Harry Potter i Aethernus, Wielki
powrót...
oferta kolonii Harry Potter Kolonie dla dzieci Travelkids | Szybki i bezpieczny 24h | ![]() ![]() ![]() ![]() |
Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
Harry Potter i Aethernus, Wielki
powrót...
Merkury |
![]() ![]()
Post
#1
|
![]() KAFEL Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 136 Dołączył: 06.04.2003 Skąd: Gdańsk ![]() |
Harry Potter i Aethernus
Pewnego dnia Harry wraz z Ronem jechali do szkoly. Podczas ich rozmowy na temat quidditcha drzwi przedzialu nagle sie otworzyly i weszla do niego wysoka postac. Czlowiek odchylil kaptur i oczom chlopców ukazal sie mlodzieniec, który mial do szaty przyszyta naszywke z imieniem. Harry zapytal go: -Jak masz na imie? -Aethernus-odpowiedzial mlodzieniec -Do której klasy idziesz w budzie?- zapytal Ron -Ja nie jestem uczniem, tylko nauczycielem- odpowiedzial Aethernus -Taa...pewnie...A ja jestem MUGOLEM- powiedzial Harry -Myslcie jak chcecie ja musze isc. Postac zarzucila kaptur i wyszla z przedzialu. Kiedy Ron zamknal drzwi obaj zaczeli sie smiac. Okolo godziny dwudziestej cala szkola zebrala sie w Wielkiej Sali, aby rozpoczac uczte i poznac nowych nauczycieli. Przy stole Gryffindoru slychac bylo bardzo glosne rechotanie poniewaz caly dom wiedzial juz o rozmowie Harry'ego i Rona z Aethernusem. -"Ja nie jestem uczniem, tylko nuczycielem"...Hahaha...Juz mu wierze- powiedzial Semus -Ty Harry, jak wygladal ten gosc?- zapytala Lavender -Mial takie dlugie, biale wlosy mniej wiecej do pasa.- powiedzial Ron -Czy wygladal tak jak ten obok Dumbledora? -Ja nie moge. Harry patrz, to ON. Rzeczywiscie. Obok dyrektora Hogwartu siedzial Aethernus. O godzinie dziesiatej wszystcy uczniowie rozchodzili sie do swoich domów. W czasie chodzenia po zamku Ron i Harry rozmawiali o dziwnym przybyszu. -Ciekawe czemu dyrcio nie powiedzial nam czego on bedzie uczyc.- powiedzial Harry -No wlasnie. Morze ten caly Aethernus kitowal, ze jest nauczycielem. -Morzliwe, ale jesli nawet wciskal kit to czemu siedzial przy stole -nauczycielskim? -Czy ja wiem. Moze przekupil Dumbledora? -Raczej nie. On by sie nie dal przekupic. -No nie wiem. Za odpowiednial sumke, Kazdy jest przekupny. -Mozliwe, ale on chyba taki nie jest. Rano Harry i Ron wstali wczesnie i poszli na sniadanie, a skoro byla to sobota obaj postanowili odwiedzic Hagrida. W jego chacie zastali Aethernusa, który pograrzony byl w rozmowie z nim na temat dalszego uczenia sie Hagrida w Hogwarcie. -Mówisz serio?- spytal olbrzym -Oczywiscie- odpowiedzial Aethernus -No...to...od kiedy mogie zaczac? -Od poniedzialku. Twoja pierwsza lekcja to bedzie transmutacja. -Bardzo fajnie. Moze w koncu bede mógl legalnie uzywac czarów- powiedzial Hagrid ze lzami w oczach. -Szkoda, ze mój tatus tego nie zobaczy- dodal po chwili po czym halasliwie wydmuchal nos. Aethernus porzegnawszy sie z Hagridem wyszedl z jego domku. Kiedy drzwi chaty sie zamknely, Harry i Ron natychmiast obrzucili przyjaciela pytaniami: -Skad go znasz Hagridzie? -Kim on jest? -Skad pochodzi? -Spokojnie, spokojnie- powiedzial Hagrid. -Znam go od wczorajszej uczty. Nie wiem skad wiedzial, ze mnie wyrzucono, ale bardzo sie ciesze, ze bede mógl wreszcie ukonczyc szkole. -A kim on jest w Hogwarcie?- zapytal Harry -Do konca nie wim, ale chyba kims w rodzaju...hmmm...korepetytora. -Korepetytora???- zapytali chórem chlopcy. -Tak. Bedzie pomagal innym nauczycielom w nauce. -Wiec jednak nie klamal- powiedzial Ron. -Najwidoczniej. -A co was tak interesuje ten Aethernus?- zapytal olbrzym. -Nie interesuje nas, ale rozmawialismi z nim w pociagu- powiedzial Harry. -A o czym?- -O niczym ciekawym.- powiedzial wymijajaco Ron. -No...skoro tak mówicie, to chyba tak jest. -No wlasnie, a jak narazie do zobaczenia Hagridzie. -Taaa...nara- odpowiedzial zdziwiony olbrzym. Po powrocie do szkoly chlopcy bedacy w drodze do gabinetu Dumbledora spotkali Hermione, która wracala z biblioteki. Ron zobaczywszy dziesiatki ksiazek zaczal sie smiac: -Hahaha. Jeszcze nie bylo lekcji, a ty juz sie uczysz. -Tak, a co, dziwisz sie? Przeciez ja zawsze sie duzo uczylam. -Tak, to prawda, ale czasami troche przesadzasz- powiedzial ostroznie Harry. -No trudno. Myslcie jak chcecie, ale wam powiem, ze Aethernus chce was widziec. -Chyba ma wam cos waznego do powiedzenia- dodala z dziwnym usmiechem -Czego on moze od nas chciec?- zapytal Ron. -Skad mam to wiedziec? Nie jestem wrózka- odpowiedzial Harry. Po wejsciu do gabinetu Aethernusa nikogo nie zastali wiec pomysleli, ze Hermiona sobie z nich zazartowala i wlasnie chcieli wyjsc kiedy nagle drzwi otworzyly sie i do pokoju wszedl Aethernus. -Siadajcie- powiedzial na wstepie. Harry i Ron zapadli sie w fotele poniewaz w jego gabinecie bylo straszniej niz w gabinecie Snape'a. -Doszly mnie sluchy, ze nie tolerujecie mojej obecnosci w Hogwarcie- powiedzial mlodzieniec -No cóz, nie zalezy mi na tym , abyscie mnie lubili, ale uwiezcie mi, ze wplynie to negatywnie na wasze oceny na koniec roku. Powiedzial to takim tonem, ze chlopcy po prostu sie przeztraszyli. -Widze, ze nie chcecie nic mówic... hmmm... trudno. Pamietajcie o jednej zeczy: profesor Dumbledor jest moim starym kumplem i powiedzial mi, abym mial na was oko- powiedzial to bardzo jadowitym glosem, a kiedy skonczyl usmiechnal sie zgryzliwie. -No dobrze. To wszystko co chcialem wam powiedziec. Mozecie wyjsc. Podczas powrotu do wiezy Gryffindoru Harry i Ron pograzeni byli w rozmowie na temat zachowania Aethernusa. -Widziales jak on na mnie patrzyl?- spytal przerazony Harry. -Taaa...Ale od kogo on sie dowiedzial, ze go nie lubimy? -Nie wiem. Bardzo mozliwe, ze od Hermiony. -Tak. To jest bardzo mozliwe. W pokoju wspólnym Gryfonów bylo tloczno i chalasliwie poniewaz Fred i George odpalili parenascie sztucznych ogni doktora Fillibustera. Podczas kolacji wszystcy uczniowie pograzeni byli w rozmowie na temat Aethernusa. -Widzieliscie jaki on ma ladne wlosy?- zapytala Hermione jakas Puchonka -Taak, a jaki on madry. Profesor Sprout mówila, ze pomógl zrobic jej wywar z mandragor i nawet bez pomocu wyszlo mu to bardzo dobrze- powiedziala Paravatti. -O mój Boze...- powiedzial Ron. -Jak mozna sie zachwycac kims takim??? -Nie wiem. Jestem ciekaw co one w nim widza- powiedzial Harry. -Ja tez. -Zobaczymy co on potrafi. Rzuce na niego zaklecie i ciekawe jak zareaguje. -Nie radze wam tego robic...- powiedziala Hermiona -Tak? A to niby czemu?- zapytal Ron. -Bo to jest najlepiej wyszkolony czarodziej na swiecie. -Oczywiscie, a ja jestem Super Man'em- odpowiedzial Harry. -Skoro nie chcecie mnie sluchac to nie , ale potem nie mówcie, ze was nie ostrzegalam- powiedziala Hermiona i przesiadla sie w inne miejsce. -Wiesz Harry moze jednak tego nioe róbmy. -Co strach cie oblecial?- zapytal wrednie Harry. -Nie, ale boje sie, ze Hermiona znowu moze miec racje. -No chyba masz racje- powiedzial Harry i spojrzal z lekiem na stól nauczycielski przy, którym siedzial Aethernus. Nastepnego ranka Harry i Ron zeszli na sniadanie dosc pózno. W Wielkiej Sali przy stolach siedzialo tylko dwudziestu uczniów. Chlopcy szybko zjedli posilek i poszli do gabinetu Sethernusa, aby z nim pogadac. Pod drzwiami obaj zastanawiali sie co maja mu powiedziec i w koncu Harry zaproponowal, zeby wyzwac go na pojedynek. -Chyba cos ci odbilo. Przeciez on moze cie zmiesc bylejakim urokiem- powiedzial Ron, który bardzo sie przestraszyl na mysl o pojedynku. -To zaproponuj cos innego- odrzekl zdenerwowany Harry. -Wyzwiemy go na turniej szachów- powiedzial po namysle. -OK, ale jesli przegrasz to wtedy bedzie pojedynek. -No... Niech ci bedzie. Obaj weszli do gabinetu Aethernusa. W srodku zastali jeszcze Lupina pograzonego w rozmowie na temat Quidditcha. -Ooo. Witaj Harry. Dawno sie nie widzielismy- powital go Lupin. -Ciebie, takze milo widziec Ron. -Tak. Dzien dobry panie profesorze- odpowiedzieli chórem. -Co was tu sprowadza?- zapytal Aethernus. -Chcielismy wyzwac pana na turniej szachów- powiedzial niesmiale Ron. -Dobrze. Przyjmuje wyzwanie- dpowiedzial z usmiechem. -Tylko powiedzcie gdzie i kiedy to sie odbedzie. -Hmm... Za tydzzien w sobote w pokoju wspólnym Gryffindoru?- zapytal Harry -Dobrze. Odpowiadaja mi te warunki. -To fajnie- odpowiedzial Ron. -No, a teraz zostawcie nas samych, bo musimy porozmawiac. -Dobrze, i do widzenia. Po wyjsciu z klasy obaj chlopcy zgodzili sie ze soba, ze chyba Aethernus lubi ich bardziej niz wczoraj. W pokoju wspólnym bylo cicho i spokojnie wiec Harry i Ron obwiescili wszystkim, ze za tydzien jest turniej szachów. -Co? Wyzwaliscie go na pojedynek?- zapytal przestraszony Lee. -Chyba was cos w glowy rabnelo- powiedzial Fred. -Wlasnie. Nie mamy z nim szans- powiedzial George. -No trudno. Nie zaszkodzi spróbowac. W czasie obiadu nikt sie do Harry'ego i Rona nie odzywal. Chlopcy podejrzewali, ze to z powodu turnieju. Przy stole nauczycielskim Aethernus rozmawiel z Hagridem. "Pewnie w zwiazku z tym dalszym nauczaniem Hagrida"- pomyslal Harry. "Zreszta, nie moja sprawa". Po obiedzie wszystcy uczniowie mieli stawic sie u swoich opiekunów w zwiazku z ich planami zajec. W gabinecie profesor McGonagal Gryfoni bardzo sie zdziwili sie poniewaz w ich planach zajec byl tytul "Szkolenie Szczególowe". -Co to jest, pani profesor?- zapytal Dean. -To jest przedmiot, który ma za zadanie szczególowo przygotowac do tegorocznych egzaminów- odpowiedziala McGonagal. -Aha. Nastepny przedmiot- powiedzial Semus. -Wszystcy juz wiedza o co chodzi? No to juz, do wiezy. Caly dom Gryffindoru, i nie tylko pograzony byl w smutnych myslach. -Przeciez ten Aethernus nas zameczy- szlochala Lavender. -Teraz juz wiemy co on mial na mysli mówiac nam, ze jesli nie bedzie nas lubic to wplynie to zle na nasze oceny- powiedzial Harry do Rona. -Najwidoczniej- odpowiedzial Ron. -------------------- "Czarny Pan powrócił,
i teraz nikt go nie powstrzyma!" |
![]() ![]() ![]() |
Merkury |
![]()
Post
#2
|
![]() KAFEL Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 136 Dołączył: 06.04.2003 Skąd: Gdańsk ![]() |
W czasie kolacji Harry i Ron czekali na
przybycie dziewczyny Syriusza az tu nagle Syriusz podchodzi do nich ze swoja
narzeczona.
- Czesc chlopcy.- powiedzial do nich.- To jest Karolina.- rzekl wskazujac na wysoka ,szczupla, ciemno wlosa blondynke. - Czesc chlopaki.- zwrócila sie do nich uprzejmym tonem. - Czesc.- dpowiedzieli. - Slyszala Harry, ze Syriusz jest twoim ojcem chrzestnym. Czy to prawda? Bohater pokiwal glowa na "tak", a Karolina usmiechnela sie. - No to narazie chlopaki.- powiedzial Syriusz i zaprowadzil narzeczona do stolu nauczycielskiego, aby przedstawic ja nauczycielom i dyrektorowi. - Nie zla, co Ron?- zapytal Harry. - Niom.- odpowiedzial przyjaciel.- Co ja bym dal, zeby miec dziewczyne. Nagle do chlopców podeszla Taj i zapytala Harry'ego czy ma czas, aby z nia porozmawiac. - A o czym?- zapytal. - To tajemnica i nie chce, zeby ktos sie o tym wiedzial prucz nas.- odpowiedziala zerkajac z ukosa na Rona, który sie jej przygladal. - No dobrze, ale chce potem tu wrócic.- rzekl Harry i wstal od stolu. - Zaraz wracam Ron. - Tak. Jasne. Na korytarzu Taj zaczela wypytywac chlopaka czemu miedzy nimi nie jest tak jak dawniej. - Nie wiem.- powiedzial Harry.- Tak sie zlorzylo. - Jesli chcesz, zebym nadal byla twoja dziewczyna to musisz teraz ze mna pójsc do salonu i sie calowac.- powiedziala z usmiechem goblina. - Ale Ron... On tam na mnie czeka... - Wybieraj, albo ja, albo on. - No dobrze choc, ale nie na dlugo.- powiedzial Harry, wzial ja na rece i zaniusl do wiezy Gryffindoru. - Dean! Nie widziales Harry'ego? - Widzialem. Szedl do wiezy z Tajemnicza. - Aha. Dzieki.- odpowiedzial Ron, wstal i ruszyl w kierunku wyjscia. - No pewnie.- powiedzial ze zloscia.- Znowu sie zaczyna. Kiedy byl juz w polowie schodów zobaczyl jak Aethernus i Atlashia wychodza z Wielkiej Sali bardzo soba zajeci. - Moze pójdziemy do twojego gabinetu?- zapytala. - A po co?- zdziwil sie mlodzieniec, a kiedy Atlashia spojrzala na niego od razu zrozumial o co chodi. - W takim razie prosze bardzo. Panie przodem. - Co tu sie do diabla dzieje? Mam nadzieje, ze Hermiona nie wazy juz tego Eliksiru Milosci.- powiezial do siebie i ruszyl do góry w kierunkiu salonu Gryfonów. Po wojsciu do cieplego salonu Gryfonów Ron odrazu zobaczyl Harry'ego i Taj calujacych sie w rogu pokoju. - Dzieki, ze wróciles.- rzucil ze zloscia. - Ron?- zdziwil sie chlopiec i natychmiast wstal. - Czemu juz wruciles? - Bo kolacja sie skonczyla tluku.- powiedzial. - Tak? No to troche mi zlecialo.- odrzekl z zaklopotaniem Harry. - Troche? Troche? Stoje tu od pól godziny i jak widze ty nawet nie miales zamiaru wrócic do Wielkiej Sali. - Ron to nie moja wina.- powiedzial Harry bez zastanowienia. - Jesli nie twoja to czyja?- zapytal rudy chlopak, a kiedy odpowiedzialo mu milczenie to dodal ze zloscia: - Uwarzam, ze powinnismy zakonczyc nasza znajomosc tu i teraz. - Nie. Ron. Wszystko ci wytlumacze.- powiedzial z zaniepokojeniem Harry. - A co tu jest do tlumaczenia?- krzyknal Ron. - Dasz mi ostatnia szanse? - Nie wiem.- odpowiedzial z zastanowieniem.- Musze sie zastanowic. Kiedy chlopak skonczyl Harry otarl czolo i podszedl do przyjaciela z wyciagnieta reka i zapytal: - To jak? Zgoda? Ron zastanawial sie przez dluzszy czas, ale w koncu uscisnal wyciagnieta dlón kolegi. - Niech ci bedzie, ale to jest twoja ostatnia szansa. - Dzieki.- odpowiedzial Harry i obaj wyszli z salonu, a kiedy byli na schodach Taj podbiegla do Harry'ego i zapytala: - A kiedy skonczysz ze mna? - Co? Calowanie? - Tak.- odpowiedziala piekna dziewczyna. - Moze pózniej.- odpowiedzial chlopak i z Ronem udal sie w kierunku gabinetu Aethernusa. Pod drzwiami obaj uslyszeli glosu dwuch osób i natychmiast doszli do wniosku, ze to Aethernus i Atlashia sa w gabinecie i na pewno nie chcieli by im przeszkadzano. - Ciekaw jestem co oni tam robial.- powiedzial Ron do Harry'ego, a kiedy ich oczy sie spotkaly obaj wybuchneli smiechem. Po drodze do Wielkiej Sali spotkali Deana i Bunny, którzy równiez byli bardzo zajeci soba. - Widziales?- zapytal naburmuszony Ron.- Nawet nam nie powiedzieli "czesc". - No i co z tego? - Nic.- odpowiedzial.- Tak tylko powiedzialem. - Ciekawe gdzie jest Syriusz i Karolina. - Pewnie u Dumbledora.- rzekl Ron. - Chyba masz racje. Moze tam pójdziemy?- zaproponowal. - Dobra, ale teraz musze ci sie odplacic. - Coooo? - Rictusempra.- krzyknal chlopiec, a Harry zostal uniesiony w powietrze, a potem calym ciezarem runal na zimna posadzke bolesnie obtlukujac sobie siedzenie. - Teraz jestesmy kwita i mozemy isc do Dumbledora.- powiedzial z usmiechem. - No dobra, ale nastepnym razem wyzwij mnie na pojedynak, a nie wal w plecy bez zapowiedzi. - Postaram sie.- odpowiedzial Ron i obaj udali sie do posagu kamiennej chimery. Kiedy Harry i Ron staneli przed kamienna chimera spojrzweli na siebie i powiedzieli jednoczesnie: - Jakie jest haslo? - Nie wiem.- odpowiedzial Harry. - Ja tez.- odrzekl Ron. - No to musimy poprubowac.- stwierdzil czarno wlosy chlopiec.- Mamy jedna wskazówke. - Jaka? - Dumbledore lubi slodycze. - No i co z tego? - Zastanów sie tluku.- rzekl ze zloscia Harry.- Jego hasla to zawsze nazwy róznych slodyczy. Przez pietnascie minut obaj na zmiane wymieniali nazwy slodkosci i przysmaków. - Czekoladowa zaba. - Cytrynowy sorbet. - Guma Droplesa. - Czekoladowy blok. Az w koncu Ron powiedzial bez entuzjazmu: - Fasolki wszystkich smaków.- i ku zdziwieniu chlopców chimera ozyla i odskoczyla w bok ukazujac przejscie, w którym widnialy piekne ruchome schody. Obaj weszli na nie i natychmiast stopnie zaczely sie przesówac w góre. Przed pieknymi, debowymi drzwiami chlopacy zeszli ze schodów i zastukali w nie zlota koladka. Drzwi otworzyly sie, ale nikogo tam nie bylo. Powoli i bardzo ostroznie Harry i Ron weszli do okraglego gabinetu i zajeli sie ogladaniem przedmiotów i obrazów ze starymi dyrektorami Hogwartu. Nagle z robu pokoju dobieglo ich geganie i obaj odwrócili sie natychmiast. Na zlotej rzerdzi siedzial feniks dyrektora- Fawkes. - Ron pamietasz Fawkesa prawda. - Tak. - Dobra. Skoro nikogo tu nie ma to mozemy stad wyjsc. Przyjdziemy tu pózniej.- powiedzial Harry i zmierzajac ku drzwiom spojrzal na Rona, którego oczy utkwione byly ponad ramieniem Harry'ego. - Co ci jest?- zapytal. - Nic mu nie jest.- odpowiedzial mu jadowity glos, a chlopiec natychmiast sie odwrócil i stana twarza w twarz z mistrzem eliksirów. Ron podszedl do Harry'ego i obaj jednoczesnie przekneli glosno sline. -------------------- "Czarny Pan powrócił,
i teraz nikt go nie powstrzyma!" |
![]() ![]() ![]() |
Kontakt · Lekka wersja | Time is now: 10.05.2025 06:38 |