Chcę Tylko Wszystkiego, paring dm+hg
oferta kolonii Harry Potter Kolonie dla dzieci Travelkids | Szybki i bezpieczny 24h | Pomoc Szukaj Użytkownicy Kalendarz |
Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
Chcę Tylko Wszystkiego, paring dm+hg
Serena van der Woodsen |
04.05.2008 21:54
Post
#1
|
Kandydat na Maga Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 80 Dołączył: 14.04.2008 Płeć: Kobieta |
Zaznaczam, że tytuł może troszeczkę nie pasować, ale nie miałam pomysłu. Jest nawiązaniem do pewnej książki... Paring: Draco i Hermiona. Pomysł na te inne dialogi zapożyczyłam z jakiegoś bloga i przyznaję się bez bicia, ale tak mi się spodobało, że nie chciałam kasować. Jest to moje pierwsze opowiadanie, więc proszę o wyrozumiałość.
Pierwsza część będzie krótka i z góry przepraszam, ale dalszą część muszę dopracować. Dedykuję mojej wiernej korektorce J. Dlaczego życie jest tak cholernie trudne? Ciągłe wspinanie się na szczyt i ciągłe spadanie na sam dół. Każdy z nas myśli, że ma więcej problemów niż inni. Że te nasze, są większe i trudniejsze. Że inni nie mają pojęcia o prawdziwych problemach. Tak właśnie sądzimy. Dlaczego? Bo jesteśmy cholernymi egoistami. A dlaczego jesteśmy egoistami? Bo sami się na nich robimy. Siedziała na chodniku i wpatrywała się w ciemne niebo. Chmury zapowiadały szybko zbliżający się deszcz. Ona jednak nie myślała o tym, żeby się schronić przed coraz większymi kroplami wody, uporczywie moczącymi ubrania i ciało. Nie przejmowała się zimnem, ani silnym wiatrem targającym półdługie włosy. Dlaczego? Bo myślała, że jest najnieszczęśliwszą osobą na świecie. Tak, właśnie. Czy można było mówić, że to jest kochanie, po trzyletnim związku? - Tak. Nie. Nie wiem. - Ludzie są zmienni w uczuciach. - Dlaczego? - To zależy… - Od czego? - Od wychowania, przyzwyczajeń, umiejętności zaakceptowania i dostosowania się do sytuacji, od tego, na ile jesteśmy w stanie szanować drugiego człowieka… - Nie mogę, więc mówić, że to moja wina? - To zależy… - Od czego? - Od sytuacji… Myślała nad tym, co zrobiła źle. Czy to ona zrobiła coś źle? Czemu postąpił tak, a nie inaczej? Czy mogło obejść się bez wrzasków i trzaskania drzwiami? Czy nadal będą przyjaciółmi? Zdążyło zrobić się ciemno. Deszcz ustał. Jedynie wiatr był taki jak przedtem. Podniosła się z mokrego asfaltu i ruszyła w stronę domu. Wizja zmartwionych rodziców nie napawała ją szczęściem. Mokre i poplamione dżinsy, potargane włosy, rozmazany makijaż. Oto jak wyglądała. Kto? Hermiona Granger. Lat? Dwadzieścia. Kolor oczu? Orzechowy. Włosów? Brązowo-rudy. Ogólna prezencja? Niezła. Cechy niezwykłe? Jest czarownicą… *** Kto? Gdzie? Jak? I co? Nieustające pytania. Atakują ze wszystkich stron. Ona też miała takie same pytania. Jednak dotyczyły kogoś innego. Jej byłego chłopaka. Kto? Ronald Wealsey. Gdzie? Jego mieszkanie. Jak? Wprost i z lekkim poczuciem winy. I co? Zerwanie. To ona zaczęła krzyczeć. Dlaczego z nią zerwał? Nie wiedziała. Albo usiłowała sobie wmówić, że nie wie. Od pewnego czasu nie układało się między nimi. Czy go kochała? Myślała, że tak. Chodzili ze sobą od końca ostatniego roku w Hogwarcie. Aż do dzisiaj. Na początku wszystko było świetnie. Dogadywali się ze sobą. Długie rozmowy, ciągłe uśmiechy, zbliżenia psychiczne i fizyczne. Oddała mu siebie. A jednak teraz, po wszystkim, nie była pewna, czy rzeczywiście go kochała. Płacz był rzeczą naturalną i odruchową. Dlaczego czuła się nieszczęśliwa? Bo zrozumiała, że to nie była miłość. Smutek był spowodowany stratą przyjaciela. Mimo wszystkich wylanych łez, poczuła niewielką ulgę, która rosła z każdym kolejnym dniem… *** Trzy miesiące później Hermiona w pełni otrząsnęła się z rozstania z Ronem. Rzuciła się w wir pracy i czuła się naprawdę dobrze. Wszystko zmierzało ku lepszemu. Podniosła się już z dna i znowu powoli wspinała na szczyt. [i]- Dlaczego tak szybko? Masz niewiarygodnie szybką zdolność regeneracji serca? - Nie. Umiem w szybkim tempie dotrzeć do swoich najgłębszych uczuć. - Tylko to? - Nie. Nie jestem tak silna jak się wszystkim wydaje… - Ktoś ci pomógł? - Tak. - Kto? - On. - Czyli kto? - Nie wiem. Po prostu. On. Ten post był edytowany przez Serena van der Woodsen: 15.08.2008 18:13 -------------------- Wiesz, że mnie kochasz...
|
Serena van der Woodsen |
12.09.2010 00:07
Post
#2
|
Kandydat na Maga Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 80 Dołączył: 14.04.2008 Płeć: Kobieta |
Okej, nie bijcie. Wiem, dawno nic nie napisałam. Ten rozdział od kilku miesięcy leżał rozpoczęty, ale nie miałam weny się do niego zabrać. Dzisiaj naskrobałam kawałek. Zdaję sobie sprawę, że jest okropnie krótki, ale początek tak mi się podoba, że nie mogę się doczekać co wy o nim powiecie :]. Nie zawiedźcie mnie i skrobnijcie kilka słów dla biednej, chorej w tej chwili S... Wiecie, że mnie kochacie :**
Hermiona otworzyła zaspane oczy. Zerknęła na zegarek. Siódma rano. Zdała sobie sprawę z ciepła innego ciała. Zarówno ona, jak i mężczyzna byli nadzy. Okryci lnianym prześcieradłem. Wiktor spał na brzuchu. Mruknięcie rozedrgało się w jej gardle, gdy spojrzała na jego szerokie, silne ramiona i umięśnione plecy. Gorący rumieniec okrył jej policzki, gdy przypomniała sobie erotyczne szaleństwa, które zaszły w nocy. Zanurzyła się na chwilę w strumieniu rodzących się w niej perwersji. Kiedyś nie sądziła, że ktoś będzie w stanie zerwać z niej barierę utkaną z materiałów wstydu i wynurzy odwagę, pewność siebie i fantazje seksualne.. A przynajmniej fantazje, których nie będzie się wstydziła realizować. Przy Wiktorze czuła się taka..kobieca. Lubiła patrzeć na siebie jego oczami. Zwykła szopa, którą miała na głowie, przy nim zamieniała się w loki opadające miękko w bardzo wyszukany sposób. Niewinne, zwyczajne brązowe oczy nazywał orzechową pokusą, kryjącą tajemnicę. A ciało… Jezu… Jej ciało traktował wręcz jak bóstwo. Co noc tańczy z nim na szczytach rozkoszy. Jednak dopiero teraz dopuściła do siebie wątpliwości, które coraz częściej dawały o sobie znać z mrocznych czeluści jej umysłu. Wiktor planował już wspólną przyszłość. Zaręczyny, szlif pierścionka, ślub, dom, dzieci.. A ona nie lubiła patrzeć w przyszłość. Wolała skupić się na tym co jest teraz. Plany ją przerażały. Zawsze ciężko jej było się zdecydować. Chłodna logika nie pomagała, jeśli wtrącało się gorące serce… Logika podpowiadała, że z Krumem jej życie w końcu byłoby proste. Byliby idealną parą. Bez kłótni, z pięknymi dziećmi, mnóstwem pieniędzy i wysokim statusem społecznym. Ale serce uparcie stawiało jej przed oczami niepokornego blondyna, niegdyś wyrzuconego na margines społeczny. Nie była głupia. Wiedziała na pewno, że Malfoy musi coś do niej czuć. Nie wiedziała jednak co i jak silne to jest. Z Malfoyem przyszłości nie była w stanie opisać. Nie wiedziała jak by ją traktował. Czy chciał mieć dzieci. Nie wiedziała o nim praktycznie nic. Może właśnie dlatego wydawał się jej tak niemożliwie ekscytujący. Był najsłodszym w sobie zakazanym owocem jaki mogła sobie wyobrazić. Piekło nigdy nie jest tak ekscytujące, jak wtedy gdy skrywa się za twarzą anioła. W końcu przyznała się do tego sama przed sobą. Musiała w końcu zaakceptować tę część siebie, która pragnęła Draco każdym kawałkiem skóry. Nie mogła o nim zapomnieć. Nie to, że nie próbowała. Próbowała jak cholera. Owocem jest wyjazd do Bułgarii. Ale coś jej nie pozwalało. Każdej nocy próbowała odnaleźć jego obraz w swojej wyobraźni. Czas to piekło niespełnionych marzeń i tylko tęsknota za dotykiem ciała jej anioła nie dawała jej zwariować. Tęsknota była czymś przyziemnym. Umiała mimo wszystko rozpalić wyobraźnię. Dlaczego tak trudno jej wybrać?! Co w tym takiego trudnego?! Draco albo Wiktor. Wiktor albo Draco. Musiała się w końcu zdecydować. Ech.. Te decyzje. Wstała po cichu z łóżka i podążyła do kuchni. Nalała wody do szklanki i usiadła na blacie. Uporczywe myśli nie dawały jej spokoju. Jakie są plusy, a jakie minusy? Wiktor… Hmm… Z nim widziała same plusy. Jest przystojny, bogaty, miły i kochany tak bardzo jak tylko można sobie to wyobrazić. Ale czegoś brakowało. Tego dreszczyku ekscytacji. Podekscytowania tajemnicą. Dlaczego oni nie mogą być jedną osobą? Byłoby o wiele prościej! Sfrustrowana poszła do łazienki, sięgnęła po szczoteczkę i zaczęła szorować zęby. Nagle poczuła jak Wiktor obejmuje ją od tyłu i mruczy jej w kark. - Już wstałaś? – zapytał uroczo zaspanym głosem. - Muszę wracać do Hogwartu. – odpowiedziała, ignorując jego pytanie. - Co? Dlaczego? Nie możesz zostać jeszcze trochę? – w jego głosie słychać było autentyczny smutek. - Nie. Dzisiaj wracam. – z tymi słowami wyszła i zaczęła się pakować. Wiktor przyglądał jej się w drzwiach, gdy zbierała swoje rzeczy. Po piętnastu minutach była gotowa. Podeszła do niego i z pasją pocałowała. Spojrzała mu w oczy i szepnęła: - Wrócę. Chwyciła walizki, rzuciła w kominek proszek Fiuu i zdecydowanym krokiem weszła w płomienie szepcząc „Hogwart”. Wszystko zawirowało. Wcześniej wolała jechać pociągiem. To wydawało jej się dużo bardziej romantyczne. Teraz jak najszybciej chciała znaleźć się w domu. Po prostu. Musiała wszystko przemyśleć. I do cholery w końcu się zdecydować! Cała ta sytuacja zaczynała ją rozsadzać od środka. Trójkąty nigdy się nie sprawdzają… -------------------- Wiesz, że mnie kochasz...
|
Kontakt · Lekka wersja | Time is now: 26.09.2024 19:18 |