Toksyczne Pożądanie, nienawiść i miłość (erotyk)
oferta kolonii Harry Potter Kolonie dla dzieci Travelkids | Szybki i bezpieczny 24h | ![]() ![]() ![]() ![]() |
Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
Toksyczne Pożądanie, nienawiść i miłość (erotyk)
Anoraj |
![]()
Post
#1
|
Mugol Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 9 Dołączył: 05.04.2006 Skąd: barczewo City ![]() |
Nie wiem czy dobrze robiąc pisząc te opowiadanie.
Myślę, że porządna krytyka mi się przyda. Od razu mówię, że opowiadanie chyba nie typowe. Tak przynajmniej mi się wydaje. U mnie Pansy nie jest słodką idiotką. Przedstawię ją w tym opowiadaniu trochę w innym świetle. Za błędy z góry przepraszam. Macie odrazu Prolog i pierwszy rozdział. Miejmy nadzieje, że drugi już niedługo się ukaże. Jest oczywiście już napisany, ale jest u Gierini i przechodzi korektę. PROLOG Siedzę zanurzona w oceanie wanny zmywam z siebie Ciebie dotyk Twój poranny zmywam pocałunki resztą silnej woli powoli [Kasia Klich „Toksyczna Miłość”] Nienawiść i miłość. Dwa uczucia, które ranią. Pod każdym znaczeniem słowa „ranić”. Przecinają milionami małych sztyletów serce. Przecinają na wylot, zostawiając rany, które już nigdy się nie zagoją. Zostawiają po sobie ślad, ślad którego nigdy nie zmyjemy. Miłość- piękne uczucie, lotne ale piękne. Pod działaniem tego uczucia czujemy się wolni, szczęśliwi. Zapominamy o całym świecie. Liczy się tylko ten jedyny. Miłość to dar Boży, ale miłość nieodwzajemniona to przekleństwo. Czujemy się skołowani. Nie potrafimy normalnie żyć i funkcjonować. Każde złe słowo wypowiedziane przez tego jedynego boli bardziej niż uderzenie. Ból jest nie do wytrzymania. Nienawiść- uczucie, które posiada każdy. Wszyscy bez wyjątku nienawidzimy. Każdy ma swojego wroga. Te uczucie robi z nas zgorzkniałych ludzi, ale to nie jest najgorsze. Najgorzej jest kochać i nienawidzić tej samej osoby. W tedy to nas niszczy. Te dwa uczucia, „miłość” i „nienawiść”, niszczą nas od środka. Wiercą w nas dziury, zostawiając rany. ~ Jego dotyk paraliżował ją. Jednocześnie czuła się szczęśliwa i smutna. Bała się ruszyć. Jego pocałunki powodowały, że dech piersi ustawał. Nie potrafiła racjonalnie myśleć. A kiedy to się kończyło. Kiedy kończyła się chwila uniesienia. Chwila rozkoszy czułą się z brukana. Nie czysta. Chciała z siebie z myć ten brud. Nie mogła. Po każdej kąpieli czuła się tak samo brudna. Jej kac moralny pogłębiał się każdego dnia. Z dnia na dzień czuła się coraz gorzej. Pod maską arogancji, bezczelności, ironii i sarkazmu chowała się każdego ranka, wieczoru i popołudnia. Nie okazywała innych uczuć niż nienawiść, niechęć i wstręt do „szlam” Szlamy nic nie warte szlamy. Świat byłby piękniejszy bez nich- Palcami rozczesała długie, czarne włosy. Te zasady wpajane jej od dziecka nie dawały jej spokoju. Żyła nimi. Nie miała własnego życia. To jej rodzice decydowali za nią o wszystkim. To było nie do zniesienia. Czasami miała ochotę się im przeciwstawić, ale co by tym osiągnęła? Jedynie rodzice wydziedziczyli by ją i zrzekli się jej. A tego nie chciała. Nie chciała stracić rodziców. Mimo wszystko darzyła ich jakimś uczuciem, zupełnie innym niż nienawiść, wstręt i niechęć. To było pozytywne uczucie. Nie chciała mówić, że ich kocha bo tego nie była pewna. Ona przecież nie wie co to „Miłość”. Dla niej coś takiego nie istnieje. ~ -Jesteś zwykłą szlamą, Granger- blond włosy chłopak jak zwykle rozśmieszył swoje towarzystwo. Po korytarzu rozniósł się śmiech ślizgonów, a upokorzona gryfonka miała ochotę zapaść się pod ziemię. -A ty Malfoy jesteś prymitywną postacią mężczyzny. Jesteś impotentem- zjadliwy uśmiech pojawił się na jej ustach. Draco nie zdołał zareagować. Wyprzedziła go jego „dziewczyna”. -A ty uważasz się za kobietę, Granger? Bo ja bym jednak polemizowała na ten temat- sarkastyczny głos. Zimne oczy, przepełnione ironią. - Parkinson, jak ty byś mogła polemizować jak ty nie myślisz- czara się przelała. Pansy nie powstrzymała swojej wściekłości. Podeszła do głupio-mądrej Hermiony i z policzkowała ją. Nie pozwoli się obrażać. Na pewno nie tej cholernej szlamie. -Uważaj Granger na słowa- odeszła. Odeszła nie mówiąc nic więcej. A jej czarne włosy opadły na jej twarz, przykrywając pojedynczą łzę. To zabolało. Bardzo zabolało. Może nie należała do najmądrzejszych, ale inteligencję posiadała. Nie była słodką idiotką. Może i na taką wyglądała, ale przecież pozory mylą. ~ Siedziała na wygodnym, miękkim łóżku i wpatrywała się pustym wzrokiem w przestrzeń. Czuła się taka samotna. Potrzebowała bliskości drugiego człowieka. Nie chodziło tu jej o sex, ale o zwykłego całusa w policzek i czyichś silnych ramion na swojej tali. Do Dracona na pewno nie pójdzie. Wyśmiałby ją. Jak zwykle. Potrzebna mu była tylko do zaspokajania jego seksualnych potrzeb, ale i do tego, jak to on określił „się nie nadawała”. Dlaczego los był taki niesprawiedliwy? Wszystko waliło jej się na głowę. Jej „kochany” Dracuś nigdy nie okazał jej zrozumienia, ba on w ogóle jej nic nie okazywał, a ona tego potrzebowała. Była tylko młodą kobietą, pragnącą jego wsparcia. Nie wyobrażała sobie życia z nim. Nie potrafiła sobie tego wyobraźić. ROZDZIAŁ I Gubiąc się w uczuciach Siedziała dumnie wyprostowana. Jej spojrzenie było przepełnione kpiną i ironią. Na jej ustach błąkał się drwiący uśmiech. Wyglądała na pewną siebie dziewczynę. Ale czy taka była? Nie potrafiła sobie na to pytanie odpowiedzieć. Kiedy miała do czynienia z gryfonami drwiła z nich. Nie zostawiała na nich suchej nitki, ale kiedy to Draco z niej kpił nie potrafiła się obronić. Nie potrafiła nic powiedzieć. Kurczyła się w sobie. Nie potrafiła mu się przeciwstawić. On miał nad nią kontrole. Pełną kontrole. Co by jej kazał zrobić ona by to wykonała. Nawet jeśli miałaby zrobić coś obleśnego, perfidnego. Bała się go jak nikogo innego. Wystarczyło jego groźne spojrzenie, a już robiła to co chciał. Poczuła na swoim kolanie czyjąś rękę. Odwróciła głowę w stronę Dracona. Uśmiechał się zalotnie, a jego ręka zwinnie podchodziło coraz wyżej. Nie wiedziała jak ma się zachować. Jego ręka spoczywająca teraz na jej udzie peszyła ją. Na jej policzki wypełz rumieniec zażenowania. Próbowała delikatnie ztrząsnąć jego dłoń ze swojej nogi. Nic nie zdały się jej starania. Jego ręka powędrowała jeszcze wyżej zatrzymując się na pachwinie i delikatnie palcami ją pieszcząc. Pansy cichutko westchnęła i dłońmi zakryła oba policzki. Spojrzała na niego błagalnie, ale sama nie wiedziała czego chce. Merlinie do pomóż, bo ja zaraz zwariuje- jeszcze raz westchnęła z rozkoszy. Musiała coś wsadzić sobie do ust by nie jęknąć z rozkoszy. Położyła głowę na blacie stołu i w gryzła się w ciepłą bułeczkę. Draco przyspieszył minimalnie swoje ruchy dłonią. Pansy była na pograniczu wariactwa gdy wysunął swoją dłoń z pod jej spódniczki. Wstał i wyszedł z Wielkiej Sali. Pansy powoli podniosła głowę i palcami rozczesała swoje czarne włosy. Wstała od stołu i obciągnęła spódniczkę. Targały nią różne uczucia. Nie wiedziała co ma ze sobą począć. Wzięła głęboki wdech i wyszła z prawie pustej Wielkiej Sali. ~ Lekcje były dla niej katorgą. Nie mogła się na niczym z kupić. Wszystko wypadało jej z dłoni. Z traciła chyba z pięćdziesiąt punktów. A to wszystko przez tego padalca. Z darzenie ze śniadania powracało do niej na każdej lekcji przez co nie mogła się z kupić. Wszystko ją drażniło i chodziła jak z truta. Obślizgły gumochłon! Niech ja go dorwę! No i co wtedy? Nic mu nie zrobisz. Zabije padalca! Już widzę, jak jego dłonie zaciskają się na twojej szyi. Kłóciła się z własnymi myślami. Potrząsnęła głową i ustała na chwile podtrzymując się ściany. Wyjęła z torby ciemno zieloną gumkę i związała włosy w wysokiego kucyka. Wzięła kilka głębokich wdechów i chciała pójść dalej, ale na jej drodze stanął... Do k*rwy nędzy! Czego on chce? Spojrzała na wysokiego bruneta ironicznie i zacmokała. -Czego Potter?- jej „życzliwy” głos mógłby zamrozić głaz. -Nasz mops jest nie uprzejmy- zadrwił przystojny gryfon. Pansy nie czekając na nic przyłożyła koniec różdżki do gardła Pottera. Jej oczy mówiły jedno „zabije”. Potter przełknął głośno ślinę i spojrzał na dziewczynę uważnie. -Prosisz się o krzywdę, Potter. Tak samo, jak twoja szlamowata przyjaciółeczka- jej głos był cichy i przerażający. Tak jakby ktoś wyprał go ze wszystkich uczuć. Powoli odsunęła różdżkę od gardła chłopaka i uśmiechnęła się wywyższająco. -Nie nazywaj jej tak Parkinson, bo... -Bo co, Potter? Uderzysz mnie? A może walnieś jakimś zaklęciem?- zaśmiała się szyderczo i odeszła kołysząc uwodzicielsko biodrami. ~ Wszedł po cichu do jej dormitorium. Miał zamiar dokończyć to co zaczął na śniadaniu. Rozejrzał się po pomieszczeniu i zlokalizował ją na jednym z łóżek. Podszedł do niej i dotknął jej ramienia. Potrząsnął nim. Zero reakcji. Wzruszył ramionami i delikatnie zdjął z niej kołdrę. Leżała w majtkach i podkoszulce. Usiadł na brzegu łóżka i pogładził jej nagie udo. Brunetka zamruczała przez sen. Jego ręka dotknęła jej kobiecości. Otworzyła natychmiast oczy. Popatrzyła na niego z niemym wyrzutem. Nie miała ochoty na nic. Pocałował jej szyje. Jego ręce błądziły po jej szczupłym ciele. Nic nie mówiła. Miała cichą nadzieje, że przestanie, ale nic na to nie wskazywało. Włożył dłonie pod jej podkoszulek. -Draco, nie- wyszeptała cichutko czując jego usta na swoim dekolcie. Nie zareagował. Nadal całował jej delikatną skórę. Chciała go odepchnąć , ale przytrzymał jej ręce lewą dłonią. Prawą zaś zerwał z niej bluzkę. Całował jej nagie piersi. Nie chciała tych pocałunków. Po prostu nie chciała. I tak brzydziła się sobą. -Przestań!- z jej oczu pociekły łzy. Nie przestał. Podkuliła nogi i go odepchnęła. Przykryła się kołdrą i z kuliła się. Za szlochała cichutko. Młody Malfoy patrzył na nią z pogardą. Prychnął i wyszedł, a ona leżała i płakała cichutko. Nienawidziła go z całego serca. Tak bardzo go nienawidziła. Kiedyś Cię zabije, a wtedy poczujesz co to ból- zamknęła oczy i pogrążyła się w błogim śnie, który chociaż na chwile przyniesie jej ukojenie. |
![]() ![]() ![]() |
Anoraj |
![]()
Post
#2
|
Mugol Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 9 Dołączył: 05.04.2006 Skąd: barczewo City ![]() |
[color] UWAGA! W tym rozdziale ukażą się sceny brutalne (jeszcze nie są aż dokładnie opisane, ale w kolejnym będzie już bardzo, ale to bardzo dokładnie opisane). Jeśli macie słabe nerwy to lepiej byście nie czytali kolejnych rozdziałów (ten jeszcze możecie). [/color=red]
ROZDZIAŁ V ...bo TY nie jesteś wart ani jednej MOJEJ łzy... To było seksowne. Ten język jeżdżący po suchych ustach, by załagodzić pragnienie. Te zmrużone oczy biegające po stronach książki. Długie, smukłe, zadbane palce przeczesujące lśniące włosy. I to wiercenie się na niewygodnym krześle. Rozluźnił krawat i rozsiadł się wygodnie, opierając łokcie na blacie stołu. Westchnął cicho. Jego spodnie były teraz o wiele za małe. Jak w jakimś transie patrzył na te piękne, proste plecy, przykryte długimi, czarnymi włosami. To podniecenie wywołane zgrabnymi, kobiecymi kształtami doprowadzało go do zimnej furii. Nie miał już siły, musiał wyładować swoje napięcie seksualne. Na początku myślał o Ginny, ale bardzo szybko odgonił tę myśl od siebie. Nie skrzywdzi jej, nie odbierze jej dziewictwa dopóki nie będzie pewny swoich uczuć. Nie chce jej zranić swoim postępowaniem. Jeśli tak dalej będzie poprosi Hermione o „pomoc”. Oczywiste było to, iż odmówi i się obrazi. Czasami nawet chciał podejść do Pansy i zaproponować wspólną noc. Był jednak zbyt dumny by przyznać się do tego, że pociąga go Ślizgonka, zresztą ona i tak by się nie zgodziła. Jednym słowem miał „przepiękne” życie erotyczne. Wbiły się w niego ciemne oczy, przeszedł go miły dreszcz podniecenia, nawet ta drwina w jej spojrzeniu nie zniechęciła go. -Co się tak gapisz?- lekko zachrypnięty głos dziewczyny doprowadzał go do szału. -Staram się zdefiniować do jakiego gatunku ludzi należysz. Bo do kobiety nie jesteś podobna- wydął usta w dziób i patrzył na jej reakcję. Nie uważał tak, ale przecież nie powiedziałby jej prawdy, co to, to nie. Na jej usta wpłynął kpiący uśmiech. -Mogłabym powiedzieć to samo o tobie, ale jeśli uważasz, że nie jestem kobietą to mogę ci to udowodnić.- to co usłyszał osłupiało go na moment. Czy ona mówiła serio? -No na co czekasz Potter?- podeszła do niego i pochyliła się nad nim. Musnęła swoimi wargami jego, nie wytrzymał i przyciągnął ją do siebie, całując zachłannie. W głowie zaczęło mu szumieć. Czuł się jak po jakimś narkotyku dostał niezłego „kopa”. Dłonią przejechał po jej plecach i zjechał do pośladków ściskając je delikatnie. I tu popełnił błąd, odepchnęła go i spoliczkowała. Na jej twarzy wykwitły dwa rumieńce i nie były to bynajmniej rumieńce wstydu. Była wściekła. -Za dużo sobie pozwalasz. Dotknij mnie jeszcze raz, a wtedy nie ręczę za siebie. Zginiesz nieprzyjemną śmiercią. – cedziła każde słowo. Starała się mówić spokojnie, co prawie się jej udało. Zdenerwowanie zdradzały jedynie drżące ręce. Wyszła z biblioteki nie odwracając się. Kolejny pieprzony samiec Westchnęła cichutko i skierowała się do lochów. *** Hermiona rozluźniła krawat i odpięła dwa pierwsze guziki bluzki. Było jej strasznie duszno i sama nie wiedziała dlaczego. Może powodem był boski blondyn, który właśnie stał nad nią? Nie, to niemożliwe, po prostu jest gorąco. -Szlama Granger, jak miło.- zadrwił odsuwając się od niej. Dziewczyna popatrzyła na niego nieprzychylnie i odchrząknęła. -Tchórzofretka Malfoy, jak miło- przedrzeźniała go. W oczach dwojga młodych ludzi odbijała się nienawiść. -Przymknij się. Teraz ja mówię- powiedział lodowato. Zaśmiała się perliście i puknęła się w czoło. Ten gumochłon rozśmieszał ją, jak nikt inny. Uważał się za Bóg wie kogo. -Tchórzofretki i dzieci głosu nie mają. Ty zaliczasz się do tych pierwszych, więc zamknij się z łaski swojej. - Zamurowało go. Dziewczyna wyminęła Dracona i nie zatrzymując się szła przed siebie. Nie zatrzymała się nawet gdy mówił do niej, a raczej syczał. -Nauczę cię pokory, szlamowata dziwko.- nie odpowiedziała , co spotęgowało jeszcze bardziej jego wściekłość. Nikt, nigdy nie potraktował go jak powietrze. Nikt, nigdy nie ignorował Malfoy’ów. Ta głupia szlama musi się dowiedzieć gdzie jej miejsce, a on jako wspaniałomyślny człowiek pokaże jej drogę. Odgarnął kosmyk włosów z czoła i poszedł wyżyć się na Bogu ducha winnej czarnowłosej ślizgonce. *** Bardzo bolało, piekło i szczypało. Wolała nie dotykać, ani nie patrzeć na swoje plecy. Wiedziała co zobaczy, jedną wielką ranę, która krwawiła niemiłosiernie. Już nie płakała nie miała siły albo po prostu skończył jej się zapas słonych kropel. Nie prosiła ani nie błagała go aby przestał. Było jej wszystko jedno co z nią zrobi. Z każdym uderzeniem traciła wiarę w to, że on posiada serce. Był zwyczajnym potworem znęcającym się nad niewinnymi. Ale czy ona była niewinna? Czy można było o niej powiedzieć, że była osobą, która posiada ludzkie uczucia? Kiedyś ich nie miała i z pewnością nadal ich jej brakowało. Kilka lat temu była taka jak on, cyniczna i bez uczuć. Podniosła się, a on uderzył ją z całej siły w twarz tak mocno, że upadła. Pisnęła cicho opadając na plecy. Skomlała jak zbity pies. Przewrócił ją kopniakiem na brzuch, krzyknęła z bólu. Podniósł różdżkę i rzucił zaklęcie maskujące. Rany z jej pleców znikły, ale ból był wciąż taki sam. Złapał ją za ramiona i podniósł. Popatrzyła załzawionymi oczyma na jego anielską twarz. Tak piękną i niewinną, czy ten człowiek mógł być aż takim potworem. -Nigdy więcej się mi nie sprzeciwiaj.- Pansy pokiwała głową. Teraz na pewno już mu się nie sprzeciwi. Na pewno nie po tym jak ją zbił. –Ubierz to i kładź się spać- rzucił w jej stronę swoją bawełnianą koszulę. Zarzuciła ją delikatnie na siebie i powolutku wślizgnęła się pod satynową kołdrę. Patrzył na nią z pod półprzymkniętych powiek, wyglądała jak wcielenie niewinności, sexowne wcielenie niewinności. Popatrzył na jej zapuchniętą od płaczu twarz i poczuł niemiły skurcz w żołądku. Wyżył się na niej tylko dlatego, że miał scysje z Granger. No ale przecież podważyła jego zdanie, znieważył go i jego ród. Rozebrał się do bokserek i położył się koło niej, odwróciła się do niego plecami. Objął ją w tali dłonią i w tulił twarz w jej włosy. -Auł!- krzyknęła cichutko czując jego dotyk na swoich plecach. Zapiekło ją i krzyknęła, teraz przestraszyła się swojej reakcji, bała się, że znów ją uderzy, ale nic nie zrobił. Jedynie jego ręka zsunęła się z jej pleców. Odetchnęła z ulgą. *** -Ron widziałeś Ginny?- Harry wparował do Pokoju Wspólnego Gryfonów i rozglądał się za swoją dziewczyną. Zapytany potrząsnął przecząco głową, a brunet zaklął obrzydliwie pod nosem. Szukał jej od dobrej godziny, a jej nigdzie nie było. Zapadła się pod ziemie, czy co? Podrapał się prawą dłonią po brodzie i wszedł po schodach do swojego dormitorium. Na samej górze zatrzymał się i powiedział, a raczej krzyknął do swojego przyjaciela. -Jak ją spotkasz to powiedz jej, że czekam na nią w dormitorium! -Okey!- Odkrzyknął rudowłosy chłopak i wrócił do wypracowania z Zaklęć. Zza portretu Grubej Damy wpadły dwie roześmiane dziewczyny. Były umazane błotem, lepiły się od jakiegoś śluzu, włosy miały skołtunione, a na twarzy widniały dwa duże uśmiechy. Ron pokiwał głową , tłumiąc w sobie śmiech. Hermiona i Ginny wyglądały przezabawnie. Kiedy się już troszkę uspokoił zwrócił się do swojej siostry, starając się nie wybuchnąć śmiechem. -Virgino*, moja Ty droga siostro, Harry czeka na ciebie w dormitorium.- rude coś uśmiechnęło się jeszcze szerzej, o ile to możliwe i wbiegło po schodach prowadzących do dormitorium chłopców, -Nie idziesz się najpierw wykąpać?- Hermiona ze zdziwieniem popatrzyła na swoją młodszą koleżankę. Ta zaś uśmiechnęła się tajemniczo. -Wykąpie się z Harry’m! Nago!- i szybciutko schowała się za drzwiami, chowając się przed nad opiekuńczym bratem. -C-co? Czy ja dobrze słyszałem?- wielkie zdziwienie malowało się na twarzy piegowatego syna Wesley’ów. -Dobrze słyszałeś. Moja siostra stała się wyuzdana. I to przez kogo! Przez wielkiego Harre’go Potter’a! *** Brudna rzuciła się na łóżko, a raczej na chłopaka na nim leżącego i przygniotła go do materaca. Brunet z zaciekawieniem wpatrywał się w brudną dziewczynę. Kiedy w końcu rozpoznał w niej swoje maleństwo uśmiechnął się szeroko i cmoknął ją w nosek, który jako jedyny był czysty. Ta zaś roześmiała się szczerze i głośno. Jak ona go kochała. I właśnie miała zamiar się mu oddać. To on miał prawo stać się mężczyzną, który odbierze jej niewinność. Przejechała drobną rączką po jego klatce piersiowej i zjechała niżej. Dotknęła jego krocza, a on jękną cichutko na tą delikatną i subtelną pieszczotę. Nachyliła się nad nim i wymruczała cicho do jego ucha. -Chodź wykąpać się ze mną. Wstała z niego i zaczęła się rozbierać, pokazując Harre’mu swoje ciało, które było...takie...wspaniałe. Kiedy była już naga wbiegła do łazienki i weszła pod prysznic czekając na swojego chłopaka. Zielonooki brunet był tylko samcem i potrzebował relaksu, więc długo się nie zastanawiając poszedł za swoją dziewczyną. W pośpiechu zerwał z siebie ciuchy i zaraz znalazł się koło Ginny. Długo się nie namyślając przyciągnął ją do siebie i pocałował. Pocałował ją z taką pasją i namiętnością, jak jeszcze nigdy w życiu. Dłońmi przejechał wzdłuż jej ciała. Jego smukłe palce zacisnęły się na jej pośladkach. Ginny jęknęła cichutko wtulając się w szyję chłopaka. Harry jednak nie miał zamiaru próżnować. Odchylił głowę Virgini do tyłu i począł całować jej szyję i dekolt. Dziewczyna jęczała i wiła się z rozkoszy. Po raz pierwszy czuła się tak cudownie. Było jej jak w niebie. Nie, jej było lepiej niż w niebie. Dłonie Harry’ego pieściły każdy zakamarek jej skóry, starając się zapamiętać mapę ciała dziewczyny. Niespiesznie wszedł w nią, a Ginny krzyknęła zarazem z bólu i rozkoszy. Chłopak spojrzał na nią z troską w zielonych oczach i pogłaskał ją po drobnej twarzyczce. -Mam przestać? -Nie, nie przestawaj. Proszę Nie przestał. Poruszał się w niej powoli, nie spiesząc się nigdzie. Było mu dobrze, bardzo dobrze. Kochali się ze sobą tak jakby mieli się za chwile rozstać. Delikatnie i subtelnie, tak by żadne nie odczuwało dyskomfortu. Po wszystkim opadli bez sił. Wtuleni w siebie siedzieli milcząc i upajając się tą wspaniałą chwilą. Tą pierwszą chwilą uniesienie, tak piękną, jedyną w swoim rodzaju. [color] *Wiem, że Ginny tak naprawdę ma na imię Ginerva, ale uważam, że Virginia ładniej brzmi. Tak bardziej kobieco i delikatnie. Te imię kojarzy mi się z jednym z seriali brazylijskich (uwielbiam te seriale), w którym była taka delikatna, śliczna dziewczyna o imieniu Virginia i właśnie nasz rudasek bardzo mi ją przypomina.[/color=red] Ten post był edytowany przez Anoraj: 04.05.2006 15:43 |
![]() ![]() ![]() |
Kontakt · Lekka wersja | Time is now: 17.06.2025 22:24 |