Help - Search - Member List - Calendar
Pelna wersja: Chcę Tylko Wszystkiego
Magiczne Forum > Harry Potter > Fan Fiction i Kwiat Lotosu > Kwiat Lotosu
Pages: 1, 2, 3
Serena van der Woodsen
Zaznaczam, że tytuł może troszeczkę nie pasować, ale nie miałam pomysłu. Jest nawiązaniem do pewnej książki... Paring: Draco i Hermiona. Pomysł na te inne dialogi zapożyczyłam z jakiegoś bloga i przyznaję się bez bicia, ale tak mi się spodobało, że nie chciałam kasować. Jest to moje pierwsze opowiadanie, więc proszę o wyrozumiałość.
Pierwsza część będzie krótka i z góry przepraszam, ale dalszą część muszę dopracować. Dedykuję mojej wiernej korektorce J.

Dlaczego życie jest tak cholernie trudne? Ciągłe wspinanie się na szczyt i ciągłe spadanie na sam dół. Każdy z nas myśli, że ma więcej problemów niż inni. Że te nasze, są większe i trudniejsze. Że inni nie mają pojęcia o prawdziwych problemach. Tak właśnie sądzimy. Dlaczego? Bo jesteśmy cholernymi egoistami. A dlaczego jesteśmy egoistami? Bo sami się na nich robimy.
Siedziała na chodniku i wpatrywała się w ciemne niebo. Chmury zapowiadały szybko zbliżający się deszcz. Ona jednak nie myślała o tym, żeby się schronić przed coraz większymi kroplami wody, uporczywie moczącymi ubrania i ciało. Nie przejmowała się zimnem, ani silnym wiatrem targającym półdługie włosy. Dlaczego? Bo myślała, że jest najnieszczęśliwszą osobą na świecie. Tak, właśnie. Czy można było mówić, że to jest kochanie, po trzyletnim związku?
- Tak. Nie. Nie wiem.
- Ludzie są zmienni w uczuciach.
- Dlaczego?
- To zależy…
- Od czego?
- Od wychowania, przyzwyczajeń, umiejętności zaakceptowania i dostosowania się do sytuacji, od tego, na ile jesteśmy w stanie szanować drugiego człowieka…
- Nie mogę, więc mówić, że to moja wina?
- To zależy…
- Od czego?
- Od sytuacji…
Myślała nad tym, co zrobiła źle. Czy to ona zrobiła coś źle? Czemu postąpił tak, a nie inaczej? Czy mogło obejść się bez wrzasków i trzaskania drzwiami? Czy nadal będą przyjaciółmi? Zdążyło zrobić się ciemno. Deszcz ustał. Jedynie wiatr był taki jak przedtem. Podniosła się z mokrego asfaltu i ruszyła w stronę domu. Wizja zmartwionych rodziców nie napawała ją szczęściem. Mokre i poplamione dżinsy, potargane włosy, rozmazany makijaż. Oto jak wyglądała. Kto? Hermiona Granger.

Lat? Dwadzieścia. Kolor oczu? Orzechowy. Włosów? Brązowo-rudy. Ogólna prezencja? Niezła. Cechy niezwykłe? Jest czarownicą…

***

Kto? Gdzie? Jak? I co? Nieustające pytania. Atakują ze wszystkich stron. Ona też miała takie same pytania. Jednak dotyczyły kogoś innego. Jej byłego chłopaka. Kto? Ronald Wealsey. Gdzie? Jego mieszkanie. Jak? Wprost i z lekkim poczuciem winy. I co? Zerwanie. To ona zaczęła krzyczeć. Dlaczego z nią zerwał? Nie wiedziała. Albo usiłowała sobie wmówić, że nie wie. Od pewnego czasu nie układało się między nimi. Czy go kochała? Myślała, że tak. Chodzili ze sobą od końca ostatniego roku w Hogwarcie. Aż do dzisiaj. Na początku wszystko było świetnie. Dogadywali się ze sobą. Długie rozmowy, ciągłe uśmiechy, zbliżenia psychiczne i fizyczne. Oddała mu siebie. A jednak teraz, po wszystkim, nie była pewna, czy rzeczywiście go kochała. Płacz był rzeczą naturalną i odruchową. Dlaczego czuła się nieszczęśliwa? Bo zrozumiała, że to nie była miłość. Smutek był spowodowany stratą przyjaciela. Mimo wszystkich wylanych łez, poczuła niewielką ulgę, która rosła z każdym kolejnym dniem…

***

Trzy miesiące później Hermiona w pełni otrząsnęła się z rozstania z Ronem. Rzuciła się w wir pracy i czuła się naprawdę dobrze. Wszystko zmierzało ku lepszemu. Podniosła się już z dna i znowu powoli wspinała na szczyt.

[i]- Dlaczego tak szybko? Masz niewiarygodnie szybką zdolność regeneracji serca?
- Nie. Umiem w szybkim tempie dotrzeć do swoich najgłębszych uczuć.
- Tylko to?
- Nie. Nie jestem tak silna jak się wszystkim wydaje…
- Ktoś ci pomógł?
- Tak.
- Kto?
- On.
- Czyli kto?
- Nie wiem. Po prostu. On.
miss_somebody
Przyznam ze mi sie podoba smile.gif Utrzymane jakoś tak...tajemniczo..Szczególnie widzi mi sie ten moment :,,Tak.Nie.Nie wiem.'' I chyba wiem z jakiego to bloga ;P Pisz dalej!!
Serena van der Woodsen
Ten już będzie dłuższy. Rozdział dedykuję mojej idealnej B ;*. I z góry przepraszam za słaby opis sceny erotycznej. Dopiero zaczynam smile.gif.

Nastał koniec lata. Wszyscy łapczywie chwytali ostatnie ciepłe promienie słońca. Niedługo drzewa zabarwią się na czerwono i żółto, a ulice zostaną obmyte przez pierwsze jesienne deszcze. Koniec lata…

- Lato zmienia ludzi.
- Naprawdę?
- Często nie są już tacy jak przedtem…
- Dlaczego?
- Bo właśnie w tym czasie zamykają im się oczy i nie chcą lub nie mogą, dostrzec pewnych spraw.
- I co wtedy?
- Nic. Po lecie na nowo potrafią patrzeć. Dopiero wtedy dostrzegają otaczającą ich rzeczywistość i problemy, którym nie pozwolili się zbliżyć…
- Dlaczego tak robią?
- Ponieważ myślą, że jeśli będą je uparcie ignorować, to może same znikną…

Hermiona wraz z końcem lipca przeprowadziła się do własnego mieszkania. Potrzebowała przestrzeni i prywatności. U rodziców też je miała, ale chciała stać się w końcu niezależna. Jednak w jej życie zaczęła wkradać się nuda i rutyna. Codziennie rysował się ten sam schemat: pobudka, prysznic, śniadanie, wyjście do pracy, wyjście na lunch, powrót z pracy, kolacja, prysznic, pójście spać… Brakowało jej czegoś. A może raczej kogoś. Miała przyjaciół. Utrzymywała kontakt z Harrym, ale teraz wyjechał razem z Ginny w podróż dookoła świata. Ron nadal się nie odzywał, ale to jej akurat nie martwiło. Przynajmniej nie za bardzo. W pracy również kolegowała się z kilkoma osobami. Ale to nie było to. Oni wszyscy nie zastąpią tej jednej wyjątkowej osoby, jakim był partner. Czasami przerażało ją siedzenie w tak irytująco pustym mieszkaniu. Słychać było nawet bulgotanie w rurach. Najlżejszy zgrzyt. Pragnęła, by jej dom był kiedyś wypełniony śmiechem. Aby czuło się, że ktoś tam mieszka. Jednak na razie się na to nie zanosiło. Hermiona nie oceniała siebie zbyt dobrze. Nosiła workowate ciuchy, a włosy wiązała w luźny węzeł. Przecież nikt nie zainteresowałby się kimś takim jak ja! Jednak niespodziewanie wydarzyło się coś, co miało odmienić jej dotychczasowe życie…
30 sierpnia zapowiadał się tak jak zwykle. Hermiona wstała jak zawsze o 8:00. Wzięła prysznic i zrobiła sobie śniadanie. Przygotowywała się do podróży siecią Fiuu, gdy nagle przez okno wleciał piękny czarny puchacz i upuścił list na wypolerowaną podłogę. Zdziwiona podniosła go i otworzyła.

Szanowna panno Granger!
Zwracam się do pani z ogromną prośbą. Mianowicie profesor McGonagall musiała z ważnych powodów opuścić Hogwart przynajmniej na rok. Dlatego potrzebny jest nam nauczyciel transmutacji. Pomyślałem o pani, ponieważ najlepiej nadaje się pani na to stanowisko. Przejęłaby pani dotychczasowe obowiązki profesor McGonagall. Prosiłbym o jak najszybszą odpowiedź. I przepraszam za tak późne powiadomienie.
Z poważaniem

Albus Dumbledore
P.S. Jeśli by się pani zdecydowała, proszę nie martwić się o dotychczasową pracę. Wszystko ustalę osobiście z Ministrem Magii.

Hermiona z rosnącym podekscytowaniem wpatrywała się w słowa nakreślone charakterystycznym rubinowym atramentem. To było coś, na co czekała. Na pewno jej życie stanie się teraz o wiele ciekawsze. Natychmiast chwyciła pióro i odpisała dyrektorowi, po czym zdecydowanie wkroczyła w szmaragdowe płomienie. Chwilę potem stała już w Atrium Ministerstwa Magii i podążyła w stronę windy, by dostać się do gabinetu Ministra Magii. Dwadzieścia minut później pakowała już rzeczy ze swojego gabinetu. Nareszcie zdarzyło się coś, co jest warte życia…

Była już prawie gotowa do drogi. Spakowała wszystko, co będzie jej potrzebne. Godzinę później wkroczyła do kominka i powiedziała: Hogwart!

- Jak to możliwe?
- Zwyczajnie.
- Dlaczego ja?
- Musisz sama sobie na to odpowiedzieć.
- Dlaczego On?
- Tak widocznie musiało być.
- Masz dla mnie jakąś radę?
- Staw temu czoła. Nie obiecuję, że dasz radę, ale przynajmniej nie będziesz żałować. Ryzyko czasami się opłaca…


Czemu Dumbledore jej nie uprzedził? Bo wiedział, że wtedy byś się nie zgodziła? Powinien!
Szczęśliwa opuszczała gabinet dyrektora. Zmierzała w stronę nowego gabinetu z rozrzewnieniem przypatrując się obrazom i zbrojom, które pamiętała. I na kogo się wtedy natknęła? Na najmniej spodziewaną osobę świata! Dokładniej na Dracona Malfoya.
- Proszę, proszę. Kogo my tu mamy? – zapytał bynajmniej nie zdziwiony jej widokiem. Towarzyszył mu jego nieodłączny uśmieszek i charakterystyczne przeciąganie samogłosek.
- Co ty tu robisz, Malfoy? – Hermiona przypatrywała mu się spod zmrużonych powiek.
- A co mógłbym tutaj robić? Uczę OPCM-u. – odpowiedział z drwiną w głosie. Na te słowa Hermiona roześmiała się głośno.
- W twoim przypadku, to chyba sama Czarna Magia.
- Myśl sobie, co chcesz, Granger. Nic mnie to nie obchodzi. Żegnam. – z tymi słowami wyminął ją i poszedł w swoją stronę. Złość na Dumbledora rosła z każdym krokiem. Nie mogła uwierzyć, że pozwolił uczyć komuś takiemu jak Malfoy. Zwłaszcza tak odpowiedzialnego przedmiotu, jakim jest Obrona Przed Czarną Magią. Jak mógł powierzyć, to jemu? Zwłaszcza jemu...

- Chodź tu.
- Gdzie jesteś?
- Tutaj.
- Pomóż mi!
- To niemożliwe.
- Błagam cię! Pomóż!
- Chyba nie rozumiesz... Tobie już nie można pomóc...

***

Ostatni dzień. Pojutrze o tej porze będzie prowadzić swoją pierwszą lekcję. Przechadzała się po zamku, rozkoszując się ciszą. Zabawne. Niedawno nie mogła znieść ciszy. Dlaczego? Nie wiedziała. Od czego to zależy? Od miejsca? Możliwe. A może od osób? Tam nie było nikogo. Tutaj było mnóstwo osób. Chociażby Dumbledore... Całe grono nauczycielskie: profesor Sinistra, profesor Sprout, profesor Flitwick... i Malfoy. Tak. On. Wredny Ślizgon. Tak znienawidzony w czasach szkoły. Czy to możliwe, że minęły dopiero trzy lata? Miała wrażenie, że nigdy nie należała do tamtego życia. Wtedy była wesoła, żądna wiedzy... Miała Harry’ego i Rona... Z Ronem nie rozmawia. A Harry... To nie to samo. Kiedyś mieli tyle przygód, tajemnic i kłopotów. Tyle szalonych, nieprzespanych nocy. Tyle ślęczeń w bibliotece. Tyle godzin spędzonych na rozwiązywaniach kolejnych zagadek. Czuła, jakby tylko czytała o tamtych latach. Kiedyś, wiedziała, że naprawdę miała przyjaciół. Kogoś, kto pomoże jej, jeśli tylko będzie tego potrzebować. Teraz teoretycznie nie miała nikogo. Czy to przez nią? Może coś źle robiła? A może po prostu nie potrafiła kochać? Tego nie można się nauczyć. Albo się umie kochać albo nie. Ona najwyraźniej nie umiała. Czemu to ją tak pokarał Bóg? Pragnęła miłości, a nie mogła jej mieć. Bóg daje orzechy bezzębnym...
- To znaczy, że Bóg daje miłość osobom, które na nią nie zasługują?
- Niekoniecznie... Nie zawsze to przysłowie, musi mieć ironiczne znaczenie.
- Czy ja zasługuję na miłość?
- Ty mi powiedz...


***

1 września. Hermiona pomagała w przygotowaniach do wieczornej uczty. Przygotowała materiały na lekcje. Była gotowa. Lecz nadal pozostawała w depresyjnym nastroju. Myślała, że przyjazd tutaj wszystko zmieni. To było jednak chwilowe szczęście. Oczywiście, że się cieszyła. Może robić, to, o czym zawsze marzyła. Ale nadal brakowało jej poczucia bliskości drugiej osoby. Całe popołudnie i przesiedziała w swoim gabinecie. Po prostu rozmyślała. O wszystkim. W ostatniej chwili przypomniała sobie o swoich obowiązkach. Przeklinała się w duchu pędząc do gabinetu dyrektora po Tiarę Przydziału. Zderzyła się z kimś pod posągiem kamiennej chimery, boleśnie tłukąc sobie łokieć. Tym kimś był oczywiście Malfoy. Przewrócił się na nią i przygniótł. O dziwo, jego ciężar nie był irytujący, a miękkie blond włosy łaskotały ją w policzek. Orzechowe oczy napotkały spojrzenie szaroniebieskich. Nie dostrzegła w nich jednak nienawiści ani zirytowania. Po chwili jednak stały się na powrót zimne i nieprzeniknione. Oboje się podnieśli.
- Czy ty naprawdę nie umiesz chodzić, Granger?
- Umiem. Za to ty łaskawie nie skradaj się tak. Proponuję zawieszenie dzwoneczka na szyi.
- Starasz się być zabawna?
- Nie. Staram się ci doradzić. Potraktuj to, jako przyjacielską przysługę.
- Nie jesteśmy przecież przyjaciółmi.
- Nie jesteśmy...
- Więc?
- Nic.
- To wszystko?
- Tak. Śpieszę się. W przeciwieństwie do ciebie mam obowiązki.
Odwróciła się na pięcie i otworzyła przejście do gabinetu Dumbledora. Starała się zignorować dreszczyk emocji, spowodowany bliskością Malfoya. Wzięła głęboki oddech, chwyciła Tiarę i pobiegła do Wielkiej Sali.

***


Ceremonia się skończyła, zaczęła się uczta. Siedziała po prawej stronie Dumbledora. Nie bardzo mogła skupić się na jedzeniu. Dlaczego? Bo obok niej siedział On. Nie rozumiała, dlaczego tak się dzieje. Ostatnio często zadaje sobie pytanie „dlaczego”. Wątpiła, że ktoś jeszcze na Sali myśli tyle, co ona. Do końca kolacji skubnęła tylko trochę zapiekanki z kurczaka, podczas, gdy inni pałaszowali którąś z kolei porcję. Przyglądała się uczniom i stwierdziła, że dziwnie jest siedzieć po tej stronie stołu. Kolacja się skończyła. Prefekci prowadzili pierwszoklasistów, inni uczniowie również wychodzili z Sali. Dopiero za nimi nauczyciele. Także ona.

***

Kolejne miesiące mijały. Nastał grudzień. Błonia pokryły się białym puchem. W Wielkiej Sali, stanęło tradycyjnie dwanaście choinek. Zbroje na korytarzach wyśpiewywały kolędy. Wszyscy łapali radosny nastrój zbliżających się świąt. Prawie wszyscy uczniowie wyjeżdżali do domu. Nawet Hermionie poprawiał się humor, gdy pomyślała o świętach. W dzień Bożego Narodzenia obudziła się z dziwnym poczuciem, że jest szczególny dzień. Od zawsze uwielbiała święta. Najpierw te w domu, z rodzicami. Potem te spędzane z Harrym i Ronem w Hogwarcie. Były jeszcze te za czasów, kiedy chodziła z Ronem. Ale zawsze były wspaniałe. Nie wiedziała jak będzie teraz. Większość dnia spędziła w swoim gabinecie. Wyszła dopiero na kolację. Na wszystkich stołach leżały cukierki niespodzianki, które tak uwielbiała. Uśmiech sam wstąpił na jej twarz. Usiadła na swoim miejscu. Dumbledore podsunął jej cukierka pod nos. Pociągnęła za jeden koniec. Nastąpił wybuch i z niespodzianki wypadły cztery kolorowe skarpetki i kilka myszy. Dyrektor z szerokim uśmiechem wziął jedną parę, a drugą wręczył jej. Zachichotała i wzięła je. Wieczór nie zapowiadał się tak źle. Świąteczny indyk był przepyszny, jak zwykle i Hermiona zajadała go z apetytem. Skusiła się także na grzane wino z korzeniami. Z każdym kolejnym kielichem, coraz bardziej kręciło jej się w głowie. Uczniowie już dawno wyszli, ale nauczyciele ciągle siedzieli przy stole i rozmawiali. Ona jednak wstała.
- Ja też już pójdę. Dobranoc wszystkim. – wybełkotała niewyraźnie i z pewnym trudem ruszyła w stronę drzwi.
- Zaczekaj Hermiono! – Dumbledore zawołał za nią. – Może jednak ktoś cię odprowadzi do drzwi? Może ty, Draco? – zwrócił się do Malfoya, który również podniósł się ze swojego miejsca.
- Nie trzeba, naprawdę. – starała się mówić stanowczym głosem.
- Nalegam. – dyrektor także mówił stanowczo.
- Oczywiście panie dyrektorze – Hermiona i Draco odpowiedzieli jednocześnie. Malfoy podszedł do niej i złapał za ramię. W chwili, gdy przekroczyli próg Wielkiej Sali Hermiona spróbowała wyrwać rękę. Ten jednak trzymał ją mocno.
- Spokojnie, Granger. Mam cię odprowadzić do gabinetu. – uśmiechnął się drwiąco.
- Daj spokój Malfoy. Sama sobie poradzę – odpowiedziała, chwiejąc się lekko.
- Właśnie widzę. Kto by pomyślał, że wzorowa Granger, lubi sobie wypić?
- Nie. Nie lubię sobie wypić – mówiła z przekąsem. – Są święta, a to wino było mocne. Zresztą, najpierw chcę iść do łazienki, więc zostaw mnie już. – wymyśliła to na poczekaniu. Było jej gorąco. Wino uderzało do głowy i bała się, że zaraz zrobi coś, czego będzie potem gorzko żałować. On jednak nawet nie zwolnił kroku. Doszli do jej gabinetu. Nawet nie zauważyła kiedy.
- Na razie, Granger. – popchnął ją lekko w stronę drzwi. Weszła do środka, zastanawiając się czy to przez alkohol czuła dreszcze. Pomyślała, że jednak warto byłoby wziąć długą, gorącą kąpiel w łazience prefektów, do której teoretycznie nie powinna mieć wstępu. Jednak wszyscy prefekci wyjechali, więc łazienka na pewno będzie pusta.

Szedł szybkim krokiem do swojego gabinetu. Wiedział, że kłamała z tą łazienką. Dlaczego chciała się go pozbyć? Nie mieli już po piętnaście lat. Nie czuł już do niej nienawiści. Sam nie wiedział, kiedy nauczył się szanować innych. Gorszych. W tych czasach niewiele osób może poszczycić się tym, że ma w pełni czystą krew. Ona do takich na pewno nie należała. Była szlamą. Skrzywił się. Miał złe wspomnienia związane z tym słowem. Może, to wtedy nabrał szacunku do innych. Kiedyś szanował tylko siebie. Musiał się odprężyć…

Hermiona podążała cichymi korytarzami na piąte piętro. Nadal kręciło jej się trochę w głowie, ale miała przed oczami tylko wizję gorącej kąpieli. Miała na sobie jedynie koszulkę z krótkim rękawem, w której spała. Ledwo zakrywała jej pośladki. Dawno jej nie wkładała. W sumie, nauczycielka nie powinna chodzić roznegliżowana po korytarzach, ale było już po północy i wszyscy spali. Lekko nieprzytomny uśmiech wpłynął na jej twarz, gdy pchnęła drzwi do łazienki prefektów. Wszystko po staremu. Stos białych, puchatych ręczników, duży prostokątny basen i setki złotych kurków z różnokolorowymi klejnotami. Ulubione miejsce w całym zamku. Dlaczego? Sama nie wiedziała. Mimo wszystko lubiła mieć świadomość, że tylko kilka osób ma dostęp do tego miejsca. Przez to czuła się odrobinkę lepsza. No co? Nawet idealnie grzeczne Hermiony mają swoją wredną stronę. Przykucnęła na skraju basenu i odkręciła kurek ze zwykłą wodą. Czekała chwilę, aż basen napełni się odpowiednio do jej rozmiarów, po czym zdjęła koszulkę i weszła do gorącej wody. Momentalnie się uspokoiła. Mogłaby tak spędzić resztę życia. Po chwili przypomniała sobie jednak, że jest jeszcze sauna. Zupełnie o niej zapomniała. Nieliczni o niej wiedzieli. Była to chyba nagroda dla tych, którzy zgłębili wszystkie tajemnice łazienki. Ona odkryła ją zupełnie przypadkiem. Wyszła z basenu i podeszła do ściany prostopadłej do drzwi wejściowych i kopnęła ją. Część ściany zniknęła. Tutaj również leżał stos ręczników, a kawałek dalej widniały szklane drzwi do sauny. Ignorując ręczniki weszła do gorącego pomieszczenie i ułożyła się wygodnie na drewnianej ławie. Teraz dopiero było idealnie.

Draco wszedł do łazienki prefektów. Korzystał z niej od dawna, mimo iż nie powinien. Zdziwił się widząc napełniony basen. Czyżby ktoś tu był? Jeszcze większe zdziwienie ogarnęło go, gdy zauważył otwarte przejście do sauny. Nie podejrzewał, że ktoś jeszcze o tym wie. Starając się stąpać jak najciszej wszedł do pokoju, w którym znajdowała się łaźnia parowa. Była zrobiona z magicznego szkła, które nie parowało. To, co tam ujrzał wmurowało go w podłogę. A mianowicie była to Hermiona Granger. Leżała wyciągnięta na drewnianej ławie. Bynajmniej nie miała na sobie ręcznika. Wiedział, że powinien odejść, jednak stał i wpatrywał się w nią jak urzeczony. Nie mógł uwierzyć, jak mogła skrywać takie ciało pod tymi wszystkimi luźnymi ciuchami. Dopiero teraz zauważył jak bardzo szata „zdobi” człowieka. Po prostu czyste piękno. Czuł się jak dupek. Stał i ją podglądał, podczas, gdy ona, tak niewinnie sobie leżała. Nie myślał racjonalnie w tej chwili. Nie mógł się powstrzymać. Otworzył drzwi i wszedł do środka. Na jej odprężonej twarzy po kolei zaczęło pojawiać się strach, zdziwienie i na końcu wściekłość. Zerwała się na równe nogi i skrzyżowała ręce na piersi. Kipiała ze złości.
- CO TY TU ROBISZ?!
- Ekhm… przyszedłem do sauny?
- AKURAT TERAZ?!
- Nie wiedziałem, że tu jesteś.
Cały czas się na nią gapił. Dobrze wiedział, że jest bezczelny. Ale naprawdę nie mógł się powstrzymać. Nigdy by nie pomyślał, że z Granger jest taka laska. Zasypywała go obelgami i wyrzutami. W końcu podszedł do niej i pocałował ją.

Jak on śmiał?! Przyszedł tutaj i bezczelnie ją podglądał. A teraz stoi nadal i się patrzy. Ona wyrzuca z siebie tysiąc słów na minutę, a on nagle podchodzi i ją całuje. W jej głowie wybucha tryliard fajerwerków. Odwzajemnia pocałunek. Całują się coraz zachłanniej. Jakby mieli ciągły niedosyt. On popycha ją lekko w stronę drewnianej ławy. Ona mu ulega. Nie przestają się całować. Obydwojgu wydaje się, że temperatura przekroczyła właśnie milion stopni Celsjusza. On ma na sobie jedynie bokserki. Ona jest już naga. Zrzucają niepotrzebną odzież. Ich nogi są jedną plątaniną. Języki złączyły się namiętnie ze sobą. Ręce błądzą wzajemnie po ciele. Obojga ogarnia niepohamowana rządza. Ławka wpija się jej boleśnie w plecy. On nie chce jej bólu. Przechodzą do pozycji siedzącej. Kropelki potu zraszają im skórę. Ona oplata go nogami. Nie mogą dłużej wytrzymać. Odrywa usta od jego ust. Szczytują niemal jednocześnie. Ich krzyki się zlewają.
Już po wszystkim. Oboje są wyczerpani. Oddychają ciężko. Nagle ona zrywa się i wybiega. Łapie w biegu koszulkę. Nie pomagają jego krzyki. Żadne z nich nic z tego nie rozumie. Nie wiedzieli, czy posunęli się za daleko. Jednak oboje tego chcieli. Najbardziej na świecie…
miss_somebody
Widze że akcja sie rozwija... biggrin.gif I to jest to co dopisałaś wczoraj? Niezłe tongue.gif Wreszcie coś sie tu dzieje laugh.gif Ale zeby tak od razu seks??? łatwa ta Granger blush.gif No i skąd ten pomysł z sauną.....Czyby to...? wink2.gif A teraz w nagrodę czekolada.gif (wyobraź se ze to truskawkowa)
Blair
S. dziękuje za dedykacje :*wink2.gif Ty wiesz że za Ciebie trzymam kciuki nie? biggrin.gif pokaż na co Cię stać smile.gif a jak na razie mi się podoba smile.gif tylko tak dalej! Wklejaj następną część tongue.gif smile.gif Już nie mogę się doczekać kiss.gif wink2.gif
Madziulekm_m
O, nareszcie coś nowego na tym forum. biggrin.gif Opowiadanie niezłe. Dla mnie tylko ten czas tak szybko u nich zleciał. W sumie parę miesięcy zleciało zanim zabrali się do rzeczy, ale mi przez chwilę wydało się jakby zrobili to przy pierwszym spotkaniu. Pisz dalej, jestm ciekawa ich dalszych relacji i rozmów. smile.gif
!Nagini!
Moim zdaniem super. biggrin.gif Bardzo fajnie napisane. smile.gif A to dla ciebie czekolada.gif na wenę twórczą.
Niezapomniana...
No no... Bardzo fajnie się zaczyna:) Lubię ten paring choć większość uważa, że jest niekanoniczny, oklepany... Ale każdy lubi coś innego, prawda? Na zachętę nutella.gif
Kaśś
Jak widzę, rozwija się...
Czekam na kolejną dawkę ;]
Alexis
Ciekawa jestem co dalej:)
Narazie podoba mi się mimo że akcja szybko się toczy.
Zycze weny:)
czekolada.gif Czekoladka na osłodę i czekam na kolejną część z niecierpliwością.
Błędow nie wymieniam bo polonistką nie jestem;)
Lilien__
łohoho ładnie ładnie ;]

no podoba mi sie nie powiem ;D
uwielbiam ten paring, więc mam nadzieje, że coś tu jeszcze dopiszesz? ;>

weny życzę!
na wzmocnienie - czekolada.gif wink2.gif
Serena van der Woodsen
Przepraszam za tak długą przerwę i przepraszam, że taki krótki. Postaram się w najbliższym czasie napisać coś więcej. Dedykuję mojemu kochanemu M ;*

Hermiona zasnęła dopiero nad ranem. Ciągle myślała o tym wszystkim. Tym wszystkim… Jak to brzmiało? Rano musiała użyć zaklęcia maskującego, żeby ukryć ciemne cienie pod oczami. Z ociąganiem szła na śniadanie. Gdy weszła do Wielkiej Sali z rozczarowaniem zauważyła, że Draco siedzi na swoim miejscu. A może na to liczyła? Czuła jak przeszywał ją wzrokiem, jednak uporczywie go ignorowała i patrzyła w inną stronę. Usiadła przy stole. Widziała jak pochylił się w jej kierunku, aby coś szepnąć, więc wdała się w rozmowę z Dumbledorem. Praktycznie nie ruszyła jedzenia. Po śniadaniu migiem wstała i pierwsza podążyła do wyjścia. Były ferie, więc mogła spokojnie posiedzieć w gabinecie. Szła szybkim krokiem. Przechodziła koło lochów. Korytarz był pusty; wszyscy po śniadaniu udali się do Hogsmeade.
- Długo będziesz mnie unikała? – ten głos ją sparaliżował. Stanęła wmurowana w ziemię. Stał kilka metrów dalej i opierał się o parapet. Nadal wyglądał jak nastolatek. Ta sama chłopięca twarz, te same platynowe włosy, te same srebrne oczy. Jednak na jego ustach nie błąkał się już pełen wyższości uśmieszek. Teraz jego twarz wyrażała oczekiwanie. Czekał na odpowiedź. A może to było pytanie retoryczne?
- Nie unikam cię – starała się opanować drżący głos. – Dlaczego miałabym cię unikać?
- Och, więc udajemy, że nic się nie stało?
- A coś się stało?
- Hm, pomyślmy... No nie wiem. Przespaliśmy się ze sobą?
- Słuchaj, to był...
- Błąd? Nieporozumienie? Chwila zapomnienia?
- Nie wiem. Nie wiem, co o tym myśleć – potrząsnęła głową, zmuszając nogi do przejścia kilka kroków.
- Zamierzasz tak po prostu odejść?
Patrzył na nią. Gubiła się w tym, tak samo jak on. Dlaczego nawet po tym wszystkim wyglądała tak pięknie? Emanowała bezradnością. Chciała sobie pójść. Dlaczego? Jedna noc sprawiła, że pragnął jej fizycznej bliskości. Tortury zadawała mu myśl, że stoi tak blisko niej i nie może jej dotknąć.
- A co mam zrobić? – teraz zapytała całkiem pewnie. – Powiedz mi, co innego mogę zrobić?
Nie miał pojęcia. Wiedziała o tym i odwróciła się ponownie z zamiarem odejścia. Podążył za nią i złapał za rękę. Znów to zrobił. Pocałował ją. Sytuacja się powtórzyła. Weszli do jego gabinetu. Nie umieli zapanować nad sobą. Nie w swojej obecności. Wszystko potoczyło się błyskawicznie. Znowu. Tym razem było gwałtownie i podniecająco. Ale żadne z nich nie uciekło, gdy było już „po”. Leżeli obok siebie, nie wiedząc co powiedzieć. Czuli ciepło swoich ciał i to im wystarczało. Jednak po chwili Hermiona wstała i zaczęła się ubierać. Patrzył na nią zdezorientowany. Gdy zapięła ostatni guzik bluzki, podeszła do niego i pocałowała go.
- Nikt nie może się dowiedzieć – szepnęła na odchodne.

***

Minął kolejny miesiąc. Spotykali się w różnych miejscach. Jego gabinet, jej, łazienka prefektów, kiedyś nawet korytarz. Zawsze było miło, krótko i niezobowiązująco. Przestali z tym walczyć. Bo po co? Oboje tego chcieli. Poza „spotkaniami”, przyjmowali chłodny i oficjalny ton, choć czasami posyłali sobie ukradkowe uśmiechy.
- Nie nudzi cię to?
- Nie.
- Związek oparty wyłącznie na seksie nie jest chyba najlepszy.
- To nie jest związek. To po prostu... przysługi.
- Czyli teraz zajmujesz się prostytucją?
- Nie! Pasuje mi taki układ.
- Wystarcza ci tylko seks?
- …

Odkąd zaczęli się ze sobą „spotykać”, Hermiona przestała chodzić przybita. Można powiedzieć, że wyszła z depresji. Uśmiech prawie nie schodził jej z twarzy. Jak to możliwe, że zwyczajny seks potrafił zdziałać takie cuda? Przestała chodzić w „workach” i kupiła sobie nowe ciuchy, które podkreślały to, co przez miesiące ukrywała pod zwojami materiału. Zaczęła się nawet malować. Czyżbyś chciała się komuś podobać? Nie chciała się sobie przyznać, że z niecierpliwością wyczekuje każdego nowego liściku od Malfoya. Bo właśnie tak się umawiali. Po prostu wysyłali list. Albo, co było bardziej ekscytujące, szeptali mimochodem miejsce spotkania. Uwielbiała czuć jego gorący oddech na szyi. Czysto fizyczne pożądanie. Czy aby na pewno? Nie czuli niczego więcej? Jednak teoretycznie rzecz biorąc nie mogli, bo praktycznie prawie w ogóle ze sobą nie rozmawiali. Powtarzał się ten sam schemat; choćby wczoraj podczas kolacji Draco szepnął jej, że spotkają się o pierwszej w nocy w łazience na ósmym piętrze. Gdy przyszła, on już był. Bez słowa rzucili się na siebie, jak gdyby nie widzieli się kilka lat. Przez kilka chwil po prostu się całowali, zrywając z siebie ciuchy. Potem zwyczajnie „to” robili. Trwało to około piętnastu, może dwudziestu minut. Na koniec odprowadzał ją pod drzwi gabinetu, gdzie wymieniali jeszcze parę gorączkowych pocałunków. To wszystko. Zawsze wyglądało to identycznie. Zmieniało się tylko miejsce. Ale nigdy nie wydało jej się to dziwne ani nudne...
Lilien__
o jest, jest! ;D

lece czytać xD


juz ;D
kuuurcze strasznie krótkie ;p
ale podobało mi się, o tak!

mrr ubóstwiam ten paring! [wiem, że się powtarzam, ale co tam ;p]

ah, tylko błagam dokończ to opowiadanie, choćby po dwóch rozdziałach, ale dokończ!
jestem naprawde zdesperowana ;p

pozdrawiam i życzę mnóstwo weny!
czekolada.gif xD


ojoj troche mi zeszło na tym komencie chyba z godzine go pisałam ;p
owczarnia
Podoba mi się styl, w jakim piszesz. Ma w sobie lekkość, dobrze się czyta. Zdania płyną po sobie niewymuszone, jakby zawsze tam były, czekając aż je znajdziesz smile.gif. Ładne, naprawdę ładne.
Alexis
No no biggrin.gif
Muszę powiedzieć że podoba mi się i będę śledzić ten temat wink2.gif
Styl masz lekki i przyjemny tylko wklejaj częściej cry.gif
Mogłoby być więcej dialogów i troszkę za szybko akcja leci wink2.gif
Podoba mi się.
Czekam na kolejną część.

Ps. Paring HG/DM to jeden z moich ulubionych. czekolada.gif
Roma
W końcu ktoś kto potrafi coś sklecić...
Jest dobrze, przyjemnie się czyta i pomysł też jest dobry.
Podoba mi się cała otoczka i przedstawienie przeszłości jako tła.
Jestem na tak.
I tak chce więcej.
Nie poddaj się wink2.gif
Pozdrawiam
Majka
bardzo mi się podoba wink2.gif)
mam nadzieje że doczekamy sie kolejnych części?
mysia.pysia9
Super piszesz!!!Oby tak dalej!!! Tylko dodawaj szybciej rozdziały... A to na wenę czekolada.gif
Serena van der Woodsen
Po kolejnej dłuuugiej przerwie powracam niestety z chyba jeszcze krótszym rozdziałem. Przepraszam z góry. Tyle zdążyłam napisać. Mam nadzieję, że zadowoli was na najbliższy czas. I wiem, że nie jest najlepszy. Zadedykowane Wam wszystkim, którzy czytają te moje wypociny blush.gif

***

Draco siedział w swoim gabinecie i myślał o ostatnim spotkaniu z Hermioną. Seks z nią nigdy mu się nie znudzi. Wszystkie dziewczyny, z którymi dotąd sypiał były takie zwyczajne. Panienki na jedną noc. Natomiast ona... Miała w sobie tyle pasji i ognia… Była niewiarygodna. I nie truła jak inne, typu: najpierw porozmawiajmy; powiedz mi co czujesz; itd., itp. Po prostu brali się do rzeczy. Zdawał sobie sprawę, że zachowuje się jak typowy samiec, ale cóż... Był tylko facetem. Nie mógł się doczekać kolejnej nocy, którą spędzi czując jej ciało przy swoim. Sam fakt, że wszystko utrzymują w tajemnicy był podniecający. Nie mógł przestać o niej myśleć. Nawet podczas lekcji zdarzało mu się odpłynąć. Boże… Była taka seksowna. Zwłaszcza od czasu, gdy zaczęła nosić te obcisłe ciuchy. Miał wrażenie, że robi to specjalnie. Ostatnio, gdy założyła tą koszulkę z dużym dekoltem i szpilki, chciało mu się krzyczeć. Miał ochotę zerwać z niej ciuchy i kochać się z nią przy wszystkich. Chyba świetnie zdawała sobie sprawę z tego, że go torturuje. We wrześniu, gdy tu przyjechała, nie zdawał sobie sprawy z tego, jaką rolę odegra w jego życiu. Bez niej praktycznie nie umiał funkcjonować. To dziwne, przecież jej nie kochał. Prawda? Lubił po prostu mieć świadomość, że jest blisko, nawet, jeśli nie byli razem w tej chwili.
Podniósł się z fotela i ubrał się. Była sobota rano i siedział przy biurku w samych bokserkach, paląc papierosa. Nie zakładał szaty. Został w samych dżinsach i koszulce. Wyszedł z gabinetu i podążył na siódme piętro. Stęsknił się za nią. Czuł rosnące pożądanie, jak zawsze przed zobaczeniem jej. Migiem pokonał te kilka dzielących ich pięter. Otworzył drzwi. Doznał szoku. Zobaczył Hermionę siedzącą okrakiem na kolanach jakiegoś dupka, którego całowała. Zerwali się na równe nogi. To był Wiktor Krum.
- Draco…co tutaj robisz? Ja wyjaśnię... – usta nadal miała czerwone od pocałunków, a włosy zwichrzone. I ona w takim stanie chce mu coś wyjaśniać?!
- Przyszedłem się z tobą „zobaczyć” – powiedział ironicznym tonem. – Ale widzę, że jestem nie w porę – kipiał z wściekłości.
- Hermi-ona-nina, łączy was coś? – Krum, zgarbiony, z rękami w kieszeniach, patrzył pytająco na Hermionę dużymi czarnymi oczami.
- No nie wiem. Jak myślisz Hermiona? Sypiamy ze sobą, ale to się raczej nie liczy, co?
- Jak możesz, Draco?
- Wiesz ty, co? Ja się już pożegnam – widać było, że Bułgar też się zdenerwował. Zabrał płaszcz i wyszedł szybkim krokiem, trzaskając drzwiami.
- Dlaczego to zrobiłeś? O co ci chodzi? – Hermiona wykrzyknęła w stronę Malfoya.
- Jak to, o co mi chodzi?! Całowałaś się z nim! – nie mógł tego opanować. Nie docierało do niego, to co dobrze wiedział. Mianowicie, że przecież ich układ był NIEZOBOWIĄZUJĄCY.
- A czy mówiliśmy coś o tym, że nie możemy się już spotykać z innymi ludźmi? Przecież nawet nie jesteśmy razem! Jedyne, co nas łączy to seks! Prawda?
- Czyli, to znaczy, że możesz się obściskiwać z każdym napotkanym facetem?!
- Dokładnie tak!
- W takim razie ja też będę wskakiwał do łóżka każdej panience!
- Nie poszłam z nim do łóżka! Ostatnią osobą, z którą spałam byłeś ty! Przypomnieć ci, kiedy? Wczoraj w nocy! Łazienka na ósmym piętrze!
- Gdybym nie wszedł pewnie i tak byście się ze sobą przespali, więc to bez znaczenia!
- Myśl sobie, co chcesz!
Hermiona z założonymi rękami usiadła przy biurku.
- Świetnie!
- Świetnie!
Draco wyszedł z gabinetu, trzaskając drzwiami jak uprzednio Krum. Westchnęła i zamknęła oczy. Wiktor odwiedził ją niespodziewanie. Rozmawiali, wspominali stare czasy i jakoś tak wyszło. Przecież z nikim ślubu nie brała! Draco nie miał prawa tak zareagować! Ale proszę bardzo. Ona mu jeszcze pokaże…

Wrócił do swojej kwatery i kopnął w biurko. Był wściekły. Drżącymi rękami zapalił papierosa. Dlaczego to zrobiła?! Czy on jej nie wystarczał?! Musiała się obściskiwać z tym nadętym bufonem?! Ulala, czyżby ktoś był zazdrosny?
- Wcale nie jestem zazdrosny!
- Och, oczywiście, że nie!


***

Następnego dnia przy śniadaniu Draco i Hermiona ostentacyjnie się ignorowali. Jednak panna Granger postanowiła, że Malfoy pożałuje tego i przyjdzie do niej na kolanach. Tego dnia ubrała się wyjątkowo skąpo. Pod rozpiętą szatą miała krótką, plisowaną spódniczkę i kaszmirowy sweterek z dekoltem w serek. Wyglądała jak uczennica. Włosy związane w tradycyjny kok i tradycyjnie wypuszczone kilka kosmyków. Stary chwyt. Dodatkowo perfumy, które on tak uwielbiał. Przy stole siedzieli obok siebie, więc wiedziała, że je poczuje…

Jezu... Jak ona mogła go tak prowokować? Ledwo się powstrzymywał, by nie zacząć jej obmacywać pod stołem. Specjalnie rozpięła szatę i założyła nogę na nogę. Palce strasznie go świerzbiły. Jednak duma nie pozwalała mu przyjść do niej i przeprosić. Zresztą wiedział, że nie pozwoliłaby po prostu pocałować się na zgodę i od razu iść z nim do łóżka. O nie... czy ta kretynka, strasznie seksowna kretynka – odezwał się jakiś głos w jego głowie, nie widziała, że nawet uczniowie się na nią gapią? Zwłaszcza ci z szóstych i siódmych klas. Teraz rozmawiała z tym nowym nauczycielem od eliksirów. I śmiała się perliście. Gdy pochyliła się, by napić się kawy, poczuł jej perfumy. A w uszach nadal dźwięczał mu jej śmiech. Robiła to specjalnie. Teraz był tego absolutnie pewien. A najgorsze w tym było to, że to działało. Śniadanie się skończyło, a ona pierwsza wstała od stołu i podążyła do wyjścia. A ponad połowa męskiej części odprowadzała ją wzrokiem.

***

Hermiona skakała z radości w duchu. Jej plan działał w stu procentach. Zastanawiała się jednak nad tym, do czego ją to doprowadzi. Póki co, to było zabawne. Bawi się Draconem w oczywisty i perfidny sposób. Ale na razie jej to nie przeszkadzało…
hadiya
Dzisiaj zaczęłam czytać twoje opowiadanie, i szczerze powiem, że mi się podobało. Pomysł dość oryginalny, na parę Hermiona/Draco też nie narzekam, bo ich lubię.
A wykonanie świetne. Umiesz pisać, to widać. smile.gif
Teraz oczekujemy kolejnej części.
A to na wenę: czekolada.gif
Mam nadzieje, że lubisz czekoladę.
Aha, i jeszcze jedno. Apeluję, jak pewna pani kilka postów wyżej : dokończ to opowiadanie. Teraz tak niewielu autorów to robi, że byłaby to miła odmiana.
Majka
super!
szkoda tylko że takie krótkie ale mam nadzieję, że następny part będzie znacznie dłuższy biggrin.gif
pozdrawiam, Majka

a do dla Ciebie:
nutella.gif
żeby było co zajadać podczas pisania kolejnych części, ha wink2.gif
inielka
Genialne biggrin.gif Czekam na więcej:)
Serena van der Woodsen
Tak wiem, że jesteście rozczarowani. Pewnie ucieszyliście się widząc nowy post. Ale niestety nie wklejam jeszcze nowego odcinka. Zaczął się rok szkolny i 3 klasa. W tym roku zdaję testy gimnazjalne co zadecyduje o dalszej szkole itd. Jak będę miała trochę czasu to zaraz zabieram się za pisanie. Nie zawieszam tego odpowiadania. Po prostu uprzedzam i informuję. To tyle. Pozdrawiam blush.gif
hadiya
Ja tez jestem teraz w trzeciej gimnazjalnej, więc cię rozumiem. Zostaje nam tylko czekać, bo prosisz tylko o czas. Nie kończysz.
Mam nadzieję, że szybko cos napiszesz. Często tu zaglądam i niezmiennie mam nadzieję.
A to, żeby przyszedł Pan Wen wink2.gif ~~> czekolada.gif nutella.gif
Arendhel
Boshe, to jest świetne ! Naprawde oczu nie mogłam oderwać . Podzielam twój ból związany z trzecia klasą ... i mam nadzieje że ten cały "burdel" związny z całą to bieganiną od oceny do oceny , klasówkami , sprawdzianami itp. nie zneguje twoich planów by napisać dalsze notki smile.gif .
Serdecznie pozdrawiam i daje ci coś na zachetę ;P czekolada.gif
Serena van der Woodsen
Cieszę, że podoba Wam się opowiadanie mimo, iż jest moim pierwszym smile.gif. Tak więc mam jak największe chęci, aby napisać następną część i absolutnie nie mam zamiaru zawieszać bądź kończyć tego opowiadania. Pozdrawiam wszystkich blush.gif
hadiya
Droga Sereno, opowiadanie spod twojego pióra pierwsze i mam nadzieje, że nie ostatnie. I podoba nam się, cholernie podoba. tongue.gif
No, bo niby jak ma się nie podobać?
I czekamy na następną część. Bo wciąga. blush.gif
Blair
Mmm kochana po prostu boskie xD pisz tylko dalej bo juz sie nie moge doczekac xD znowu sie zaczelam w to wciagac biggrin.gif a to wszystko przez Ciebie;*;*;*;*;

A to dla weny czekolada.gif czekolada.gif czekolada.gif (tak, tak truskawkowa xD)
karina04848
Bardzo fajny ff... ALe konstruktywna opinia, ale zaraz się rozwinę biggrin.gif
Hermi jaka kocica... Mrau^^ Kusi, a to nieładnie... Jeszcze nam Dracuś na zawał zejdzie albo z powodu frustracji seksualnej rzuci się na pierwszą lepszą...
A przecież Wielmożnemu Panu Arystokracie nie wypada biggrin.gif:D:D
Jak na pierwsze ff to idzie Ci wręcz śpiewająco...

Błędów wytykać nie będę, bo ja nie polonistka, więc jeśli jakieś są to podczas czytania je ignoruję... Wiem, ignorantka ze mnie tongue.gif

Pozdrawiam i mam nadzieję na nowy rozdział biggrin.gif
Alexandra
QUOTE(karina04848 @ 30.10.2008 00:48)
Bardzo fajny ff...  ALe konstruktywna opinia, ale zaraz się rozwinę biggrin.gif
Hermi jaka kocica... Mrau^^ Kusi, a to nieładnie... Jeszcze nam Dracuś na zawał zejdzie albo z powodu frustracji seksualnej rzuci się na pierwszą lepszą...
A przecież Wielmożnemu Panu Arystokracie nie wypada biggrin.gif:D:D
Jak na pierwsze ff to idzie Ci wręcz śpiewająco...

Błędów wytykać nie będę, bo ja nie polonistka, więc jeśli jakieś są to podczas czytania je ignoruję... Wiem, ignorantka ze mnie tongue.gif

Pozdrawiam i mam nadzieję na nowy rozdział biggrin.gif
*



Droga Karinko. Wkurzasz mnie i to bardzo. Jak nie umiesz mądrze pisać, to nie udzielaj się na forum.
Co do opowiadania to bardzo mi się podoba. Może już najwyższy czas na nową notkę?
Serena van der Woodsen
Witam wszystkich po strrrrraaaaasznie długiej przerwie. Przepraszam bardzo za tak długą nieobecność. W ogóle nie miałam czasu, aby coś napisać. Teraz jednk leżę w łóżku z ostrą grypą i udało mi się naskrobać kolejny odcinek. Wprowadzam nowe wątki i nowe postacie. Mam nadzieję, że się Wam spodoba. Zbyt długi nie jest i to też mi wybaczcie. Osłabiona temperaturą nie jestem w stanie napisać więcej. Dedykuję Alexandrze, bo to jej komentarz jakoś zmotywował mnie do pisania. Pozdrawiam blush.gif


***

W piątkowe popołudnie, Draco siedział przy biurku, podczas gdy uczniowie z siódmej klasy opracowywali szczegółowo zaklęcia niewybaczalne i dementorów. Było tego sporo, więc mógł spokojnie pozwolić swoim myślom błąkać się. Uczniowie pracowali, a on rozmyślał. Podrapał się bezwiednie w lewe ramię, gdzie pod szatą ukryty był Mroczny Znak. Za każdym razem, gdy spoglądał na rękę, łudził się jak głupi, że może tym razem go tam nie ujrzy. Że zniknął w jakiś tajemniczy sposób i więcej nie będzie musiał sobie przypominać, że kiedykolwiek należał do wąskiego kręgu popleczników Voldemorta. Jak gdyby mógł o tym zapomnieć… Jedno za co był, jest i będzie wdzięczny Potterowi
do końca życia, to to, że skończył na dobre z tym szaleńcem. Boże… To były straszne czasy… Nowy dzień, nowe morderstwa… Plany, knucie, intrygi, a wszystko mające na celu zniszczenie Chłopca Który Przeżył i zawładnięcie światem. Oczyszczenie go ze szlam i tych którzy nie są godni istnienia. Kiedy został Śmierciożercą, był jeszcze dzieckiem. Ileż to jest, zaledwie siedemnaście lat! Był młody i głupi. Tak bardzo chciał do nich przyłączyć. Czarny Pan obiecywał mu władzę, wielkość i potęgę. A potem kazał robić straszne rzeczy. O wiele zbyt straszne jak dla wątłej zaledwie siedemnastoletniej psychiki. Musiał mordować, torturować lub patrzeć jak inni to robią, jak gwałcą. I czerpią z tego radość. Jego bynajmniej to nie bawiło. Czasem trzeba było wyciągnąć z kogoś użyteczne informacje, czasem zabijali z zemsty, a czasem dla zabawy. Był dzieckiem i był przerażony. Lecz nie mógł tego okazać. Nadal dziwi go to, że Dumbledore pozwolił mu tu pracować. Po wszystkim co zrobił. Dziękował Bogu każdego dnia, że czasy Czarnego Pana już minęły. Jednocześnie bał się tego, że kiedyś, znowu może poczuć pieczenie na lewym ramieniu. Napawało go to przerażeniem bardziej niż cokolwiek innego. Czasem budził się w nocy zlany potem, bo śniły mu się te przerażające czerwone oczy ze źrenicami jak u węża. Mało kto odważył się spojrzeć mu w oczy. Jak bardzo wtedy chciał odejść… Ale nie mógł. Nie ma odwrotu od tej ścieżki. Jeśli raz zacząłeś, musisz grać dalej. Grać w grę, w której On ustalał zasady. Grę, w której przegrana oznacza śmierć. Z zamyślenia wyrwał go dzwonek. Uczniowie pakowali torby.

- Prace proszę zostawić na moim biurku – krzyknął jeszcze zanim siódmoklasiści zdążyli wyjść z klasy. Przyglądał się jak pośpiesznie dopisują ostatnie zdania. Jako ostatnia podeszła wysoka, szczupła blondynka. Uśmiechnęła się do niego i wyszła. Zaraz, jak ona miała na imię? Adrienne? Chyba tak. Draco po raz pierwszy przyjrzał się jej dokładniej. Długie do pasa blond włosy mieniły się złotem w świetle świec. Miała duże ciemnoniebieskie, wręcz granatowe oczy i śliczny uśmiech. Jezu, przecież to uczennica! Opanuj się Draco.

***
Niestety nie mógł nic na to poradzić, że podczas obiadu pożerał ją wzrokiem. Siedziała przy swoim stole, razem z innymi Ślizgonami, twarzą do niego. Obserwował jak się śmiała ukazując piękne zęby. Raz spojrzała wprost na niego, parząc mu (prowokująco?) w oczy. Zrobiło mu się gorąco i odwrócił wzrok. Hermiona ostatnio go ignorowała, więc nie miał wyrzutów sumienia. No cóż, nie mógł się doczekać następnej lekcji ze Ślizgonami.

Cały weekend rozmyślał o blondwłosej ślicznotce. Widział ją kilka razy na korytarzu. Za każdym razem posyłała mu uśmiech. Draconowi robiło się gorąco za każdym razem, gdy prześlizgiwał wzrokiem po jej ciele. Długie, smukłe nogi, płaski brzuch, jędrne pośladki i piękne okrągłe piersi. Wiedział, że to zabronione. Jest nauczycielem, a ona uczennicą. Ale jest tylko trzy lata młodsza od niego. No nic, zobaczy co będzie. Jutro ma z nią lekcje. Bardziej ochoczo niż zwykle zabrał się za sprawdzanie prac domowych. Adrienne dostała 9/10 punktów. Ucieszył się, że uważa na jego lekcjach. Za to kompletnie spartoliła kawałek o Crucio. Niestety Draco co do tego był bardzo wymagający. Miał słabość do tej klątwy. W negatywnym sensie. Ale nie była gorsza niż reszta klasy. Sprawdzanie reszty zajęło mu godzinę. Potem wskoczył szybko pod prysznic i położył się do łóżka. Ale z myśli nie mogła mu wywietrzeć pewna śliczna dziewczęca buzia.

W końcu, po trzech dniach czekania nadeszła ta chwila. Całe dwie godziny mógł bezkarnie wpatrywać się w jej dość głęboki dekolt. Brakowało mu seksu, chyba się uzależnił. A ta dziewczyna mocno go podniecała. Nocą śnił o bardzo niegrzecznych rzeczach. Pod koniec lekcji rozdał wypracowania i przeczytał oceny. Rozległy się jęki i krzyki triumfu. Wszyscy wychodzili z klasy. Lecz została ona i podeszła do biurka.

- Panie profesorze, czy mogłabym prosić o coś? – zapytała wpatrując się w niego tymi wielkimi oczami i okręcając włosy na palcu. Miała seksownie zachrypnięty głos. Skinął głową starając się wyglądać na znudzonego. – No więc jak pan wie, opis Crucio nie wyszedł mi najlepiej, a chcę pracować jako auror, więc OPCM musi mi pójść śpiewająco. Chciałam zapytać czy nie mógłby mi pan pomóc. Na przykład dać jakieś korepetycje czy coś w tym rodzaju…

- Nie ma sprawy Adrienne. Proszę, przyjdź dzisiaj tutaj zaraz po kolacji, a z chęcią wytłumaczę Ci wszystko co będziesz chciała – Draco sam nie wierzył w to co usłyszał. Dodatkowa godzina spędzona z nią sam na sam.

- Bardzo dziękuję. Wprost nie mogę się doczekać… - uśmiechnęła się i wyszła, a Draco odprowadził ją wzrokiem.

- Ja też, Adrienne. Ja też – dodał cicho po chwili.
hadiya
Łaaa, Serena dodała nową część. laugh.gif
Okej, żeby to nie wyglądało na napad głupawki czy jakiejś choroby psychicznej, to napiszę, że się bardzo cieszę i wręcz pochłonęłam te literki. tongue.gif
Mam jedno, a właściwie to dwa zastrzeżenia. wink2.gif

QUOTE
Że zniknął w jakiś tajemniczy sposób i więcej nie będzie musiał sobie przypominać, że kiedykolwiek należał do wąskiego kręgu popleczników Voldemorta. Jak gdyby mógł kiedykolwiek o tym zapomnieć…


To powtórzenie dośc dziwnie się czyta, ale na dobrą sprawę można na nie nie zwracać uwagi. smile.gif
I drugie, co musze wytknąć, to to, ze odcinek jest króóóótki. dry.gif No, ale cóż, nie ma innej mozliwośći musimy czekać.
Pozdrawiam i zyczę zdrowia.

had.
Serena van der Woodsen
Już poprawione biggrin.gif tak wiem, że krótki ale postaram się już jutro wkleić następny. Gorączka ustępuje i zaczynam coraz jaśniej myśleć xD. Hih. Dziękuję bardo ;] blush.gif
Alexandra
Dostałam dedykacje! Chyba się popłacze. biggrin.gif Nie, no. Zatkało mnie. Dziękuję i zgadzam się z poprzedniczką KRÓTKIE. A co do tej Adrienne to bardzo fajny pomysł. Wciągnęło mnie ponownie. Czekam na kolejną część i jeszcze raz dziękuję za dedykację. Jedyna miła rzecz jaka mnie dziś spotkała.
Pozdrawiam i życzę powrotu do zdrowia!
Serena van der Woodsen
Prosiłabym o jakieś komentarze dotyczące nowej postaci itd., bo nie wiem czy Wam się podoba i czy kontynuować w tą stronę, czy moze zrobić zwrot o 180 stopni wink2.gif Pozdrawiam, wasza S blush.gif
Alexandra
Ja już pisałam, że Adrienne to świetny pomysł. Błagam! Zrób z tego romans!
Serena van der Woodsen
Okej daję następną część. Niestety dłuższa nie jest, ale zawsze coś. Wklejam tak szybko, bo możliwe, że teraz nie będę miała czasu pisać. Ale się postaram. Pozdrawiam blush.gif

***

Draco był nieprzytomny przez resztę dnia. Nie mógł się doczekać wieczora. Był prawie pewny, że Adrienne też chce się z nim spotkać. Nie tylko ze względu na problemy z Obroną Przed Czarną Magią. Jeśli coś z tego wyjdzie, będą się musieli ukrywać. Cóż… to nie jego pierwszy sekretny związek, prawda? W romansie z uczennicą było coś podniecającego. Sekrety zdecydowanie są seksowne. Nie poszedł na kolację. Najpierw wziął długi prysznic, a potem się ubrał. Zwyczajnie. Dżinsy i koszulka. Z długim rękawem. Nim ją założył, przez dobre trzy minuty wpatrywał się ze złością w Mroczny Znak. Nie chciał jej przestraszyć. W sumie nie czuł się jak nauczyciel. To tylko trzy lata. Tysiąc dziewięćdziesiąt pięć dni to bardzo niewiele. Przed wyjściem po raz ostatni spojrzał w lustro. Naprawdę wyglądał jak uczeń. Na głowie artystyczny nieład, sportowe ciuchy. Miał nadzieję, że to zadziała na jego korzyść. Ledwo usiadł za biurkiem, rozległo się pukanie. Przyszła. Ona także darowała sobie szatę. Zwykła koszulowa bluzka i dżinsy. Ale prezentowała się wspaniale. Należała do tych dziewcząt, które mogą założyć obojętnie co i wyglądają świetnie.

- Dobry wieczór panie profesorze.
- Dobry wieczór. Usiądź proszę. Od czego chciałabyś zacząć? – przyglądał się jak zajmuje miejsce po drugiej stronie biurka i skromnie krzyżuje nogi.
- Może mógłby mi pan wyjaśnić gdzie popełniłam błąd?
- Oczywiście, jednak czy mogłabyś zwracać się do mnie Draco?
- Dobrze, panie… Draco.
- Tak lepiej. No więc przy Crucio… - Draco mówił i mówił, a ona wpatrywała się w niego z uwagą chłonąc każde jego słowo. Nagle podniosła się z krzesła i wolnym krokiem okrążyła dzielące ich biurko. Draco nie spuszczał z niej wzroku. Delikatnie oparła się o blat i spojrzała na niego wyczekująco.

- Wiem, że nie powinienem, ale nie mogę się powstrzymać… - Draco pochylił się w jej stronę i delikatnie pocałował. Odwzajemniła pocałunek. Obrócił ją tak, że teraz on siedział na biurku, a ona się o niego opierała. Całowali się coraz zachłanniej. Jedną ręką prześlizgiwał się pomiędzy jedwabistymi włosami, drugą obejmował ją w talii. Ona chwyciła go za szyję, delikatnie wbijając w nią paznokcie. Nie mógł się opanować. Była taka piękna, a on tak dawno z nikim nie był… Ręce powędrowały powoli pod jej bluzkę i przesunęły się po plecach. Bluzka była jednak zbyt obcisła, by móc się przesunąć wyżej, więc odpiął jeden guzik, potem następny i kolejny, aż do ostatniego. Pogładził delikatnie twardy brzuch i musnął piersi. Adrienne jęknęła cicho. Dziewczyna nie była tak niewinna na jaką wyglądała. Zręcznie odpięła mu pasek i ściągnęła spodnie. Jej bluzka wylądowała na podłodze. Podniosła mu koszulkę, a on nawet nie pomyślał o tym, że zobaczy jego ramię. Pozbył się jej dżinsów. Zostali tylko w bieliźnie. Przerwali na chwilę, a Draco spoglądał w te, tak bardzo niewinne oczy, patrzące na niego z oczekiwaniem, zasnute mgiełką pożądania. Jednym płynnym ruchem odpiął jej stanik, który odsłonił biust, o którym marzył przez ostatnie kilka dni. Pochylił się i całował jej piersi, a ona jęczała cicho. Na podłogę szybko spadła reszta bielizny. Oboje byli nadzy i tak bardzo podnieceni, że każda sekunda była cierpieniem. Delikatnie położył ją na biurku i znów na nią spojrzał. Ona potakująco kiwnęła głową odpowiadając na nieme pytanie. Wycałował każdy milimetr jej ciała, sprawiając jej nieziemską rozkosz. Po chwili sam nie mogąc już dłużej wytrzymać, mocno się w nią zagłębił. Adrienne krzyknęła głośno z bólu, lecz po chwili już go nie czuła. Poczuła ciepło rozlewające się wewnątrz niej. Po chwili było po wszystkim. Dwa spocone ciała, dwa ciężkie oddechy i dwa serca bijące tym samym mocnym i szybkim rytmem. Draco przytulał do siebie dziewczynę. Na policzkach miała ślady łez. Nie wiedział co powiedzieć. Pozwolił by zapanowało nad nim ciało. Jak mógł do tego dopuścić? Seks z uczennicą? Jezu…

- Chyba powinnam już iść – Adrienne zaczęła się ubierać. Draco również zbierał ubrania z podłogi.
- Przepraszam – nic innego nie przychodziło mu do głowy.
- Nie masz za co. To ja przepraszam. Nie powinnam cię całować. Jesteś moim nauczycielem. Ale mimo wszystko… bardzo tego pragnęłam – minę miała skruszoną, ale efekt psuł krzywy uśmieszek. Kierowała się w stronę drzwi.

- Eh… Adrienne? – Draco stanął obok niej. Pocałował jeszcze raz jej malinowe wargi. – Ja też.
Alexandra
No! O to mi chodziło! Tylko nie myślcie, że jestem jakąś erotomanką, chociaż... Kto wie? Szkoda, że to tak skróciłaś, ale tak. Podoba mi się. Bardzo mi się podoba. biggrin.gif
Marcia166
super biggrin.gif nie moge doczekac sie kolejnej czesci opowiadania xDD jest bardzo ciekawe i wciagajace .... smile.gif) pozdrawiam biggrin.gif biggrin.gif biggrin.gif wink2.gif wink2.gif wink2.gif wink2.gif
Miętówka
hm........
hadiya
Podobało mi się. Bardzo.
I Alexandra, rozumiem cię, sama mam podobne odczucia. Po prostu lubimy czytać takie rzeczy, co?
Sereno, wątek z Adrienne jest boski, czekamy na rozwinięcie i na nową część. biggrin.gif
Alison
Zacznę od tego, że zalogowałam się na tym forum tylko po to, aby skomentować twoje opowiadanie. Sama prowadzę bloga, na którym dodałam cię do linków, ale mniejsza z tym. Twoja twórczość mnie zainteresowała i bardzo chciałabym poznać dalszy ciąg tej historii. Pozdrawiam serdecznie.
Annik Black
To jest świetne! XD
Czekam z niecierpliwieniem na następną częśc... To strasznie wciąga! XD
Pozdrawiam i życzę weny! wink2.gif)
Mesjasz Ciszy
Ej, no i gdzie nowa część? Ja chcę już wiedzieć co jest dalej biggrin.gif. To na wspomaganie weny smile.gif czekolada.gif krowki.gif zelka1.gif
Serena van der Woodsen
Okejoo, wiem, że długa przerwa, ale ten tydzień mam naprawdę zawalony, więc bardzo postaram się coś w święta napisać. Chciałam dać tylko znak, że żyję i mam zamiar napisać nowy rozdział. Pozdrawiam, S
hadiya
Sereno, moja droga, przepraszam, że nie zmotywowałam cię jakoś do dalszego pisania, ale to przez brak Internetu na tym cholernym gracie. Bunt maszyn, totalnie... blink.gif
Dobra, nie odchodząc od tematu, to helooł biggrin.gif , następna część miała być w święta, a już miesiąc po nich i jakoś nic nie widać. mad.gif
Litości, dodaj coś nowego bo ja mam ferie i jako że mieszkam na zadupiu zwanym potocznie wsią, to nie mam dostępu do biblioteki i brak książek wywołuje u mnie powoli frustrację. cry.gif
Chociaż w weekend postaraj się coś dodać, choćby minimalnie krótkiego, coo? Może to zabrzmi jak szantaż, ale chyba nie chcesz być przyczyną mojej wizyty w psychiatryku?
Dobra, kończę, bo pewnie uznasz to za bezsensowny bełkot, co w sumie nie byłoby ci policzone za grzech, ponieważ miałabyś rację. smile.gif

Aha, ja jestem normalna, to brak literatury tak na mnie wpływa. tongue.gif

Więc, błagam, pospiesz się. wink2.gif
Georgia
mam jedną uwagę, w pierwszych częściach, Draco nauczał Obrony przed Czarną Magią, a teraz nagle uczy Eliksirów - coś tu nie tak, Hermiona przecież nawet w zemście rozmawiała "z młodym nauczycielem eliksirów", którym jak zakładam nie był Draco

a co do Adrienne, to trochę to dziwnie wyszło, romans z uczennicą jakoś nie pasuje mi do Malfoya, którego stworzyłaś w swoim ficku, no cóż, zobaczymy co z tego wyniknie
Serena van der Woodsen
Jezu Georgia ma rację!!!!! Matko, nawalam!!! Powoli pracuję nad następnym rozdziałem. Miał być dawno, wiem. Ale masakrycznie brak mi weny!!! Idzie opornie, ale powinien się pojawić w najbliższym czasie. Z największą skruchą przepraszam za ten okropny błąd! Poprawione natychmiastowo. Pozdrawiam, skruszona S sad.gif
Serena van der Woodsen
Zgodnie z obietnicą jest kolejny rozdział. Nie najlepszy niestety, ale jak już wspominałam, moja wena poszła się kochać. Notka nie jest też zbyt długa. W najbliższym czasie postaram się coś jeszcze napisać i dokleić. Jeśli ktoś zauważy kolejne błędy, zgłaszajcie natychmiastowo! Jestem otwarta na krytykę xD.. Do pewnej granicy wink2.gif. Dedykacja dla J, bo to ona mnie uratowała. Pozdrawiam wszystkich ciepło, S blush.gif

Od kiedy Draco po raz pierwszy przespał się z Adrienne, chodził jak struty. Z jednej strony źle było mu z tym, że on jest nauczycielem, ona uczennicą. Z drugiej, po prostu bardzo jej pragnął. Sytuacja powtórzyła się jeszcze trzy razy. Potem nagle przestała odpowiadać na jego liściki. Podczas lekcji przestała słuchać co mówi. Bardzo go to irytowało, ale był zbyt dumny, żeby to okazać. Strasznie pożądał tej dziewczyny i robił się coraz bardziej wściekły. W poniedziałek patrzył jak nieprzytomnym wzrokiem wpatruje się w bliżej nieokreślony punkt. Złościło go to coraz bardziej. Po lekcji zebrał swoje rzeczy i ruszył do gabinetu, by poprawić wypociny trzecich klas. Nie wiedział, że za minutę coś popsuje mu humor do reszty. Za rogiem wpadł mianowicie na Adrienne obściskującą się z jakimś tlenionym blondasem. Miał ochotę krzyczeć jednak z trudem zachował obojętność i poszedł dalej. Całująca się para nawet go nie zauważyła. Kiedy tylko skręcił przy następnym korytarzu puścił się biegiem i wpadł z rozmachem na Hermionę wychodzącą akurat z pokoju nauczycielskiego. Już po raz drugi. Oboje się przewrócili. Draco przez moment widział gwiazdki tańczące mu przed oczami. Już czuł guza rosnącego z tyłu jego głowy. Podniósł się powoli jednocześnie ją masując. Hermiona już się podniosła, a jej twarz robiła się purpurowa, co zapowiadało wybuch.

- Czy Ty nie możesz uważać?! To takie trudne spojrzeć gdzie się biegnie?! Kretynie! Mógłbyś chociaż przeprosić! Ale nie! Ty wolisz zajmować się tylko sobą i swoim arystokratycznym siedzeniem!!!

- Nie moja wina, że to Ty nie patrzysz gdzie chodzisz! Trzeba było zejść mi z drogi, a nie ładować się prosto na mnie! To twoja wina!

- Moja wina? To nie ja biegam jak oszalały Smok trafiony Conjunctivitusem niszcząc wszystko, co napotkam na drodze!

- Nie niszczę wszystkiego co napotkam! To Ty weszłaś mi w drogę!

- Właśnie, że nie! To Ty wbiegłeś na mnie!

Oboje krzyczeli coraz głośniej, a Hermiona wyciągnęła swoją różdżkę. Draco też sięgnął po swoją. Zaklęcia śmigały w powietrzu. Uczniowie zaczęli zbierać się wokół swoich nauczycieli, po cichu kibicując swoim faworytom. Hermiona, nie tracąc kontaktu wzrokowego z przeciwnikiem, jednym machnięciem różdżki rzuciła na uczniów zaklęcie tarczy, by żadna klątwa nie zrobiła im krzywdy. Za każdym razem, gdy coś mknęło w ich stronę, tylko łagodnie się od nich odbijało i nieszkodliwie znikało. W końcu krzyki i hałasy ściągnęły Dumbledora.

- Stop! Przestańcie w tej chwili! – Dumbledore machnął prawie że od niechcenia różdżką i w jednej chwili oboje znaleźli się pod przeciwnymi ścianami korytarza, a ich różdżki trzymał dyrektor.

- Uczniowie, rozejść się. Wy dwoje – pokazał palcem na naburmuszonego Draco i obrażoną Hermionę – za mną, do mojego gabinetu.
Odwrócił się i niespiesznie poszedł przed siebie, a walczący, chcąc nie chcąc, podążyli za nim. Draco w tłumie uczniów zauważył Adrienne i krew się w nim wzburzyła. Dotarli do kamiennej chimery.
- Miętówki. – powiedział spokojnie Dumbledore, a chimera odsunęła się ukazując
schody. Gdy weszli do gabinetu, wskazał im dwa krzesła, a sam usiadł za biurkiem.
- Zachowaliście się bardzo niekompetentnie. Ściślej mówiąc, zachowaliście się jak
uczniowie. A więc ukarani zostaniecie także jak uczniowie. Bardzo mi przykro, ale sami mnie do tego zmusiliście. Otrzymujecie tygodniowy szlaban.

- Szlaban?! Panie dyrektorze, jestem nauczycielką! Nie mogę dostać szlabanu! To jest niedopuszczalne!

- Wyjątkowo zgadzam się z Granger! Nie może pan tego zrobić!

- Och, oczywiście, że mogę Draco. – dyrektor uśmiechnął się ciepło do niego. – Razem z panną Granger zrobisz porządek ze szkolną kartoteką. Kiedyś pan Potter zaczął tą pracę, jednak nie dane mu było jej skończyć. Tam, gdzie atrament wyblakł albo gdzie myszy nadgryzły pergamin, macie na nowo przepisać karty z wyszczególnieniem przestępstw i kar, a następnie umieścić je w pudełkach, pamiętając o zachowaniu porządku alfabetycznego. Nie wolno wam używać czarów. Zaczynacie dzisiaj, zaraz po kolacji. Na czas każdej pracy będę konfiskować wam różdżki. Nie chcemy, żeby doszło do kolejnych incydentów prawda? – Dumbledore uśmiechnął się jeszcze
szerzej.

- Zrozumiano?

- Tak jest.

- Możecie odejść.

Draco i Hermiona wstali i bez słowa wyszli z gabinetu, nie mogąc uwierzyć, że otrzymali
szlaban. Patrząc na siebie nienawistnie poszli w przeciwnych kierunkach kierując się każde w swoją stronę. To będzie ciekawy wieczór, nie ma co... – pomyślał Draco patrząc przez ramię na zawistnie maszerującą Hermionę.

***

Podczas kolacji uczniowie wciąż szeptali gorączkowo na temat popołudniowego zajścia. Wykłócali się co do rzuconych zaklęć oraz tego kto wygrał i/lub kto był lepszy. Hermionę ogarnął wstyd, że dała się tak wyprowadzić z równowagi. Była nauczycielką, a nie uczennicą i powinna zachowywać się odpowiednio do swojego stanowiska i wieku. Kolacje minęła stanowczo za szybko i ani się obejrzała, a już stała razem z Draco przed Dumbledorem, który skonfiskował im różdżki. Skierował ich do lochu numer pięć.

- Pan Filch był tak miły, że przeniósł wam tutaj wszystkie szafki. Powodzenia. -
mrugnął im na pożegnanie. Draco i Hermiona weszli do lochu i z rezygnacją usiedli przy dwóch stolikach. Bez słowa chwycili pióra i zaczęli przepisywać. Minęła godzina. Potem druga. Draco miał wrażenie, że ręka za chwilę mu odpadnie. Jeśli wcześniej nazwisko „Potter” go nie wkurzało, to teraz zbrzydło mu do reszty. Miał wrażenie, że zaraz oszaleje. Potter zrobił to a to, Potter zrobił to a tamto. Otrzymał taką a taką karę. Powtórzył wykroczenie tego i tego dnia. Zajęło mu to tyle i tyle czasu. Stracił tyle a tyle punktów.... Chciało mu się krzyczeć! AAAA!!!!!!!

Hermiona robił się coraz bardziej senna. Zegar zbliżał się powoli do godziny jedenastej. Oczy jej się kleiły. Miała wrażenie, że kart tylko przybywa, a nic nie ubywa. Przepisała już ze sto tych kartotek. Każda była starannie uzupełniona. Nie chciała nawalić znowu. W końcu przypadkowo strąciła łokciem kałamarz. Niczym niezmąconą ciszę, poza skrobaniem piór przerwał trzask rozbijanego szkła. Hermiona wstała i zaczęła zbierać co większe kawałki. Draco spojrzał przez ramię i z westchnieniem klęknął obok niej.

- Zostaw to bo się skale...
- AUU!

Hermiona spojrzała na krwawiący palec. Draco westchnął po raz drugi. Podniósł się z klęczek i podszedł do szafek stojących pod kamienną ścianą.

- Na pewno mają tu jakiś eliksir na zabliźnianie się ran. – powiedział bez przekonania grzebiąc w szafce.
- Tak, jasne. – Hermiona była bardziej sceptyczna. Podeszła do kranu i włożyła palec pod zimną wodę. Z czasem krew przestała lecieć. Ze zwykłym odruchem włożyła go do buzi i wróciła do rozbitego kałamarza. Tym razem ostrożniej i z pomocą Draco pozbierała wszystkie kawałki, a potem wzięła jakąś starą szmatę i zaczęła wycierać rozlany atrament.
- Dziękuję. – powiedziała po chwili do Dracona.
- Nie ma sprawy.

Usiedli na swoich miejscach i kontynuowali pracę, od czasu do czasu rzucając sobie
ukradkowe spojrzenia. Jeszcze tylko jakieś osiem tysięcy sześćset pięćdziesiąt dwie karty...


Alexandra
No, wreszcie się coś ruszyło. Nie wiem czemu, ale bardzo spodobało mi się hasło do gabinetu Dumbledore'a. Ale to nic, taka mała aluzja...
To jest "lekka wersja" zawartosci forum. By zobaczyc pelna wersje, z dodatkowymi informacjami i obrazami kliknij tutaj.

  kulturystyka  trening na masę
Invision Power Board © 2001-2024 Invision Power Services, Inc.