[t] Ratując Twoje Życie, Hermiona + Severus
oferta kolonii Harry Potter Kolonie dla dzieci Travelkids | Szybki i bezpieczny 24h | Pomoc Szukaj Użytkownicy Kalendarz |
Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
[t] Ratując Twoje Życie, Hermiona + Severus
NikonCorso |
10.02.2009 22:42
Post
#1
|
Kafel Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 11 Dołączył: 10.02.2009 |
Od tłumaczki:
Przedstawiam Wam, drodzy czytelnicy, pierwszy rozdział tłumaczonego przeze mnie opowiadania. Jest to mój debiut w tej dziedzinie. Nie proszę jednak o wyrozumiałość, a krytykę. Jeśli moje próby okażą się dla Was zbyt przykre, to przestanę Was torturować. Tytuł: Ratując Twoje Życie (Saving Your Life) Autorka: lilmisblack Link do oryginału Zgoda: jest Rozdział 1 - Ratuję Ci Życie Obudziła się czując dudnienie w głowie. Całe ciało miała obolałe. Próbowała się poruszyć, ale szybko zrozumiała, że jest przykuta do ściany. Chciała się rozejrzeć, ale było zbyt ciemno by można było cokolwiek zobaczyć. Sparaliżowana przez strach przypomniała sobie, co się stało. Zaczęła się zastanawiać, dlaczego wciąż żyje. Ledwie kilka tygodni temu, po śmierci Dumbledore’a zorganizowano trzy spotkania Zakonu Feniksa. Pierwsze odbyło się tuż po pogrzebie. Jednak wszyscy wciąż byli w zbyt wielkim szoku by zrobić cokolwiek. Drugie miało miejsce w Londynie w opuszczonym domu, jednak wyglądał on tak tylko z zewnątrz. To właśnie w tym miejscu zatrzymywała się większość członków Zakonu, odkąd Grimmauld Place nie było już bezpieczne. Szczególnie teraz, gdy Snape jest po przeciwnej stronie. Ten człowiek znał wszystkie tajemnice Zakonu i nie musi być ostrożny, by uniknąć podejrzeń. Już nie. Podczas drugiego spotkania, które trwało ledwie kilka godzin, wszyscy zdecydowanie unikali tematu zdrajcy. Może niektórzy wcześniej nie ufali Snape’owi, lecz wciąż byli zbyt poruszeni tym, co zrobił. Na szczęście mieli innych szpiegów, niestety żaden z nich nie był tak blisko wroga jak on. Zakon został poinformowany, że ktoś w Ministerstwie pracuje dla Voldemorta, ale nie wiedzieli kto. Postanowiono prowadzić dalsze śledztwo i to było wszystko, co przedyskutowano na zebraniu. Harry zdecydował się nie mówić nikomu o Horkruksach. Cała trójka już za kilka dni miała wyruszyć do Doliny Godryka, by spróbować je znaleźć. Trzecie i ostatnie spotkanie Zakonu Feniksa odbyło się tego popołudnia, ale ona nigdy tam nie dotarła. Była już w drodze, gdy zobaczyła go z innym czarodziejem. Obaj ukrywali twarze, starając się przejść ulicą niezauważeni. Jego głos, nawet gdy szeptał wystarczył, aby wiedziała kim był. Ta maniera była nie do podrobienia, zupełnie jak u syna. Ukryła twarz pod kapturem i ruszyła za nimi, gdy tylko opuścili ulicę Pokątną i weszli do mugolskiego Londynu. Szła za nimi utrzymując przy tym bezpieczną odległość, by nie zostać zauważoną. Mugole przyglądali się zaciekawieni, lecz czarodzieje nie zdawali się tym przejmować. Minęło ponad dziesięć minut i sytuacja nie uległa zmianie. Miała nadzieję, że kierowali się do kwatery głównej, rozmyślając jak Zakon mógłby wykorzystać tą informację. Może mogliby zaatakować z zaskoczenia, albo… Rozejrzała się wkoło, czując niepokój. Była tak pochłonięta myślami, że nie zdawała sobie sprawy, że mężczyzn nie ma w zasięgu jej wzroku. Była zupełnie sama w środku opuszczonego parku. Wewnętrzny głos podpowiadał, że śledzenie Śmierciożerców po Londynie na własną rękę, było idiotycznym posunięciem. Najgorsze jest to, że nie zaczęła się nawet zastanawiać, dlaczego się po prostu nie teleportowali. Słysząc zimny śmiech za plecami, zrozumiała gdzie są mężczyźni, ale nie miała czasu na uniesienie różdżki. Zobaczyła czerwony błysk i nagle zapadła ciemność. Uderzenie o podłogę spowodowało, że się ocknęła. Czarodzieje w końcu się teleportowali zabierając dziewczynę ze sobą. Leżała w ogromnym pokoju, otoczona przez co najmniej sześciu Śmierciożerców. Mimo że nosili maski i nie mogła zobaczyć ich twarzy, wiedziała, że byli zdziwieni widząc ją. Może dlatego jeszcze nie zaatakowali. Przyglądali się jej nie przerywając rozmów, niektórzy nawet się śmiali. Była zbyt przerażona, żeby zauważyć jednego z nich opuszczającego pospiesznie salę. Straciła oddech, po tym jak uderzyło pierwsze zaklęcie. Podniesiono ją i doznała zawrotu głowy. Mężczyźni zaczęli się śmiać szaleńczo i poczuła uderzenie co najmniej czterech kolejnych zaklęć. Całe ciało miała pokryte głębokimi nacięciami, a krew była wszędzie. Ich śmiech stał się głośniejszy, gdy jej twarz pokryły ślady łez. Jednak nie krzyczała, nigdy nie będzie błagać o litość. Nagle w pokoju zapadła cisza. Śmierciożercy rozstąpili się i zobaczyła zbliżającą się zakapturzoną postać. Jedyne, co mogła dostrzec, to para czerwonych oczu i skierowana w nią różdżka. Wyszeptał słowa, których nie zrozumiała i została pochłonięta przez ciemność. Tak znalazła się przykuta do ściany, ale wciąż żywa. Próbowała uwolnić ręce, jednak okazało się to niemożliwe. Zauważyła, że rany zostały wyleczone i zamiast ulgi poczuła przerażenie. Czego mogą chcieć, by trzymać ją przy życiu? Pokój wypełniło światło, gdy otworzyły się drzwi i ciemna postać weszła do środka. - Nie mogłaś zaczekać do jutra by mnie zobaczyć, czyż nie? Ten głos rozpoznałaby wszędzie, tak często słyszany przez ostatnie sześć lat. Jednak było coś strasznego w jego tonie. Otworzyła usta żeby odpowiedzieć, lecz powstrzymał ją wzrokiem. Patrzyła nieruchoma, jak się zbliża. Zatrzymał się kilka centymetrów od niej, był tak blisko, że niemal się stykali. Nagle objął ją w tali ramieniem i w tym samym momencie zatopił twarz w burzy włosów. Mógł wyczuć jej napięcie przy każdym dotyku. Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, wyszeptał do ucha tak cicho, że ledwie mogła usłyszeć. - Graj dalej, oni patrzą. - Co robisz? – Zapytała trzęsącym się głosem. - Ratuję ci życie – powiedział, jak tylko zaczął całować jej szyję. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Od tłumaczki: I jak się podobało? Chcecie ciągu dalszego? Ten post był edytowany przez NikonCorso: 12.02.2009 02:42 -------------------- I'm not your princess
This ain't a fairytale I'm gonna find someone, someday Who might actually treat me well. This is a big world, That was a small town There in my rearview mirror, Disappearing now. And it's too late for you and your White Horse, Now its too late for you and your White Horse To catch me now. |
NikonCorso |
11.03.2009 19:34
Post
#2
|
Kafel Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 11 Dołączył: 10.02.2009 |
Jestem w połowie trzeciego rozdziału. Idzie mi całkiem nieźle, biorąc pod uwagę, że wczoraj rzuciłam palenie i ciężko jest mi się skupic. Nie wlicza się w to tłumaczenie
Nie wspominałam jeszcze, że studjuję medycynę... Jako przyszła lekarka muszę zacząc dawac jakiś pozytywny przykład W poniedziałek mam kolokwium zaliczeniowe z chemii medycznej, więc najprawdopodobniej dopiero po nim będę w stanie wkleic rozdział... Pozdrawiam, NC -------------------- I'm not your princess
This ain't a fairytale I'm gonna find someone, someday Who might actually treat me well. This is a big world, That was a small town There in my rearview mirror, Disappearing now. And it's too late for you and your White Horse, Now its too late for you and your White Horse To catch me now. |
Kontakt · Lekka wersja | Time is now: 01.11.2024 02:33 |