Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> "Pułapka"

iskra
post 21.03.2004 09:29
Post #1 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 207
Dołączył: 06.06.2003

Płeć: Kobieta



"Pułapka"


Z rozleniwieniem spojrzała przez okno na zachodzące słońce. Pomarańczowa rozżarzona kula staczała się wolno za las. Niebo na zachodzie zaczęło już przybierać ciemny odcień. W jej pokoju powoli zaczynał panować mrok. Wpatrywała się chwilę w łyse gałęzie drzew targane prze wiatr, po czym jej palce znów zaczęły błądzić po klawiaturze, oczy – po monitorze. Wieczór, jak każdy inny, spędzony przy komputerze. Rodzice mieli wrócić dopiero po południu kolejnego dnia, więc zdecydowała się „wieczór” przedłużyć do „nocy”. Palce nieprzerwanie wystukiwały elektroniczne słowa. Chwile mijały nie wolniej od tępa pracy dłoni. Przerwała i pociągnęła łyk mleka z metalowego kubka. Odchyliła się na krześle do tyłu i przetarła zmęczone oczy. Znów spojrzała za okno, ale tym razem jej oczom ukazał się tylko przyjemny jesienny mrok. Oparła łokcie na blacie biurka, a twarz objęła dłońmi. Senność sprawiała, że powieki wyraźnie jej ciążyły. Naglę na środku monitora wyskoczyło czarne „czatowe” okno z zielonym migającym kursorem. Dziewczyna zamrugała powiekami, po czym, już nieco rozbudzona, chwyciła za myszkę. Zanim jednak zdążyła zamknąć niepożądaną aplikację, w oknie zaczęło się pojawiać pytanie, literka po literce.
„Szukasz prawdy?”
Jej wargi skrzywiły się w ironicznym uśmiechu. Palce błyskawicznie wystukały odpowiedź.
„Oh, wybieram niebieską pigułkę, Morfeuszu”
Przez kilka chwil nie było żadnej odpowiedzi. Miała nieprzyjemne uczucie, że gdzieś w mieszkaniu słyszy stłumiony śmiech. Wzdrygnęła się lekko.
„Ile jesteś w stanie poświęcić?”
„Poświęcić dla czego?”
Kursor migał jednostajnie. Jednak nie pojawiła się żadna odpowiedź. Dziewczyna właściwie była zirytowana, ale nie na tyle, by wyłączyć intrygującego rozmówcę. Po kilku minutach straciła cierpliwość. Raz jeszcze chwyciła za myszkę.
„Dla wieczności”
„Gdzie maszyny hodują ludzi dla uzyskania energii?”
Znów nie mogła się powstrzymać od uśmiechu. No, Morfeuszu, wyciągnij mnie z macek Matrixa, myślała kpiąc w duchu. Tym razem nie doczekała się odpowiedzi. Nagle poczuła senność i nim zdążyła się zorientować zasnęła na klawiaturze. Czerwone światełko jednostki centralnej migało co jakiś czas póki komputer nie wyłączył się sam.

Obudziła się w białej pustce. Wstała i dłonią chwyciła się za głowę tak, jakby miało to stłumić tętniący ból w czaszce, po czym rozejrzała się na około. Wszystko wyglądało jakby było oblane mleczną farbę – nieskazitelna biel. Cała przestrzeń, jej ubranie, włosy. Ona sama była zaś nienaturalnie blada. Obróciła się wokół własnej osi. Gdzieś na horyzoncie zamajaczył czarny punkt. Bez wahania pobiegła w jego stronę. Miała wrażenie, że w ogóle nie zbliża się do swego celu. Na „dobrą” sprawę nie czuła nawet jakby biegła, choć odczuwała zmęczenie. Zatrzymała się więc i zaklęła, a jej głos wydawał się odbijać od wszech obecnej bieli. Naglę czarny punkt przybliżył się do niej w mgnieniu oka. Zdezorientowana zamrugała powiekami i przyjrzała się „punktowi”, który okazał się płaskim oknem, jak w komputerze. Zielony kursor migał niespokojnie. Obeszła dziwaczną „strukturę”, lecz nie śmiała jej dotknąć. Stanęła na wprost okna w podświadomym oczekiwaniu na jakieś zdarzenie. Czuła się zupełnie jakby patrzyła na swój monitor, tylko dużo większy.
„Zostałaś wybrana”
Skrzywiła się. Teraz nie było jej do śmiechu. Chciała krzyknąć: „Gówno prawda”, ale z jej gardła nie wydobył się żaden odgłos. Spróbowała raz jeszcze. Przerażona utratą głosu złapała się za gardło w panicznym odruchu i...


Obudziła się pod wpływem irytującego pikania budzika. Kiedy dotarła do niej treść snu, postukała się mimowolnie po głowie. Zawsze była świadoma tego, że śni, a teraz dała się opętać tandetnej bieli. Przecierając zaspane oczy, podążyła do kuchni, a po otwarciu lodówki z gorzkim uśmiechem stwierdziła, że poranek będzie musiał obejść się bez śniadania. W pierwszej chwili miała ochotę po prostu położyć się do łóżka, ale po krótkim namyśle postanowiła doprowadzić się do porządku i jednak pójść kupić coś zjadliwego. Wzięła szybki prysznic i pomalowała się delikatnie. Ubrała ulubione dżinsy i równie ulubioną bluzkę. Leniwie założyła buty, zarzuciła na siebie kurtkę i wyszła trzaskając drzwiami. Była już na dole klatki schodowej, kiedy zorientowała się, że nie zamknęła mieszkania. Zaklęła w duchu i zaczęła mozolną wspinaczkę na trzecie piętro.
Dzień wydał jej się dziwnie przyjemny. To prawda, że gustowała w jesiennych porankach, ale jej sympatia do takich dni wiązała się raczej z dżdżystą pogodą, mgłą i chłodnym wiatrem. Tymczasem zza chmur wydzierał się słońce, wiatr praktycznie przestał dąć, a o mgle mogła sobie tylko pomarzyć. Wolnym krokiem szła do najbliższego supersamu. Zabiegani ludzie mijali ją, nie zaszczycając jej nawet najkrótszym spojrzeniem, ale też wcale tego nie oczekiwała. Nagle poczuła nieodpartą chęć spojrzenia na drugą stronę ulicy. Widok starszego pana w białym garniturze sprawił, że zatrzymała się. Patrzyła chwilę na niego (Biel przykuwała uwagę.) tak, jak i on na nią. Po chwili odwrócił się na pięcie i skręcił w pobliski zaułek między starą kamienicą, a opuszczonym domem jednopiętrowym. Wcześniej jednak wykonał taki ruch ręką, jakby chciał by dziewczyna poszła za nim. Bez wahania wykonała nieme polecenie, co oczywiście wiązało się z wkroczeniem na jezdnię. Kilku kierowców krzyknęło coś do niej przez otwarte okna samochodów. Omiotła ich nierozgarniętym wzrokiem. Będą już prawie za rogiem starej kamienicy pomyślała o bieli ze snu. Skręciła w zaułek i zatrzymała się. Mężczyzna stał obok metalowych zardzewiałych drzwi. Otworzył je i zapraszającym gestem skinął ręką, dając tym samym znak dziewczynie, by weszła do środka. Nie zastanawiając się ani chwili weszła w mrok jeszcze przedwojennej kamienicy. Staruszek wszedł zaraz za nią. Drzwi zamknęły się z trzaskiem. Spodziewała się czegoś niezwykłego. Tymczasem jej oczom ukazały się bardzo zwykłe schody (jak na jej gust w niezbyt stabilnym stanie) i równie zwykłe ściany z odpadającym tynkiem. Starszy pan wskazał na górę i dziewczyna bez słowa zaczęła wchodzić po schodach. Na szczycie zatrzymała się przy drewnianych drzwiach, które wyraźnie potrzebowały renowacji, zresztą jak wszystko w kamienicy. Mężczyzna stanął obok niej i chwycił klamkę pomarszczoną dłonią. Przez ułamek sekundy spoglądał jej w oczy z lekkim uśmiechem, a w uśmiechu tym było równie wiele ciepła i dobroci, jak i gorzkiego żalu. Pchnął lekko drzwi. Oczom dziewczyny ukazała się biała sala tętniąca nicością. Starszy pan znów zaprosił ją gestem ręki, ale tym razem nie ruszyła się z miejsca. Czuła respekt i lęk przed tym pomieszczeniem. Staruszek położył jej dłoń na ramieniu i pod wpływem tego dotyku przekroczyła próg. Drzwi zamknęły się zaraz po tym, jak oboje weszli do sali. Nie pozostał po nich ani jeden ślad. Dziewczyna dopiero wtedy się otrząsnęła z (jakby) letargu. Rozejrzała się z przerażeniem, a jej oczy wypowiadały nieme pytanie: „Co się dzieje?”. Mężczyzna w bieli rozchylił usta w delikatnym uśmiechu. Wyciągnął przed siebie otwartą dłoń i obrócił się zgrabnie wokół własnej osi, a z każdym stopniem okręgu pojawiały się wokół nich monitory. Dziewczyna pomyślała, że albo wpadła do dziwacznej studni bez dna albo to pokoju Architekta z Matrixa. Na ekranach migały obrazy ludzi. Chłopiec łowiący ryby, kochankowie, staruszka robiąca na drutach, kradzież, kolacja dwojga ludzi, kłótnia małżonków, przebieranie bobasa, morderstwo...
- Sprawuję nad nimi wszystkimi pieczę. – rzekł w końcu starzec. Głos miał łagodny i... właściwie nie dający się określić.
- Chcesz powiedzieć, dziadku, że jesteś kimś w rodzaju Boga? – spytała cynicznie.
- Oh, moja droga. – zaśmiał się dźwięcznie i szczerze, ale jednak w śmiechu tym słychać było nutkę bólu – Nie „kimś w rodzaju”. Ja nim jestem.
- Jestem jak niewierny Tomasz...
- Ale widzisz mnie. – przerwał, przyglądając jej się przy tym uważnie – I wierzysz. Tylko, z niewiadomych mi powodów, bronisz się przed tą wiarą rozpaczliwie.
- Jesteś Bogiem! – rzuciła ironicznie – Wyczytaj to z moich myśli.
- Nie po to dałem wam wolną wolę, żeby teraz wnikać w wasze umysły, decyzje, dylematy, emocje.
- Więc...
- Moja rola jest mniej skomplikowana niż ci się wydaje. – odpowiedział na nie zadane pytanie, a kąciki ust zadrgały mu nieznacznie.
Dziewczyna patrzyła na niego uważnie. Więc jednak Bóg okazał się miłym staruszkiem o ciepłych oczach i dobru wypisanym na pomarszczonej twarzy. Brakuje mu tylko siwej długiej brody, a zamiast garnituru powinien mieć białą szatę. Starszy mężczyzna uśmiechnął się szeroko, a ona wiedziała, że czyta w jej myślach. Wiedziała również, że zaraz ukaże jej swą prawdziwą postać. I nie myliła się. Starzec zaczął przybierać postać galaretowatej różowej masy, która była najgęściejsza wewnątrz, a po zewnętrznej stronie jakby wtapiała się w powietrze. Zaskoczenie sprawiło, że niemal przestała oddychać.
-Więc Bóg jest zawieszonym w przestrzeni kisielem? – wydusiła w końcu z siebie.
„Kisiel” wrócił do swej wcześniejszej postaci i rozchylił usta ukazując zestaw białych zębów. Nie potrafiła stwierdzić czy rzekomo prawdziwa istota Boga jest autentycznym faktem czy też tylko żartem. Wcale by się nie zdziwiła, gdyby prawdą było to drugie. W końcu Bóg stworzył człowieka na swoje podobieństwo, a ludzie, nie da się ukryć, poczucie humoru posiadają. Już nieco spokojniejsza przeniosła wzrok na ekrany i z zaskoczeniem stwierdziła, że widzi teraz tylko zło panoszące się po świecie – nienawiść, agresję, zazdrość...
- Skoro jesteś Wszechmogącym to czemu jest... - urwała w poszukiwaniu odpowiedniego słowa, ale po krótkiej chwili skinęła tylko głową na ścianę stworzoną z monitorów - ... właśnie tak.
- Problem w tym, że nie jestem wszechmogącym. – odparł dziwnie obojętnym głosem – Pozwalając na wyewoluowanie człowieka przeliczyłem swoje własne siły. Obdarzyłem was wolną wolą więc nie mogłem mieć nad wami kontroli. Sami prowadzicie się ku destrukcji, a ja nie mam wystarczająco sił, by wszystkich was uchronić przed... przypadkiem.
- Ale... Co ja mam z tym wspólnego?
- Cóż, potrzebuję pomocy.
- Dlaczego ode mnie?
- Każdy anioł musi najpierw umrzeć, a wiem, że życie nie ma dla ciebie zbytniej wartości. Potrzebuję osoby takiej jaką jesteś teraz, a nie chcę ryzykować, że zmienisz się znacznie przed swoją naturalną śmiercią.
Dziewczyna zacięła usta w wąską linię. Nie wiedziała co o tym myśleć, w głowie szalał chaos. Odwróciła się do staruszka tyłem i całą swą uwagę skupiła na obrazach. Nie chciała w to wszystko wierzyć, ale... musiała. Tak podpowiadała jej dusza i czuła, że posłucha jej bez względu na wszystko. Przez kilka chwil zadawała sobie pytanie czy warto.
- Warto. – szepnęła cicho, a Bóg uśmiechnął się z tryumfem.

*

Młoda dziewczyna siedziała na szczycie dachu Castoramy. Znudzonym wzrokiem spoglądała na ludzi w dole. W Krakowie „pracowała” z jeszcze sześcioma innymi aniołami. Prawdę mówiąc, miała już tego wszystkiego dość, a przecież zaczęła od niedawna. Inni mówili, że z nimi było tak samo. Najpierw byli pełni entuzjazmu, później wyznaczone im zadanie zaczęło ich przytłaczać. Cóż, jeśli się tak zastanowić (a miała dużo czasu do myślenia – całą wieczność) to anioły są tylko ludźmi obdarzonymi cząstką boskiej mocy. Bóg nie powinien ich obarczać takimi obowiązkami. Pomyślała, że to dlatego słyszała wtedy w Jego głosie drżenie bólu. Zabawnymi wydały jej się również sposoby w jaki Bóg werbował pomocników. W rozmowie z nią wykorzystał motyw z Matrixa, ale od innych dowiedziała się, że używa również fabuły „Koraliny”, „Władcy Pierścieni” czy w ogóle innych dzieł literatury lub filmów. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko pod nosem.
- Mówiłam, że chcę niebieską pigułkę. – szepnęła.
Zauważyła kobietę, która zaraz miała wejść pod koła nissana. Ze znudzeniem podsunęła kierowcy myśl o zwolnieniu, a zaraz potem przeniosła się do centrum miasta. Czekała ją długa droga w pułapce wieczności.


--------------------
...uuuu, powrót.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic


Closed TopicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 28.04.2024 20:44