[muzyka] Koncerty
oferta kolonii Harry Potter Kolonie dla dzieci Travelkids | Szybki i bezpieczny 24h | Pomoc Szukaj Użytkownicy Kalendarz |
Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
[muzyka] Koncerty
Katarn90 |
08.02.2006 11:11
Post
#1
|
Czarodziej Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 826 Dołączył: 13.07.2005 Płeć: Mężczyzna |
jeśli temat był to proszę o usunięcie jeśli nie, to oszczędźcie
Na pewno (albo przynajmniej : może) byliście kiedykolwiek na jakimś koncercie, koncertach, niezależnie jakiego zespołu. chciałem się dowiedzieć na jakich koncertach byliście, czy wam się podobało, jakie piosnki zagrali, i co tam jeszcze zapamiętaliście. Ja wypowiem się ostatni. |
Katon |
16.06.2006 15:33
Post
#2
|
YOU WON!! Grupa: czysta krew.. Postów: 7024 Dołączył: 08.04.2003 Skąd: z króliczej dupy. Płeć: tata muminka |
Nie wiem od czago zacząć... Ciągle jestem w amoku. Najszybsze 48 godzin mojego życia już za mną, ale dalej piszczy mi w uszach.
Upić się przed samym koncertem. Tego mieliśmy nie robić. Zrobiliśmy sobie 6 litrów kamikadze (smirnoff plus kurakao blu plus kwasek cytrynowy o smaku chemii) na siedem osób i dziwnym trafem się upiliśmy. Ale zorientowaliśmy się już przed Sazką Areną. Byliśmy o 14. Mało ludzi. Sami Polacy praktycznie. Będziemy z przodu. To już pewne. Poznaliśmy takich z Warszawy wymalowanych w Johny Frusciante I love you. Fajni. Ja poznałem jeszcze jakąś dziewczynę i mam do niej numer, ale jej nie pamiętam. Największy fan z nas wszystkich umiera. Trzeba z nim do toalety, a my tylko niewiele lepsi. Widmo niepamięci wisi nad nami idiotami. Koncert życia, za godzinę wpuszczają a my mamy całe niebieskie ryła od tego kurakao. I biegamy w górę i w dół po nieruchomych ruchomych schodach. Ludzi coraz więcej, ale razem w siedmiu mamy na tyle rozsądku, żeby zablokować pozycje. Fan już lepiej. Stoi. Ruszyło. Zacząłem trzeźwieć z podniecenia. Nigdy tak szybko nie trzeźwiałem. Widze po reszcie, że też nieźle im idzie. Robimy poważne miny przy pokazywaniu biletów, bo cholera wie jakie tam mają przepisy na wypadek pijanych na niebiesko. Jesteśmy. Teraz biegiem. Trzeba opaski na ręce i do pierwszego sektora. Mało ludzi, ale mało ludzi narazie... Jesteśmy przed samą sceną. Kilka przepchnięć, popchnięć i stoimi przy barierce. Kilku z nas śpi, ale już snem spokojnym i wyczekującym. Pozycje zdobyte. Koło nas Słowak z autograłem Flea na ręce. Spotkał go spacerując po Pradze i ma zdjęcie, więc wierzymy. I zazdrościmy mu bardzo, ale jest miły i nie rżnie Bógwiekogo, więc jesteśmy również mili i doceniamy. Włoszki dwie jedna ładna, druga nie. Ta ładna dalej, ta nie się o mnie opiera, bo napierają na nią Węgrzy. Jestem w stanie entuzjazmu - nie przeszkadza mi to. Po drugiej jacyś Polacy. Przeważają Polacy. Czesi chyba siedzą w sektorze dla wapna, bo ich jak na lekarstwo chociaż to Praga. Czekamy. Saport. Murzyn raper. Dizzy Racal czy jakoś tak. Śmieszny i wesoły, ma czapeczkę krzywo i się cieszy, a my z nim razem. Spodobaliśmy się mu i cały czas do nas rapował. My ani ani go nie rozmumiemy, ale jest radość i braterstwo. DJ jedzie z samplami w rodzaju 'Smels like teen spirit' czy 'Seven Nation Army", więc zupełnie to wszystko fajne żeby się rozgrzać. Kończy w sam raz. Jeszcze chwila i zacząłby nas irytować, a tak zszedł i będziemy go mili wspominać. Techniczni na scenie. Łukasz poznaje każdego. Drze się do nich po nazwiskach. Fan, który kocha technicznych swojego zespołu kochanego to jest dopiero fan. Są. Wstęp i 'Can't Stop'. Jestesmy po 'stronie Flea'. Blisko, strasznie blisko. Popadamy w histerię. Taką ala wcześni Beatlesi. Kwiki, piski, podskoki. Już nie da się być bliżej. Kiedis w czarnej koszuli i krawacie, John identycznie jak w teledusku do Dani California (faza współczena...), Chad w tym swoim mundurku a Flea w takim gejowatym, różowym wdzianku. Raz po raz podchodzi. Wpatrujemy się gitarę jak zahinotyzowaniu. Bo każdy wie jak oni bardzo potrafią grać, ale jak się to widzi to tak z 4 metrów to naprawdę, no... Spodziwałem się i byłem przygotowany na fałszowanie Kiedisa. Bo Kiedis na żywo lubi se zafałszować. I na początku faktycznie, ale potem przestał. Serio. Śpiewał czysto, pięknie i zgrywał się idealnie z chórkami Frusciantego. Ależ mnie to zachwyciło!!! Nie umiem wymienić tego w kolejności i z sensem. Byłem w ekstazie. Gdzieś na początku 'Dani California' i to solo... 'Scar Tissue', 'Charlie', 'Tell Me Baby' i coduwne '21th Century' z nowej płyty. 'Throw away your television'. Długie i rozbudowane. Z basem który słychać gdzieś w jelitach. Patrzymy na siebie zachwyceni. Szalik. Szalik polski. Na nim jakieś napisy. Rzucamy na scenę. Doleciał. Flea, weź go, weź go, k...., weź go...!!!! Wcześniej Kiedis krzyczy 'I know there is Poland in da haus'. Kolejny kwik. To jest nasz koncert. Czesi to statyści. 'Me And My Friends'. Czekałem na to. Jedyna rzecz z tych naprawdę starych, którą grywają. I piosenka, która jest dla nas jak hymn. Me'en'myme'en'myme'en'myme'en'my frieeeeeends. Pogo. Orgazm przy tym to zupełnie nic ciekawego. Krzyczymy ze szczęścia. 'Wet Sand' z nowej płyty. Zaskoczenie. Miłe. Można odpocząć. I znowu solo. Zawsze jest solo. Atmosfera. Każdy każdemu pomaga i każdy się uśmiecha. Jakbym zaczął opisywać to zabrzmiałoby jak tandetna idylla. A jednak. I wreszcie - rockowy koncert na którym są ładne dziewczyny. I nie są ubrane na czarno i nie malują twarzy na biało. Normalne. Miła odmiana. Cały czas ochrona podaje kubki z wodą, a że na nasze ręce głównie to i pić nam się nie chce. Jakaś Czeszka zna wszystkie teksty i śpiewa. Nie fałuszuje, ale wydaje ultradźwięki. Szybko się przyzwyczajam. Podniósł. Tamer, którego to szalik był o mało nie zemdlał. Flea podniósł, pomachał i zawiesił na wzmaczniaczu. Tam został do końca. Przeszliśmy do historii. Małej historii, ale kto by się tam przejmował. Polscy kibice pokazali w Niemczech klasę. I myślę, że wreszcie teraz Red Hoci przyjadą do Polski, bo jako fani pokazaliśmy klasę. Ale se kadzę. No ale co mi tam. Szalik na wzmacniaczu. A potem flaga Tyskiego (tak!) też rzucona przez nas, chociaż przywęrdowała z tyłu. 'Don't Forget Me'. Ballada z 'BTW'. Piękna. John przechodzi na naszą stronę. Klęka i gra solo. Matko. Takie solo, że można się było popłakać i nie wykluczam, że się popłakałem. Skąd oni tak umieją. Są starzy już. Ale te wszystkie skoki, wyskoki, wykopy, to jest naprawdę. Frusciante każde solo gra tak jak na teledysku do 'DC'. Cud, że oni na siebie nie wpadają. Flea podskakuje, Kiedis tańczy. Cały czas. Kondycję mają lepszą niż polscy piłkarze. Bo tak jest do końca. Do ostatnich minut. KOSMICZNA ENERGIA. Rozbierają się sukcesywnie. Widzieliśmy dupę Flea. Wow. Bis. Wychodzi Chad i gra solo. Numer z pałką odbitą od werbla. Śpiewamy ole ole ole do rytmu. Nie wiem jak można tak grać. Perkusja to dla mnie zawsze trochę tajemnica. Może ewentualnie Ulrich, ale sorry, co to jest za zespół ta Metalika? Potem 'Under The Bridge'. Nie wiem jak to opisać. Wstęp i 'Give It Away'. Chyba 10minutowe. Rozbudowane do granic możliwości. Orgazm. Koniec. Chad ubrany w polską flagę schodzi ze sceny. Tak sobie myślę, że myślał, że to czeska. Wiem już od Ahmeda, że przegraliśmy 0 do 1go i cieszę się, że w Pradze wygraliśmy. Nieoficjalny, Samozwańczy Tytuł Najlepszej Grupy Fanów. Koncert życia. Jedno z wydarzeń życia. Potem dzika noc w Pradze. A w pociągu spotkanie z tymi z Warszawy. Jeden z nich złapał pałkę Chada. Dotykaliśmy i pobraliśmy kosmiczną moc. Będzie dobrze. P.S. Niedługo dam zdjęcia. Fajne zdjęcia. Ten post był edytowany przez Katon: 16.06.2006 15:46 |
Kontakt · Lekka wersja | Time is now: 01.11.2024 01:42 |