Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Rache, czyli życie na Nokturnie...

tequilla
post 25.06.2004 22:43
Post #1 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 5
Dołączył: 15.05.2004




Dawno wpadłam na pomysł napisania opowiadania o zyciu na Nokturnie... Wreszcie zdobyłam sie na to, by zamieśić je na forum- mam nadzieje, ze mnie nie zjecie. Ostrzegam: uzywam w tym ficku wielu brzydkich słów. To dlatego, że wątpie, czy tzw. ,,margines społeczny" wyraża sie kwiecistym stylem wprost z salonów. Miłej (???) lekturki. No, i sorry, ze tak mało, ale jestem śpiąca... tongue.gif
______________________________________
RACHE

I seria: ,,Kiedy młodzi i wolni byliśmy, po Nokturnie się szlajaliśmy”

Zbliżał się wieczór. Wiał wiatr, szarpiąc za płaszcze przechodniów i bawiąc się porzuconymi gazetami. Ludzie w pośpiechu szli do domów, by usiąść przy kominku i założyć kapciuszki -lecz nie wszyscy. Ci, którzy tu mieszkali, zostawali. Tu- na Nokturnie. Dla nich dopiero w nocy zaczynało się prawdziwe życie. Pod sklepem pana Burcha stała grupka młodzieży- czterech chłopaków i cztery dziewczyny. Ponuro patrzą na innych czarodziejów, aż tamtym robi się nieprzyjemnie i przyśpieszają kroku.
- Heja, wiara! Co dziś za szenę* wywiniemy? – zapytał jasnowłosy chłopak oparty o ścianę.
- Stary, czy ty w ogóle myślisz? Trzeba żarcie skombinować, a o zabawie pomówimy potem – odpowiedziała mu rudowłosa dziewczyna z twarzą usianą piegami. Reszta skinęła głową i po krótkiej dyskusji jednogłośnie stwierdzili, ze trzeba coś oszamać**.
- Dobra. Ja pójdę z Randym, Anna i Ricky razem, Silla z Lasem, a Tina z Mo. Każda para pójdzie w inną część Nokturnu. Potem spotkamy się w chajbie, okay? Za godzinę widzę wszystkich na miejscu - powiedziała swojej paczce rudowłosa. Wszyscy się zgodzili i parami znikali w mroku.
***
W małym pokoiku wynajmowanym przez gang Infernal byli wszyscy jego członkowie. Ruda, Randy, Anna, Ricky, Silla, Las, Tina i Mo. Każdy z Infernalowców był inny, każdy wnosił coś nowego w ich przyjaźń. Przyjaźń z konieczności? Często zadawali sobie to pytanie, ale szybko odsuwali podobne myśli. Część leżała na podłodze, inni siedzieli na trzech rozlatujących się łóżkach. Ale cóż, Infernalowcom się nie przelewało… Ich ,,dom” był zwyczajną ruderą. Wynajmowali jeden, dość spory, pokój i dużą część podwórka. Dziewczęta starały się ożywić pokój malunkami na ścianach, ale rozpadał się deszcz i rozmył rysunki, tak, ze ściany były wściekle kolorowe. Ricky stwierdził, ze jakby nie użyli mugolskiej farby, wszystko byłoby w porządku, natomiast Silla uważała, że to wina strasznie przeciekającego dachu. Tak czy siak, ściany były w opłakanym stanie.
- Mmm, dobre! Gdzie wy to wyszperaliście? – zapytała Anna Tinę i Mo, zajadając ze smakiem pieczone mięso z kukurydzą.
- To? To zwinęliśmy jakiemuś gostkowi sprzed baru, nawet się nie skapnął! Miał jeszcze chyba z pięć paczek!...
- Aha… Zwinęliście jakiemuś gościowi? Juchta nie śpi, juchta czuwa, tak?
Wszyscy ryknęli śmiechem.
- A to co?- Las wskazał palcem na potrawę leżącą przed nim na kawałku starej gazety.
- Eee… Wiesz, ja też tego nie wiem Chłopie, a może to trujące?
-Mnie tak łatwo nie idzie załatwić – uśmiechnął się Las, ale jakoś tak niemrawo – a może to jednak nie jest do końca… yyy… zdrowe?
Widząc minę Lasa, Ruda zaczęła się śmiać tak bardzo, że wszyscy jeje zawtórowali.
- Stary, to tylko krewetki z baru… Miałem trochę hajsu, wiec kupiliśmy u Pirtcharda. Powiedział, ze nie są do końca świeże, więc opuścił cenę pośpieszył z odpowiedzią Ricky.
- Dobrze wiedzieć – stwierdził ponuro Las, prowokując tym Infernalowców do śmiechu.
- Okay, wszyscy zjedli, wiec może przejdziemy do raportów – powiedziała Ruda, przywódczyni gangu – Ricky! Najpierw ty!
Ricky wstał i z udawanym przestrachem zasalutował – Tak jest, szefowo! Melduję posłusznie, ze nic się nie działo… Tylko Silla znów mi dała kosza…
- Ricky, nie błaznuj… Teraz Anna.
Blondynka wstała i oznajmiła:
- Widziałam Monę. Monę z White’ów. Była n naszym terenie – White’owie byli wrogą banda, z którą Infernalowcy rywalizowali.
- Co zrobiłaś? Mam nadzieje, ze dałaś jej porządną nauczkę – zapytała niespokojnie Ruda.
- Tak. Zaprzyjaźniła się z Obim – uśmiechnęła się złowieszczo Anna. Infernalowcy hodowali w baraku na podwórzu kilka nielegalnych zwierząt. Obi, jeden z nich, to ognisty smok kalifornijski.
- Żyje?
-Tak, ale trochę potrwa, zanim się wyliże. Oparzenia będzie leczyła przez kilka miesięcy.
- Wybornie. Randy?
Brunet nie zareagował. Był pochłonięty czytaniem jakiejś starej, zakurzonej księgi. Tina rzuciła w niego butem.
- Co? – Randy podniósł głowę i potoczył wkoło nieprzytomnym wzrokiem.
- Raport, ciołku, raport!
- A, już. Bene – nie widziałem dzisiaj nikogo. Byłem na spacerze z Malutkim, żeby rozprostował skrzydełka, ale nic się nie działo.
Malutki był ponad dwumetrowym skrzydlatym koniem, dalekim krewnym Pegaza. Na szczęście Infernalowcy, jak wiele innych band ulicznych, znali wiele przydatnych (choć niekoniecznie legalnych) zaklęć, więc wszystkie ich zwierzaki były dla innych niewidoczne. Stawały się widzialne tylko na polecenie jednego z członków Infernal.
- Bene? To łacina, tak?
- Ricky, nie kompromituj się… To j e s t łacina – Anna szturchnęła brata łokciem.
- Hej, ludzie! Spokój, teraz Silla!
Silla obrzuciła wszystkich badawczym spojrzeniem, po czym wzięła głęboki oddech i powiedziała:
- Ja widziałam Panią Nocy.
- Tu, na Nokturnie?
- Jak to możliwe? – jej wypowiedź wywołała wielki szok.
- To ona ci to zrobiła, prawda?
Silla odruchowo dotknęła długiej blizny na twarzy. Biegła od skroni do końca policzka.
- Tak, Tina. To ona mi to zrobiła. Ale, wiecie, że była ,,U Lokiego” i kupiła mnóstwo książek i kocioł do warzenia Eliksirów? Ciekawa jestem, co knuje.
- Suka – Mo aż trząsł się ze wściekłości na wspomnienie tamtej walki. Był wtedy z Sillą – wiecie, ze niełatwo mnie wkurzyć, ale wtedy się jej to udało.
- Cóż, poczekamy. Może nic nie planuje. A nawet jeśli, to na pewno nie dotyczy to nas - powiedziała Ruda tonem, który miał brzmieć uspokajająco, a był niezbyt przekonywająco.
Reszta raportów nie wniosła nic ciekawego.
- Hej, wiara! Cos się nam od życia należy, co nie? Chodźmy na imprę, dalej! – zawołała Tina, chcąc rozruszać przyjaciół.
Wszyscy odpowiedzieli jej zgodnym okrzykiem.
- To przebierzmy się i chodźmy! A potem kogoś przekręcimy - dodała z uśmiechem, widząc zawiedzione miny Ricky’ego, Anny i Mo.
- No, to rozumiem – krzyknął radośnie Mo.
***
- Uwielbiam mugolskiej dyskoteki – powiedziała rozmarzonym głosem Tina.
- Tak, to niezła jazda! Tak trochę prymitywnie, ale… To właśnie jest fajowe!
- A widzieliście tą dziewczynę w czerwonej sukience? Jak gdzieś wypatrzę, to gwizdnę. Śliczna była – rzekła Anna. Odpowiedział jej Randy:
- To była ta prawie przeźroczysta sukienka? O tą ci chodzi? Ja myślę, ze ta dziewczyna wyglądała jak zwykła kurwa spod latarni. Ty chcesz ta wyglądać – twój wybór. Jak mówią Francuzi – un sot trouve toujours un plus sot qui admire.
- Te, mądralo, a co to niby znaczy?
- Głupiec zawsze znajdzie jeszcze głupszego, który go podziwia – przetłumaczyła odruchowo Silla.
- Co??
Tego już było Annie za wiele. Z wściekłością wyciągnęła z kieszeni różdżkę i rzuciła na Randy’ego zaklęcie uciszające.
- Ciesz się, ze tylko tyle ci zrobiła – zachichotał Ricky, znając możliwości siostry.
- Hej, Anna, nie marnuj czasu na Randy’ego, za chwile będziesz mogła się wyładować.
Poszli, szukając ofiary.
***
- Dolly, jesteś piękna jak ten księżyc…
- Ach, Alfredzie, nie przesadzaj – dziewczyna zaśmiała się kokieteryjnie.
Chłopak czule przesuwał pacami po jej nagim ramieniu, szeptają jej przy tym cos do ucha.
- Pysiu, pocałuj mnie – zażądała dziewczyna mrużąc oczy.
- Tak, kochanie, już – Alfred ochoczo rzucił się na Dolly, całując ją zachłannie. Po chwili przerwali tę czynność na rzecz innej, ale nie mniej pociągającej – gładzenie dziewczyny po udzie.
- Och, Alfredzie…
- Ach, Dolly…
Ciche westchnienia wypełniły park, gdzie siedzieli zakochani.
- Ooo, a cóż to za słodka scenka – zapytał ktoś szyderczo. Alfred poderwał się z ławki i zacisnął pieści.
- Kto tam – zawołał gniewnie.
Nagle z mroku wyłoniło się kilka postaci. Były ubrane dyskotekowo, cztery dziewczyny i czterech chłopaków.
- Czego chcecie? Kim jesteście?
- A cóż to ,,pysiu”… Zdenerwowany? – kpiąco zapytała wysoka blondynka z małym zadartym nosem.
- Nie Anna. On nie jest zdenerwowany…
- O, właśnie, dziękuję za poparcie – Alfred wskazał palcem na Ricky’ego.
- … On już się zesrał ze strachu – poważnym tonem dokończył Ricky, powodując u przyjaciół gwałtowny wybuch śmiechu.
- Jak śmiesz – Dolly piskliwym głosem stanęła w obronie oniemiałego Alfreda.
- Te, lala, stawiasz się? Lepiej, żeby nie!
- A co? A co? – kłótliwym tonem zapytała Dolly.
- Sama tego chciałaś – Mo wyciągnął zza pazuchy różdżkę i powiedział:
- Knifouse – Klątwa Noży. Po rzuceniu tego zaklęcia ofiara godzinami krwawi, wijąc się z bólu. Nie czyni to większych szkód, ale rany wolno się goją.
Krzyk Dolly rozdarł ciszę.
- Silencio! – Ruda szybko rzuciła zaklęcie – Trzeba było o tym pomyśleć – rzuciła Mo karcące spojrzenie.
- Fuss – to Las rzucił na Alfreda zaklęcie przygważdżające do ziemi. Przez pół godziny ,,zabawiali” się kolejno z Alfredem, uciszonym zaklęciem. Wreszcie Ruda rzekła:
- Dobra, zmywamy się. Tych dwoje zostawimy pod ławkę, nie?
Reszta zgodnie jej przytaknęli i zostawili nieprzytomną parę pod drzewami w parku. Kolejno deportowali się do domu.
- Ale ci Mugole cieniały, nawet nie umieją się obronić! – ekscytował się Mo.
- dobrze, Mo, ale chodźmy już spać. Jutro musimy isć do roboty – zgasiła go Anna.
***
- Melanio, zbliż się…
- Tak, Panie.
Blade ręce o długich palcach zapięły na jej szyi wisior.
- Dziękuję, Panie.
- To prezent. Życie za życie Melanio.
- Tak. Czy to on, Panie?
- To on Melanio. Czy takie wynagrodzenie ci odpowiada?
- Ale to oznacza, że odchodzę, Panie.
- Odchodzisz.
Spuściła głowę.
***



--------------------
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
 
Closed TopicStart new topicStart Poll
Odpowiedzi
Majka
post 31.07.2004 19:00
Post #2 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 70
Dołączył: 10.06.2004
Skąd: Finlandia (Lahti)




podoba mi się smile.gif fabuła jest dość oryginalna ^^
mam nadzieje, ze bedą jeszcze jakieś party??


--------------------


***

Naprawdę myślałam, że miłość jest tylko w filmach. Dałam się nabrać.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic
  04.07.2004 14:04
Szara Wilczyca   Eee......mi sie nie podoba.Za mroczne...

Closed TopicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 28.04.2024 08:27