Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Emmy Potter i Księżycowe Oko

Ellie
post 16.05.2003 20:15
Post #1 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 236
Dołączył: 16.05.2003
Skąd: Nowy Dwór Maz.




Dawno nas tu nie było i dopiero teraz dajemy nasze ff. Najpierw damy to, co juz było na tamtym forum, a potem nowe części.

ROZDZIAŁ PIERWSZY
Biały dom

Wszyscy na ulicy Redbeans wiedzieli, że nikt nie kupi starego domu spod numeru jedenastego. Dom był w opłakanym stanie. Miał powybijane okna. Ogródek przypominał dżunglę. Metrowa trawa i winorośl zasłaniały cały ganek.
Jednak pewnego dnia stała się rzecz wręcz dziwna, ktoś kupił ten dom. Było to młode małżeństwo.
Nazajutrz każdy, kto przechodził obok domu, nie wierzył własnym oczom. Stał tam taki sam dom tylko, że wyglądał jakby dopiero co go postawiono. Wokoło czuć było świeżą farbę. Żywopłot i trawa były elegancko przystrzyżone. Winorośl, oplatająca ganek, nie była już taka gęsta. Dom był parterowy, miał jednak jeszcze strych i małą wieżyczkę w swojej lewej części. Przy chodniku stała skrzynka na listy. Z boku, nie wiadomo po co, wystawał długi drążek. Na białej skrzynce napisana była ulica i numer domu oraz nazwisko nowego właściciela.

C.H. Potter
Redbeans 11
Middlewich

Z domu na ganek wyszedł mężczyzna. Był średniego wzrostu. Miał kruczoczarne włosy, jasnozielone oczy, a na nosie okulary. Zszedł po schodkach na kamienną ścieżkę, prowadzącą do furtki. Kiedy do niej doszedł, zajrzał do skrzynki. Był w niej list i gazeta "Prorok Codzienny". W tej chwili zauważył on kierującą się w jego stronę parę.
- Witaj Harry! - przywitali się z nim Lucy i Alan.
- Hej!
- Jednak udało się doprowadzić tę ruinę do stanu używalności?
- Nie gadaj Lucy, to jest naprawdę ładny dom - powiedział Harry.
- Harry, nie uważasz, że trochę za szybko przeprowadziłeś remont? No wiesz, mugole - powiedział Alan.
Alan i Lucy Simmsonowie byli małżeństwem z naprzeciwka. Wprowadzili się na Redbeans trochę wcześniej od Potterów.
- Wiem Alan, Cho mówiła mi to samo. Ale dom mi się tak spodobał, że nie mogłem się powstrzymać. Zapraszam was do środka.
Wszyscy troje weszli do domu przez białe drzwi frontowe.
Simmsonom bardzo podobał się dom. Parterowy dom Potterów był nieduży. Miał jednak zagospodarowany strych. Na dole mieściła się kuchnia, pełna przeróżnych półek i małych szafek. W większości stały na nich szklane buteleczki, słoiki, wazoniki, w których mieściły się najpotrzebniejsze składniki do przyrządzania eliksirów oraz suszone zioła i wszelakie rośliny. Poza tym mieściły się tu: okrągły, drewniany stół, krzesła i inne sprzęty kuchenne. Obok kuchni była łazienka. Naprzeciwko łazienki znajdował się salon z kominkiem, a dalej sypialnia Harry'ego i jego żony.
- Harry, a co będzie na strychu? - zapytała się Lucy.
- Jeszcze nie wiem - odpowiedział Harry.
- Jak to nie wiesz? Pokój dla dziecka - powiedziała kobieta wchodząca do pokoju.
Była to Cho - żona Harry'ego. Cho była niską kobietą o jasnej cerze, ciemnych włosach i niespotykanej urodzie. Miała lekko skośne oczy brązowego koloru, w tej chwili zwrócone w stronę męża.
- Dla dziecka? - zapytała chórem cała trójka.
- Tak, Harry. Będziesz tatusiem.
Harry patrzył na żonę z niedowierzaniem.
- Ta ... tusiem? - wykrztusił te słowa z wielkim trudem.
Ale już po chwili ściskał żonę i cieszył się, że jego rodzina wkrótce się powiększy.
Harry od razu napisał długi list do swoich starych, dobrych przyjaciół ze szkoły - Rona i Hermiony Weasleyów, małżeństwa. Pobrali się trzy lata wcześniej od Harry'ego i Cho. Mieli już małego synka Jimmiego Chłopiec miał, podobnie jak jego tata, rude włosy. Patrzył na świat niebieskimi oczkami. A poza tym był to mały, ruchliwy brzdąc.
List zawierał wiadomość o nowym domu i o tym, jak Harry dowiedział się, że zostanie tatusiem. Zaklejając kopertę i wchodząc na strych, Harry o mało co nie przewrócił się. Wyglądał jakby zaraz miał skakać i krzyczeć "Będę tatą, będę tatą". Gdy był na strychu, podszedł do wąskich kręconych schodków. Wszedł po nich do domowej sowiarni. W sowiarni na drążku siedziała śnieżnobiała sowa. Była to sowa Harry'ego, którą dostał na jedenaste urodziny.
- No Hedwigo, przelecisz się trochę, bo przyrośniesz do tego drążka - powiedział Harry do białej sowy, która podniosła głowę spod skrzydła.
Sowa wzięła kopertę w dziobek i wyleciała przez otwarte okno sowiarni.
Następnego dnia w skrzynce był "Prorok codzienny" i jakaś ulotka. Chwilę później na drążku przy skrzynce usiadła Hedwiga, a w dziobie trzymała kopertę, na której było wypisane wielkimi literami:

C.H. Potter
Redbeans 11
Middlewich

Był to list z gratulacjami od Rona i Hermiony:

Harry, Cho! Gratulacje!
To wspaniałe być rodzicem!
Wiem, co mówię! Ma się w końcu doświadczenie w tych sprawach.

Dalej Harry rozpoznał pismo Hermiony:

Harry! Mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko temu, abyśmy wpadli do was w przyszłym tygodniu? Dołączam się do gratulacji Rona. Muszę kończyć, bo Jimmy rozlał atrament na mój nowy obrus. Ach te dzieci! Zresztą sam zobaczysz. Masz kleksa z pozdrowieniami od Jimmy'iego.
Do zobaczenia w przyszłym tygodniu.
Hermiona, Ron i Jimmy.

Przez cały następny tydzień skrzynka na listy pękała w szwach od listów i kartek z gratulacjami od: Hagrida, państwa Weasleyów, rodziców Cho, Freda i George'a, Syriusza, Nevilla, Ginny, Lupina, Dumbledora, McGonagall, Billa, Charliego, Percy'iego i jego rodziny oraz innych przyjaciół ze szkoły. Harry i Cho nie nadążali z wysyłaniem odpowiedzi, a Hedwiga była padnięta i ledwo żywa.
W następnym tygodniu, w czwartek po południu do domu Potterów przybyli Ron i Hermiona z małym Jimmy'im. Ron zadręczał Harry'ego radami na temat wychowywania dzieci, a Cho razem z Hermioną zastanawiały się, jak urządzić pokój dziecka. A pokój musiał być wyjątkowy. Po obmyśleniu wyglądu pomieszczenia, rozpoczęły się prace nad jego urządzaniem. Malowano ściany, wstawiano mebelki. Nie wiadomo było, czy będzie to dziewczynka czy chłopiec, więc Cho powstrzymywała się z kupnem niektórych rzeczy aż do narodzin dziecka.
Kiedy już urządzono pokój zaczęto zastanawiać się nad imieniem dziecka. Ron z Harrym wybierali imię dla chłopca, natomiast Cho z Hermioną imiona dla dziewczynki.
- A co powiecie na Kathleen? - pytała się Hermiona
- Nieee... Może lepiej nadamy jej imię po twojej matce, Harry? Lily to bardzo ładne imię - mówiła Cho.
- Lily? - Harry podniósł głowę i wpatrywał się w sufit coś szepcąc pod nosem - Już wiem! Emily! - krzyknął Harry.
- A jeśli będzie chłopiec? - zapytał się Ron.
- Będzie mieć na imię... Billy - wtrąciła się Hermiona
- No dobrze. Więc dziewczynka będzie mieć na imię Emily, a chłopiec Billy - podsumowała Cho.
Głuchą ciszę, która zapadła na chwilę zakłócić Jimmy, który zrzucił doniczkę z parapetu okna. Gdy całą czwórka dorosłych odwróciła się w jego stronę, chłopczyk z niewinną miną walnął wyrwanym kwiatkiem w ścianę, rozrzucając naokoło ziemię. Widząc zdziwione miny dorosłych, uśmiechnął się dumny ze swojego dzieła.
- To jego szósty - powiedziała Hermiona, patrząc na synka trzymającego w rączce czerwone listki.
Ron odkładając filiżankę z herbatą na stół, powiedział obojętnym tonem:
- Będzie obrońcą.




Ten post był edytowany przez Ellie: 05.03.2004 15:38


--------------------
As happens sometimes a moment settled...
... and hovered and remained for much more than a moment.
And sound stopped and movement stopped?
... for much, much more than a moment.
And then the moment was gone.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
 
Closed TopicStart new topicStart Poll
Odpowiedzi
Ellie
post 16.05.2003 20:22
Post #2 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 236
Dołączył: 16.05.2003
Skąd: Nowy Dwór Maz.




ROZDZIAŁ PIĄTY
Nowy nauczyciel

- Dziękuję Hagridzie - podziękowała gajowemu, który odszedł, i zaczęła mówić dalej do tłumu pierwszorocznych.- Nazywam się profesor Hermiona Weasley. Witajcie w Hogwarcie. A teraz proszę za mną.
I tak się stało. Cała grupa pierwszorocznych ruszyła za panią profesor. Przeszli przez dębową bramę i znaleźli się w Sali Wejściowej. Sklepienie było tak wysoko, że ginęło w mroku, małe, płonące pochodnie oświetlały kamienne ściany. Chwilę później opuścili Salę Wejściową i weszli do następnego pomieszczenia. W komnacie nikogo nie było, ale naprzeciwko nich były następne drzwi, zza których było słychać resztę uczniów szkoły.
- Proszę o uwagę. Zanim dołączycie do reszty uczniów, zostaniecie przydzieleni do swoich domów, a jest ich w Hogwarcie cztery: Gryffindor, Slytherin, Ravenclaw i Hufflepuff.
- Holly ja na pewno trafię do Slytherinu, a ty? - powiedziała Cora.
Holly nie odpowiedziała, wzruszyła ramionami, a w myślach powiedziała sobie "Wolałabym trafić do Hufflepuffu niż iść z tobą do Slytherinu."
- Tu, w szkole, wasze osiągnięcia będą nagradzane punktami, a przewinienia stratą punktów. Dom , który zdobędzie największą ilość punktów pod koniec roku zdobywa Puchar Domów. No dobrze, a teraz poprawcie szaty. Zaraz odbędzie się ceremonia przydziału. Ustawcie się trójkami.
Emmy szybko odciągnęła Holly od Cory i stanęła między nią, a Kitty. Cora odeszła w głąb tłumu.
- Dzięki - powiedziała Holly, widząc jak blondynka znika w tłumie. - Emmy, czy ten cały James nie powiedział ci, jak to będzie z tym przydziałem?
- Nie - odpowiedziała Emmy, przełknęła ślinę i spojrzała na Kitty, która pobladła.
- Hej, tam z tyłu, proszę się ustawić - krzyknęła pani profesor i otworzyła drzwi Wielkiej Sali, dodając: - No, idziemy za mną.
Weszli do wielkiego pomieszczenia, oświetlonego tysiącem świec, zawieszonych w powietrzu. Szli między dwoma, długimi stołami. A obok tych stały jeszcze dwa. Emmy patrzyła w stronę stołu Gryfonów, szukając wzrokiem Jimmiego. Gdy go zobaczyła, pomachała mu i stuknęła Kitty, żeby zrobiła to samo. Gdy rząd pierwszorocznych doszedł do wzniesienia, na którym stał stół nauczycieli, Emmy zauważyła siedzącego tam dyrektora szkoły - Albusa Dumbledora.
Jako mała dziewczynka miała przyjemność go poznać. Jej mama mówiła, że jednym z jej pierwszych słów, oprócz "quidditcha", było nazwanie Dumbledora dziadkiem. Emmy uśmiechnęła się do niego. Gdy to zauważył, też się uśmiechnął.
Pierwszoroczni stanęli w rzędzie, zwróceni do nauczycieli. Kitty, która była coraz bledsza, zaczęła przypominać duchy, które latały nad nimi. Dziewczyny wpatrywały się w granatowe sklepienie sali. Mrugało na nim tysiące gwiazd.
- Jest zaczarowane, tak, aby przypominało zaczarowane niebo - szepnął jakiś chłopak. - Czytałem o tym w książce o historii Hogwartu.
Tymczasem Hermiona ustawiła przed nimi stołek o czterech nogach. Na stoliku spoczywała spiczasta tiara. Wyglądała na bardzo starą. Była postrzępiona, połatana i okropnie brudna. Emmy utkwiła w tiarze wzrok. Nie wiedziała, po co im ten brudny, stary kapelusz. Kitty zmieniała kolor twarzy jak lampki na choince. Tym razem była jasnozielona. Emmy spytała się jej:
- Wszystko w porządku? Nie zemdlejesz?
- Nieee - powiedziała Kitty i osunęła się na podłogę.
Hermiona podeszła do leżącej na podłodze dziewczyny i wypowiedziała zaklęcie. Kitty uniosła się o dwie stopy w górę. Pochodzący z mugolskich rodzin pierwszoroczni, byli zachwyceni tym oryginalnym pokazem. Hermiona rzuciła na Kitty zaklęcie ocucające. Kitty w tej samej chwili otworzyła szeroko oczy i spytała:
- Co się stało? Gdzie ja jestem?
- W Hogwarcie, panno Simmson - powiedziała pani profesor.
- Zemdlałaś - dodała Emmy.
- Widzę, że z tobą wszystko w porządku. Możemy więc rozpoczynać ceremonię przydziału - powiedziała Hermiona.
Kiedy wypowiedziała te słowa, tiara drgnęła. Szew w pobliżu krawędzi rozpruł się szeroko na kształt ust. Tiara zaczęła śpiewać:

Bardzo dawno temu
Założono tą szkołę,
Lecz tylko ja uczniów
Wyznaczam dolę.
To ode mnie zależy,
W jakim domu zamieszkają.
Zakładają mnie na głowę
I już po chwili przydział znają.
Może trafią do Gryffindoru,
Gdzie męstwo - główna cecha,
Gdzie czci się odwagę,
Gdzie przygoda czeka.
A może pójdą do Slytherinu,
Gdzie z Mugoli się drwi,
Gdzie bogactwo i władza
Po nocach się śni.
Może zamieszkają w Ravenclawie.
Tu bystrość się ceni,
Tu płonie wiedzy żądza,
Wyrasta ród mądrych czarodziei.
Albo przypadnie im Hufflepuff.
Tu sprawiedliwość króluje,
Tu pogardza się leni
I na nagrodę pracuje.
Ja nigdy się nie mylę,
Więc śmiało mnie wkładajcie.
Ani trochę się nie bójcie.
Tylko swój los poznajcie.

Kiedy tiara skończyła śpiewać, cała sala rozbrzmiała oklaskami. Tiara ukłoniła się i znieruchomiała. Profesor Weasley, stojąca przy stoliku, rozwinęła zwój pergaminu. Po rozwinięciu sięgał on aż do ziemi.
- Uczeń, którego nazwisko wyczytam, ma wystąpić z rzędu, usiąść na stołku i założyć tiarę na głowę - powiedziała i wyczytała pierwsze nazwisko. - Acoll, Andre!
Z szeregu wystąpił chłopiec o brązowych włosach. Usiadł na stołku i nałożył tiarę, która opadła mu na oczy.
- GRYFFINDOR! - krzyknęła po chwili tiara.
Z powodu głośnych oklasków na stole Gryfonów trzęsły się złote puchary i talerze (na razie puste),. Chłopiec zdjął tiarę i usiadł przy stole Gryfonów. Profesor Weasley wyczytała następne nazwisko, znane już Emmy.
- Baldwin, Holly!
Holly szepnęła do Emmy:
- Trzymaj kciuki.
Odwróciła się, zacisnęła pięści i powiedziała sama do siebie:
- Byle nie do Slytherinu.
Podeszła do stołka, usiadła na nim i nałożyła tiarę. Tym razem tiara zastanawiała się trochę dłużej, ale w końcu krzyknęła:
- GRYFFINDOR!
Uradowana Holly pokazała Emmy, że też trzyma za nią kciuki, po czym usiadła przy stole Gryffindoru.
Potem tiara przydzieliła kolejne dwie osoby do Ravenclawu i Hufflepuffu, co wywołało burzę oklasków przy stole Krukonów i Puchonów.
- Cragg, Mildred! - wywołała Hermiona.
Do stołka podeszła chuda i wysoka brunetka. Tiara przydzieliła ją do Slytherinu. Po głośnych oklaskach Ślizgonów, Hermiona wyczytała to samo nazwisko. Z rzędu wystąpiła dziewczyna, wyglądająca identycznie jak Mildred Cragg. Wszystko wskazywało na to, że dziewczyny były siostrami, a do tego bliźniaczkami. Druga z sióstr, Minnette, także trafiła do Slytherinu. Po kilku kolejnych przydziałach przyszła kolej na Corę Malfoy. Tak jak mówiła, trafiła do Slytherinu.
Po odczytaniu długiej listy osób na literę M, Hermiona wyczytała z uśmiechem na twarzy nazwisko Potter.
- Potter, Emily!
Emmy wzięła głęboki wdech. Zanim podeszła do tiary, spojrzała jeszcze na ledwo stojącą Kitty oraz na Jimmiego, który mocno zacisnął powieki i trzymał za nią kciuki. Na sali rozległy się szepty.
- Potter? Córka Harry'ego Pottera?
Emmy nałożyła tiarę na głowę. Ręce trzęsły się jej jak galareta.
- Hmm... Niezła z ciebie figlara, rządna przygód i wrażeń. Odznaczasz się wielkim sprytem. W swoim domu dasz upust swojej energii - powiedziała tiara do Emmy, a na całą salę krzyknęła - GRYFFINDOR!!!
Szczęśliwa Emmy zeskoczyła ze stołka i pobiegła do stołu Gryfonów, którzy tym razem, mocą swoich oklasków, zrzucili parę talerzy i pucharów.
- Brawo Emmy! - krzyknął Jimmy i tym razem, to on rzucił się jej na szyję.
- Jimmy, spokojnie! Ludzie się patrzą. Ja rzucałam się na ciebie przy mniejszej ilości widzów.
Jimmy opamiętał się. Zarumieniony na twarzy, usiadł na swoim miejscu. Spuścił głowę, nie chcąc widzieć reakcji kolegów. Emmy, kiedy uwolniła się z objęć Jimmiego, pogratulowała Holly dostania się do Gryffindoru.
Po krótkiej chwili dziewczyny usłyszały nazwisko Kitty, które wyczytała ciocia Hermiona. Kitty siedziała przez chwilę na stołku. W końcu tiara krzyknęła:
- RAVENCLAW!
Emmy nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała. Popatrzyła tylko na Kitty, która szła do stołu Krukonów. Przyjaciółka nie wyglądała na zawiedzioną, z powodu decyzji, podjętej przez tiarę. Emmy dalej patrzyła się tępo w uśmiechniętą twarz Kitty. Najwyraźniej nie smucił ją fakt, że nie będzie blisko swojej przyjaciółki. Emmy odwróciła się w stronę cioci Hermiony, która skończyła już wyczytywanie nazwisk i zabrała Tiarę Przydziału.
- Gratuluję Emily!
Dziewczyna usłyszała za swoimi plecami znajomy głos.
- Walter? - odwróciła głowę.
Przed oczami miała chłopaka wyższego od Jimmiego, ale mającego, tak jak on, rude włosy. Wypiął dumnie pierś, na której lśniła odznaka prefekta. Walter był synem Perciego i Penelopy Weasleyów.
- Wow! Aleś się dorobił - powiedziała Emmy, patrząc się na metalową, błyszczącą blaszkę, przypiętą do szaty Waltera. - Ostatnim razem, kiedy cię widziałam, byłeś tylko kujonem z trzeciej klasy.
Holly i Jimmy parsknęli śmiechem. Oburzony Walter burknął tylko coś w stylu:
- Bardzo śmieszne. - i usiadł na swoim miejscu.
Holly spytała się Emmy:
- Skąd znasz tego głupka?
- To mój kuzyn. - wyłonił się Jimmy znad głowy Emmy. - Nie zauważyłaś podobieństwa?
Holly skrzywiła się, ale nie zdążyła nic powiedzieć. W tej chwili głos zabrał dyrektor szkoły - Albus Dumbledore.
- Proszę o ciszę! - kiedy to powiedział, wszyscy przerwali rozmowy i zwrócili głowy w jego stronę.
Dumbledore wstał, uśmiechnął się szeroko i rozpoczął swoją przemowę:
- Witajcie w nowym roku szkolnym. Zanim rozpoczniemy ucztę, chciałbym ogłosić kilka ważnych spraw. Pierwszoroczni niech pamiętają, że nie wolno nikomu wchodzić do Zakazanego Lasu. Próby do quidditcha rozpoczną się w drugim tygodniu września. A teraz najważniejsze! Jak wiecie w zeszłym roku odeszła od nas wasza nauczycielka latania na miotle - pani Hooch. Powiedziała, że ma was dosyć... Oczywiście, żartowałem. W tym roku zatrudniłem więc nowego nauczyciela.
Emmy popatrzyła na siedzących przy stole nauczycieli. Część z nich już znała. Obok wujka Hagrida, który uczył opieki nad magicznymi stworzeniami, siedziała ciocia Hermiona. Miejsce przy niej zajmował nauczyciel o ziemistej cerze, haczykowatym nosie i czarnych, tłustych włosach. "To pewnie Severus Snape" - pomyślała Emmy. Tata opowiadał jej czasami o swoim nauczycielu eliksirów.
- Szkoda, że Snape nie odszedł - westchnął Jimmy, wyraźnie zawiedziony.
Jedno krzesło przy stole nauczycieli rzeczywiście było wolne.
- Otóż nowym nauczycielem latania na miotle jest... Harry Potter.
Kiedy Dumbledore wymówił te słowa, do Wielkiej Sali wbiegł Harry, ubrany w odświętną szatę szkarłatnego koloru.
- Dobry wieczór! - powiedział Harry cicho do Dumbledora. - miałem kłopoty z Proszkiem Fiuu.
- Przybyłeś w najodpowiedniejszym momencie Harry. Właśnie o tobie mówiłem.
Kiedy Harry wszedł, wszyscy patrzyli się na niego. Profesor Snape pozieleniał na twarzy. Rozległy się szepty, komentujące wydarzenie. A Emmy? Emmy siedziała sztywno jak słup soli, nie wierząc w to, co widzi i słyszy.
- No to fajnie. Kontrola dwadzieścia cztery godziny na dobę - powiedziała oszołomiona.
- Da się wytrzymać - dodał Jimmy, wskazując na mamę.
Kiedy Dumbledore znowu przemówił, ucichły wszystkie szepty.
- Przywitajcie swojego nowego nauczyciela brawami.
Wszyscy, z wyjątkiem Snape'a i Ślizgonów, zaczęli klaskać. Harry usiadł przy stole nauczycieli, a dyrektor powiedział tylko:
- A teraz moi drodzy czas na ucztę!
W tej chwili półmiski napełniły się najróżniejszymi potrawami: befsztykami, pieczonymi kurczętami, kotletami schabowymi, kiełbaskami, stekami, frytkami, gotowanymi i pieczonymi ziemniakami, puddingiem, strudlami, sosami, ketchupem, miętówkami i dropsami cytrynowymi, które Emmy schowała do kieszeni, z myślą o Tykonie,
- Już wiem, po co miałam zabrać ze sobą Hedwigę - powiedziała Emmy, dalej biorąc dropsy z miseczki.
- On naprawdę aż tyle je? - zdziwił się Jimmy.
- No pewnie. Przez tydzień zjadł cztery paczki cukru w kostkach i sześć opakowań dropsów cytrynowych.
- Kto zjadł? - zapytała się Holly, która nie wiedziała, o co chodzi.
- Chyba możesz jej powiedzieć, o co chodzi. W końcu jest w Gryffindorze - powiedział Jimmy.
- No dobrze, ale po uczcie.
Po zjedzeniu deseru, który w przypadku Emmy składał się z trzech
pączków z marmoladą, truskawek i różowego budyniu, dziewczyna słuchała o czym rozmawiają inni Gryfoni. Holly i Jimmy niestrudzenie mówili o quidditchu. Dowiedziała się z tej rozmowy, że w tym roku zwolniły się dwa miejsca w drużynie - szukającego oraz pałkarza. Andre z Walterem rozmawiali o nauce i o tym, kim byli rodzice Andre.
- Tata jest mugolem, a mama czarownicą - powiedział Andre i zaczął się pytać o książki o najsłynniejszych czarodziejach ostatniego wieku.
Emmy popatrzyła na swój talerz. Desery już znikły. Ziewnęła i powiedziała do siebie:
- Padam z nóg.
Ale w tym samym czasie wstał Dumbledore i powiedział:
- A teraz moi kochani, gdy wszyscy się najedli, idźcie do łóżek. Dobranoc!
Wszyscy zaczęli powoli odchodzić od stołów.
- Pierwszoroczni Gryfoni, proszę za mną - powiedział Walter.
Emmy, ciągle ziewając, wstała od stołu i dołączyła do reszty pierwszaków.
Wyszli z Wielkiej Sali, a potem Walter poprowadził ich marmurowymi schodami. Mijali kolejne korytarze, gdzie z portretów na ścianach, machali i kłaniali się im ludzie, przedstawieni na obrazach. Ale Emmy, która ledwo co wchodziła po schodach, nie zwracała na to uwagi. Nagle ni stąd, ni zowąd pojawił się przed nimi duch.
- Dobry wieczór ,Walterze! - przywitał się duch. - Ach, nowi studenci. Jestem Sir Nicholas de Mimsy-Porpington - powiedział do uczniów. - Życzę miłej nocy - i wsiąknął w ścianę, jak woda w gąbkę.
Szli jeszcze kawałek i doszli do portretu, na którym byłą pulchna kobieta w różowej sukni.
- Hasło? - zapytała nagle.
Walter odwrócił się do wszystkich i powiedział:
- Zapamiętajcie hasło, bo inaczej Gruba Dama nie wpuści was do pokoju wspólnego. Hasło to: "zgniłe pomidory" - gdy to powiedział, portret usunął się, ukazując okrągłą dziurę w ścianie.
Wszyscy po kolei weszli przez nią do pokoju wspólnego Gryffindoru.
Był to okrągły, przytulny pokój, pełen wysiedzianych foteli. Znajdowały się też tu: kominek i kilka stołów. Na ścianach wisiały obrazy i makaty. Walter wskazał dziewczętom jedne drzwi, a chłopcom drugie.
Po kręconych schodkach, Emmy weszła do swojego dormitorium. Stało tam pięć łóżek, każde z kolumnami w rogach, między którymi wisiały aksamitne, ciemnoczerwone zasłony. Ich kufry już tam stały. Oprócz Emmy i Holly spały tam także: Aileen Keith, Colleen Mason i Shirley Walk.
- Emmy, Emmy - szepnęła Holly. - Emmy śpisz?
- Śpię - powiedziała z wyraźnym niezadowoleniem w głosie.
- Miałaś mi powiedzieć, kto zjadł cztery paczki cukru i te dropsy.
- Tykon.
- Kto? - spytała Holly, schodząc ze swojego łóżka.
Usiadła na łóżku Emmy i powtórzyła pytanie:
- Kto?
Emmy otworzyła oczy, usiadła i zapytała się:
- Tamte śpią.
Holly wyjrzała:
- Śpią.
- Podaj mi ten skórzany woreczek.
Holly, nie wiedząc po co, podała go koleżance, która wyciągnęła z niego szklane pudełeczko. Emmy wypuściła z niego Tykona, który powiedział:
- Co Emmy ma dla Tykona?
- Cicho Tykon, obudzisz resztę. To elf z wyspy Jawa. Dostałam go od wujka - wyjaśniła koleżance.
- I to coś zjadło aż tyle cukru?
- Tykon nie być coś - powiedział urażony elf. - Tykon być królem.
- On nie je nic poza cukrem i cukierkami. Jak chcesz, to daj mu dropsa - mówiąc to, Emmy wyciągnęła dropsy z kieszeni swojej szaty.
Holly wzięła je niepewnie z rąk koleżanki i dała Tykonowi, który od razu je połknął. Po zjedzeniu siedmiu dropsów błyszczał jak latarnie na ulicy, tyle że niebieskim światełkiem. Holly była zachwycona tym widokiem. Pół godziny później Tykon zaczął ziewać. Sam wszedł do pudełka, które Emmy zamknęła.
- Idź spać Holly. Jutro będziemy nieżywe.
- Cześć - powiedziała Holly i położyła się do łóżka.
Wkrótce obie zasnęły.

ROZDZIAŁ SZÓSTY
Pierwsze lekcje.

Nazajutrz, tak jak przepowiedziała Emmy, i ona i Holly ledwo co trzymały się na nogach.
- Dzień dobry! - przywitał się Harry.
- O, cześć tato! Nie wiem czy taki dobry - odpowiedziała Emmy - A może raczej dzień dobry panie profesorze, jak tam się spało?
- To miała być niespodzianka, która trochę nie wyszła - wytłumaczył, lecz nie chciał zdradzać szczegółów. - My się jeszcze nie znamy - powiedział Harry, patrząc na ziewającą Holly.
- A tak... To jest Holly Baldwin.
- A więc Emmy jesteś w Gryffindorze.
- Holly też tato - dodała Emmy.
- No a Kitty?
- Kitty, Kitty trafiła do Ravenclav.
Emmy trochę otrzeźwiała przy śniadaniu, kiedy Walter rozdał plany zajęć. Dzisiaj Emmy i Holly miały:

9:00 - zielarstwo z Krukonami
10:00 - transmutacja
11:00 zaklęcia
14:00 - obrona przed czarną magią
24:00 astronomia

- Holly, ja cię uduszę! - powiedziała Emmy, patrząc na plan zajęć.
- Za co?
- Widzisz, o której mamy ostatnią lekcję?
- O północy i co z tego?
- Przez twoją miłość do Tykona ja znowu się nie wyśpię.
- Pokazałaś jej Tykona? - spytał się Jimmy, który przysłuchiwał się ich rozmowie.
- Jest super, co nie? - Holly nie dała dojść do słowa Emmy.
Jimmy i Holly zaczęli rozmowę o Tykonie, którą przerwała Emmy.
- Holly chodź, bo spóźnimy się na pierwszą lekcję. Chcę pogadać przed lekcją z Kitty.
- Mamy zielarstwo z Krukonami?
- Tak. Holly, jak ty czytałaś plan zajęć?
Jimmy wytłumaczył im, jak trafić do cieplarni numer jeden. Kiedy doszły, Emmy zawołała Kitty. Pogadały trochę. Przez całą rozmowę Holly i Kitty patrzyły na siebie, jakby miały rzucić się sobie do gardeł.
Zielarstwo było trochę nudne. Pani Sprout mówiła o zasadach bezpieczeństwa, to jednak nie przeszkadzało Andre zdobyć pięciu punktów dla Gryffindoru . Podczas obiadu Emmy i Holly opowiadały Jimmiemu, jak jego mama na transmutacji zmieniła pióro w jaszczurkę. Emmy nagle przerwała opowiadanie.
- Co się stało Emmy? - zapytała Holly.
- Tykon... - szepnęła. - Nie karmiłam go dzisiaj. Będzie zły. Holly podaj mi dropsy.
- Proszę - powiedziała nie Holly, ale jakaś kobieta ubrana w różową szatę.
- Dzię-kuję - wydukała Emmy.
Gdy kobieta odeszła, Emmy od razu zwróciła głowę w stronę Jimmiego.
- Kto to był? - zapytała.
- Madame Le Rouge - powiedział Jimmy.
- Madame? - powtórzyła zdziwiona.
- Tak, nie kazała do siebie mówić pani profesor.
- To ona tutaj uczy?
- Yhyy... - przytaknął Jimmy, mający w buzi kawałek ugryzionego ciasta kokosowego.
- A czego? - zapytała równie zdziwiona Holly.
- Obrony przed czarną magią - odpowiedział, przełykając ciasto.
- Cooo? - obydwie dziewczyny prawie że krzyknęły.
Emmy spojrzała na szatę, pod którą czuć było skórzany woreczek.
- Idę go nakarmić, bo wyzionie ducha - powiedziała i odeszła od stołu.
- Idę z tobą - krzyknęła za nią Holly.
- I ja też - krzyknął Jimmy.
Tykon był bardzo niezadowolony z powodu późnej godziny karmienia. Dziewczyny miały jeszcze pół godziny do pierwszej lekcji obrony przed czarną magią. Emmy z rozmowy Jimmiego i Holly wyłapała różne informacje na temat niejakiej Madame Le Rouge. Dowiedziała się, że uczy dopiero drugi rok w Hogwarcie, urodziła się w Anglii, uczyła się w Hogwarcie, po skończeniu szkoły wyjechała do Paryża. Była tam kilka lat, a po powrocie zajęła posadę nauczyciela obrony przed czarną magią.
- Ona jest bardzo miła, zobaczysz - wychwalał nauczycielkę Jimmy.
- I bardzo ładna - dodała Emmy.
- Noo tak - speszył się chłopak i spojrzał na zegarek. - To ja lecę, nie chcę się spóźnić na eliksiry. - i szybko się oddalił.
- Do zobaczenia - krzyknęła Emmy, ale Jimmy już jej nie usłyszał. - No to idziemy Holly.
Udały się do klasy obrony przed czarną magią. Dziwnym trafem ani razu nie zabłądziły. Kiedy tam doszły, ujrzały zbliżającą się Madame Le Rouge.
Madame była młodą nauczycielką. Miała zaledwie dwadzieścia dwa lata. Miała brązowe oczy, długie kręcone blond włosy i długie na pół cala paznokcie, pomalowane na różowo. Otworzyła klasę i zaprosiła ich od środka. To, co Emmy ujrzała wcale nie przypominało klasy, ale jej różową łazienkę. Zamiast ławek stał tam krąg gigantycznych, różowych puf z dziwnymi frędzlami u boku. Mebel, stojący przy tablicy chyba odgrywał rolę biurka. Pokryty był różowo - białym futerkiem. Leżało na nim lusterko i kilka książek, w większości były to katalogi mody. Wszyscy zajęli miejsca, wtapiając się w pufy, jak w bagna w Zakazanym Lesie. Emmy i Holly patrzyły na siebie, nie wiedząc, co je czeka. Kobieta podeszła do tablicy i różową kredą napisała:
MADAME MADLEN LE ROUGE

- To, że lubię kolor różowy, nie oznacza jeszcze, że nie umiem uczyć. Prawda, panie Acoll? - powiedziała kobieta.
- Ale skąd... ?
- Skąd wiedziałam, że miał pan odwrócić się do panny Emily Potter i panny Holly Baldwin, aby im to przekazać? A stąd, że mam swoje sposoby. Och Emmy, jaki on jest do ciebie podobny.
Emmy nie zrozumiała:
- Kto pani profesor? - zapytała.
- Oj, za dużo gadam - powiedziała do siebie i podeszła do tablicy. - proszę, aby zwracano się do mnie Madame. Stare przyzwyczajenia. No dobrze, teraz przystąpimy do lekcji. Co wiecie o Zakazanym Lesie? - mówiąc to, spojrzała na dwóch chłopców siedzących z tyłu. - Lepiej odłóżcie swoją wycieczkę na później, bo dziś będzie tam niebezpiecznie.
Jak się później okazało ta dwójka planowała wyprawę do Zakazanego Lasu, a lekcja była bardzo interesująca. Po wykładzie na temat wilkołaków w Zakazanym Lesie, nikt nie chciał się do niego nawet zbliżać.
- Ale skąd ona wiedziała...? - spytała się Emmy, dalej będąc w szoku.
- Podobno miała uczyć wróżbiarstwa - powiedział Jimmy, który przysłuchiwał się rozmowie dziewczyn. - Na naszych lekcjach nie zachowywała się tak dziwnie.
- Taaak... - powiedziała Emmy, wzdychając. - Mam wrażenie, że gdzieś ją już widziałam.
Emmy po szybkim zjedzeniu kolacji, wzięła parę dropsów i odeszła od stołu.
- Gdzie idziesz? - zapytał Jimmy.
- Idę spać.
- Spać? O tej porze?
- Tak jest - odpowiedziała Emmy, patrząc spod okularów na Holly.
- Ja też - powiedziała szybko Holly.
Następnego dnia Emmy i Holly miały problemy z pobudką, ponieważ nocna astronomia dała im się we znaki. Do Wielkiej Sali wbiegły bardzo późno. Zdążyły zjeść po toście i już musiały wychodzić z sali. Miały dzisiaj dwie lekcje eliksirów i to z samego rana, a na dodatek ze Ślizgonami. Dziewczyny nie znały drogi do klasy. Kiedy już drugi raz pomyliły drogę, zamiast do sali eliksirów, trafiły do nieznanego im miejsca. Wtedy spotkały Harry'ego.
- Dziewczynki, a co wy tu robicie? Nie macie lekcji? - zapytał się.
- Mamy, dwie lekcje eliksirów, ale nie możemy znaleźć drogi.
- Zaprowadzę was, ale i tak już jesteście spóźnione.
Harry zaprowadził je do lochów, gdzie znajdowała się klasa profesora Snape'a. Dziewczyny podziękowały mu i weszły do klasy.
- A może panna Potter i jej koleżanka zaczną doceniać taką cechę jak punktualność, gdy Gryffindor straci pięć punktów? - powiedział Snape, gdy weszły do klasy. - Usiądźcie.
Mimo swego wieku Snape wcale nie złagodniał, ale i tak nie miał już więcej okazji na to, aby odebrać Gryfonom punkty. Przeciwnie, musiał im przyznać dziesięć punktów.
- No i jak tam pierwsza lekcja eliksirów? - zapytał Jimmy, gdy spotkał dziewczyny na korytarzu.
- Pięć punktów mniej.
- Ale Emmy szybko nadrobiła tę stratę - dodała Holly.
- Jak?
- Pytał i pytał, ale przestał, gdy zorientował się, że Emmy zna cały podręcznik na pamięć. Wtedy musiał nam przyznać dziesięć punktów.
Jimmy spojrzał na dziewczynę z osłupieniem.
- Zaleciało mi Walterem - powiedział Jimmy.
- Holly, chodź do dormitorium, muszę nakarmić Tykona.
- Mogę ja go nakarmić? - poprosiła Holly.
- Jak chcesz.
I poszły. Gdy weszły do pokoju wspólnego, Emmy zerknęła na tablicę ogłoszeń. Przed oczami mignął jej czerwony napis:

LEKCJE LATANIA NA MIOTLE ROZPOCZNĄ SIĘ W NASTĘPNY PONIEDZIAŁEK. BĘDĄ ODBYWAĆ SIĘ ZE ŚLIZGONAMI.

Emmy szarpnęła Holly za szatę.
- Spójrz!
- O co chodzi?
- No patrz - Emmy wskazała Holly ogłoszenie.
- Lekcje latania na miotle! Super! - krzyknęła Holly.
- Czytaj dalej.
- Ze Ślizgonami? A niech to wszystkie tłuczki świata!

ROZDZIAŁ SIÓDMY
W drużynie.

Przez następny tydzień Emmy i Holly z niecierpliwością wyczekiwały poniedziałku. W poniedziałek obydwie zjadły tak szybko śniadanie, jakby goniło ich stado irlandzkich kotów - wampirów, o których mówiła niedawno Madame Le Rouge. Gdy zjadły, rozmawiały jeszcze chwilę z Jimmim o wolnych miejscach w drużynie.
- Holly, tata skończył jeść - powiedziała Emmy, odchodząc od stołu.
- Już idę.
I podeszły do Harry'ego.
- Widzę, że jesteście gotowe do lekcji, chociaż wam to raczej niepotrzebne.
Był słoneczny dzień. Lekcja miała odbyć się na płaskiej łące przed zamkiem. Emmy i Holly pomogły Harry'emu przenieść miotły na łąkę. Każda miała po pięć mioteł. Harry miał ich o wiele więcej, ale wszystkie przetransportował za pomocą zaklęcia. Gdy doszli na miejsce, na zielonej trawie ułożyli miotły w dwóch rzędach. Na łąkę powoli schodzili się Gryfoni i Ślizgoni.
- Czy wszyscy już są? - spytał się Harry. - Na początku mam wiadomość dla Gryfonów. Jak wiecie, kapitan drużyny - James Weasley, poszukuje pałkarza i szukającego. Dyrektor Albus Dumbledore pozwolił w tym roku wam, pierwszoroczniakom, brać udział w eliminacjach do drużyny. Czy są chętni? - w górę podniosły ręce Emmy i Holly. - Nikt więcej? No dobrze. Wy dwie zostaniecie po lekcji. - obydwie kiwnęły głowami. - A teraz rozpocznijmy lekcję. Niech każdy stanie przy miotle, wyciągnie prawą rękę i powie "Do mnie".
- Do mnie - zawołali wszyscy jednocześnie.
Miotły Emmy i Holly od razu znalazły się w ich dłoniach. Emmy spojrzała na Corę Malfoy, która stała naprzeciwko. Zauważyła, że jej miotła dopiero za drugim razem wylądowała w jej dłoni. Po jej lewej stronie stały bliźniaczki Cragg, które też miały miotły dopiero za którymś z kolei przywołaniem.
- I tak nieźle sobie radzą - stwierdziła Holly, stojąca koło Emmy.
Gdy już wszyscy mieli miotły w dłoniach, Harry pokazał jak je dosiąść, aby nie spaść.
- Na mój gwizdek odepchniecie się mocno nogami od ziemi. Wzniesiecie się na kilka stóp i wylądujecie, wychylając się lekko do przodu. Uwaga! Trzy... dwa... jeden...
Kiedy rozbrzmiał gwizdek, wszyscy wznieśli się w górę. Andre chwiał się na miotle. Na wysokości pięciu stóp jego miotła okręciła się dookoła własnej osi. Chłopak wisiał już tylko na jednej ręce, kurczowo zaciśniętej na miotle. Widząc to, Harry za pomocą różdżki odholował go na ziemię. Emmy i Holly zrobiły kilka kółek dookoła łąki i wylądowały na trawie.
- To wszystko na dzisiaj. Na następnej lekcji poćwiczymy jeszcze start i lądowanie - mówiąc to Harry spojrzał się na Andre. - Do widzenia.
Gryfoni i Ślizgoni udali się do zamku. Z Harrym zostały tylko Emmy i Holly.
- Po dzisiejszych lekcjach odbędą się na boisku do quidditcha eliminacje do drużyny.
- Ale dlaczego dziadek...
- Miałaś nie nazywać go dziadkiem.
- No dobrze. A więc dlaczego eee ... profesor Dumbledore zgodził się na nasz udział w eliminacjach?
- Może uznał że, wam też trzeba dać szansę.
Harry przerwał zbieranie mioteł i dodał:
- Aha i jeszcze jedno! Jimmy nic o tym nie wie. Macie tu pisemną zgodę na udział w eliminacjach. A teraz zmykajcie na lekcję.


--------------------
As happens sometimes a moment settled...
... and hovered and remained for much more than a moment.
And sound stopped and movement stopped?
... for much, much more than a moment.
And then the moment was gone.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic
Ellie   Emmy Potter i Księżycowe Oko   16.05.2003 20:15
Ellie   ROZDZIAŁ DRUGI Jedenaste urodziny Od tego cz...   16.05.2003 20:18
Ellie   ROZDZIAŁ PIĄTY Nowy nauczyciel - Dziękuję Hag...   16.05.2003 20:22
Ellie   No a teraz specjalnie dla Wilczków z pozdrowie...   16.05.2003 20:25
Brenda   hm.. nudza mnie tego typu fficki, wole jak kt...   18.05.2003 17:32
Ellie   A to już końcówka rozdziału siódmego. Po pow...   27.05.2003 14:02
agniesha   FF pisany fajnym stylem, ale nie podoba mi sie...   27.05.2003 20:01
Merkury   Mi także się podoba. Napisane fajnym stylem, a...   27.05.2003 20:27
Abaska   Przeczytalam.Nie lubie fickow typu HP, ale prz...   31.05.2003 16:29
Raven   Popieram Abaskę. Jak to ktoś kiedyś powiedział...   31.05.2003 20:52
Ling   ff bardzo mi się podoba. co z tego, że jest o ...   04.06.2003 20:26
Ellie   Te postaci są podobne, bo w końcu to ich dziec...   05.06.2003 15:10
Megan   Podoba mi się. W przeciwienstwie do niektórych...   05.06.2003 20:00
Ellie   Ten post jest króciutki. Życzę miłego czytania...   07.06.2003 20:01
Alisia   Świetne. A najbardziej podoba mi się zestawien...   07.07.2003 22:02
Longina   Hej! Pozdrowienia dla Alisi i odpowiedzi na je...   22.07.2003 21:54
Tajemnicza   Bardzo mi sie podba wasz Fick. Jest taki miły ...   22.07.2003 23:00
Abaska   " który wyglądał jakby kamień spadł mu z serc...   24.07.2003 14:47
Longina   My nie klonujemy, to było uwarunkowane genetycznie...   25.07.2003 19:39
Longina   Oto ciag dalszy, no moze jego niewielka czesc: :d...   09.08.2003 20:26
Abaska   Taa, Longina, wiemy, ze mamy fajne emoty =P ...   18.08.2003 12:47
Longina   Abaska   Boze!! To ja az taka wredna jestem?? A...   18.08.2003 23:13
Longina   Oto następny part: Na krześle na przeciwko kom...   12.09.2003 21:04
Longina   Ja wiem kiedy przerwać co?   13.09.2003 15:08
Longina   Cos jest nie tak juz 2 party zamiescilam
  02.12.2003 21:39
Merkury   Nie wiem jak wam, ale mnie nie. <_< Wedł...   03.12.2003 09:23
Ellie   Hej! Wszystkiego najlepszego z okazji Miko...   06.12.2003 14:39
Merkury   No właśnie, wszystkiego najlepszego, ale nie o...   06.12.2003 21:52
Ellie   Merkury: gdzie na przykład są powtórki, to pos...   09.12.2003 15:48
Mordoklejka  
  09.12.2003 21:33
Ellie   A o to pierwsza część rodziału 11. Muszę wam p...   12.12.2003 14:04
Ellie   Tutaj jest kolejny fragmencik. Wyjeżdżam do ba...   23.12.2003 23:21
Ellie   Merkury, jak zwykle wypatrzysz najmniejszy bła...   30.12.2003 20:02
Ellie   To już końcówka tego rozdziału. Tykon zauważy...   09.01.2004 13:39
Silda   Mój post nie będzie tyle o opowiadaniu, ale o samy...   13.01.2004 15:06
Ellie   Ech wspomnienia... Silda, czyżby terźniejsze f...   13.01.2004 15:41
Merkury   ...   16.01.2004 14:06
Ellie   Kurcze chciałam dać nowego parta, ale na dyski...   20.01.2004 15:23
Ellie   Dalszy ciąg "Złotych wstążek". Zamie...   21.01.2004 21:43
Ellie   Obiecuję, że teraz party będą częściej i może ...   22.01.2004 19:30
Ellie   Hej Merkury! Mam nadzieję, że jeszcze nie ...   25.01.2004 23:18
Ellie   Mordoklejka- a o czym jest twój fick? Dużo ci ...   26.01.2004 18:55
Mordoklejka   Postaci mam aż nadto! A Fick bedzie o czasac...   27.01.2004 19:07
Ellie   Zamieszczam dzisiaj parta, bo jutro to pogrążę...   30.01.2004 20:51
Merkury   Fajnie, fajnie, ale jak zwykle denerwujesz mni...   31.01.2004 00:38
gpopo   Super teksty Ellie   Ja już przedwczoraj skończyłam i tak mi jakoś ...   04.02.2004 21:45
Alisia   I co ja mam powiedzieć? Wszystko w miarę ok, j...   05.02.2004 15:11
Ellie   Emmy jest w pierwszej ,a James w trzeciej
  11.03.2004 22:20
Moongirl   fajniutkie kurde Yavi   Opowiadanie dobre...może pomysł nie jest najor...   31.03.2004 20:18
Ellie   Witam! Po bardzo długiej przerwie nowy par...   04.05.2004 20:09
Ellie   Na kolejnego parta trochę znowu poczekacie. Mo...   07.05.2004 20:47
Mordoklejka   Chciałabym mieć taką książeczkę w domu! A ...   10.05.2004 21:28
Merkury   OMG, jak dawno mnie tu nie było..

Closed TopicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 05.06.2024 15:04