Tibi Et Igni, SpecjalnaDedykacja
Cz.1 DlaCzłonkówTFM!
oferta kolonii Harry Potter Kolonie dla dzieci Travelkids | Szybki i bezpieczny 24h | ![]() ![]() ![]() ![]() |
Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
Tibi Et Igni, SpecjalnaDedykacja
Cz.1 DlaCzłonkówTFM!
Tenebris69 |
![]() ![]()
Post
#1
|
![]() Uczeń Hogwartu Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 228 Dołączył: 05.10.2004 ![]() |
Na
początku miał to być jedno odcinkowy ff. Zmieniałm jednak zdanie. To będzie
taka krótka seria "Tibi et igni".
Tibi et igni* 1 Śpij... Zamknij oczy... Śnij... Śnij...** Pierwsze wspomnienie Ciebie jest tak wyraziste, że nie raz dziwiłem się, że pamiętam każdy szczegół. Leżałaś na kanapie. Twoje kasztanowe włosy rozsypały się na szkarłatnym obiciu, a w ręce zwisającej z oparcia trzymałaś podręcznik od eliksirów. Nie wiem co skłoniło mnie, że podszedłem do Ciebie. Na pierwszy rzut oka byłaś przecież taka sama jak wszystkie inne pierwszoklasistki. Dla innych, ale nie dla mnie. Czasem zastanawiałem się co przykuło wtedy moją uwagę. Nie mogłem do tego dojść przez wiele lat aż któregoś dnia zrozumiałem. To był Twój uśmiech. Uśmiechałaś się śpiąc na tej nieszczęsnej, noszącej ślady wiekowego użytku kanapie. Wyjąłem Ci książkę z ręki i przykryłem kocem. Zamruczałaś przez sen ale się nie obudziłaś tylko naciągnęłaś na siebie koc i zwinęłaś się jak kot. Nie znałem Cię, a mimo to poczułem, że coś mnie z Tobą wiąże. Kiedy wróciłem do dormitorium jeszcze tego samego wieczoru dowiedziałem się od Jamesa, że nazywasz się Lily Evans. Nie, nie pytałem się o to. Temat sam jakoś zszedł na pierwsze klasy i gdy Syriusz zaczął żartować czy któremuś z nas podoba się jakaś nowa Gryfonka James z rumieńcem na policzkach przyznał się i powiedział nam o Tobie. Syriusz zaczął się podśmiewać, że zawraca sobie głowę jakaś małolatą lecz sam gdy kilka lat później zainteresował się Dorcas to rok różnicy przestał mu przeszkadzać. Odbiegłem jednak od tematu. Przez wiele miesięcy obserwowałem Cię z daleka. Widziałem jak James próbuje zwrócić na siebie Twoją uwagę, a Ty bezustannie od niego uciekałaś. Rozumiałem Cię. James był porywczy i niezorganizowany. Strasznie chciał się popisać przed wszystkimi i to chyba to było przyczyną tego, że przez sześć lat zdążyłaś go znienawidzić. A może tak Ci się tylko wydawało? Dla mnie jednak zawsze byłaś... miła. Pamiętam jak wieczorami czasem odrabialiśmy razem prace domowe z dala od rozpraszających śmiechów i wygłupów trzech z Świętej Czwórki Huncwotów. Wiedziałaś, że jestem jednym z nich. Na pewno nie tak jak Łapa czy Rogacz ale byłem. Mimo wszystko lubiłaś mnie i szanowałaś. To zawsze mnie mówiłaś „cześć” na korytarzy ostentacyjnie wymijając Jamesa. Czasem myślę, że miał do mnie o to żal. Nie, nie podobałaś mi się jako kobieta. Byłaś bardzo ładna ale nie tego w tobie szukałem. Chciałem znaleźć zrozumienie i wsparcie w twoich oczach. Nie wiedziałaś jak bardzo go wtedy potrzebowałem. Każda zbliżająca się pełnia niosła ze sobą strach i przerażenie. Nie mogłem Ci tego powiedzieć ale któregoś dnia sama się dowiedziałaś. Tak... To była chyba twoja trzecia, a moja czwarta klasa Hogwartu. To stało się tak nagle, przez przypadek. Za dużo powiedziałem i domyśliłaś się w ciągu kilku sekund kojarząc fakty. Byłaś bystra. Bystra i cholernie inteligentna. Teraz wydaje mi się, że to był jeden z najlepszych dni w moim życiu. A ja będę twym aniołem... Twą radością, smutkiem, żalem... Od tamtego momentu zostałaś moim aniołem stróżem. Przyjęłaś inna taktykę niż moi przyjaciele. Zamiast omijać z daleka rozmowy na t e n temat zmuszałaś mnie do nich. Powoli zacząłem się przyzwyczajać i akceptować to kim jestem. James, Syriusz i Peter nie zdawali sobie sprawy jak bardzo jesteś mi bliska. I jak mi pomogłaś. Zajęci robieniem dowcipów Severusowi nie zwracali uwagi na to co robię, kiedy oni podkładają w ślizgońskim dormitorium żabi skrzek pod prześcieradła. W końcu gdy nadszedł mój ostatni rok nauki w Hogwarcie James bardzo się zmienił. Syriusz z reszta też. Obaj wydorośleli. Chyba zrozumieli w końcu, że ich żarty tylko im wydają się śmieszne, a może po prostu dla nich tez przestało to być zabawne? Zaczęłaś bardziej przychylnie patrzeć na Jamesa i zanim się obejrzałem byłaś jego dziewczyną. Miałaś na niego naprawdę duży wpływ. Cieszyłem się z tego, że to jest właśnie on. Koniec końcem był w porządku. Miałem pewność, że cię nie skrzywdzi. Któregoś dnia zapytał mnie skąd ja Cię tak dobrze znam. Odpowiedziałem: „Miej serce i patrz w serce, James. Zobaczysz wtedy wiele rzeczy”. Nie wiem czy zastosował się do mojej rady ale mam nadzieję, że przynajmniej się nad tym zastanowił. Kiedy skończyliśmy szkołę przeprowadziłem się do małego mieszkanka w Londynie. To mi w zupełności wystarczyło. James proponował mi zamieszkanie razem z nim w Dolinie Godryka ale odmówiłem. Wiedziałem, że czeka na Ciebie. I rzeczywiści. W niecałe dwa lata później byłem świadkiem na waszym ślubie. Pamiętam jaki byłem dumny stojąc za wami, kiedy przyrzekaliście sobie miłość i wierność do końca życia. Taki był układ: ja – świadkiem, Syriusz – chrzestnym waszego ewentualnego potomka. I rzeczywiście. Trzydziestego pierwszego lipca przyszedł na świat mały Harry Potter. Pomimo tego, że miałaś na głowie dziecko i cały dom, bo James znikał na całe dnie w Ministerstwie, nie zapomniałaś o mnie. Byłem częstym gościem w waszym domu i spędziłem mnóstwo czasu na rozmowach z Tobą. Prosiłaś mnie, żebym został z Harry’m gdy musiałaś gdzieś wyjść, a godziłem się na to z największą radością. Uwielbiałem tego małego. Był taki zabawny i taki podobny do Jamesa! Tylko oczy miał po Tobie. Oczy w których widzę Twój cień do dziś. Będę gwiazda na twym niebie... Będę zawsze obok ciebie... Nie mogłem uwierzyć, kiedy Syriusz blady na twarzy aportował się przed moim mieszkaniem i wykrztusił, że słyszał o wypadku w Dolinie Godryka. Już wtedy powinienem się zorientować, że jest niewinny. Ale nie. Sam siebie przekonywałem, że to ty. Chciałem zrobić wszystko byleby tylko nie dopuścić do siebie myśli, że gdybym był bardziej czujny to teraz czekalibyście na mnie w domu. Tak... Dziś są twoje czterdzieste urodziny. Nie wiem czy to coś da. Nie wiem czy usłyszysz to co czytam stojąc nad kamienną, marmurową płytą z wygrawerowanym napisem: Lilian Evans; 16.08.1964. - 31.07.1988. Nie wiem. Pamiętam jednak twoje ostatnie zdanie skierowane do mnie. Wychodząc spytałem Cię czy to wszystko kiedyś się nie skończy. Bo przecież nic nie trwa wiecznie. Nawet przyjaźń. Odpowiedziałaś, że nie wiesz ale Ty zawsze będziesz przy mnie. Trzymam Cię za słowo. Do zobaczenia, Lily. Remus KONIEC * Tibi et igni – Dla ciebie i dla ognia (łac.) ** Fragment „Kołysanki” Farby Ten post był edytowany przez Tenebris69: 30.10.2004 15:37 -------------------- ![]() |
![]() ![]() ![]() |
Kontakt · Lekka wersja | Time is now: 14.05.2025 23:02 |