Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Bieg Ku Przyszłości, Draco i Hermiona dorośli

Malfoyka
post 12.01.2013 12:36
Post #1 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 36
Dołączył: 11.01.2013




Lipcowe słońce przygrzewało przez uchylone okna dyżurki lekarskiej w szpitalu św. Munga, gdzie nad stosem badań i raportów, w nasadzonych na nosie okularach, nisko nachylona siedziała młoda pani doktor. Kobieta z westchnieniem przerzucała kolejne stosy kartek starając się zebrać wszystko w całość i skończyć pisanie raportu z dyżuru.
- Ejj ślicznotko, a czy ty przez przypadek nie skończyłaś już pracy?- zapytała starsza, przysadzista pielęgniarka wchodząc do dyżurki.
- Och to by Martho.- odciągnięta od swojej pracy dziewczyna nieprzytomnie zerknęła w kierunku drzwi.- Muszę to skończyć.- powiedziała wracając do swojego zajęcia. Pielęgniarka westchnęła ciężko, po czym podeszła do biurka zagradzając lekarce dostęp do papierów.
- Hermiono, nic nie musisz.- powiedziała z dobrodusznym uśmiechem, ukochanej cioci.- I tak robisz więcej niż trzeba, dawno powinnaś być już w domu.
- Trzeba jeszcze dodać pustym domu.- powiedziała z goryczą Hermiona.- Już chyba wolę zostać tutaj.
- Ojj no dzisiaj pan premier chyba będzie na ciebie czekał, w końcu to twój wielki dzień.- powiedziała z entuzjazmem- O której masz wizytę w tym mugolskim dziekanacie?
- Dziekanat!!!- krzyknęła, zrywając się z miejsca.- Na śmierć zapomniałam, Martho.- jęknęła, w pośpiechu ściągając swój biały kitel.
- Oj dziecko, dziecko..- westchnęła pielęgniarka.- Kiedy ty ostatnim razem tak naprawdę wypoczęłaś co?- zapytała z troską.
- Nie mam na to czasu, przecież wiesz. Praca, nauka, dom i jeszcze przygotowania do ślubu. A wszystko na mojej głowie bo Ron jest zbyt zajęty, żeby pamiętać o takich drobiazgach jak na przykład nasz ślub.- mówiła, miotając się i starając w pośpiechu zrobić makijaż.
- Zobaczysz, wszystko ułoży się kiedy będzie już po wszystkim, a wy będziecie małżeństwem.- pocieszyła ją kobieta.
- Mam nadzieję, bo jeśli nie to oznacza to, że dobrowolnie dam się zamknąć w złotej klatce.- mruknęła.
- Och dzieci, dzieci.- pielęgniarka pokręciła głową.- Tak mało jeszcze wiecie o życiu.. Musicie ze sobą porozmawiać. Tylko bez złości Hermiono, pamiętaj. Myślę, że najlepsza okazja pojawi się na waszym wyjeździe…- podpowiedziała, a Hermionie aż serce podskoczyło z radości. Już za niecałe dwa tygodnie wyjeżdżają na Hawaje. We dwoje, tylko Ron i ona. Cieszyła się na ten wyjazd jak dziecko. W końcu będzie mogła wyjechać i odpocząć od szkoły, od pracy, od posady kury domowej, od spraw ministerstwa, którymi tak bardzo przejmuje się Ron…
- Taaaak.- powiedziała rozmarzona.- To już za dziesięć dni.- po czym jakby wracając na ziemię dodała.- Ale na razie czeka na mnie dziekan. Trzymaj kciuki!- krzyknęła będąc już na korytarzu, Martha uśmiechnęła się pod nosem. Bardzo lubiła Hermionę, dziewczyna była jedyna w swoim rodzaju, ale życie jej nie rozpieszczało. Mimo, że była zdolna i niezwykle uparta, przez co w przeciągu ledwie kilku lat stała się najlepszym magomedykiem w kraju, miała wysoko ustawionego narzeczonego z którym planowała wielkie wesele, miała pieniądze i szacunek.. a jednak nie była do końca szczęśliwa. Starsza kobieta widziała to w jej oczach, mimo że dziewczyna nigdy nie wspominała o swoich kłopotach. W jej oczach tak często czaił się smutek, a młodzieńczy blask zgasł, teraz piękne czekoladowe oczy spoglądały na świat z nienaturalną wręcz dojrzałością… Marta pokręciła głową…
- Biegnąc ku przyszłości, zapomniałaś kim tak naprawdę jesteś..- szepnęła. Hermiona jednak już jej nie słyszała.
Pędziła właśnie wyludnionymi o tej porze ulicami Londynu w żółtej taksówce. To dziś dowie się czy obroniła mugolski dypolom medyczny i czy skończyła studia. Czekała na ten dzień, tak bardzo chciała ukończyć studia medyczne i w końcu poczuć się prawdziwym lekarzem. Uśmiechnęła się do siebie na wspomnienie swoich młodzieńczych marzeń o projektowaniu, taaak w Hogwarcie miała nadzieję, że właśnie to będzie robiła w życiu, jednak szybko okazało się, że młodociane marzenia zginęły przykryte dorosłością. Wybrała medycynę, ale nie byłaby Hermioną Granger, gdyby nie rzuciła się na głęboką wodę. Postanowiła, że poza studiami magicznymi rozpocznie też naukę na mugolskim uniwersytecie medycznym. Ron ucieszył się, kiedy powiedziała mu o swoich planach, nigdy bowiem nie popierał jej pomysłu o projektowaniu. Uważał, że to dziecinne i nie przyszłościowe, a przecież żona wysokiej rangi polityka musi być osobą poważną.. Dla niego porzuciła projektowanie, grube zeszyty z jej kreacjami leżały teraz gdzieś głęboko na dnie szafy, a ona postawiła na medycynę, którą lubiła to fakt, ale nigdy nie pokocha. A to wszystko dla niego.. Tak Ron, wszystko i wszystkich dopasowywał zawsze do siebie. Nawet ją i jej uczucie. Początki były cudowne, wspólne mieszkanie w centrum Londynu, długie spędzane razem na rozmowach wieczory, a po nich jeszcze dłuższe noce… Aż w końcu przyszedł awans, a jej ukochany coraz mnie czasu spędzał w domu. Coraz mniej ze sobą rozmawiali, aż w końcu zaczęła odnosić wrażenie, że stała się dla narzeczonego jedynie formą wystroju ich mieszkania.. Najgorsze było to, że na każdą próbę rozmowy Ron reagował tak gwałtownie, że zwykle kończyło się to kłótnią.. „Ehh nikt nie powiedział, że dorosłość będzie łatwa”- szepnęła w duchu, kiedy analizując swoje życie przyglądała się mijanym budynkom…
Taksówka zatrzymała się przed wielkim gmachem Uniersyty Of London Medical Academy. Zapłaciła należność za podróż i poprawiając sięgającą do kolan ciemnoszarą sukienkę ruszyła schodami w górę, znów biegła w kierunku przyszłości, jak na złość nie takiej o jakiej marzyła.
Stając przed dwuskrzydłowymi dębowymi drzwiami dziekana uniwersytetu pozwoliła sobie na zaczerpnięcie głębokiego oddechu. Już po chwili naciskała klamkę. Zaanonsowana wcześniej przez sekretarkę nie musiała już pukać, dziekan oraz promotor jej pracy już czekali.
- Witam.- Szepnęła cicho, nieśmiało przechodząc przez próg.
- Och, panna Granger. Czekaliśmy na panią.- powiedział jeden z mężczyzn z dobrodusznym uśmiechem
- Przepraszam za spóźnienie..- zaczęła
- Ależ skąd, jest pani jak zwykle na czas. Proszę usiąść.- gestem dłoni dziekan zaprosił ją do zajęcia miejsca na krześle ustawionym na przeciwko biurka. Hermiona skorzystała z zaproszenia.
- Taaaak.- zaczął promotor- Na początku, zacznijmy od tego, że jest nam strasznie przykro..- na te słowa kobiecie krew odpłynęła z twarzy, czyżby nie zdała?
- Że nasza uczelnia traci tak znakomitego ucznia.- dokończył z uśmiechem na twarzy dziekan, wchodząc w słowo jej promotora.
- Czyli zdałam?- siliła się na spokój.
- Ależ oczywiście, co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości. Ocena celująca i wyróżnienie Akademii za osiągnięcia w nauce.
- Za takim dyplomem- ponownie zaczął promotor- może sęe pani ubiegać o posadę w najlepszych szpitalach tego i nie tylko tego kraju.- uśmiech zawitał na jej twarzy, a więc Hermiona Granger przynajmniej względem nauki pozostała tą samą dziewczyną co w Hogwarcie.
- Chyba, że ma pani inne aspiracje- zaczął dziekan.- Bo w takim wypadku nasza uczelnia jest w stanie z miejsca, a właściwie od października, ale to w sumie to samo, powierzyć stanowisko profesorskie. – trudno było nie wychwycić nutki nadziei w jego głosie, kiedy składał propozycję.
- Kuszące.- zaczęła, zastanawiając się jak ubrać w słowa swoją odmowę- Jednak obawiam się, że nie spełniłabym się na takim stanowisku. Moim powołaniem jest leczyć a nie uczyć.- powiedziała delikatnie, starając się, żeby jej głos zabrzmiał jakby głęboko żałowała, że musi odmówić.
- Cóż, kłamstwem byłoby, gdybyśmy powiedzieli, że się tego nie spodziewaliśmy.- powiedział promotor, uśmiechając się do niej.
- Cóż, w takim razie pozostaje mi jedno.- zaczął dziekan, wstając ze swojego miejsca. Promotor i Hermiona poszli za jego przykładem, już w następnej chwili profesorzy wręczyli jej obity w drogą skórę dypolom lekarski. Była teraz panią doktor, z prawdziwego zdarzenia..
- Panno Granger, pragnę serdecznie powitać panią w zacnym lekarskim gronie. Proszę iść teraz uczcić swój sukces, bo od jutra zaczyna pani ratować ludzkie życie.- powiedział promotor żegnając swoją najlepszą uczennicę.
Wyszła na słoneczną ulicę w dłoni dzierżąc swój klucz do przyszłości. Uśmiechnięta rozejrzała się wokoło. Jeśli Marta miała rację, to i Ron pamiętał o jej wielkim dniu. Postanowiła, że w drodze do domu zrobi małe zakupy. Szampan, truskawki i wiele innych afrodyzjaków, w końcu musi uczcić dyplom..
Nie zdziwiła się, że po wejściu do mieszkania nikogo tam nie zastała. Ron nie byłby sobą, żeby czekać cały dzień. Na pewno wróci wcześniej.. Uradowana zabrała się za przyrządzanie kolacji. Lekkiej a zarazem wykwintnej. Kiedy dochodziła ósma wieczorem, na stole czekały już talerze z piersią z serem brie, purre marchewkowym i ruccolą z sosem vinegret. Schłodzony szampan czekał na otwarcie, a dyplom leżał na widocznym miejscu. Sama Hermiona przebrana w niezwykle sexowną małą czarną co chwila zerkała w stronę drzwi, za którymi zaraz spodziewała się zobaczyć narzeczonego.
Czas jednak minął, z ósmej zrobiła się dziewiąta, z dziewiątej w pół do dziesiątej.. Nagle do okna zastukała sowa. Dziewczyna zrezygnowana poszła otworzyć ptakowi, a ten podając jej kopertę natychmiast odleciał. Dziewczyna rozerwała kopertę i przeczyła kilka słów naskrobanych ręką Rona..

„Hermiono!
Nie czekaj na mnie dzisiaj! Mamy problem w ministerstwie. Beze mnie sobie nie poradzą. Pewnie wrócę nad ranem, więc spotkamy się dopiero jak wrócisz z dyżuru.
Ron”

Łzy zaczęły spływać z jej policzków rozmazując misterny makijaż. Zapomniał. Znowu postawił pracę ponad nią.. Rozszlochała się na dobre. Chwytając butelkę czerwonego wina, pociągnęła spory łyk, nie kłopocząc się nawet nalewaniem trunku do kieliszka. Skrzywiła się, wino było wytrawne, bo takie lubił Ron…
- Gratuluję Hermiono.- szepnęła cicho, odstawiając butelkę na stole, gdzie właśnie zniszczyła się jej uroczysta kolacja, z resztą nie pierwszy już raz… Ruszyła w kierunku sypialni, gdzie jeszcze długie godziny, poduszki tłumiły płacz żalu…


--------------------
user posted image
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll
Odpowiedzi
Malfoyka
post 12.01.2013 12:47
Post #2 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 36
Dołączył: 11.01.2013




Lipiec w mgnieniu oka zamienił się w sierpień, lato zaczęło robić się coraz bardziej deszczowe, niemal każdego dnia kiedy otwierała oczy ciężkie szare krople obijały się o szyby. Lubiła deszcz, miała wrażenie jakby zmywał z niej wszystkie smutki.. A tych było coraz mniej…. Nawet dla niej samej zadziwiające było to, jak szybko pogodziła się z rozstaniem z Ronem. Najciężej było jej, kiedy w dwa tygodnie po ich rozstaniu w rubryce towarzyskiej Proroka Codziennego ukazał się artykuł o końcu ich związku. Dobrze pamiętała ten dzień…
Przychodząc do pracy w czwartkowe popołudnie zauważyła, że Igor bardzo starannie schował przed nią leżącą na biurku gazetę..
- Czemu chowasz przede mną prasę?- zagadnęła, kiedy zapinała ostatnie guziki w kitlu.
- Nie chowam, po prostu robię porządek na biurku.- powiedział swobodnie, wzruszając ramionami.. jednak zrobił to za swobodnie.
- Ejjj bujać to ja, a nie mnie! Czemu chowasz?- dopytywała
- Powtarzam ci, że nie chowam.- upierał się.
- W takim razie daj mi ją. Chcę przejrzeć.- uderzyła z drugiej strony.
- Ale nie ma tam nic ciekawego.- chłopak ciągle obstawał przy swoim..
- Jednak chciałabym rzucić okiem. Daj mi.
- Hermiono..- jęknął.- Okey, chowam ją przed tobą. Zadowolona?- westchnął.- A teraz daj już spokój i chodźmy do pacjentów.- zagadywał.
- Do rozpoczęcia dyżuru mamy jeszcze pół godziny, zdążę poczytać.- wiedziała, że coś jest nie tak..
- Naprawdę, słonko nie powinnaś..- zaczął, na co ona jedynie westchnęła po czym spoglądając mu w oczy z mściwą niemal satysfakcją, wyciągnęła różdżkę..
- To dziecinne- warknęła- Accio Prorok.- Gazeta wyleciała z jego szuflady, lekko lądując w jej dłoni. Kobieta zaczęła ją kartkować, uważnie przeglądając każdą stronę. Nie wiedziała czego szuka, wiedziała jednak, że na pewno się zorientuje, kiedy już znajdzie.. I znalazła. Jej wzrok padł na wytłuszczony nagłówek..

NAJBARDZIEJ WPŁYWOWA PARA W ANGLII JUŻ NIE RAZEM!!!

„Do naszej redakcji przedostały się niedawno zupełnie anonimowe pogłoski o tym, jakoby związek Premiera ds. Sportów Magicznych, Ronalda Weasleya i rozchwytywanej Magomedyk Hermiony Granger rozpadł się z nieznanych jak na razie przyczyn. Nieoficjalnie mówi się, że doktor Granger wyprowadziła się z ich wspólnego mieszkania do bliżej nieokreślonego miejsca. Z jej serdecznego palca zniknął również pierścionek zaręczynowy, jaki podarował jej narzeczony. W kuluarach mówi się także o wcześniejszym samotnym wyjeździe panny Granger na wakacje, podczas kiedy Premier Weasley został w kraju, aby piastować swoje stanowisko podczas niedawnych Mistrzostw Świata juniorów w Qudditchu. Czyżby ten właśnie wyjazd sprawił, że ich związek stanął na krawędzi? A może swoje ostre pazurki maczała w tym urocza asystentka Weasleya- Levander Brown, która jak dowiedział się nasz informator, była pierwszą szkolną miłością Premiera.. Pewne jest jedno, oczekiwane przez niemal cały kraj, huczny ślub i jeszcze głośniejsze wesele najprawdopodobniej nie dojdą do skutku. Mówi się, że Premier Weasley odwołał już zamówioną na ten dzień salę i podziękował pastorowi. Pytany o przyczynę tej kontrowersyjnej decyzji odpowiada niewzruszenie „Bez komentarza”, po czym znika w sobie tylko znanym kierunku.
Reporterom Proroka, mimo szczerych chęci nie udało się jeszcze skontaktować z doktor Granger, która zaszyła się w swojej tajemniczej ostoi, gdzie zapewne leczy rany. Prorok nie ustanie jednak w poszukiwaniu prawdy o rozpadzie Złotej Pary i kiedy tylko uda, doktor Granger powróci do świata towarzyskiego, nasz gazeta będzie pierwszą, która wyda oficjalne oświadczenie cenionej Magomedyk. Będziemy również, na bieżąco informowali Państwa o nowościach w związku z tą sprawą.
T. Cooler.”

Hermiona czytała gazetę z coraz większą furią. Bezczelność Tinny Cooler była porównywalna do tej, którą reprezentowała sobą jej poprzedniczka Rita Skeeter.
- Ja im dam oficjalne oświadczenie!!- krzyknęła z furią mnąc gazetę i ciskając nią o ścianę.
- Ostrzegałem..- powiedział Igor, teatralnie wywracając oczami.
- Och zamknij się!!- jęknęła, po czym opadając na fotel zakryła oczy dłońmi.. „Tylko się nie rozpłacz, nie płacz, rozumiesz!!!”- szeptała w myślach. Udało się, nie płakała. Jednak cały dzień musiała mocno zaciskać zęby, żeby nie zacząć rzucać się do gardeł ludziom, którzy przyglądali się jej z wyraźnym współczuciem…
Od tego dnia minęło jednak sporo czasu. Wszyscy przeszli nad końcem ich związku do porządku dziennego. Nawet zniechęceni brakiem jakiegokolwiek zainteresowania ze strony samych zainteresowanych, jak i reszty społeczeństwa, reporterzy Proroka dali w końcu za wygraną i zaprzestali czatowania na Hermionę. Ona zaś mogła zacząć żyć dalej. Smutek i rozgoryczenie mijały z każdym kolejnym tygodniem, aż w końcu pewnego dnia, kiedy sierpień chylił się już ku końcowi, wstała rano z poczuciem, że zamknęła ten rozdział na dobre. Pozostał jej tylko jeden smutek. Wspomnienie Dracona… Przez pewien czas nie ustawała w poszukiwaniu jakichkolwiek jego śladów. Niczym wprawny detektyw szła po nitce do kłębka, a kiedy w końcu wydawało jej się, że jest już blisko, kiedy odnalazła to czego szukała, czyli główną siedzibę jego banku, niemal skakała z radości.. I wtedy przyszedł kolejny cios.. Kiedy w końcu, pewnego wyjątkowo deszczowego dnia, zjawiła się w wielkim tonącym w marmurze budynku, z sercem rosnącym z nadziei usłyszała, że mężczyzna, którego wspomnienie spędzało jej sen z powiek, pojawiając się na kilka dni w Anglii poinformował cały zarząd o tym, że udaje się na bezterminowy urlop, po czym wyjeżdżając z kraju, wszelki jego ślad zaginął. Nikt nie wiedział, gdzie Draco przebywa, ani kiedy i czy w ogóle wróci..
Wychodząc wtedy z banku nie zadbała nawet o to, aby rozłożyć parasol. Pozwalała, aby zimne, szare krople uderzały o jej ciało, mieszając się z gorącymi łzami. Wiedziała już, że go straciła.. A ta świadomość była gorsza od wszystkich innych bolesnych rzeczy, których doświadczyła w ostatnim czasie. Utrata ukochanego, przyjaciół, stabilnego gruntu pod nogami, nie bolała jej tak bardzo jak to, że straciła jego… Ale dni mijały, a z jej oczu coraz rzadziej spadały już łzy. Pomału uczyła się żyć, ze świadomością, że palący ból w sercu będzie jej towarzyszył..
- Hermiono?- Igor spoglądał na nią znad wyników badań.
- Tak?- odpowiedziała nie podnosząc wzroku od swojej pracy
- A może wybralibyśmy się dziś na jakiegoś drinka, co?- zagadnął.
- Wiesz.. nie sądzę.- odpowiedziała, a on mimowolnie skrzywił się słysząc odmowę.- Nie zrozum mnie źle. Ja po prostu..
- Rozumiem.- przerwał jej w pół słowa.- Nie musisz robić nic na siłę. Ja.. ja po prostu myślałem, że uda mi się odciągnąć cię od twoich smutków.- wytłumaczył
- Ależ ja się nie smucę.- odpowiedziała.- Już nie..- szepnęła
- Ale przecież widzę.- nie dawał za wygraną.- Herm, minęły już prawie dwa miesiące.. a ty dalej przejmujesz się tym frajerem.
- Ronem??- zapytała, po czym zaśmiała się, tak po prostu i szczerze.- Igg, złotko Weasley nic mnie już nie obchodzi. Nic, a nic.- powiedziała z uśmiechem.
- Tak, to skąd ten smutek?- zapytał przyglądając jej się z lekko przechyloną głową.
- Ach gdybyś ty tylko wiedział..- westchnęła, spoglądając niewidzącym wzrokiem w okno.
- W takim razie mnie oświeć. Jeśli chcesz, oczywiście.- powiedział, przyglądając jej się ciekawie.
- Wiesz co?- zapytała nagle.- Chyba chcę. A ten drink to nie jest taki głupi pomysł.
- Ja nigdy nie mam głupich pomysłów, pani doktor.- powiedział, posyłając jej łobuzerski uśmiech. W odpowiedzi zaśmiała się uroczo. Ten chłopak naprawdę potrafił poprawić jej humor.
- W takim razie jesteśmy umówieni po dyżurze, tak?- zapytała
- Oczywiście!!- odparł, a jego oczy zalśniły radością.
Popołudnie minęło im szybko, dyżur był wyjątkowo ciężki. Na oddział trafili dwaj czarodzieje, którzy eksperymentując z eliksirami, spowodowali wybuch, w którym zostali poważnie ranni.. Hermiona i Igor mieli więc pełne ręce roboty do samego końca, a kiedy zegar wybił 15.30, obydwoje nie kryli zadowolenia.
- Poczekam na ciebie przed szpitalem, okey?- powiedziała kobieta, która jako pierwsza przebrała się już w swoje ciuchy.
- Okey, zaraz do ciebie przyjdę i porywam cię na pół.. nie, na całą noc.- zagroził jej ze śmiechem.
- Oooo, już się boję.- odpowiedziała wychodząc.
Kiedy wyszła na świeże powietrze od razu poczuła się lepiej. Orzeźwiająca mżawka zmyła z niej zmęczenie, a chłodne powietrze wypełniające jej płuca dodało nowych sił. Uśmiechnęła się na myśl o miłym wieczorze spędzonym wspólnie z przyjacielem. Wiedziała, że może mianować tak Igora, mimo że znali się tak krótko. Mężczyzna był bowiem przykładem osoby, która roztacza wokół siebie taki czar, że nie sposób było od razu się w nim nie zauroczyć…
- Hermiono..- usłyszała za swoimi plecami cichy szept. Głos jednak z pewnością nie należał do jej przyjaciela. Był jednak dziwnie znajomy.. Odwróciła się pełna najgorszych uczuć..
- Co tu robisz?- warknęła, spoglądając na mężczyznę z furią w oczach.
- Ja.. ja przyszedłem z tobą porozmawiać. Proszę to dla ciebie.- Ron wyglądał na zmieszanego i skruszonego, kiedy nie spoglądając jej w oczy, wyciągał w jej stronę bukiet czerwonych róż. Kobieta prychnęła lekceważąco.
- My nie mamy o czym rozmawiać Ronaldzie. A poza tym nie lubię róż, po dziewięciu latach powinieneś to już wiedzieć.
- Ale.. – zaczął, nieśmiało spoglądając jej w oczy.
- Tu nie ma żadnego „ale”. Wybrałeś, a ja twojego wyboru nie neguję, życzę szczęścia, a teraz żegnam. Nie mam zamiaru tracić na ciebie więcej swoich nerwów.- Chciała go wyminąć i wrócić do szpitala. Była wzburzona jego bezczelnością..
- Hermiono, poczekaj!- złapał ją za nadgarstek, uniemożliwiając odejście.- Ja chciałem cię przeprosić. To z Levander, to.. to nic nie znaczyło. Ja się zagubiłem. Byłem zły, że wyjechałaś, a ona była tak blisko.. no i.. i ja sam nie wiem jak to się stało. Ale Herm, to ty jesteś jedyną kobietą, którą kocham. Jedyną, na której mi zależy i.. i ja zrobię wszystko, żeby cię odzyskać. A na razie zacznę od przeproszenia cię za moją głupotę.. Proszę, Hermiono.. błagam wybacz mi.- mówił, ciągle trzymając ją za rękę. Dziewczyna spojrzała na niego z pożałowaniem w oczach..
- Och Ron.. Ron, ja nie wiem co mam powiedzieć..- szepnęła.
- Nic nie mów, po prostu wróć.- szepnął zbliżając się do niej.
- Może..- zaczęła.
- Naprawdę??- ucieszył się, jednak przedwcześnie. Nie wyczuł ironii.
- NIE!!! Czy ty się uderzyłeś w głowę Weasley?? Zdradzasz mnie, po czym zjawiasz się po kilku tygodniach z chabaziami, których nie lubię i co?? Mam ci się rzucić na szyję?? Zapomnij!! Zapomnij o mnie i o swoich głupich nadziejach!! A teraz mnie puść!- krzyczała, ale ciągle jej nie puszczał.
- Słuchaj, ja wiem, że źle zrobiłem, ale przez wzgląd na stare czasy, na to co już wspólnie dokonaliśmy i to co jeszcze wspólnie dokonać możemy.. Pomyśl tylko. My jesteśmy dla siebie stworzeni. My się kochamy!!! Pomyśl.. pomyśl jeśli nie o mnie, to o Ginny, o Harrym, o mojej mamie..- mówił, spoglądając jej w oczy.
- Ty podły tchórzu!!! Zasłaniasz się rodziną!!! Puszczaj mnie, rozumiesz? Puszczaj i znikaj z mojego życia!!- wrzeszczała, szarpiąc się z nim. Był jednak silniejszy, nie umiała wyrwać swojej ręki z jego uścisku, który robił się coraz silniejszy..
- Czy ty słyszałeś o co cię poprosiła?- głos Igora dobiegł zza jej pleców.
- Nie wtrącaj się koleś.- warknął zirytowany Ron, widząc że chłopak podchodzi jednak coraz bliżej.
- Obawiam się, panie premierze, że się nie podporządkuję temu rozkazowi.- powiedział dobitnie Igor, będąc już obok nich.- A teraz ją grzecznie puść.
- A kim ty jesteś, żeby mi mówić co mam robić??- zapytał złośliwie rudzielec.- A teraz odejdź, bo chcę porozmawiać ze swoją narzeczoną.
- Byłą narzeczoną, mówiąc ściślej.- powiedział Igor, mierząc Rona pogardliwym spojrzeniem- A poza tym, rozmowa możliwa jest kiedy chcą jej dwie strony!!- powiedział spokojnie, starając się rozluźnić jego uścisk, który zapewne sprawiał już Hermionie ból…
- Sam tego chciałeś- warknął rudy, po czym puszczając dłoń kobiety w ułamku sekundy rzucił się z pięściami na Igora. Z nosa chłopaka puściła się krew, a Ron już miał zadać kolejny cios, kiedy pomiędzy nich wkroczyła Hermiona. Wymierzając Ronowi siarczysty policzek, który jakby go otrzeźwił krzyknęła..
- Spadłeś na samo dno Ronaldzie!!! Jesteś żałosny.- po czym spoglądając na krwawiącego Igora zapytała- Wszystko okey? Wróć do środka, Martha cię opatrzy.
- Nic mi nie jest.- powiedział.
- Hermiono, my jeszcze nie skończyliśmy..- wtrącił Ron, widząc jak kobieta przyciska chusteczkę do nosa przyjaciela..
- Mylisz się Weasley, skończyliśmy!!! Skończyliśmy w chwili, kiedy Brown wskoczyła do twojego łóżka!! A teraz żegnaj i nie radzę ci pokazywać mi się więcej na oczy!- warknęła, po czym łapiąc Igora za rękę po prostu teleportowała się, zostawiając oniemiałego Rona na opustoszałym chodniku…
- Takiej cię nie znałem.- powiedział Igor, kiedy siedząc w jej salonie, pozwalał aby opatrzyła mu nos..
- Czyli jakiej?- zapytała, wyrzucając zakrwawioną chusteczkę.
- Walecznej. Jezuuu gdybyś się widziała.. Twoje oczy aż ciskały gromy.- mówił, wspominając jej zachowanie.
- Aaaa no wiesz, w każdej kobiecie tkwi uśpiony demon.- uśmiechnęła się do niego.- No gotowe, bohaterze.
- Bohaterze- mruknął..- Ale się spisałem, nie ma co.. okazało się, że zamiast ja ciebie, to ty ratowałaś mnie.
- Daj spokój, nawet nie wiesz jak mi zaimponowałeś, że go nie uderzyłeś. A w to, że potrafisz nie wątpię.- zapewniła go ciągle się uśmiechając..
- Nooo, ale z naszego drinka to chyba nici..- westchnął smutno.
- A to dlaczego?- zapytała.- Myślisz, że w moim domu nie znajdziesz alkoholu?- uśmiechnęła się zawadiacko.
- A znajdę?- zapytał.
- Do wyboru, do koloru!- odparła, ręką wskazując na dobrze zaopatrzony barek.
Po krótkim zastanowieniu wybrali butelkę czerwonego półwytrawnego wina, po czym nalewając trunek do kieliszków wygodnie usadowili się na miękkiej, stojącej w jej salonie sofie… Za oknami deszcz bębnił w szyby, a oni zaśmiewali się ze swoich żartów. A kiedy dawno zapadł już Zmierzch, Igorowi nagle coś się przypomniało..
- Ejjj, ale ty zdaje się miałaś mi o czymś opowiedzieć..- powiedział, dolewając wina do jej kieliszka. Kobieta przyjrzała mu się uważnie, zagryzając lekko dolną wargę.
- Ale to długa i naprawdę pokręcona historia.- wytłumaczyła
- Cóż..mamy zdaje się całą noc- powiedział z uśmiechem, głową wskazując na ciemne okno, po którym pływały strugi deszczu.- A poza tym jak wręcz uwielbiam pokręcone historie.- zakończył, zachęcając ją do mówienia jednym ze swoich łobuzerskich uśmiechów..
- Okey..- powiedziała śmiejąc się.- Przekonałeś mnie.
- No to zaczynaj.. zamieniam się w wielkie ucho!!
Zaśmiała się, a potem zaczęła swoją opowieść. Opowiedziała mu o latach spędzonych w szkole, o swojej przyjaźni z Harrym i Ronem, o tym jak ona się zrodziła, jak umocniła. Opowiedziała mu o Mlafoyu, o tym jak bardzo się nienawidzili. Wspomniała wszystkie szlamy, nie pomijając również swoich ripost na jego obrazy, które Igor kwitował głośnym śmiechem.. A potem opowiedziała mu o swoim związku z Ronem, o tym jak sukcesywnie rezygnowała dla niego ze swoich marzeń, a nawet z samej siebie. Aż w końcu przyszedł czas na opowieść o Hawajach. Powiedziała mu wszystko nie pomijając niczego.. Chłopak słuchał jej uważnie, nie przerywając. Wiedział, że tego potrzebuje. Widział radość w jej oczach, kiedy opowiadała mu o tym jak wspólnie z Draco jadali obiady w Kai Melemele, widział jak wraca wspomnieniami do nocy spędzonych razem z blondynem na plaży.. Widział też smutek, kiedy opowiadała o bezowocnym poszukiwaniu mężczyzny.. Aż w końcu, kiedy niemalże zbliżał się już świt jej opowieść dobiegła końca..
- Widzisz, mówiłam że to pokręcone.- westchnęła, widząc jego dziwną minę. Igor jednak tylko się uśmiechnął..
- Reasumując, podczas kiedy twój narzeczony zabawiał się ze swoją sekretarką, o czym wiedzieli twoi najlepsi przyjaciele, ty zakochałaś się w swoim odwiecznym wrogu..- podsumowywał, to co usłyszał, przyglądając się jej ciekawie
- Dokładnie.- powiedziała, czując się niesłychanie lekko na duchu, kiedy wszystko to komuś opowiedziała.
- Matko, twoje życie jest lepsze niż brazylijska telenowela!!- powiedział z uśmiechem.
- No dziękuję.- roześmiała się.
- Ale poważnie. Kochasz tego Dracona, co?- zapytał
- Myślę, że tak.- odparła
- A on?
- Nie wiem.. naprawdę nie wiem co myśli Malfoy..- westchnęła.- A najgorsze jest to, że tak dobrze pozacierał za sobą wszelkie ślady, że raczej nie będę miała okazji się tego dowiedzieć..- powiedziała smutno, zaglądając do kieliszka na którego dnie, czerwieniło się wino.
- Ehh faktycznie pokręcone to to.- westchnął- Bo gdyby wtedy ta twoja Ginny, powiedziała ci, co wyprawia jej brat..
- Ja mogłabym nie mieć skrupułów i spokojnie zapomnieć się z Draco. Wiem.- zakończyła.- Ale jak sam powiedziałeś, moje życie jest bardziej pokręcone, niż brazylijski serial..
- Wiesz… ale z tego co pamiętam, to w tych wszystkich serialach, takie historie zwykle kończyły się happyendem dla głównych bohaterów.- powiedział, a wznosząc do góry swój kieliszek, dodał- Za happyend!!
- Za happyend.- powiedziała wesoło, upijając łyk wina. Po czym oboje zaśmiali się głośno.
- Ooookeeeyyy.- westchnął przeciągle Igor, kiedy po kilku kolejnych minutach spojrzał na zegarek, gdzie wskazówki wskazywały piątą piętnaście.- Miło się z tobą gawędziło koleżanko, ale czas już na mnie.. Służba nie drużba, a przed dyżurem wypadałoby się trochę wyspać.- powiedział wstając z kanapy.
- Tak, tak!! I wytrzeźwieć.- dodała, kiedy zatoczyła się przy pierwszym kroku.
- Oj Granger, Granger… słabą główkę macie.- zaśmiał się.
- Ja w przeciwieństwie do ciebie, nie miałam przez większość życia dostępu do polskiej wódki, żeby się zahartować- odparła z uśmiechem, pokazując mu język
- Okey, czuj się usprawiedliwiona.- odpowiedział, czochrając ją po włosach.- Do popołudnia.- szepnął, całując ją w policzek. Po czym z głośnym trzaskiem towarzyszącym teleportacji, po prostu zniknął, nie czekając na odpowiedź.
Hermiona jednym ruchem różdżki posprzątała po ich spotkaniu, po czym, czując się lekko na duchu udała się do swojej sypialni, gdzie po raz pierwszy od wielu dni, zasnęła głębokim, spokojnym snem..


--------------------
user posted image
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic
Malfoyka   Bieg Ku Przyszłości   12.01.2013 12:36
Malfoyka   Ranek przyszedł zbyt szybko. Kiedy o 5.30 zadzwoni...   12.01.2013 12:38
Malfoyka   Kolejne dni mijały spokojnie. Ron obrażony na cały...   12.01.2013 12:39
Malfoyka   Maui oczarowało ją od pierwszej chwili. Już kiedy ...   12.01.2013 12:40
Malfoyka   Niewielka restauracja Kai Melemele, czyli w języku...   12.01.2013 12:42
Malfoyka   Delikatne promienie słońca oparły się na jej twarz...   12.01.2013 12:43
Malfoyka   Minęło 18 z 21 dni jakie Hermiona spędzić miała na...   12.01.2013 12:44
Malfoyka   Wysiadając z żółtej taksówki, zwróciła swój wzrok ...   12.01.2013 12:45
Malfoyka   Z reguły nikt nie cieszy się z perspektywy końca u...   12.01.2013 12:46
Malfoyka   Lipiec w mgnieniu oka zamienił się w sierpień, lat...   12.01.2013 12:47
Malfoyka   Kolejne dni mijały leniwie. Ron biorąc sobie za pe...   12.01.2013 12:49
Malfoyka   Siedząc w wygodnym, obitym ciemną skórą fotelu, cz...   12.01.2013 12:50
Malfoyka   13 W życiu młodej pani doktor nastała sielanka. C...   12.01.2013 12:52
Malfoyka   14 Wielkie budowle centrum Londynu dawno zniknęły...   12.01.2013 12:53
Malfoyka   15 Nie zaprzestając pieszczot, powoli ruszyli w k...   12.01.2013 12:54
Malfoyka   16 „Czy życie może być jeszcze wspanialsze?...   12.01.2013 12:55
Malfoyka   17 Kilka dni dodatkowego urlopu, który Hermiona w...   12.01.2013 12:56
Malfoyka   18 Wychodząc na zimne, jesienne powietrze, czuła ...   12.01.2013 12:57
Malfoyka   19 olejne dni mijały spokojnie. Hermiona pogodził...   12.01.2013 12:58
Malfoyka   20 Zostali sami, wpatrując się w siebie w milczen...   12.01.2013 13:00
Malfoyka   21 Grudzień mijał im spokojnie, dzień za dniem pr...   12.01.2013 13:01
Malfoyka   22 Sama nie wie, w jaki sposób w tak wielkim wzbu...   12.01.2013 13:03
Malfoyka   23 Wigilię spędzili wspólnie w typowo mugolski sp...   12.01.2013 13:03
Malfoyka   24 W sylwestrowy poranek wszystko było gotowe do ...   12.01.2013 13:04
Malfoyka   25 Z uśmiechem na ustach ruszył w kierunku drzwi,...   12.01.2013 13:05
Malfoyka   26 Przespali cały Nowy Rok, mocno wtuleni w swoi...   12.01.2013 13:06
Malfoyka   27 Mocno objęci ruszyli w stronę centrum, pokonuj...   12.01.2013 13:07
Malfoyka   28 Budząc się kolejnego dnia, niemal równo ze świ...   12.01.2013 13:08
Malfoyka   29 Stojąc przed szpitalem, raz jeszcze rzuciła ok...   12.01.2013 13:08
Malfoyka   30 Stała na środku pokoju zabiegowego i wprost ni...   12.01.2013 13:09
Malfoyka   31 Siedząc w kuchni, doskonale słyszała dźwięk, j...   12.01.2013 13:10
Malfoyka   32 Nowy York w lutym, niewiele odróżniał się smęt...   12.01.2013 13:11
Malfoyka   33 Sama nie wie, w jaki sposób udało jej się dost...   12.01.2013 13:12
Malfoyka   34 W całym pomieszczeniu zapadła wypełniona emocj...   12.01.2013 13:13
Malfoyka   35 Nie pamięta kiedy wrócili do domu, ani nawet m...   12.01.2013 13:14
Malfoyka   EPILOG Mimo późnej już jesieni, słońce ciągle wis...   12.01.2013 13:14
dede   hmm.. Przeczytałam i mam troche mieszane uczucia. ...   13.01.2013 10:46
Hagrid   Wciągam się:)   16.01.2013 18:34
Kaśś   Niesamowity lukier, ale w dobrym tego słowa znacze...   01.06.2013 22:39
katbest   Yhm... podobało mi się. Inny pomysł, ale fajny. Br...   04.06.2013 16:34


Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 03.05.2024 08:34