Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> „Róża Gryffindoru czyli Hogwart Love Story” [zak], (obłąkana opowiastka poza serią)

Toroj
post 28.12.2003 04:11
Post #1 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 72
Dołączył: 22.12.2003

Płeć: Mężczyzna



„Róża Gryffindoru czyli Hogwart Love Story”
(napisała Toroj – to były tylko dwa piwa...)
Draco Malfoy skradał się powoli między bujnymi krzewami przepysznych róż japońskich w Hogwarckim ogrodzie. Jego serce tłukło się rozpaczliwie w klatce jego... klatki piersiowej oczywiście. Czuł pierwsze młodzieńcze uczucie. Kochał! Kochał! Ach, jak kochał... Pewnego stresu dostarczał mu fakt, że nie wiedział kogo właściwie kocha, ale tak w ogóle stan był nawet dość przyjemny. I na pewno nie miało to nic wspólnego z tym, czego dziś nawdychali się na lekcji Eliksirów. Swoją drogą, Draco dopiero teraz, po tylu latach zorientował się, że stary Snape jest całkiem atrakcyjnym facetem. Przez chwilę nawet rozważał czy nie napisać romantycznego sonetu o warzeniu eliksirów, ale potem zrezygnował, gdyż nie mógł znaleźć rymu do „żabia noga”.
Nagle Draco ujrzał między różami dwie zgrabne kobiece pęciny, obleczone w parę czerwonych skarpetek, przy czym jedna z nich była frywolnie i nader uwodzicielsko opuszczona.
- Czy wiesz, o piękna, że czerwień jest barwą miłości? – rzekł Draco tkliwie do skarpetki. Odpowiedzi się nie doczekał, może dlatego, że skarpetki na ogół są mało rozmowne. Wzrok Malfoya juniora podążył w górę, rejestrując po drodze kobiece kolana (fascynujące), spódniczkę w szkocką kratkę (cudowną) naręcze książek (obłędnie kanciastych, bibliotecznych i takich... bardzo... książkowych) a ponad nimi oblicze TEJ absolutnie wyjątkowej Hermiony Granger... które aktualnie było wzruszająco zalane łzami. Serce Dracona podskoczyło jak żaba (do której nie mógł znaleźć rymu) i młodzieniec doznał olśnienia. Całe jego wnętrze, jaźń, ego, duszę, tudzież bardziej materialne utensylia w rodzaju wątroby i trzustki... i co tam jeszcze miał w środku, wypełniła ONA. Był piękny, majowy dzień 1996 roku, a dziedzic Malfoyów – motto rodu „Draco veritas sapiens aqua minerale” – znalazł sens życia.
Hermiona zerknęła na chłopca, klęczącego rycersko u jej stóp, po czym na nowo wybuchnęła rozdzierającym łkaniem, płynącym z głębi jestestwa.
- Ukochana!!! – ryknął Draco i ucałował brzeg spódniczki w szkocką kratkę. – Ukochana, kto cię skrzywdził!?
- Jeeesteeem nieeeszczęęęśliiiwaaaa... – wyznała panna Granger, opadając wdzięcznie na ogrodową ławkę w pozie romantycznej, przy czym nieco przeszkadzały jej podręczniki, więc dyskretnie odłożyła je na bok i załamała ręce. – Nikt mnie nie kocha!!
- To znaczy mama i tata mnie kochają – dodała rzeczowo. – I Krzywołapek...
- Ale to jest straszne, żeby być obiektem uczuć koootaaaa... – zaszlochała znowu.
- Ja cię kocham!!! – sprostował natychmiast Draco, zastanawiając się, gdzie do tej pory miał oczy, skoro nie docenił zalet tej olśniewającej dziewczyny, z którą przecież spotykał się dzień w dzień podczas posiłków i na lekcjach. Co prawda jej pochodzenie zostawiało wiele do życzenia, ale jakże romantyczne i słodkie będzie wspólne przezwyciężanie trudności w postaci obiekcji rodzicieli. A finał miłosnej epopei zapowiadał się tym bardziej atrakcyjnie, że będą poprzedzały go przelotne spojrzenia, ukradkowe uściski dłoni, listy kipiące uczuciami, pozostawiane w podręcznikach i tajne spotkania w uroczych zakątkach Zakazanego Lasu... no, chyba żeby padało.
- Ron mnie nie rozumieeee... – ciągnęła Hermiona, czarująco smarkając w chustkę. – Z nim można rozmawiać tylko o tej głupiej grze na miotłach...
Przez dwie sekundy męskie ego szukającego Slytherinu uniosło się oburzeniem, ale zaraz jego błękitne oczy na nowo zasnuła mgła niekontrolowanej namiętności.
- Ciągle gada tylko o tych całych Armatach... niech się ożeni z całą drużyną, idiooootaaaa.... – płakała Hermiona. – A Harry nie lepszy... kradnie mi szminki, kretyn... przecież wie, że mu niedobrze w moich kolorach.
- Kretyn – przyświadczył Draco żarliwie. – Bruneci powinni malować się na wiśniowo.
Przez chwilę widział oczami wyobraźni Pottera z wargami pokrytymi wiśniową szminką i zrobiło mu się gorąco. Może lepiej karminowa... nie, wiśniowa, pod kolor tych przenikliwych, jasnozielonych oczu. A blizny są takie męskie... O, belle piccolo bianco cappucino!
Malfoy junior porwał dłoń swej bogdanki i, nie mogąc się opanować dłużej, zaczął obsypywać ją pocałunkami, systematycznie kierując się w stronę łokcia.
- Bella! Belissima! Tesco certissimo cuore mio svendita!
- Uwielbiam włoski... – szepnęła Hermiona omdlewająco. – Jeszcze...
- Pizza ragazza diavolo. Pregare mi dica dove stazione! – produkował się Malfoy. – Vinaigrette o la mer, geant cinema mon amour...
- Francuski też może być – stwierdziła dziewczyna, przeczesując palcami jego czuprynę. – Masz piękne włosy. Czy to naturalny blond?
- Si, siniora – potwierdził gorliwie Draco. – Uwielbiam cię, gryfońska różo, mój aniele!
- Masz cudowne oczy... i jesteś taki TAKI męski, dlaczego nie widziałam tego wczesniej? – zdumiała się Hermiona. – Masz włosy na piersiach? – spytała szybko.
Malfoy usiłował demonstracyjnie rozerwać szatę, ale była z tkaniny wyjątkowo dobrego gatunku, więc po chwili bezskutecznej szarpaniny postanowił jednak rozpiąć guziki.
- Mam włosy wszędzie... – wymruczał gorąco. – Jestem twoją bestią, moja lwico. Jestem włochatym wężem...
- Na miłosierdzie Boże! Co to za brednie?! – wrzasnęła profesor McGonagall, stając za nimi. – Co się tu dzieje!? Granger! Malfoy!!
- Kocham ją! – oznajmił z mocą Draco (wciąż na klęczkach). – Jest moją jedyną miłością. Moją muzą, moim gołąbkiem, zdrowiem i pokojem, i przedpokojem oraz garderobą przy sypialni... – czuł, że coś chyba nie tak idzie, więc wyciągnął oskarżycielsko palec w stronę wicedyrektorki. – Precz, stara kobieto! Nie nękaj kochanków, co pod jaworem składają głowy na róż posłaniu! Albowiem czynić będziemy pokój między Lwem a Wężem!
- Czyli? – spytała McGonagall z lodowatym spokojem.
- Ożenię się z nią – wyjaśnił Draco.
- Si – potwierdziła tkliwie Hermiona, całując go w ucho.
- To się jeszcze okaże – rzekła profesorka złowróżbnie, wyciągając różdżkę w stronę Malfoya. – Drętwota!
Dwie minuty później lewitowała ogłuszonego chłopaka w stronę szpitala, trzymając go krzepko za kołnierz. Za nimi kroczyła łkająca w rozpaczy Hermiona, usiłująca rozdzierać szatę oraz posypywać głowę prochem, co było utrudnione z powodu idiotycznej czystości, panującej na brukowanym dziedzińcu.
*
- Czy jesteś w stanie mi wyjaśnić, dlaczego wszyscy piątoklasiści z Gryffindoru i Slytherinu zachowują się jak po orgii narkotycznej? – pieniła się ze złości wicedyrektorka, spacerując w tę i nazad przed biurkiem Mistrza Eliksirów. – Zastałam najmłodszego Weasleya, jak oświadczał się portretowi przy wejściu do wieży. Potter i Zabini pobili się o względy Parkinson, a Malfoya przyłapałam w ogrodzie, jak dobierał się do Granger! Podobno coś wydarzyło się na lekcji Eliksirów, Severusie.
Snape wodził za nią zamglonym wzrokiem.
- Och, nic specjalnego – rzekł z łagodnym uśmiechem. – Longbottom jak zwykle wysadził swój kocioł, a poza tym nic nie zaszło. Czy wiesz, że wyjątkowo do twarzy ci w zielonym, Minerwo?
McGonagall zastygła jak woskowa figura. Snape wysunął się zza biurka z kocią zwinnością.
- Zawsze uważałem, że jesteś fascynująca, Minerrrrwo... – zamruczał jak wielki kocur.
Z podziwu godnym refleksem profesorka Transmutacji porwała ze stołu ciężkie tomiszcze „Die mittelalterlich Elixier” i przydzwoniła nim Snape’owi w głowę. Zanim zdołał pozbierać się z podłogi, już więziły go magiczne sznury.
- To tylko dla twego dobra, Severusie – zapewniła go McGonagall.
- Taka piękna i taka okrutna... – odezwał się Snape, wciąż sielsko uśmiechnięty. – Dręcz mnie, o bogini. Jestem twoim niewolnikiem. Wychłostaj mnie za karę!
- Sev, zamknij się!
- Jak mam milczeć, gdy ma dusza wyje z tęsknoty!? Meine Göttin der Liebe! Der grüne Diamant! Dajmy upust uczuciom, schön Hexe!
McGonagall ewakuowała się przezornie z pomieszczenia, ścigana namiętnymi okrzykami po niemiecku. W korytarzu lochów spotkała Albusa Dumbledore’a.
- Sytuacja na górze chyba w miarę opanowana – zawiadomił ją dyrektor. – Poppy najbardziej zagrożonym podała eliksir uspokajający. Harry i Zabini nadal się kłócą, ale teraz o chomika, więc chyba idzie ku lepszemu.
Popatrzył z zastanowieniem na profesorkę.
- Czy już ci kiedyś mówiłem, że masz piękne oczy, Minerwo?
McGonagall bez słowa porwała go za rękaw i siłą wywlokła z lochu na górę, po czym przy wejściu dwoma dobranymi zaklęciami wyczarowała wielką tablicę ostrzegawczą z napisem: STREFA SKAŻENIA MAGICZNEGO. WSTĘP WZBRONIONY AŻ DO ODWOŁANIA.

Koniec, ciągu dalszego nie będzie.






--------------------
I'm snaper, no mercy, no potters
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic
  29.12.2003 17:10
Marion   Chyba nie musisz jeździć po całej Polsce ......   29.12.2003 17:58
muszka Me   To jest niesamowite, jak Ty piszesz, Toroj =) ...   29.12.2003 18:46
Tajemnicza   Ortografia była specjalna   29.12.2003 19:43
Thrill   Miałam strasznie zrypany humor, miałam doła i ...   29.12.2003 20:21
Mordoklejka   Przez momencik myślałam, że to kolejne nudne r...   29.12.2003 21:25
Kira   buahaha!! świetne.. po prostu świetne ...   30.12.2003 12:55
Pensy Nocard   Cudowny ff Marta Potter   Wielkie very big LOL !!!! czytalam...   26.08.2006 06:36
Mordoklejka  
  09.01.2004 22:51
Seiya   wyłamie sie...tzn. fick calkiem mi sie podobal...   09.01.2004 23:01
Toroj   Seiya, ty ponuraku Ellie   Bardzo ale to bardzo mi się podobało. A przy o...   13.01.2004 15:48
Mordoklejka   Mogłabym wymyslić nawet dalszą część, bo akura...   14.01.2004 13:56
Toroj   Dobry dowcip jest wtedy dobry, kiedy nie opowiada ...   03.04.2004 22:04
Syriiuszka   wiecie, w sumie to nawet chciałam pochwalić tego f...   30.04.2004 20:21
Kiniulka   Hihihihi ... Supcio fick .. ten humorek ... he...   27.05.2004 21:14
Child   Heh - rozczaruję cię, ale Toroj wyraźnie napis...   27.05.2004 22:36
Kiniulka   Ups .. ikar   Buahahahha - niessamowite   30.05.2004 15:28
Eowina   Bardzo fajny fanfick.Nie które sceny są strasznie ...   19.06.2004 00:21
Anita   Super, świetne, genialne... Przydałoby się zał...   19.06.2004 14:39
Lamenthia   Twoje opowiadanie własnie to, Toroj jest umies...   20.06.2004 12:49
Zanthia   Ffick niezły , ale i tak nic nie przebije Twoj...   20.06.2004 13:24
Zanthia     20.06.2004 13:32
Lamenthia   Chodziło mi o to że to opowiadanie Toroj, któr...   21.06.2004 20:14
Hungarian Horntail   yyyy...no mozna powiedzieć, że niepowterzalne ...   23.06.2004 19:05
daigb   zgadzam sie z poprzednikami....super, po prostu ...   23.06.2004 19:29
Aeth   Mnie najbardziej podobała się McGonagall wspól...   23.06.2004 19:32
KaFeCkO   Nooormalnie wypas Child   nastepnej częsci nie będzie - czytajcie ludzie...   23.06.2004 20:47
Jupka   LoL! :D :lol: czytałam to na obornikach... U...   13.07.2004 17:53
Ciasteczko   no ja myślałam że umre ze śmiechu :P! fanta...   26.01.2006 17:36
Ines   Normalnie się popłakałam ze śmiechu... świetne to ...   17.06.2006 15:20
Kara   Bardzo fajne Toroy twoje jednopartówki są najlepsz...   20.06.2006 12:15
edo   Bardzo dobre. Fic napisany zgrabnie, zabawnie, nie...   04.07.2006 00:45
Marta Black   to jest super !!! ja sie prawie :cry:...   08.07.2006 02:10
kanalia   Genialne!! dawno sie tak nie uśmiałam. Zwł...   21.08.2006 04:00
Jenny   super super :D   22.09.2006 15:42
Bawetta   prawie spadłam z krzesła :milka: :milka: :milka...   28.09.2006 18:40
moniczka   Az milo czytac cos takiego, nawet bardzo bym rzekl...   04.10.2006 21:28
Muchomorek   Buhahaha! Padłam i ledwo pozbierałam swoje mar...   25.08.2009 19:23
em   muchomorku ty... nekrofilko Napisano 04.10.2006 2...   25.08.2009 21:40


Closed TopicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 27.04.2024 21:51