Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Zew Krwi, thriller-erotyk-fantasy

Agrado
post 15.06.2004 14:19
Post #1 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 112
Dołączył: 16.01.2004
Skąd: Bydgoszcz




Opowiadanie utrzymane w stylu dark-fantasy z lekką domieszką cyberpunk. Miejscami może zawierać makabryczne opisy zbrodni. Nie jest to fick porno, lecz lekki erotyk smile.gif Mam nadzieję, że się spodoba.

I


Strzelono do niej dwa razy, jednak udało jej się uniknąć kuli. Podbiegła szybko do strzelca. Na kilka stóp przed nim podskoczyła, po czym wykonała obrót w powietrzu i wytrąciła mu broń z ręki potężnym uderzeniem nogi. Mężczyzna zachwiał się na moment. Uderzyła go otwartą dłonią w twarz. Krew chlusnęła we wszystkie strony. Uśmiechnęła się do niego. Wysunęła ostrze z mechanizmu umieszczonego pod ręką i odcięła facetowi głowę.

Usłyszała kroki. Z drugiej strony biegło na nią dwóch, całkiem sporych rozmiarów wilkołaków. Wyprostowała rękę w ich kierunku, po czym tamci zostali odrzuceni w tył niczym za pomocą jakiejś tajemnej siły. Biegła w ich kierunku.
- Brawo – przeszkodził jej doskonale znany głos
- Komputer – wyrzuciła z siebie gniewnie – zakończ symulację
Jej przeciwnicy zniknęli. Stała teraz w swoim biurze. Wielkie okno wychodziło wprost na zachodnią dzielnicę miasta – tą, która należała do najbogatszych. Ogromne szklane wieżowce, liczące kilkaset pięter wzbijały się ponad chmury. Rzadko kiedy można było zobaczyć ich szczyt. Wiedziała jednak że z ich dachów, na które niejednokrotnie wchodziła rozpościerała się cudna panorama miasta. Przy dobrej pogodzie poza Archangel można było dostrzec sąsiednie Lowerbridge, w którym świeciła największa wybudowana dotąd wieża telewizyjna nadająca program na cały Świat Północny.

Zdarzało się jednak, że szczyt wieżowców w zachodniej dzielnicy był widoczny. Zdarzało się to zazwyczaj wczesnym rankiem, przy wschodzie słońca w święto Krusa – pierwszego kapłana Archangel. Wtedy bywało czyste niebo i nic nie zakłócało widoczności. Na dachach stali mieszkańcy wymachujący różnokolorowymi transparentami, chcący uczcić pamięć Krusa. Jednak ten dzień zdarzał się raz na pięćset czterdzieści dwa dni, czyli jeden rok. Co pięć lat, czyli jeden cykl (okres pełnego obiegu wokół Gwiazdy) Święto Krusa trwało dwa dni i wtedy wystawiało się Kapłanowi nowy pomnik.

Erika spojrzała na swojego gościa z pogardą. Był nim Levener – jej były narzeczony. Wampir, który „za karę” odbył dziesięcioletnią służbę w policji wpadł w oko Erice. Nie tylko ze względu na to, iż był niesamowicie atrakcyjny. Jego długie czarne włosy sprawiały wrażenie falujących i delikatnie opadały na ramiona. Duże zielone oczy skupiały na sobie całą uwagę niczym hipnotyzując potencjalną ofiarę. Gładkie ręce, które często pieściły jej cało sprawiały jej ogromną rozkosz, która z nikim nie chciała się dzielić. W dodatku fantastycznie całował. Jego pocałunki były gorące, pełne zmysłowości i pomimo swej zwierzęcej drapieżności były podniecająco delikatne. Levener był także pierwszym mężczyzną, przed którym nie musiała udawać orgazmu. Doprowadzał ją do stanu niebotycznej ekstazy najbardziej zmyślnymi pieszczotami, o których jak mówił sam wampir zwykli śmiertelnicy nie mieli zielonego pojęcia. Na koniec tradycyjnym sposobem delikatnie wszedł w nią i pulsującym członkiem przemierzał zakamarki jej mrocznej, wilgotnej i rozpalonej do białości jaskini. Jednocześnie pocałunkami pieścił jej płatki uszu i szyję a miękkimi dłońmi przemierzał jej uda, które z każdą chwilą przejmowały żar podniecenia. Wykrzywieni w miłosnej ekstazie trwali tak dopóki Levener nie wystrzelił dając tym samym upust swojemu pożądaniu. Erika w tym czasie wydawała z siebie niezliczone ilości odgłosów, z czego każdy o innej modulacji i natężeniu. Gdyby przypuszczać, że jej jęki trwały tak długo jak jej orgazm, to nie jedna kobieta mogłaby pozazdrościć takiego kochanka.

Jednak kilka miesięcy temu coś ich rozłączyło. Levener miał dni podczas których nie wracał do domu. Erika podejrzewała, że wrócił do nałogu. Uwodził bezbronne kobiety, a gdy te tonęły w morzu ekstazy wbijał swoje ostre i lśniąco białe kły w ich szyję, zaspokajając w ten sposób swój wewnętrzny instynkt. On jednak twierdził, że jak każdy mężczyzna potrzebuje swobody i razem ze znajomymi włóczy się po spelunach, których bywalcami byli przeważnie nieumarli i wszelkiego pokroju męty zamieszkujące dystrykt graniczny. Erice taka sytuacja nie odpowiadała. Zerwała z Levenerem i pomimo wewnętrznego bólu, który przypominał palący ją od wewnątrz ogień nie dała mu drugiej szansy. Próbowała o nim zapomnieć, jednak każda noc sprawiała iż przed oczami widziała jego nagie ciało, które już za chwilę miało jej dotknąć.

- Nie przeszkadzaj sobie – powiedział widząc wyraźnie nie zadowoloną Erikę
Kobieta podeszła do biurka i chwyciła butelkę z jakimś płynem regenerującym organizm po wysiłku. Wzięła kilka głębokich łyków, po czym otarła czoło z potu swoim ulubionym ręcznikiem.
- Co ty tu robisz? Kto Cię wpuścił?
- Zapominasz chyba, że mam pewne zdolności, które pozwalają mi, powiedzmy sobie szczerze, namieszać trochę w ludzkim umyśle
- Czego chcesz? – zapytała nie zbliżając się do niego ani na krok
- Popatrzeć na Ciebie, porozmawiać
- Nie mamy o czym
- Fajnie ci to wychodzi – powiedział nieudolnie naśladując jej ruchy widziane na symulatorze
- Wyjdź stąd. Jak cię zobaczą możesz mieć problemy
- Zakład, że nie zobaczą?
Przeszkodził im dzwonek telefonu, który rozszedł się po całym pomieszczeniu błyskawicznie i mało brakowało a przyprawiłby wszystkich o ból głowy.
- Erika, słucham – podniosła słuchawkę najszybciej jak się dało – Tak jest kapitanie. Już idę.
Odłożyła słuchawkę i szła w kierunku wyjścia.
- Może jednak pogadamy?
- Uwierz, że nie mamy o czym
Przestąpił próg swojego gabinetu i spojrzała na Levenera.
- Komputer. Czujnik ruchu za dziesięć sekund
Usłyszeli ciche pikanie odliczające pozostały czas. Erika uśmiechnęła się do byłego kochanka i wyszła z pokoju. Levener pobiegł za nią. Gdyby został w pokoju, mógłby nie wyjść żywo z sytuacji, która mogła zaistnieć po włączeniu się systemu alarmowego. Nie wiadomo jednak, czy Erika rzeczywiście chciałaby skrzywdzić Levenera.
Podeszła do windy i wezwała ją. Wampir chwycił ją za ramię.
- Daj mi jeszcze jedna szansę – poprosił
- Nie zasłużyłeś na nią – powiedziała wchodząc do windy
- Proszę...
- W czymś pomóc Eriko? – zapytał strażnik, który właśnie do nich podszedł.
Levener przesunął przed jego oczyma otwartą dłoń, które natychmiast nabrały niemego wyrazu. Gest powtórzyła Erika. Strażnik potrząsnął głową i spojrzał normalnym wzrokiem na policjantkę i jej znajomego.
- Tez to znam – powiedziała zadowolona – a ten pan już wychodzi – oznajmiła strażnikowi
Levener był zły. Jego twarz natychmiast przybrała wyrazu, przed jakim nawet największy łotr czuł respekt.
- Tylko bez żadnych numerów – szepnęła do niego wchodząc do windy

Prawie wbiegła do sali zebrań. Natychmiast wszystkie oczy zwróciły się w jej kierunku. Szef wydziału antynarkotykowego, który jednocześnie był jednym z nieumarłych pracujących na komisariacie zaśmiał się w głos i natychmiast zasłonił się leżącą przed nim kartką. Zwrócił na siebie uwagę, przez co Erika miała chwile czasu aby spojrzeć na siebie i zdać sobie sprawę co tak rozśmieszyło jej kolegę. Natychmiast zdała sobie sprawę, że weszła tutaj tak ubrana, jak była, gdy kazano jej przyjść. Miała na sobie czarne obcisłe getry, które już od kilku lat nie były w modzie, oraz grube szare skarpety i buty a’la trampki. Jej piersi, którymi zachwycała nie jedno męskie istnienie, obojętnie jakiej rasy, zasłonięte były białawą, cienką koszulką, która kończyła się kilka centymetrów nad pępkiem.
- Widzę, że korzystałaś z symulatora – powiedział Gordon, który pełnił funkcję szefa policji Archangel już od ponad dziesięciu lat (5420 dni – przyp. Autor). Jego siwe włosy, które otaczały łysawy środek głowy wyglądały śmiesznie. Jednak respekt wzbudzały głęboko osadzone, czarne oczy otoczone grubymi siwymi brwiami.
- Tak. Przepraszam, ale nie zdążyłam się przebrać
- Nie szkodzi. Siadaj.
Szybko znalazła wolne miejsce obok Gordona i zasiadła przy stole. Gordon chwycił leżącego przed nim pilota i włączył projektor hologramowy. Momentalnie, nad centralną częścią stołu pojawił się trójwymiarowy, doskonałej jakości obraz. Przestawiał młodego mężczyznę leżącego w kałuży krwi. Jego czaszka była zmiażdżona a z oczodołów wypływała przerażająco ciemna ciecz, która łączyła się z brunatną krwią wyciekającą z tego, co zostało z jego nosa. Ciężko było rozróżnić czy kremowe kawałki „czegoś” znajdującego się w jego włosach było kawałkami czaszki czy może mózgiem, który w wyniku uszkodzenia głowy opuścił miejsce, w którym powinien się znajdować. Oberwana warga odsłaniała zęby, które przejęły już barwę krwi. Obok głowy znajdował się odcięty język. Obraz oddalił się i ukazał całe ciało, które było makabrycznie poturbowane. Chłopak wyglądał jak worek treningowy Khala Linnusa – obecnego mistrza boksu. Na rękach widoczne były śladu po cięciu czymś ostrym. Podarte spodnie odsłaniały dziury w ciele, z których cały czas wypływała krew. Na klatce piersiowej widniał nakreślony ostrym narzędziem kwadrat, podzielony na trzy trójkąty, z czego środkowy a jednocześnie największy miał wyryty po środku krzyż.
- Abraham Tyrianni, człowiek. Wiek dwanaście lat. Adres nieznany. Często widywany w okolicach dworca głównego – mówił Gordon – według powszechnej opinii był ćpunem. Znaleźliśmy go dzisiaj rano. Ciało makabrycznie poturbowane. Język ucięty znaleziony obok ciała. Na klatce piersiowej wyryty symbol, którego nie potrafimy zidentyfikować. Na szyi znalezione ślady po ugryzieniu
- A więc to wampir? – zapytał jeden z policjantów
- Możliwe. Jednak nie jesteśmy pewni. Mamy kilka tropów, którymi trzeba się zająć
Kończąc zdanie wyciągnął z pod stołu worek z kilkoma skrawkami różnokolorowego materiału i rzucił go na stół.
- Trib – zwrócił się do nieumarłego – zajmij się przesłuchaniem reszty świadków
- Tak jest szefie – odpowiedział
- Erika – położył przed nią worek – to zadanie dla ciebie
- Nie rozumiem?
Otworzył worek i rękoma zabezpieczonymi rękawiczkami rozłożył skrawki przed Eriką.
- Co powiesz o ich właścicielu?
- Mam wywołać wizję? – zapytała zdziwiona
- Tak? Coś w tym dziwnego?
- Dawno tego nie robiłam
- Skoro potrafisz zamienić człowieka w żywą pochodnię i zabijasz wrogów wyciągając w ich kierunku rękę to myślę, że z wywołaniem wizji nie pójdzie ci ciężko
- Gordon...
- Przygotuję kabinę
Wstał i wyszedł z sali.
- Kurwa mać – krzyknęła za nim – nie potrafię
- Poradzisz sobie – Tyr, jej kolega poklepał ją po ramieniu
- Dupa – powiedziała zła – odjebało mu? Ostatni raz przywoływałam wizję wieki temu. Nie poradzę sobie
- Nie obraź się – szepnął Tyr – ale odkąd Levener od ciebie odszedł stałaś się oziębłą suką
Wyszedł. Po chwili Erika została sama w sali. To co ją dotknęło, to zdanie, że to Levener od niej odszedł. Jednak naprawdę, to ona wyrzuciła go za drzwi. Nie poprawiła jednak Tyra. Wiedziała, że i tak nie uwierzy kobiecie, a tym samym ponownie stanie się obiektem nieustających plotek.

Rozejrzała się dookoła, po czym wyszła.
- Kabina gotowa – zaczepił Erikę jeden z pielęgniarzy.
Opieka medyczna była potrzebna była przy wywoływaniu wizji, ponieważ było to związane z obcowaniem czynnikami paranormalnymi, które niekiedy powodowały zaburzenia w parametrach życiowych „nadajnika” jakim miała być teraz Erika. Spokojnym krokiem weszła do kabiny i usiadła w fotelu. Kabina była wykonana ze szkła. W środku znajdował się fotel, na którym siadała osoba wywołująca wizję. Nakładała specjalne rękawice i okulary. To co widziała po przywołaniu wizji wyświetlał projektor holograficzny po środku sali.
- Jestem gotowa – powiedziała powoli
Fotel się delikatnie rozsunął pozwalając Erice przyjąć wygodniejszą pozycje. Okulary włączyły się co było widać po zielonej łunie jaką szło zaobserwować pod oczami Eriki. Rękoma ubranymi w rękawice chwyciła fragment materiału i zaczęła go dokładnie dotykać. Hologram zaczął błyskać, by po chwili pokazać jasną kulę. Kilkakrotnie przechodziły przez nią ciemne plamy, jednak dość szybko znikały. Za którymś razem hologram również znikł. Erika powróciła do pozycji siedzącej i zdjęła okulary.
- Nie dam rady – powiedziała zmęczona
- Eriko – prosił Gordon – spróbuj raz jeszcze. Wiesz jakie to dla nas ważne. Ostatni raz
Dziewczyna spojrzała na niego i szybkim ruchem nałożyła okulary. Jasna kula ponownie zmaterializowała się z projektora. Erika mocno ścisnęła materiał. Nagle obraz pokazał młodą kobietę, leżącą nago na łóżku. Męska ręka pieściła jej szyję i po chwili zjechała na duże i krągłe piersi, które lśniły w świetle wpadającego przez okno księżyca. Dziewczyną zniewoliła rozkosz. Stękała zmysłowo co jakiś czas. Obraz był widoczny z poziomu mężczyzny więc nie można było dokładnie określić co tam się działo.
Nastąpiła seria szybkich migawek, lekko niewyraźnych, przedstawiających kobietę w różnych pozach. Chwilę później męskie dłonie spowite krwią zdominowały obraz. Ciało mężczyzny prawdopodobnie upadło na ziemię gdyż obraz się zatrząsł i pokazywał wszystko z poziomu leżącego człowieka. Przed nim upadł język. Erika w tym momencie krzyknęła.
- Tętno 180. Ciśnienie wzrasta. Odłączam ją – zawołała sanitariuszka
- Jeszcze chwila – nakazał Gordon
- Ale...
- Chwila – wrzasnał
Dłoń na obrazie próbowała chwycić leżący obok język, jednak czyjaś noga ją przydepnęła. Widać było kopniak w twarz. Zamglony obraz pokazał jeszcze odchodzącą postać po czym zniknął.
Sanitariuszka odłączyła Erikę i wyprowadziła ją z kabiny. Położyła ją na podłogę. Z jej ust leciała stróżka krwi. Sanitariuszka przesunęła nad nią czymś na kształt telefonu komórkowego z dużym wyświetlaczem.
- Nic jej nie będzie. Ale musi odpocząć
Gordon spojrzał na lekarkę po czym wyszedł. Na jego twarzy widoczna była złość. Erika powoli otwierała oczy.


--------------------
"300 Minut" - Amatorski Serial Sensacyjny

Me llaman la Agrado, porque he intentado siempre hacer cada uno ojos formados una almendra más agradable de la vida (...), 80 miles, silicón en labios, frente, mejillas, caderas y el asno... el litro cuesta sesenta mil Pesetas... que usted lo agrega para arriba, porque paré el contar... Tits? Dos. No soy ningún monstruo. Setenta por cada uno, pero éstos se han despreciado completamente. Me costó mucho para ser auténtico. Pero no debemos ser baratos en respeto a la manera que miramos. Porque una mujer es más auténtica más ella mira como qué ella ha sońado para se.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic
  15.06.2004 16:47
dodo   No poprostu świetne - słów brak :D na zachętę: :...   04.12.2006 00:25
loonatyk   Podoba mi się to, poczułem się wciągnięty. Moż...   15.06.2004 17:32
Empire  
  15.06.2004 18:28
muszka Me   Co do opowiadanka, to już mówiłam, że mi się p...   15.06.2004 18:39
Eva   Oj, podoba mi sie =) Natknelam sie na wiele (o...   15.06.2004 18:53
Empire   Mucha czepiasz się szczegółów a każdy wie o co...   15.06.2004 19:06
Eva   Czytalam Ann Rice, ale przecie nie bedziemy si...   15.06.2004 19:09
muszka Me   Emp, nie drażnij mnie XD Zabrakło mi słowa po ...   15.06.2004 19:15
Agrado  
  15.06.2004 19:18
Ellie   Agrado i Musz mają chyba rację co do tego Eric...   15.06.2004 21:38
Empire   ehh facet facet =P wiesz co, żebyś się jeszcze...   15.06.2004 22:28
Agrado   Zostanę za namową przyjaciół spokojny =D Ty z...   15.06.2004 22:52
Agrado   II Leżała w gabinecie lekarskim podłączona do k...   16.06.2004 19:07
Ellie   Tamten part bardziej mi się podobał, w tym mał...   19.06.2004 19:09
Agrado   III Mężczyzna nie wyglądał zbyt ciekawie. ...   19.06.2004 21:44
Ellie   Part mi się podobał. Było parę błędów, ale ten...   22.06.2004 18:50
Agrado   Widocznie nie opisałem dokładnie, ale włożyła....   22.06.2004 23:10


Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 18.06.2025 00:47