Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Bieg Ku Przyszłości, Draco i Hermiona dorośli

Malfoyka
post 12.01.2013 12:36
Post #1 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 36
Dołączył: 11.01.2013




Lipcowe słońce przygrzewało przez uchylone okna dyżurki lekarskiej w szpitalu św. Munga, gdzie nad stosem badań i raportów, w nasadzonych na nosie okularach, nisko nachylona siedziała młoda pani doktor. Kobieta z westchnieniem przerzucała kolejne stosy kartek starając się zebrać wszystko w całość i skończyć pisanie raportu z dyżuru.
- Ejj ślicznotko, a czy ty przez przypadek nie skończyłaś już pracy?- zapytała starsza, przysadzista pielęgniarka wchodząc do dyżurki.
- Och to by Martho.- odciągnięta od swojej pracy dziewczyna nieprzytomnie zerknęła w kierunku drzwi.- Muszę to skończyć.- powiedziała wracając do swojego zajęcia. Pielęgniarka westchnęła ciężko, po czym podeszła do biurka zagradzając lekarce dostęp do papierów.
- Hermiono, nic nie musisz.- powiedziała z dobrodusznym uśmiechem, ukochanej cioci.- I tak robisz więcej niż trzeba, dawno powinnaś być już w domu.
- Trzeba jeszcze dodać pustym domu.- powiedziała z goryczą Hermiona.- Już chyba wolę zostać tutaj.
- Ojj no dzisiaj pan premier chyba będzie na ciebie czekał, w końcu to twój wielki dzień.- powiedziała z entuzjazmem- O której masz wizytę w tym mugolskim dziekanacie?
- Dziekanat!!!- krzyknęła, zrywając się z miejsca.- Na śmierć zapomniałam, Martho.- jęknęła, w pośpiechu ściągając swój biały kitel.
- Oj dziecko, dziecko..- westchnęła pielęgniarka.- Kiedy ty ostatnim razem tak naprawdę wypoczęłaś co?- zapytała z troską.
- Nie mam na to czasu, przecież wiesz. Praca, nauka, dom i jeszcze przygotowania do ślubu. A wszystko na mojej głowie bo Ron jest zbyt zajęty, żeby pamiętać o takich drobiazgach jak na przykład nasz ślub.- mówiła, miotając się i starając w pośpiechu zrobić makijaż.
- Zobaczysz, wszystko ułoży się kiedy będzie już po wszystkim, a wy będziecie małżeństwem.- pocieszyła ją kobieta.
- Mam nadzieję, bo jeśli nie to oznacza to, że dobrowolnie dam się zamknąć w złotej klatce.- mruknęła.
- Och dzieci, dzieci.- pielęgniarka pokręciła głową.- Tak mało jeszcze wiecie o życiu.. Musicie ze sobą porozmawiać. Tylko bez złości Hermiono, pamiętaj. Myślę, że najlepsza okazja pojawi się na waszym wyjeździe…- podpowiedziała, a Hermionie aż serce podskoczyło z radości. Już za niecałe dwa tygodnie wyjeżdżają na Hawaje. We dwoje, tylko Ron i ona. Cieszyła się na ten wyjazd jak dziecko. W końcu będzie mogła wyjechać i odpocząć od szkoły, od pracy, od posady kury domowej, od spraw ministerstwa, którymi tak bardzo przejmuje się Ron…
- Taaaak.- powiedziała rozmarzona.- To już za dziesięć dni.- po czym jakby wracając na ziemię dodała.- Ale na razie czeka na mnie dziekan. Trzymaj kciuki!- krzyknęła będąc już na korytarzu, Martha uśmiechnęła się pod nosem. Bardzo lubiła Hermionę, dziewczyna była jedyna w swoim rodzaju, ale życie jej nie rozpieszczało. Mimo, że była zdolna i niezwykle uparta, przez co w przeciągu ledwie kilku lat stała się najlepszym magomedykiem w kraju, miała wysoko ustawionego narzeczonego z którym planowała wielkie wesele, miała pieniądze i szacunek.. a jednak nie była do końca szczęśliwa. Starsza kobieta widziała to w jej oczach, mimo że dziewczyna nigdy nie wspominała o swoich kłopotach. W jej oczach tak często czaił się smutek, a młodzieńczy blask zgasł, teraz piękne czekoladowe oczy spoglądały na świat z nienaturalną wręcz dojrzałością… Marta pokręciła głową…
- Biegnąc ku przyszłości, zapomniałaś kim tak naprawdę jesteś..- szepnęła. Hermiona jednak już jej nie słyszała.
Pędziła właśnie wyludnionymi o tej porze ulicami Londynu w żółtej taksówce. To dziś dowie się czy obroniła mugolski dypolom medyczny i czy skończyła studia. Czekała na ten dzień, tak bardzo chciała ukończyć studia medyczne i w końcu poczuć się prawdziwym lekarzem. Uśmiechnęła się do siebie na wspomnienie swoich młodzieńczych marzeń o projektowaniu, taaak w Hogwarcie miała nadzieję, że właśnie to będzie robiła w życiu, jednak szybko okazało się, że młodociane marzenia zginęły przykryte dorosłością. Wybrała medycynę, ale nie byłaby Hermioną Granger, gdyby nie rzuciła się na głęboką wodę. Postanowiła, że poza studiami magicznymi rozpocznie też naukę na mugolskim uniwersytecie medycznym. Ron ucieszył się, kiedy powiedziała mu o swoich planach, nigdy bowiem nie popierał jej pomysłu o projektowaniu. Uważał, że to dziecinne i nie przyszłościowe, a przecież żona wysokiej rangi polityka musi być osobą poważną.. Dla niego porzuciła projektowanie, grube zeszyty z jej kreacjami leżały teraz gdzieś głęboko na dnie szafy, a ona postawiła na medycynę, którą lubiła to fakt, ale nigdy nie pokocha. A to wszystko dla niego.. Tak Ron, wszystko i wszystkich dopasowywał zawsze do siebie. Nawet ją i jej uczucie. Początki były cudowne, wspólne mieszkanie w centrum Londynu, długie spędzane razem na rozmowach wieczory, a po nich jeszcze dłuższe noce… Aż w końcu przyszedł awans, a jej ukochany coraz mnie czasu spędzał w domu. Coraz mniej ze sobą rozmawiali, aż w końcu zaczęła odnosić wrażenie, że stała się dla narzeczonego jedynie formą wystroju ich mieszkania.. Najgorsze było to, że na każdą próbę rozmowy Ron reagował tak gwałtownie, że zwykle kończyło się to kłótnią.. „Ehh nikt nie powiedział, że dorosłość będzie łatwa”- szepnęła w duchu, kiedy analizując swoje życie przyglądała się mijanym budynkom…
Taksówka zatrzymała się przed wielkim gmachem Uniersyty Of London Medical Academy. Zapłaciła należność za podróż i poprawiając sięgającą do kolan ciemnoszarą sukienkę ruszyła schodami w górę, znów biegła w kierunku przyszłości, jak na złość nie takiej o jakiej marzyła.
Stając przed dwuskrzydłowymi dębowymi drzwiami dziekana uniwersytetu pozwoliła sobie na zaczerpnięcie głębokiego oddechu. Już po chwili naciskała klamkę. Zaanonsowana wcześniej przez sekretarkę nie musiała już pukać, dziekan oraz promotor jej pracy już czekali.
- Witam.- Szepnęła cicho, nieśmiało przechodząc przez próg.
- Och, panna Granger. Czekaliśmy na panią.- powiedział jeden z mężczyzn z dobrodusznym uśmiechem
- Przepraszam za spóźnienie..- zaczęła
- Ależ skąd, jest pani jak zwykle na czas. Proszę usiąść.- gestem dłoni dziekan zaprosił ją do zajęcia miejsca na krześle ustawionym na przeciwko biurka. Hermiona skorzystała z zaproszenia.
- Taaaak.- zaczął promotor- Na początku, zacznijmy od tego, że jest nam strasznie przykro..- na te słowa kobiecie krew odpłynęła z twarzy, czyżby nie zdała?
- Że nasza uczelnia traci tak znakomitego ucznia.- dokończył z uśmiechem na twarzy dziekan, wchodząc w słowo jej promotora.
- Czyli zdałam?- siliła się na spokój.
- Ależ oczywiście, co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości. Ocena celująca i wyróżnienie Akademii za osiągnięcia w nauce.
- Za takim dyplomem- ponownie zaczął promotor- może sęe pani ubiegać o posadę w najlepszych szpitalach tego i nie tylko tego kraju.- uśmiech zawitał na jej twarzy, a więc Hermiona Granger przynajmniej względem nauki pozostała tą samą dziewczyną co w Hogwarcie.
- Chyba, że ma pani inne aspiracje- zaczął dziekan.- Bo w takim wypadku nasza uczelnia jest w stanie z miejsca, a właściwie od października, ale to w sumie to samo, powierzyć stanowisko profesorskie. – trudno było nie wychwycić nutki nadziei w jego głosie, kiedy składał propozycję.
- Kuszące.- zaczęła, zastanawiając się jak ubrać w słowa swoją odmowę- Jednak obawiam się, że nie spełniłabym się na takim stanowisku. Moim powołaniem jest leczyć a nie uczyć.- powiedziała delikatnie, starając się, żeby jej głos zabrzmiał jakby głęboko żałowała, że musi odmówić.
- Cóż, kłamstwem byłoby, gdybyśmy powiedzieli, że się tego nie spodziewaliśmy.- powiedział promotor, uśmiechając się do niej.
- Cóż, w takim razie pozostaje mi jedno.- zaczął dziekan, wstając ze swojego miejsca. Promotor i Hermiona poszli za jego przykładem, już w następnej chwili profesorzy wręczyli jej obity w drogą skórę dypolom lekarski. Była teraz panią doktor, z prawdziwego zdarzenia..
- Panno Granger, pragnę serdecznie powitać panią w zacnym lekarskim gronie. Proszę iść teraz uczcić swój sukces, bo od jutra zaczyna pani ratować ludzkie życie.- powiedział promotor żegnając swoją najlepszą uczennicę.
Wyszła na słoneczną ulicę w dłoni dzierżąc swój klucz do przyszłości. Uśmiechnięta rozejrzała się wokoło. Jeśli Marta miała rację, to i Ron pamiętał o jej wielkim dniu. Postanowiła, że w drodze do domu zrobi małe zakupy. Szampan, truskawki i wiele innych afrodyzjaków, w końcu musi uczcić dyplom..
Nie zdziwiła się, że po wejściu do mieszkania nikogo tam nie zastała. Ron nie byłby sobą, żeby czekać cały dzień. Na pewno wróci wcześniej.. Uradowana zabrała się za przyrządzanie kolacji. Lekkiej a zarazem wykwintnej. Kiedy dochodziła ósma wieczorem, na stole czekały już talerze z piersią z serem brie, purre marchewkowym i ruccolą z sosem vinegret. Schłodzony szampan czekał na otwarcie, a dyplom leżał na widocznym miejscu. Sama Hermiona przebrana w niezwykle sexowną małą czarną co chwila zerkała w stronę drzwi, za którymi zaraz spodziewała się zobaczyć narzeczonego.
Czas jednak minął, z ósmej zrobiła się dziewiąta, z dziewiątej w pół do dziesiątej.. Nagle do okna zastukała sowa. Dziewczyna zrezygnowana poszła otworzyć ptakowi, a ten podając jej kopertę natychmiast odleciał. Dziewczyna rozerwała kopertę i przeczyła kilka słów naskrobanych ręką Rona..

„Hermiono!
Nie czekaj na mnie dzisiaj! Mamy problem w ministerstwie. Beze mnie sobie nie poradzą. Pewnie wrócę nad ranem, więc spotkamy się dopiero jak wrócisz z dyżuru.
Ron”

Łzy zaczęły spływać z jej policzków rozmazując misterny makijaż. Zapomniał. Znowu postawił pracę ponad nią.. Rozszlochała się na dobre. Chwytając butelkę czerwonego wina, pociągnęła spory łyk, nie kłopocząc się nawet nalewaniem trunku do kieliszka. Skrzywiła się, wino było wytrawne, bo takie lubił Ron…
- Gratuluję Hermiono.- szepnęła cicho, odstawiając butelkę na stole, gdzie właśnie zniszczyła się jej uroczysta kolacja, z resztą nie pierwszy już raz… Ruszyła w kierunku sypialni, gdzie jeszcze długie godziny, poduszki tłumiły płacz żalu…


--------------------
user posted image
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll
Odpowiedzi
Malfoyka
post 12.01.2013 13:07
Post #2 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 36
Dołączył: 11.01.2013




27

Mocno objęci ruszyli w stronę centrum, pokonując zaśnieżone ulice Nowego Yorku, które przed mroźnym wiatrem osłaniały, ogromne bryły, piętrzących się, aż pod samo niebo wieżowców. Dookoła nich ludzie gonili za swoim szczęściem, biegnąc ku wymarzonej przyszłości, ku spełnieniu marzeń i zaspokojeniu potrzeb… jakże wielu z nich, niestety biegło, by zaspokoić nie swoje potrzeby, spełnić nie swoje marzenia i dogonić przyszłość, o którą tak na prawdę im nie chodzi… Tylko oni jedni wyróżniali się z bezimiennego tłumu, kiedy mocno wtuleni w siebie, niespiesznie kierowali się do centrum. Dwoje zakochanych w sobie ludzi sukcesu, którzy dobiegli już do wyznaczonych sobie celów, a teraz mogą spokojnie przemierzać życie, tempem spacerowym, obserwując panujący wokoło ludzki pośpiech, szarych mas…
– Wyścig szczurów!- westchnęła Hermiona, kiedy nie spiesząc się nigdzie, lawirowali pomiędzy zabieganym szarym tłumem, zalegającym ulice.
– My też tak kiedyś biegliśmy, pamiętasz?- szepnął Draco.
Pamiętała. Nawet za bardzo pamiętała, jak ona sama biegła ku przyszłości, którą wymyślił dla niej Ron, spełniała jego marzenia i zaspokajała jedynie jego potrzeby, sama była jednostką z takiego szarego tłumu, biegnąc z domu do szpitala, ze szpitala na uczelnie, w międzyczasie na zakupy, a potem znów do domu…
– Chyba masz rację..- westchnęła smutno.- Ale teraz już się nigdzie nie spieszymy, prawda?- zapytała ufniej wtulając się w jego ramię.
– Nie, nie spieszymy się.- zgodził się z uśmiechem.- Bo teraz idziemy razem, mamy wszystko czego nam potrzeba, czyli siebie…
– I swoje marzenia, prawda?- zagadnęła.
– Taaak.- zaśmiał się.- Marzenia! A co do nich, to… jesteśmy na miejscu.- powiedział nagle, zatrzymując się gwałtownie. Hermiona zdziwiona rozejrzała się wokół siebie. Z drogowskazów, oraz panującego na ulicy ruchu, można było wywnioskować, że znajdują się na najsławniejszej ulicy w tym mieście…
– Piąta Aleja?- zapytała nie rozumiejąc, o co właściwie mu chodzi. Dlaczego zatrzymał się na środku ulicy, gdzie poza galeriami i drogimi sklepami nic nie było… Ba, na dodatek, nie zatrzymał się nawet przy żadnej z witryn Tiffany’ego, czy Dolce & Gabana…. Wręcz przeciwnie, stanął przy witrynie ogromnego, dwupiętrowego pustostanu…- Po co mnie tu przyprowadziłeś?- zapytała, odwracając się do niego i ciągle nie rozumiejąc jego zachowania. W odpowiedzi uśmiechnął się jedynie, po czym łapiąc ją za ramiona, odwrócił twarzą w kierunku ziejącej pustką przestrzeni za pancerną szybą, a już w następnej chwili machał jej przed nosem pękiem starych, antycznych kluczy… I nagle zrozumiała.
– Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że…- zająknęła się, spoglądając to na niego, to na wejście do galerii. Przecież to nie może być prawda…
– Niespodzianka!- uśmiechnął się uroczo.- Przecież musisz mieć swoje atelier.- odpowiedział, przyglądając się jej reakcji. Zdawał sobie sprawę z tego, że Hermiona nie lubiła, kiedy obdarowywał ją drogimi, bądź ekstrawaganckimi podarunkami. No, ale w końcu chyba, jako przyszła pani Malfoy, musi przyzwyczaić się do luksusu i życia na wysokim poziomie… Poza tym, stać go na to i tyle!
– Ale na Piątej Alei?- szepnęła.- W samym jej sercu?
– A ty wolałaś zaczynać w jakichś slumsach?- zaśmiał się.- Należy ci się dobra reklama i dobra miejscówka, bo już za kilka miesięcy będziesz królową!- zapewnił.- I to nie tylko mojego serca, ale całego tego miasta!
– Jesteś szalony!- uśmiechnęła się, po czym bez chwili zastanowienia rzuciła mu się na szyję, dziękując raz za razem. Piąta Aleja, nie była nawet tym, o czym w najśmielszych marzeniach, ośmieliłaby się pomyśleć… A jednak. Miała tu swój lokal, może tu projektować, może mieć swój sklep… a sądząc po powierzchni, to nawet obydwa!- Możemy tam wejść?- zapytała niepewnie, jakby nie do końca dowierzając, że Draco sobie z niej nie kpi.
– Oczywiście, po to właśnie tu przyszliśmy.- odpowiedział, otwierając drzwi do jej przyszłego królestwa.
Dopiero po wejściu do pomieszczenia, okazało się, jak wielką zajmuje ona powierzchnię. Parter był ogromną salą, w której Hermiona oczami swojej wyobraźni widziała już swój sklep, z rzędami eleganckich wieszaków, ubranymi w jej ciuchy manekinami, małymi skórzanymi sofami i pufami, gdzie klientki będą mogły usiąść i napić się kawy, zaparzonej przez eleganckie ekspedientki, ubrane w sięgające do kolan, obcisłe, czarne spódnice z wysokim stanem, oraz stylowe koszule. Na tylnej ścianie będą, tonące w lustrach przymierzalnie, w których będzie można przymierzyć to, co ona zaprojektuje na górnym pietrze, na które prowadziły stylowe, wykute w litym żelazie schody… Piętro było nieco mniejsze, zakończone przeszkloną galerią, z której można było oglądać to, co dzieje się na dole. Tam właśnie będzie jej gabinet, jej pracownia… Wielkie szyby, z których będzie mogła obserwować sklep, będą przykryte pionowymi żaluzjami, które będzie mogła zasunąć podczas pracy, lub na czas jakichś ważnych spotkań. Jak zauważyła w pomieszczeniu była niewielka toaleta, oraz spore zagłębienie, które z powodzeniem, będzie mogła zaaranżować jako przymierzalnie, w której klientki, dla których będzie robiła specjalne projekty, będą mogły bez skrępowania przebierać się do przymiarek… W centralnym zaś punkcie stanie wielkie biurko do szkicowania, koło przeszklonej galerii manekiny, do pomocy przy pracy, a pod oknem wychodzącym z drugiej strony, na miasto, stanie szklany stolik i czarna skórzana sofa.. Podłogę tutaj będzie pokrywała miękka, jasna wykładzina, a ściany będą zupełnie białe, zapełnione obrazami, oraz jej szkicami…To pomieszczenie będzie idealne! A przed wejściem do niego, zostaną poustawiane sofy, oraz małe stoliczki, gdzie jej specjalni klienci będą mogli zaczekać na spotkanie z nią. Ściany tutaj też, będą pokrywały, oprawione w szkło jej projekty. Cała zaś przestrzeń będzie jasna i pełna życia, utrzymana w bieli i pastelach. Wieszaki będą podświetlane, a z sufitu będą zwisały kryształowe żyrandole… Będzie luksusowo i dokładnie tak, jak Hermiona zamarzyła sobie kiedyś, dawno już temu…
– I jak?- zagadnął Draco, kiedy krok za nią, przechadzał się po pomieszczeniu. Nie wiedział, jak ma interpretować jej milczenie, jednak rozmarzony, niemal niewidzący wzrok kobiety, podpowiadał mu, że chyba jej się podoba..
– Draco, tu jest…- zacięła się, nie wiedząc jakiego użyć określenia.- tu jest…tu jest po prostu jak w bajce!- zapewniła okręcając się wokoło w galerii, która już za niedługo będzie jej osobistym gabinetem.- Ja już to wszystko widzę w swojej wyobraźni! Wszystko!- zapewniła pełna entuzjazmu. Dracon poczuł niewymowne szczęście, obserwując jej uradowaną twarz. Mówiąc szczerze, spodziewał się wielkiej awantury, za to, że kupił jej ten lokal, oraz trwających dobre kilka dni, wielkich fochów swojej ukochanej, mających na celu oprotestowanie prezentu. Niespodzianką dla niego była więc, tak wielka jej radość…
– A opowiedz mi o tym?- zapytał z uśmiechem, tuląc ją do siebie i delikatnie całując w szyję… Opowiedziała. Wszystko, z każdym najdrobniejszym szczegółem, a on musiał przyznać, że miała niesamowity plan, na to jak uświetnić tą przestrzeń. Jeżeli tylko jej się to uda, a już jego w tym głowa, żeby tak było, to do jej sklepu będą ściągały tłumy Nowojorczyków i nie tylko…- Jestem pod wrażeniem.- zapewnił, kiedy zeszli już na dół.- W twojej opowieści zabrakło mi jeszcze tylko jednego, znaczącego szczegółu.- westchnął teatralnie, a ona spojrzała na niego jak na wariata. Przecież opowiedziała mu, o najdrobniejszych szczegółach, nawet o tym, jakie chciała na ścianach obrazy i o tym, jaka muzyka będzie leciała z głośników, czego więc mogło mu jeszcze brakować…- Nie powiedziałaś mi, jak będzie się nazywała twoja marka..- wytłumaczył, uśmiechając się szelmowsko.. No i fakt! O tym mu nie powiedziała, ale zaskoczy go, bo i to wie już doskonale…
– Dramione!- odpowiedziała pewnie, spoglądając mu w oczy.
– Ciekawe, chwytliwe i ładnie brzmi.- odpowiedział, z przekonaniem kiwając głową.- A oznacza coś konkretnego?
– Poza tym, że cię kocham, to chyba nie..- zaśmiała się, a widząc jego zdezorientowaną minę, dodała wtulając się w niego.- Naprawdę nie zauważyłeś, że to połączenie naszych imion?- zapytała, a on zrozumiał.
– Naprawdę chcesz, żeby twoje kolekcje nosiły taką nazwę?- zapytał. Było mu miło, że podjęła taką decyzję, jednak nie chciał, żeby robiła coś ze względu na niego. Nie był w końcu Weasleyem.
– Oczywiście! Gdyby nie ty i to co nas połączyło, nigdy bym tu nie stała, ciesząc się, że spełnią się moje marzenia… Chcę, żeby marka nazywała się Dramione…- zapewniła.- A nad sklepem zawiśnie wielki, czerwony szyld z napisem H.G.M Dramione.- powiedziała pewnie. Draco uśmiechnął się pod nosem, to też pewnie już widziała w wyobraźni. Osobiście jednak ucieszył go inny fakt, do swoich inicjałów dodała literkę M, czyli otwierając galerię, co stanie się zapewne około maja, bądź czerwca, Hermiona zamierza być już jego żoną.
– Myślę, że to będzie najlepszy sklep na całej Alei!- zapewnił całując ją.- To co, teraz chyba możemy już wrócić do domu, żeby odpowiednio to uczcić..- szepnął jej do ucha, tak zmysłowo, że przez jej ciało przebiegły ciarki.
– Myślę, że tak.- zgodziła się, wychodząc z nim na mroźne powietrze, w samym sercu Wielkiego Jabłka.- A po drodze może coś jeszcze omówimy, co?- zagadnęła, kiedy ruszyli w drogę powrotną do domu.
– A coś konkretnego?- spojrzał na nią zaciekawiony.
– Nooo… wiesz Malfoy, ja nie chcę być nachalna, ale jakiś czas temu mi się oświadczyłeś… i…. cóż, od tamtej pory jakby zamilkłeś.- zaśmiała się, spoglądając w jego świecące radośnie oczy. Tak czekał, aż ona poruszy ten temat. Osobiście, byłby w stanie ożenić się z nią nawet dziś, ale nie wiedział jak ona zapatruje się na te kwestie… Cóż, jak widać jej również było spieszno do zostania jego żoną…- Jakieś propozycje?- zagadnęła.
Oczywiście, że miał propozycje i to takie, które jej jak najbardziej przypadły do gustu. Całą drogę do domu, rozmawiali o tym, że chcieli by się pobrać jak najszybciej, najlepiej jeszcze w lutym, a już najdalej w marcu. Koniecznie na Hawajach, bo przecież to tam zaczęła się ich przygoda. Tak jak marzyli, wesele miało być skromne, a oni chcieli, żeby obecni na ceremonii byli jedynie Diabeł z Mandy i Igor z Anią…. Tylko oni, młoda para, ksiądz i plaża. A potem… kameralne wesele w Kai Melemele.
– Aha… i sama zaprojektujesz sobie sukienkę.- zastrzegł Draco, uszczęśliwiony tym, że w końcu udało im się podjąć jakieś konkretne decyzje.
– To chyba jasne, a ty nie zobaczysz jej, aż do dnia ślubu.- odpowiedziała kradnąc mu całusa. Byli już w domu, więc zaraz po tym, biegiem ruszyła do sypialni, gdzie mieli zamiar odpowiednio przypieczętować dzisiejszy dzień i wiążące się z nim decyzje… No i na tydzień pożegnać Nowy York. Nazajutrz bowiem, musieli wracać do Londynu, aby do końca pozamykać tam swoje sprawy i móc zacząć życie od nowa…


--------------------
user posted image
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic
Malfoyka   Bieg Ku Przyszłości   12.01.2013 12:36
Malfoyka   Ranek przyszedł zbyt szybko. Kiedy o 5.30 zadzwoni...   12.01.2013 12:38
Malfoyka   Kolejne dni mijały spokojnie. Ron obrażony na cały...   12.01.2013 12:39
Malfoyka   Maui oczarowało ją od pierwszej chwili. Już kiedy ...   12.01.2013 12:40
Malfoyka   Niewielka restauracja Kai Melemele, czyli w języku...   12.01.2013 12:42
Malfoyka   Delikatne promienie słońca oparły się na jej twarz...   12.01.2013 12:43
Malfoyka   Minęło 18 z 21 dni jakie Hermiona spędzić miała na...   12.01.2013 12:44
Malfoyka   Wysiadając z żółtej taksówki, zwróciła swój wzrok ...   12.01.2013 12:45
Malfoyka   Z reguły nikt nie cieszy się z perspektywy końca u...   12.01.2013 12:46
Malfoyka   Lipiec w mgnieniu oka zamienił się w sierpień, lat...   12.01.2013 12:47
Malfoyka   Kolejne dni mijały leniwie. Ron biorąc sobie za pe...   12.01.2013 12:49
Malfoyka   Siedząc w wygodnym, obitym ciemną skórą fotelu, cz...   12.01.2013 12:50
Malfoyka   13 W życiu młodej pani doktor nastała sielanka. C...   12.01.2013 12:52
Malfoyka   14 Wielkie budowle centrum Londynu dawno zniknęły...   12.01.2013 12:53
Malfoyka   15 Nie zaprzestając pieszczot, powoli ruszyli w k...   12.01.2013 12:54
Malfoyka   16 „Czy życie może być jeszcze wspanialsze?...   12.01.2013 12:55
Malfoyka   17 Kilka dni dodatkowego urlopu, który Hermiona w...   12.01.2013 12:56
Malfoyka   18 Wychodząc na zimne, jesienne powietrze, czuła ...   12.01.2013 12:57
Malfoyka   19 olejne dni mijały spokojnie. Hermiona pogodził...   12.01.2013 12:58
Malfoyka   20 Zostali sami, wpatrując się w siebie w milczen...   12.01.2013 13:00
Malfoyka   21 Grudzień mijał im spokojnie, dzień za dniem pr...   12.01.2013 13:01
Malfoyka   22 Sama nie wie, w jaki sposób w tak wielkim wzbu...   12.01.2013 13:03
Malfoyka   23 Wigilię spędzili wspólnie w typowo mugolski sp...   12.01.2013 13:03
Malfoyka   24 W sylwestrowy poranek wszystko było gotowe do ...   12.01.2013 13:04
Malfoyka   25 Z uśmiechem na ustach ruszył w kierunku drzwi,...   12.01.2013 13:05
Malfoyka   26 Przespali cały Nowy Rok, mocno wtuleni w swoi...   12.01.2013 13:06
Malfoyka   27 Mocno objęci ruszyli w stronę centrum, pokonuj...   12.01.2013 13:07
Malfoyka   28 Budząc się kolejnego dnia, niemal równo ze świ...   12.01.2013 13:08
Malfoyka   29 Stojąc przed szpitalem, raz jeszcze rzuciła ok...   12.01.2013 13:08
Malfoyka   30 Stała na środku pokoju zabiegowego i wprost ni...   12.01.2013 13:09
Malfoyka   31 Siedząc w kuchni, doskonale słyszała dźwięk, j...   12.01.2013 13:10
Malfoyka   32 Nowy York w lutym, niewiele odróżniał się smęt...   12.01.2013 13:11
Malfoyka   33 Sama nie wie, w jaki sposób udało jej się dost...   12.01.2013 13:12
Malfoyka   34 W całym pomieszczeniu zapadła wypełniona emocj...   12.01.2013 13:13
Malfoyka   35 Nie pamięta kiedy wrócili do domu, ani nawet m...   12.01.2013 13:14
Malfoyka   EPILOG Mimo późnej już jesieni, słońce ciągle wis...   12.01.2013 13:14
dede   hmm.. Przeczytałam i mam troche mieszane uczucia. ...   13.01.2013 10:46
Hagrid   Wciągam się:)   16.01.2013 18:34
Kaśś   Niesamowity lukier, ale w dobrym tego słowa znacze...   01.06.2013 22:39
katbest   Yhm... podobało mi się. Inny pomysł, ale fajny. Br...   04.06.2013 16:34


Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 29.04.2024 04:03