Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Mój Przyjaciel Zabini

MathildaBoom
post 23.08.2012 18:44
Post #1 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 46
Dołączył: 22.08.2012

Płeć: arbuz




Pierwszy raz publikuję jakiekolwiek opowiadanie dlatego sama do końca nie jestem przekonana czy to dobry pomysł.
Może jak komukolwiek przypadnie do gustu to i będę miała odwagę w rzucić dalsze części. Otwarta jestem na wszelką krytykę i opinie.

Mój przyjaciel Zabini
Dont you ever, dont you ever
Stop being dandy, showing me youre handsome
Dont you ever, dont you ever
Stop being dandy, showing me youre handsome

Prince charming
Prince charming
Ridicule is nothing to be scared of
Dont you ever, dont you ever
Stop being dandy, showing me youre handsome



ROZDZIAŁ PIERWSZY
Pułapka

cz1

- Słuchaj Zabini – warknęła Hermiona czując, że jest na skraju załamania psychiczno nerwowego i zaraz po prostu wybuchnie płaczem z bezradności. – Proszę cię tylko o jedno, rusz swoim rzekomym mózgiem i wymyśl coś żeby nas stąd wydostać. Bo już dłużej tak nie wytrzymam. Wszystko mnie boli – cicho jęknęła czując lekkie mrowienie w dłoniach.

Z twarzy Blaise nie znikał szyderczy uśmieszek co jeszcze bardziej irytowało młodą Gryfonkę. W przeciwieństwie do niej, bawiła go ta cała sytuacja w jakiej się znajdował. W końcu nie na co dzień ma okazje być sam na sam z tak "przeuroczą" lwicą. Oj nie na co dzień.

- O ile pamiętam Granger, to TY jesteś największym mózgiem całego Hogwartu, więc możesz się wykazać w praktyce. – odrzekł spokojnie Ślizgon najwyraźniej zadowolony z poirytowanej dziewczyny - I zrób coś z tą czupryną bo dłużej nie wytrzymam tego łaskotania - wycedził zdmuchując kasztanowe włosy z policzek. Nic z tego. Puszyste kłaczki bezwładnie opadały na jego zakrzywioną twarzyczkę powodując te same mrowienie co przed chwilą. Hermiona prychnęła z niesmakiem i pogardą na te słowa, po czym odezwała się z wyższością robiąc minę wszystko wiedzącej panny ( w końcu nią była).

- A to ciekawe Zabini, wyobraź sobie, że w książkach nie pisali nic na temat „ utknięcia w tajemniczym ciasnym schowku bez drzwi czy czegokolwiek z OGREM". – warknęła rzucając mu spojrzenie psa mordercy po czym zaczęła kontynuować dalej już z większym spokojem i opanowaniem- Podejrzewam, że to pomieszczenie zostało stworzone za czasów Fred i Georga. Tylko oni mogli wpaść na taką głupotę jak ta.
Hermiona znowu się zarumieniła kiedy Blaise świdrował ją swoim twardym spojrzeniem. Jeszcze nigdy nie znajdowała się w tak beznadziejnej i zawstydzającej sytuacji jak ta. Bo siedzenie okrakiem na Blaise to była zawstydzająca sytuacja, przynajmniej dla niej. Zabini nie wyglądał na specjalnie pokrzywdzonego tym faktem. Mało tego chłopak mimo wszelkich uprzedzeń (o jakich nie raz było mu dane słyszeć) czuł sympatię do młodej Gryfonki.
- Nie świruj Granger, mogło być gorzej. - rozbawiony Ślizgon posłał jeden ze swoich "morderczo rozbrajających uśmiechów" po czym delektował się widokiem coraz bardziej zawstydzonej dziewczyny.
- Mógłbyś rozwinąć myśl? - warknęła znacząco podnosząc jedną z brwi.
- Pomyśl – zaczął dobitnym głosem i cicho odchrząknął – Gdyby na moim miejscu był na przykład Malfoy.
Hermiona na to nazwisko momentalnie wybałuszyła oczy i skrzywiła usta w lekki grymas czując mimo wszystko nieprzyjemne fale strachu.
- Sama widzisz, najpierw wydrapalibyście sobie oczy, a później to przebiegłe smoczysko odebrało by Ci niewinność i porzuciło, a ty byś została z urazem psychicznym do końca życia.
Hermiona zrobiła zażenowaną minę wzdrygając się na samą myśl o możliwości zaistnienia takiej sytuacji. Na beret Merlina to było zbyt...zbyt sadystyczne żeby w ogóle to pojąć.
- Chyba sam nie wierzysz w to co mówisz Zabini. Między mną a tym obślizgłym osobnikiem płci męskiej do niczego nigdy nie doszło i nie dojdzie. Bez względu w jakiej sytuacji byśmy się znajdowali. Wolałbym pocałować Snape’a niż tego zadufanego w sobie pacana. - wyrecytowała starając się zachować pełną powagę w głosie, niestety była już tak wyprowadzona z równowagi, że stawało się to coraz trudniejsze.

Blaise wybuchnął śmiechem pokazując swoje lśniące i ostre ząbki.
- Draco nie jest taki zły jak się go dobrze pozna – odezwał się po chwili.
- Oj tak tak, nie wątpię – stwierdziła mało przekonana Gryfonka posyłając mu spojrzenie z serii „nie ma głupich i naiwnych, chyba że ty”
- Ale to szczera prawda. Owszem jest zadufanym w sobie egoistą i cynikiem, uważa siebie za pana świata, wszędzie widzie podteksty erotyczne i ma obsesje na punkcie Pottera ale...– Hermiona przytakiwała mu energicznie głową lekko zdziwiona, że to właśnie Blaise Zabini, rzekomy przyjaciel blondyna , dostrzega jaki jest naprawdę Draco Malfoy. Krótko mówiąc: IDIOTĄ!
- Ale potrafi być też czułym, delikatnym, zabawnym facetem... Hermiono - zaakcentował jej imię w charakterystyczne miękki sposób wykrzywiając usta w sarkastycznym uśmiechu.
- Wiesz jakoś nigdy nie zauważyłam żeby Malfoy był kiedykolwiek czuły czy delikatny – stwierdziła rzeczowno dziewczyna – chyba, że z tobą w łóżku Zabini.
Cóż... może i nie chciała być taka nieprzyjemna, ale trudno, w końcu zawsze miała dość cięty język ( a szczególnie dla Ślizgonów).
Zanim lekko zaszokowany, ale nie urażony Blaise skomentował tą jakże trochę ale tylko trochę ( w jego mniemaniu) absurdalną wypowiedź, Hermiona zaczęła mowić dalej.
- Nieważne, skończmy temat Malfoy’a. – znowu wykrzywiła usta wymawiając to nazwisko. To już chyba weszło jej w nawyk. - Ale rzeczywiście masz racje, mogło być gorzej.

Kolejne kilka minut przeleżeli w ciszy. Na Gobliny! Czemu ona Hermiona Granger, wybitna uczennica Hogwartu ma znosić "coś" takiego jak Blaise Zabini? Czy to dzieje się naprawdę? Bo niestety ONA nie była przyszykowana na taką irytującą i żenującą sytuację w jakiej właśnie uczestniczy. A niech to na beret Merlina!
Niestety ( a może stety) Blaise przerwał panujące napięcie :
- Z drugiej strony gdyby to był Potter…
- Znowu zaczynasz? – przerwała mu poirytowanym głosem.
- Daj mi skończyć – oburzył się Zabini – a więc gdyby to był Potter to zasadniczo miedzy wami narodziła by się więź.
- Między nami już jest więź Zabini, jeśli nie zauważyłeś ja i Harry przyjaznymi się od dawna – wyrecytowała godnie z prawdą.
- Możesz nie przerywać? – teraz wydawał się być bardziej zniecierpliwiony niż poprzednio. – Chodzi mi o więź damsko – męską.
Hermiona spojrzała na niego uważnie, nie bardzo wiedząc do czego konkretnie zmierza ten osobnik.
- Mianowicie – kontynuował – Potter zrozumiałby, że to dobra okazja żeby miedzy wami narodziło się coś więcej niż przyjaźń, ty także byś to zrozumiała i straciłabyś z nim swoja cnotę a potem…
- Do czego zmierzasz tymi insynuacjami? – przerwała mu po raz kolejny nerwowym głosem starając się nie splunąć na tę jego przemądrzałą twarzyczkę. Od kiedy to zrobiła się taka impulsywna? Może to przez ten stres związany z egzaminami... Z egzaminami?
- Do tego, że czy Mafloy czy Potter i tak straciłbyś dziewictwo.
Hermiona zmrużyła oczy pokazując na twarzy grymas poirytowania. Gryfonka która przez cały ten czas podpierała się dłońmi o podłogę aby całkowicie nie leżeć na Zabinim ostatkiem sił podparła się na jednej ręce i przywaliła Ślizgonowi pięścią prosto w klatkę piersiową. Blaise wyjąkał coś na znak „auuua” i zaczął groteskowo pochlipywać. W tym momencie naprawdę walczyła ze swoim drugim JA, tym bardziej impulsywnym i nieobliczalnym.
- Nonsens! Skończ już te wywody! I skąd wiesz czy w ogóle jestem dziewicą, hm?
- Jesteś - odpowiedział automatycznie, a w jego głosie słuchać było dobitną pewność. Ta pewność jeszcze bardziej doprowadzało ją do szału.
- A ty niby skąd masz o tym wiedzieć? Ah tak zapomniał, przecież jesteś moją bratnią duszą Zabini, psiapsiułęczka której wszystko mówię… - tak tak, nadchodzi ten moment, Hermiona Grenger zaraz zamieni się w górskiego trola i rozedrze biednego niejakiego Zabiniego Blaise na strzępy głośno wyjąc i rozwalając wszystko co napotka na swej nieszczęsnej drodze. Niczym Hulk zacznie dudnić zielonymi pięściami w swoją klatkę piersiową mając na sobie jedynie postrzępione resztki spodni.
- Oj nie denerwuj się tak no – zaczął się bronić i pociągnął dziewczynę bliżej siebie, tak że podpierała się jedynie łokciami. Uff poziom zamiany w bestie znacznie opada. – wiem bo wiem.
- Genialny argument „wiem bo wiem” – zakpiła czując, że zaraz przywali w twarz temu dreblowi. Jak on w ogóle śmiał coś takiego powiedzieć?
- Mam dar rozpoznawania niewinnych cnotliwych dziewczyn i wiem, że ty do nich należysz Granger. - podsumował dokładnie badając twarz Gryfonki. Jego głos był miękki i spokojny.
- Dar? – zakpiła mimowolnie ( powiedzmy) .
- Tak Granger. Dar, wrodzony dar.
- Wrodzony dar to ty masz chyba do idiotyzmu. Razem z Malfoyem!
Blaise zrobił rozbawioną minę i podniósł głowę tak, że jego usta znajdowały się obok ucha młodej Gryfonki i trudno jej było nie poczuć palącego oddechu chłopaka. Serce Hermiony momentalnie podeszło do gardła powodując znaczne trudności w oddychaniu, a nawet odczuwalne były zaburzenie wzrokowe.
- Nie musisz się wstydzić Granger, dziewice są bardziej pociągające. – szepnął z szyderczym uśmiechem mając przez chwilę ochotę delikatnie ugryźć płatek jej ucha. Na szczęście w ostatniej chwili się opamiętał. Hermiona poczuła na całym ciele nieprzyjemne ciarki, szybko odchyliła głowę i starając się nie tracić panowania, powoli niemal ze stoickim spokojem powiedziała.
- Nadal. Nie. Rozumiem. Co. Cię. To. Obchodzi.?!
- Nie obchodzi wcale, po prostu zbijam nudę.
- Moim kosztem?
- To ja nie rozumiem czemu się tak irytujesz. Każdy kiedyś był dziewicą, no albo prawiczkiem.
- Nie omieszkam stwierdzić, że ty już nie jesteś? - prychnęła z nutką sarkazmu.
Zabini posłał jej tajemnicze spojrzenie seksownego drania a następnie mlasnął pod nosem.
- Cóż- zaczął i odgarnął jej kosmyk włosów za ucho. – Można powiedzieć, że mam już ten etap za sobą…
- Czemu mnie to nie dziwi. – powiedziała bardziej do siebie niż do niego. – Skończmy ten durny temat. Jestem zmęczona.
- To się prześpij.
Hermiona przesłała mu tym razem spojrzenie z serii „ Masz mnie za idiotkę?” .
- No przecież cię nie zgwałcę głupia. Połóż normalnie głowę, a jak coś wymyślę to cie obudzę…
Hermiona przez chwile biła się z myślami. Spać na Zabinim? To absurd! Ale z drugiej strony była już bardzo zmęczona podpieraniem się na dłoniach, że z wielką chęcią by odpoczęła. A, pal licho niech straci na dumie!
- No dobra, ale jak zaczniesz robić coś głupiego…
- Obiecuję że nie.
Dziewczyna powoli jakby z obawą położyła głowę na ramieniu Blaise i cicho westchnęła z ulgą. Owszem ta sytuacja może i była krępująca ale teraz nie miała zamiaru o tym myśleć… W końcu kto wie ile jeszcze będą tu tak leżeć, a przecież jej ciało nie jest ze stali. Już czuła mrowiący ból w przedramieniach. Mało tego szyja też zrobiła jej się sztywna od długiego i żmudnego podpierania. Chcąc nie chcąc stwierdziła, że Zabini jest naprawdę przyjemnym łóżeczkiem i nie zaszkodzi na chwile wykorzystać go jako poduszeczki. Później pomyśli nad konsekwencjami.
- Wygodnie Ci? – zapytał przyjaznym głosem chłopak i lekko pogładził dziewczynę po włosach. Hermiona przez chwile miała ochotę zamruczeć jak kot ale ostatkiem sił się opamiętała. Do jasnej cholery?! PRZECIEŻ NIE BĘDZIE MRUCZEĆ przy Ślizgonie! ( lub co gorsza z jego powodu)
- Jak na takie warunki nie jest najgorzej. - niemal szepnęła
- Wybredna! – zaśmiał się chłopak. Pomieszczanie było tak strasznie wąskie, że jedynie jedno ciało mogło się w nim zmieścić i to w pozycji leżącej. Kiedy oboje się w nim jakimś dziwnym trafem znaleźli Hermiona już leżała na Blaise. Jakże magiczna była ta historia. Ale o tym trochę później.

- A jak tu umrzemy? – mruknęła po chwili nadal wtulona w Ślizgona. Blaise powoli odwrócił głowę tak żeby spojrzeć w jej brązowe oczy.
- Cóż, będzie to chyba najzabawniejsza śmierć jaka mogła by się przytrafić.
Hermiona parsknęła śmiechem. Dobrze było patrzeć w oczy Blaise. Był spokojny i opanowany. Bezpieczny. – Zawsze możemy przejść do etapu pozbawiania cię dziewictwa…
- Oj skończ już, nawet nie wiesz czy nią jestem
- Owszem wiem. – odpowiedział automatycznie.
- I znowu zaczynasz? - Hermi przekręciła głowę w drugą stronę tak by nie widzieć twarzy chłopaka. Obecny stan: ZŁA ZŁA ZŁA.
- No dobrze niech ci będzie, załóżmy że nie jesteś. To kto był twoim wybrakiem, hm? - Hermiona otworzyła usta ale nie bardzo wiedziała co ma powiedzieć. Wybrankiem? Przecież nie było rzadnego wybranka, to oczywiste.
- A czemu miałabym ci mówić o takich rzeczach?
- A czemu nie? Ja ci mogę powiedzieć… Millicenta, totalna porażka, schlała mnie na cacy i uwiodła w swoim dormitorium. W sumie to powinienem czuć się lekko wykorzystany - tu zrobił chwile pauzy jakby wspominał minioną historię po czym głośno ale z sentymentem westchnął - Jednak w końcu otworzyła mi drzwi do świata erotycznego. I za to jej jestem wdzięczny. Wcześniej mało mnie to interesowało.
- Zaiste ciekawe Zabini. Schlać się i stracić swoją niewinność w taki żenujący sposób. - powiedziała pełnym dezaprobaty głosem panna WIEM-WSZYSTKO.
- Było zabawie.
- Nie wątpię.
- No więc teraz twoja kolej?
- Kolej na co?
- Skoro rzekomo twierdzisz, że nie jesteś dziewicą to kto ci to dziewictwo ukradł? - drażnił się z nią i to doprowadzało Gryfonke do szału. Zrobiła się lekko poczerwieniała na twarzy a brwi wykrzywiły się w akcie namysłu i sformowania odpowiedniej odpowiedzi. Trzeba wiedzieć by nie palnąć nic głupiego i kompromitującego przy kimś taki jak Zabini Blaise.
- A czy ja twierdze że nią nie jestem? Po prostu zastanawiam się skąd TY to możesz wiedzieć.
- Widzisz, czyli nią jesteś. Gdybyś była w Slytherinie już dawno ktoś dobrałby ci się do majteczek. – uśmiechnął się pod nosem Zabini na samą myśl o tym jak Ślizgoni łapczywie patrzą na dziewczynę.
- Pff, na szczęście nie jestem o dzięki Merlinie!
- Slytherin jest najlepszy Granger!
- Nie wiem, z której strony?!
- Ze wszystkich stron.
- Będziemy się teraz kłócić, który dom jest lepszy a który nie? Może zakończmy tą farsę i pomyślmy o tym żeby się stąd wydostać. Masz już jakiś pomysł?
- Kilka ale raczej każdy do bani. A ty?
- Mam jedno logiczne wytłumaczenie.
- Mianowicie?
- Jak wcześniej mówiłam, podejrzewam że ten pokój to sprawka braci Weasley’ów. A oni nie robią śmiertelnie poważnych wybryków, narażające czyjeś życie.
- I? - lekko wybałuszył swoje ciemne oczy.
- I to, że trzeba nam czekać, a pokój sam zniknie. Pytanie tylko do czego on tak naprawdę służy? - zapadła chwila zimnej i nienaturalnej ciszy.
- Wiem! - z ust Blaise wydobył się nagły krzyk - Może tu chodzi o rozdziewiczanie!
Poirytowana Hermiona zamknęła oczy mając nadzieje, że jak je znowu otworzy to znajdzie się w Pokoju Współnym Gryfonów, a sytuacja z Blaisem okaże się durnym, mało zabawnym koszmarem. Tak się jednak nie stało.
- To nie jest śmiesznie Zabini! – oburzyła się Hermiona czując drganie mięśni na twarzy.
- Mówię poważnie. Zobacz, jestem tu ja, wybitny kochanek, bóg seksu i rozpusty, zbrodniarz kobiecych jęków i erotycznych uniesień
- Skromny to ty nie jesteś - przerwał ale on nie wydawał się zwracać na to uwagi.
- I Ty, Hermiona Granger, zimnokrwista, kujonka. Honorowa Gryfonka. Delikatny aniołek który nie wie nic o życiu.
- Wiem więcej o życiu niż ty Zabini!
- Chyba z książek Granger.
- Wątpię żeby o to chodziło. Fred i Geroge raczej nie robili dowcipów na tle seksualnym.
- Facet to facet. Zawsze coś zrobi na tle seksualnym.
- To nie może chodzić o to. – oburzyła się jeszcze bardziej. Jak Blaise przewidział, owszem Hermiona była dziewicą, ale nie miała zamiaru tracić swojej niewinności z przypadkowym Ślizgonem i to w jakiejś ciasnej nieprzyjemnej dziurze. Chciała się przecież zakochać… Zakochać? Ona? A kto by się chciał zakochać w Hermionie Granger. „zimnokrwistej kujące”? Z drugiej strony Blaise jest przystojnym Casanovą. Mimo tego nie miała zamiaru robić „to” tu i teraz. Z nim. Niedorzeczne.
- To jak Hermi, bierzemy się do roboty? Nie martw się sprawię, że to będzie niezapomniana chwila. Kto wie, może po tym wszystkim wdamy się w przelotny romans… - oczy chłopaka lekko się zaszkliły, a usta wygięły się w drapieżnym uśmiechu. Hermiona poczuła ogarniający ją lęk.
- Widzę, że dobrze się bawisz Zabini, ale dla twojego oświecenia, JA NIE. - jej głos mimo tego, że brzmiał stanowczo momentami drżał. - Nie mam zamiaru tracić dziewictwa z kimś takim jak TY. To obrzydliwe.
- Miłość fizyczna cię brzydzi Granger?
- Skończ i wyjdź!
- Z chęcią bym to zrobił, gdybym wiedział jak.
- To może rusz czymś takim jak mózg, i coś wymyśl SENSOWNEGO.
- Już wymyśliłem, tu chodzi o twoje dziewictwo.
- Niedoczekanie! Tu chodzi o coś innego.
- To może mnie oświecisz i powiesz o co konkretnie?
- Eeee tego to jeszcze nie wiem. - speszyła się dziewczyna i lekko zarumieniła. Przecież musi być jakieś normalne logiczne rozwiązanie. Bez pozbawiania kogoś dziewictwa.
- Sama widzisz. Nie zaszkodzi spróbować…
- Nie zaszkodzi spróbować? – oburzył a się Hermi nastraszając włosy i lekko marszcząc mały nosek. Tego już za wiele. Podniosła się na kościstych dłoniach i wbiła zimne spojrzenie w Blaise.
- A pomyślałeś TY PRYMITYWIE, że dla mnie te sprawy nie są takie „hop siup”? Że chcę to zrobić z kimś dla mnie ważnym? – powoli napływały jej łzy do oczu chociaż bardzo bardzo tego nie chciała. - A jak się okaże , że to nie o to chodzi? Co w tedy? Dla ciebie to będzie tylko kolejny numerek. Pozbawienie dziewictwa Granger. A ja jak się będę w tedy czuła? No tak ciebie to w ogóle nie obchodzi. – Szybko podparła się na łokciach i schowała twarz w roztrzęsionych dłoniach nie potrafiąc powstrzymać cichego ale jednak szlochu. Ten nagły wybuch z jej strony bardzo go zaskoczył i przez chwile sam nie wiedział co ma zrobić. Przecież on tak naprawdę żartował… No chyba żartował… i nie chciał jej jakkolwiek skrzywdzić… Niech ona tylko nie płacze, nienawidził kiedy kobieta płacze i to na dodatek z jego powodu. Stawał się w tedy roztargniony i zbyt czuły. Miała racje. Przecież Hermiona była inna niż te wszystkie dziewczyny, które znał. Owszem Zabini może i był niebywale przystojny i szarmancki, ale było w nim także okrucieństwo i zło, które dane mu było odziedziczyć po swoich rodzicach. Teraz jednak wcale nie miał zamiaru w jakikolwiek sposób urazić Granger. Chociaż, w ostateczności właśnie to zrobił i wcale się z tym nie czuł za dobrze. Dłużej nie myśląc ujął roztrzęsioną dziewczynę w ramiona…
- Granger nie płacz – szepnął, delikatnie gładząc jej kasztanowe miękkie włosy trochę zaskoczony, że to robi. – ja tylko żartowałem mała. Przecież bym cię nie skrzywdził… Czasami robi się ze mnie dupek, to efekt zbyt częstego przebywania z Malfoy’em.
Hermiona wierzyła mu, sama nie wiedząc dlaczego. Blaise Zabini mimo wszystko budził w niej spokój i bezpieczeństwo. A nawet się zaśmiała słysząc ostatnią frazę wypowiedzi Blaise. Powoli uspokoiła oddech.
- To ja za bardzo panikuję. Przepraszam.
- Nie przepraszaj Granger, nie przepraszaj. Za bardzo mnie poniosło z moim idiotyzmem.
- Może ociupinkę…
- Oj bardziej niż ociupinkę. To ja cię przepraszam.
Hermiona energicznie wyrwała się z jego objęć i zaszokowana spojrzała w jego oczy.
- Blaise Zabini! Ty jednak jesteś człowiekiem!
- Ty lepiej Granger nie kpij sobie bo cię naprawdę zgwałcę. – zaśmiał się Ślizgon i znowu objął Gryfonkę…

Ten post był edytowany przez MathildaBoom: 22.11.2012 13:41


--------------------
I gotta get back to Hogwarts,
I gotta get back to school.
Gotta get myself to Hogwarts,
Where everybody knows I'm cool.


(...)Did Somebody Say Ron Weasley?
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll
Odpowiedzi
MathildaBoom
post 28.12.2012 01:25
Post #2 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 46
Dołączył: 22.08.2012

Płeć: arbuz



Wesołych świąt kochani! Kolejny rozdział pisany w pośpiechu. Jutro postaram się dodać kolejną część. No i standardowo: Przepraszam za błędy.


Rozdział czwarty
Wspólna noc

cz1

Czy każdy Ślizgon musi wszystko odbierać w kontekście seksualnym? - Pomyślała zirytowana Hermiona. Zabini musiał spotkać Pansy, kiedy z samego rana przybiegł do pokoju Wspólnego Ślizgonów. Swoją drogą to bardzo miło z jego strony, że raczył ją o tym poinformować.
- Tak, Zabini… Ja, - zaczęła mając mętlik w głowie - znaczy Hermiona Granger była u mnie rano, - wydusiła w końcu z siebie te słowa gorzko przełykając ślinę - ale w zupełnie innej sprawie niż myślicie. - Dodała pośpiesznie patrząc przy tym w mętny wzrok Pansy.
- W innej sprawie? - Zadumał Draco zagryzając dolną wargę i przekrzywił głowę lekko w bok. Hermiona pomyślała, że pierwszy raz w życiu może bez obaw przyjrzeć się jego twarzy z tak bliska. Podczas poprzednich starć z Malfoyem nie zwracała uwagi na jego twarz, na ogół rzucała w jego stronę wyzwiskami i przekleństwami. Traktowała Malfoya bardziej jak twór czegoś, co jest kumulacją wszelkiego zła, niż jak człowieka a tym bardziej młodego mężczyznę. Teraz jednak nie potrafiła oderwać od niego wzroku. Zastanowiła się, jak tak podły człowiek może posiadać tak przystojną twarz. Bo i owszem Malfoy jest przystojny, ale dla Hermiony od zawsze był, bo prostu odrażającym snobem. Postanowiła jednak odstawić na później rozmyślenia o wyglądzie Malfoya, bo teraz musiała zając się ważniejszymi sprawami. A mianowicie swoją irytująca przemianą w Zabiniego. Szukała logicznej odpowiedzi po cóż by to miała się fatygować aż do pokoju Slytherinu, aby spotkać się z Blaise? Nic konkretnego nie przychodziło jej do głowy za to wyczekujące spojrzenie Dracona jeszcze bardziej ją rozpraszało.
- Hermiona przyszła sprawdzić mój esej z ruin. - Zaimprowizowała czując jak rumieńce rozpalają jej twarz. Draco uniósł wysoko jedną z brwi, po czym zupełnie niespodziewanie posłał jej rozbrajający uśmiech.
- Ach tak, - zaświergotał - to wszystko rzecz jasna tłumaczy.
Hermiona odetchnęła z ulga, ale na jej nieszczęście to nie był jeszcze koniec tej żenującej rozmowy.
- Jasne Blaise, - prychnęła Pansy zza kubka z kawą, po czym upiła długi łyk napoju - Panna Wszystko Wiem najlepiej przyszła sprawdzić ci esej. - Zakpiła twardym głosem posyłając innym spojrzenie " prędzej zgolę sobie głowę niż w to uwierzę", po czym zaczęła opowiadać całą historię jak to rzekomo spotkała Pannę Granger w dziecinnie różowych spodenkach w misie.
- To prawda! - Zaprzeczyła żywo Hermiona - Po..Poprosiłem ją wczoraj o pomoc no i ona się zgodziła.
- Wyluzuj ogierku się już nie tłumacz. - Ziewnął leniwie Draco, po czym przeciągnął się mocno wydłużając swoje dłonie ku górze. Hermiona usłyszała jak cicho mruknął pod nosem delikatnie rozmasowując sobie kark. Hermiona Granger nigdy w życiu by nie pomyślała, że coś takiego jak Draco Malfoy potrafi mruczeć i to jeszcze w taki naturalny sposób. Stwierdziła, że wygląda jak rozleniwiony kociak, który czeka na to, aby go trochę popieścić. Znała się przecież na kotach, Krzywołap był jej pupilkiem i uwielbiał jak go się drapało za uszkiem, a tym bardziej za… Cholera by to! Czy ona właśnie pomyślała o pieszczeniu Malfoya? Krzywiąc usta, znowu się zaczerwieniła wbijając wzrok w swój pusty talerz.
- To, co ty mój porządny uczniu, idziemy się edukować? - Odezwał się Draco i kurtuazyjnie objął Hermione ramieniem. Zanim jednak zdążyła mu cokolwiek odpowiedzieć ( znowu jej twarz zrobiła się dziwnie czerwona) blondyn sprytnie złapał ją za nadgarstek i pociągnął za sobą. Nie bardzo widziała, co się dzieje. Nie zauważyła momentu, kiedy przeszli przez Wielką Salę ani kiedy przebyli kawałek korytarza. Dopiero, gdy Draco puścił jej nadgarstek i stanął do Hermiony plecami, powoli zaczęła uspokajać swój oddech.
- Wieczorem mam to zrobić. - Powiedział półszeptem. Hermiona mimo tego, że nie mogła ujrzeć jego twarzy pewna była, że jest cała napięta. Nie za bardzo jednak wiedziała, co Draco ma konkretnego na myśli. Dlatego dla własnego bezpieczeństwa postanowiła po prostu milczeć. Blondyn odwrócił się do niej twarzą, marszcząc brwi.
- Ja… - zaczął trochę głośniejszym tonem. Milczał krótką chwilę jakby chciał ułożyć swoje sprzeczne myśli w głowie. Hermiona stwierdzała, że to, dlatego Draco odciągnął ją od stołu Ślizgonów. Chciał powiedzieć jej, a konkretniej Zabiniemu, o czym ważnym. O czymś, czego nikt inny nie mógł usłyszeć. - Ja muszę - ale nie dokończył, bo ktoś inny przerwał mu zdanie.
- Echem, Malfoy - usłyszeli podenerwowany męski głos dobiegający kilka kroków za nimi. Draco zanim odwrócił się, posłał Hermione spojrzenie pełne goryczy, po czym ze stoickim spokojem rozejrzał się za przybyszami.
- Potter i reszta bohaterskiej załogi - zakpił wkładając dłonie do wnętrza kieszeni spodni, po czym przechylił głowę lekko w bok, tak że kilka jasnych kosmyków opadło mu na blady policzek - Czymże sobie zasłużyłem na to spotkanie?
Hermiona nastroszyła włosy posyłając piorunujące spojrzenie w stronę Zabiniego, który nawiasem mówiąc wydawał się nic sobie z tego nie robić.
- Chodzi o to, że my… - Zaczął szorstko Harry, przełykając głośno ślinę - My chcemy Ciebie przeprosić za to całe uprowadzenie. - Ostatnie zdanie powiedział tak cicho, że Hermionie z wielkim trudem udało się je dosłyszeć. Rzuciła pytające spojrzenie w stronę Zabiniego, ale ten odpowiedział jej tylko podejrzanym uśmiechem.
- Wy, co?- Zarechotał Draco przysuwając niebezpiecznie blisko swoją twarz w stronę Harrego. - Mówże głośniej Potter, bo jeszcze pomyślę, że mnie obrażasz - Hermiona była pewna, że Draco bardzo dobrze usłyszał słowa Harrego, ale najwidoczniej nabrał nagłej chęci podrażnienia się z Gryfonami. Ron, który od początku tego starcia był najbardziej nerwowy i rozdrażniony w tym momencie poczerwieniał na twarzy wyglądając jak cykająca bomba zegarowa. Ginny, co chwile na niego zerkała modląc się w duchu o to, aby przypadkiem jej brat nie zrobił czegoś głupiego.
- Chcieliśmy Cię przeprosić Malfoy. - Powtórzył niecierpliwym głosem Harry i uniósł swój podbródek lekko w górę. Draco powolnym ruchem wyprostował się i cicho westchnął. Hermiona pomyślała, że imię Draco idealnie do niego pasuję. Wyglądał właśnie jak biały smok, znudzony, zjawiskowy a przed wszystkim zwracający na siebie uwagę innych.
- Gdyby słowo przepraszam, rzeczywiście miało taką wielką wartość, jaką mu przypisujecie, - zaczął lekceważącym tonem, a Hermionie nie umknęło uwadze, że jego wzrok był teraz wbity w dziwnie milczącą Ginny - to, po co mielibyśmy jakiekolwiek prawo prawda? - Kilka sekund później kiwnął głową do Hermiony dając jej znak, że Draco Malfoy jest znudzony i ta rozmowa zupełnie go nie interesuje.
- Dlatego do przeprosin dołączamy specjalne przyjecie dla Ciebie - odezwała się pośpiesznie Ginny. Draco zamarł w bezruchu.
- Przyjęcie? - Zaniepokoiła się Hermiona posyłając spojrzenie psychopaty w stronę Zabiniego. - Jakie przyjęcie?
Draco odchylił swój profil i spojrzał znowu na grupkę Gryfonów.
- Hm? - Zadumał nie dając poznać swoich myśli . Hermiona poczuła dziwne mrowienie na karku. Co za durny pomysł? Przecież to szczyt idiotyzmu urządzać przyjęcie dla Malfoya? To jak wpuścić obślizgłego węża prosto w gniazdo ptaków. Nie, nie, nie, za żadne skarby świata nie może do tego dopuścić. Czy Gryfoni byli aż tak naiwni, myśląc, że udobruchają Malfoya w ten sposób? Nasunęły jej się podejrzenia, co do pomysłodawcy tego przyjęcia. BLAISE ZABINI. Tylko ten osobnik mógł wpaść na tak kontrowersyjny i ryzykowny plan. Najgorsze w tym wszystkim było to, że jej przyjaciele naprawdę myśleli, że obecna Hermiona jest prawdziwą Hermioną, której można zaufać. Och gdyby tylko wiedzieli, kim naprawdę jest osobą przebywająca w jej ciele.
- Mało tego, możesz przyprowadzić ze sobą tyle znajomych ile tylko zechcesz. - Dodał Zabini, który wydawał się być najbardziej zadowolony z siebie.
- Echem. - Krząknął Ron mając płomyki w oczach. - Nic takiego nie uzgadnialiśmy! - Na szczęście zanim Ronald Weasley zaczął bardziej wgłębiać się w ten temat, Ginny stanęła mu na stopie.
- Zwariuje. - Szepnęła do siebie Hermiona modląc się w duchu, aby Malfoy w żadnym wypadku nie zgadzał się na tą propozycję.
- Cóż pomyśle nad tym, - powiedział posyłając swój rozbrajający uśmiech w stronę, Harrego - ale doceniam twoje intencję… Potter. - Kończąc to zdanie mruknął do Hermiony "idziemy", po czym zaczął oddalać się od grupki Gryfonów. Hermiona przelotnie posłała Zabiniemu wrogie spojrzenie dając mu tym do zrozumienia, że czeka go bardzo nieprzyjemna rozmowa.

Odwróciła się na pięcie i pośpiesznie ruszyła w pogoni za Draco. Czy ten dzień może być jeszcze gorszy? Wchodząc do sali lekcyjnej gdzie czekał już na uczniów profesor Flitwick, usadowiła się obok Draco tak, aby nie wzbudzać jakichkolwiek podejrzeń. I tak już to wszystko zaszło za daleko. Musi trzeźwo pomyśleć nad rozwiązaniem tego kłopotliwego problemu zamiany z Zabinim. Czy Harry i Ron naprawdę nie zauważyli, że mają do czynienia zupełnie z kimś innym niż z prawdziwą Hermioną Granger? Może Blaise rzeczywiście dobrze się maskował? Nie chciała dopuścić do głowy myśli, że jej przyjaciele po prostu nie znali Hermiony na tyle dobrze by zauważyć coś podejrzanego w jej zachowaniu. A może rzeczywiście nie mieli powodów ku takim podejrzeniom? Skoro Blaise tak dobrze wczuł się w roli Hermiony Granger, to czemu ona by nie miała wczuć się w rolę Blaise Zabiniego? Mogłaby mieć z tego spore korzyści. Znowu zaczęła myśleć o Draconie i o wcześniejszej rozmowie na korytarzu. Co takiego musi zrobić Malfoy dzisiejszego wieczoru? I dlaczego miała wrażenie, że był tym czymś zdenerwowany? Kątem oka zaczęła go obserwować. Ten obecny Draco zupełnie różnił się od tego na korytarzu. Był spokojny, trochę znudzony, zdecydowanie nie wydawał się być przerażonym. Co takiego chciał jej powiedzieć? Ta myśl jeszcze długo nie dawała jej spokoju.
- Och Blaise.- Wzdrygnęła się słysząc przepełniony słodkością głos tuż nad uchem. - Znajdzie się tu dla mnie jakieś miejsce?
Hermiona otworzyła lekko usta wbijając zakłopotany wzrok w Dracona. Dziewczyna stojąca tuż nad nią przesłała jej cmoka tak, że Hermiona wykrzywiając usta czując dziwne ukłucie z żołądku - Cóż myślę, że nie ma tu zbyt wiele…- ale za nim dokończyła zdanie zgrabnie wyręczył ją w tym Draco.
- Ależ oczywiście Hannah. Siadaj. - Jego entuzjazm w głosie był dla Hermiony zbyt podejrzany, ale nie potrafiła dokładniej przejrzeć jego intencji. Draco przesunął się w bok tak, że teraz pomiędzy nimi siedziała wniebowzięta Hannah Abbott niespuszczająca pożądliwego wzroku z Hermiony. Gryfonka wzruszyła bezradnie ramionami i zaczęła wsłuchiwać się w referat profesora Flitwicka na temat konfliktu czarodziei z trollami. Hermiona pośpiesznie wertowała strony książki i robiła zapiski w jednym z notatników. Co prawdę mogła sobie dzisiaj odpuścić tą całą skrupulatność, z którą nie rozstawała się na co dzień, ale chęć robienia cokolwiek innego byle by nie myśleć o Malfoyu i jego dziwnym zachowaniu była silniejsza.
- Za-Bi-Ni - usłyszała znowu ten przesłodzony głos tuż nad uchem. Starając się nie odrywać od pisania notatek mruknęła w jej kierunku ciche "hm?". Ta reakcja najwidoczniej nie zadowoliła Puchonki, bo po kilku sekundach znowu zaczęła dręczyć Hermionę.
- Blaise. - Hermiona podenerwowana, odłożyła powoli pióro i mechanicznym ruchem robota odwróciła się w jej kierunku rzucając twarde: Słucham?
- Blaise, zobacz, o tutaj! Tu! - Zaczęła cichutko piszczeć kiwając głową na swój sweter - Coś dziwnego mnie szczypie! Nie ma tam niczego? O tutaj! - Wskazała smukłym palcem na swój brzuch. Hermiona zaczęła przyglądać się zielonemu sweterkowi, ale niczego nie mogła się doszukać.
- Nic nie widzę - odezwała się po krótkiej chwili jeszcze na koniec skanując sweter Puchonki. Sięgnęła dłonią po pióra z zamiarem powrócenia do notatek, lecz zanim udało jej się to uczynić usłyszała cichy jazgot siedzącej obok dziewczyny.
- Au! Blaise! Boli, swędzi o tutaj! Au! - Zaczęła machać dłońmi przed twarzą. Hermiona w akcie paniki zaczęła drapać ją w miejscu pokazanym wcześniej palcem.
- T… Tutaj? - Wyjąkała czując lekkie zażenowanie.
- Wyżej! Wyżej! Ach Au! - Zagruchała, głośniej dysząc. Chcąc czy nie chcąc Hermiona przesunęła palce wyżej o kilka centymetrów i z powrotem zaczęła ją drapać.
- Lepiej już? - ale Hannah nic nie odpowiedziała. Chwyciła dłoń Hermiony i gwałtownie przyciągnęła ją do jednej z jej pokaźnych piersi, zagryzając dolną wargę i zalotnie trzepiąc rzęsami.
- Tak jest wspaniale. - Wydyszała.
Hermione zamurowało przez kilka pierwszych sekund z tępym wzrokiem utkwionym w oblizującej wargi Puchonce. Dopiero po dłuższej przerwie wyrwała swoją dłoń jakby właśnie została ugryziona przez wilkołaka i oblała się sporym rumieńcem.
- Co…Ty… - wydukała na tyle głośno, że nie omieszkał tego usłyszeć nauczyciel historii.
- Jakiś problem Blaise? - Usłyszała skrzeczący i lekko zachrypnięty głos profesora Flitwicka, który niepewnie zachwiał się stojąc na stosie grubych ksiąg.
- Nie, - odpowiedziała zaawstydzona Hermiona lekko unosząc się z miejsca - wszystko w porządku. Przepraszam. - Po wypowiedzeniu tych słów markotnie opadła na siedzenie wbijać zażenowany wzrok w swoje notatki. Flitwick zachrumkał pod nosem coś niezrozumiałego i zaczął dokańczać swój żmudny referat. Ku uciesze Hermiony następne 10 minut minęło w spokoju, tylko czasami słyszała irytujący chichot Hanny. Starając się uspokoić, zaczęła jeszcze intensywnej zapisywać notatki tak, aby dać do zrozumienia Puchonce, że jest zbyt pochłonięta lekcją by zajmować się jej piersiami. Niestety ta chwila spokoju nie trwała zbyt długo, bo Hermiona poczuła jak obca dłoń zaczyna masować jej uda. Sparaliżowana tym dotykiem zastygła w bezruchu tępo wpatrując się w tablice gdzie profesor Flitwick zapisywał kilka ważnych dat do zapamiętania. Obca dłoń w pewnym momencie przesunęła się jeszcze wyżej, tak że teraz niebezpiecznie znajdowała się w miejscu jej krocza. Hermiona poczuła fale prądu przechodzące przez jej roztrzęsione ciało. Plecy zesztywniały jej jakby pokryły się twardym betonem, a nogi zwiotczały odmawiając posłuszeństwa. Szybko jednak dochodząc do siebie wstała energicznie z miejsca i wydała głuchy krzyk. Wszyscy zebrani w sali zwrócili swoje głowy w jej stronę wyraźnie zaciekawili powodem tego zamieszania. Hermiona czując zimne krople potu na czole i w okolicy karku, poczerwieniała tak bardzo, że jej twarz przybrała koloru dojrzałego pomidora.
- Dobrze się czujesz Zabini? - Padło pytanie ze strony profesora Flitwicka. Hermiona zanim odpowiedziała, przejechała drżącą dłonią po wilgotnym czole i przełknęła głośno ślinę.
- Ja, - wydukała dziwnie wysokim głosem, czując, że poziom jej irytacji właśnie sięgnął szczytu - jest mi duszno. - Jęknęła, nerwowo rozpinając kołnierz przy szyi. - Głowa, strasznie boli mnie brzuch i głowa. - Spoconymi dłońmi wrzuciła książki do torby i zacisnęła mocno palce na szorstkim pasku. Zrobił kilka chwiejący się kroków w tył rozglądając się panicznie po klasie i czując rozpalające ból w uszach.
- Pójdę do Madam Pomfrey i…i - I Hermiona Granger wybiegła z sali potykając się o własne stopy. Przebiegła kilka metrów przez pusty korytarz słysząc za sobą dźwięk własnych kroków odbijających się o zimne kafle podłogi, po czym stanęła przy jednym z wielkich mosiężnych okien i gwałtownie je otworzyła wychylając głowę. Przymknęła delikatnie drżące powieki czując jak fala chłodnego wiatru uderza w jej już mniej rozpaloną twarz. Nie mogąc pozbierać myśli zaczęła wsłuchiwać się w cichy świergot ptaków i głuchy szelest roztańczonych liści. Uspokój się - otworzyła oczy wpatrując się w czysty błękit nieba. Cicho westchnęła. Dopiero teraz przypomniało się jej, że Blaise rzeczywiście coś napomknął o tej całej Abbott. Mimo tego nadal miała do niego wyrzuty. Jak mógł jej nie ostrzec przed tą… tą lubieżną dziewuchą? Jak mógł narazić Hermione na taki wstyd i upokorzenie? A Malfoy? Też mi pomocna dłoń. Specjalnie wpuścił tą Puchonkę, aby dręczyła Bogu niczego winną Hermionę. Mimo tego, że teoretycznie powinna mieć go po swojej stronie, najwyraźniej dobrze bawił się jej upokorzeniem. Przeklęta Hannah Abbott, przeklęty Malfoy, przeklęty Zabini. Będą już w trochę lepszym stanie postanowiła udać się do biblioteki, aby w końcu uczynić ruch w stronę problemu zamiany z Blaise. Po drodze kilka razy się wzdrygnęła przywołując w myślach Hanne Abott. Niech ten okropny dzień się już zakończy. Niestety jak na przekór, trwał on dłużej niż mogłaby przypuszczać.

Ten post był edytowany przez MathildaBoom: 20.08.2013 19:36


--------------------
I gotta get back to Hogwarts,
I gotta get back to school.
Gotta get myself to Hogwarts,
Where everybody knows I'm cool.


(...)Did Somebody Say Ron Weasley?
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic
MathildaBoom   Mój Przyjaciel Zabini   23.08.2012 18:44
Mannolita   Całkiem całkiem, podoba mi się :) Znalazłam kilka ...   23.08.2012 22:42
Gabriellka   Podoba mi się :) Czyta się fajnie, ale tak jak wyż...   26.08.2012 22:57
MathildaBoom   Ech nie wiem jak się włącza korektę błędów dlatego...   29.09.2012 17:38
Siluvajne   Nieeezłe :lol: Wstawiaj szybko następne części. B...   29.09.2012 19:04
Mannolita   Podoba mi się, nawet bardzo :) Błędów jest dużo mn...   30.09.2012 20:25
Hagrid   Też czekam na dalszą akcję:)   06.10.2012 22:41
MathildaBoom   Witajcie kochani. Przepraszam, że tak długo nie ws...   08.11.2012 19:32
Hagrid   Bardzo wciągający kawałek, można by pomyśleć o zmi...   08.11.2012 20:50
Mannolita   Bardzo mi się podoba :D Znalazłam tylko dwa i pół ...   10.11.2012 23:49
MathildaBoom   och rzeczywiście. Czytałam to kilkakrotnie i jako...   11.11.2012 19:48
Hagrid   To świetnie, czekamy na kolejne party ;)   11.11.2012 23:33
MathildaBoom   Uprzedzam, że ta część jest taka sobie. Musiałam j...   13.11.2012 14:00
Mannolita   Coraz bardziej intryguje mnie to opowiadanie ;) Ja...   13.11.2012 21:41
Hagrid   Bazyliszek o imieniu Hack, kocham Cię! :D Nap...   14.11.2012 11:46
MathildaBoom   A dziękuje Wam bardzo . ;p To miło słyszeć, że się...   17.11.2012 16:58
MathildaBoom   Witajcie kochani. Nie jestem najlepsza w opisówkac...   18.11.2012 02:12
Saoirse   Wow. Bardzo mi się podoba to opowiadanie. :) Cieka...   18.11.2012 14:15
Mannolita   Bardzo bardzo mi się podoba :D Jestem ciekawa, jak...   18.11.2012 18:21
Gorillaz   Bardzo podoba mi się to opowiadanie :) Przezabawn...   22.11.2012 00:40
MathildaBoom   Kolejna część. Wyszła jak wyszła, bez szału. Miłeg...   23.11.2012 02:38
Mannolita   Jak na razie nie jest źle, czekam na dalszą część ...   23.11.2012 15:53
Hagrid   Świetna ta zamiana osobowości, to mnie nieźle wcią...   23.11.2012 23:31
MathildaBoom   Wesołych świąt kochani! Kolejny rozdział pisan...   28.12.2012 01:25
Anima   Cudne, cudne, cudne. Zakochałam się w Twoim opowia...   11.01.2013 17:59
MathildaBoom   A'yo kochani. Ostatnio nudziło mi się więc nar...   16.01.2013 19:12
Mannolita   Świetne, po prostu świetne! Bardzo mi się podo...   16.01.2013 20:49
Hagrid   Zabaawa jest przednia, rysunek mnie rozbawił też m...   19.01.2013 15:34
Casiopeja   bardzo lubię to opowiadanie. Ubolewam tylko nad ty...   20.01.2013 14:48
elenai   Jeeeeeeeeeeeeeeej, tak bardzo kocham to opowiadani...   25.01.2013 18:30
MathildaBoom   Rozdziały wcale nie są krótsze, po prostu dziele j...   01.02.2013 16:36
Hagrid   Ciekawie się rozwija akcja, świetny Malfoy:)   01.02.2013 20:14
MKowalski   super się czyta :zel_pepsi:   15.02.2013 10:25
elenai   A ja czekam na nowość ! Tak bardzo czekam ...   23.02.2013 14:46
Mannolita   Czekam i czekam a tu ciągle nie ma kolejnej części...   15.04.2013 16:19
MathildaBoom   Witam. Wstyd i hańba wiem, ale ja naprawdę czasu n...   19.04.2013 19:10
Mannolita   Jak zwykle przyjemnie się czyta, ale niestety zna...   20.04.2013 00:31
elenai   :nutella: :nutella: :nutella: Na wenę! Supe...   01.05.2013 09:10
Hagrid   Dzięki za kolejnego parta, przyjemnie się czyta, d...   06.05.2013 11:08
MathildaBoom   Rozdział piąty. Wiem że są błędy i literówki dla...   27.06.2013 18:16
Katara   Twoje opowiadanie skłoniło mnie do założenia konta...   12.07.2013 20:00
Hagrid   Czekamy na kontynuacje, porządek na forum trwa i s...   14.08.2013 12:45
MathildaBoom   Zupełnie straciłam ochotę do pisania tego opowiada...   27.09.2013 17:07
MathildaBoom   cz2 Wieczór. Hermiona stała przed lustrem ciskaj...   27.09.2013 17:10
BlackMirror   Błagam,pisz dalej. To wcale nie było nudne,wręcz p...   24.10.2013 16:53
elenai   Proszę, pisz dalej ! Serio. Czekamy.   16.11.2013 15:33
MathildaBoom   A to kilka moich rysunków... oczywiście zboczonych...   28.01.2014 11:43
MathildaBoom   cz2. * - Chodźmy do Trzech Mioteł, no! - Pan...   28.01.2014 12:04
MathildaBoom   Cześć, jestem Dorka. Moja starsza siostra Mati zac...   24.03.2014 01:03
Mannolita   Jak fajnie że ciągle piszesz! :) Oby tak dale...   24.03.2014 23:31


Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 11.05.2024 14:50