Help - Search - Member List - Calendar
Pelna wersja: [kll] Wojaże Luny
Magiczne Forum > Harry Potter > Magiczny Hogwart
Pages: 1, 2
PrZeMeK Z.
Czas na pierwszą zabawę związaną z Luną!
Zasady są proste. Luna wyjechała w jakieś urocze miejsce i naszym zadaniem jest opowiedzieć, co tam robiła i co przeżyła. Każdy może opisać tylko jedną godzinę z dnia Luny - tekst może być króciutki lub trochę dłuższy, może mieć dowolną formę, jest tylko jeden warunek - musi być zakręcony jak sama Luna. Kiedy opiszemy już cały dzień od przebudzenia do zaśnięcia, ostatni opowiadający zmienia miejsce i opisujemy nową wyprawę.

Luna nad morzem

user posted image

08.00

Lunę obudziły krzyki mew za oknem. Słońce świeciło raźnie, zapowiadając wspaniały dzień. Luna starannie opuściła na podłogę prawą nogę i, skacząc na niej, dotarła do łazienki. Umyła twarz i wplotła we włosy kwiaty mikołajka nadmorskiego. Sukienkę na miasto wybrała lawendową we wściekle żółte, wielkie koła, a do tego dopasowane zielone buty. Przed wyjściem wrzuciła parę psich sucharków do szuflady w szafie - żyły tam niewidzialne pufki, które nie mogły siedzieć głodne. Potem powiesiła na drzwiach karteczkę: "Złodzieju, proszę, nie wchodź tu. Jestem bardzo przywiązana do moich błękitnych skarpetek" i tanecznym krokiem powędrowała do miasta na śniadanie.
Aylet
09.00

Po drodze zapomniała, że miała iść do miasta i zamiast tego poszła krętą, cienką dróżką prosto do lasu. Od razu zakwitła jej w głowie nowa myśl: może odnajdzie i poogląda chrapaki krętorogie! Pobiegła truchtem zbierając kwiaty i robiła z nich wianek.

W lesie? smile.gif Cała Luna.
Przemek


Wszędzie rosną kwiaty ^^
Zeti
10:00
Po chwili zapomniała, skąd przyszła, i idąc prosto przed siebie, uśmiechała się do swoich myśli, aż trafiła na jeziorko.
Aylet
dużo czasu jej to zajęło xD
11:00
Gdy dotarła do jeziora, nie rozbierając się, poszła popływać. Gdy wyszła z wody, osuszyła ubranie prostym zaklęciem i poszła dalej nie patrząc na przeszkody.
Zeti
12:00 Po chwili dotarł do niej sowa z Ministerstwa Magii, z ostrzeżeniem, aby nie używać czarów poza szkołą. Luna się zbytnio tym nie przejęła, i poszła w prawo, ponieważ zdawało się jej, że zobaczyła chrapaka krętorogiego.
PrZeMeK Z.
13.00

Rzekomy chrapak okazał się być lisem. Luna pobawiła się z nim trochę w ganianego, po czym, porządnie już wygłodniała, udała się do miasta. Weszła do małej, mugolskiej kawiarenki o nazwie "Bursztynowa Komnata". Zamówiła tam sałatkę z pędami młodych kasterów (kelnerka zapisała: selerów) i kwiatami pachniewki (kelnerka zapisała: kwiaty z marchewki) oraz waniliowy budyń na deser. Pochłonęła to wszystko z apetytem, przyglądając się po kolei wszystkim gościom, co sprawiło, że lokal nagle dziwnie opustoszał. Potem siedziała przez dobrych kilka minut, rysując palcem po blacie. Upominającej się o zapłatę kelnerce wcisnęła w dłoń galeona i wyszła, nie zwracając uwagi na jej zaskoczenie.
Po obiedzie Luna postanowiła udać się na przechadzkę po mieście. Słyszała, że gdzieś tu jest ukryta czarodziejska ulica...

Ludzie, zapełnijcie trochę Lunie tę godzinę. smile.gif
Aylet
14:00
przeszła przez całe miasto, lecz nic nadzwyczajnego nie zauważyła. a bardzo chciała wejść na ulicę czarodziejów, bo mogłaby zobaczyć kogoś znajomego, albo, chociażby jakąś interesującą magiczną istotę. Przeszła przez małe nadmorskie miasteczko jeszcze raz i zauważyła coś dziwnego; było to wejście do małego sklepu zoologicznego. Jednak zaden mugol nie interesował się nim. Przeszła szybko przez ulicę i otworzyła drzwi do obskurnego sklepu...
harolcia
15.00
Weszła i... zasnęła. Na godzinę. (nikt bowiem nie wiedział, że Luna cierpi na narkolepsję. Skrzętnie to ukrywała. Nawet sama JKR o tym się nie dowiedziała. wink2.gif )
PrZeMeK Z.
Ahaha! laugh.gif
Doooobreeee!

16.00

Po przebudzeniu Luna rozejrzała się wokoło. Sklep wydał się jej zwyczajny: parę wypchanych sępów, różowa ropucha, pająki wielkości filiżanki, węże w wiaderkach... Postanowiła sprawić sobie zwierzątko i zaczęła z zainteresowaniem zwiedzać sklep. Jej srebrzyste, wyłupiaste oczy uważnie przyglądały się każdemu węszącemu ryjkowi i każdej miękkiej sierści. Sprzedawca siedział, zakapturzony i milczący, za ladą, nawet nie próbując reklamować swego towaru.
Wreszcie, po wielu przepędzonych gnębiwtryskach i z kilkoma wężami oplecionymi wokół nóg i rąk, Luna dokonała wyboru. Delikatnie zdjęła z siebie węże, którym zdążyła już opowiedzieć parę dowcipów i podeszła do lady z klatką, która zawierała ślicznego, biało - czarnego skunksa.
- Poproszę tego! - powiedziała rozmarzonym głosem. - Nie mam pieniędzy, ale mogę w zamian posprzątać!
Sprzedawca wytrzeszczył na nią oczy, ale w tej samej chwili skunks niebezpiecznie poruszył ogonem. Mężczyzna pospiesznie machnął dłonią.
- Bierz go, bierz!
Uradowana Luna wyszła z nowym przyjacielem na miasto. Postanowiła, że nazwie go Harry.
Hermiona1900
17.00

Okazało się, że zwierzątko jest bardzo sprytne i...szybkie.Gdy tylko Luna postanowiła go wyjąc z klatki, gdyż stworzonko było spokojne, Harry wyrwał się z rąk swojej właścicielki i pobiegł w głąb miasteczka.Luna postanowiła pobiec za nim... biggrin.gif
Aylet
Stworzonko szybko przebiegło przez miasto i wpadło na bramę na plażę. Skunks przeszedł pod przeszkodą i pobiegł dalej, nie oglądając się za siebie. Luna szybko pobiegła za nim, nie mogła przecież stracic takiego uroczego stworzątka.
Zeti
19:00
Goniła za nim przez plaże, przypatrując się całującej się parze. Skunksa złapała za długi ogonek, i przytuliła mocno do siebie. Niestety Skunks wybrał akurat ten moment na reakcję obronną, co Luna powitała z radością stwierdziwszy, ze odstrasza teraz Figonatrołaki. Wielce zadowolona Luna ruiszyła z powrotem w stronę miasta, była pewna, że w sklepie zoologicznym widziała z tylu jakieś drzwiczki. A może mają tam jeszcze jednego skunksa? Tudziez skunksiczkę?
solve
20:00

Równo z biciem zegara na pobliskiej wieży Luna weszła do środka, rozglądając się z zaciekawieniem. Nie zauważyła jednak godzin otwarcia i zamknięcia, które głosiły że sklep czynny jest do dwudziestej. Jej uwagi nie zwrócił też fakt, że sklep jest pusty. Beztrosko oglądała półki z klatkami, dziwiąc się, że można trzymać zwierzęta w takiej ciasnocie.
Niewiele się namyślając, rozejrzała się, ale nie dostrzegając nikogo, uwolniła małe stworzenia. Na jej ramieniu natychmiast usiadła mała, brązowa sówka i dziewczyna uśmiechnęła się zadowolona, kierując kroki ku tajemniczym drzwiom.
Nagle spod jednego ze stolików prosto na nią wyskoczył Harry. Widocznie stęsknił się za przyjaciółmi, pomyślała.
Otworzyła drzwi i weszła do środka.
Harry podążył za nią.
Zeti
21:00
I tu czekała ją niespodzianka. Za drzwiami był tylko mur. Ale z doświadczenia wiedziała, co trzeba robić. Wyciągnęła różdżkę, stuknęła w cegły, które malowniczo zaczęły się kruszyć. Za rumowiskiem zobaczyła czarodziejską uliczkę. Z uśmiechem na ustach ruszyła przed siebie, nie patrząc pod nogi, i przewracając się na stercie gruzu.
solve
Coś długo stukała w ten mur tongue.gif

BTW, akcja MUSI być osadzona w świecie Rowling? Czy można "trochę" ^^ go nagiąć?

22:00
Podniosła się po chwili i otrzepała z pyłu, a Harry spojrzał na nią, z miną wielce mówiącą o tym, co myśli o ludziach.
Dopiero teraz Luna zauważyła, że zaczęło się ściemniać. Sówka na jej ramieniu zahuczała radośnie i zaczęła krążyć jej nad głową. Dziewczyna ruszyła dalej, zafascynowana nowy widokiem, jaki ujrzała.
Po prawej stronie widniał rząd ciężkich, dębowych drzwi ze złotymi tabliczkami. Luna przeczytała napis na jednej z nich: "Las Myśli". Podeszła do następnych, czytając coraz to nowe napisy na tabliczkach, które kolejno głosiły "Morze Rozumu", "Góra Przyjaźni", "Jezioro Zapomnienia".
Przypomniał jej się łuk z zasłoną w Ministerstwie Magii...
Zeti
QUOTE
Coś długo stukała w ten mur tongue.gif

Och zapomniałem dodać, że zemdlała po wywrotce.

23:00 Luna uznała, ze nie może wałęsać się całą noc po mieście, więc pomyślała o łóżku. łóżko pojawiło się natychmiast. Luna już wiedziała co odkryła. Był to drugi Pokój życzeń, a właściwie Ulica życzeń. Te tabliczki były jej pragnieniami (No kto nie chciałby mieć Lasu Myśli) Z uśmiechem na twarzy, i w oparach wytworzonych przez Harrego zasnęła.
PrZeMeK Z.
Solve - w sumie nie musi, ale jeśli już umieścisz Lunę w "swoim" świecie, bądź konsekwentny i nie przeskakuj od jednego do drugiego.
I świetny pomysł z tymi drzwiami.

Przypominam, że nawet Luna czasem je. smile.gif

Zeti, wybierasz nowe miejsce. Z obrazkiem poprosimy.
Zeti
O, ale mnie zaszczyt kopnął biggrin.gif

No więc Luna dzięki Ulicy życzeń wyśniła sobie wakacje. Następnego dnia obudziłą się w...
...Górach (jestem w swoim klimacie)

user posted image

8:00
Luna zaczęła ziewać. Do ust wpadł jej jakiś robak, chrobak, czy coś takiego. Obudziła się, wyjęła Owada z jamy ustnej, zdezynfekowała ją poranną rosą, i stwierdziła zmianę w swoim umiejscowieniu. śniły się jej niby góry, ale to nie prawda. Ona była w górach. Raczej zadowolona udała się w kierunku hal. No bo co to znaczy być w górach, i nie być na haju? przepraszam, na hali? Po półgodzinnej wspinaczce dotarła na pastwisko, i zobaczyła owce. Uznała je za jakiś nowy gatunek, i nadała im nazwę Owce Luny, czy jak kto woli po łacinie Ovcus Lunus Lovgudus. I wtedy zjawił sie baca.
KeyeM
09:00

Baca myslac ze to zlodziej owiec, czym predzej ja przegonil.
Luna nie dala jednak za wygrana, i grzmotnela w goscia zakleciem, zapominajac o wczesniejszym ostrzezeniu.
Po paru minutach dostala sowe z Ministerstwa Magii, ze ma sie stawic na przesluchaniu, za uzywanie zaklec w swiecie mugoli.
Nie przejela sie tym zbytnio i poszla dalej przechadzac sie po gorach.

Gdy byla juz na szczycie gory, postanowila troche polatac tongue.gif
Znienacka pojawil sie testral, a na nim Harry Potter..

- Chcesz sie ze mna przeleciec, bejbe?

tongue.gif
kaszolka14
10:00

Luna z zapałem przyjeła propozycje Harry'ego i wsiadla na grzbiet testrala.. mając przed sobą plecy przyjaciela wymruczała do nich niewyraźnie coś, ze chciałaby jeszcze nakarmić robaki- chrobaki tongue.gif więc musi wrócic za trzy kwadranse.. smile.gif a potem opowiedziała Harry'emu o sowie Ministerstwa.. i zamiast przejmować się wezwaniem na przesłuchanie zaczęła zachwycać się sową, która dostarczyła list.. mówiąc, ze była taka urocza postanowila nadac jej imię.. jednak nic nie przychodziło jej do głowy... w tem zza chmury przylecial drugi testral.. Luna pożegnała się z Harry'm, przesiadła na zwierzę i poleciała nakarmić robaczki biggrin.gif
Zeti
KeyeM, zapisz sie do klubu Luny!

11:00
Jak już nakarmiła zawołała do Harrego
-jeszcze jak, może wpadniemy do jakiejś restauracji? Wczoraj byłam na plaży, i nic nie jadłam sad.gif
-OK. Co powiesz na zalutowanego kotła?
-Nie znam, gdzie to jest?
-Nasz stary dziurawy kocioł zmienił nazwę, bo Percy Weasley jako szef departamentu porządku logicznego kazał zmienić nazwę, i zalutować dziurę w szyldzie.
-Uee? dziurawy Kocioł zalutowano? To już nie będzie ten klimat. Zjedzmy coś tutaj.
-Co proponujesz?
-Wiesz, chodziły tu Ovcusy, moze upieczemy troszkę mięsa, zanim baca dostanie Dopiwkrętu?
-Ok
I poszli owcusy kraść.
KeyeM
Zeti jak dojde do tego, to sie zapisze biggrin.gif

12:00

tak wiec Luna i Harry, poszli krasc ovcusy.

Zakradli sie pod ogrodzenie, gdzie spal baca..

- I co teraz robimy Luna?
- No jak to co, skacz i je lap?
- Ja? Dlaczego ja?
- Jak zawsze wszystko musze robic sama..
- Nie! Poczekaj! Ja, jako mezczyzna zrobie to sam - i nie zastanawiajac sie dluzej, wyciagnal rozdzke i celujac w owce, wypowiedzial zaklecie "Wingardium Leviosa"
- W sumie masz racje, Ty jeszcze nie dostales ostarzenia z Ministerstwa.
- Cooo?

Owca zgrabniutko przeleciala nad ogrodzeniem i wyladowala w rekach Luny.
- Świetna robota Harry!
- Dzieki. Moze dostane za to cos od Ciebie- i robiac maslane oczy zblizyl sie do dziewczyny.
- A tak, masz racje - wlozyla reke do kieszeni i wyciagnela marchewke - trzymaj i chodz ja usmazyc.
harolcia
13.00
Luna nie zdawała sobie sprawy z tego, że Harry robił do niej maślane oczka, bo chciał dostać marchewkę. Oczywiście ona chciał czegoś więcej. Luna zdążyła już mu opowiedzieć o swoim pupilku - skunksie Harry'm, którego zgubiła nad morzem i za którym niesamowicie tęskni. Młody chłopiec wymyślił sobie, że taki skunks to sobry na wszystko jest, bo i ugotuje i posprząta, a jak potrzeba to i obroni i dzieci nakarmi. Oczywiście, ile w tym było prawdy to nawet sama Luna nie wiedziała, ale jemu to się spodobało.
W takich rozmyślaniach doszli do chatki górskiej w której razem pomieszkiwali. Nad ich dachem latało stado skowronków i jaskółek.Widząc to Luna, powiedziała grobowym głosem:
- Oho, zanosi się na epokę lodowcową...- i zjadła marchewkę.
Zeti
14:00
...Którą wyrwała Harry'emu.
- Dlaczego? - spytał Harry
- Tak byś jej nie zjadł
- Dlaczego? - spytał Harry
- Bo masz maślane oczy. Musimy wydoić ovcusa, i zrobić masło.
- Dlaczego? - spytał Harry
- Bo masz maślane oczy głuptasku - powiedziała Luna całując Harrego w policzek.
- Dlaczego? - spytał Harry - Znaczy się co? Ja mam maślane oczy? Ja mam maślane oczy? Masło jest żółte, al ja mam zielone oczy. Ja mam agrestowe oczy.
- No to chodźmy rwać agrest.
Jak Luna powiedział tak Harry zrobił. Bo jednak miał, a właściwie robił do niej maślane oczy. Ale za nic by się nie przyznał....


QUOTE
Zeti jak dojde do tego, to sie zapisze biggrin.gif

Wypowiadając się w temacie klubowym raczej powinnaś się zapisać.
harolcia
15. 00
Agrest, jak to agrest ma kolce. Ale żadne z nich o tym nie wiedziało, więc za agrest wzięli najbliższy krzak chrzanu. Zielone to było, rosło nad ziemią i, jak to Luna stwierdziła, nawet ładnie pachniało. Owoców tam nie było, ale jakoś ani jedno, ani drugie na to nie zwróciło uwagi. Narwali ogromną ilość liści chrzanu owoców agrestu wraz z korzeniami ( a może przyjmie się koło ich chatki) i zaczęli iść w stronę domu.
Harry niespodziewanie zaczął obwąchiwać Lunę.
- Czuję miętę- powiedział.
solve
QUOTE
- Dlaczego? - spytał Harry - Znaczy się co? Ja mam maślane oczy? Ja mam maślane oczy? Masło jest żółte, al ja mam zielone oczy. Ja mam agrestowe oczy.
- No to chodźmy rwać agrest.

laugh.gif laugh.gif


16:00

- Och, to pewnie ta nowa Gum Żuma ze sklepu Weasleyów - odpowiedziała i delikatnie go odsunęła. - Chcesz trochę?
- Co? Gum Żuję? - mruknął chłopak i pocałował ją, na co dziewczyna odparła:
- Harry, nie tutaj. Pudełko mam w kieszeni - po czym wyciągnęła małe różowe opakowanie i poczęstowała go gumą.
Wymienianie Gum Żuji przerwał im wściekły wrzask bacy, który biegł do nich wykrzykując coś o wandalach niszczących jego cenne sadzonki chrzanu.
Rzucili się więc do ucieczki, a Harry, jak przystało na prawdziwego mężczyznę, miast poczekać na swoją przyjaciołkę i przepuścić ją, a własnym ciałem zasłonić przed niebezpieczeństwem, biegł przodem.
Zeti
17:00
Co mu się nie opłaciło, bo pierwszy się wywrócił, i dostał ciupagą przez plecy. Jak Luna to zobaczyła, to ignorując Dekrety ministerstwa, użyła na bacy kilku prostych zaklęć Wybaczalnych. Ten niestety nie zorientował się, że To były Wybaczalne, i padł martwy, jakby ugodzono go zieloną Avadą. Luna podniosłą Harrego, i odeszli od pozornego trupa. Zaczęli jeść chrzanowy agrest. Wtedy Luna stwierdziła, ze to nie agrest, tylko Niewiadomoco, i włożyła kilka lisci do swojego zielnika.
harolcia
18.00
Gdy Luna szła, a właściwie czołgała się z zielnikiem do domu ( tak ponoć lepiej trawią się wszystkie Niewiadomocomy ), Harry doznał jakiś trzasków i zaczęło mu bić na czerep ( mówiąc kolokwialnie). Znaczy rzucał się na prawo i lewo, krzycząc:
- Oddawaj gumochłona 'Ty kaktusie zalotny! Udaj się spać'*...
A potem padł bez tchu.


* pozwoliłam sobie zacytować Kabaret OTTO smile.gif, piosenka pt. Droga Pani Sąsiadko
Zeti
19:00
Luna uznała, ze to skutek przejedzenia niewiadomocomami, dała Harry'emu kopniaka w twarz, i po braku reakcji usiadła na trawie obok niego, i zaczęła czekać, aż zemdleje. W końcu ona też jadła. Nie chciało się jej długo czekać, wiec powiedziała:
-Zjadłabym budyń.
Nie wiedziała jak prorocze to słowa. Dostałą budyniem prosto w twarz, po czym zrobiła to na co czekała: zemdlała
Hermiona1900
Pierwszy obudził się Harry. Widok miał niecodzienny - leżał w jakiejś starej chacie na twardym łóżku. Rozglądał się na wszystkie strony (a wiele zobaczyc nie mógł, bo pokoik był bardzo mały), lecz Luny nigdzie nie było. A tymczasem Luna...
Zeti
21:00
...leżała pod łóżkiem. Harry spojrzał na nią. Przedstawiała obraz nędzy i rozpaczy. Cała zarzygana, i umorusana w jakimś bliżej nie znanym mu tworze jej żołądka. Kopnął ją mocno w twarz, i nasłuchiwał, czy się nie obudzi. Ale nie. Leżała jak zabita. A może ona była zabita? Kto wie? Na wszelki wypadek oblał ja wodą. I wtedy się obudziła. I zaczęła głośno zawodzić...
solve
Boże kochany, to jest opowiadanie, czy walka bokserska?
Nie podejrzewam ani Luny, ani Harry'ego o sadyzm tongue.gif
Dajmy im wyleczyć rany ;p

22:00

Harry starał się ją uciszyć, ale nie dał rady, bo dziewczyna wiła się na wszystkie strony. Rzucił więc na nią zaklęcie wyciszające, po czym położył ją na łóżku, kładąc się samemu obok.
Nim minęła chwila oboje już spali.
PrZeMeK Z.
Boże, co Wy robicie z Luną smile.gif Zeti, sadysto!

(I to mówi autor "Ciemności, weź mnie za rękę..." ;] Ale ja o Lunę dbałem.)

Solve, zmieniasz miejsce.
Zeti
Chciałem tylko pokazać, że Niewiadomoco, jest niejadalne biggrin.gif
solve
Gdy się obudzili, zauważyli, że trochę zmieniła się sceneria.
Zamiast łóżka, na którym zasnęli, leżeli teraz na piaszczystej plaży, a kilka metrów dalej połyskiwała tafla

user posted image

jeziora, po którym pływały nieznane im stworzenia.
Luna postanowiła czym prędzej zbadać te dziwne zwierzęta i chwiejnym krokiem ruszyła w stronę wody.

Dopisz godzinę.
Przemek
harolcia
Godzina później niż u solve
Luna doszła do wniosku, że dobrze będzie zbadać te nieznane stworzenia w wodzie. Czyli stwierdziła, że warto by wykąpać się w jeziorku. Rozebrała się i wskoczyła do wody.
Hermiona1900
Godzina później od harolci
Pływała beztrosko po jeziorze, szukając owego stworzonka, lecz te, widząc nadpływającą Lunę, za każdym razem chowało się pod wodę.A Luna nie za dobrze radziła sobie pod wodą...postanowiła zostawic to stworzenie i po prostu sobie popływac...Zanim się obejrzała, słońce zbliżało się ku zachodowi.
Zeti
11:00
Luna uznała, że coś szybko minął dzień, więc postanowiła wrócić na początek. Znowu wskoczyła do wody, ale jak podniosłą głowę słońce świeciło wysoko. Zwierzątko pływało z dala od niej, ale Luna po chwili go oswoiła, i stwierdziła, że to Hydrolunus. Zabrała go jako maskotkę.
Zeti
Co? Już się wam zabawa znudziła? Piszcie. Ja czekam, bo nie będę pisać godzina po godzinie. I piszę post pod postem, żeby podbić jakoś temat do góry, to chyba jedyny sposób.
Hermiona1900
12:00
Maskotka okazała się bardzo milusim stworzonkiem. Luna postanowiła nazwac Hydrolunusa "Chrupek". Wyszła z wody i zauważyła, że dalej, nad brzegiem siedzi Harry wpatrując się w wodę.
matips
13:00
Zabrała swoje nowe zwierzątko i postanowiła (wraz z Harrym) poszukać jedzenia. Nic nie znaleźli więc luna powiedziała
-mam ochotę zjeść nutella.gif czekolada.gif landrynki.gif krowki.gif i jar.gif. W ten oto sposób pojawiło się przed nią: nutella.gif czekolada.gif landrynki.gif krowki.gif i jar.gif. Wraz z Harrym zjadła całą dostawę. W pewnym momencie "Chrupek" pobiegł w kierunku kępy roślin które wyglądały tak: user posted image
Biedne zwierzątko zaczęło je zjadać. Luna stwierdziła, że jeśli Hydrolunus je zjada to ona i Harry też mogą. Luna zerwała kilka liści i schowała do kieszeni. Po czym wraz z Harry przyłączyła się do "Chrupka".


Ps. W 6 tomie było napisane, że ministerstwo nie jest w stanie wykryć kto użył magii. Tym bardziej w pokoju życzeń dry.gif
Zeti
14:00
Po godzinie jedzenia Liści Harry przedstawiał dziwny widok: Oczy stanęły mu w słup, włosy dęba, i podśpiewując jakieś folklorystyczne przeboje z zapałem godnym maniaka pożerał kolejny krzaczek. Luna natomiast nie straciła nic ze swojego zwykłego wyglądu, za to wyglądała tak jakoś bardziej elegancko chrupiąc wraz z Chrupkiem liście, które nazwała na cześć swojej cioci, Liściami Cioci Marysi. Gdy zaspokoiła głód spojrzałą na Harrego, i stwierdziła, że Harry się naćpał. Pomyślała, że musiał gdzieś w kieszeniach przemycić marihuanę, i podjadać ją ukradkiem. Uznała go za czubka, i zostawiła na pastwę losu (i stadka gnomów, które pojawiło się nie wiadomo skąd) Odeszła kilka kroków i teleportowała się na drugi brzeg jeziora. Tam postanowiła dla zbicia kalorii po zjedzeniu liści wykąpać się. W ubraniu wskoczyła do wody (uznała, ze dawno nie odwiedziła pralni) Po dziesięciu minutach wyszła na brzeg, i postanowiła się przejść po lasku, który porastał brzeg, aby wysuszyć ubranie. Coraz bardziej zagłębiała sie w las. Pozostawiła daleko jeziorko, i Harrego, ciągnąc za sobą Chrupka, zauważyła małą rzeczkę - strumyczek, i małe (no może nie takie małe - mniejsze od pierwszego jeziorko) i Coś, co szczególnie przypadło jej do gustu - wodospadzik. A to wszystko w środku lasu. Postanowiła obejrzeć wodospad. I co odkryła? Małą jaskinię. Weszła do środka...
matips
15:00
Po przejściu kilku metrów zauważyła, że jaskinia wcale nie jest mała. W ścianie na przeciw wejścia znajdowano się przejście dostatecznie duże aby zmieściła się w niej niewielka osóbka. Za załomem znajdował się korytarz. Biegł delikatnie w dół pod kątem około 10 stopni. Luna dotknęła skały. Zimny kamień był idealnie gładki i jakiś nie nieguturalny. I nie chodziło o to, że kamień był gładszy niż tafla na lodowisku po której nikt jeszcze nie jeździł. Luna pomyślała, że to miejsce jest na swój sposób przerażające, ale też intrygujące. Wyciągnęła różdżka i spróbował rozwalić kawałek ściany. Zaklęcie nie podziałało. Wyczarowała młot. Kazała mu uderzyć w ścianę, 50 kilo pomknęło w stronę idealnej powierzchni. Luna przyjrzała się miejscu gdzie uderzył. Żadnej rysy. Spróbował ponownie, gdyż była zdziwiona twardością skały. Młot poleciał, ale niestety trafiła nie w ścianę, ale w zwykłą skałę (tą którą mijała wchodząc do jaskini). Ta zawaliła się z hukiem. Przestraszona dziewczyna spróbowała sie deportować. Zaklęcie nie podziałało. Powiedziała:
-Chce się z tond wydostać. - Nic.
-Chcę jeść. - Pojawiła się nutella.gif i jar.gif .
-Chcę wiedzieć do kąd prowadzi ten korytarz! - W tym momencie z zawalonej ściany zaczęła wylewać się jakaś substancja. Formowała się w srebrzyste kuli (tak jak rtęć), ale nie była to rtęć. Luna poznała to po tym, że jeszcze żyła. Srebrne kulki poczęły się toczyć ku Lunie, powodując że ta upadła i stoczył się wgłąb korytarza...
Hermiona1900
16:00
Luna jakiś czas była "niesiona przez owe kulki". Po niewiadomym jej uopływie czasu, zdołała stanąc na nogach. Znajdowała się w ogromnej grocie. Nie była pusta - przy ścianie, jedna obok drugiej, paliły się czerwone świeczki niebieskim ogniem. Błękitne płomienie oświtlały całe pomieszczenie. Gdy Luna rozejrzała się dookoła, zorientowała się, że nie jest sama...
Zeti
17:00
Na środku Sali było Jeziorko, a na wysepce na środku niego leżał naćpany Harry uśmiechając się głupawo. Luna pomyślała, ze zwariował, i brodząc w wodzie po pas udała się, aby za pomocą znanej medycznej metody go ożywić. Tak więc jak już do niego dotarła (a zajęło jej to troszkę czasu, bo jeziorko nie było takie znowu małe) cała mu porządnego kopniaka, po czym zauważyła, że nie są w sali sami. W koło nich stał rząd postaci w pelerynach. Byli wielcy, i w pelerynach.
matips
17:15
Luna ze zdziwieniem wpatrywała się w owe postacie. Zastanawiała się, czy ją zauważyli. Obcy szybko rozwiali jej obawy.
-ON JEST NASZ!!! JUŻ NIE MOŻESZ MU POMÓC!!! ODEJDŹ ALBO ZAPŁACISZ!!!
-Nie mam pieniędzy.
-ZAPŁACISZ KRWIĄ!!! ODEJDŹ!!!
-Nie!!! On jest moim przyjacielem!!! Nie zostawię go!
-WIĘC CIĘ ZABIJEMY!!!-odpowiedział inny.
-NIE, NIE MA TAKIEJ POTRZEBY!!! NIE NADSZEDŁ JEJ CZAS, NIE POTRZEBUJEMY DZIEWEK
Luna poczuła jak jakaś siła wypych ją poza obręb jeziorka. Uderzyła plecami skałę i opadła bezwładnie. Podeszła do niej jedena z zakapturzonych postaci. Postać sięgnęłą do jej pasa i... Zabrała jej różdżkę.
-TEN ŚMIESZNY KAWAŁEK DREWNA NIE PRZYDA CI SIĘ. - Luna nie protestowała. Właściwie to nikt jej nie pytał o zdanie. A nawet jak by zapytał to by mu nic nie odpowiedziała bo miała złamaną szczękę. "Właściwie to jak się nad tym zastanowić to nogi też mam sparaliżowane" pomyślała Luna. Leżąc bezwładnie obserwowała jak mężczyźni po czterech stronach sali zapalają błękitny płyn umieszczony- jak się Lunie wydawało- w złotych naczyniach. Naczynia te były niezwykłe. Wykonane ze złota z pięknymi grawerowanymi symbolami, miały kształt stożka o podstawie koła. Luna nie rozumiała znaków, ale pomimo to podobały się jej. Może to kult chrętka krętorogiego?
Cztery postacie podeszły od ognia i wsypały tam czerwony proszek. Buchnęło. Soczyście malinowy dym wydobywał się z naczynia. Zapachniało rośliną którą jedli na plaży. Nieznajomi rozpoczęli swój rytuał. Dym uformował się okręgi których środkiem był nieprzytomny Harry.
Mi sie nie chce pisać. Opowiadajcie alej
harolcia
18.15
Po godzinie dym wypełnił całą jaskinię. Był tak gęsty, że można było tam siekierę powieści. Wdzierał się wszędzie. Był jednoczesnie drażniący, gorzki i lekko łechtający nozdrza Luny. Z upojeniem wwąchiwała się w te opary. Sami porywacze stali się jakby bardziej przyjaźni. Zaczęli spiewać piosenki. W oddali można było usłyszeć:
"Czarny chleb i czarna kawa
Opętani samotnością
Myślą swą szukają szczęścia
Które zwie się wolnością ''

Tłum oprawców kołysał się rytmicznie to w prawo, to w lewo. Luna sama nie była pewna, czy słyszy pobrzękiwanie gitary, czy to jakiś inny instrument wykorzystywany do czczenia chrępaka, czy to kiszki jej polkę grają. W oddali zauważyła jak Harry lewituje. Przez niesamowitą mgłę dostrzegła, że Harry trzyma w ustach koś na kształt zapalonej rurki papierowej, na na głowie żólto-czarno-czerowo-zieloną czapkę wełnianą. Podobną koszulkę z nadrukowanym liściem i jest murzynem! To chyba jej nie obeszło. Właściwie to nie wiadomo, bo w tej chwili odezwała się dawna przypadłość Luny, o której ona sama nie wiedziała, czyli [s]nekrofilia[\s] narkolepsja i ... zasnęła wink2.gif
PrZeMeK Z.
19.15

Gdy Luna się ocknęła, było już po ceremonii. Harry, już w normalnej postaci, spał słodko na ziemi. Ludzie w kapturach zniknęli, pozostawiając po sobie tylko kilka zawieszonych w powietrzu siekier.
Luna wstała z łatwością; jej rany zostały magicznie uleczone. Zaczęła się rozglądać w nadziei dostrzeżenia czegoś, co wyjaśniłoby tamten dziwaczny rytuał. Na pozór nic się nie zmieniło; dopiero po dłuższej chwili dostrzegła oparte o ścianę lustro. Przejrzała się w nim, ale wydawało się zupełnie zwyczajne. Przez kilka minut dziewczyna poprawiała fryzurę, wdzięcząc się do własnego odbicia.
Harry jęknął i poruszył się. Luna porzuciła lustro i pomogła mu wstać.
- Nic ci nie jest? Wyglądasz, jakbyś całą noc tańczył...
- I tak się czuję... - wymamrotał Harry. - Zabrali mi różdżkę.
- Mnie też - przyznała Luna. - Ale to nic. Masz coś do jedzenia?
- Nie mów mi o jedzeniu - odparł pozieleniały Harry. - Już nigdy nie zjem nieznanych liści, nigdy...
Napili się wody ze zbiornika i przez dłuższy czas bezskutecznie starali się znaleźć wyjście z jaskini. Po trzech kwadransach dali za wygraną. Wyjścia nie było. Luna usiadła nad wodą i zaczęła moczyć nogi, a Harry poszedł przejrzec się w lustrze. Stał tam przez kilka minut, mamrocząc coś o nieuczesanych włosach. Potem nagle zapadła cisza. Luna odwróciła się i spostrzegła, że Harry znikł.
- Harry? - zawołała z niepokojem, podchodząc do lustra. - Porwały cię Powietrzne Krety?
Harry'ego nigdzie nie było. Lustro pokazywało tylko odbicie Luny. Dziewczyna podeszła do niego i ostrożnie dotknęła palcami gładkiej powierzchni. W tej samej chwili coś szarpnęło ją do przodu i pociemniało jej w oczach.

Gdy się ocknęła, świat dziwnie się kołysał. Siedziała na czymś twardym i niezbyt wygodnym, czując, że ciało ma dziwnie zesztywniałe. Otworzyła oczy.
Ubrana w zbroję, siedziała na człapiącym powoli koniu. W jej boku wisiał mały, jednoręczny miecz. Droga wiodła poprzez wzgórza ku dolince, z której dobiegał szczęk oręża i trzask płomieni.
- Nie mitrężmy, szlachetna pani! - odezwał się kobiecy głos; jechała za nią na źrebaku młoda kobieta w szatach służki. - Król miłościwy nakazał ci obronę wsi poprowadzić!
Zaczyna się ciekawie, pomyślała Luna.

Hermiona1900
19.30
Luna, nie wiedząc, co się dzieje, po prostu siedziała na koniu i z zaciekawieniem ogladała mijające ją krajobrazy. Doliny, potem wzgórza, a po jakimś czasie zaczęły się pojawiac góry. Dookoła była pustka - jeżeli chodzi o jakąkolwiek istotę żyjąca, nie zaliczając roślinek. Za Luną nadal podążała służka.
- gdzie my właściwie jedziemy? - zapytała Luna w przestrzeń, oczekując odpowiedzi od jadącej za nią służki.
I właśnie w tym momencie ukazała się oczom Luny mała wioska. Kilka małych, ale przytulnie wyglądającyh domków. Wzdłuż alejek pomiędzy domami szło parę dorosłych osób. I Luna patrzyłaby na ten cudowny widok, gdyby nie fakt, ze własnie z jednej chatki wyszedł...Harry!
harolcia
20.30
Jak Harry tam się właściwie znalazł, tego nawet sama Luna odgadnąć nie mogła, choć bardzo wysilała swój mózg. Z jednej strony brała pod uwagę spisek wyznawców Chrępaka Krętonogiego (rogiego?), z drugiej - a nuż to ukryta kamera, a ona jest pod wpływem jakiś czarów.
- To chyba magia!- powiedziała na głos Luna i zaraz ugryzła się w język, uderzyła pięścią w czoło, bo przypomniała sobie, że przecież jest... czarownicą a jej życie to jedne wielkie czary.
Ból, który za zwyczaj panuje po takim uderzeniu w czoło, które ma na celu uświadomienie sobie rzeczy oczywistej, nie dokuczał Lunie. Zamiast tego usłyszała głośne, obijające się echem po całej jej głowie brzęknięcie w metal.
- Ale dlaczego? - zastanawiała się na głos Luna- I dlaczego to, co mam na sobie jest takie ciężkie? I czemu widzę świat przez szparki od czegoś takiego, co mi na głowie ciąży i psuje misternie ułożoną fryzurę a'la artystyczny nieład - podtyp poranek na runie leśnym, gromada ranna rosa? K*** i dlaczego Harry nosi jakieś świecące żelastwo na głowie w kształcie obręczy ochronnej przeciwko bydziklawom? może to jakaś nowa metoda? Bo ja słyszałam, że to powinno się nosić na prawym udzie w parzyste dni nieparzystych miesięcy. Tak ponoć chroni najskuteczniej. Z jej głośnych rozważań wyrwało ją zdanie:
- Gutten Morgen Frau Luna! Ich bin sehr glucklig, dass Sie hier angekommen sind.
To jest "lekka wersja" zawartosci forum. By zobaczyc pelna wersje, z dodatkowymi informacjami i obrazami kliknij tutaj.

  kulturystyka  trening na masę
Invision Power Board © 2001-2024 Invision Power Services, Inc.