Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

Drzewo · Standardowy · [ Linearny+ ]

> Le Désir Et La Haine

Co sądzicie o tym opowiadaniu?
 
Dobre - zostawić [ 60 ] ** [93.75%]
Gniot - wyrzucić [ 4 ] ** [6.25%]
Zakazane - zgłoś do moderatora [ 0 ] ** [0.00%]
Suma głosów: 64
Goście nie mogą głosować 
fumsek
post 10.07.2004 19:34
Post #1 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 156
Dołączył: 09.05.2004
Skąd: z chlewa

Płeć: Kobieta



Opowiadanie nie jest moje, ja jestem jedynie malutkim szarym człowieczkiem, który podjął się mozolnej pracy tłumaczki (autor->Ivrian-> jęz.franc.) Po przeczytania całości to co mogę napisać: opiera się na opisach uczuć, myśli i stanów emocjonalnych bohaterów, w pierwszym rozdziale dialogu jest mało... jeśli ktoś liczy na ckliwe romansidło czy coś w tym gatunku muszę go zawieść.

O! I jeszcze jedno... Co do tytułu uznałam, że lepiej wygląda w formie pierwotnej.

ROZDZIAŁ I Koniec początku

Nie wiedziała od jak dawna znajduje się w tym mrocznym ociekającym wilgocią miejscu. Jej przemęczone, zakrwawione ciało bez ustanku przywoływało ją do porządku zakazując najmniejszego wypoczynku. Opuchnięte oczy sprawiały jej cierpienie, nie większe jednak niż jej wnętrze rozdarte przez wtargnięcia obleśnych świń przetrzymujących ja tu jako więźniarkę.
Jej umysł bezustannie przesiewał ostanie wydarzenia. Straciła rachubę czasu. Mogły mijać tygodnie, mogły mijać miesiące, nie zdawała sobie sprawy z jego upływu, dla niej on nie istniał. Przyjęli zwyczaj z odprowadzania jej do celi bez kończenia z nią... Oni. Jej kaci. Lucjusz Malfoy i Richard Avery. Dwoje ludzi, którzy gwałcili ją od... wieczności. Avery był bydlakiem o prymitywnych zachowaniach. Nie wzbudzał w niej strachu. Ale Lucjusz... Lucjusz... Z nim było inaczej. Popadając w niełaskę od miesięcy, nie pogodził się z faktem, iż własny syn zajął jego miejsce, stając się tym samym nowym pupilkiem Voldemorta. Wyładowywał wszelkie swe frustracje na niej, ofierze która nie mogła się bronić. Niszczył jej fizyczność, ale to mu nie wystarczyło, pragnął jeszcze zniszczenia jej psychicznie. Nie sprawiała mu przyjemności. O nie! Powietrze wypełniające loch przesiąknięte było smrodem moczu, potu i innych wydalin. Nie brała prysznicu od... Boże, sama nie wiedziała od jak dawna. Zdusiła w sobie gorzki śmiech rozmyślając nad osobą dystyngowanego Lucjusza Malfoya, która pochłonięta przez swoje własne sprawy od tak dawna nie zaglądała do swojej „zabawki”.
Hermiona Granger zamknęła oczy bezskutecznie tłumiąc łzy uciekające jej spod powiek. Nie mogła pozwolić sobie na bycie słabą. W przeciwnym razie zniszczyliby ją. Zmusiła swój umysł do skoncentrowania się na nienawiści, którą przygotowała dla swych katów. Znajoma twarz narzuciła swą obecność jej myślom. Krew zaczęła wypływać z przygryzanych przez nią warg, przyjmowała z radością przychodzący ból, który pozwalał jej nie wybuchnąć płaczem. Twarz, na której widniał uśmiech, w aureoli rudych włosów, twarz o żywym iskrzącym się spojrzeniu. Ron Weasley. Torturowany uderzeniami Crucio, po czym zabity z użyciem Avada Kedavra przez Voldemorta, który przed tym jeszcze rozprawił się z nim osobiście. Malfoy i Avery lubili młode i ładne dziewczęta, natomiast preferencje Toma Riddl’a skłaniały się czysto ku młodym chłopcom. Miał siłę w spojrzeniu. Mój Boże! Błagała, krzyczała, groziła. Mogła to widzieć, gdy gwałcił i zabijał Rona. Na samo wspomnienie poczuła, że traci kontrolę nad samą sobą, musiała to zahamować. Skoncentrować się. Skoncentrować się na nienawiści. I tylko na niej. Nienawiść stała się jedyną drogą ratunku.
- Nienawiść mnie wyzwoli- powiedziała pełnym głosem.
Musiała zapomnieć o tym, co jej zrobiono. Musiała wyrzucić z pamięci obraz jego bezkrwistego ciała, sponiewieranego przez tego szaleńca. Musiała przeżyć. Za wszelką cenę. Dla nienawiści i dla zemsty. Dla Harry’ego również. Zapewne szukał ich bez wytchnienia, jeśli nie dotarła do niego wiadomość o śmierci Rona i jeśli nie pomyślał, że ona również nie żyje. Próbowała odprężyć swe odrętwiałe od zbyt długiego bezruchu członki. Szczęk łańcuchów przywołał ją do porządku. Westchnęła wytężając słuch. Jej zmysły wyostrzyły się podczas tej niewoli. Hałas u wylotu korytarza... Kroki... Po nich charakterystyczne skrzypienie drzwi lochu.
Nagły napływ światła okrutnie zamknął jej powieki. Po kilku sekundach otworzyła je ponownie, próbując rozpoznać osobę, która się tam znajdowała. Wysoka sylwetka stojąca tyłem do światła. Spuściła wzrok, po czym ponownie go podniosła. Jej oczy śledziły kosmyki jasnych włosów zanim spotkały na swej drodze spojrzenie o barwie topniejącej stali.
- Zostawcie mnie samego z nią.
Ton komendy zmuszał człowieka do bycia posłusznym. Hałas kroków lekko nikł w jej uszach. Wzrok utkwiła w wysokiej sylwetce opartej niedbale o mur.
- Bez ogródek powiem, że twój zapach nie jest zachwycający szlamo.
Draco Malfoy. Nie wstrzymała nagłego wybuchu histerycznego śmiechu.
- Dray...- wyartykułowała ochrypłym głosem- Zajmiesz miejsce tatusia? To o to chodzi?
Ślizgon zmarszczył brwi zbliżając się.
- Więc ty również mnie zgwałcisz, ty również?
- Wybuchnęła szaleńczym śmiechem, nie zdolna do dłuższego kontrolowania się. Smagający policzek przywrócił jej rozum. Nie było ją stać na nic poza niedowierzającym spojrzeniem.
- To nie jest dobry moment na ataki nerwowe Granger- wycedził przez zęby.
Z jego ust wydobyło się kilka zdań, których jednak nie zdołała usłyszeć. Po chwili była wolna, zdjęto z niej łańcuchy.
- Nie wyobrażasz sobie nawet ile czasu potrzebowaliśmy by cię odnaleźć - powiedział – Możesz iść?
Nie była zdolna do niczego poza ogłupiałym spojrzeniem. Powtórzył pytanie z większym spokojem.
- Możesz iść?
Hermiona spróbowała się podnieść, opadła natychmiast. Złapał ją.
- Prawdopodobnie nie - odpowiedział za nią.
Wziął ją na ręce i wyniósł z lochu. Zamknęła instynktownie oczy. Po tak długim czasie spędzonym w ciemności, światło było dla niej nadal synonimem cierpienia. Draco nie przestawał mówić posuwając się dużymi krokami wzdłuż szerokiego korytarza.
- Miesiące, które cię szukaliśmy. Pozostali walczą. Niezmiernie mi przykro z tego powodu, ale nie będziesz w tym uczestniczyć, nie jesteś w stanie.
Nie zrozumiała nic więcej. Do kogo mówił? Miała wrażenie popadania w szaleństwo. Draco mógł poczuć jej strach i niedowierzanie. Utkwił w niej spojrzenie.
- Pracuję dla Zakonu, Granger - powiedział.
- Nie wierzę ci...
Na jego twarzy pojawił się uśmiech. Znał ją dobrze, potrzebowała dowodów.
- Agent podwójny, którego znasz pod pseudonimem The crow to ja.
Dziwne, uwierzyła mu na słowo. Sięgnęła mimochodem w głąb swej pamięci, uwielbiał film mugolski z Brandonem Lee.
- Co się tu dzieje? – zapytała słabo.
- Voldemort jest tam teraz. Musimy wstrzymać naszą pogawędkę, to nie są pytania na minutę Granger. Tak to miejsce jest ostatnim bastionem Śmierciożerców i ich szefa. Wojna zmierza ku końcowi i wiemy kto jest górą i kto przeżyje.
Hermiona zamknęła oczy. Może właśnie zapełniał jej głowę kolejnymi kłamstwami. Może to wszystko było kolejną pułapką? Myśli te wypełniały jej umysł, najgorszy wróg czasów szkolnych unosił ja z dala od tego piekła. Jeszcze jedna z myśli wdarła się do jej głowy, powiedziała sobie w duchu, iż wolałaby umrzeć z jego ręki niż z kogokolwiek innego.
- Weasley - zapytał nagle Ślizgon- Gdzie on jest?
- Spojrzenie, które mu rzuciła było tak bolesne i tak pełne znaczeń, że nie miał potrzeby otrzymania pełnej odpowiedzi.
- O cholera... Wybacz Granger...
Teraz słyszała wszystko. Zgiełk, wrzaski. Ponad nimi walka rozgorzała. Zaklęcia następowały po sobie i kończąc to wszystko.
Hałas pośpiesznych kroków, obróciła powoli głowę padając ofiarą przenikliwego jej bólu.
- Draco , co z nią?- zapytał znany jej głos.
Znalazła się w ramionach Freda Weasley’a, osuszyła łzy na jego koszuli. Spojrzał na nią z grymasem pół-wstrętu, pół-zbulwersowania jej stanem. Odwrócił się ku blondynowi, po czym rzekł urywanym tonem:
- Harry jest tam, twarzą w twarz z nim. Zaniosę ją w bezpieczne miejsce i dogonię innych.
- Ja - jego twarz zastygła niczym kamienna maska- zajmę się moim drogim ojczulkiem. Potter potrzebuje każdej możliwej pomocy.
To było zbyt wiele dla niej. Spustoszone ciało, niezdolne do przyjęcia tych wszystkich informacji. Hermionie Granger przydarzyło się coś, co nie zdarzało się jej nigdy - pogrążyła się w błogosławionej nieświadomości...

Ten post był edytowany przez fumsek: 12.05.2008 10:56
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
8 Strony « < 6 7 8 
Reply to this topicStart new topicStart Poll
Odpowiedzi(175 - 180)
karina04848
post 30.10.2008 15:21
Post #176 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 4
Dołączył: 27.10.2008




Wiem, że komentowanie tego po tak długim czasie od zakończenia jest pomysłem co najmniej dziwnym, ale nie mogłam się powstrzymać...

Ogólnie to nienawidzę tych wszystkich opowiadań, co tak mrocznie wszędzie jest i wogóle. Ale to.... To jest po prostu marstejsztyk!!!!
Wiem, ze fabuła nie Twoja jest, ale tutaj według mnie, najbardziej przyciągające są opisy, które w orginale na pewno wyglądały inaczej. Nie da się przecież dokładnie odwzorować pierwowzoru i Bogu chwała za to, bo dzięki tem to opowiadanie ma swój zajebisty charakter i atmosferę.
Jak już ktoś powiedział, słownictwo powala i w pełni oddaje nastrój danej chwili...

Oczywiście koniec, nie jest dla mnie, bo nic tylko jeden wielki ryk i wycie sad.gif(
Nie nawidzę, gdy to Draco bardziej cierpi... Hermi mi wisi, ale on... Ach cry.gif

cry.gifcry.gifcry.gifcry.gifcry.gifcry.gifcry.gifcry.gifcry.gif
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Miętówka
post 30.10.2008 20:02
Post #177 

Prefekt Naczelny


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 558
Dołączył: 08.02.2007
Skąd: z górnej półki

Płeć: arbuz



Bardzo, bardzo ładne tłumaczenie.
Bardzo, bardzo dobre opowiadanie. Obydwa opowiadania, które tu zamieściłaś, są naprawdę na wysokim poziomie. Uroki francuskich fan - ficów?
Aren, to, że tobie nigdy nic się nie chce, nie znaczy, że wszystkim innym też.
karinko, te mordki na końcu posta są, jakby to powiedzieć... bez sensu?

fumsek, po przeczytaniu dwóch przez Ciebie przetłumaczonych (i zamieszczonych tu) obiecuję sobie, że nauczę się francuskiego. Może kiedyś się uda...

Ten post był edytowany przez Miętówka: 30.10.2008 20:05


--------------------
"In the Internet nobody knows you're a dog"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Lenus
post 27.02.2010 03:35
Post #178 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 4
Dołączył: 03.12.2009
Skąd: W Jamie ze smokiem Wawelskim.

Płeć: jedyny w swoim rodzaju



Powiem tak, bardzo żadko płaczę nad Fickami, ale nad tym się popłakałam, wyglądać to musiało... CO najmniej dziwnie ale okej, co do literówek itp. nie zauważyłam, ale ja jak się zbytnio zazytam nigdy ich nie widzę.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Lady_Gosha
post 03.03.2010 02:42
Post #179 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 36
Dołączył: 03.03.2010
Skąd: Biała Podlaska

Płeć: Kobieta



opowiadanie jest interesujące,tak samo zresztą jak tłumaczenie smile.gif
jak pisała moja poprzedniczka wszystko jest cud,miód i orzeszki smile.gif
pozdrawiam Lady_Gosha
Ps.pisząc o poprzedniczce mam na myśli Miętówkę blush.gif

Ten post był edytowany przez Lady_Gosha: 03.03.2010 02:43


--------------------
To ja jestem wagą zbrodni...i mieczem kary.... I hate this part,I hate this part,just that.
Nie ufam nikomu,nikomu się nie zwierzam i nie widzę takiej potrzeby,jedyną mą towarzyszką : śmierć ...czasem też pragnienie...
''Od grzechu zaczął się Mój świat, a że Bóg Mnie stworzył, a Szatan opętał - Jestem więc odtąd po dziś dzień raz grzeszna, a raz święta"
To będzie szybkie... może nawet bezbolesne... nie wiem... nigdy nie umierałam...
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
milagros
post 07.11.2012 11:54
Post #180 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 1
Dołączył: 07.11.2012




Dzięki Ci FUMSEK za to tłumaczenie!
Jest niepodważalnie świetne!
Biję pokłony dla samej autorki, stworzyła prawdziwe dzieło, do którego wracam co jakiś czas.
Oczywiście dzięki tłumaczce ma tak niesamowitą atmosferę.
Ten ff jest bezapelacyjnie najbardziej poruszający spośród tych, które czytałam, a było ich sporo.
Chcę przedstawić odczucia towarzyszące mi przy lekturze.
Czytając potrafiłam utożsamić się z ich beznadziejną sytuacją, choć to może bardziej na podstawie włanych przeżyć i doświadczeń. Po zakończeniu warczałam na każdą osobę, która coś do mnie powiedziała, chciałam zostać sama, by wszyscy dali mi święty spokój, chciałam zostać w swojej samotności razem z uczuciami, które obudził we mnie ten tekst. FF bardzo działa na psychikę, przynajmniej na moją podziałał. To naprawdę destrunkcyjny tekst, po jego przeczytaniu cały dzień i kilka kolejnych są do dupy, rodzi się we mnie ta nienawiść i wstręt do radości, czuję że bycie nieszczęśliwym i smutnym może przynosić przyjemność i satysfakcję. Tworzenie skorupy wokół siebie podobnie jak Hermiona daje satysfakcję, gdy patrzę na otaczających mnie ludzi, którzy nie rozumieją co ze mną jest, czemu nagle zmieniam się na jakiś czas.
Nie myślcie, że przesadzam, po prostu tak się czuję.
Przepełnia mnie gorycz i żal wobec tych, którzy są oporni na moje namawiania do przeczytania właśnie tego tekstu.
Nie potrafię nawet wyrazić jaka jestem wdzięczna za to, że są takie osoby, które przyprawiają mnie o takie uczucia i przeżycia, które poświęcają swój czas pisząc, co im wyobraźnia przyniesie. Przyprawiają mnie o godziny niesamowitych wrażeń i przeżyć.
Nie wiem czy będzie to odebrane jako pozytyw, ale to jest tekst na "dobicie się". Mając doła zawsze serwuję sobie ponowną lekturę. Po jej przeczytaniu jestem w takim momencie, że już chyba człowiek gorzej czuć się nie może, ale wtedy pozostaje mu tyko odbić się, po kilku dniach... To dobre lekarstwo.
Specjalnie zarejestrowałam się na tym forum, by móc dodać swój komentarz. Jestem przekonana, że wielu czytelników ma podobne odczucia.
Dziękuję pięknie.
milagros
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Katara
post 22.07.2013 21:42
Post #181 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 2
Dołączył: 12.07.2013




To opowiadanie było cudowne. Zakochalam sie w nim od pierwszego akapitu. Zakończenie, jak zakończenie, nie zachwyca mnie, chciałabym żeby to był happy end, ale cóż autorka chciała inaczej. Bardzo cieszę się, że postanowiłam je przeczytać, nie żałuję żadnej minuty poświęconej na lekturę.
Gratulację składam na ręce tłumaczki. Odwaliłaś kawał dobrej roboty!
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

8 Strony « < 6 7 8
Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 11.05.2024 12:28