[kll] Wojaże Luny, Zabawa
oferta kolonii Harry Potter Kolonie dla dzieci Travelkids | Szybki i bezpieczny 24h | ![]() ![]() ![]() ![]() |
Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
[kll] Wojaże Luny, Zabawa
PrZeMeK Z. |
![]()
Post
#1
|
![]() the observer Grupa: czysta krew.. Postów: 6284 Dołączył: 29.12.2005 Płeć: wklęsły bóg ![]() |
Czas na pierwszą zabawę związaną z Luną!
Zasady są proste. Luna wyjechała w jakieś urocze miejsce i naszym zadaniem jest opowiedzieć, co tam robiła i co przeżyła. Każdy może opisać tylko jedną godzinę z dnia Luny - tekst może być króciutki lub trochę dłuższy, może mieć dowolną formę, jest tylko jeden warunek - musi być zakręcony jak sama Luna. Kiedy opiszemy już cały dzień od przebudzenia do zaśnięcia, ostatni opowiadający zmienia miejsce i opisujemy nową wyprawę. Luna nad morzem ![]() 08.00 Lunę obudziły krzyki mew za oknem. Słońce świeciło raźnie, zapowiadając wspaniały dzień. Luna starannie opuściła na podłogę prawą nogę i, skacząc na niej, dotarła do łazienki. Umyła twarz i wplotła we włosy kwiaty mikołajka nadmorskiego. Sukienkę na miasto wybrała lawendową we wściekle żółte, wielkie koła, a do tego dopasowane zielone buty. Przed wyjściem wrzuciła parę psich sucharków do szuflady w szafie - żyły tam niewidzialne pufki, które nie mogły siedzieć głodne. Potem powiesiła na drzwiach karteczkę: "Złodzieju, proszę, nie wchodź tu. Jestem bardzo przywiązana do moich błękitnych skarpetek" i tanecznym krokiem powędrowała do miasta na śniadanie. Ten post był edytowany przez PrZeMeK Z.: 13.09.2007 20:03 -------------------- Hey little train, wait for me I once was blind but now I see Have you left a seat for me? Is that such a stretch of the imagination? |
![]() ![]() ![]() |
matips |
![]()
Post
#2
|
![]() Szukający Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 428 Dołączył: 21.04.2007 Skąd: z krainy Mordor Płeć: Mężczyzna ![]() |
20:00
Nie zrozumiała słów, właściwie to nie miały znaczenia, bo chciała porozmawiać z Harrym -Cześć Harry! Skąd się...-Dalsze słowa utonęły w potężnym ryku rogów i setek gardeł. Luna miała szczęście. Właściwie to nie miała, bo lubiła Harr'ego. Chociaż... pomińmy to. MIAŁA SZCZĘŚCIE, bo dwu tonowy pocisk, (najprawdopodobniej wysłany z katapulty) minął ją przelatując przed czubkiem nosa. Niestety, trafił w miejsce gdzie 2 sekundy temu stał Harry. Już go tam nie było. Była czerwona plama; Były krzyki: -Na mur... -Księżniczko, uciekaj. -Nie utrzymamy murów... -Ich są setki!!! -UCIEKAJ, PANI, UCIEKAJ, DO FORTU!!!! Krzyk... Ogień z nieba. Jakieś dziecko pod gruzami. Luna upadła. Konie... Straszny rycerz na koniu z zakrwawionym mieczem... Skrzydła tnące powietrze ze świstem... Krzyki zarzynanych ludzi... Ogień... Płomienie otaczające Ulicę... Krzyk i krew... Ktoś biegnie, ucieka... Świst strzały. Krew... Trzech rycerzy. Strasznych... Jak z dziecięcego koszmaru... W czarnych zbrojach z wielkimi skrzydłami u hełmu. Zbliżają się. Okropne, czerwone miecze w ich rękach; długie, krzyczące z nienawiścią ofiar. Ogromne konie, niszczące kopytami kości na ulicy. Krew, ogień, pogarda dla życia. Luna oprzytomniła. Wbrew rozsądkowi skoczyła w bok, W płonący dom pełen krwi i ognia. Opowiadajcie dalej, najlepiej tę historię, może dziać się w nocy. Jest w tedy bardziej klimatycznie. /edit/ponowię próbę reaktywacyi tematu Nie śledziłem ostatnio tematu, ale jutro się za niego zabiorę, i może coś dopiszę. Zeti. Ten post był edytowany przez Zeti: 04.11.2007 23:44 -------------------- Jeśli przyjmiesz do siebie zabiedzonego psa i sprawisz, że zacznie mu się dobrze powodzić - nie ugryzie cię. Na tym polega zasadnicza różnica między psem a człowiekiem.
Mark Twain Dom Seniora |
![]() ![]() ![]() |
Kontakt · Lekka wersja | Time is now: 09.05.2025 21:16 |