Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Waldemar Przetykacz...

kObra.
post 13.02.2008 19:33
Post #1 

Czarodziej


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 928
Dołączył: 15.08.2006

Płeć: Kobieta



...Czyli Lord Waldemar przetyka nieuświadomionych.


Zanim przeczytacie, chciałam podkreślić, że jest to dość nietypowe opowiadanko. Zostało napisane w przeciągu około godziny na wykładzie prawoznawstwa, które prowadził w zastępstwie pan z katedry filozofii (mówi samo przez się.), i tak mnie natchnął. ;- )

Podkreślam, że może być ono obrzydliwe, niesmaczne i bulwersujące dla niektórych.

Zachowana oryginalna pisownia, itd. ;p



Waldemar Przetykacz stał na środku małej uliczki wypatrując kolejnego nieoświadomionego.
Ten za gruby, ta za brzydka, a ten to już przetkany do granic." – myślał mistrz przetykania.
Nagle spośród tłumu wypatrzył czarnowłosego chłopca w okularach. Młodzieniec podskakiwał wesoło, podśpiewując „I’m to sexy for my love”.
Lordowi Waldemarowi zwęrzyły się źrenice, obserwując nastolatka dalej.
Ten będzie idealny!"– pomyślał podniecony.
Ruszył skrytobójczo za swoją nową ofiarą, starając się, aby go nie zobaczyła.
Chłopiec nieświadom niczego, dalej szedł radośnie, nie zważając, że jest śledzony.
Po kilku chwilach, młodzieniec skręcił w jedną z bocznych uliczek. Lord Waldemar aż kwiknął z radości.
Teraz już mi się nie wymknie.
- Muahahahaha! – zaśmiał się złowieszczo.
Pobiegał w stronę zauku, w którym dostrzegł stojącego przed jedną z witryn chłopaczka.
Podszedł powoli, przesuwając się niczym jego świnia Nagoni.
- Witaj, chłopcze. – przywitał się słodko.
- Dzień dobry! – wyszczerzył zęby czarnowłosy młodzieniec.
Uwagę Waldemara przykuła blizna w kształcie penisa na czole chłopca. Starał mu się za bardzo nie przyglądać, żeby nie zauważył jego dziwnego wyrazu twarzy.
- Jak się nazywasz? – spytał czule Waldemar.
- Henri. Henri Prut-ter, proszę pana. – odpowiedział chłopiec z tym samym szerokim uśmiechem.
Lord Waldemar pomyślał, czy Henri Prut-ter nie jest pod wpływem grzybków halucynogennych ze sklepu na Nokturnie. Jednak nie zaprzątał sobie tym zbytnio głowy, ponieważ jego cel był zupełnie inny.
Przynajmniej, prościej będzie go przetkać."– ucieszył się oprawca Prut-tera.
- Powiedz mi, Henri. – zapytał Lord Waldemar. – Lubisz oglądać Quidditcha?
- O, tak, proszę pana! – krzyknął wesoło Henri Prut-ter. – Uwielbiam wprost!
Waldemar zacierał dłonie w myślach.
- To znakomicie. – rzekł. – Mam dość dużo kaset z meczami Quidditcha. Może chciałbyś je obejrzeć? – spytał, a po chwili dodając przymilnie. – Ze mną?
- Nie wiem czy mogę. Nie znam zbytnio pana. – odpowiedział Henri.
- Jak to mnie nie znasz?! Jestem twoim nowym przyjacielem!
- W takim razie, dobrze! – uśmiechnął się szeroko chłopiec.
- No, to w drogę. Im szybciej dojdziemy, tym więcej obejrzymy.
Chłopak kiwnął głową i aportowali się do domu Lorda Waldemara.
Henri Prut-ter nie wiedział niestety, kim naprawdę był jego nowy „przyjaciel”.
- Ma pan bardzo duży dom. – stwierdził młodzieniec rozglądając się po siedzibie Przetykacza.
Lord od dawna nikogo nie przetykał, więc nie mógł już dłużej czekać i rzucił się na chłopaczka.
- A teraz, chodź tu do mnie, szybko ściągaj spodnie! („Paranienormalni” xD) – sapał Henriemu Waldemar.
Zerwał odzienie chłopca, po czym odskoczył jak ogniem poparzony.
- Do jasnej Anielki! – krzyknął. – Cóż to jest?! – spytał z obrzydzeniem.
Jego oczom ukazał się widok, którego nigdy w życiu się nie spodziewał.
Coś, co miało być przyrodzeniem chłopca, było monstrualnych rozmiarów maczugą.
Henri patrzył na swojego niedoszłego oprawcę ze zdziwieniem, nie wiedząc kompletnie o co mu chodzi.
Wstał i podszedł bliżej do Waldemara, który za to cofał się szybko, przewracając wszystko co znajdowało się za nim.
- Nie podchodź! Odejdź! – wrzeszczał przerażony.
- Zupełnie nie wiem, o co panu chodzi. – powiedział chłopiec z tym samym szerokim uśmiechem na ustach co na ulicy.
Podchodził co raz bliżej, aż w końcu był na tyle blisko, że jego ogromne przyrodzenie dotykało twarzy Waldemara.
- Proszę, zostaw mnie! Nie rób mi krzywdy! – błagał.
Henri zamachnął się i z całej siły uderzył swą” bronią” Lorda Przetykacza.
Ofiara upadła na ziemię z głośnym plaskiem.
Chłopiec ubrał się i z cichym pyknięciem zniknął.
Waldemar zalał się łzami. Wiedział, że to zdarzenie odbije się na jego życiu, życiu przetykacza. Doznał głębokiej traumy.
Od tego momentu nie potrafił już nikogo przetkać.

Ten post był edytowany przez kObra.: 13.02.2008 19:36


--------------------
she wolf.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic


Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 03.06.2024 22:44