Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Toksyczne Pożądanie, nienawiść i miłość (erotyk)

Co sądzicie o tym opowiadaniu?
 
Dobre - zostawić [ 33 ] ** [86.84%]
Gniot - wyrzucić [ 5 ] ** [13.16%]
Zakazane - zgłoś do moderatora [ 0 ] ** [0.00%]
Suma głosów: 38
Goście nie mogą głosować 
Anoraj
post 05.04.2006 22:12
Post #1 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 9
Dołączył: 05.04.2006
Skąd: barczewo City




Nie wiem czy dobrze robiąc pisząc te opowiadanie.
Myślę, że porządna krytyka mi się przyda. Od razu mówię, że opowiadanie chyba nie typowe. Tak przynajmniej mi się wydaje. U mnie Pansy nie jest słodką idiotką.
Przedstawię ją w tym opowiadaniu trochę w innym świetle.
Za błędy z góry przepraszam. Macie odrazu Prolog i pierwszy rozdział.
Miejmy nadzieje, że drugi już niedługo się ukaże. Jest oczywiście już napisany, ale jest u Gierini i przechodzi korektę.


PROLOG

Siedzę zanurzona w oceanie wanny
zmywam z siebie Ciebie dotyk Twój poranny
zmywam pocałunki resztą silnej woli
powoli
[Kasia Klich „Toksyczna Miłość”]


Nienawiść i miłość. Dwa uczucia, które ranią. Pod każdym znaczeniem słowa „ranić”.
Przecinają milionami małych sztyletów serce. Przecinają na wylot, zostawiając rany, które już nigdy się nie zagoją. Zostawiają po sobie ślad, ślad którego nigdy nie zmyjemy.
Miłość- piękne uczucie, lotne ale piękne. Pod działaniem tego uczucia czujemy się wolni, szczęśliwi. Zapominamy o całym świecie. Liczy się tylko ten jedyny.
Miłość to dar Boży, ale miłość nieodwzajemniona to przekleństwo.
Czujemy się skołowani. Nie potrafimy normalnie żyć i funkcjonować. Każde złe słowo wypowiedziane przez tego jedynego boli bardziej niż uderzenie.
Ból jest nie do wytrzymania.
Nienawiść- uczucie, które posiada każdy.
Wszyscy bez wyjątku nienawidzimy. Każdy ma swojego wroga. Te uczucie robi z nas zgorzkniałych ludzi, ale to nie jest najgorsze.
Najgorzej jest kochać i nienawidzić tej samej osoby. W tedy to nas niszczy. Te dwa uczucia, „miłość” i „nienawiść”, niszczą nas od środka. Wiercą w nas dziury, zostawiając rany.
~
Jego dotyk paraliżował ją. Jednocześnie czuła się szczęśliwa i smutna.
Bała się ruszyć. Jego pocałunki powodowały, że dech piersi ustawał. Nie potrafiła racjonalnie myśleć.
A kiedy to się kończyło. Kiedy kończyła się chwila uniesienia. Chwila rozkoszy czułą się z brukana. Nie czysta. Chciała z siebie z myć ten brud. Nie mogła. Po każdej kąpieli czuła się tak samo brudna.
Jej kac moralny pogłębiał się każdego dnia. Z dnia na dzień czuła się coraz gorzej.
Pod maską arogancji, bezczelności, ironii i sarkazmu chowała się każdego ranka, wieczoru i popołudnia.
Nie okazywała innych uczuć niż nienawiść, niechęć i wstręt do „szlam”
Szlamy nic nie warte szlamy. Świat byłby piękniejszy bez nich- Palcami rozczesała długie, czarne włosy. Te zasady wpajane jej od dziecka nie dawały jej spokoju. Żyła nimi.
Nie miała własnego życia. To jej rodzice decydowali za nią o wszystkim. To było nie do zniesienia.
Czasami miała ochotę się im przeciwstawić, ale co by tym osiągnęła? Jedynie rodzice wydziedziczyli by ją i zrzekli się jej.
A tego nie chciała. Nie chciała stracić rodziców. Mimo wszystko darzyła ich jakimś uczuciem, zupełnie innym niż nienawiść, wstręt i niechęć.
To było pozytywne uczucie. Nie chciała mówić, że ich kocha bo tego nie była pewna.
Ona przecież nie wie co to „Miłość”. Dla niej coś takiego nie istnieje.
~
-Jesteś zwykłą szlamą, Granger- blond włosy chłopak jak zwykle rozśmieszył swoje towarzystwo.
Po korytarzu rozniósł się śmiech ślizgonów, a upokorzona gryfonka miała ochotę zapaść się pod ziemię.
-A ty Malfoy jesteś prymitywną postacią mężczyzny. Jesteś impotentem- zjadliwy uśmiech pojawił się na jej ustach. Draco nie zdołał zareagować. Wyprzedziła go jego „dziewczyna”.
-A ty uważasz się za kobietę, Granger? Bo ja bym jednak polemizowała na ten temat- sarkastyczny głos. Zimne oczy, przepełnione ironią.
- Parkinson, jak ty byś mogła polemizować jak ty nie myślisz- czara się przelała.
Pansy nie powstrzymała swojej wściekłości. Podeszła do głupio-mądrej Hermiony i z policzkowała ją. Nie pozwoli się obrażać. Na pewno nie tej cholernej szlamie.
-Uważaj Granger na słowa- odeszła. Odeszła nie mówiąc nic więcej.
A jej czarne włosy opadły na jej twarz, przykrywając pojedynczą łzę.
To zabolało. Bardzo zabolało. Może nie należała do najmądrzejszych, ale inteligencję posiadała. Nie była słodką idiotką. Może i na taką wyglądała, ale przecież pozory mylą.
~
Siedziała na wygodnym, miękkim łóżku i wpatrywała się pustym wzrokiem w przestrzeń.
Czuła się taka samotna. Potrzebowała bliskości drugiego człowieka.
Nie chodziło tu jej o sex, ale o zwykłego całusa w policzek i czyichś silnych ramion na swojej tali.
Do Dracona na pewno nie pójdzie. Wyśmiałby ją. Jak zwykle.
Potrzebna mu była tylko do zaspokajania jego seksualnych potrzeb, ale i do tego, jak to on określił „się nie nadawała”. Dlaczego los był taki niesprawiedliwy? Wszystko waliło jej się na głowę. Jej „kochany” Dracuś nigdy nie okazał jej zrozumienia, ba on w ogóle jej nic nie okazywał, a ona tego potrzebowała. Była tylko młodą kobietą, pragnącą jego wsparcia.
Nie wyobrażała sobie życia z nim. Nie potrafiła sobie tego wyobraźić.


ROZDZIAŁ I
Gubiąc się w uczuciach

Siedziała dumnie wyprostowana. Jej spojrzenie było przepełnione kpiną i ironią.
Na jej ustach błąkał się drwiący uśmiech. Wyglądała na pewną siebie dziewczynę.
Ale czy taka była? Nie potrafiła sobie na to pytanie odpowiedzieć.
Kiedy miała do czynienia z gryfonami drwiła z nich.
Nie zostawiała na nich suchej nitki, ale kiedy to Draco z niej kpił nie potrafiła się obronić.
Nie potrafiła nic powiedzieć. Kurczyła się w sobie. Nie potrafiła mu się przeciwstawić.
On miał nad nią kontrole. Pełną kontrole. Co by jej kazał zrobić ona by to wykonała. Nawet jeśli miałaby zrobić coś obleśnego, perfidnego.
Bała się go jak nikogo innego. Wystarczyło jego groźne spojrzenie, a już robiła to co chciał.
Poczuła na swoim kolanie czyjąś rękę. Odwróciła głowę w stronę Dracona.
Uśmiechał się zalotnie, a jego ręka zwinnie podchodziło coraz wyżej. Nie wiedziała jak ma się zachować. Jego ręka spoczywająca teraz na jej udzie peszyła ją. Na jej policzki wypełz rumieniec zażenowania.
Próbowała delikatnie ztrząsnąć jego dłoń ze swojej nogi. Nic nie zdały się jej starania.
Jego ręka powędrowała jeszcze wyżej zatrzymując się na pachwinie i delikatnie palcami ją pieszcząc.
Pansy cichutko westchnęła i dłońmi zakryła oba policzki.
Spojrzała na niego błagalnie, ale sama nie wiedziała czego chce.
Merlinie do pomóż, bo ja zaraz zwariuje- jeszcze raz westchnęła z rozkoszy.
Musiała coś wsadzić sobie do ust by nie jęknąć z rozkoszy. Położyła głowę na blacie stołu i w gryzła się w ciepłą bułeczkę. Draco przyspieszył minimalnie swoje ruchy dłonią.
Pansy była na pograniczu wariactwa gdy wysunął swoją dłoń z pod jej spódniczki.
Wstał i wyszedł z Wielkiej Sali. Pansy powoli podniosła głowę i palcami rozczesała swoje czarne włosy. Wstała od stołu i obciągnęła spódniczkę. Targały nią różne uczucia. Nie wiedziała co ma ze sobą począć. Wzięła głęboki wdech i wyszła z prawie pustej Wielkiej Sali.
~
Lekcje były dla niej katorgą. Nie mogła się na niczym z kupić.
Wszystko wypadało jej z dłoni. Z traciła chyba z pięćdziesiąt punktów. A to wszystko przez tego padalca.
Z darzenie ze śniadania powracało do niej na każdej lekcji przez co nie mogła się z kupić.
Wszystko ją drażniło i chodziła jak z truta.
Obślizgły gumochłon! Niech ja go dorwę!
No i co wtedy? Nic mu nie zrobisz.
Zabije padalca!
Już widzę, jak jego dłonie zaciskają się na twojej szyi.
Kłóciła się z własnymi myślami. Potrząsnęła głową i ustała na chwile podtrzymując się ściany.
Wyjęła z torby ciemno zieloną gumkę i związała włosy w wysokiego kucyka.
Wzięła kilka głębokich wdechów i chciała pójść dalej, ale na jej drodze stanął...
Do k*rwy nędzy! Czego on chce?
Spojrzała na wysokiego bruneta ironicznie i zacmokała.
-Czego Potter?- jej „życzliwy” głos mógłby zamrozić głaz.
-Nasz mops jest nie uprzejmy- zadrwił przystojny gryfon.
Pansy nie czekając na nic przyłożyła koniec różdżki do gardła Pottera.
Jej oczy mówiły jedno „zabije”. Potter przełknął głośno ślinę i spojrzał na dziewczynę uważnie.
-Prosisz się o krzywdę, Potter. Tak samo, jak twoja szlamowata przyjaciółeczka- jej głos był cichy i przerażający. Tak jakby ktoś wyprał go ze wszystkich uczuć. Powoli odsunęła różdżkę od gardła chłopaka i uśmiechnęła się wywyższająco.
-Nie nazywaj jej tak Parkinson, bo...
-Bo co, Potter? Uderzysz mnie? A może walnieś jakimś zaklęciem?- zaśmiała się szyderczo i odeszła kołysząc uwodzicielsko biodrami.
~
Wszedł po cichu do jej dormitorium. Miał zamiar dokończyć to co zaczął na śniadaniu.
Rozejrzał się po pomieszczeniu i zlokalizował ją na jednym z łóżek.
Podszedł do niej i dotknął jej ramienia. Potrząsnął nim. Zero reakcji.
Wzruszył ramionami i delikatnie zdjął z niej kołdrę.
Leżała w majtkach i podkoszulce. Usiadł na brzegu łóżka i pogładził jej nagie udo.
Brunetka zamruczała przez sen. Jego ręka dotknęła jej kobiecości. Otworzyła natychmiast oczy. Popatrzyła na niego z niemym wyrzutem. Nie miała ochoty na nic.
Pocałował jej szyje. Jego ręce błądziły po jej szczupłym ciele. Nic nie mówiła. Miała cichą nadzieje, że przestanie, ale nic na to nie wskazywało. Włożył dłonie pod jej podkoszulek.
-Draco, nie- wyszeptała cichutko czując jego usta na swoim dekolcie.
Nie zareagował. Nadal całował jej delikatną skórę. Chciała go odepchnąć , ale przytrzymał jej ręce lewą dłonią. Prawą zaś zerwał z niej bluzkę.
Całował jej nagie piersi. Nie chciała tych pocałunków. Po prostu nie chciała. I tak brzydziła się sobą.
-Przestań!- z jej oczu pociekły łzy. Nie przestał.
Podkuliła nogi i go odepchnęła. Przykryła się kołdrą i z kuliła się.
Za szlochała cichutko. Młody Malfoy patrzył na nią z pogardą.
Prychnął i wyszedł, a ona leżała i płakała cichutko. Nienawidziła go z całego serca. Tak bardzo go nienawidziła.
Kiedyś Cię zabije, a wtedy poczujesz co to ból- zamknęła oczy i pogrążyła się w błogim śnie, który chociaż na chwile przyniesie jej ukojenie.



User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll
Odpowiedzi
Anoraj
post 01.08.2006 17:27
Post #2 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 9
Dołączył: 05.04.2006
Skąd: barczewo City




Wracam! Tak w końcu napisałam szósty rozdział i już zabrałam się za siódmy. Mam nadzieje, że szybko uporam się z kolejnym rozdziałem. Tym razem za korektę dziękuje Jupce, która podjęła się tej ryzykownej robocie. Brawa dla tej Pani.

ROZDZIAŁ VI
Dla zemsty poświęcisz wszystko.

Promienie wschodzącego słońca padły na perłową twarz, oświetlając ją pięknym, złotym światłem; malowniczo układając się w mozaikę na policzkach, tańcząc wesoło na czole, chcąc pokazać, że życie jest piękne, przekonać do niezmąconego szczęścia, czającego się w zakamarkach szarej rzeczywistości. Błagając o to, by otworzyła oczy i uśmiechnęła się.
Pragnęły zapalić w jej sercu nadzieję na „leprze jutro”. Pokazać, że nie wszystko musi być straszne i przytłaczające, że są chwile lepsze od marzeń. Bo czy marzenia warte są tyle cierpienia? Te małe iskierki, goszczące na jej buzi, rodziły wszystko to, co najlepsze dla niej. Tylko… co one mogły? Dać kolejną nadzieję, która i tak z czasem wygaśnie? Znów pozwolić marzyć o czymś, co nie może się spełnić, zadając jeszcze więcej bólu? Karmić ją kolejnymi kłamstwami o szczęśliwym życiu, o kochającym mężu i ślicznych dzieciach? O tym wszystkim, co było dla niej odległe i nieprawdziwe?
Wszystko straciło wartość, nawet wspomnienia, które były tylko jej, sprawiały, że czuła się chociaż przez chwilę szczęśliwa. Zabawne. Cholernie zabawne są te promyczki.
Tylko szkoda, że ona nie widzi w tym nic śmiesznego.
Otworzyła zaspane oczy i przewróciła się na plecy, ale od razu zmieniła pozycję. Ból, jaki odczuła, nie pozwolił jej leżeć na tylnej części ciała. Syknęła cicho, czując nieprzyjemne mrowienie i pieczenie. Powróciła na bok. Zamknęła oczy i próbowała znów zasnąć. Udać się do krainy snów, bajek. Tam, gdzie wszystko jest dobre i gdzie panuje niezmącone szczęście.
Gdzie ludzie nie wiedzą, co to ból i cierpienie. Nie znają takiego uczucia jak nienawiść. Dla nich jest odległe, tak samo jak dla niej odległe jest życie pełne ciepła i czułości, w gronie przyjaciół i w kochającej rodzinie.
Znów poddawała się, pozwalała, by marzenia i nadzieje brały górę nad prawdziwym życiem – jej życiem.
Chciała wstać i zasunąć zasłony, by tylko te cholerne promyki przestały razić ją w oczy.
Nie chciała ich na swojej twarzy. Po prostu nie chciała.

***

Dni, tygodnie, miesiące ciągnęły się w nieskończoność. Z dnia na dzień za oknami robiło się coraz ciemniej i brzydziej. Pogoda zaczęła się pogarszać. Pluchy na dworzu zaczęły powoli znikać, a na ich miejscu pojawiała się biała, puchowa pierzyna, która zaczęła otulać swoim chłodem cały Hogwart.
Uczniowie, wychodząc na błonie, otulali się szczelnie płaszczami i owijali szalikami. Słońce na niebie raz było przysłonięte chmurami, z których padał śnieg, a raz świeciło wysoko na niebie. Pod koniec listopada całe błonia były obsypane białymi płatkami śniegu, a uczniowie lepili bałwany i rzucali się śnieżkami, raz po raz wybuchały wojny śnieżne. Wszyscy cieszyli się, śmiali - nawet nauka nie zdołała ich zasmucić.

Pansy patrzyła przez okno na roześmiane twarze czerwone od mrozu. Zazdrościła im tego, co mieli, co posiadali, co przeżywali. Szczęścia i spokoju, czułości i miłości. I, co najważniejsze, posiadania przyjaciół. Nawet taki cham, jak Malfoy miał przyjaciela na dobre i na złe. A ona nie miała. Była sama jak palec. Nie miała komu się wyżalić, nie miała nikogo, komu powierzyłaby swoje sekrety, najskrytsze tajemnice.
Nie miała nawet zwierzaczka. Była samotna, niczym jakiś odludek społeczeństwa. Nie posiadała niczego, co miałoby jakąś wartość. Nie liczyła, oczywiście, pieniędzy, jakimi dysponowała jej rodzina, bo to nie miało żadnego większego znaczenia, bo przecież pieniądze to nie wszystko.
A może jednak? Może gdyby porozdawała pieniądze Ślizgonom, to w końcu znalazłaby prawdziwą przyjaciółkę?
Bzdura! Większości Ślizgonom nie brakuje kasy. Nie jestem Malfoyem...
Znów o nim myślała. Po raz kolejny zadręczała się, po raz któryś zaczęła nienawidzieć samej siebie za to, co czuła do tego blond bałwana.
Gdybym tylko mogła go wyrzucić ze swojego serca... gdybym mogła! Ale nie mogę!
Jej myśli płakały razem z nią. Wyły i krzyczały o pomoc. O ratunek.
Tylko dlaczego nikt nie słyszał ich, czemu nikt jej nie pomógł? Przecież niemy krzyk też można usłyszeć, zobaczyć. Wystarczy spojrzeć głęboko w oczy i już odkrywa się najskrytsze myśli. Więc czemu nikt tego nie zrobił?
No czemu?!
Ludzie nie chcą znać prawdy, bo później sumienie zjadłoby ich od środka. Wolą żyć w słodkim stanie nieświadomości - cichy głos odezwał się w jej głowie, wyjaśniając jej krótkowzroczność ludzi, aczkolwiek ona nie wierzyła w to. Nie chciała w to wierzyć. Udawała sama przed sobą, że tak nie jest.
Niedorzeczność!
Sama w to nie wierzyła. Już w nic nie wierzyła. Wszystko było inne, niż sobie wyobrażała.
Nic nie przypominało jej tego szczęśliwego życia, o którym tak marzyła. To dopiero była niedorzeczność!
- Zaraz zaczynają się lekcję. Idziesz? – brunetka odwróciła się w stronę, skąd dochodził głos. Milicenta stała koło drzwi, opierając się o framugę. Pansy oderwana od swoich niemiłych myśli, zamrugała kilka razy powiekami, rozczesała palcami włosy i wzięła swoją torbę. Przeszła koło postawnej Ślizgonki i, czując dotyk jej dłoni na pośladkach, odwróciła się do niej.
- Nie dotykaj mnie! Nigdy więcej, rozumiesz? – patrzyła jej prosto w oczy, w te turkusowe oczy. On ma podobne. Szaro – niebieskie. I znów o nim myślała. Popchnęła dziewczynę i zbiegła ze stromych schodów. Biegła, ile sił w nogach. Popychała uczniów, szturchała pierwszaków, nie patrzyła pod nogi. Nieważne, czy się przewróci, czy staranuje nauczyciela – ważne, by dotarła do celu – na błonia. Potrzebowała świeżego powietrza.

***

Płakać już nie potrafiła. Zapomniała o marzeniach, o dobrym świecie. Pogodziła się ze swoim życiem, ale nie zapomniała o obietnicy, którą złożyła sobie i siostrze.
Za życiowy cel obrała sobie śmierć Malfoy’a. I jeśli sam nie zginie w ostatnim starciu, sama go zabije, nie patrząc na konsekwencje. Mogła trafić do Azkabanu, ale to już jej nie interesowało. Wiedziała, że sama tego nie zrobi, nie da rady. Będzie potrzebowała pomocy i potrzebny jest jej ktoś, kto nienawidzi Dracona tak samo, jak ona.
I chyba już wiedziała, do kogo zwróci się z pomocą. Wiedziała jednak, że Potter na początku nie zgodzi się, dlatego obierze inną taktykę. Uwiedzie go.
Pierwszą część zadania miała zamiar zacząć od razu. Już za dwa tygodnie zakochany w sobie sadysta odejdzie na tamten świat. I nikt mu nie pomoże.
Stanęła przed dużym lustrem i uśmiechnęła się kpiąco do swojego odbicia. Zdjęła gumkę, a jej włosy rozsypały się kaskadą na plecy. Sięgały już pośladków. Nie podobały się jej. Wzięła do ręki różdżkę i jednym prostym zaklęciem ścięła włosy i je wycieniowała. Bardzo mocno wycieniowała, a grzywkę całkowicie usunęła. Włosy sięgały teraz do ramion. Fryzura, jaką stworzyła, nadawała jej charakteru i elegancji.
Zdjęła szkolną szatę, poluźniła krawat i rozpięła dwa guziki bluzki. Jeszcze tylko skróciła szkolną spódniczkę i była gotowa na „podbój Pottera”.

***

Szukała go dobrą godzinę i z każdą kolejną minutą robiła się wściekła.
Zostało jej tylko jedno miejsce do sprawdzenia – biblioteka. Nie miała ochoty tam iść. Jak na Ślizgonkę przystało, wiedziała, że środowe popołudnia spędza tam Malfoy, czytając o wszystkich możliwych eliksirach. Nie chciała się z nim spotkać, bo wiedziała, co się z tym wiąże. Z pewnością ją poniży – już dawno przestało go interesować, że należy do domu węża.
Zbierając w sobie odwagę, weszła do biblioteki.
Na szczęście nie zauważyła nigdzie Malfoy’a, za to szybko wyłowiła wzrokiem Pottera.
Czas na „podryw wieków”.
Oblizała usta i seksownym krokiem podeszła do stolika, który zajmował Potter wraz z Łasicą i szlamą.
Przywołała niewinny uśmiech na twarz.
- Cześć, Harry – usiadła naprzeciwko chłopaka, nie zważając na oburzoną minę szlamowatej wywłoki i na pogardliwy wzrok Łasicy
- Cześć, Parkinson. Chyba pomyliłaś stoliki… Ślizgońskie dziwki siedzą tam - mówiąc to, wskazał na grupę dziewcząt ubraną bardzo… wyzywająco.
Pansy policzyła w duchu do dziesięciu i postanowiła mówić dalej.
- Nie pomyliłam stolików. Chciałam z tobą pogadać, Potter - spostrzegając otwartą buzię i zamglone oczy rudzielca, dodała szybko: – na osobności.
Czarnowłosy spojrzał na nią podejrzliwie i w końcu kiwną głową twierdząco. Pansy wstała i ruszyła do wyjścia z biblioteki, a za nią roztrzepany chłopak.
Dziewczyna była pewną siebie osobą i wiedziała, że Gryffon nie zostanie obojętny na jej wdzięki. Wiedziała to od pocałunku w bibliotece, musiała mu się chociaż trochę podobać. On tez był całkiem, całkiem ale nie mógł równać się z Draconem Malfoy’em.
I znowu o nim myślisz. Wyluzuj, dziewczyno!
Skarciła się w duchu, stanęła i odwróciła się twarzą do chłopaka.
- Więc czego chcesz?
- Nie zaczyna się zdania od „więc”. Przejdźmy od razu do rzeczy. Mam do ciebie pewną sprawę i mam nadzieje, że się zgodzisz. Mianowicie chcę, byś pomógł mi wykończyć pieprzonego Malfoy’a.
Dziewczyna spojrzała się na niego z wielką nadzieją, że się zgodzi, bo nie była pewna, czy tak naprawdę chce pójść z nim do łóżka.
Jeśli odmówi - nie będzie miała innego wyjścia, ale można w końcu najpierw zapytać, a potem działać.
- I co ja bym z tego miał? Załatwione miejsce w Azkabanie? Dzięki, ale nie skorzystam.
Potter był trochę zirytowany jej prośbą. To, że nienawidzi Malfoy’a, wiedzą wszyscy i byłby głównym podejrzanym. Nie jest taki głupi, jak ta przebiegła żmija myślała. Nie da się w nic wrobić.
- Mylisz się. Miałbyś z tego więcej korzyści niż ja.
Ślizgonka miała zamiar wykorzystać każdy argument, a trochę ich było.
- Tak? A to ciekawe.
- Po pierwsze pozbyłbyś się największego wroga, po drugie, w zamian za pomoc, powiedziałabym ci o najbliższych planach Czarnego Panna, a po trzecie uratowałbyś cały Hogwart. I znów dostałbyś miano bohatera roku - jej chłodny uśmiech i zimne spojrzenie powinno go już dawno zamrozić.
Fakt faktem, ale ta propozycja była kusząca. Jednak dobrze wiedział, że za morderstwo wylądowałby w więzieniu. A z pewnością nie chciał się tam znaleźć.
Analizując za i przeciw odpowiedział krótko:
- Nie - odszedł, nie czekając na jej reakcję.
A biedna Pansy musiała zacząć działać w inny sposób, gdyż Złoty Chłopiec musiał jej pomóc. Poświęci nawet swoje ciało dla słodkiego smaku zemsty.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic
Anoraj   Toksyczne Pożądanie   05.04.2006 22:12
Toskana   Zacznę od plusów. Ciekawy pomysł; przedstawienie P...   05.04.2006 23:32
EnIgMa   Błędy, błędy i jeszcze raz błędy! Radziłabym z...   05.04.2006 23:54
Anoraj   I o to drugi rozdział. Jak zwykle dziękuje mojej b...   06.04.2006 16:42
WeEkEnD   Ple ple ... Przeczytałem opo i sądze, że może być....   06.04.2006 18:00
em   Nie każdy może i nie każdy powinien pisać opowiada...   06.04.2006 18:14
wnenkowa   PODOBA MI SIĘ ! Mimo błędów, PODOBA MI SIĘ...   06.04.2006 20:49
Lupek   Fick mi się podoba jeśli chodzi o fabułę, bo jeste...   06.04.2006 23:34
dominisia888   Treść ciekawa, oryginalny pomysł, ale te błędy. Un...   12.04.2006 19:41
Toskana   Pomysł naprawdę mi się podoba. Jest oryginalny i c...   13.04.2006 23:40
psychodeliczna   Świetna koncepcja w marnym opakowaniu. Niektóre bł...   14.04.2006 10:09
Anoraj   I o to kolejny parcik. Za korektę dziękuje Domini...   15.04.2006 12:59
wnenkowa   Wiesz co ja myślę? Nie? To powiem Ci... Wreszce al...   15.04.2006 21:07
Toskana   Nioooo .... błędów o wiele mniej, beta się spisała...   15.04.2006 22:06
dominisia888   Przyznaję się bez bicia pare błędów przeoczyłam, a...   15.04.2006 23:14
Toskana   I tak masz dużego plusa za ,, kawał dobrej roboty...   15.04.2006 23:53
Tasha13   Musze przyznać, że nie ciekawią mnie paringi tego ...   16.04.2006 09:59
Kara   SUPER!!! Jeszcze nigdy nie czytałam fi...   18.04.2006 18:18
WeEkEnD   Nie no muszę Cię pochwalić ;] W ostatnim komentarz...   18.04.2006 19:32
Tara***   No, nie. Super opowiadanie. Właśnie o takie coś mi...   18.04.2006 22:46
Anoraj   Opowiadania jest moje. Nie tłumacze jego tylko sam...   19.04.2006 15:27
Neffi   opowiadanko mi sie podoba , nie powiem złego słowa...   19.04.2006 16:43
Anoraj   Co do tego czy to jest paring PP/DM. Niewiem czy ...   19.04.2006 21:33
Tasha13   Wow.. Tym razem nie mam żadnych zastrzeżeń. Cudnie...   20.04.2006 06:10
Neffi   ładnie, ale smutno. Szkoda, że planujesz także smu...   20.04.2006 20:45
Toskana   Dołączę się do pochwał. Bardzo mi się podoba ten f...   20.04.2006 23:12
Tara***   Nie chcę cię poganiać, ale kiedy następny rozdział...   23.04.2006 20:01
Anoraj   [color][b] UWAGA! W tym rozdziale ukażą się sc...   04.05.2006 15:42
Kara   Ogolnie bardzo mi sie ten fick podoba... Ale to co...   06.05.2006 10:30
Neffi   hmmmm... I'm love it ;] mam nadzieje, że naste...   13.05.2006 18:34
WeEkEnD   Hu hu hu! Włażę, a tu nowy part! Błędziki...   13.05.2006 19:50
Princessa   siemka! ja też się dołaczam, Fick mi się bar...   22.05.2006 15:31
koala   Anoraj, na wstępię grauluję pomysłu. FF jest napra...   23.05.2006 22:40
Summer   Ten fick strasznie mi się spodobał. Błędów ortogra...   25.05.2006 20:30
Anoraj   Wiem, że jestem wredna, paskudna itp., ale ja napr...   09.06.2006 18:21
WeEkEnD   Jakoś wytrzymamy... ;] Każdy ma czasem jakiś zastó...   09.06.2006 18:57
koala   Widzę, że cię koleżanki Muzy opuściły. Znam ten bó...   09.06.2006 22:03
Anoraj   Wracam! Tak w końcu napisałam szósty rozdział ...   01.08.2006 17:27
szelma   Mm... to jest świetne! Pansy pokazana tak... l...   01.08.2006 20:56
Jess   no to bardzo miło żę wróciłaś:) bo bardzo chętnie ...   01.08.2006 22:10
wnenkowa   Witaj znowu! :D Już kiedyś pisałam, ale chyb...   01.08.2006 22:56
Annik Black   Ło... nie wiem co powiedzieć. Fajnie że któś wpadł...   12.08.2006 14:35
Aylet   Szczerze, to zaskoczyłaś mnie postacią Pansy. Nigd...   19.08.2006 10:12
Ciasteczko   no to czekamy na dalsza czesc. mam nadzieje ze poj...   19.08.2006 23:01
WeEkEnD   Wreszcie kontynuacja jednego z moich ulubionych FF...   20.08.2006 01:03
Anoraj   Dziękuje za komentarze. Co do nowego rozdziału. P...   20.08.2006 15:08
Ailith   Ten fick jest taki... inny. Nieczęsto można przecz...   28.08.2006 17:50
Kara   Nareszcie wróciłas... Juz mnie strach ogarnął że o...   29.08.2006 10:58
Rosssa   Wreszcie ktoś wpadł na pomysł przedstawiając Pansy...   25.09.2006 23:35
Jenny   Na poczatku bylam troche zniechecona czytajac to o...   30.09.2006 17:49
Somei   Jakoś nigdy nie lubiłam pansy, ale teraz jak pokaz...   11.11.2006 00:03
Scarlet   Szkoda, że ten fick umarł, bo był naprawdę niezły....   02.05.2007 14:09
Alexis   Nie lubie Pansy ale pokazałaś ją calkowicie z inne...   01.07.2008 14:43


Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 17.06.2025 23:17