Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Cecylia - Najstarsza Córka Pierworodnego, tylko coś o magii

Nati
post 16.08.2004 20:22
Post #1 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 108
Dołączył: 09.08.2004
Skąd: Pszów (woj.śląskie)




Wysłałam tutaj jeden rozdział z mojego opowiadania. Jak wam się spodoba to wyślę następne.
Proszę o szczerość, nawet jeśli będzie bolesna. smile.gif dry.gif


1

Początek wszystkiego

- Mam was już dość! Ja muszę harować jak wół, a ty mamo popijasz sobie kawkę, a ty tato… nigdy nie zwracasz na mnie uwagi! - wybuchnęła po raz kolejny Cecylia. Jej życie było codzienną, nieustanną harówką.
Cecylia Kowalska ma krótkie, do ramion czarne włosy (zwykle ma je spięte, ponieważ gdyby jej matka zauważyła, choć mały kosmyk na ziemi nastolatka musiałaby sprzątać wszystko od nowa), dziewczyna ma ciemne oczy koloru granitu, jasną karnacje skóry. Jej matka Karolina Kowalska traktowała ją jak psa, którego można kopać i krzywdzić, a ojciec tak jak powiedziała dziewczyna nie zwracał na nią uwagi.
Karolina Kowalska ma ciemno blond włosy zazwyczaj upięte w wytworne koki i jest wysoka. Pozwala Cecylii pytać o wszystko, ale rzadko odpowiada na któreś z pytań. Kobieta pracowała w “gołębiej poczcie” znajdującej się na rynkui. Sama założyła tą dziwną firmę. Zamiast listonoszy listy roznosiły gołębie. Było to bardzo popularne miejsce, zwłaszcza latem kiedy do Krakowa przyjeżdżało mnóstwo turystów. Interesuje ją tylko szkoła, dziewczyna zawsze odpowiada, że w szkole jest dobrze, choćby dostała parę pał. Nastolatka nie chciała, aby jej matka znała jej uczucia, tylko czasami miała ochotę wykrzyczeć wszystkie swoje żale.
Jej ojciec pił, ale na szczęście nie bił jej; Cecylia wstydziła się go. Zamknęła się przed nim, zawsze, gdy ją o coś pytał odpowiadała wymijająco i rzucała przekleństwami. Wiedziała, że jej rodzice mają nad nią władzę tylko w domu, więc korzystała z życia w szkole robiąc różne dziwne kawały nauczycielom. Nawet chciała żeby jej matka wiedziała, jaką ma córkę. Może wtedy Karolina nie chwaliłaby się nią tak przed znajomymi? Dziewczyna często robiła tym sobie krzywdę i często zaliczała różne kary, ale nie obchodziło ją to, chciała zwrócić na siebie uwagę rodziców.
- Uważasz, że nic dla ciebie nie zrobiłam? A ubrania, jedzenie, kosmetyki, które ci kupiłam? To nic?
Karolina starała się być spokojna, choć jej oczy już szukały miejsca, w które mogłaby uderzyć dziewczynę. Kobietę nie obchodziły uczucia córki, więc nie zważała na to, że kiedy ją bije i wyzywa to dziewczyna czuje ból i nienawiść do niej.
- To tylko rzeczy materialne, które można kupić wszędzie, ale ja chcę odrobiny miłości, uczucia, którego mi nie dajesz!
Cecylia również zaczęła rozglądać się, ale tylko po to żeby znaleźć drogę ucieczki. Wybrała schody na piętro, miała nadzieję, że dobiegnie do nich zanim zrobi to jej matka. Później mogłaby zamknąć się w pokoju. Wiedziała, że jeśli nie zdąży tam dotrzeć może to skończyć się dla niej bardzo źle.
- Gdybym miała serce z lodu nie przygarnęłabym cię z sierocińca! - krzyczała Karolina, choć na jej twarzy gościł uśmiech tryumfu.
- Myślisz, że nie wiem! Ha! Widziałam mój akt urodzenia. Ha, ha, ha!!!
Dziewczyna śmiała się drwiąco. Po raz pierwszy wygarnęła matce zatajenie prawdy o jej pochodzeniu. Nastolatka widziała swój akt urodzenia, gdy miała 10 lat; bardzo się cieszyła, że Karolina nie jest jej prawdziwą matką, zawsze marzyła o jakieś normalnej, kochającej się rodzinie.
- I co z tego?! Twoi rodzice cię zostawili, jesteś przybłędą, głupim bachorem!!!
Karolina wiedziała, że to zrani Cecylię. Rzeczywiście ją to zabolało, ale wiedziała, że nie może dać tego poznać znienawidzonej kobiecie, bo wtedy ona zatryumfuje.
- Dużo z tego!!! A tak przy okazji... nie będę tutaj więcej sprzątać. Ty nic o mnie nie wiesz, nie interesujesz się mną. Jeśli przynajmniej raz porozmawiałabyś ze mną normalnie dowiedziałabyś się czegoś, czym naprawdę mogłabyś mnie zranić! Nigdy nie uważałam cię za prawdziwą matkę!
Dziewczyna, nie zważając już na to, że zaraz Karolina może ją uderzyć, zaczęła się do niej zbliżać. Chciała ją zranić, tak jak ona raniła ją przez lata pobytu w jej domu.
- Musisz zapłacić za ubrania, jedzenie i dach nad głową i za to, że daję ci pieniądze na wszystko, a jak wiem, ty nie masz pieniędzy. Nie masz wyboru! - krzyczała próbując uderzyć Cecylię, lecz ta się cofnęła. Dziewczyna bez słowa pobiegła do swojego pokoju po drodze przewracając wiaderko z wodą. Nastolatka zamknęła za sobą drzwi na klucz, wiedziała, że jeśli tego nie zrobi jej matka przyjdzie tu i będzie chciała ją skatować.
Cecylia rozejrzała się po pokoju, jak ona nienawidziła tego pomieszczenia i w ogóle całego domu! Gdyby ktoś tu wszedł pomyślałby, że nikt w nim nie mieszkał od wielu lat. Tylko ubrania dziewczyny wiszące równo w szafie wskazywały na jej wiek i pokazywały, że jednak ktoś w tym pokoju przebywał i to nawet często. Na środku pomieszczenia przylegając do jednej z ścian stało dziecinne łóżko; tylko z powodu niskiego wzrostu nastolatka mieściła się w nim. Nie było biurka, Karolina nie chciała wydawać zbędnych pieniędzy na przyszywaną córkę, toteż dziewczyna musiała uczyć się siedząc na łóżku.
Cecylia usłyszała szarpnięcie klamki; to jej matka próbowała dostać się do pokoju, ale tym razem dziewczyna postanowiła, że ją nie wpuści bez względu na jej słodkie kłamstewka. Nastolatka, nie zważając na głos matki, podeszła do szafy i mocno w nią uderzyła. Była wściekła. Ostatnio bardzo się zmieniła, zaczęła przeciwstawiać się tyranii matki, coraz częściej myślała o przyszłości i wiedziała, że nie ma zamiaru wiązać jej z tym sterylnie czystym domem, który musiała sprzątać odkąd skończyła sześć lat. We wrześniu Cecylia miała iść do nowej szkoły, do pobliskiego gimnazjum. Bardzo bała się tam iść, nie wiedziała jak uczniowie zareagują na jej zaniedbany strój. Chociaż pochodziła z względnie bogatej rodziny Karolina nie kupowała jej dużo ubrań i dziewczyna czuła się czasami tak jakby chodziła w jakiś obdartych szmatach. W szafie coś się zatrzęsło i Cecylia usłyszała, że coś pęka. To było lustro. “Będziesz miała siedem lat nieszczęść” - powiedziałaby jej matka. Karolina była bardzo przesądna choć nie wyglądała na taką osobę. Nastolatka nie wierzyła w takie brednie, więc otworzyła szafę i skleiła “szkotem” pęknięte, ledwo wiszące na zawiasach lustro.
Przez kolejne dni Cecylia unikała adopcyjnej matki jak ognia; wiedziała, że jeśli ją spotka dostanie jej się za to, że nie sprzątała przez ten czas. Na szczęście Karolina była zajęta pracą w gołębiej poczcie i przesiadywała tam przez cały dzień. Były wakacje, więc nikt w Krakowie nie narzekał na brak klientów. Dziewczyna ciągle przesiadywała w tym wielkim domu, w którym znała dobrze każdy kąt; chociaż była piękna pogoda i chociaż nastolatka bardzo chciała, nie wychodziła na dwór. Bała się, że spotka Karolinę.
W końcu jednak Cecylia przełamała strach i postanowiła, że pójdzie na rynek. Zawsze ją fascynował, było na nim tyle zabytków, a w czasie lata kręciło się tu zadziwiająco dużo dziwnych ludzi. Najwięcej kręciło się po stronie, na której znajdował się posąg Adama Mickiewicza tak jakby nie wiedzieli, że po drugiej stronie Sukiennic również ciągnie się rynek. Dziewczyna usiadła na jednej z ławek i rozpuściła włosy, tylko tutaj mogła pozwolić sobie na taki luksus.
W ciągu wakacji Cecylia często spotykała się z swoją przyjaciółką Anastazją Koczwarą. W jej domu panowało takie ciepło rodzinne, że dziewczyna po prostu musiała wychodzić, ponieważ nie mogła znieść widoku kochającej się rodziny. Anastazja zaś nie lubiła swojej rodziny, uważała, że jej matka jest staroświecka, lubiła za to Karolinę (kiedy do dziewczyny przychodziły koleżanki kobieta ubierała najsłodszą ze wszystkich swoich masek przez co uchodziła za cudowną matkę), chociaż Cecylia często opowiadała jej jaka naprawdę jest ta zimna kobieta.
Nastolatka zamknęła oczy. Nie lubiła słońca (co ją bardzo dziwiło), więc ucieszyła się kiedy chmury je zasłoniły. Większość dziewczyn uważało ją za dziwaczkę z tego powodu. Dziewczyna nie wiedziała dlaczego tak się dzieje, ale słońce ją drażniło; znacznie bardziej lubiła ciemne pomieszczenia. W jej pokoju zwykle okno było zasłonięte grubą, granatową roletą, tylko w nocy dziewczyna otwierała je i patrzyła z góry na nocne życie Krakowa. Gdyby nie to, że w dzień musiała chodzić do szkoły i sprzątać, zmieniłaby całe swoje życie na nocne. Dopiero teraz, kiedy sprzeciwiła się matce i na razie miała wakacje, mogła to zmienić.
Cecylia chodziła spać w ciągu dnia, a w nocy włóczyła się po mieście. Anastazja zwierzyła się jej, że również bardziej lubi noc i razem umówiwszy się na rynku straszyły ludzi z “dobrych domów”; udawały wyjące wilki lub sowy i robiły wszystko to co mogłyby robić w dzień, ale wolały kiedy było ciemno. Dziewczyna również ma czarne włosy jednak bardzo długie, ale jej cera nie jest tak blada jak Cecylii. W przedszkolu na balach przebierańców nastolatka przebierała się za różne trupy, a jej przyjaciółka w czarownice. Zawsze, odkąd się poznały, znalazły wspólny język i trzymały się razem. W tym roku ich drogi miały się jednak rozejść; chociaż miały chodzić do tego samego gimnazjum to w innych klasach. Stazi (Anastazja) zdała do klasy z rozszerzonym angielskim, a Cecylia nie zdawała do żadnej “lepszej” klasy; nie chciała dać Karolinie powodu żeby znów bardziej się nią chwaliła.
Dziewczyna wróciła do domu przed świtem po nocnej eskapadzie z kilkoma przyjaciółmi, którzy tak jak Stazi i ona uwielbiali noc. Dziewczyna weszła tylnym wejściem; nie chciała nikogo budzić. Okazało się, że nikt w tym domu już nie spał. Nastolatka usłyszała stłumione krzyki w salonie, na początku pomyślała, że jej ojciec znów się upił, ale po chwili namysłu podeszła przystawiając ucho do drzwi. Nikt nie kłóci się o czwartej rano, nawet jej rodzice.
- Ona nie dostała listu, nie jest z nimi spokrewniona, a jeśli nawet jest to nie puścimy jej do tej szkoły i będzie po sprawie - mówiła Karolina ściszonym szeptem.
- Cecylia jest z nimi spokrewniona! Nie pamiętasz co mówili nam ci z Domu Dziecka. Co ona miała przy sobie gdy ją znaleziono? Pamiętasz? A teraz czyż nie wychodzi nocami, a w ciągu dnia śpi?! Czy nie zasłania okien aby nie wpuszczać do jej pokoju światła?! Ona będzie chciała chodzić do tej szkoły i my jej nie będziemy mogli zatrzymać. Pozostało nam tylko jedno wyjście, wiesz jakie: albo my ją, albo ona nas kiedyś zabije. Ja chcę żyć i zabiję ją przy najbliższej okazji, ukryjemy ją w piwnicy, w pokoju pod klapą, później zgłosimy jej zaginięcie, a kiedy wszystko ucichnie zakopiemy ją w ogródku. Nikt nie będzie nas podejrzewał, będziemy udawać zrozpaczonych jej zniknięciem. Uda nam się, już nie jeden raz musieliśmy grać i dobrze nam to wychodziło.
Cecylia już nie słuchała, uciekła tylnymi drzwiami. Już postanowiła. Przyjdzie do domu, w nocy, kiedy będą wszyscy spać i zabierze swoje rzeczy; nie pójdzie do szkoły, przecież jest wiele jej rówieśników którzy rzucili budę i żyje im się dobrze na ulicach Krakowa. Już od dzisiaj stanie przy kościele i będzie prosić o pieniądze, lepiej zacząć już teraz kiedy jest mnóstwo zadowolonych turystów, może uzbiera pieniądze i przetrzyma zimę. Ale zanim pójdzie żebrać, musi sprawdzić tę kryjówkę. Wiedziała, że w piwnicy za wielkim regałem z narzędziami jest tajny korytarz, który w pewnym momencie się urywa; nie wiedziała jednak, że jest tam jakaś klapa w podłodze, tam na pewno jest coś ukryte.
Dziewczyna szybko przeszła przez rynek, sprawnie ominęła gołębią pocztę Karoliny. Chciało jej się spać, ale nie mogła zasnąć, musiała pomyśleć. Nie miała pojęcia o jakich krewnych mówili jej adopcyjni rodzice, o jakim liście i co z tym wspólnego miało gimnazjum, do którego nie chcą jej tak nagle puścić! I co miała przy sobie, kiedy ją znaleźli? Puściła się biegiem, po kilkunastu minutach była już w małym, ciemnym i obskurnym parku. Właśnie wczorajszej nocy zdemolowali tu ławkę. Nastolatka po raz pierwszy uśmiechnęła się; jej paczka przyjaciół pasowała tutaj jak ulał. W nocy w tym parku było mnóstwo pijaków i spotykających się potajemnie par, nie brakowało tu również takich ludzi jak dziewczyna. Cecylia usiadła na jednej z obdrapanych ławek, w oddali zobaczyła jakąś kapliczkę i odwróciła od niej wzrok. Nastolatka nie uważała się za zbyt wierzącą osobę, kiedyś chodziła do kościoła co niedzielę tak jak jej kazała matka, ale teraz kiedy odezwał się w niej bunt nie odwiedzała kościołów od kilku dobrych tygodni. Wiedziała, że Bóg istnieje, ale myślała, że nie interesuje się nią, bo gdyby się nią interesował nie ulokował by jej w takiej okropnej rodzinie, która teraz chce ją zabić! Dlaczego właściwie oni chcą ją zabić? Fakt, mówili, że jeśli oni nie zabiją jej to ona ich, ale przecież teraz każdy w tych czasach może popełnić morderstwo. Dziewczyna nie rozumiała, ale wkrótce miało się to zmienić.



Ten post był edytowany przez Nati: 17.09.2004 15:07


--------------------
Harry Potter wywrócił moje życie do góry nogami ale w takiej pozycji jest ono o wiele cikawsze :P
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
 
Closed TopicStart new topicStart Poll
Odpowiedzi
Nati
post 21.08.2004 16:22
Post #2 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 108
Dołączył: 09.08.2004
Skąd: Pszów (woj.śląskie)




3

Podróż

A jednak to właśnie tym samochodem miała jechać do nowej szkoły. Na drzwiczkach szoferki był namalowany wielki pająk; taki jak na pieczęci szkoły. Z ciężarówki wyszła jakaś postać. Cecylia od razu pożałowała, że tak dobrze widzi w nocy. Człowiek był niski i brzydki.
- Proszę wsiadać. Reszta nowicjuszy już jest - powiedział dziwoląg, a nastolatka popatrzyła na ciężarówkę. Było w niej tak cicho, że nikt nie miał prawa tam siedzieć. Dziewczyna cofnęła się od mężczyzny, gdy ten wyciągnął rękę aby jej pomóc. Była cała w wielkich brodawkach. Cecylia niepewnie wspięła się na pojazd ignorując pomocną dłoń. Kiedy już pewnie stała w samochodzie, rozejrzała się po pomieszczeniu.
- Ciebie też tu wysłali. Szkoła dla dobrze wychowanych panienek, też mi coś! - prychnęła Anastazja robiąc miejsce. Ale Cecylia nie usiadła. W ciężarówce siedzieli wszyscy jej przyjaciele i jedna nieznana dziewczyna.
- A mnie napisali, że to jakieś sportowe gimnazjum!
- Moi rodzice twierdzą, że to szkoła z rozszerzonymi ścisłymi przedmiotami! To jakiś kretynizm!
- Chyba nie jest to jednak szkoła bez dziewczyn jak mówił mój folder. A co ciebie napisali?
Dopiero teraz usiadła. Każdy z nich dostał inny folder, a jadą do tej samej szkoły. Coś tu było nie tak. Może ona w rzeczywistości nie jechała do żadnej szkoły magii? Dziewczyna której nie znała popatrzyła z wyższością na resztę ekipy.
- Może ty nam to wyjaśnisz? Wyglądasz na osobę bardzo pewną siebie. Wiesz dokąd jedziemy? - zapytała patrząc na dziewczynę. - Nazywam się Cecylia Kowalska.
- Od niej nic się nie dowiesz, nic nie mówi od początku. Próbowaliśmy wziąść jakieś bagaże, ale musieliśmy je zostawić, widzę, że ty też nic ze sobą nie masz - powiedziała Stazi mierząc wzrokiem przyjaciółkę od stóp do czubka głowy.
- Po co mamy coś brać. Wszystko będziemy mogli kupić - w końcu nieznajoma odezwała się. Wreszcie Cecylia mogła jej się dobrze przyjrzeć. Miała długie, czarne włosy związane w luźny warkocz, nie była zbyt ładna; miała pulchną twarz i szare, okrągłe oczy, do tego była prawie murzynką.
- Będziemy coś kupować! Ale ja nie mam ze sobą pieniędzy! - krzyknęła Anastazja. - Wszystko zostało w mojej torbie!
- Może... powiedziałabyś nam o co w tym wszystkim chodzi? I... skąd mamy wziąść pieniądze na zakupy?
- Dostaniemy pieniądze zależnie od naszej pozycji w rodzinie, za te pieniądze będziemy mogli kupić sobie różne przyrządy do szkoły - wyjaśniła dziewczyna. - A tak przy okazji: mam na imię Ola.
- Co to za szkoła? Piekiełko: kto wymyślił taką głupią nazwę? - pytał Tomek patrząc swoimi granatowymi jak noc oczami na dziewczynę, a ona zaśmiała się.
- Podobno ta nazwa pasuje do rzeczywistości - wymądrzała się. Nagle ciężarówka stanęła, nie byli już w Krakowie tylko w jakimś małym, obskurnym miasteczku. Było bardzo późno, ale po wiosce chodziło mnóstwo ludzi, wszystkie sklepy były pootwierane.
- No, macie mało czasu. Rano wszystkie sklepy zostaną zamknięte. Jeśli czegoś nie zdążycie kupić to wasza strata. Oto lista rzeczy, które będą wam potrzebne. Zaraz przydzielę wam pieniądze.
Dziwoląg wyjął z kieszeni pogniecione kartki i podał je nowicjuszom. Cecylia spojrzała na swoją; tak, jednak była to szkoła magii. W spisie znajdowały się książki z różnymi dziwnymi tytułami, które jednoznacznie mówiły gdzie zmierzają. Anastazja również spojrzała na kartkę i jej oczy zrobiły się okrągłe jak spodki. Stazi spojrzała niepewnie na przyjaciółkę. Ola nawet nie zaszczyciła spojrzeniem spisu, ale reszta dopiero teraz zrozumiała, że jadą do szkoły magii. Dziwoląg wyjął jakąś sakiewkę i wyciągnął z niej kolejny kawałek papieru. Powoli zaczął rozdawać pieniądze; Marek dostał najmniej, trochę większą kwotę miała Anastazja, następny w kolejności był Bzyk, później Marek. Mężczyzna zatrzymał się nagle i spojrzał jeszcze raz na kartkę. Ola podniosła wysoko głowę. Gdy wyciągnął kolejną garść monet, nie ruszyła tylko popatrzyła wymownie na Cecylię. Jednak to właśnie jej przypadła mniejsza suma. Ola bardzo się zaskoczyła i spuściła nisko głowę. Ich kierowca dał Cecylii pozostałość w sakiewce razem z nią. Okazało się, że nastolatka dostała najwięcej pieniędzy.
- Najwyraźniej masz największą pozycję w rodzinie - powiedziała Ola i odeszła z kwaśną miną. Stazi podeszła z swoją garścią monet do dziewczyny.
- Ciekawe co to ma znaczyć. Ktoś robi sobie z nas żarty, przecież nie ma magii! - mówiła z kpiną Anastazja, ale nastolatka zatkała jej usta zanim zdążyła wypowiedzieć kolejne zdanie.
- Pomyśl. Jesteśmy w jakimś okropnym miasteczku przez jakieś głupie listy. To jest magia. Karolina jest czarownicą, dzisiaj się dowiedziałam. Ale ona jest inna. Powiedziała, że jeśli jeszcze kiedyś się spotkamy jedna z nas zginie.
Cecylia powoli odsłoniła usta przyjaciółce; teraz Stazi patrzyła na nią oszołomiona.
- Lepiej chodźmy i kupmy te potrzebne rzeczy. Możemy nie zdążyć do rana - zaproponowała dziewczyna i obejrzała pierwszą wystawę sklepową.
Pieniądze które dostali od dziwoląga nie były zwykłymi złotówkami. Były to monety z pająkami, podobnymi do tego który widniał na godle szkoły i drzwiczkach ciężarówki.
Tak zaczęły się ich zakupy. Już po odwiedzeniu kilku sklepów Cecylia zauważyła, że może pozwolić sobie na więcej, ponieważ wszyscy zauważali sakiewkę i wiedzieli że jest ona “pierwsza”. Dziewczyna miała większy wybór wszystkiego nie tylko dlatego, że miała więcej pieniędzy, bo to akurat grało najmniejszą rolę. Sprzedawcy proponowali jej różne nowości i tylko jej, tak jakby część z tych przedmiotów była robiona specjalnie dla niej. Wśród rzeczy które musiała nabyć były rozmaite książki, ale też kociołki, wagi, różne fiolki z ziołami. Najbardziej różniącą się rzeczą w porównaniu z zakupami przyjaciół okazał się strój. Stazi miała czarną suknię do kostek z wielkim kapeluszem. Ten strój był bardzo podobny do tych które nastolatka widziała w ukrytym gabinecie tyle, że kolor był czarny, którego jej adopcyjna matka nie tolerowała w szafie. Chłopcy mieli czarne spodnie i tego samego koloru płaszcze. Do kompletu był też dołączony czarny spiczasty kapelusz z dużym rondem (zupełnie taki sam jaki miała Anastazja). Bzyk od razu powiedział, że nie będzie w nim chodził, bo wygląda jak smerf. Cecylia miała trochę odmienny strój od pozostałych przyjaciół. Jej suknia również była czarna, długa i obszerna jak suknia jej przyjaciółki. Znaczącą różnicą było to, że na stroju dziewczyny wyszyte były małe, świecące gwiazdeczki i jej podkolanówki były dłuższe, bo sięgały do połowy uda. Grupka z ciekawością przyglądała się jak wykonują kolejne stroje. Pracownicy sklepu robili to za pomocą magii. Nie używali do tego różdżek, które również widniały w spisie potrzebnych im rzeczy. Czarowali rękami. Przyjaciele nie widzieli dokładnie jak to robią, po prostu jeden z pracowników przejechał ręką po materiale szeptając jakieś dziwne słowa, a kiedy cofnął dłoń wszystko było już idealnie dopasowane.
- Ciekawe kiedy my nauczymy się takich rzeczy - szepnął wysoki Marek śledząc ruchy sprzedawcy, który jednym machnięciem ręki zapakował ich stroje do brązowego papieru.
Jednak najciekawszą rzeczą dla Cecylii był zakup różdżki. I do tego sklepu z magicznymi różdżkami również weszli wszyscy razem. W sklepie Ola właśnie wybierała sobie różdżkę.
- Znów się spotykamy - powiedziała z niesmakiem i zapakowała swój “patyk” do okrągłej skrzyneczki, którą dostawał każdy kto kupił tutaj ten przedmiot. Kiedy sprzedawca zauważył sakiewkę w ręku nastolatki od razu zalśniły mu oczy i podszedł do dziewczyny nie zwracając uwagi na resztę grupki.
- Wiem, wiem jaka różdżka będzie odpowiednia dla ciebie.
Sprzedawca podszedł do okna wystawowego i wziął z niej jedyną różdżkę jaka w nim była. Patyk również był zakończony dwoma wężami, jak różdżka Karoliny tyle, że węże z różdżek z tego sklepu gryzły się nawzajem.
W końcu Cecylia wzięła wskazany przez sprzedawcę przedmiot. Jej różdżka została zapakowana w kuferek z kości słoniowej oprawiony w czarny aksamit. Dziewczyna czekała aż reszta jej przyjaciół zostanie obsłużona, Ola towarzyszyła jej.
Zbliżał się świt, więc wszyscy poszli w umówione miejsce. Tak jak się spodziewali czekał już na nich dziwoląg z swoją starą ciężarówką. Milczeli, każdy przypatrywał się swoim zakupom. Ola czasami łypała gorzko na kuferek z kości słoniowej, w której znajdowała się różdżka Cecylii.
Nastolatka wyciągnęła swoją różdżkę i pogładziła ją lekko, nie wiedziała dlaczego, ale jej się ona spodobała no i chciała zażartować z dziewczyny. Kiedy trzymała ją w dłoni czuła lekki chłód bijący z różdżki. W tej gorącej ciężarówce było tak duszno, że te ochłodzenie bardzo jej się podobało. Dziewczyna przypomniała sobie słowa sprzedawczyni:
- Ta różdżka ma wielką moc. Jest wykonana z serca bardzo groźnego smoka, będzie ci służyć przez wiele lat.
- Nadal nie rozumiem dlaczego wszyscy się tutaj znaleźliśmy - powiedziała Stazi wyrywając przyjaciółkę z wspomnień i spoglądając na Olę. - Dobra, wiem: szkoła magii, ale dlaczego akurat my? I o co w ogóle chodzi z tą rodziną?
- Powiem wam tyle ile wiem, jestem adoptowana tak jak zresztą wy i wszyscy uczniowie z Piekiełka, ale mnie się poszczęściło i trafiłam do magicznej rodziny. Wiem o tej szkole bardzo dużo. Wszyscy w Piekiełku są adoptowanymi dziećmi, nikt nie zna ich prawdziwych rodziców. Wszyscy mamy czarne włosy i ciemne oczy. Znaleziono nas w różnych miejscach z pergaminem na którym były trzy szóstki. W każdym roku jest trzynaście takich dzieci, albo wielokrotność tej liczby. Tutaj jest nas sześć, zostało jeszcze tylko siedem osób. Tyle wiem. W Piekiełku mamy się uczyć przez pięć lat i mają nas uczyć różnych czarnoksięskich czarów.
- To brzmi jak jakaś sekta. Trzy szóstki to mi przypomina tylko satanizm, brakuje tylko odwróconej gwiazdy Dawida - powiedział Bzyk.
- To wszystko jest bardzo dziwne. Wyglądamy podobnie, zostaliśmy wszyscy adoptowani. Na pewno jest to szkoła, a nie jakaś sekta?
- Jestem w stu procentach pewna.
- Moi rodzice też są czarodziejami, ale jakoś nic nie wiedziałam o Piekiełku. O co chodzi z tą rodziną? Dlaczego ja dostałam najwięcej pieniędzy?
- Bo jesteś najwyżej w hierarchii naszej rodziny w tym roczniku.
- Ale co to za rodzina?
- Oni uważają, że jesteśmy jedną wielką rodziną, jesteś najstarsza z dziewczyn w tym roczniku. Jesteś Najstarszą Córką Pierworodnego – tak będą cię nazywać w szkole. Razem z Najstarszym Synem Pierworodnego jesteście najważniejszymi osobami w tym roczniku, tak jakby jesteście przewodniczącymi klasy.
- Trzynaście osób to trochę mało na klasę - zadrwił Marek i ziewnął.
- Wiesz jak nazywa się ten syn?
- Nie. W tej szkole nie ma dyrektora, w sumie jest. Ale inaczej go nazywamy to Pierwszy Brat Pierworodnego, no i jest jeszcze Pierwsza Siostra. Kiedy Pierwszy Brat umrze to ona przejmie władzę w szkole - tłumaczyła Ola.
- A kto jest tym Pierworodnym? - zapytał Tomek.
- Tego nie wiem. To już chyba wszystko co mogę wam powiedzieć - skończyła Ola.
- Dzięki, że nas oświeciłaś, ale możesz mi jeszcze raz powiedzieć kim ja jestem?
- Najstarszą Córką Pierworodnego - odpowiedziała Ola i uśmiechnęła się.
Resztę podróży spędzili na miłej pogawędce. Rozmawiali o swoich adopcyjnych rodzinach i o listach jakie dostali, Cecylia ciągle pytała Olę jak będą ją nazywać w szkole. Jak na nazwę jakieś osoby Najstarsza Córka Pierworodnego była trochę za długa i dziewczyna nie potrafiła zapamiętać swojego nowego przezwiska.
Samochód zaczął podskakiwać na kamieniach, chociaż nastolatka była pewna, że przed chwilą nie czuła żadnych wstrząsów.
- Chyba już się zbliżamy - powiedziała Ola i rozprostowała się na twardym siedzeniu. Kiedy nastolatka schowała różdżkę do kuferka ciężarówka zatrzymała się.








4

Piekiełko

Ujrzawszy szkołę, do której mieli chodzić Cecylia omal nie krzyknęła, a Anastazja po prostu zemdlała.
- To jakaś rudera, a nie szkoła! - krzyknął Tomek próbując ocucić Stazi. Szóstka podróżnych stała przed dziwnym budynkiem; przypominał on trochę zamek i kościół zarazem. Dziewczynie przypominało to trochę jedną z gotyckich katedr na Wawelu. Tamten kościół miał dobudowane liczne kaplice. Ten budynek był trochę podobny, ale znacznie okazalszy. W górę pięły się liczne, strzeliste wieże, a na dole było mnóstwo przybudówek. Prawie wszystkie ściany Piekiełka były pokryte gęstym bluszczem tak, że szkoła przypominała bardziej zielony posąg niż miejsce, w którym mieli się uczyć. Można by ją porównać do jakiegoś zamku z bajki w stylu: “Księżniczka w najwyższej komnacie, w najwyższej wieży...”. Piekiełko znajdowało się na górze, ale nie można z niej było zejść z powodu zbyt stromych ścian. Jak oni w ogóle tu wjechali tym starym gruchotem? Dziewczyna przestraszyła się; stąd nie było ucieczki. W dole rozciągał się gęsty las, którego nie było widać końca.
Powoli zaczęło się ściemniać. Kiedy w końcu ocucili Anastazję weszli do szkoły. Cecylia musiała zasłonić i zagadać przyjaciółkę, kiedy wchodzili do pierwszej sali; posadzka była zrobiona z ciemnej mozaiki, a na środku ułożona była gwiazda. Odwrócona gwiazda Dawida. Dziwoląg poprowadził ich na sam środek sali, wprost do środka gwiazdy. Stazi na szczęście nie zauważyła tego, a Bzyk powstrzymał się od komentarza chociaż miał nietęgą minę.
- Czekajcie tutaj - powiedział mężczyzna i wszedł do jakiegoś pokoju na końcu sali. Cecylia poczuła jak coś spadło jej na ramię, więc szybko spojrzała w to miejsce. Na ramieniu dziewczyny była mała strużka jakieś lepkiej i gorącej cieczy. Nastolatka spojrzała w górę. Nad ich głowami był zawieszony wielki żyrandol z tysiącami świec. Teraz spojrzała na podłogę. Na niej było mnóstwo wosku pewnie spadniętego z żyrandola.
W sali, w której czekali, panował półmrok. Małe okienka były pozasłaniane ciężkimi, ciemnymi kotarami, tylko światło świec z żyrandolu i kilka pochodni oświetlało te pomieszczenie.
- Jeszcze nie przebrani? Chodźcie za mną.
Przyjaciele usłyszeli jakiś ostry głos i szybko odwrócili się w stronę drzwi za którymi zniknął ich kierowca. Stała tam wysoka kobieta w czarnym stroju (na jej sukni również były złociste gwiazdy tak jak u Cecylii tylko o wiele większe), miała na sobie duże okulary z bardzo grubymi szkłami. Spod nich wyglądały piwne, mocno wymalowane oczy.
Kobieta poprowadziła ich do jakiegoś długiego pokoju, w którym stały gabloty z różnymi orderami. Między gablotami stało sześć parawanów, do których poszli się przebrać, zanim jednak to zrobili kobieta pokazała im, w które kieszenie stroi mają powsadzać różdżki, fiolki i inne zakupy. Dała im także torby , do których mieli spakować swoje nawo nabyte książki. Cecylia wyszła z kabiny jako pierwsza, jako, że nie było w pobliżu lustra przejrzała się w jednej z szklanych gablot. Kapelusz był bardzo niewygodny, a suknia ciężka z powodu różnych przyrządów znajdujących się w jej fałdach. Torba również miała swój ciężar, ale to akurat jej nie zdziwiło. Powoli zza parawanów zaczęła wychodzić reszta grupki. Bzyk trzymał swój kapelusz w ręce.
- Ty, chłopcze załóż kapelusz. Już! Dziewczyno ty nie musisz - kobieta wskazała Anastazję, która posłusznie i z wielką ulgą zdjęła nakrycie głowy.
- Dlaczego ona nie musi, a ja muszę? - odezwał się buntowniczo Bzyk.
- Jak się nazywasz?
- Radek Mzykowski - przedstawił się chłopak.
- Nie próbuj mi się sprzeciwiać, bo zamienię cię w żabę. Ona ma długie włosy, kiedy ty będziesz miał tej samej długości również będziesz mógł zdjąć kapelusz. To hańba pokazywać się z tak krótkimi włosami! - powiedziała po czym kazała przedstawić się kolejno reszcie grupy. Bzyk od czasu do czasu łapał się za włosy i szarpał próbując je trochę wydłużyć. Długo będzie musiał czekać aż włosy mu urosną. Cecylia właśnie zastanawiała jak długo ona będzie musiała zapuszczać włosy żeby w końcu zdjąć kapelusz kiedy kobieta podeszła do niej.
- Tutaj jesteś Najstarszą Córką Pierworodnego. Jako Najstarsza Córka będziesz miała wiele obowiązków. Masz trochę krótkie włosy, muszą ci znacznie podrosnąć do Nowego Roku, ale tym zaraz się zajmiemy. Chodźmy.
Kobieta poprowadziła ich znów do sali z gwiazdą Dawida i żyrandolem z świeczkami. Dopiero teraz Stazi zauważyła znak i omal nie krzyknęła, jednak Marek zdążył jej zatkać ręką usta nie robiąc przy tym zamieszania.
Cecylia rozejrzała się jeszcze raz po sali, panował tu chłód i grobowa cisza. Ciekawe czy oprócz nich jest jeszcze ktoś w tej opustoszałej szkole?
- Dziewczęta śpią w zachodnim skrzydle, a chłopcy w wschodnim, Najstarsza Córka Pierworodnego w osobnej komnacie na zachodniej najwyższej wieży - rozkazywała kobieta z grubymi okularami wskazując jakieś schody.
- Ale... - zająkała się Cecylia. Czy ona ma być jedną z tych bajkowych księżniczek zamkniętych w wieży? Wszyscy chcieli się rozejść do swoich sypialń, cały czas ziewali i chwiali się na stwardniałych, przez ciągłe siedzenie w ciężarówce, nogach.
- Hola, hola. Nie tak szybko. Dzień jest porą snu i odpoczynku, zaraz zejdą trzy osoby na śniadanie. A za pół godziny będą tu starsi Synowie i Córki Pierworodnego. Po prawej jest jadalnia idźcie tam, a ty Najstarsza Córko Pierworodnego chodź ze mną.
- Eee... czy mogłaby pani mówić mi po imieniu? Mam na imię Cecylia.
Dziewczyna starała się być bardzo grzeczna, ale trochę ją wkurzało, że teraz nikt nie będzie mówił jej po imieniu.
- Teraz jesteś Najstarszą Córką Pierworodnego, zawsze tak było i teraz też tak zostanie. Idziemy - powiedziała i przyjaciele rozdzielili się. Ola, Anastazja i chłopcy poszli za dziwolągiem do wielkich drzwi po prawej, za którymi miała znajdować się jadalnia, zaś Cecylia powlokła się za kobietą. Okularnica poprowadziła nastolatkę do pokoju, w którym przed chwilą był dziwoląg. Pokój był bardzo duży, jedną ścianę pokrywał olbrzymi regał, na którym było mnóstwo malutkich buteleczek. Dziewczyna poczuła się jak w aptece. Właśnie do tego regału podeszła kobieta szukając jakieś flaszki.
- Eliksir na porost włosów... - szeptała do siebie, a nastolatka miała czas na dokładne obejrzenie pokoju. Na środku stał stolik imitujący biurko, jego nogi wyglądały jak odnogi pająka; ich ilość również zgadzała się z ilością nóg tych stworzeń. W rogu pokoju stała gablota z jakimś sztyletem w środku. Na gablocie był też kuferek, taki sam jaki miała Cecylia, z różdżką w środku.
- O proszę, mam - powiedziała kobieta i wyciągnęła z półki malutki czerwony flakonik. - Najstarsza Córka musi bardzo uważać. Codziennie przed snem zażywaj jedną kropelkę tego eliksiru, nigdy więcej, bo jeśli zażyjesz go choćby o kroplę więcej możesz się obudzić otoczona ze wszystkich stron włosami. I jeszcze jedno - kobieta podała jej flakonik i podeszła do gabloty wyciągając z niej sztylet. - Proszę, do Nowego Roku musisz się z nim oswoić. Najstarsza Córka będzie jadać w swojej komnacie. Na razie nie będziecie mieli poważniejszych lekcji, będziemy tylko wprowadzać was w tajniki magii i tradycje szkoły. Dziewczęta będą miały osobne lekcje z chłopcami. Ale tylko do Nowego Roku. Za miesiąc twoje urodziny Najstarsza Córko Pierworodnego, ale dopiero od Nowego Roku, kiedy zbierzemy się wszyscy, zaczniecie naukę. Jutrzejszej nocy odbędzie się wasze pierwsze spotkanie z nauczycielami. Dopiero w Nowy Rok poznacie się wszyscy.
- Czy... mogłabym o coś zapytać? - przerwała jej Cecylia.
- Oczywiście - powiedziała kobieta, a nastolatka odetchnęła z ulgą.
- Gdzie mam włożyć ten sztylet? Wszystkie kieszenie jakie zostały puste są zbyt duże na to.
- Do podkolanówki, pewnie zauważyłaś, że jest tam doszyty kawałek materiału. Właśnie tam jest miejsce dla obrzędowego sztyletu, na razie. Po Nowym Roku wróci na swoje dawne miejsce - wytłumaczyła, a dziewczyna włożyła nóż na miejsce.
- Kim jest... Najstarszy Syn Pierworodnego? - zapytała. Pierwszy raz wypowiedziała dobrze tę nazwę.
- Tego dowiesz się w Nowy Rok. Najstarsza Córka pozna go w Nowy Rok. Połączycie się Więzami Krwi - wytłumaczyła okularnica. Cecylia nie miała już ochoty pytać o co chodzi z tymi więzami krwi, bo kiedy myślała “krew” robiło jej się niedobrze.
- Dlaczego okna dopiero teraz się pootwierały? - zapytała nastolatka, kiedy zobaczyła, że kotary nagle się rozsuwają i pozwalają paść trochę księżycowemu światłu na kamienną posadzkę i “pajęczy” stół.
- My nie lubimy światła, zresztą w ciągu dnia śpimy, więc niepotrzebne nam słońce. Teraz zaprowadzę Najstarzą Córkę Pierworodnego do komnaty, zaraz dostaniesz tam posiłek. - zaproponowała kobieta i pociągnęła Cecylię za ramię.
Szły jakieś pół godziny ciągle pnąc się w górę. W końcu stanęły przed drzwiami z napisem: Najstarsza Córka Pierworodnego.
Sypialnia Cecylii była ogromna. Na środku stało wielkie łoże z rzeźbionymi kolumienkami w każdym rogu. W wnęce w ścianie była wielka szafa, a obok niej dwie zamykane gabloty (jedna z miotłą, a druga z białą bronią taką jak szable itp.). Na jednej z ścian, na przeciw gablot były pozawieszane półki, dziewczyna położyła tam buteleczkę z eliksirem na porost włosów. Nie wiedziała dlaczego jej włosy muszą być długie do Nowego Roku.
Za to łazienka była ohydna, wszystko pokryte było sporą warstwą kurzu i rdzy, z kurków leciała brązowawa woda. W sypialni były jeszcze jedne drzwi, za nimi spiralne schody prowadziły na niższe piętro gdzie znajdowała się jakaś sala, która była jeszcze większa niż sypialnia. Jej średnica wynosiła tyle samo co średnica wieży! W pokoju było mnóstwo dziwnych przyrządów, w tym też manekiny. Poza tym pomieszczenie było puste. Cecylia wróciła do sypialni i podeszła do gabloty z białą bronią. Po co miały jej być te wszystkie szable, miecze i inne? Nagle ktoś wszedł do jej pokoju. Czy w tej szkole nie uznają prywatności?!
- Przyniosłam ci posiłek, a... widzę, że zainteresowałaś się bronią. Masz trochę krótszy czas odpoczynku. Codziennie o dwunastej będzie do ciebie przychodził szermierz i uczył jak się tym wszystkim posługiwać. Kiedy chcemy podbić jakieś magiczne miejsce nie możemy używać magii tak jak i oni, ponieważ moglibyśmy rzucić zaklęcie burzenia i łatwo byśmy wygrali, musimy posługiwać się białą bronią. Jak ci się podoba twoja sypialnia? - mówiła okularnica.
- Super, tylko łazie...
- To tylko przejściowe lokum. Szermierki będzie cię uczyła pewna kobieta. Zjedz swój posiłek i zadomów się tutaj - powiedziała kobieta.
- Jak mam wyciągnąć te wszystkie miecze?
Kobieta w okularach zaśmiała się.
- Użyj różdżki lub głowy.
Okularnica wyszła z sypialni.

Ten post był edytowany przez Nati: 17.09.2004 15:10


--------------------
Harry Potter wywrócił moje życie do góry nogami ale w takiej pozycji jest ono o wiele cikawsze :P
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic
Nati   Cecylia - Najstarsza Córka Pierworodnego   16.08.2004 20:22
Keyt   Czy w tym opowiadaniu jest coś z magii, bo na ...   16.08.2004 20:31
Nati   2 Klapa w podłodze
Cecylia weszła cicho...
  17.08.2004 15:28
Nati   3 Podróż A jednak to właśnie tym samochodem ...   21.08.2004 16:22
Dajmond   S-T-R -A-S-Z-N-E!!!   21.08.2004 16:37
Dajmond   błagam cię nie pisz tego tyle, może weźmiemy n...   21.08.2004 16:49
Nati   Dzięki, że pokazałaś mi te błędy, chyba żeczyw...   23.08.2004 09:56
Dajmond   nie ma za co =) uwielbiam to robić. Zredagować...   23.08.2004 10:37
Nati   Jasne, bardzo mi się to przyda przy poprawianiu. J...   23.08.2004 15:56
Dajmond   OK, to zaczynamy =D. Dzisiaj jestem w dość pod...   24.08.2004 16:26
Nati   Fajnie. że poprawiłaś mi to i jeśli chcesz to może...   03.09.2004 09:37
Dajmond   Jutro mam luz, więc Ci poprawię.   03.09.2004 12:26
Nati   Poprawiaj, poprawiaj. Nie mam stałego, więc jeśli ...   12.09.2004 11:22
Nati   No i znów nikt mi nieczyta choć skróciłam i popraw...   26.09.2004 13:59
Galia   Mnie by się nawet twój FF podobał. Jedna rzecz mni...   28.09.2004 21:47
Nati   To wszystko przez to, że usuwałam część postów i m...   30.09.2004 15:48
Galia   FF jest bardzo ciekawy, ale robisz nprawdę mnostwo...   30.09.2004 19:37
Nati   Byłabym wdzięczna jeślibyś mogła wytknąć mi parę b...   01.10.2004 15:54
Eileen   podoba mi się ;D to znaczy mało oryginalny pom...   01.10.2004 19:41
Dajmond   Pierwszy rzut oka na to co dodałaś i...
<...
  02.10.2004 10:24
Nati   Bardzo nie wiedziałam ja to zmienić, ale postaram ...   02.10.2004 15:59
Dajmond   a bo ja wiem? hmmm może, żeby nie dawał sygnałów ś...   02.10.2004 16:01
Nati   Postaram się zmienić. Dzięki :krowki:   02.10.2004 16:06
Nati   Dla Diamond, która jest od początku ze mną 6 Ksi...   09.10.2004 20:24
Eileen   Z przyjemnością czytam tego ff'a. Mam nadz...   18.10.2004 13:30
Nati   Za niedługo wkleję. Dzięki, że czytasz, bo mał...   18.10.2004 16:20
Eileen   Och, faktycznie ;D Oj przperaszam, czepiasz się sz...   18.10.2004 21:25
Nati   Wcale nie czepiam się szczegółów, ale ostatni ...   28.10.2004 12:11
Eileen   ciiii.... z komputerem już wszystko dobrze pra...   29.10.2004 15:42
Nati   7 Kruk
Cecylia ponownie zaczęła chodzić...
  01.11.2004 18:48
Lilla   O prosze! Wchodze i mysle no pewnie cos no...   01.11.2004 19:07
Eileen   Heh, bardzo fajny part. Tradycyjnie czekam na ...   03.11.2004 23:07
Nati   Właśnie kopiowałam to z Worda. Raczej nie mam ...   13.11.2004 17:23
Galia   Akcja się rozwija to dobrze. Błędy są , ale mó...   13.11.2004 21:42
Nati   poprawie jak będę miała czas. Na razie nie mam...   27.11.2004 12:59
Nati   Już nic nie wklejam, bo to nie ma sensu. Albo foru...   24.04.2005 11:17
Moonchild   Całkiem fajne opowiadanko. Dużo czasu mi zajeło pr...   26.04.2005 15:27
Nati   Myślniki wzięły się z Worda. Dzięki za pokazanie b...   26.04.2005 19:49
Nati   Dobra, wklejam jak chcieliście
Przygot...
  03.05.2005 18:17
Moonchild   Może być. Nie jest ani źle, ani dobrze. Zaczyna si...   05.05.2005 21:01
Nati   Następny rozdział już nie jest w komnacie. Jestem ...   20.05.2005 11:02
Moonchild   No widzę, że będzie duuuużo czytania :) Wklej jak ...   23.05.2005 19:04
Nati   Przymierze Krwi Cecylia obudziła się po czterech ...   24.05.2005 18:43
Moonchild   Tekst jako całość jest ok. Chciaż pierwsza scena j...   25.05.2005 22:19
Tajemnicza   Wczoraj usiadłam, przeczytałam, ale bylo pozno wie...   25.05.2005 22:57
Nati   Błędów wiem, że dużo :) Szybko, bo i tak mam już...   03.06.2005 09:26
Nati   Zmiany Powoli zaczęli kierować się do przejścia p...   07.06.2005 19:51
Moonchild   Czytało się szybko i przyjemnie. Nie zauważyłam ża...   11.06.2005 08:43
Nati   Nauka W pierwszym tygodniu nauki wszyscy szukali ...   29.06.2005 13:09
Nati   Mam pytanie. Został mi do wklejenia jeszcze jeden ...   15.07.2005 11:17
Moonchild   No wiesz to zależy wyłącznie od Ciebie, ale jeśli ...   16.07.2005 09:37
Nati   Dobra To zakładam nowy temat, ale jeszcze nie tera...   31.07.2005 16:28
Verita   Szczerze, nie bardzo mi sie podoba. Robisz mase bł...   31.07.2005 17:40
Nati   Spełnienie ostatniej prośby Nadszedł Nowy Rok. Po...   01.08.2005 18:19


Closed TopicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 21.05.2024 05:41