Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Mój Przyjaciel Zabini

MathildaBoom
post 23.08.2012 18:44
Post #1 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 46
Dołączył: 22.08.2012

Płeć: arbuz




Pierwszy raz publikuję jakiekolwiek opowiadanie dlatego sama do końca nie jestem przekonana czy to dobry pomysł.
Może jak komukolwiek przypadnie do gustu to i będę miała odwagę w rzucić dalsze części. Otwarta jestem na wszelką krytykę i opinie.

Mój przyjaciel Zabini
Dont you ever, dont you ever
Stop being dandy, showing me youre handsome
Dont you ever, dont you ever
Stop being dandy, showing me youre handsome

Prince charming
Prince charming
Ridicule is nothing to be scared of
Dont you ever, dont you ever
Stop being dandy, showing me youre handsome



ROZDZIAŁ PIERWSZY
Pułapka

cz1

- Słuchaj Zabini – warknęła Hermiona czując, że jest na skraju załamania psychiczno nerwowego i zaraz po prostu wybuchnie płaczem z bezradności. – Proszę cię tylko o jedno, rusz swoim rzekomym mózgiem i wymyśl coś żeby nas stąd wydostać. Bo już dłużej tak nie wytrzymam. Wszystko mnie boli – cicho jęknęła czując lekkie mrowienie w dłoniach.

Z twarzy Blaise nie znikał szyderczy uśmieszek co jeszcze bardziej irytowało młodą Gryfonkę. W przeciwieństwie do niej, bawiła go ta cała sytuacja w jakiej się znajdował. W końcu nie na co dzień ma okazje być sam na sam z tak "przeuroczą" lwicą. Oj nie na co dzień.

- O ile pamiętam Granger, to TY jesteś największym mózgiem całego Hogwartu, więc możesz się wykazać w praktyce. – odrzekł spokojnie Ślizgon najwyraźniej zadowolony z poirytowanej dziewczyny - I zrób coś z tą czupryną bo dłużej nie wytrzymam tego łaskotania - wycedził zdmuchując kasztanowe włosy z policzek. Nic z tego. Puszyste kłaczki bezwładnie opadały na jego zakrzywioną twarzyczkę powodując te same mrowienie co przed chwilą. Hermiona prychnęła z niesmakiem i pogardą na te słowa, po czym odezwała się z wyższością robiąc minę wszystko wiedzącej panny ( w końcu nią była).

- A to ciekawe Zabini, wyobraź sobie, że w książkach nie pisali nic na temat „ utknięcia w tajemniczym ciasnym schowku bez drzwi czy czegokolwiek z OGREM". – warknęła rzucając mu spojrzenie psa mordercy po czym zaczęła kontynuować dalej już z większym spokojem i opanowaniem- Podejrzewam, że to pomieszczenie zostało stworzone za czasów Fred i Georga. Tylko oni mogli wpaść na taką głupotę jak ta.
Hermiona znowu się zarumieniła kiedy Blaise świdrował ją swoim twardym spojrzeniem. Jeszcze nigdy nie znajdowała się w tak beznadziejnej i zawstydzającej sytuacji jak ta. Bo siedzenie okrakiem na Blaise to była zawstydzająca sytuacja, przynajmniej dla niej. Zabini nie wyglądał na specjalnie pokrzywdzonego tym faktem. Mało tego chłopak mimo wszelkich uprzedzeń (o jakich nie raz było mu dane słyszeć) czuł sympatię do młodej Gryfonki.
- Nie świruj Granger, mogło być gorzej. - rozbawiony Ślizgon posłał jeden ze swoich "morderczo rozbrajających uśmiechów" po czym delektował się widokiem coraz bardziej zawstydzonej dziewczyny.
- Mógłbyś rozwinąć myśl? - warknęła znacząco podnosząc jedną z brwi.
- Pomyśl – zaczął dobitnym głosem i cicho odchrząknął – Gdyby na moim miejscu był na przykład Malfoy.
Hermiona na to nazwisko momentalnie wybałuszyła oczy i skrzywiła usta w lekki grymas czując mimo wszystko nieprzyjemne fale strachu.
- Sama widzisz, najpierw wydrapalibyście sobie oczy, a później to przebiegłe smoczysko odebrało by Ci niewinność i porzuciło, a ty byś została z urazem psychicznym do końca życia.
Hermiona zrobiła zażenowaną minę wzdrygając się na samą myśl o możliwości zaistnienia takiej sytuacji. Na beret Merlina to było zbyt...zbyt sadystyczne żeby w ogóle to pojąć.
- Chyba sam nie wierzysz w to co mówisz Zabini. Między mną a tym obślizgłym osobnikiem płci męskiej do niczego nigdy nie doszło i nie dojdzie. Bez względu w jakiej sytuacji byśmy się znajdowali. Wolałbym pocałować Snape’a niż tego zadufanego w sobie pacana. - wyrecytowała starając się zachować pełną powagę w głosie, niestety była już tak wyprowadzona z równowagi, że stawało się to coraz trudniejsze.

Blaise wybuchnął śmiechem pokazując swoje lśniące i ostre ząbki.
- Draco nie jest taki zły jak się go dobrze pozna – odezwał się po chwili.
- Oj tak tak, nie wątpię – stwierdziła mało przekonana Gryfonka posyłając mu spojrzenie z serii „nie ma głupich i naiwnych, chyba że ty”
- Ale to szczera prawda. Owszem jest zadufanym w sobie egoistą i cynikiem, uważa siebie za pana świata, wszędzie widzie podteksty erotyczne i ma obsesje na punkcie Pottera ale...– Hermiona przytakiwała mu energicznie głową lekko zdziwiona, że to właśnie Blaise Zabini, rzekomy przyjaciel blondyna , dostrzega jaki jest naprawdę Draco Malfoy. Krótko mówiąc: IDIOTĄ!
- Ale potrafi być też czułym, delikatnym, zabawnym facetem... Hermiono - zaakcentował jej imię w charakterystyczne miękki sposób wykrzywiając usta w sarkastycznym uśmiechu.
- Wiesz jakoś nigdy nie zauważyłam żeby Malfoy był kiedykolwiek czuły czy delikatny – stwierdziła rzeczowno dziewczyna – chyba, że z tobą w łóżku Zabini.
Cóż... może i nie chciała być taka nieprzyjemna, ale trudno, w końcu zawsze miała dość cięty język ( a szczególnie dla Ślizgonów).
Zanim lekko zaszokowany, ale nie urażony Blaise skomentował tą jakże trochę ale tylko trochę ( w jego mniemaniu) absurdalną wypowiedź, Hermiona zaczęła mowić dalej.
- Nieważne, skończmy temat Malfoy’a. – znowu wykrzywiła usta wymawiając to nazwisko. To już chyba weszło jej w nawyk. - Ale rzeczywiście masz racje, mogło być gorzej.

Kolejne kilka minut przeleżeli w ciszy. Na Gobliny! Czemu ona Hermiona Granger, wybitna uczennica Hogwartu ma znosić "coś" takiego jak Blaise Zabini? Czy to dzieje się naprawdę? Bo niestety ONA nie była przyszykowana na taką irytującą i żenującą sytuację w jakiej właśnie uczestniczy. A niech to na beret Merlina!
Niestety ( a może stety) Blaise przerwał panujące napięcie :
- Z drugiej strony gdyby to był Potter…
- Znowu zaczynasz? – przerwała mu poirytowanym głosem.
- Daj mi skończyć – oburzył się Zabini – a więc gdyby to był Potter to zasadniczo miedzy wami narodziła by się więź.
- Między nami już jest więź Zabini, jeśli nie zauważyłeś ja i Harry przyjaznymi się od dawna – wyrecytowała godnie z prawdą.
- Możesz nie przerywać? – teraz wydawał się być bardziej zniecierpliwiony niż poprzednio. – Chodzi mi o więź damsko – męską.
Hermiona spojrzała na niego uważnie, nie bardzo wiedząc do czego konkretnie zmierza ten osobnik.
- Mianowicie – kontynuował – Potter zrozumiałby, że to dobra okazja żeby miedzy wami narodziło się coś więcej niż przyjaźń, ty także byś to zrozumiała i straciłabyś z nim swoja cnotę a potem…
- Do czego zmierzasz tymi insynuacjami? – przerwała mu po raz kolejny nerwowym głosem starając się nie splunąć na tę jego przemądrzałą twarzyczkę. Od kiedy to zrobiła się taka impulsywna? Może to przez ten stres związany z egzaminami... Z egzaminami?
- Do tego, że czy Mafloy czy Potter i tak straciłbyś dziewictwo.
Hermiona zmrużyła oczy pokazując na twarzy grymas poirytowania. Gryfonka która przez cały ten czas podpierała się dłońmi o podłogę aby całkowicie nie leżeć na Zabinim ostatkiem sił podparła się na jednej ręce i przywaliła Ślizgonowi pięścią prosto w klatkę piersiową. Blaise wyjąkał coś na znak „auuua” i zaczął groteskowo pochlipywać. W tym momencie naprawdę walczyła ze swoim drugim JA, tym bardziej impulsywnym i nieobliczalnym.
- Nonsens! Skończ już te wywody! I skąd wiesz czy w ogóle jestem dziewicą, hm?
- Jesteś - odpowiedział automatycznie, a w jego głosie słuchać było dobitną pewność. Ta pewność jeszcze bardziej doprowadzało ją do szału.
- A ty niby skąd masz o tym wiedzieć? Ah tak zapomniał, przecież jesteś moją bratnią duszą Zabini, psiapsiułęczka której wszystko mówię… - tak tak, nadchodzi ten moment, Hermiona Grenger zaraz zamieni się w górskiego trola i rozedrze biednego niejakiego Zabiniego Blaise na strzępy głośno wyjąc i rozwalając wszystko co napotka na swej nieszczęsnej drodze. Niczym Hulk zacznie dudnić zielonymi pięściami w swoją klatkę piersiową mając na sobie jedynie postrzępione resztki spodni.
- Oj nie denerwuj się tak no – zaczął się bronić i pociągnął dziewczynę bliżej siebie, tak że podpierała się jedynie łokciami. Uff poziom zamiany w bestie znacznie opada. – wiem bo wiem.
- Genialny argument „wiem bo wiem” – zakpiła czując, że zaraz przywali w twarz temu dreblowi. Jak on w ogóle śmiał coś takiego powiedzieć?
- Mam dar rozpoznawania niewinnych cnotliwych dziewczyn i wiem, że ty do nich należysz Granger. - podsumował dokładnie badając twarz Gryfonki. Jego głos był miękki i spokojny.
- Dar? – zakpiła mimowolnie ( powiedzmy) .
- Tak Granger. Dar, wrodzony dar.
- Wrodzony dar to ty masz chyba do idiotyzmu. Razem z Malfoyem!
Blaise zrobił rozbawioną minę i podniósł głowę tak, że jego usta znajdowały się obok ucha młodej Gryfonki i trudno jej było nie poczuć palącego oddechu chłopaka. Serce Hermiony momentalnie podeszło do gardła powodując znaczne trudności w oddychaniu, a nawet odczuwalne były zaburzenie wzrokowe.
- Nie musisz się wstydzić Granger, dziewice są bardziej pociągające. – szepnął z szyderczym uśmiechem mając przez chwilę ochotę delikatnie ugryźć płatek jej ucha. Na szczęście w ostatniej chwili się opamiętał. Hermiona poczuła na całym ciele nieprzyjemne ciarki, szybko odchyliła głowę i starając się nie tracić panowania, powoli niemal ze stoickim spokojem powiedziała.
- Nadal. Nie. Rozumiem. Co. Cię. To. Obchodzi.?!
- Nie obchodzi wcale, po prostu zbijam nudę.
- Moim kosztem?
- To ja nie rozumiem czemu się tak irytujesz. Każdy kiedyś był dziewicą, no albo prawiczkiem.
- Nie omieszkam stwierdzić, że ty już nie jesteś? - prychnęła z nutką sarkazmu.
Zabini posłał jej tajemnicze spojrzenie seksownego drania a następnie mlasnął pod nosem.
- Cóż- zaczął i odgarnął jej kosmyk włosów za ucho. – Można powiedzieć, że mam już ten etap za sobą…
- Czemu mnie to nie dziwi. – powiedziała bardziej do siebie niż do niego. – Skończmy ten durny temat. Jestem zmęczona.
- To się prześpij.
Hermiona przesłała mu tym razem spojrzenie z serii „ Masz mnie za idiotkę?” .
- No przecież cię nie zgwałcę głupia. Połóż normalnie głowę, a jak coś wymyślę to cie obudzę…
Hermiona przez chwile biła się z myślami. Spać na Zabinim? To absurd! Ale z drugiej strony była już bardzo zmęczona podpieraniem się na dłoniach, że z wielką chęcią by odpoczęła. A, pal licho niech straci na dumie!
- No dobra, ale jak zaczniesz robić coś głupiego…
- Obiecuję że nie.
Dziewczyna powoli jakby z obawą położyła głowę na ramieniu Blaise i cicho westchnęła z ulgą. Owszem ta sytuacja może i była krępująca ale teraz nie miała zamiaru o tym myśleć… W końcu kto wie ile jeszcze będą tu tak leżeć, a przecież jej ciało nie jest ze stali. Już czuła mrowiący ból w przedramieniach. Mało tego szyja też zrobiła jej się sztywna od długiego i żmudnego podpierania. Chcąc nie chcąc stwierdziła, że Zabini jest naprawdę przyjemnym łóżeczkiem i nie zaszkodzi na chwile wykorzystać go jako poduszeczki. Później pomyśli nad konsekwencjami.
- Wygodnie Ci? – zapytał przyjaznym głosem chłopak i lekko pogładził dziewczynę po włosach. Hermiona przez chwile miała ochotę zamruczeć jak kot ale ostatkiem sił się opamiętała. Do jasnej cholery?! PRZECIEŻ NIE BĘDZIE MRUCZEĆ przy Ślizgonie! ( lub co gorsza z jego powodu)
- Jak na takie warunki nie jest najgorzej. - niemal szepnęła
- Wybredna! – zaśmiał się chłopak. Pomieszczanie było tak strasznie wąskie, że jedynie jedno ciało mogło się w nim zmieścić i to w pozycji leżącej. Kiedy oboje się w nim jakimś dziwnym trafem znaleźli Hermiona już leżała na Blaise. Jakże magiczna była ta historia. Ale o tym trochę później.

- A jak tu umrzemy? – mruknęła po chwili nadal wtulona w Ślizgona. Blaise powoli odwrócił głowę tak żeby spojrzeć w jej brązowe oczy.
- Cóż, będzie to chyba najzabawniejsza śmierć jaka mogła by się przytrafić.
Hermiona parsknęła śmiechem. Dobrze było patrzeć w oczy Blaise. Był spokojny i opanowany. Bezpieczny. – Zawsze możemy przejść do etapu pozbawiania cię dziewictwa…
- Oj skończ już, nawet nie wiesz czy nią jestem
- Owszem wiem. – odpowiedział automatycznie.
- I znowu zaczynasz? - Hermi przekręciła głowę w drugą stronę tak by nie widzieć twarzy chłopaka. Obecny stan: ZŁA ZŁA ZŁA.
- No dobrze niech ci będzie, załóżmy że nie jesteś. To kto był twoim wybrakiem, hm? - Hermiona otworzyła usta ale nie bardzo wiedziała co ma powiedzieć. Wybrankiem? Przecież nie było rzadnego wybranka, to oczywiste.
- A czemu miałabym ci mówić o takich rzeczach?
- A czemu nie? Ja ci mogę powiedzieć… Millicenta, totalna porażka, schlała mnie na cacy i uwiodła w swoim dormitorium. W sumie to powinienem czuć się lekko wykorzystany - tu zrobił chwile pauzy jakby wspominał minioną historię po czym głośno ale z sentymentem westchnął - Jednak w końcu otworzyła mi drzwi do świata erotycznego. I za to jej jestem wdzięczny. Wcześniej mało mnie to interesowało.
- Zaiste ciekawe Zabini. Schlać się i stracić swoją niewinność w taki żenujący sposób. - powiedziała pełnym dezaprobaty głosem panna WIEM-WSZYSTKO.
- Było zabawie.
- Nie wątpię.
- No więc teraz twoja kolej?
- Kolej na co?
- Skoro rzekomo twierdzisz, że nie jesteś dziewicą to kto ci to dziewictwo ukradł? - drażnił się z nią i to doprowadzało Gryfonke do szału. Zrobiła się lekko poczerwieniała na twarzy a brwi wykrzywiły się w akcie namysłu i sformowania odpowiedniej odpowiedzi. Trzeba wiedzieć by nie palnąć nic głupiego i kompromitującego przy kimś taki jak Zabini Blaise.
- A czy ja twierdze że nią nie jestem? Po prostu zastanawiam się skąd TY to możesz wiedzieć.
- Widzisz, czyli nią jesteś. Gdybyś była w Slytherinie już dawno ktoś dobrałby ci się do majteczek. – uśmiechnął się pod nosem Zabini na samą myśl o tym jak Ślizgoni łapczywie patrzą na dziewczynę.
- Pff, na szczęście nie jestem o dzięki Merlinie!
- Slytherin jest najlepszy Granger!
- Nie wiem, z której strony?!
- Ze wszystkich stron.
- Będziemy się teraz kłócić, który dom jest lepszy a który nie? Może zakończmy tą farsę i pomyślmy o tym żeby się stąd wydostać. Masz już jakiś pomysł?
- Kilka ale raczej każdy do bani. A ty?
- Mam jedno logiczne wytłumaczenie.
- Mianowicie?
- Jak wcześniej mówiłam, podejrzewam że ten pokój to sprawka braci Weasley’ów. A oni nie robią śmiertelnie poważnych wybryków, narażające czyjeś życie.
- I? - lekko wybałuszył swoje ciemne oczy.
- I to, że trzeba nam czekać, a pokój sam zniknie. Pytanie tylko do czego on tak naprawdę służy? - zapadła chwila zimnej i nienaturalnej ciszy.
- Wiem! - z ust Blaise wydobył się nagły krzyk - Może tu chodzi o rozdziewiczanie!
Poirytowana Hermiona zamknęła oczy mając nadzieje, że jak je znowu otworzy to znajdzie się w Pokoju Współnym Gryfonów, a sytuacja z Blaisem okaże się durnym, mało zabawnym koszmarem. Tak się jednak nie stało.
- To nie jest śmiesznie Zabini! – oburzyła się Hermiona czując drganie mięśni na twarzy.
- Mówię poważnie. Zobacz, jestem tu ja, wybitny kochanek, bóg seksu i rozpusty, zbrodniarz kobiecych jęków i erotycznych uniesień
- Skromny to ty nie jesteś - przerwał ale on nie wydawał się zwracać na to uwagi.
- I Ty, Hermiona Granger, zimnokrwista, kujonka. Honorowa Gryfonka. Delikatny aniołek który nie wie nic o życiu.
- Wiem więcej o życiu niż ty Zabini!
- Chyba z książek Granger.
- Wątpię żeby o to chodziło. Fred i Geroge raczej nie robili dowcipów na tle seksualnym.
- Facet to facet. Zawsze coś zrobi na tle seksualnym.
- To nie może chodzić o to. – oburzyła się jeszcze bardziej. Jak Blaise przewidział, owszem Hermiona była dziewicą, ale nie miała zamiaru tracić swojej niewinności z przypadkowym Ślizgonem i to w jakiejś ciasnej nieprzyjemnej dziurze. Chciała się przecież zakochać… Zakochać? Ona? A kto by się chciał zakochać w Hermionie Granger. „zimnokrwistej kujące”? Z drugiej strony Blaise jest przystojnym Casanovą. Mimo tego nie miała zamiaru robić „to” tu i teraz. Z nim. Niedorzeczne.
- To jak Hermi, bierzemy się do roboty? Nie martw się sprawię, że to będzie niezapomniana chwila. Kto wie, może po tym wszystkim wdamy się w przelotny romans… - oczy chłopaka lekko się zaszkliły, a usta wygięły się w drapieżnym uśmiechu. Hermiona poczuła ogarniający ją lęk.
- Widzę, że dobrze się bawisz Zabini, ale dla twojego oświecenia, JA NIE. - jej głos mimo tego, że brzmiał stanowczo momentami drżał. - Nie mam zamiaru tracić dziewictwa z kimś takim jak TY. To obrzydliwe.
- Miłość fizyczna cię brzydzi Granger?
- Skończ i wyjdź!
- Z chęcią bym to zrobił, gdybym wiedział jak.
- To może rusz czymś takim jak mózg, i coś wymyśl SENSOWNEGO.
- Już wymyśliłem, tu chodzi o twoje dziewictwo.
- Niedoczekanie! Tu chodzi o coś innego.
- To może mnie oświecisz i powiesz o co konkretnie?
- Eeee tego to jeszcze nie wiem. - speszyła się dziewczyna i lekko zarumieniła. Przecież musi być jakieś normalne logiczne rozwiązanie. Bez pozbawiania kogoś dziewictwa.
- Sama widzisz. Nie zaszkodzi spróbować…
- Nie zaszkodzi spróbować? – oburzył a się Hermi nastraszając włosy i lekko marszcząc mały nosek. Tego już za wiele. Podniosła się na kościstych dłoniach i wbiła zimne spojrzenie w Blaise.
- A pomyślałeś TY PRYMITYWIE, że dla mnie te sprawy nie są takie „hop siup”? Że chcę to zrobić z kimś dla mnie ważnym? – powoli napływały jej łzy do oczu chociaż bardzo bardzo tego nie chciała. - A jak się okaże , że to nie o to chodzi? Co w tedy? Dla ciebie to będzie tylko kolejny numerek. Pozbawienie dziewictwa Granger. A ja jak się będę w tedy czuła? No tak ciebie to w ogóle nie obchodzi. – Szybko podparła się na łokciach i schowała twarz w roztrzęsionych dłoniach nie potrafiąc powstrzymać cichego ale jednak szlochu. Ten nagły wybuch z jej strony bardzo go zaskoczył i przez chwile sam nie wiedział co ma zrobić. Przecież on tak naprawdę żartował… No chyba żartował… i nie chciał jej jakkolwiek skrzywdzić… Niech ona tylko nie płacze, nienawidził kiedy kobieta płacze i to na dodatek z jego powodu. Stawał się w tedy roztargniony i zbyt czuły. Miała racje. Przecież Hermiona była inna niż te wszystkie dziewczyny, które znał. Owszem Zabini może i był niebywale przystojny i szarmancki, ale było w nim także okrucieństwo i zło, które dane mu było odziedziczyć po swoich rodzicach. Teraz jednak wcale nie miał zamiaru w jakikolwiek sposób urazić Granger. Chociaż, w ostateczności właśnie to zrobił i wcale się z tym nie czuł za dobrze. Dłużej nie myśląc ujął roztrzęsioną dziewczynę w ramiona…
- Granger nie płacz – szepnął, delikatnie gładząc jej kasztanowe miękkie włosy trochę zaskoczony, że to robi. – ja tylko żartowałem mała. Przecież bym cię nie skrzywdził… Czasami robi się ze mnie dupek, to efekt zbyt częstego przebywania z Malfoy’em.
Hermiona wierzyła mu, sama nie wiedząc dlaczego. Blaise Zabini mimo wszystko budził w niej spokój i bezpieczeństwo. A nawet się zaśmiała słysząc ostatnią frazę wypowiedzi Blaise. Powoli uspokoiła oddech.
- To ja za bardzo panikuję. Przepraszam.
- Nie przepraszaj Granger, nie przepraszaj. Za bardzo mnie poniosło z moim idiotyzmem.
- Może ociupinkę…
- Oj bardziej niż ociupinkę. To ja cię przepraszam.
Hermiona energicznie wyrwała się z jego objęć i zaszokowana spojrzała w jego oczy.
- Blaise Zabini! Ty jednak jesteś człowiekiem!
- Ty lepiej Granger nie kpij sobie bo cię naprawdę zgwałcę. – zaśmiał się Ślizgon i znowu objął Gryfonkę…

Ten post był edytowany przez MathildaBoom: 22.11.2012 13:41


--------------------
I gotta get back to Hogwarts,
I gotta get back to school.
Gotta get myself to Hogwarts,
Where everybody knows I'm cool.


(...)Did Somebody Say Ron Weasley?
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll
Odpowiedzi
MathildaBoom
post 19.04.2013 19:10
Post #2 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 46
Dołączył: 22.08.2012

Płeć: arbuz



Witam. Wstyd i hańba wiem, ale ja naprawdę czasu nie miałam mordki. Kolejna część. Miłego czytania - mam nadzieję. :)


Rozdział Piąty


Wyznanie Draco.

cz I

I wanna see, the comets fall to the ground
I wanna be there when it all comes down
I wanna see the blood that stained on their hands
I just wanna be, I can't understand


Hermiona poczuła dziwne gilgotanie na twarzy. Zmarszczyła nosek i cicho jęknęła powoli przecierając zaspane oczy. Po kilku chwilach powoli uniosła jeszcze ciężkie powieki i ku swojemu zdziwieniu zobaczyła przed sobą twarz Dracona. Chłopak opierał głowę na dłoni i wyraźnie zadowolony z życia jeździł białym piórkiem po twarzy Hermiony cicho się podśmiewując. Jasne, długie pasmo włosów opadało mu na twarz, sprawiając, że wyglądał jak jeden z mitologicznych bogów. Szare tęczówki zabłysnęły mu z podniecenia na widok budzącej się Hermiony sprawiając, że chłopak wyglądał naprawdę nieziemsko ( zresztą czy Draco Malfoy wyglądał kiedykolwiek ziemsko?).
- Witaj kochanie. - Wyszeptał czule, delikatnie całując Hermione w czubek nosa. Dziewczyna otworzyła usta, ale nie potrafiła nic z siebie wydusić. Przekręciła głowę w bok tak jakby chciała się upewnić czy to co się dzieje nie jest aby jakimś dziwnym snem. Będąc jeszcze w sennym amoku ponownie zwróciła swój zaspany wzrok na blondyna śledząc dokładnie każdy centymetr jego twarzy. Podniosła się do pozycji siedzącej przywołując w myślach wczorajszy wieczór. Niefortunnie musiała usnąć na łóżku Malfoya…
- Spójrz! - Odezwał się zbyt entuzjastycznym głosem Draco, rozkładając w dłoniach czarny materiał. Jak się zaraz okazało był to sweter, na którego środku wydziergane było wielkie różowe serce, pod którym widniał napis " Twój D. ". - Dziergałem to całą noc. - Mówił wyraźnie z siebie zadowolony. Hermiona z przerażeniem wodziła wzrok to na sweter to na zachwyconego Malfoya, nie wiedząc czy to wszystko dzieje się naprawdę. Otworzyła usta, ale jedynie co z siebie wydała to głuchy jęk.
- Przymierz go! - Zagruchał, rzucając się w jej stronę. Po kilku sekundach zaczął przeciskać przez jej głowę swoje dzieło życia. Hermiona oszołomiona, wstała z łóżka, mając na sobie spodnie od piżamy i cudowny sweterek z własnoręcznie wydzierganym sercem przez Dracona.
- Słodki! - Zachwycał się blondyn obchodząc ją z każdej strony.
- Eee Draco, dobrze się czujesz? - Odezwała się w końcu wbijając zaniepokojony wzrok w Ślizgona. - To jakiś żart tak? Chcesz mnie ukarać za wczoraj?
Draco stanął naprzeciwko niej i zrobił bardzo groźną miną. Mimo, że był o kilka centymetrów niższy od Zabiniego to i tak wyglądał bardzo imponująco.
- Masz rację Blaise. - Zaczął machając jej palcem wskazującym przed twarzą. - Byłeś bardzo niegrzecznym chłopcem. - Na jego twarzy pojawił się nieprzyzwoity uśmiech co według rozumowania Hermiony nie wróżyło nic dobrego. I jak się okazało przeczucie ją nie myliło, bo Draco niespodziewanie pchnął ją na łóżko tak, że lekko podskoczyła na materacu. Chwile później poczuła jak blondyn zaczyna gilgotać jej ciało, władczo się przy tym śmiejąc.
- Ma..mahahaha! Malfoy! Przestań! - Krzyknęła starając się opanować śmiech targający na jej ustach. - Proszę, muhaha, Draco!
Draco Malfoy nie dał się dłużej prosić, przestał torturować Hermione ale tylko po to by zaraz mógł pochylić się by przybliżyć niebezpiecznie swoją twarz do jej twarzy. Usta wykrzywiły mu się w uśmiechu, który Hermiona Granger mogła zobaczyć po raz pierwszy w życiu. Zwykły, naturalny uśmiech Draco Malfoya. Dlaczego ten chłopak robi sobie z niej żarty w taki sposób? Może u Malfoya i Zabiniego właśnie tak wyglądają kary? Wzdrygnęła się mimowolnie. Zanim jednak pogłębiła bardziej swoje myśli, poczuła jak Draco zaczyna ssać jej płatek ucha. Hermiona przez kilka sekund leżała jak z petryfikowana z twarzą kamienną jak u posągu. Ocknęła się dopiero w tedy, kiedy poczuła jak blondyn wsuwa dłoń pod jej sweter i delikatnie masuje jej plecy. Szybko go od siebie odepchnęła zrywając się na równe nogi i ze wzrokiem bazyliszka mordercy zaczęła mówić zachrypniętym głosem.
- Przestaniesz się tak zachowywać? To jakiś twój głupi żart? - Draco, który leżał nadal na łóżku, spojrzał na nią zdziwionym wzrokiem.
- Kocham Cię. - Odezwał się urażonym głosem marszcząc brwi i podnosząc swoje zacne cztery litery z łóżka. - Nie wiem, czemu mnie odtrącasz? Już mnie nie chcesz?
Hermiona milczała przez długa chwilę wpatrując się niego przerażonym wzrokiem. Poczuła się jakby ktoś właśnie walną ją w twarz z otwartej dłoni, lub co najmniej wylał na nią wiadro lodowatej wody. Co tu do cholery się dzieje?
- Przecież jestem facetem! - Niemal krzyknęła. - Nie możesz mnie kochać!
Draco zmierzył ją milczącym wzrokiem, po czym oczy zrobiły mu się z lekka wilgotne. Mocno zacisnął usta tak, że przybrały koloru białego, bez słowa podszedł do okna, gwałtownie je otworzył a po chwili pokój wypełnił się świeżym zapachem poranka.
- Co-ty-robisz? - Wydukała podłamana psychicznie Gryfonka.
- Moja egzystencja nie ma już dalej sensu. - Cicho załkał i zaczął wspinać się na mosiężny parapet. " Ja chyba oszalałam" - zapłakała w duszy Hermiona i ruszyła biegiem w stronę blondyna, łapiąc go za ramię. Draco chwile się z nią szarpał, ale po kilku sekundach odpuścił i wbił swój wzrok w podłogę nadal udając urażonego.
- A więc twierdzisz…, że mnie kochasz? - Hermiona postanowiła rozwiązać ten problem w inny sposób. - Mógłbyś mi powiedzieć jak do tego doszło?
Draco usiadł na krańcu łóżka i oparł swoją głowę na jednej z dłoni cicho wzdychając.
- Jak tak pomyślę, - zaczął głęboko się zastanawiać - to nie pamiętam. Kocham Cię bardziej niż wczoraj, a jutro więcej niż dziś..
Hermiona zwątpiła w swoje życie, przejechała powoli dłonią po twarzy czując narastającą bezradność. Przez chwilę nawet rozważała możliwość skoczenia przez to okno i zakończenia tych wszystkich niekończących się problemów.
- Skup się Draco, proszę. - Powiedziała stanowczym głosem przytłaczając go wzrokiem. - Działo się coś w nocy?
- Eee - zaczął trochę zmieszany - obudziłam się w środku nocy i poczułem ból w okolicach łydek. Zobaczyłem tam twoją głowę i się wzruszyłem. Biedactwo musiało leżeć w takich niedogodnościach tymczasem ja śmiałem wylegiwać się na całym łóżku. No, więc usadziłem cię wygodnie w naszym łożu abyś nie mówił, że cię źle traktuję.
- Draco, mógłbyś streścić tą jakże ujmującą historię? - Wysyczała przez zęby poirytowana. Blondyn obrzucił ją spojrzeniem przepełnionym żalem, cmoknął cicho pod nosem, pokręcił chwile głową i zaczął mówić dalej jeszcze bardziej wyniosłym tonem niż poprzednio.
- Dobrze już, nie warcz tak na mnie! Echem, no więc po tym jak ułożyłem cię na naszym wspólnym łożu miłości i rozkoszy nieziemskiej to zacząłem cię pieścić i... .
- Draco… naprawdę nic wcześniej się nie wydarzyło? Skup się proszę…
Draco westchnął niewinnie spoglądają na nocna szafkę, która stała przy łóżku. Szybko się ożywił wyciągając palec wskazujący ku górze.
- No tak, wypiłem tą fiolkę, strasznie się źle w nocy poczułem i pomyślałem, że może to mi pomoże. I aż żyć mi się zachciało. To właśnie w tedy pomyślałem, że wydziergam ci ten sweterek na znak mojej miłości i…
Ale Hermiona już go dalej nie słuchała, kamiennym wzrokiem spojrzała na pusty flakonik znajdujący się na półce. Przełknęła głośno ślinę i powolnymi krokami zbliżyła się do fiolki zaciskając na niej długie palce. Dokładnie zaczęła śledzić ją wzrokiem, po chwili nastroszyła włosy i krzyknęła widząc małą plakietkę z drobnym druczkiem.
- Cholera… - Pisnęła wypuszczając flakonik na podłogę, tak że ten poturlał się szybko pod łóżko uderzając w końcu o ścianę. - Ee-eliksir mm-miłosny… Wypiłeś eliksir m-m-miłosny. - Zaczęła się cicho jąkać z utkwionym wzrokiem w ścianę. Szybko przykucnęła, łapiąc się momentalnie za głowę i nerwowo mierzwiąc włosy.
Raz: Cholera, cholera, cholera.
Dwa: Pomyliłaś wczoraj te flakoniki ty durna, głupia idiotko. Głupia Hermiona, głupia!
Trzy: Skocze przez okno, tak, skocze.
Cztera: Malfoy mnie kocha..
Pięć:
Ale nie zdążyła o niczym pomyśleć, bo poczuła na ustach delikatny pocałunek. Otworzyła powoli powieki, spojrzała przerażonym wzrokiem na blondyna zastygając w bezruchu. Twarz cała jej poczerwieniała.
- Nie, nie możesz mnie… całować. Rozumiesz? To nie naprawdę, ty tego nie chcesz… To ta fiolka, rozumiesz? - Szybko wywnioskowała z jego twarzy, że Draco jednak jej nie rozumie, nerwowym wzrokiem spojrzała na zegarek. Jeśli zaraz nie zejdą na śniadanie to nie zdąży nic zjeść przed zajęciami. A Hermiona już na tyle dobrze znała organizm Zabiniego, że wiedziała, iż bez śniadania to raczej długo na tych zajęciach nie przetrwa.
- Lubię cię całować. - Powiedział obojętnym tonem Draco, po czym przejechał dłonią po swoich długich jasnych włosach spoglądając smętnym wzrokiem na okno. Hermiona momentalnie wstała z podłogi gorączkowo szukając w głowie jakiegoś sensownego rozwiązania. Draco tymczasem oświadczył, że idzie pod prysznic i z miłą chęcią chciałby żeby ktoś się do niego przyłączył. Hermiona postanowiła wykorzystać chwilową nieobecność Ślizgona.
- Idę się ubrać. - Rzuciła pośpiesznie wychodząc z dormitorium chłopaka i czując, że ten dzień będzie jedną wielką katastrofą.


Co tu robić? Co tu robić? - Myślała gorączkowo, naciągając na stopę szarą skarpetkę. Może by się kogoś poradzić? Ale kogo? Draco wypił eliksir w nocy, po czym pierwszą osobę, jaką zobaczył była ona. Więc eliksir musi działać w ten sposób że kogo pierwszy ujrzy Draco ten zostanie jego miłością. I jak na nieszczęście to właśnie ona, Hermiona, musiała być tą osobą. Prychnęła pod nosem poirytowana w najwyższym stopniu. Ile taki eliksir może działać? A jak na zawsze? Co ona w tedy zrobi? Nie dość że musi uporać się z Zabinim to jeszcze Dracon zwalił jej się na głowę. To nie może się dziać naprawdę. Przejechała dłonią po ustach. Draco ją pocałował. W pewnym sensie to Blaise ale na jedno wychodzi. Poczuła wypieki na policzkach, szybko pokręciła głową wypuszczając z ust powietrze.
- Puk, puk. - Do pokoju wszedł nie kto inny jak rozpromieniony Draco Malfoy. Miał na sobie standardowo czarne, idealnie dopasowane spodnie i szary sweter z dekoltem w serek pod szyją z podciągniętymi rękawami po łokcie. Długie blond włosy związał niechlujnie w cebulkę tak że na jego bladej twarzy wyraźnie można było dostrzec rumieniec. Uszy mu lekko odstawały, Hermiona stwierdzała, że Draco momentami wygląda jak elf nocy. Tyle że o wiele za wysoki i zbyt dobrze zbudowany jak na takie stworzenie. Jednym słowem Draco Malfoy wyglądał jak zawsze: Zbyt cudownie, zbyt przystojnie, zbyt seksownie. Nawet jak na niego. Wpatrywała się tak jeszcze w niego dobrych kilka sekund, kiedy nieświadomie przechyliła się w bok przewracając się z hukiem na podłogę, nadal mając na sobie sweter od Malfoya, rozsunięty rozporek i jedną naciągniętą skarpetkę na nodze.
- Ee, wszystko w porządku? - Usłyszała Dracona, który powoli zaczął się zbliżać w jej stronę. Hermiona zwlokła się z podłogę, opierając się o materac, uniosła kciuk w górę i uśmiechnęła się z bólem na ustach.

*
Kilka minut później.

- Gotowy na śniadanko? - Zarechotał cały w skowronkach Draco kierując się razem ze swoim ukochanym w stronę Wielkiej Sali. Hermiona przed wyjściem zdążyła jedynie niechlujnie przeczesać dłonią zmierzwione włosy, dlatego nie dziwiła ją zbytnio reakcja ludzi na jej widok. Mało tego miała na sobie sweter z wielkim sercem na środku, co równie było dość kontrowersyjne.
- Uwielbiam tą twoją czuprynę Blaise. - Zarechotał Draco zanurzając swoje smukłe palce we włosach Hermiony. - Wyglądasz tak… tak niegrzecznie, wiesz?
Granger tylko bezradnie westchnęła. Co prawda obmyśliła już pewien plan, a przynajmniej miała już, jaki taki jego zarys w głowie. Według harmonogramu zajęć Zabiniego zaraz po śniadaniu mają eliksiry z Gryfonami. A dobrze się akurat składa, bo po zajęciach Hermiona postanowiła udać się do Snape po poradę. Co prawda było to ryzykowne posunięcie, ale w końcu teraz była Ślizgonem, więc Książę Naturalnego Połysku powinien potraktować ich ulgowo. Taką przynajmniej miała nadzieję. Kiedy w końcu dzieliło ich zaledwie kilka kroków od stołu Ślzigonów ubranie Hermiony już z daleka zrobiło wielką furorę. Większość uczniów zaczęła pogwizdywać, chichotać a nawet klaskać biorąc to wszystko za dobry żart ze strony Hermiony. Kilka dziewczyn z poczerwieniałymi policzkami zaczęło spoglądać niewinnie raz na Dracona raz na nią. Żałosne - skwitowała w myślach przenosząc wzrok na stół Gryfonów. Większość osób było równie podekscytowane jak reszta uczniów, ale Hermiona utkwiła wzrok w swoich przyjaciołach. Harry, który najwidoczniej zupełnie olał całe zamieszanie na Sali, wpychał wielkiego lizaka w usta rozwścieczonego Rona. Uśmiechnęła się pod nosem czując tak wielką tęsknotę, że gdyby nie nawołujący głos Malfoya to poleciała by do swoich przyjaciół i ich mocno uściskała. Odetchnęła z ulgą widząc, że przy stole nie ma Zabiniego. Ten degenerat społeczny pewnie sobie jeszcze smacznie śpi a ona musi od samego rana zmagać się z takim problemem, jakim był zakochany Malfoy.
- No idź. - Usłyszała cichy szept siedzących obok Krukonek. Jedna dziewczyna o kruczoczarnych włosach popchnęła swoją koleżankę w jej i Dracona stronę. Hermiona spojrzała na nią z zainteresowaniem, zaraz potem prześlizgnęła wzrok na stojącego obok niej Dracona.
- Eeee. - Zaczęła blondynka zatrzymując się tuż przed nimi. Wbiła zawstydzony wzrok w podłogę i wyciągnęła dłonie do przodu trzymając w nich zapakowany w różowy papier pudełko. - To, to dla Ciebie Draco. - Powiedziała tak cichutko, że Hermiona momentalnie się rozczuliła. Draco Malfoy kilka sekund stał bez ruchu nie racząc nawet spojrzeć na przestraszoną Krukonke. Przybrał swoje lodowate spojrzenie i szorstko powiedział.
- Tarasujesz mi przejście. - Dziewczyna dopiero po chwili drętwo przesunęła się w bok, tak że Draco ominął ją bez słowa zasiadając przy stole swojego domu. Hermiona wbiła wzrok w jego plecy, po chwili spojrzała na dziewczynę, po której policzkach spływały drobne łezki. Granger zmieszana poczochrała się po włosach, przeklinając Dracona za tak okropne zachowanie.
- Nie martw się. - Zaczęła trochę zażenowana kładąc dłoń na jej ramieniu. Blondynka niepewnie podniosła głowę wbijając załzawione oczy w Hermione. - Draco ma dzisiaj podły humor, nie ma się czym przejmować, naprawdę. - Gryfonka nie miała pojęcia, po co w ogóle usprawiedliwia Malfoya, możliwe, że to przez wyrzuty sumienie, po prostu żal jej się zrobiło tej biednej niczemu winnej dziewczyny. - Jak chcesz to mu to tam, hm? Bo to dla niego, prawda? - Pochyliła się nad nią i posłała jej pocieszający uśmiech. Dziewczyna jakby z niedowierzaniem wpatrywała się w Hermione.
- Naprawdę? - Zaczęła ocierając łzy z policzek. - Mógłbyś to zrobić?
- Jasne - Odparła szybko Granger nadal mając na twarzy radosny uśmiech. Krukonka podziękowała jej wręczając pudełko w dłonie i z lekkim rumieńcem pobiegła do swoich przyjaciółek. " Przynajmniej ona będzie miała dzisiaj lepszy humor" - pomyślała zrezygnowana siadając przy stole z resztą Ślizgonów.
- No proszę, proszę Zabini. - Na powitanie zapiała donośnie Pansy Parkinson wyrywając z dłoni różowe pudełeczko. - Czyżby kółeczko wzajemnej adoracji, huh? Zobaczymy, co tu ciekawego dostałeś. O karteczka! - Pansy co chwile głośno rechtając zaczęła rozwijać biały zwitek.
- Pansy, zostaw to! - Hermiona rzuciła się w jej stronę, szybko wyrywając karteczkę z jej dłoni. - To nie dla mnie jest! Tak nie wolno!
- Oj nie bądź taki, no! To tylko jakiś liścik miłosny głupiej dziewuchy, no pokaż pośmiejemy się. - Zaśmiała się cwaniacko wpychając do ust jedno z ciasteczek znajdujące się w różowym pudełeczku. - Nawet dobre.
Hermiona pokiwała na dziewczynę z niezadowoleniem, po czym chwile wpatrywała się w białą karteczkę. Szybko położyła ją przed Draconem spoglądając na niego wyczekująco.
- Co? - Warknął Draco. Hermiona przez chwile się zastanawiała czy to możliwe, aby eliksir mógł przestać działać.
- Gówno. - Nie powstrzymała się, czując coraz większą irytację. - Nie wolno tak traktować ludzi. Nie pomyślałeś o tym, że ta dziewczyna włożyła swoje uczucia w te ciasteczka? Powinieneś być wdzięczny, za to że ktoś w ogóle stara się zrobić ci przyjemność. - Hermiona była wściekła, reszta Ślizgonów zamilkła wpatrując się na nią oszołomionym wzrokiem. Nie trwało to jednak długo bo po chwili wszyscy wybuchli głośnym śmiechem, dławiąc się jedzeniem i nawzajem klepiąc się po plecach. Jedynie Draco miał posępną minę nadal wpatrując się oschłym wzrokiem w Gryfonkę.
- A ty, od kiedy stałeś się takim obrońcą czyjś uczuć? - Warknął upychając biały zwitek do kieszeni w spodniach.
Hermiona nic już więcej nie odpowiedziała, bąknęła coś niezrozumiałego pod nosem i zabrała się za smarowanie tosta. Nie powinna w ogóle zaczynać tematu. Po co ona tak daje się unieść emocją? Pokiwała przeczącą głową. Właśnie, od kiedy to ona tak bardzo przejmuje się uczuciami innych? To wszystko zaczyna ją przerastać…
- Masz. - Bąknął obrażonym tonem Draco, który przysunął w jej stronę talerz z dwiema kromkami, na których widniały imiona napisane białą śmietanką: Draco i Blaise. Pomiędzy nimi znajdowało się jabłko z wystruganym sercem. Nadzieja Hermiony, że eliksir przestał działać została rozwiana na wszystkie strony świata.


*
Blaise o dziwo nie zszedł na śniadanie z zupełnie innych powodów niż przypuszczała Hermiona. Siedział na krańcu materaca i klną głośno pod nosem starając się naciągnąć na nogi czarne rajstopy, które znalazł w półce Hermiony.
- Pytam się, czemu to do cholery jest takie skomplikowane?! - Warknął rozjuszony podskakując w miejscu tak, aby czarny materiał dobrze przyległ do ciała. Na rajstopy założył krótkie skórzane spodenki równie koloru czarnego, które wynalazł gdzieś w odległych zakamarkach szafy dziewczyny. Co do bluzki żadnej - wyzywającej nie potrafił znaleźć, dlatego musiał zadowolić się ciemnym podkoszulkiem i jeansową koszulą. Pełen podziwu co do swojego geniuszu, Blaise zaczął obracać się przed lustrem posyłając swojemu odbiciu uwodzicielskie spojrzenia.
- Cześć przystojniaku. - Zarechotał opierając jedną dłoń o biodro i przechylając głową w bok.
- Harry, pomógłbyś mi zapiąć stanik, huh? - Zaczął trzepotać zalotnie rzęsami mocno wydymając policzka i posyłając swojemu odbiciu pocałunek.
- Upadło panu pióro, profesorze Snape. - Zaśmiał się pochylając w stronę podłogi i wypinając swoje zacne cztery litery. Upiął wysoko włosy spinką i wyszedł tanecznym krokiem na pierwsze zajęcia tego dnia. Och niech tylko Hermiona go zobaczy, to się dopiero zdziwi.


I się zdziwiła. Gdy tylko Blaise Zabini raczył wejść swoim dostojnym, arystokratycznym krokiem do lochów, Hermiona wstała na baczność. Ze wzrokiem wampira łaknącego krwi rzuciła się w jego stronę łapiąc mocno za nadgarstek i odciągając kilka kroków dalej.
- Co - To - Jest? - Wysyczała przez zęby mierząc go wzrokiem od stóp do głowy.
- Tak Granger, wiem, że jesteś w szoku i prawdopodobnie ledwo, co samą siebie poznałaś, ale tak: to jednak jesteś TY. - Obrócił się wokół siebie wyginając ciało w charakterystyczny sposób. Hermiona wykrzywiła twarz z niesmakiem. - Granger, a może ty mi powiesz…, co to jest? - Wskazał palcem w jej klatkę piersiową. - O ile pamiętam to moja garderoba nie posiada takich… nawet nie wiem jak to określić.
Hermiona momentalnie poczerwieniała, odwracając głowę w bok.
- Draco mi wydziergał. - Wyszeptała urażona krzyżując dłonie na piersi.
- Co zrobił?
- A to, że wiele się stało, ale ty jak zawsze myślisz tylko o sobie, ty… ty przerośnięta imitacjo goryla. - Warknęła półszeptem wymachując energicznie swoją czarną czupryną.
- Czekaj, co masz na myśli mówiąc "wiele się stało"? - Zapytał podejrzliwie. Hermiona przełamał się więc chcąc czy nie chcąc i opowiedziała Blaise całą historię wczorajszego wieczoru. O tym, że Malfoy wrócił ledwo co żywy do Hogwartu, że zobaczyła coś ciekawego na jego przedramieniu ( tu pozwoliła sobie na ironię). Opowiedziała mu o omyłkowej pomyłce z fiolkami. Odważyła się nawet napomknąć o głębokich zalotach blondyna. W głębi miała nadzieje, że Zabini nie zauważył jej poczerwieniałej twarzy, ani tego jak serce zaczęło jej dudnić na samą myśl o pocałunkach Dracona.
Blaise Zabini mocno zmarszczył brwi kilka razy w czasie opowiadania Hermiony kiwał głową, dumając. Dopiero po tym jak dziewczyna w końcu skończyła swój monolog chłopak wybuchł śmiechem łapiąc się za brzuch.
- Nie wierze Granger. - Zarechotał dławiąc się śmiechem. - No nie mogę...
- To uwierz, bo przypominam ci, że jak ten eliksir okaże się czymś bardziej skomplikowanym to ty będziesz w przyszłości zmagał się z Malfoyem. - Do mózgu Blaise te słowa dotarł z lekkim opóźnieniem, ale najwyraźniej w końcu zrozumiał ich sens, bo po chwili przestał się śmiać robiąc śmiertelnie poważną minę.
- I coś ty najlepszego narobiła?! - Warknął oskarżycielsko pojmując powoli powagę sytuacji. Hermiona wrednie się uśmiechnęła wydymając policzka.
- Co? Już nie jest to takie zabawne?! - Parsknęła śmiechem posyłając mu szyderczy uśmieszek. Ostatnio nabrała wprawy, co do Ślizgońskiej mimiki twarzy.
- Co wy robicie?! - Tą jakże interesującą wymianę zdań przerwał Draco Malfoy łapiąc Hermiona za nadgarstek i pociągając ją w swoją stronę.
- Żałosne Granger. - Skwitował obojętnie mierząc ją wzrokiem. - W tym czy w innym ubraniu i tak zostaniesz szlamowata kujonicą.
Blaise otworzył usta i ze szczerym zdziwieniem obserwował Draco Malfoya, który nastroszył się jak stado rozwścieczonych modliszek. Granger w pierwszej chwili uśmiechnęła się widząc jak Draco broni jej osoby, dopiero później dotarło do niej to że właśnie została obrażona i to dość dobitnie. Policzka jej poczerwieniały a mina momentalnie zrzedła. Zabini wbił w nią wzrok, po czym obrzucił blondyna aroganckim spojrzeniem.
- Wiesz Malfoy, - zaczął łapiąc ja za drugi nadgarstek i zaczął ciągnąc w swoją stronę przybitą Hermione - że to niegrzeczne przeszkadzać komuś w trakcie rozmowy?
Tym sposobem Hermiona była szarpana to w stronę Dracona to w Zabiniego.
- Granger, radze nie denerwuj mnie bo humor mam dzisiaj dobry.
- Malfoy, dla twojej wiadomości twoje humory to mnie mało interesują.
- Co znudziło ci się paradowanie z Potterem i Wiewiórem to zaczynasz kręcić się przy nas?
- Zabawny jesteś, akurat przy tobie kręcić to się nie mam zamiaru, bo jeszcze obejdę jakimś Malfoyskim syfem.
Draco Malfoy naprężył każdy swój mięsień, szczęka mu zaczęła lekko podrygiwać a oczy otworzył tak szeroko, że spokojnie mógłby konkurować z Luną Lovegood. Nim się zorientowali zaczęła ich obserwować spora grupka uczniów. Hermiona szybko to wyłapała, dlatego postanowiła zainterweniować, nim bardziej pogorszą stan sytuacji, w której obecnie się znajdują. Mało tego zauważyła, że do sali kieruje się Ron z Harrym. Jeszcze tego jej brakowało by i oni nabrali jakiś podejrzeń.
- Skończcie już. - Warknęła wyrywając się z uścisków Ślizgonów. - Draco, idziemy.
Pociągnęła blondyna za sobą. Draco tylko przelotnie rzucił triumfalny uśmiech w stronę poirytowanego Blaise wyszczerzając swoje białe zębiska. Chwile później do sali wkroczył majestatycznym krokiem sam profesor Snape, wywołując na sali spory podmuch swoja legendarną peleryną.

Eliksiry mijały dość spokojnie. Hermiona była tak przybita, że nie miała ochoty udzielać się w żaden sposób na zajęciach. Siedziała opierając głowę na jednej z dłoni i zamulonym wzrokiem przyglądała się tyłom głów Harrego i Rona. Miała dość wszystkiego. Najchętniej to by wróciła do łóżka i w ogóle z niego nie wychodziła. Myśl, że musi uporać się dzisiejszego dnia z tyloma problemami sprawiała, że wszystko jej się odechciało. Westchnęła cicho. Niech to się już skończy. Niech wszystko wróci do normalności. Normalności? A jakie jej życie było wcześniej? Normalne? Na pewno nie. Pokręciła głową na boki czując dziwną pustkę w sobie. Draco od czasu do czasu posyłał jej rozbrajający uśmiech tak, że policzki czerwieniały jej natychmiastowo. W takich momentach zwyczajnie odwracała głowę w bok. " Czemu tutaj jest tak gorąco?" - Wyszeptała odpinając guzik kołnierza.

Ten post był edytowany przez MathildaBoom: 17.08.2013 12:51


--------------------
I gotta get back to Hogwarts,
I gotta get back to school.
Gotta get myself to Hogwarts,
Where everybody knows I'm cool.


(...)Did Somebody Say Ron Weasley?
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic
MathildaBoom   Mój Przyjaciel Zabini   23.08.2012 18:44
Mannolita   Całkiem całkiem, podoba mi się :) Znalazłam kilka ...   23.08.2012 22:42
Gabriellka   Podoba mi się :) Czyta się fajnie, ale tak jak wyż...   26.08.2012 22:57
MathildaBoom   Ech nie wiem jak się włącza korektę błędów dlatego...   29.09.2012 17:38
Siluvajne   Nieeezłe :lol: Wstawiaj szybko następne części. B...   29.09.2012 19:04
Mannolita   Podoba mi się, nawet bardzo :) Błędów jest dużo mn...   30.09.2012 20:25
Hagrid   Też czekam na dalszą akcję:)   06.10.2012 22:41
MathildaBoom   Witajcie kochani. Przepraszam, że tak długo nie ws...   08.11.2012 19:32
Hagrid   Bardzo wciągający kawałek, można by pomyśleć o zmi...   08.11.2012 20:50
Mannolita   Bardzo mi się podoba :D Znalazłam tylko dwa i pół ...   10.11.2012 23:49
MathildaBoom   och rzeczywiście. Czytałam to kilkakrotnie i jako...   11.11.2012 19:48
Hagrid   To świetnie, czekamy na kolejne party ;)   11.11.2012 23:33
MathildaBoom   Uprzedzam, że ta część jest taka sobie. Musiałam j...   13.11.2012 14:00
Mannolita   Coraz bardziej intryguje mnie to opowiadanie ;) Ja...   13.11.2012 21:41
Hagrid   Bazyliszek o imieniu Hack, kocham Cię! :D Nap...   14.11.2012 11:46
MathildaBoom   A dziękuje Wam bardzo . ;p To miło słyszeć, że się...   17.11.2012 16:58
MathildaBoom   Witajcie kochani. Nie jestem najlepsza w opisówkac...   18.11.2012 02:12
Saoirse   Wow. Bardzo mi się podoba to opowiadanie. :) Cieka...   18.11.2012 14:15
Mannolita   Bardzo bardzo mi się podoba :D Jestem ciekawa, jak...   18.11.2012 18:21
Gorillaz   Bardzo podoba mi się to opowiadanie :) Przezabawn...   22.11.2012 00:40
MathildaBoom   Kolejna część. Wyszła jak wyszła, bez szału. Miłeg...   23.11.2012 02:38
Mannolita   Jak na razie nie jest źle, czekam na dalszą część ...   23.11.2012 15:53
Hagrid   Świetna ta zamiana osobowości, to mnie nieźle wcią...   23.11.2012 23:31
MathildaBoom   Wesołych świąt kochani! Kolejny rozdział pisan...   28.12.2012 01:25
Anima   Cudne, cudne, cudne. Zakochałam się w Twoim opowia...   11.01.2013 17:59
MathildaBoom   A'yo kochani. Ostatnio nudziło mi się więc nar...   16.01.2013 19:12
Mannolita   Świetne, po prostu świetne! Bardzo mi się podo...   16.01.2013 20:49
Hagrid   Zabaawa jest przednia, rysunek mnie rozbawił też m...   19.01.2013 15:34
Casiopeja   bardzo lubię to opowiadanie. Ubolewam tylko nad ty...   20.01.2013 14:48
elenai   Jeeeeeeeeeeeeeeej, tak bardzo kocham to opowiadani...   25.01.2013 18:30
MathildaBoom   Rozdziały wcale nie są krótsze, po prostu dziele j...   01.02.2013 16:36
Hagrid   Ciekawie się rozwija akcja, świetny Malfoy:)   01.02.2013 20:14
MKowalski   super się czyta :zel_pepsi:   15.02.2013 10:25
elenai   A ja czekam na nowość ! Tak bardzo czekam ...   23.02.2013 14:46
Mannolita   Czekam i czekam a tu ciągle nie ma kolejnej części...   15.04.2013 16:19
MathildaBoom   Witam. Wstyd i hańba wiem, ale ja naprawdę czasu n...   19.04.2013 19:10
Mannolita   Jak zwykle przyjemnie się czyta, ale niestety zna...   20.04.2013 00:31
elenai   :nutella: :nutella: :nutella: Na wenę! Supe...   01.05.2013 09:10
Hagrid   Dzięki za kolejnego parta, przyjemnie się czyta, d...   06.05.2013 11:08
MathildaBoom   Rozdział piąty. Wiem że są błędy i literówki dla...   27.06.2013 18:16
Katara   Twoje opowiadanie skłoniło mnie do założenia konta...   12.07.2013 20:00
Hagrid   Czekamy na kontynuacje, porządek na forum trwa i s...   14.08.2013 12:45
MathildaBoom   Zupełnie straciłam ochotę do pisania tego opowiada...   27.09.2013 17:07
MathildaBoom   cz2 Wieczór. Hermiona stała przed lustrem ciskaj...   27.09.2013 17:10
BlackMirror   Błagam,pisz dalej. To wcale nie było nudne,wręcz p...   24.10.2013 16:53
elenai   Proszę, pisz dalej ! Serio. Czekamy.   16.11.2013 15:33
MathildaBoom   A to kilka moich rysunków... oczywiście zboczonych...   28.01.2014 11:43
MathildaBoom   cz2. * - Chodźmy do Trzech Mioteł, no! - Pan...   28.01.2014 12:04
MathildaBoom   Cześć, jestem Dorka. Moja starsza siostra Mati zac...   24.03.2014 01:03
Mannolita   Jak fajnie że ciągle piszesz! :) Oby tak dale...   24.03.2014 23:31


Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 10.05.2024 10:55