Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Don't Leave Me, Erotyk typowy :)

Szanon
post 06.01.2005 20:24
Post #1 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 54
Dołączył: 06.09.2003




No więc, przedstawiam wam moje działo, prezent dla Dzwoneczka. Jest on H i Hr, co może niektórym z was może się nie spodobac, jednak doceniłabym komenatrze. Przeczytanie ani napisanie opinii nie zajmie wam dużo czasu, a dla mnie to ważne smile.gif

„Don’t leave me” by Szani

Dzień zbliżał się ku końcowi. Noc pomału zaczęła władać niebem, niepostrzeżenie wkradając się na jego sklepienie i zabarwiając je na ciemny granat. Okrągła tarcza ogromnego księżyca oświetlała stojący samotnie zamek. Nie było słychać nic. Tylko przenikliwa cisza. Jezioro było wyjątkowo spokojne tej nocy. Delikatny wicherek pieścił jego tafle z uwielbieniem. Kilka suchy liści spadło na błyszczące odmęty. Wysoki dąb, a pod nim drobna postać. Brązowe, łagodne morze włosów i delikatna biała skóra, która stanowiła kontrast z ciemną szatą. Zasmucona panna Granger. Ten ostatni rok w ukochanej szkole zbliżał się ku końcowi. Nikt nie uwierzyłby, że zostało jedynie kilka marnych godzin do rozstania z jej drugim domem. Bawiła się zielonymi liśćmi układając bukiet jej marzeń. Jedna z pamiątek na dorosłe życie. Powoli przejechała palcem po zielonej błyszczącej powierzchni. Uśmiechnęła się smutno. Trudno było rozstawać się z tym wszystkim, co kochała i uwielbiała przez niemalże siedem lat. Rozległe błonia, z rozłożystymi dębami, rosnącymi tuż przy brzegu samotnie wijącego się jeziorka, stare zamczysko, z czterema wieżami. Spokojne, a jednak zmartwione. Uwielbiała to wszystko. Nie była w stanie spędzić jej ostatniej nocy tutaj w cichym dormitorium z błogo śpiącymi koleżankami. Chciała pozostać z wszystkimi swoimi magicznymi wspomnieniami sam - na - sam. Cynamonowe oczy błądziły między koronami drzew zakazanego lasu. Przez te lata, prawie wszystkie jego tajemnice stanęły przed nią otworem. Kochała tam być. Niebezpieczne stworzenia tylko dodawały adrenaliny, podniecającym chwilą. Lubiła patrzeć na jasne promienie słoneczne przebijające się przez gałęzie i spadające na miękko porośniętą trawą ziemię. Wszystko było jej tak bliskie, że zbliżające rozstanie łamało jej serce. Jedyną nadzieją, było to, że, gdy będzie odwiedzać Hogsmeade, pozwolą jej tu zajść i chociaż z daleka podziwiać wszystkie dobrze znane krajobrazy przesączone dawnymi słodkimi wspomnieniami. Przypomniała sobie pierwszy rok, gdy po raz pierwszy wraz ze swoimi przyjaciółmi złamała nie jeden regulamin. Wielki trójgłowy pies zaświtał w jej pamięci i niekontrolowany uśmiech wkradł się na jej usta. Te wszystkie tajemnice, których strzegł postawiły ją przed trudnymi wyborami, miedzy dobrem a złem. Tu doświadczyła pierwszej walki z niebezpieczeństwem i tu po raz pierwszy zetknęła się ze śmiercią. Kolejny, drugi już rok, był również wyjątkowo trudny. Cudem uniknęła śmierci za życia. Kiedy została zamieniona w kamień widziała i słyszała wszystko, co działo się wokół niej, ale nie mogła nic powiedzieć. Pamiętała każdą wizytę Rona i Harry’ego, którą jej złożyli. Wszystkie ich słowa odbijały się echem w jej głowie. Kolejna przygoda z Syriuszem była jeszcze bardziej fascynująca. Lot na Hipogryfie nie był jednym z jej ulubionych zajęć, jednak poświęcenie dla przyjaciół skłoniło ją do tego szalonego czynu. To była jej pierwsza znacząca pomoc dla innego człowieka. Czuła dumę, kiedy patrzyła jak Syriusz odlatuje na Hardodziobie. Przyczyniła się do ocalenia czyjegoś życia. Czwarty rok był dla niej wielką okazją do wykazania lojalności wobec przyjaciół i wiedzy magicznej, jaką posiadała. Pamiętała wszystkie nieprzespane noce, spędzone w bibliotece na poszukiwaniu jakichkolwiek informacji, które pomogłyby Harry’emu w Turnieju Trójmagiczym. Piąta przygoda była bardziej niebezpieczna niż poprzednie. Wyprawa do Ministerstwa Magii, była najgłupszą rzeczą, jaką zrobili. Zwabieni wymysłami Stforka, przyszli ratować Syriusza z niebezpieczeństwa. Wszystko jednak okazało się jedną wielka pułapką stworzoną przez Voldemorta. Cudem uniknęła śmierci, gdy purpurowy pomieć Dołochova, trafił ja prosto w serce. Jednak ku wielkiej pomocy Dumbledora udało im się ujść z życiem. Szósty rok szkolny był pełen żalu i przygnębienia. Hogwart pochłonięty był żałobą po śmierci wielu ludzi. Ustały imprezy, odwołali współzawodnictwo w quiddithu. Jednym słowem katorga. Każda lekcja, nawet ta Obrony Przed Czarną Magią była nudna i przesączona chaotycznymi teoriami. Wtedy po raz pierwszy zostali zaatakowani w nieodpowiednim miejscu i w nieodpowiednim czasie. Tak porostu. Byli niemalże w ogóle nie przygotowani. Sensowna obrona była niemożliwa. Jednak tym, co było najgorsze była śmierć Rona. Był torturowany przez dwa długie tygodnie. Jego ciało znaleziono we Wrzeszczącej Chacie. Po tym wydarzeniu już nic nie było takie jak kiedyś. Harry stał się zupełnie innym człowiekiem. Wypisał się z drużyny qudditha, przestał w ogóle kontaktować ze światem. Żył swoimi myślami, w których nieustannie się obwiniał. Rzadko, kiedy pojawiał się na lekcjach. Hermiona miała nadzieję, że podczas wakacji jego zachowanie ulegnie zmianie. Zapewne wcale by się tak nie zdarzyło gdyby nie cudowna pomoc profesora Lupina. Zabrał Harry’ego do siebie i próbował zmienić jego nastawienie do świata. Hermiona za zdziwieniem zauważyła, że udało mu się pogodzić ze strata przyjaciela i była za to Remusowi dozgonnie wdzięczna. Dzięki temu ich relacje znacznie się poprawiły. Razem podnosili się na duchu. I wreszcie w tym roku ani razu nie zostali zaatakowani. Mogli poświęcić się w pełni nauce. Harry miał sporo do nadrobienia. Ku niezmiernej ich radości, egzaminy poszły gładko. Co prawda wyniki jeszcze nie przyszły niemniej jednak wierzyli w siebie. Powoli dołączyła kolejny listek do bukieciku wspomnień. Miała ich już siedem a każdy z nich symbolizował jeden rok. Rok strat, rok radości. Westchnęła głęboko i wyjęła z kieszeni małą szkarłatna wstążeczkę. Związała nią liście. Siedem cudownych lat dobiegło końca. Westchnęła cichutko. Przyszłość wyglądała tak marnie bez Hogwatu. Jej prawdziwe życie zaczęło się dopiero tutaj. Pierwsza przyjaźń… Uśmiechnęła się delikatnie i przymknęła oczy. Głuchy brzdęk dzwonu oznajmił północ. Była zdziwiona jak długo już tu siedzi. Oplotła wzorkiem błyszczące odbicie księżyca na jeziorze. Żadne morze nie mogło równać się z jej jeziorkiem marzeń. Nazywała je tak od czasu, gdy pierwszy raz stanęła przed nim i poprosiła o szczęście i przyjaciół.
-Prawda, że dziś piękna noc? – usłyszała głęboki męski głos.
Uśmiechnęła się rozpoznając jego właściciela.
-Wyjątkowa Harry….Wyjątkowa…
Wysoki ciemnowłosy chłopak powoli usiadł tuz obok niej.
-Długo tu siedzisz? – zapytał
Hermiona ostrożnie przechyliła głowę nadal patrząc na tafle jeziora
-Dwie godziny, może więcej. Straciłam rachubę…
Ciche westchnienie wyrwało się z jego ust
-Chcesz wjeżdżać? -zapytał półgłosem
-A jak myślisz?
Wzruszył ramionami.
-To może być koniec
W jej oczach zobaczył pytanie i strach
-Koniec?
-Możemy się już nie spotkać
Poczuła bryłę lodu na sercu. Nawet o tym nie pomyślała.
-Dokąd pójdziesz?- powiedziała cichym głosem.
-Nie wiem, na początek Londyn i Dziurawy Kocioł, a potem…Kupię jakiś mały dom.
Jego wzrok utkwiony był w jakimś odległym punkcie gdzieś za linią horyzontu. Milczeli zagłębieni w sowich myślach, nie zwracając uwagi na wszystko, co się dzieje wokół nich. Dotychczas razem dzielili wszystkie smutki i radości. Od kiedy zabrakło Rona wszystko było inne. Musieli pogodzić się z tym, ze już nie usłyszą, że „Szlachetne trio” zrobiło to czy tamto. Teraz była ich już tylko dwójka. Nie byli tak beztroscy jak kiedyś. Umilkły żarty. Rewolucja, która zaszła w głowie i sercu Harry’ego sprawiła, że gdyby nie wiedziała, że to on, w ogóle by go nie poznała. Unikał niemalże wszystkiego, co było związane z przyjacielem. Nie jadł już czekoladowych żab, wyrzucił wszystkie karty czarodziejów, które przez te lata udało mu się zebrać. Szerokim łukiem omijał sklep Zonka, a szachownice roztrzaskał o podłogę i wyrzucił do najbliższego śmietnika. Ona jednak nic nie mogła na to poradzić. Patrzyła w milczeniu na jago twarz, którą zdobiła mieszanina złości, smutku, rozpaczy i żalu do samego siebie o to, co się stało. Patrzyła z bólem serca jak każdego dnia, żałosna, samotna postać schodziła po schodach. Ona sama przeżywała to wszystko równie bardzo, tylko, że nie okazywała tego tak, jak Harry. Westchnęła i popatrzyła w stronę odległych świateł dochodzących z pobliskiego cmentarza. Do dziś pamiętała swoje zdziwienie, kiedy dowiedziała się, że tu, w samym Hogwarcie jest miejsce, gdzie pochowani są ludzie. Dowiedzieli się o tym dopiero dwa dni przed tym pogrzebem Rona. To było zadziwiające jak w kilka dni można znienawidzić jedno miejsce. Czas przepływał im przez palce, od kiedy ciało ich najlepszego przyjaciela, zostało pogrzebane w ziemi. Nauka stała się teraz ucieczką od myśli. Harry ciężko pracował każdego dnia. Widziała jak męczył się zaciskając palce na piórze i pisząc kolejny długi esej. Nigdy nie poprosił jej o pomoc. Każde, choćby najcięższe zadanie zrobił sam. Wcale jednak nie cieszył się ze zdobytych ocen. Były jakby… częścią jego bólu. Do dziś pamiętała, jak zgniótł ze wściekłością klasówkę z transmutacji, z której dostał wybitny.
-Znalazłeś już dziewczynę, z którą wystąpisz na jutrzejszym pożegnaniu?
Potrząsnął swoja czarną czupryna w przeczeniu
-Właśnie, dlatego tu jestem. Myślisz, ze mogłabyś pójść ze mną?
Uśmiechnęła się
-Jasne, Harry. Nigdy nie odmówiłabym najlepszemu przyjacielowi.
Zobaczyła jak kąciki jego ust pomału unoszą się ku górze.
-Myślisz, ze damy radę?
Harry spojrzał na nią z pytaniem w oczach
-No… w dorosłym świecie. Bez tego wszystkiego, co kochaliśmy przez te siedem lat pobytu tutaj.
Niezręczna cisza zawisła w powietrzu. Harry znów wbił wzrok w jakiś oddalony o miliony kilometrów przedmiot, którego ona nie mogła dojrzeć.
-Harry?
-A ja? – padło ciche pytanie
Hermiona podniosła się na łokciach i ostrożnie przekręciła jego twarz, tak, ze zmuszony był zajrzeć w jej oczy
-Ty?
-Czy mogłabyś mnie pokochać?
Radosny śmiech wyrwał się z jej ust
-Przecież już Cię kocham – powiedziała łagodnie gładząc jego policzek
Harry westchnął z rezygnacją i spuścił głowę kręcąc nią zawzięcie, jakby czemuś uparcie zaprzeczał.
-Nie tak, Hermiona. Nie chce już od Ciebie miłości przyjacielskiej… To już mi nie wystarcza. Od kiedy zginął Ron, zrozumiałem, ze mam tylko Ciebie. I byłaś tak blisko mnie, że…pokochałem Cię jak kobietę…
Hermiona patrzyła na niego ze zdziwieniem. Otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale nie mogła wydobyć z siebie głosu. Fala sprzecznych uczuć wlała się do jej serca. Takie nagłe wyznanie, sprawiło, ze jej racjonalne myślenie zupełnie wysiadło i chyba po raz pierwszy w życiu nie wiedziała, co ma powiedzieć.
-To tak jak zakazany owoc… Im dłużej patrzy się na niego, tym bardziej się go pragnie. I każdego dnia, gdy Cię obserwowałem, stawałaś mi się coraz bliższa…
Hermiona nie wiedziała, co ma zrobić. Czy zatkać uszy czy słuchać. Nawet nie umiała mu przerwać czy powiedzieć cokolwiek.
-Prze…-wyjąkała
Harry przerwał. Popatrzył na nią z pytaniem, wyraźnie oczekując jakiejkolwiek odpowiedzi
-Nie chcę tego słuchać… Dlaczego mówisz mi to dzisiaj i tak nagle?
Harry zamknął dotychczas otwarte usta.
-Już nie mówię- stwierdził tak sucho jak poprzednio – Tylko miałem…Jakąś głupią i niezrozumiała nadzieję. Nie wiem jak mogłem wpaść na to, że czujesz coś podobnego jak ja.
Zamilkli, ale żadne nadal nie wstało. Siedzieli na swoich miejscach uparcie, jakby każde oczekiwało, ze to drugie odejdzie. W głowie Hermiony odbijały się słowa: „ … pokochałem Cię jak kobietę…”. Zamknęła oczy i wyszeptała
-Jesteś okrutny…
Harry zaśmiał się gorzko
-Ja? Ja jestem okrutny? Przepraszam, jeśli uraziłem Cię tym, co powiedziałem. Jasne, przecież taki sobie Harry Porter nie ma prawa kochać, wielkiej Hermiona Granger… Nie musimy być już więcej przyjaciółmi skoro tak Cię razi moja obecność…
-Rzeczywiście, nie chce by tak było…
-Jasne, dzięki, ze dałaś mi znać…
-Ja też chcę czegoś więcej
-Szkoda, ze nie powie… Co?
-Kocham Cię…
-Ale…
-Kocham Cię!
Hermiona nawet nie czekając na dalszy przebieg wypadków, wychyliła się i pocałowała go miękko. Harry siedział chwilę sztywno, w szoku, jednak po chwili zaczął oddawać pocałunek z równą namiętnością. Hermiona powoli zawinęła ręce wokół jego szyi. Nie wiedziała czy postąpiła dobrze, ale to była ostania szansa na powiedzenie mu tego. Mogła nigdy więcej nie mieć takiej okazji. Mogli nigdy się już nie zobaczyć, a ona nie chciała zabrać tej tajemnicy do grobu. Musiał wiedzieć, choćby nie był w stanie sam tego poczuć. Z jej ust wyrwał się cichy jęk, kiedy poczuła jak jego język przesuwa się wzdłuż jej dolnej wargi. Powoli otworzyła je a jego spragniony dotyku język wkradł się do jej ust pieszcząc podniebienie. Poczuła jak jego silne ręce obejmują jej szczupłą talię, przyciągając ją do siebie mocno, tak, ze mogła poczuć najmniejszy fragment jego ciała. Po chwili obojgu zaczęło brakować oddechu. Powoli przerwali pocałunek, pocałunek bezwładna głowa Hermiona upadła na jego ramię. Ścisnął ją jeszcze mocniej zatapiając twarz w burzy brązowych loków. Czuł przyspieszony rytm jej serca i płytki oddech. Ostrożnie oblizał wargi chcąc jeszcze raz poczuć jej smak. Wdychał tak słodki charakterystyczny dla niej zapach. Pachniała ciepłym wiatrem i delikatnymi perfumami. Westchnął
-Czy chciałbyś…?-zapytała
Ostrożny uśmiech zaigrał na jego ustach
-A ty?
Poczuł jak delikatnie kiwa głową. Ostrożnie przejechał dłonią po jej plecach i pochylił głowę ostrożnie szeptają do jej ucha
-Chcę tego najbardziej na świecie
Uśmiech zakwitł na jej ustach. Do poranka zostało zaledwie kilka godzin. Niedługo na niebie zaświtają różowe pasma a razem z ucieczką granatu spod sklepienia nad ich głowami, zniknie i skończy się bezpowrotnie pewien etap w ich życiu, a zacznie nowy. Bardziej niebezpieczny, pełen strachu o jutro. Ale teraz liczyła się tylko ta jedna chwila. Ten dzień, ta godzina, ta minuta. Liczyli się tylko oni i ciepło bijące od każdego z nich. To wszystko wydawało się kompletnym szaleństwem, ale czym byłoby życie bez odrobiny adrenaliny? Nie wiedzieli czy zobaczą się jutro, czy może rozstaną się na zawsze. Ważne, że teraz tu pod dębem, na którym niedawno każde z nich wygrawerowało swoje imiona, zdecydowali się na ten krok. Hermiona ostrożnie podniosła głowę. Ujrzała, że Harry opiera głowę o pień drzewa z zamkniętymi oczami. Westchnęła i ostrożnie wyciągnęła rękę. Palcem wskazującym zaznaczyła kontur jego blizny. Wychyliła się trochę i powili poprawiła ślad ustami. Czuła na szyi jego ciepły oddech i jego usta błądzące po jej brodzie. Delikatnie odsunęła twarz w dół i dotknęła wargami jego ust. Całowali się w pełnym namiętności i rozpaczy geście. Harry ostrożnie wysunął ręce i dotknął opuszkami palców zapięcie jej szaty. Odpiął je zsuwając z jej ramion czarny materiał. Oderwał się od jej ust i zaczął muskać jej szyję. Powoli odchyliła głowę jęcząc cichutko, kiedy jego mokry język wślizgnął się w zagłębienie w jej szyi. Zachęcony tymi dźwiękami Harry zaczął rozsupływać jej krawat odkrywając dalsze partie jej ciała. Ona tymczasem wplotła palce w jego czarne kosmyki przysuwając go jeszcze bliżej siebie, tak, że teraz czuł najmniejszy kawałeczek jej ciała. Uśmiechnął się ostrożnie i oddalił się od jej ciała. Pociemniałymi z pożądania oczami zajrzał w jej tęczówki spodziewając się choćby kropelki strachu w tym morzu miłości. Jednak jej nie dojrzał. Uśmiechnął się ostrożnie i zaczął przebiegać placem po jej policzku. Patrzyła na niego z upartością oczekując choćby najmniejszego znaku, który mógłby zdradzić jego zamiary. Jednak nie dojrzała niczego. Tylko pragnienie. Westchnęła i odpięła jego szatę Zsunęła ją z jego ramion. Uśmiechnął się i przeciągnął jej sweter przez głowę. Na nieskalanie czystej białej, koszulowej bluzce odznaczały się kontury koronkowego stanika. Uśmiechnął się i przejechał dłońmi po jej piersiach. Jęknęła głęboko oczekując śmielszych pieszczot, jednak on jakby nie zauważył jej niemego błagania o rozkosz. Niecierpliwe odpinał małe, zgrabne guziczki. Odsłonił jej ramiona. Ostrożnie przebiegł po nimi dłońmi. Hermiona zadrżała z zimna i podniecenia. Powoli pochylił się i złożył na białym ramieniu, mokry pocałunek. Westchnęła. Jej dłonie wędrowały w dół w poszukiwaniu brzegu jego szarego swetra. Niecierpliwie pociągnęła ciepły kawałek materiału poprzez jego głowę. Uśmiechnęła się, kiedy kilka czarnych kosmyków jego włosów spłynęło na jego czoło zasłaniając mu widok, a okrągłe okulary zsunęły się niemal na sam czubek nosa. Delikatnie pociągnęła je za oprawki, całkowicie zdejmując. Ostrożnie, tak, aby ich nie potłuc złożyła ucha i schowała do kieszeni jego szaty, która leżała tuż obok nich. Potem delikatnie odgarnęła mu włosy z czoła. Mimowolnie podniósł głowę. W jego oczach płonął istny ogień pożądania. Uśmiechnęła się i pocałowała go lekko. Zatonęli w tym pocałunku. Harry ostrożnie opadł do tyłu kładąc się na ciepłej ziemi. Hermiona poszła w jego ślady ostrożnie układając się na nim. Niecierpliwie odpiął ostatnie guziki jej bluzki, całkiem ją z niej zdejmując. Uśmiechnęła się i ostrożnie podniosła, siadając okrakiem na jego nogach. Objął ramionami jej szczupłą talię. Jego ciepły uścisk wędrował coraz bardziej w górę. Po chwili dotarł do osłoniętych, zaledwie małym skrawkiem materiału piersi. Jęknęła, kiedy zaczął pieścić odznaczające się, twarde sutki. Jego ręce powędrowały przez jej plecy do sprzączki biustonosza. Ostrożnie ją odpiął i zsunął z jej ciała. Wciągnął powietrze, kiedy jego oczom ukazały się dwie miękkie, nabrzmiałe wypukłości z szczytem koloru ciemnych jarzyn. Kiedy zobaczyła jego wzrok wbity w jej piersi, krew napłynęła do jej głowy a policzki zaróżowiły się nieznacznie. Bała się, że okazała się nie wystarczająco ładna dla niego. Czekała w napięciu nie śmiejąc nawet się ruszyć. Po chwili podniósł twarz i wyszukał jej spojrzenie. Dał jej drobny uspokajający uśmiech, a kiedy powoli przysunął ją do siebie w ciepłym uścisku, odetchnęła z ulgą. Całowali się namiętnie nie myśląc o niczym innym poza sobą. Poczuła jak jego sprytne palce wsuwają się pod jej spódnicę. Nieświadomie wbiła paznokcie w jego ramiona, kiedy poczuła, jak jego dłonie ostrożnie gładzą jej pośladki. Uśmiechnął się widząc tę torturę w jej oczach. Niemal błagała go o to, aby wreszcie połączył się z nią w namiętnym uścisku. Gładziła jego kark, co jakiś czas zmysłowo drapiąc paznokciami. Jęknął, kiedy wzięła do ust płatek jego ucha. Bez namysłu ściągnął z niej spódnicę. Niecierpliwość pochłaniała ja niczym żywy ogień. Jednym ruchem ręki zdarła jego koszulę. Pochyliła się nad nim i ostrożnie zaczęła pokrywać jego klatkę piersiową czułymi pocałunkami. Jęknął głośno, przyciskając ją mocniej do siebie. Ostrożnie wzięła do ust, jedną z jego brodawek. Zagryzała ją i ssała, wyraźnie domagając się, jęków rozkoszy. Spełnił jej pragnienie. Z jego ust raz po raz wyrywały się dźwięki, które oznaczały, ze jej pieszczota sprawiała mu przyjemność. Zręczne paluszki dziewczyny powędrowały do zapięcia jego spodni i szybko odpięły guzik i rozsunęły zamek błyskawiczny. Uśmiechnęła się i ostrożnie nacisnęła jej wargi do jego. Całowali się namiętnie, podczas, gdy Hermiona zsunęła z jego nóg zarazem spodnie i bokserki. Uśmiechnął się do jej ust i ostrożnie powiódł dłońmi po jej plecach. Jego dłonie wsunęły się za gumkę jej majtek. Ostrożnie wodził dłońmi po jej pośladkach. Zaśmiał się, widząc jak jej oczy rozszerzają się z każdym ruchem. Ścisnął jej pośladki, wyciągając z jej ust jęk. Wygięła się łukowato, naciskając swoją kobiecość do jego wzniesienia. Traktując to jak zaproszenie, zdjął jej majtki, sprawiając, że leżała na nim zupełnie naga. Słyszał jej głośne oddychanie. Przewrócili się dla wygody. Harry podniósł głowę i zajrzał głęboko w jej oczy
-Czy… jesteś pewna?- zapytał
-Jak najbardziej- powiedziała cicho delikatnie go całując
Uśmiechnął się i ułożył miedzy jej nogami. Z ostatnim spojrzeniem na jej twarz zamknął powieki o ostrożnie w nią wszedł. Zatrzymał się na chwilę i biorąc głęboki oddech, przerwał jej barierę. Do jego uszu dotarł głośny krzyk bólu. Niemal natychmiast otworzył oczy i spojrzał na nią. Zaciskała mocno powieki, z których ciekły łzy. Ostrożnie starł je ręką i posadził delikatny pocałunek na jej oczach.
-Proszę, tylko rusz się
Bez słowa spełnił jej polecenie. Na jej twarzy widział grymas bólu, jednak nie przestawał. Jej cechy coraz bardziej się odprężały, a na twarzy pojawiał się uśmiech. Poczuł ulgę, kiedy podniosła biodra ku górze, dając mu znak, aby przyspieszył. Czuł jak pragnienie zjada go od środka. Ruszał się coraz szybciej i szybciej. Hermiona zgrała się z jego rytmem i już po chwili ogarnęło ich szaleństwo. Tempo stawało się z każdym ruchem coraz szybsze. Ich oddechy były płytkie i nierówne. Nagle Hermiona poczuła, ogromne ciepło, które rozlało się po jej ciele. Krzyknęła w ekstazie. Harry uśmiechnął się ostrożnie. Wystarczyło kilka więcej ruchów, a i on dotarł do szczytu przyjemności. Jęknął gardłowo nie mogąc dłużej się kontrolować. Hermiona poczuła, jak wypełnia ją ciepły płyn. Uśmiechnęła się ostrożnie i przyciągnęła go do siebie. Jego głowa opadła na jej piersi.
-Kocham Cię- wyszeptał
-Kocham Cię- odbiła i ostrożnie złożyła pocałunek na jego czole.
Ich oddychanie wracało do normalnego tempa. Ostrożnie objął jej talię i powiedział
-To było...Tak cudowne
Uśmiechnęła się kiwając głową.
-Chciałabym przeżyć więcej takich nocy- odrzekła czując ból w sercu na myśl o tym, że już niedługo ten czar pryśnie.
Ściskał ją mocno, jakby dając jej znak, że on zawsze będzie tam dla niej.
-Proszę, nie zostawiaj mnie- wychrypiała, bojąc się, że łzy zaczną płynąć po jej policzkach.
Podniósł głowę i spojrzał w jej oczy.
-Jeśli tylko, tego chcesz
Jęknęła przyciskając swoje usta do jego
-Chce tego bardziej, niż myślisz. Jesteś mi potrzebny, jak powietrze…
Uśmiechnął się ostrożnie
-Wyjdź za mnie…
Dwie łzy wypłynęły z jej oczu, kiedy usłyszała, co mówi. Po raz kolejny przycisnęła swoje wargi do jego
-Tak, tak…-szeptała- Tylko, już nigdy mnie nie zostawiaj
-Nigdy- obiecał
Kolorowe barwy poczęły rozjaśniać granatowe niebo. Świt nadchodził, kończąc noc pełną czarów. Dwoje kochanków leżało na trawie ściskając się mocno. „Nie zostawiaj mnie”…

The End


--------------------
When words mean so much...

Myślę, iż w swoim pisaniu podobna jestem do Ani z Zielonego Wzgórza, bowiem zawsze towarzyszy mi górnolotna paplanina, która uniemożliwiła pannie Shirley znalezienie poklasku wśród znanych pisarzy i krytyków ówczesnego świata.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic
Szanon   Don't Leave Me   06.01.2005 20:24
Tova Brink   Hmmm... No cóż... Mój komentarz nie będzie zby...   06.01.2005 20:46
Coyote   Ładne Tajemnicza   Szcerze mówiąc to nie ma w tym ficku nic cieka...   06.01.2005 23:44
AtA_VH   szczerze mówiąc, nie podoba mi się. akcja za s...   07.01.2005 18:31
Raillie   Nie przypadl mi do gustu ten fick. Moze dlateg...   07.01.2005 22:48
Teodora   cieniutko, oj wyjaśnij mi jedno harry przestał...   07.01.2005 23:06
Hermione   na wstępie ostrzegam: nie chodzi o to, że mi się n...   08.01.2005 10:33
fumsek   jestem na nie --> Emily napisała dokładnie, to...   08.01.2005 16:50
Tenebris69   Echym... No więc wszystko było dobrze oprócz zakoń...   08.01.2005 19:54
Szanon   A co ja mam sie obrażac?:>   08.01.2005 20:08
Tom   Czytalem lepsze, ale czytalem tez gorsze... Bylo ...   26.04.2005 23:37
Nimbuska2000   Nie podobało mi się. Porobiłaś parę błędów, moment...   02.05.2005 19:21
Pottermenka   Nie moglam sie przemoc zeby czytac dlalej niz :   03.05.2005 11:23
Hermioncia13   ŚWIETNE OPOWIADANIE!!!!! B...   08.05.2005 19:42
Nimbuska2000   Boże jak ja nienawidzę tego typu komentarzy... To ...   08.05.2005 20:30
psychodeliczna   Napiszę co o tym myślę, chociaż muszę zaznaczyć- n...   26.05.2005 17:40
matoos   Ja tylko jedno zdanie. HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA...   26.05.2005 22:15
Pottermenka   Ja nawet nie zauwazylam tego fragmentu, ale ladna ...   27.05.2005 09:00
psychodeliczna   Geez.. nie wiem jakim sposobem, ale nie zauważyłam...   27.05.2005 16:11
Kate64100   Przez początek przebrnęłam jakoś, potem już mi się...   12.06.2005 18:25
Dorcas Ann Potter   :milka: OKROPNE!!!! Nie pisz więce...   14.06.2005 14:46
Nimfka   Tłumaczenie? To jest tłumaczenie? Bo... gdzie to j...   14.06.2005 17:51
psychodeliczna   Dorcas, to nie jest tłumaczenie :P   20.06.2005 16:43
Dorcas Ann Potter   Heh... Nie no, coś mi się pomyliło :P.. Mi się juz...   20.06.2005 17:45
Lord_Vigunt   jak dla mnie to (chodzi o treść) za pięknie, jak n...   29.07.2005 15:16
Avery   Nawet spoko, wreszcie jakas odmiana bo juz mi sie ...   25.08.2005 14:59
psychodeliczna   nosferatu, trochę śmieszy mnie to co napisałaś. Gd...   02.09.2005 22:40
Smerfka   Fakt... gdyby nie ma jarzyny, marchewki, majonezy ...   03.09.2005 11:53
katia   Początek dobry. Opis, emocje Hermiony ładnie ujęte...   03.09.2005 14:28
Szanon   Po pierwsze, dziękuję wam bardzo z aopinie w stylu...   12.09.2005 20:54
owczarnia   Pomijając dziwaczny (zeby nie powiedzieć dosadniej...   07.12.2006 15:59
psychodeliczna   kurde.. uwierz Szanon, nikt chyba nie lubi krytyko...   16.09.2005 19:54
em   Hm... Nie będę czepiać się fabuły, bo nie jest w m...   23.09.2005 18:15
Bellatrix Black   Tak jak większość to komentujących, nie lubię pari...   10.10.2005 15:44
Randori   Według mnie komentarze typu: "OKROPNE!...   14.09.2006 19:56
Somei   Prawdę mówiąc nie lubie paringu HG/HP ale ten mi s...   10.11.2006 22:36
Aida o poranku   Początek był odrobine nudny jak dla mnie. sceny er...   12.11.2006 02:46
opilek   Uważam że jest to bardzo ambitna opowieść chociaż ...   02.12.2006 23:20
solve   Czytając początek miałem wrażenie, że tekst jest b...   03.12.2006 02:15
nosferatu   Bardzo fajne :) Szkoda ze to tylko jednopartowka :...   06.12.2006 17:04
Eulalia_Cloak   Tak bardzo mi sie spodobalo. Az mi sie lza w oku z...   18.02.2007 20:33
kasiunia7742   Gratuluję opowiadania, bo ono jest swietne! B...   17.10.2008 10:08
Alexandra   Kasiunio - i tak nie wszystkie... <_< A op...   03.11.2008 20:14


Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 12.05.2024 15:48