Z Pamietnika Śmierciożercy..., ...czyli jak uciec z Azkabanu ;D
oferta kolonii Harry Potter Kolonie dla dzieci Travelkids | Szybki i bezpieczny 24h | ![]() ![]() ![]() ![]() |
Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
Z Pamietnika Śmierciożercy..., ...czyli jak uciec z Azkabanu ;D
Arendhel |
![]()
Post
#1
|
![]() Tłuczek Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 30 Dołączył: 05.09.2008 Płeć: Kobieta ![]() |
To jest moje pierwsze opowiadanie na forum . Więc badźcie wyrozumiali ... mam nadzieje że wam się spodoba , a jeśli nie to mi to powiedzcie w prost i nie owijajcie w bawałne ... Najwyrzej to skasuje i zamknę sie w sobie ...
![]() Tak dla informacji, opowiadanie jest na podstawie ksiązki J.K. aczkolwiek postać główna nie wiele ma z nią wiele wspólnego ... no praktycznien to wogóle nic ich nie łaczy! ![]() PS.: Nie zwracajcie uwagi na błedy ortograficzne bo jestem dyslektykiem ![]() Życze miłego czytania ! ( Mam nadzieje że to nie wpłynie bardzo na wasza psychikę ![]() ~***~ W ciemności otworzyły sie drzwi . W których pojawiła się Meriweath oraz dwóch aurorów ciagnących ją usilnie : - Nic na mnie nie macie... - krzyczała probójąc wyrwać się z uścisku . - Mamy na ciebie więcej niz ci się wydaje ...- powiedział Szalonooki Moody z szerokim uśmiechem . - Czarny Pan ...- nie dokonczyła bo aurorzy wrzucili ją jak worek kartofli do jednej z cel w Azkabanie . - Posiedzisz do czasu przesłuchania ... - powiedział Deadalus Diggle - albo do kiedy dementor cię mocno ucałuje . Meriweath podbiegla do drzwi z wyrazem zimnej furii na twarzy , lecz nagle przed aurorami wychylił się dementor . Meriweath stanęła jak spraliżowana i poczuła zimno oraz ogromny strach do tej zakapturzonej postaci . Całe szczęście, radość, zawzietość i żądza mordu natychmiast się ulotniła a panna Mortifer zemdlała . *** Meriweath otworzyla oczy . Wygladało na to że nastał już nowy dzień gdy zauwarzyła promienie światła przez szczeline którą można było nazwać oknem . Było zakratowane i raczej uciec się przez nie nie dało . Zmrózyła oczy i przyglądała się swojej celi . Była mała , brudna ,wilgotna ,śmierdząca , a po wsztystkich kontach chodziły szczury . Meri wzdrygnęła się na ich widok . Nie żeby sie bała , ale były takie ochydne i niehigieniczne . Spojrzala na ściane po swojej prawej stronie i zauwarzyła tysiące poskreślanych kresek . Widocznie ten kto tu był przed nią przeszmuglowal krede i zrobił sobie kalendarzyk . Kobieta spojrzała wyczekująco na drzwi ... - Nie dam sie im złamać ! - powiedziała do siebie .- Jak ten zdrajca Snape ( ![]() Nagle otworzyły się drzwi . Stał w nich Szalonooki. Meriweath uniosła wzrok i wstała z zamiarem uderzenia go w twarz . Jednak zatrzymały ją ... kajdanki . Teraz dopiero zauawrzyła że jest przypięta do ściany . Na jej twarzy pojawiło się zaszokowanie ,ale szybko je ukryła i wyprostowala się dumnie patrząc na niego z góry . - Ty mi tu sie nie wyginaj ... masz dzisiaj przesłuchanie na którym zdecydują czy zostaniesz tu aż do swojej zasranej śmierci, czy od razu dementorzy cię ucałują . - Nie wybieram ani jednego ani drugiego , wole uciec ... Moody patrzył sie na nią spokojnym wzrokiem gdy nagle wybuchł gromkim śmiechem : - Karzdy tak mówi ...- obkręcił się na pięcie i odszedł nadal się śmiejąc . - Jeszcze zobaczymy ... - powiedziała sama do siebie . *** - 30 maja, przesłuchanie śmierciorzercy Meriweath Mortifer - powiedział minister - Podejrzana o mordy na czterech aurorach : Nimfadorze Tonks ,Emeline Vance , Kinksley Shackelbocie i Sturgirze Podmorze , oraz uczniu Hogwartu Harrym Poterze ( nienawidze go ![]() ![]() ![]() Oskarrzyciele : Korneliusz Oswald Knot , Minister Magii ; Amelia Suzan Bones , Kierownik Przestrzegania Prawa Czarodziejów . Protokolonataka Lauren ... - Przejdźmy do rzeczy ...- warknęła dośc głośno Meriweath zamknięta w specjalnej klatce z której w żaden sposób nie mogłaby uciec, przekrzykując Knota - ...nuży mnie ta wasza ministerska etykieta , już wole wrucić do Azkabanu ... - Nie denerwój sie , wkrótce wrócisz - życił Moody . Sędziowie Wizengamontu się roześmieli ale Knot ich natychmiast uciszył ręka . - Czy przyznajesz sie do stawianych... - Tak przyznaje sie - znów weszła mu w słowo .- I jestem z tego dumna ... Po calej sali rozeszły się szepty ...Meriweath opserwowała wszystkich z nieskrywana satysfakcją . - Jesli to wszystko to może ... - rzuciła Meri . - NIE PRZERYWAJ MI !!!- wybuchnął w końcu Minister Magii .- MOŻESZ SPĘDZIĆ W AZKABANIE CAŁE SWOJE PARSZYWE ŻYCIE I NIC CIĘ NIE RUSZA ?! Meiweath wzruszyła ramionami na tyle ile mogła . - Meriweath Mortifer stoisz przed Rada Prawa Czarodziejów aby odpowiedzieć na zarzuty związe z działalnością śmierciorzerców - oznajmił Knot próbując oswoić swoje nerwy .- Wysłychaliśmy obciążających cię zeznań i wkrótce wydamy werdykt , czy chcesz dodac coś do swoich zeznań zanim ogłosimy wyrok ? Pokręciła sztywno głową i stała dalej w milczeniu . - Dziewczyno czy ty nie żałujesz w ogóle tego co zrobiłas !!!?- wykrzyknął Knot wstając . Meriweath stała patrząc sie z krwiorzerczym uśmiechem na Knota który po chwili zaczął z nerwów bawić się piórem . - Proszę wyprowdzić oskarżoną ... - Minister zniżył wzrok i wpatrywał się teraz w swoje papiery na biórku jakby były najciekawszą rzeczą na świecie . C.D.N //poprawiłam błąd w tytule. //hazel Ten post był edytowany przez hazel: 07.09.2008 18:26 -------------------- Czas nie leczy ran,
on przygotowuje nas do bólu... |
![]() ![]() ![]() |
Arendhel |
![]()
Post
#2
|
![]() Tłuczek Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 30 Dołączył: 05.09.2008 Płeć: Kobieta ![]() |
No to dodaje wam na dokładkę kolejną część opowiadania . Mam nadzieje że bedzie sie wam podobał ... choć pewności nie mam ( trzeba mieć nadzieje )
![]() ~***~ Meriweath zostala ponownie wprowadzona na sale. - Sedziowie Wizengamontu żądają uwiezienia cię w Azkabanie na ... - Knot znów zaczął. Meriweath całe życie przeleciało przed oczami. - Nieee...- krzyknęła ponownie przerywając monolog Ministra. - Słucham? - spojrzal na nią wyczekująco - Czy chciałabyś jednak coś dodać?- na jego twarzy było widać satysfakcje . - Nie! - powturzyła - Nie chce iść do Azkabanu ... - wyobraziła sobie siebie gdy straciła zmysły. - A jednak nie chcesz wrócić ...- zakpił Moody -...boisz się? Meriweath zgromiła go wzrokiem. - Wole smierć ... - dodala po chwili i wyprostowała się na tyle ile nie mogła by pokazać Moodiemu że się nie boji. - Wlaśnie będziesz tam aż do swojej śmierci!- dokończyl swój tekst Knot. Wszyscy w sali zaczeli pospiesznie szeptać. - Jednak mamy dla ciebie pewna propozycje która może uratować twoje nędzne życie. - powiedziala podsekretarz Ministra - Czy jesteś zainteresowana? Meriweath pozwoliła sobie zagościć wzrokiem na twarzy Umbrige. - Widzę że tak ...- rzuciła z szerokim uśmiechem - a więc jeśli podasz nam nazwiska znanych ci śmierciorzerców i pomożesz nam ich znaleźć ... - Nigdy . -weszla jej w zdanie. - Jak sobie życzysz - powiedzial Minister -...nie bedziemy się z toba cackać! Mam jeszcze pięciu śmierciorzeców do przesłuchania... - Powodzenia ...- znów weszła mu w zdanie. Knot wziął głęboki oddech i powiedział: - Aurorzy, prosze zabrać więźnia do Azkabanu ...- wydobył w końcu z siebie Minister.- Uwarzam przesłuchanie za zakończone ... Szalonooki satnął przy klatce i szepnął dziewczynie. - Dementorzy się juz napewno za toba stęsknil. Meriweath odwróciła glowę w strone aurora i zauwarzyła lekki uśmieszek. *** Meriweath znów trafiła do Azkabanu. Po pewnym czasie dziewczyna przestała wiedzieć jaki jest dzień , miesiąc , lub chociarzby rok ... Nie wiedziała od jak dawna znajduje się w tym mrocznym ociekającym wilgocią miejscu. Dementorzy przychodzili do niej karzdego wieczoru i wysysali z niej troche życia, pastwiąc się nad nią i przedłużając karzdego dnia jeszcze bardziej swoje wizyty. Szalonooki który co jakis czas ją "odwiedzał" naśmiewał się z niej że muszą ją bardzo lubić. Jej przemęczone ciało bez ustanku przywoływało ją do porządku zakazując najmniejszego wypoczynku. Od pewnego czasu zaczęła przypominac nawet cele w której była zamknięta ... jej strój był podobnie szary i bródny , całe jej cialo bylo "drugiej świerzości" ,a od czasu gdy dowiedziala się że dają jej tylko jeden posilek dziennie i to do tego jakis spleśniały, omszały i stechły chleb a do tego śmierdzacą wodę w ktorej pływały jakieś owady , była jeszcze chudsza niż zwykle . To wogole nie przypominalo jej dawnego zycie za którym bardzo tęskiniła ... ale myśl że kiedyś z tamtąd ucieknie trzymała ja przy zdrowych zmysłach . *** Któregoś wieczora ponownie przyszli dementorzy. Meriweath wyczuwała już nawet kiedy przyjdą się nad nia pastwić. Torturowali ja przez wiele godzin. W końcu pomyślała że mogłaby skonać i że dłużej tego nie wytrzyma . Wszytko by się skończyło i miała by święty spokój ... nawet jesli trafiła by do piekła. To lepsze niż to ... Nagle do celi wpiegł perliście biały ryś - patronus. Wypeńdził obu dementorów, za co Meri podziekowała mu spocona na całym ciele z lekkim uśmiechem uznania ... który zaraz znikł gdy zobaczyla w drzwiach Moodyego. Na jej twarzy wykwitł grymas bólu i odrazy: - Jak sie dzisiaj mamy? - zagadnął auror do prawie skonnanej dziewczyny . - A jak wygladam? - wycharczała . - Okropnie ...- skwitkował obracając w palcach kopertę. - No to masz odpowiedz ...- w tym momecie znów na niego spojrzala i zauwrzyła kopertę ze złota pieczęcią .-... co to..?- spytala slabo. - Wiedzialem że się zapytasz... - wyciagnal do niej koperte - w tych oto rękach trzymam twoje życie ... Meriweath rozszezyla lekko powieki i wpatrywała sie jak zakleta w przedmiot w rekach aurora. - Złapalismy śmierciorzerce który nie stawiał się tak jak ty i poszedł na współprace.- znów zczął obracać list w rękach .- Dał nam pewne informacje ... cześć z nich dotyczyła ciebie , pewnie sie cieszysz ...- uśmiechnąl się krzywo . - Jestem wprost uradowana... - odzyskiwala powoli swój bojowy charakter . - Bezczelna, jak zwykle ...- roześmiał sie goszko - ...ale nie przerywaj mi bo się nie dowiesz ... Meriweath zamieniła sie w słuch . - Więc, na czym to ja... ach , tak wyśpiewał nam gdzie znajdują się ... chyba 5 śmierciorzeców. Z ich gromadki niestety udalo nam się zlapac tylko 2 . A i wydał tez że torturowałaś ... 3 mugoli ... Meriweath rozjaśniła sie twarz gdy przypomniala sobie o tym jak torturowła tych mugoli i jak krzyczeli z bólu oraz błagali ją o szybka śmierć . - Robiłam to dla rozrywki ...- skwitkowała i machnęła reka jakby odganiała muche .-... a to coś zmienia? - Wiele... - To znaczy ? - No cóż , Ministerstwo znów zaczęło omawiać tą twoją głupia sprawę no i w tym liście - pomachał nim . - jest wszystko wytłumaczone ... co ja ci bedę gadał . Auror złamał złota pieczeć ,a koperta natychmiast wzleciala w powietrze i przybrala ksztalt ust : - Panno Meriweath Mortifer , skazana 30 maja 2008 roku na dożywocie w Azkabanie . Chcemy panią powiadomić że po przeanalizowaniu nowych dowodów z wiarygodnego źrudła które zmuszają nas do zmieniania wyroku, Zostanie pani stracona 31 grudnia, czyli dokładnie za tydzień, przez jednego z dementrów Azkabanu który zloży na pani swój pocałunek . Pragnę wyrazić nadzieje że miewa się pani dobrze, Korneliusz Oswald Knot, Minister Magii .Ps.: Ssdzę że jest pani zadowolona z takiego wyroku bo o ile pamietam wolała pani ŚMIERĆ . Po chwili koperta wybuchła a z niej wypadły zlote fajerwerki i ułożyło się w literkę "MM" jak Ministerto Magii . - Korneliusz ma bardzo dobre poczucie humoru .- zachichotał Alastor . - Zważywszy na okolicznosci dnia twojej śmierci . - Przepraszam? Moody ktory zbierał sie juz do wyjścia byl zszokowany slowem "Przepraszam" w ustach śmierciorzercy: - No co?- wybrnąl jakoś ze swojego szoku . - Jak się nazywał ten zdrajca ? - ostanie słowo wypluła z obrzydzeniem . - Igor Karkarow .- powiedzial spokojnie . - Plugawy mięczak ! - wykrzyknęła i cisnęła talerzem ze spleśniałym chlebem w ściane roztrzaskując go na miliony części . - No i nie bedziesz miala kolacjii ...- spojrzał na jej zmarnowaną postać - ...w sumie , niedługo umrzesz więc moge na ciebie poświęcic batonik . - wyjął z kieszeni batononik troche juz rozpuszczony i nie wygladający zachęcająco .- ... mam go juz od trzech dni w tej kieszeni , ale i tak jest lepszy niz to .- pokazał na spleśniały chlep leżący na ziemi . Żucił jej batonik . Meriweath zręcznie go złapała . Obejrzała go dokładnie i odrzuciła na ziemię : - Mugolski . - wypluła z niesmakiem . - To nie jedz . - burknął i wyszedł . Meriweath obserwowała batonik tak jaby zaraz miał dostac nóg i pobiedz za Moodym . Odwróciła wzrok i skrzywiła się na myśl o nugacie oblanym czekoladą ... a ona tyle nie jadła . Zaburczało jej mocniej w brzuchu i spojrzała ponownie na zawiniątko . Przez głowe przebiegła jej mysl by zjeść go lecz zaraz zbesztala sie oschle i powiedziala , odwracjąc wzrok : - Mugolskie gówno ...- warknęla . Nad ranem zjadła batonik .( ![]() C.D.N -------------------- Czas nie leczy ran,
on przygotowuje nas do bólu... |
![]() ![]() ![]() |
Kontakt · Lekka wersja | Time is now: 17.06.2025 20:51 |