mamo popijasz sobie kawkę, a ty tato… nigdy nie zwracasz na mnie uwagi! - wybuchnęła po raz kolejny Cecylia. Jej życie było codzienną, nieustanną harówką.
Cecylia Kowalska ma krótkie, do ramion czarne włosy (zwykle ma je spięte, ponieważ gdyby jej matka zauważyła, choć mały kosmyk na ziemi nastolatka musiałaby sprzątać wszystko od nowa), dziewczyna ma ciemne oczy koloru granitu, jasną karnacje skóry. Jej matka Karolina Kowalska traktowała ją jak psa, którego można kopać i krzywdzić, a ojciec tak jak powiedziała dziewczyna nie zwracał na nią uwagi.
Karolina Kowalska ma ciemno blond włosy zazwyczaj upięte w wytworne koki i jest wysoka. Pozwala Cecylii pytać o wszystko, ale rzadko odpowiada na któreś z pytań. Kobieta pracowała w “gołębiej poczcie” znajdującej się na rynkui. Sama założyła tą dziwną firmę. Zamiast listonoszy listy roznosiły gołębie. Było to bardzo popularne miejsce, zwłaszcza latem kiedy do Krakowa przyjeżdżało mnóstwo turystów. Interesuje ją tylko szkoła, dziewczyna zawsze odpowiada, że w szkole jest dobrze, choćby dostała parę pał. Nastolatka nie chciała, aby jej matka znała jej uczucia, tylko czasami miała ochotę wykrzyczeć wszystkie swoje żale.
Jej ojciec pił, ale na szczęście nie bił jej; Cecylia wstydziła się go. Zamknęła się przed nim, zawsze, gdy ją o coś pytał odpowiadała wymijająco i rzucała przekleństwami. Wiedziała, że jej rodzice mają nad nią władzę tylko w domu, więc korzystała z życia w szkole robiąc różne dziwne kawały nauczycielom. Nawet chciała żeby jej matka wiedziała, jaką ma córkę. Może wtedy Karolina nie chwaliłaby się nią tak przed znajomymi? Dziewczyna często robiła tym sobie krzywdę i często zaliczała różne kary, ale nie obchodziło ją to, chciała zwrócić na siebie uwagę rodziców.
- Uważasz, że nic dla ciebie nie zrobiłam? A ubrania, jedzenie, kosmetyki, które ci kupiłam? To nic?
Karolina starała się być spokojna, choć jej oczy już szukały miejsca, w które mogłaby uderzyć dziewczynę. Kobietę nie obchodziły uczucia córki, więc nie zważała na to, że kiedy ją bije i wyzywa to dziewczyna czuje ból i nienawiść do niej.
- To tylko rzeczy materialne, które można kupić wszędzie, ale ja chcę odrobiny miłości, uczucia, którego mi nie dajesz!
Cecylia również zaczęła rozglądać się, ale tylko po to żeby znaleźć drogę ucieczki. Wybrała schody na piętro, miała nadzieję, że dobiegnie do nich zanim zrobi to jej matka. Później mogłaby zamknąć się w pokoju. Wiedziała, że jeśli nie zdąży tam dotrzeć może to skończyć się dla niej bardzo źle.
- Gdybym miała serce z lodu nie przygarnęłabym cię z sierocińca! - krzyczała Karolina, choć na jej twarzy gościł uśmiech tryumfu.
- Myślisz, że nie wiem! Ha! Widziałam mój akt urodzenia. Ha, ha, ha!!!
Dziewczyna śmiała się drwiąco. Po raz pierwszy wygarnęła matce zatajenie prawdy o jej pochodzeniu. Nastolatka widziała swój akt urodzenia, gdy miała 10 lat; bardzo się cieszyła, że Karolina nie jest jej prawdziwą matką, zawsze marzyła o jakieś normalnej, kochającej się rodzinie.
- I co z tego?! Twoi rodzice cię zostawili, jesteś przybłędą, głupim bachorem!!!
Karolina wiedziała, że to zrani Cecylię. Rzeczywiście ją to zabolało, ale wiedziała, że nie może dać tego poznać znienawidzonej kobiecie, bo wtedy ona zatryumfuje.
- Dużo z tego!!! A tak przy okazji... nie będę tutaj więcej sprzątać. Ty nic o mnie nie wiesz, nie interesujesz się mną. Jeśli przynajmniej raz porozmawiałabyś ze mną normalnie dowiedziałabyś się czegoś, czym naprawdę mogłabyś mnie zranić! Nigdy nie uważałam cię za prawdziwą matkę!
Dziewczyna, nie zważając już na to, że zaraz Karolina może ją uderzyć, zaczęła się do niej zbliżać. Chciała ją zranić, tak jak ona raniła ją przez lata pobytu w jej domu.
- Musisz zapłacić za ubrania, jedzenie i dach nad głową i za to, że daję ci pieniądze na wszystko, a jak wiem, ty nie masz pieniędzy. Nie masz wyboru! - krzyczała próbując uderzyć Cecylię, lecz ta się cofnęła. Dziewczyna bez słowa pobiegła do swojego pokoju po drodze przewracając wiaderko z wodą. Nastolatka zamknęła za sobą drzwi na klucz, wiedziała, że jeśli tego nie zrobi jej matka przyjdzie tu i będzie chciała ją skatować.
Cecylia rozejrzała się po pokoju, jak ona nienawidziła tego pomieszczenia i w ogóle całego domu! Gdyby ktoś tu wszedł pomyślałby, że nikt w nim nie mieszkał od wielu lat. Tylko ubrania dziewczyny wiszące równo w szafie wskazywały na jej wiek i pokazywały, że jednak ktoś w tym pokoju przebywał i to nawet często. Na środku pomieszczenia przylegając do jednej z ścian stało dziecinne łóżko; tylko z powodu niskiego wzrostu nastolatka mieściła się w nim. Nie było biurka, Karolina nie chciała wydawać zbędnych pieniędzy na przyszywaną córkę, toteż dziewczyna musiała uczyć się siedząc na łóżku.
Cecylia usłyszała szarpnięcie klamki; to jej matka próbowała dostać się do pokoju, ale tym razem dziewczyna postanowiła, że ją nie wpuści bez względu na jej słodkie kłamstewka. Nastolatka, nie zważając na głos matki, podeszła do szafy i mocno w nią uderzyła. Była wściekła. Ostatnio bardzo się zmieniła, zaczęła przeciwstawiać się tyranii matki, coraz częściej myślała o przyszłości i wiedziała, że nie ma zamiaru wiązać jej z tym sterylnie czystym domem, który musiała sprzątać odkąd skończyła sześć lat. We wrześniu Cecylia miała iść do nowej szkoły, do pobliskiego gimnazjum. Bardzo bała się tam iść, nie wiedziała jak uczniowie zareagują na jej zaniedbany strój. Chociaż pochodziła z względnie bogatej rodziny Karolina nie kupowała jej dużo ubrań i dziewczyna czuła się czasami tak jakby chodziła w jakiś obdartych szmatach. W szafie coś się zatrzęsło i Cecylia usłyszała, że coś pęka. To było lustro. “Będziesz miała siedem lat nieszczęść” - powiedziałaby jej matka. Karolina była bardzo przesądna choć nie wyglądała na taką osobę. Nastolatka nie wierzyła w takie brednie, więc otworzyła szafę i skleiła “szkotem” pęknięte, ledwo wiszące na zawiasach lustro.
Przez kolejne dni Cecylia unikała adopcyjnej matki jak ognia; wiedziała, że jeśli ją spotka dostanie jej się za to, że nie sprzątała przez ten czas. Na szczęście Karolina była zajęta pracą w gołębiej poczcie i przesiadywała tam przez cały dzień. Były wakacje, więc nikt w Krakowie nie narzekał na brak klientów. Dziewczyna ciągle przesiadywała w tym wielkim domu, w którym znała dobrze każdy kąt; chociaż była piękna pogoda i chociaż nastolatka bardzo chciała, nie wychodziła na dwór. Bała się, że spotka Karolinę.
W końcu jednak Cecylia przełamała strach i postanowiła, że pójdzie na rynek. Zawsze ją fascynował, było na nim tyle zabytków, a w czasie lata kręciło się tu zadziwiająco dużo dziwnych ludzi. Najwięcej kręciło się po stronie, na której znajdował się posąg Adama Mickiewicza tak jakby nie wiedzieli, że po drugiej stronie Sukiennic również ciągnie się rynek. Dziewczyna usiadła na jednej z ławek i rozpuściła włosy, tylko tutaj mogła pozwolić sobie na taki luksus.
W ciągu wakacji Cecylia często spotykała się z swoją przyjaciółką Anastazją Koczwarą. W jej domu panowało takie ciepło rodzinne, że dziewczyna po prostu musiała wychodzić, ponieważ nie mogła znieść widoku kochającej się rodziny. Anastazja zaś nie lubiła swojej rodziny, uważała, że jej matka jest staroświecka, lubiła za to Karolinę (kiedy do dziewczyny przychodziły koleżanki kobieta ubierała najsłodszą ze wszystkich swoich masek przez co uchodziła za cudowną matkę), chociaż Cecylia często opowiadała jej jaka naprawdę jest ta zimna kobieta.
Nastolatka zamknęła oczy. Nie lubiła słońca (co ją bardzo dziwiło), więc ucieszyła się kiedy chmury je zasłoniły. Większość dziewczyn uważało ją za dziwaczkę z tego powodu. Dziewczyna nie wiedziała dlaczego tak się dzieje, ale słońce ją drażniło; znacznie bardziej lubiła ciemne pomieszczenia. W jej pokoju zwykle okno było zasłonięte grubą, granatową roletą, tylko w nocy dziewczyna otwierała je i patrzyła z góry na nocne życie Krakowa. Gdyby nie to, że w dzień musiała chodzić do szkoły i sprzątać, zmieniłaby całe swoje życie na nocne. Dopiero teraz, kiedy sprzeciwiła się matce i na razie miała wakacje, mogła to zmienić.
Cecylia chodziła spać w ciągu dnia, a w nocy włóczyła się po mieście. Anastazja zwierzyła się jej, że również bardziej lubi noc i razem umówiwszy się na rynku straszyły ludzi z “dobrych domów”; udawały wyjące wilki lub sowy i robiły wszystko to co mogłyby robić w dzień, ale wolały kiedy było ciemno. Dziewczyna również ma czarne włosy jednak bardzo długie, ale jej cera nie jest tak blada jak Cecylii. W przedszkolu na balach przebierańców nastolatka przebierała się za różne trupy, a jej przyjaciółka w czarownice. Zawsze, odkąd się poznały, znalazły wspólny język i trzymały się razem. W tym roku ich drogi miały się jednak rozejść; chociaż miały chodzić do tego samego gimnazjum to w innych klasach. Stazi (Anastazja) zdała do klasy z rozszerzonym angielskim, a Cecylia nie zdawała do żadnej “lepszej” klasy; nie chciała dać Karolinie powodu żeby znów bardziej się nią chwaliła.
Dziewczyna wróciła do domu przed świtem po nocnej eskapadzie z kilkoma przyjaciółmi, którzy tak jak Stazi i ona uwielbiali noc. Dziewczyna weszła tylnym wejściem; nie chciała nikogo budzić. Okazało się, że nikt w tym domu już nie spał. Nastolatka usłyszała stłumione krzyki w salonie, na początku pomyślała, że jej ojciec znów się upił, ale po chwili namysłu podeszła przystawiając ucho do drzwi. Nikt nie kłóci się o czwartej rano, nawet jej rodzice.
- Ona nie dostała listu, nie jest z nimi spokrewniona, a jeśli nawet jest to nie puścimy jej do tej szkoły i będzie po sprawie - mówiła Karolina ściszonym szeptem.
- Cecylia jest z nimi spokrewniona! Nie pamiętasz co mówili nam ci z Domu Dziecka. Co ona miała przy sobie gdy ją znaleziono? Pamiętasz? A teraz czyż nie wychodzi nocami, a w ciągu dnia śpi?! Czy nie zasłania okien aby nie wpuszczać do jej pokoju światła?! Ona będzie chciała chodzić do tej szkoły i my jej nie będziemy mogli zatrzymać. Pozostało nam tylko jedno wyjście, wiesz jakie: albo my ją, albo ona nas kiedyś zabije. Ja chcę żyć i zabiję ją przy najbliższej okazji, ukryjemy ją w piwnicy, w pokoju pod klapą, później zgłosimy jej zaginięcie, a kiedy wszystko ucichnie zakopiemy ją w ogródku. Nikt nie będzie nas podejrzewał, będziemy udawać zrozpaczonych jej zniknięciem. Uda nam się, już nie jeden raz musieliśmy grać i dobrze nam to wychodziło.
Cecylia już nie słuchała, uciekła tylnymi drzwiami. Już postanowiła. Przyjdzie do domu, w nocy, kiedy będą wszyscy spać i zabierze swoje rzeczy; nie pójdzie do szkoły, przecież jest wiele jej rówieśników którzy rzucili budę i żyje im się dobrze na ulicach Krakowa. Już od dzisiaj stanie przy kościele i będzie prosić o pieniądze, lepiej zacząć już teraz kiedy jest mnóstwo zadowolonych turystów, może uzbiera pieniądze i przetrzyma zimę. Ale zanim pójdzie żebrać, musi sprawdzić tę kryjówkę. Wiedziała, że w piwnicy za wielkim regałem z narzędziami jest tajny korytarz, który w pewnym momencie się urywa; nie wiedziała jednak, że jest tam jakaś klapa w podłodze, tam na pewno jest coś ukryte.
Dziewczyna szybko przeszła przez rynek, sprawnie ominęła gołębią pocztę Karoliny. Chciało jej się spać, ale nie mogła zasnąć, musiała pomyśleć. Nie miała pojęcia o jakich krewnych mówili jej adopcyjni rodzice, o jakim liście i co z tym wspólnego miało gimnazjum, do którego nie chcą jej tak nagle puścić! I co miała przy sobie, kiedy ją znaleźli? Puściła się biegiem, po kilkunastu minutach była już w małym, ciemnym i obskurnym parku. Właśnie wczorajszej nocy zdemolowali tu ławkę. Nastolatka po raz pierwszy uśmiechnęła się; jej paczka przyjaciół pasowała tutaj jak ulał. W nocy w tym parku było mnóstwo pijaków i spotykających się potajemnie par, nie brakowało tu również takich ludzi jak dziewczyna. Cecylia usiadła na jednej z obdrapanych ławek, w oddali zobaczyła jakąś kapliczkę i odwróciła od niej wzrok. Nastolatka nie uważała się za zbyt wierzącą osobę, kiedyś chodziła do kościoła co niedzielę tak jak jej kazała matka, ale teraz kiedy odezwał się w niej bunt nie odwiedzała kościołów od kilku dobrych tygodni. Wiedziała, że Bóg istnieje, ale myślała, że nie interesuje się nią, bo gdyby się nią interesował nie ulokował by jej w takiej okropnej rodzinie, która teraz chce ją zabić! Dlaczego właściwie oni chcą ją zabić? Fakt, mówili, że jeśli oni nie zabiją jej to ona ich, ale przecież teraz każdy w tych czasach może popełnić morderstwo. Dziewczyna nie rozumiała, ale wkrótce miało się to zmienić.



Ten post był edytowany przez Nati: 17.09.2004 15:07


--------------------
Harry Potter wywrócił moje życie do góry nogami ale w takiej pozycji jest ono o wiele cikawsze :P
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
 
Closed TopicStart new topicStart Poll
Odpowiedzi
Nati
post 24.05.2005 18:43
Post #52 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 108
Dołączył: 09.08.2004
Skąd: Pszów (woj.śląskie)




Przymierze Krwi

Cecylia obudziła się po czterech godzinach niespokojnego snu. Cała była obolała i dopiero po chwili zrozumiała dlaczego. Na jej nowej sukni, już bardzo wygniecionej, leżał pas z białą bronią. Dziewczyna jęknęła i odwróciła wzrok. Nie miała ochoty znów ubierać tych ciężarów. Leżała i znów zaczęły ją dręczyć te same myśli co przed snem. W końcu uznała, że musi wstać i coś zrobić, bo inaczej zwariuje. Nie musi przecież od razu ubierać się w suknię. Nastolatka powoli wygrzebała się z wielkiego łoża i poszła do łazienki. Po chwili wróciła i stanęła na środku pokoju. Czym by się tu zająć? Nadal wszystko ją bolało, więc postanowiła, że zrobi kilka ćwiczeń; zawsze musiała się rozgrzać przed lekcją szermierki, więc nie stanowiło to dla niej większego problemu.
Po kilku minutach ćwiczeń poczuła, że już nie czuje bólu tak jak jeszcze przed chwilą. Po krótkiej rozgrzewce znów stanęła na środku pokoju i rozejrzała się. Co ma robić przez ten cały czas? Pokój był prawie całkowicie pusty. Cecylii zaczęło robić się zimno, więc zapaliła w kominku szarym proszkiem, który stał na jednym z regałów w wielkiej wazie. Kiedy wrzuciła go do kominka od razu rozjarzył się ogień. Nagle wpadła na świetny pomysł. Z pasa wzięła kilka pustych fiolek i napełniła je. Kiedyś może potrzebować ognia. Dziewczyna znów rozejrzała się po pokoju. Co jeszcze może wziąć? Co może się przydać w czasie ucieczki?
Nic nie znalazłszy nastolatka usiadła przed kominkiem na jakieś czarnej skórze. Chociaż było jej zimno nie chciała jeszcze ubierać sukienki. Cecylia weszła do łóżka i szczelnie się okryła. Po chwili znów spała.
- Wstawaj Najstarsza Córko Pierworodnego. Musisz się przygotować - powiedziała okularnica szturchając ją. Dziewczyna od razu otworzyła oczy; znów wszystko ją bolało.
- O co chodzi? - zapytała jeszcze zaspanym głosem.
- Za niedługo zachód słońca. Najstarsza Córka musi być gotowa do północy - oznajmiła kobieta i ściągnęła z niej kołdrę. W kominku już się nie paliło.
- Przecież jest jeszcze czas.
- Zdziwisz się jak to szybko przeleci - mówiła. W końcu Cecylia wygramoliła się z łóżka.
- Dobrze już dobrze - powiedziała i pierwszą rzeczą jaką zrobiła było ponowne zapalenie w kominku.
- Idź się umyć, włosy też i włóż suknię Najstarsza Córko Pierworodnego - rozkazała okularnica. - Widzę, że jednak wzięłaś całą broń.
- Nie, ja tylko chciałam sprawdzić czy ją utrzymam i raczej mi to nie wyszło - skłamała szybko dziewczyna.
- Nie możesz jej już odłożyć, nie mówiłam ci? Jeśli już raz zabrałaś jakąś białą broń to jest ona na zawsze twoja. Będziesz musiała sobie poradzić z tym ciężarem - powiedziała kobieta podając nastolatce cały ubiór. Cecylia weszła do łazienki i na chwilę usiadła. Ledwo co się ruszała tak ją wszystko bolało. W małej łazience wykonała kilka ćwiczeń, po których zrobiło jej się trochę lepiej i zaczęła się szykować. Włosy miała mokre; nie było suszarki. Zaczęła się ubierać. Sama suknia była nawet lekka, ale kiedy już włożyła pas nagle ugięły się pod nią kolana, ale jednak ustała. Był to znaczny postęp. Na chwilę pochodziła po małym pomieszczeniu. Nie było tak źle jak wczoraj. Powoli strój przestał jej ciążyć, więc wyszła z łazienki. Okularnica trzymała w ręku jakiś mały kuferek.
- Jeszcze płaszcz - powiedziała kobieta. - Siedziałaś w łazience chyba dwie godziny. Dam ci jeszcze jedną rzecz, ale na razie usiądź.
Cecylia usiadła na łóżku z cichym westchnięciem i sięgnęła po szczotkę. Kiedy już rozczesała mokre włosy podeszła do niej okularnica. Kobieta wyczarowała sobie krzesło i usiadła naprzeciw dziewczyny. Po chwili otworzyła kuferek. Nastolatkę zatkało. W skrzynce było mnóstwo kosmetyków, ale nie przypominały one tych, które dziewczyna dostawała od adopcyjnej matki. W kuferku były same ciemne cienie do oczu, a nawet kilka czarnych i szarych lakierów do paznokci. Było tam dosłownie wszystko poukładane i nowe.
- Zamknij oczy - rozkazała okularnica. Cecylia wykonała polecenie. Po chwili poczuła jak kobieta zaczyna ją malować! Nastolatka cofnęła się.
- Przecież potrafię sama się pomalować! Nie jestem niemowlakiem - powiedziała urażona dziewczyna.
- Nie wiesz jak powinno to wyglądać! Nie sprzeciwiaj mi się - powiedziała ostro. - Zamknij oczy!
Chcąc nie chcąc Cecylia musiała się poddać. Posłusznie zamknęła oczy i poddała się „operacji” kobiety.
Okularnica malowała nastolatkę dość długo, kiedy skończyła była jedenasta. Chociaż nie pozwoliła dziewczynie się obejrzeć udało jej się spojrzeć na chwilę w lustro i aż się przestraszyła. Miała mocny i wyzywający makijaż. Wokół oczu czarne obwódki, a paznokcie pomalowane były na czarno. Gdyby tak chodziła po Krakowie uznano by ją za wariatkę, a co niektórzy bardziej przesądni za śmierć.
- To chyba właśnie kuferek miałaś zamiar mi dać. Gdzie mam go włożyć? - zapytała ze zrezygnowaniem nastolatka.
- Na razie wezmę go ja, oddam ci go później. W twojej nowej sypialni obok swojego łóżka znajdziesz kufer. Tam po uroczystości złożysz swoją broń. Nie musisz jej nosić na co dzień. W sumie tylko dzisiaj masz na sobie całość. Tylko na nieliczne uroczystości, będziesz musiała zabrać część - mówiła okularnica. Przez kolejne pół godziny przypominała jej o wszystkich zasadach. W końcu wyruszyły do jadalni, w której miało się wszystko odbyć. Nastolatka czuła strach. Po raz pierwszy miała stanąć przed całą szkołą i w dodatku musiała podjąć się takiego zadania.
Cecylia miała nerwy w strzępach, pocieszała się tylko myślą, że znów zobaczy Jacka. Okularnica poprowadziła ją do sali z odwróconą gwiazdą Dawida, ale nie zatrzymały się tam. Dziewczyna zadyszała się. Już powoli nie miała siły dźwigać tej całej broni. Kobieta poprowadziła ją na dwór. Kiedy otworzyły się drzwi nastolatka po raz pierwszy od dwóch miesięcy poczuła bijący w nią zimny wiatr. Wszędzie leżał śnieg. Nawet jego biel nie zdołała polepszyć wyglądu zamku, nadal wyglądał jak żywcem wzięty z jakiegoś horroru. Cecylii zrobiło się zimno, więc bardziej otuliła się płaszczem. Okularnica stanęła przed jakimiś małymi, mało widocznymi drzwiami.
- Najstarsza Córka tu zostaje, ja muszę iść. Kiedy te drzwi się otworzą Najstarsza Córka Pierworodnego musi wejść i podejść do stolika na środku, a później wszystko jak ci mówiłam - wytłumaczyła kobieta.
- Ale dlaczego od razu nie wejdziemy do środka? - zapytała.
- Tak już jest. Nie próbuj uciekać Najstarsza Córko - powiedziała okularnica i z powrotem weszła do szkoły. Dziewczyna skuliła się z zimna, ale z zaciekawieniem rozejrzała się wokół. Od dawna nie widziała księżyca, a teraz lśnił nad nią w nowiu. Wiatr targał jej włosy czego nie robił wieki. W końcu będzie mogła wychodzić. Nagle zabrakło jej słońca. W Piekiełku była od końca sierpnia, ponad cztery miesiące nie widziała świetlistej kuli i dopiero teraz pomyślała, że chciałaby ją zobaczyć. Zaczęły ją boleć płuca od lodowatego powietrza. Już wiedziała, że będzie chora, za długo siedziała na uwięzi i nie była uodporniona. Zaczął padać śnieg, już po kilku sekundach jej włosy pokrywała cienka warstwa śniegu. Spojrzała w górę, nie widziała szczytu swojej wieży; zamek był ogromny, wznosił się nad nią jak jakaś olbrzymia góra.
Nagle małe drzwi się otworzyły ukazując ogromne, ciemne pomieszczenie oświetlone żyrandolem z świeczkami i pochodniami wetkniętymi w obręcze w ścianach. Cecylia jeszcze raz złapała w płuca mroźne powietrze i powoli weszła do środka. Od razu zobaczyła stół w kształcie podkowy. U szczytu siedzieli nauczyciele, a po bokach milczący uczniowie. Jadalnia wydawała się zbyt duża jak na tak małą liczbę uczniów. Czarnoksiężników rzeczywiście było bardzo mało, spowodowane to było tym, że przynajmniej jeden rodzic ucznia musiał być czarnoksiężnikiem.
Na samym środku był mały stoliczek, na którym ostrze sztyletu odbijało blask świec. W sali panowała martwa cisza. Po drugiej stronie stolika szedł do niej Jacek. Nastolatka powstrzymała uśmiech. Prawie w tym samym momencie podeszli do stolika. Dziewczyna czuła jak ulatuje z niej dobry humor, jak z przekłutego balonu powietrze, na widok dwóch pierścieni i błyszczącego sztyletu. Strach nie pozwolił jej się nawet dokładnie rozejrzeć po sali. Mała serwetka leżąca pod tymi rzeczami była mocno poplamiona krwią. Popatrzyła niepewnie na chłopaka. Chociaż miał kamienną twarz z jego oczu wyzierał strach i nieme pytanie. Zdawało im się, że stoją na przeciw siebie bardzo długo (ktoś zakaszlał, jeszcze ktoś inny poruszył się na krześle wywołując jego trzeszczenie), ale dla nich nie liczył się czas, chcieli wiedzieć, kto pierwszy odważy się założyć pierścień drugiej osobie. Nagle obydwoje wyciągnęli ręce po pierścienie. Cecylia chciała się zaśmiać, ale z jej ust nie wydobył się żaden dźwięk. Dziewczyna jeszcze raz popatrzyła na Jacka; wiedziała, że to ona powinna być pierwsza i chciała to powiedzieć chłopakowi bez słów. On jakby zrozumiał i lekko cofnął rękę. Nastolatka wiedziała, że musi to zrobić, to ona wprowadziła w błąd Jacka mówiąc, że ma sztylet. Obydwoje od początku myśleli, że to ona dokona Przymierza Krwi, więc dlaczego właśnie tak nie może być? Cecylia wzięła ze strachem pierścień i od razu poczuła jak przeszywa ją przeraźliwe zimno. Wzdrygnęła się lekko. Jeszcze raz popatrzyła w twarz chłopaka. Przyglądał jej się. Dziewczyna nie czekając już na żaden ruch szybko założyła obrączkę wysadzaną kamieniami na serdeczny palec chłopaka w prawej ręce. Jacek miał zimne dłonie tak samo jak i nastolatka. Cecylia szybko cofnęła rękę i czekała aż chłopak założy jej pierścień. Znów ogarnął ją strach, nawet nie śmiała popatrzeć jeszcze raz w twarz Jackowi. Dziewczyna wyciągnęła rękę, która lekko drżała. Chłopak założył jej pierścień i prawie niezauważalnie ścisnął dłoń nastolatki próbując dodać jej otuchy. Cecylia poczuła jak pierścień przywiera do jej skóry; już nigdy nie będzie mogła go zdjąć. Dziewczyna wzięła do lewej ręki sztylet (na prawej miała zrobić sobie rozcięcie). W jadalni zrobiło się jeszcze ciszej; gdyby były tu jakieś owady można byłoby usłyszeć jak machają skrzydełkami. Nastolatka przyłożyła ostry nóż do swojej prawej dłoni, jej ręka lekko się zachwiała, ale ona się tym nie przejęła i przecięła sobie dłoń. Poczuła ból.
- Moja krew - powiedziała głośno; z rany zaczęła lecieć krew i kapała na serwetkę.
Jacek szybko odwrócił swoją dłoń pozwalając, aby i na niej zrobiła przecięcie. Jej ręka zawisła nad dłonią chłopaka i znów zaczęła dygotać. Jacek przystawił swoją dłoń do ostrza. Nie mógł pozwolić, aby ją zabito co by na pewno zrobiono, kiedy zauważyliby, że dziewczyna się waha. Nastolatka popatrzyła z rozpaczą na niego i już był pewny, że cofnie sztylet, kiedy poczuł ostry, piekący ból. Nie musiał nawet patrzeć; wiedział, że to zrobiła.
- Twoja krew - mówiła lekko drżącym głosem. Jacek, nie czekając na jakiś znak od niej, zacisnął swoją rozciętą dłoń z jej zakrwawioną ręką. Zrobił to trochę bardziej niż było potrzeba, ale chciał dodać siły dziewczynie, bo widział, że ledwo trzyma się na nogach.
- Nasza krew - powiedzieli chórem. Cecylia popatrzyła z wdzięcznością na chłopaka. Ciągle trzymając się za ręce odeszli do bocznych drzwi widniejących za stołem dla nauczycieli. Kiedy weszli do kolejnego ciemnego pokoju, obydwoje odetchnęli z ulgą. Nie zamienili ze sobą żadnego słowa wciąż przeżywając wlokące się minuty w jadalni. Ciągle trzymali się za ręce, podeszły do nich pielęgniarki próbując ich rozdzielić. Dopiero po chwili zorientowali się, że dalej są złączeni, więc czym prędzej się puścili trochę zażenowani. Pozwolili się opatrzyć pielęgniarkom. Po chwili kobiety wyszły zostawiając ich samych, aby mogli się poznać. Uczta miała zacząć się za dziesięć minut.
Cecylia usiadła na małej sofie i rozejrzała się po pomieszczeniu. Był to chyba najlepszy pokój w całym zamku. Na podłodze z drewna był rozłożony wielki, miękki dywan, wokół ścian było mnóstwo regałów z książkami. Wszystko było utrzymane w ciepłej tonacji. W kominku palił się ogień rozświetlając pokój. Komnata przypominała jej trochę ukryty gabinet adopcyjnej matki.
Dziewczyna nie śmiała popatrzeć na Jacka, który stał przy kominku i bacznie się jej przyglądał. Włosy nastolatki były mokre od śniegu i teraz na podłogę spadały krople wody. Jacek zobaczył, że ma pas, zupełnie taki sam jak on. Chłopak usiadł obok Cecylii i pogładził ją lekko po zabandażowanej dłoni.
- Chyba nie chcesz tu siedzieć całe dziesięć minut w milczeniu i czekać aż w końcu po nas przyjdą. Wyda im się dziwne, że nie rozmawiamy - powiedział Jacek, kiedy dziewczyna cofnęła rękę. Nastolatka popatrzyła na niego ze smutkiem.
- Czy my musimy robić wszystko na pokaz? - zapytała, oddychała głęboko próbując się uspokoić.
- Musimy, ale tylko do czasu, kiedy się stąd uwolnimy. Dlaczego przecięłaś się tak mocno? - zapytał przypominając sobie monolog pielęgniarki, która opatrywała dziewczynę.
- Prawie nic nie czułam - odpowiedziała Cecylia spuszczając głowę. Tak naprawdę chciała, aby jej ból zagłuszył strach przed przecięciem Jacka.
- Wiesz, że nie musiałaś tego robić? - zapytał chłopak, a nastolatka potwierdziła głową. - Dlaczego to zrobiłaś? Mogłaś zostawić to mnie.
- Cały czas myśleliśmy, że to ja będę musiała to zrobić. Ja już przyzwyczaiłam się do tej myśli, a ty dowiedziałeś się o tym dopiero kilka dni wcześniej. Nie mogłam pozwolić abyś ty to zrobił - mówiła nie patrząc na chłopaka.
- Ledwo się trzymałaś. Już myślałem, że zrezygnujesz - powiedział Jacek i znów pogładził ją po dłoni, tym razem nie cofnęła jej.
- Ale to zrobiłam, dzięki, że... pomogłeś mi to zrobić - podziękowała i w końcu na niego spojrzała. Z jej oczu wyzierał smutek i rozpacz.
- Nie mogłem pozwolić żeby cię zabili, nie chciałem jeszcze ciebie stracić. Kiedy przypomnę sobie tamtą noc, to aż ciarki mnie przechodzą. Jeszcze, kiedy zauważyłem, że ktoś ściąga cię z okna myślałem, że ciebie też zabiorą. Uciekniemy, zrobimy to dla Bzyka - powiedział, jego głos nagle nabrał stanowczości. Chłopak znów ścisnął mocno jej dłoń. Trochę ją zabolało, kiedy dotknął miejsca, w którym była rana, ale nie dała tego po sobie poznać.
- Kiedy zauważyłam, że go prowadzą od razu zrozumiałam i już nic się dla mnie nie liczyło. Naprawdę skoczyłabym, ale one mnie pociągnęły, chyba się o coś uderzyłam, bo straciłam przytomność. On był moim przyjacielem niemalże od kołyski, a teraz już go nie ma - mówiła Cecylia, do jej oczu zaczęły napływać łzy, ale powstrzymał się od szlochu. Jacek zauważywszy reakcję nastolatki nie czekając na pozwolenie przytulił ją.
- Jeśli chcesz mogę go zastąpić. Podobno nie ma ludzi niezastąpionych - powiedział, a ona wtuliła się w niego. Nagle drzwi otworzyły się, a oni oderwali się od siebie czym prędzej.
- Chodźcie, zaczyna się kolacja - powiedziała okularnica wychylając się zza drzwi. Zanim Jacek na dobre puścił jej dłoń ścisnął ją mocniej próbując ją jakoś pocieszyć. Kiedy zaprzyjaźnił się z Bzykiem często rozmawiali o Cecylii i wiedział ile dla siebie znaczyli.
Wyszli z przytulnego pokoju i od razu skierowali się w stronę jednego krańca stołu, na którym czekały na nich wolne miejsca obok innych Najstarszych. Kiedy już usiedli wszyscy zajadali się jakimś pieczonym mięsem. Cecylia nałożyła sobie trochę jedzenia, obok niej stał kielich napełniony jakimś płynem. Dziewczyna skosztowała napoju i od razu go wypluła. Jacek widząc co zrobiła nastolatka również chciał spróbować, ale ona mu na to nie pozwoliła zasłaniając ręką kielich.
- Nie pij. To krew - powiedziała i popatrzyła na niego ze strachem. Ciekawe czy codziennie piją tu krew? Chłopak zrobił przerażoną minę i odstawił kielich. Nagle minął im apetyt. Kto wie z czego jest to mięso?
Obydwoje popatrzeli na siebie. Jacek lekko dotknął pierścionka na ręce Cecylii, teraz już nie czuł zimna. Od tej chwili łączyła ich jakaś więź i obydwoje doskonale to rozumieli. Dziewczyna również popatrzyła na swój palec, na którym widniała czarna obrączka. Nagle wysunęła rękę spod dłoni chłopaka i spróbowała ściągnąć pierścień. Musiała sprawdzić czy rzeczywiście już jest przytwierdzony do jej palca na zawsze. Nie dało się go ściągnąć
- Zauważyłem, że miałaś cały czas zasunięte kotary. Co się stało? - zapytał Jacek patrząc na wysiłki Cecylii.
- Po tym jak chciałam skoczyć postanowili, że mnie zamkną; bali się, że jeszcze raz spróbuję. Chcę iść na cmentarz - oznajmiła nastolatka.
- Pójdziemy po posiłku, nie wiem czy możemy wstać od stołu.
- Nie musisz iść ze mną. Poradzę sobie sama - zapewniła.
- Też chciałem tam iść. Bzyk był też moim przyjacielem - powiedział chłopak patrząc z smutkiem na dziewczynę. Jemu też brakowało Radka. Był jego jedynym przyjacielem, z którym mógł spotykać się codziennie i który również nienawidził Piekiełka.
W końcu uczta się skończyła. Jacek i Cecylia prawie nic nie zjedli. Pokusili się tylko na ciasto, w którym rozpoznali zwykłą szarlotkę.

czarodziej.gif


--------------------
Harry Potter wywrócił moje życie do góry nogami ale w takiej pozycji jest ono o wiele cikawsze :P
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic
Nati   Cecylia - Najstarsza Córka Pierworodnego   16.08.2004 20:22
Keyt   Czy w tym opowiadaniu jest coś z magii, bo na ...   16.08.2004 20:31
Nati   2 Klapa w podłodze
Cecylia weszła cicho...
  17.08.2004 15:28
Nati   3 Podróż A jednak to właśnie tym samochodem ...   21.08.2004 16:22
Dajmond   S-T-R -A-S-Z-N-E!!!   21.08.2004 16:37
Dajmond   błagam cię nie pisz tego tyle, może weźmiemy n...   21.08.2004 16:49
Nati   Dzięki, że pokazałaś mi te błędy, chyba żeczyw...   23.08.2004 09:56
Dajmond   nie ma za co =) uwielbiam to robić. Zredagować...   23.08.2004 10:37
Nati   Jasne, bardzo mi się to przyda przy poprawianiu. J...   23.08.2004 15:56
Dajmond   OK, to zaczynamy =D. Dzisiaj jestem w dość pod...   24.08.2004 16:26
Nati   Fajnie. że poprawiłaś mi to i jeśli chcesz to może...   03.09.2004 09:37
Dajmond   Jutro mam luz, więc Ci poprawię.   03.09.2004 12:26
Nati   Poprawiaj, poprawiaj. Nie mam stałego, więc jeśli ...   12.09.2004 11:22
Nati   No i znów nikt mi nieczyta choć skróciłam i popraw...   26.09.2004 13:59
Galia   Mnie by się nawet twój FF podobał. Jedna rzecz mni...   28.09.2004 21:47
Nati   To wszystko przez to, że usuwałam część postów i m...   30.09.2004 15:48
Galia   FF jest bardzo ciekawy, ale robisz nprawdę mnostwo...   30.09.2004 19:37
Nati   Byłabym wdzięczna jeślibyś mogła wytknąć mi parę b...   01.10.2004 15:54
Eileen   podoba mi się ;D to znaczy mało oryginalny pom...   01.10.2004 19:41
Dajmond   Pierwszy rzut oka na to co dodałaś i...
<...
  02.10.2004 10:24
Nati   Bardzo nie wiedziałam ja to zmienić, ale postaram ...   02.10.2004 15:59
Dajmond   a bo ja wiem? hmmm może, żeby nie dawał sygnałów ś...   02.10.2004 16:01
Nati   Postaram się zmienić. Dzięki :krowki:   02.10.2004 16:06
Nati   Dla Diamond, która jest od początku ze mną 6 Ksi...   09.10.2004 20:24
Eileen   Z przyjemnością czytam tego ff'a. Mam nadz...   18.10.2004 13:30
Nati   Za niedługo wkleję. Dzięki, że czytasz, bo mał...   18.10.2004 16:20
Eileen   Och, faktycznie ;D Oj przperaszam, czepiasz się sz...   18.10.2004 21:25
Nati   Wcale nie czepiam się szczegółów, ale ostatni ...   28.10.2004 12:11
Eileen   ciiii.... z komputerem już wszystko dobrze pra...   29.10.2004 15:42
Nati   7 Kruk
Cecylia ponownie zaczęła chodzić...
  01.11.2004 18:48
Lilla   O prosze! Wchodze i mysle no pewnie cos no...   01.11.2004 19:07
Eileen   Heh, bardzo fajny part. Tradycyjnie czekam na ...   03.11.2004 23:07
Nati   Właśnie kopiowałam to z Worda. Raczej nie mam ...   13.11.2004 17:23
Galia   Akcja się rozwija to dobrze. Błędy są , ale mó...   13.11.2004 21:42
Nati   poprawie jak będę miała czas. Na razie nie mam...   27.11.2004 12:59
Nati   Już nic nie wklejam, bo to nie ma sensu. Albo foru...   24.04.2005 11:17
Moonchild   Całkiem fajne opowiadanko. Dużo czasu mi zajeło pr...   26.04.2005 15:27
Nati   Myślniki wzięły się z Worda. Dzięki za pokazanie b...   26.04.2005 19:49
Nati   Dobra, wklejam jak chcieliście
Przygot...
  03.05.2005 18:17
Moonchild   Może być. Nie jest ani źle, ani dobrze. Zaczyna si...   05.05.2005 21:01
Nati   Następny rozdział już nie jest w komnacie. Jestem ...   20.05.2005 11:02
Moonchild   No widzę, że będzie duuuużo czytania :) Wklej jak ...   23.05.2005 19:04
Nati   Przymierze Krwi Cecylia obudziła się po czterech ...   24.05.2005 18:43
Moonchild   Tekst jako całość jest ok. Chciaż pierwsza scena j...   25.05.2005 22:19
Tajemnicza   Wczoraj usiadłam, przeczytałam, ale bylo pozno wie...   25.05.2005 22:57
Nati   Błędów wiem, że dużo :) Szybko, bo i tak mam już...   03.06.2005 09:26
Nati   Zmiany Powoli zaczęli kierować się do przejścia p...   07.06.2005 19:51
Moonchild   Czytało się szybko i przyjemnie. Nie zauważyłam ża...   11.06.2005 08:43
Nati   Nauka W pierwszym tygodniu nauki wszyscy szukali ...   29.06.2005 13:09
Nati   Mam pytanie. Został mi do wklejenia jeszcze jeden ...   15.07.2005 11:17
Moonchild   No wiesz to zależy wyłącznie od Ciebie, ale jeśli ...   16.07.2005 09:37
Nati   Dobra To zakładam nowy temat, ale jeszcze nie tera...   31.07.2005 16:28
Verita   Szczerze, nie bardzo mi sie podoba. Robisz mase bł...   31.07.2005 17:40
Nati   Spełnienie ostatniej prośby Nadszedł Nowy Rok. Po...   01.08.2005 18:19


Closed TopicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 28.05.2024 15:28