Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

Drzewo · Standardowy · [ Linearny+ ]

> Harry Potter i Aethernus, Wielki powrót...

Merkury
post 07.04.2003 17:29
Post #1 

KAFEL


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 136
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: Gdańsk




Harry Potter i Aethernus

Pewnego dnia Harry wraz z Ronem jechali do szkoly. Podczas ich rozmowy na temat quidditcha drzwi przedzialu nagle sie otworzyly i weszla do niego wysoka postac. Czlowiek odchylil kaptur i oczom chlopców ukazal sie mlodzieniec, który mial do szaty przyszyta naszywke z imieniem. Harry zapytal go:
-Jak masz na imie?
-Aethernus-odpowiedzial mlodzieniec
-Do której klasy idziesz w budzie?- zapytal Ron
-Ja nie jestem uczniem, tylko nauczycielem- odpowiedzial Aethernus
-Taa...pewnie...A ja jestem MUGOLEM- powiedzial Harry
-Myslcie jak chcecie ja musze isc.
Postac zarzucila kaptur i wyszla z przedzialu. Kiedy Ron zamknal drzwi obaj zaczeli sie smiac. Okolo godziny dwudziestej cala szkola zebrala sie w Wielkiej Sali, aby rozpoczac uczte i poznac nowych nauczycieli. Przy stole Gryffindoru slychac bylo bardzo glosne rechotanie poniewaz caly dom wiedzial juz o rozmowie Harry'ego i Rona z Aethernusem.
-"Ja nie jestem uczniem, tylko nuczycielem"...Hahaha...Juz mu wierze- powiedzial Semus
-Ty Harry, jak wygladal ten gosc?- zapytala Lavender
-Mial takie dlugie, biale wlosy mniej wiecej do pasa.- powiedzial Ron
-Czy wygladal tak jak ten obok Dumbledora?
-Ja nie moge. Harry patrz, to ON.
Rzeczywiscie. Obok dyrektora Hogwartu siedzial Aethernus. O godzinie dziesiatej wszystcy uczniowie rozchodzili sie do swoich domów. W czasie chodzenia po zamku Ron i Harry rozmawiali o dziwnym przybyszu.
-Ciekawe czemu dyrcio nie powiedzial nam czego on bedzie uczyc.- powiedzial Harry
-No wlasnie. Morze ten caly Aethernus kitowal, ze jest nauczycielem.
-Morzliwe, ale jesli nawet wciskal kit to czemu siedzial przy stole
-nauczycielskim?
-Czy ja wiem. Moze przekupil Dumbledora?
-Raczej nie. On by sie nie dal przekupic.
-No nie wiem. Za odpowiednial sumke, Kazdy jest przekupny.
-Mozliwe, ale on chyba taki nie jest.
Rano Harry i Ron wstali wczesnie i poszli na sniadanie, a skoro byla to sobota obaj postanowili odwiedzic Hagrida. W jego chacie zastali Aethernusa, który pograrzony byl w rozmowie z nim na temat dalszego uczenia sie Hagrida w Hogwarcie.
-Mówisz serio?- spytal olbrzym
-Oczywiscie- odpowiedzial Aethernus
-No...to...od kiedy mogie zaczac?
-Od poniedzialku. Twoja pierwsza lekcja to bedzie transmutacja.
-Bardzo fajnie. Moze w koncu bede mógl legalnie uzywac czarów- powiedzial Hagrid ze lzami w oczach.
-Szkoda, ze mój tatus tego nie zobaczy- dodal po chwili po czym halasliwie wydmuchal nos.
Aethernus porzegnawszy sie z Hagridem wyszedl z jego domku.
Kiedy drzwi chaty sie zamknely, Harry i Ron natychmiast obrzucili przyjaciela pytaniami:
-Skad go znasz Hagridzie?
-Kim on jest?
-Skad pochodzi?
-Spokojnie, spokojnie- powiedzial Hagrid.
-Znam go od wczorajszej uczty. Nie wiem skad wiedzial, ze mnie wyrzucono, ale bardzo sie ciesze, ze bede mógl wreszcie ukonczyc szkole.
-A kim on jest w Hogwarcie?- zapytal Harry
-Do konca nie wim, ale chyba kims w rodzaju...hmmm...korepetytora.
-Korepetytora???- zapytali chórem chlopcy.
-Tak. Bedzie pomagal innym nauczycielom w nauce.
-Wiec jednak nie klamal- powiedzial Ron.
-Najwidoczniej.
-A co was tak interesuje ten Aethernus?- zapytal olbrzym.
-Nie interesuje nas, ale rozmawialismi z nim w pociagu- powiedzial Harry.
-A o czym?-
-O niczym ciekawym.- powiedzial wymijajaco Ron.
-No...skoro tak mówicie, to chyba tak jest.
-No wlasnie, a jak narazie do zobaczenia Hagridzie.
-Taaa...nara- odpowiedzial zdziwiony olbrzym.
Po powrocie do szkoly chlopcy bedacy w drodze do gabinetu Dumbledora spotkali Hermione, która wracala z biblioteki. Ron zobaczywszy dziesiatki ksiazek zaczal sie smiac:
-Hahaha. Jeszcze nie bylo lekcji, a ty juz sie uczysz.
-Tak, a co, dziwisz sie? Przeciez ja zawsze sie duzo uczylam.
-Tak, to prawda, ale czasami troche przesadzasz- powiedzial ostroznie Harry.
-No trudno. Myslcie jak chcecie, ale wam powiem, ze Aethernus chce was widziec.
-Chyba ma wam cos waznego do powiedzenia- dodala z dziwnym usmiechem
-Czego on moze od nas chciec?- zapytal Ron.
-Skad mam to wiedziec? Nie jestem wrózka- odpowiedzial Harry.
Po wejsciu do gabinetu Aethernusa nikogo nie zastali wiec pomysleli, ze Hermiona sobie z nich zazartowala i wlasnie chcieli wyjsc kiedy nagle drzwi otworzyly sie i do pokoju wszedl Aethernus.
-Siadajcie- powiedzial na wstepie.
Harry i Ron zapadli sie w fotele poniewaz w jego gabinecie bylo straszniej niz w gabinecie Snape'a.
-Doszly mnie sluchy, ze nie tolerujecie mojej obecnosci w Hogwarcie- powiedzial mlodzieniec
-No cóz, nie zalezy mi na tym , abyscie mnie lubili, ale uwiezcie mi, ze wplynie to negatywnie na wasze oceny na koniec roku.
Powiedzial to takim tonem, ze chlopcy po prostu sie przeztraszyli.
-Widze, ze nie chcecie nic mówic... hmmm... trudno. Pamietajcie o jednej zeczy: profesor Dumbledor jest moim starym kumplem i powiedzial mi, abym mial na was oko- powiedzial to bardzo jadowitym glosem, a kiedy skonczyl usmiechnal sie zgryzliwie.
-No dobrze. To wszystko co chcialem wam powiedziec. Mozecie wyjsc.
Podczas powrotu do wiezy Gryffindoru Harry i Ron pograzeni byli w rozmowie na temat zachowania Aethernusa.
-Widziales jak on na mnie patrzyl?- spytal przerazony Harry.
-Taaa...Ale od kogo on sie dowiedzial, ze go nie lubimy?
-Nie wiem. Bardzo mozliwe, ze od Hermiony.
-Tak. To jest bardzo mozliwe.
W pokoju wspólnym Gryfonów bylo tloczno i chalasliwie poniewaz Fred i George odpalili parenascie sztucznych ogni doktora Fillibustera.
Podczas kolacji wszystcy uczniowie pograzeni byli w rozmowie na temat Aethernusa.
-Widzieliscie jaki on ma ladne wlosy?- zapytala Hermione jakas Puchonka
-Taak, a jaki on madry. Profesor Sprout mówila, ze pomógl zrobic jej wywar z mandragor i nawet bez pomocu wyszlo mu to bardzo dobrze- powiedziala Paravatti.
-O mój Boze...- powiedzial Ron. -Jak mozna sie zachwycac kims takim???
-Nie wiem. Jestem ciekaw co one w nim widza- powiedzial Harry.
-Ja tez.
-Zobaczymy co on potrafi. Rzuce na niego zaklecie i ciekawe jak zareaguje.
-Nie radze wam tego robic...- powiedziala Hermiona
-Tak? A to niby czemu?- zapytal Ron.
-Bo to jest najlepiej wyszkolony czarodziej na swiecie.
-Oczywiscie, a ja jestem Super Man'em- odpowiedzial Harry.
-Skoro nie chcecie mnie sluchac to nie , ale potem nie mówcie, ze was nie ostrzegalam- powiedziala Hermiona i przesiadla sie w inne miejsce.
-Wiesz Harry moze jednak tego nioe róbmy.
-Co strach cie oblecial?- zapytal wrednie Harry.
-Nie, ale boje sie, ze Hermiona znowu moze miec racje.
-No chyba masz racje- powiedzial Harry i spojrzal z lekiem na stól nauczycielski przy, którym siedzial Aethernus.
Nastepnego ranka Harry i Ron zeszli na sniadanie dosc pózno. W Wielkiej Sali przy stolach siedzialo tylko dwudziestu uczniów. Chlopcy szybko zjedli posilek i poszli do gabinetu Sethernusa, aby z nim pogadac. Pod drzwiami obaj zastanawiali sie co maja mu powiedziec i w koncu Harry zaproponowal, zeby wyzwac go na pojedynek.
-Chyba cos ci odbilo. Przeciez on moze cie zmiesc bylejakim urokiem- powiedzial Ron, który bardzo sie przestraszyl na mysl o pojedynku.
-To zaproponuj cos innego- odrzekl zdenerwowany Harry.
-Wyzwiemy go na turniej szachów- powiedzial po namysle.
-OK, ale jesli przegrasz to wtedy bedzie pojedynek.
-No... Niech ci bedzie.
Obaj weszli do gabinetu Aethernusa. W srodku zastali jeszcze Lupina pograzonego w rozmowie na temat Quidditcha.
-Ooo. Witaj Harry. Dawno sie nie widzielismy- powital go Lupin.
-Ciebie, takze milo widziec Ron.
-Tak. Dzien dobry panie profesorze- odpowiedzieli chórem.
-Co was tu sprowadza?- zapytal Aethernus.
-Chcielismy wyzwac pana na turniej szachów- powiedzial niesmiale Ron.
-Dobrze. Przyjmuje wyzwanie- dpowiedzial z usmiechem.
-Tylko powiedzcie gdzie i kiedy to sie odbedzie.
-Hmm... Za tydzzien w sobote w pokoju wspólnym Gryffindoru?- zapytal Harry
-Dobrze. Odpowiadaja mi te warunki.
-To fajnie- odpowiedzial Ron.
-No, a teraz zostawcie nas samych, bo musimy porozmawiac.
-Dobrze, i do widzenia.
Po wyjsciu z klasy obaj chlopcy zgodzili sie ze soba, ze chyba Aethernus lubi ich bardziej niz wczoraj. W pokoju wspólnym bylo cicho i spokojnie wiec Harry i Ron obwiescili wszystkim, ze za tydzien jest turniej szachów.
-Co? Wyzwaliscie go na pojedynek?- zapytal przestraszony Lee.
-Chyba was cos w glowy rabnelo- powiedzial Fred.
-Wlasnie. Nie mamy z nim szans- powiedzial George.
-No trudno. Nie zaszkodzi spróbowac.
W czasie obiadu nikt sie do Harry'ego i Rona nie odzywal. Chlopcy podejrzewali, ze to z powodu turnieju. Przy stole nauczycielskim Aethernus rozmawiel z Hagridem. "Pewnie w zwiazku z tym dalszym nauczaniem Hagrida"- pomyslal Harry. "Zreszta, nie moja sprawa". Po obiedzie wszystcy uczniowie mieli stawic sie u swoich opiekunów w zwiazku z ich planami zajec. W gabinecie profesor McGonagal Gryfoni bardzo sie zdziwili sie poniewaz w ich planach zajec byl tytul "Szkolenie Szczególowe".
-Co to jest, pani profesor?- zapytal Dean.
-To jest przedmiot, który ma za zadanie szczególowo przygotowac do tegorocznych egzaminów- odpowiedziala McGonagal.
-Aha. Nastepny przedmiot- powiedzial Semus.
-Wszystcy juz wiedza o co chodzi? No to juz, do wiezy.
Caly dom Gryffindoru, i nie tylko pograzony byl w smutnych myslach.
-Przeciez ten Aethernus nas zameczy- szlochala Lavender.
-Teraz juz wiemy co on mial na mysli mówiac nam, ze jesli nie bedzie nas lubic to wplynie to zle na nasze oceny- powiedzial Harry do Rona.
-Najwidoczniej- odpowiedzial Ron.


--------------------
"Czarny Pan powrócił,
i teraz nikt go nie powstrzyma!"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
9 Strony « < 2 3 4 5 6 > »  
Closed TopicStart new topicStart Poll
Odpowiedzi(75 - 99)
Merkury
post 15.06.2003 16:21
Post #76 

KAFEL


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 136
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: Gdańsk




Przed napisaniem kolejnego parta chciałbym wszystkich przeprosić za mój wielki błąd w ficku. wink.gif
Przez cały czas pisałem Szalonooki Moddy, a nie Moody.
Lecz skoro zacząłem pisać tak to chcę tak skończyć. Przepraszam za utrudnienia w czytaniu, ale niestety źle spojrzałem do książki. wink.gif
Pozdrawiam i jeszcze raz przepraszam


--------------------
"Czarny Pan powrócił,
i teraz nikt go nie powstrzyma!"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Merkury
post 15.06.2003 17:22
Post #77 

KAFEL


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 136
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: Gdańsk




- Harry, Ron - rozległ się donośny głos Moddy'ego, który przed paroma sekundami zaaportował się na błoniach. - Chodźcie mi pomóc.
- Co się stało Aethernusowi? - zapytał przestraszony Ron kiedy podbiegł do aurora i rzucił okiem na swojego przyjaciela wyglądającego jakby go pozbawiono duszy.
- Przeżył szok - stwierdził rzeczowo mężczyzna. - Okazało się, że Atlashia jest śmierciożercą.
- CO??? - krzyknęli chłopcy niedowierzając własnym uszom.
- Niestety tak - przyznał Moddy i spojrzał na młodzieńca, którego trzemał pod ramieniem - pomóżcie mi zanieść go do szkoły.
- Wingardum Leviosa - powiedział Harry celując w przyjaciela, który uniósł się w powietrze.
"Czemu ja o tym nie pomyślałem?" zapytał sam siebie Moddy i ruszył w kierunku szkoły przeczesując krzaki w Zakazanym Lesie.
Czarnowłosy chłopiec po chwili zrównał się z aurorem i zapytał:
- Jak się panu udała teleportacja na terenie Hogwartu?
Mężczyzna spojrzał na chłopca, przez chwilę zastanawiał się nad odpowiedzią i rzekł:
- Na początku roku Aethernus, Dumbledore i ja przewidywaliśmy, że Voldemort wróci więc wydzieliliśmy specjalną przestrzeń, na której moża się deportować i aportować.
- A po co to zrobiliście? - włączył się do rozmowy Ron.
- Ponieważ skoro Czarny Pan miał wrócić to lepiej, aby było miejsce, z którego możnaby wysyłać czarodzieji do walki z nim, prawda?
- No... tak - przyznał troszeczkę zmieszany chłopak.
W skrzydle szpitalnym pani Pomfrey zajmowała się załamanym młodzieńcem, a Harry, Ron, Moddy oraz Dumbledore stali na korytarzu i rozmawiali z przejęciem.
- Co z nim teraz będzie panie dyrektorze?
- Wszystko zależy od niego - odpowiedział staruszek, a po chwili zwrócił swój wzrok na aurora.
- Ilu ich jest Alastorze?
- Około siedemdziesięciu - odpowiedział mężczyzna zaskoczony takim pytaniem.
- Czyli więcej niż poprzednim razem - odrzekł bardziej do siebie niż do pozostałych. - Będzie o wiele trudniej ich pokonać niż kiedyś - skończył, a pozostała trójka spojrzała na siebie.
- Harry, Ron - zwrócił się do uczniów Dumbledore - pójdźcie do Gryffindoru i powiedzcie o wszystkim reszcie.
Chłopcy kiwnęli głowami i właśnie zamierzali odejść kiedy z sali wyleciała pielęgniarka bardzo czymś przerażona.
- Panie dyrektorze - powiedziała roztrzęsionym głosem - on się rozdwoił.
- CO?! - krzyknęli Ron, Harry i Moddy, ale Albus wyciągnął różdżkę i wkroczył do sali szpitalnej.
Czwórka ludzi zgromadzonych na korytarzu patrzyła na siebie przerażonym wzrokiem i wytężała słuch, aby usłyszeć chodźby najcichszy dźwięk.
- AVADA KEDAVRA!!! - rozległ się głos dyrektora, a pielęgniarka zamarła z przerażenia. Po chwili z sali wyłonił się Dumbledore chowający różdżkę w kieszeń szaty.
- Co mu zrobiłeś? - zapytał Moddy, który nie krył strachu.
- Zabiłem kopię, którą stworzył Eliksirem Rozdwojenia - odparł staruszek siadając na krześle.
- Eliksir Rozdwojenia? - zdziwił się Harry. - A co to takiego?
- To jest mikstura dzięki której można się klonować - wyjaśniła szybko pani Pomfrey, a dyrektor spojrzał na nią swoim bystrym wzrokiem.
- Chłopcy - zwrócił się nagle do studentów Moddy - idźcie do wieży i poinformujcie cały wasz dom o tym co się zdarzyło na południowym wybrzeżu, dobrze?
- Oczywiście - odpowiedzieli i pobiegli w kierunku pokoju wspólnego Gryfonów. Po drodze wogóle ze sobą nie rozmawiali, ale myśleli o tym samym. Myśleli o tym co stanie się ze szkołą, z przyjaciółmi oraz ze wszystkimi czarodziejami. Nie myśleli teraz o mugolach. "Czy Dumbledore i Syriusz podejmą odpowiednie kroki, aby powstrzymać Vlodemorta kiedy jeszcze niczego nie zaczął? Na pewno już przemyśleli tą kwestię. Tak. Z nimi nic nam nie grozi." Powiedzieli sobie w duchu i przyśpieszyli kroku.


--------------------
"Czarny Pan powrócił,
i teraz nikt go nie powstrzyma!"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Bunny_Kou
post 16.06.2003 17:13
Post #78 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 51
Dołączył: 08.04.2003
Skąd: Z Kinmoku (gwiazdki Seiyi^^)




jejku.... za kazdym razem jak piszesz Avada Kevadra to mnie poprostu dreszcze nachodza ^^

Dobre smile.gif

Ale dlaczego nie piszesz jush nic o Deanie i Bunny?? (co mnie wywalili z Hogwartu czy jak? wink.gif )


--------------------
Olałam to forum.... nie ma mnie..
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Bunny_Kou
post 27.07.2003 19:55
Post #79 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 51
Dołączył: 08.04.2003
Skąd: Z Kinmoku (gwiazdki Seiyi^^)




łeeeee wyjechalam na wakacje a tu co?? Koniec mojego ukoffanego Ficka?? Nieee !! cry.gif


--------------------
Olałam to forum.... nie ma mnie..
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Merkury
post 28.07.2003 07:59
Post #80 

KAFEL


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 136
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: Gdańsk




Jeszcze nie koniec. Napiszę parę (z pięć, sześć) części i go skończę.
Ale podejrzewam, że napiszę je dopiero we wrześniu bo teraz nie mam ani czasu ani veny.
Przykro mi jeżeli Was zawiodłem.
Pozdrawiam wszystkich i proszę o cierpliwość.


--------------------
"Czarny Pan powrócił,
i teraz nikt go nie powstrzyma!"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
harciomaniak
post 01.08.2003 11:19
Post #81 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 7
Dołączył: 11.05.2003
Skąd: Z Jastrzębia Zdroju, z Gryfindoru




Proszę Merkury, sad.gif
napisz jedną część teraz.
Twoje opowiadanie jess bardzo ciekawe.
Jeśli naprawdę się nie da trudno.
Ale proszę postaraj się. smile.gif
Pozdrawiam i życzę weny. wink.gif


--------------------
"Nie lękajcie się (...) otwórzcie serca Chrystusowi"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Merkury
post 04.08.2003 08:41
Post #82 

KAFEL


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 136
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: Gdańsk




W pokoju wspólnym Harry i Ron obwieścili Gryfonom powrót Lorda Voldemorta. Jedni panicznie się przestraszyli, a natomiast inni byli zbyt przerażeni na panikę więc tylko stali jakby wryci w podłogę pokoju i przyglądali się chłopcom.
- Nie martwcie się - powtórzył po raz trzeci rudzielec. - Dumbledore, Black i Moddy podjęli już jakieś kroki i na pewno temu zaradzą. Po tych słowach, powtórzonych już po raz któryś z kolei, chłopak zszedł ze stołu i ruszył w kierunku Harry'ego.
- Powiedziałeś to tak, jakbyś sam w to nie wierzył - mruknął do podchodzącego przyjaciela Harry.
- Zamknij się - rzucił szybko i spojrzał zaniepokojony na Gryfonów, ale oni tego nie usłyszeli i nadal byli przerażeni jak przed chwilą. - Chodź się przejść po błoniach bo tutaj zwariować można.
Obaj przeszli przez dziurę pod portretem i po chwili pędzili korytarzami szkoły, które teraz były niesamowicie przerażające. Może dlatego, że nie było na nich żadnego nauczyciela, ucznia ani nawet ducha, a może dlatego, że obaj chłopcy co chwilę myśleli, że zza załamania korytarza wyjdzie Voldemort ze swoimi poplecznikami.
- Bardzo mi się to nie podoba - mruknął po pewnym czasie Harry rozglądając się uważnie po korytarzu i rzucając szybkie i krótkie spojrzenia na drzwi po obu stronach korytarzu. - Ani żywego ducha.
- No... - przyznał Ron, który coraz bardziej się niepokoił - mam nadzieję, że Sam-Wiesz-Kto nie wejdzie do szkoły.
- Na pewno nie - przyznał chłopak nadal rozglądając się w poszukiwaniu czegoś jeszcze bardziej nienormalnego niż zwykłe nienormalności. - Musiałby się teleportować, a na pewno nie wie o tym, że wytyczono miejsce, z którego można się bezpiecznie deportować i aportować.
- Też prawda, ale mógł się tego dowiedzieć od szpiegów, których zapewne ma w Hogwarcie.
- O tym miejscu wiedzą tylko nauczyciele, Syriusz i my, pałko - powiedział Harry, ale wybaczył swojemu przyjacielowi tą nieuwagę ponieważ wiedział, że Ron, mimo tego, że grał twardziela, okropnie się bał spotkania z Voldemortem albo z jego poplecznikami.
- Przecież znamy Zaklęcia Niewybaczalne - próbował pocieszyć Rona chłopak - jakoś sobie poradzimy. Nie takie rzeczy już się robiło, no nie?
Rudzielec uśmiechnął się nieśmiało i pchnął dębowe drzwi, do których obaj dobiegli nawet nie wiedząc kiedy. Wyszli na błonia nadal ze sobą rozmawiając lecz nagle obaj stanęli jak wryci. Na polu przed szkołą stała przynajmniej setka ludzi w czarnych szatach z kapturami oraz różdżkami przygotowanymi do walki, a między nimi chodził Dumbledore rozmawiając z dziwną armią czarodziei. Stali tak i wytrzeszczali oczy na tak wielką ilość chętnych do walki z Czarnym Panem, ale w którymś momencie jedna z zakapturzonych postaci spojrzała na nich i zwróciła się do dyrektora, który obejrzał się w kierunku drzwi, uchwycił zdziwione spojrzenia studentów i gestem ręki zaprosił ich do siebie.
- Chłopcy - powiedział kiedy zbliżyli się do niego i stanęli przodem do armii - oto nasza armia uderzeniowa przygotowana właśnie na takie przypadki. Nie jest to cała armia ponieważ inni czarodzieje jeszcze nie zdążyli się teleportować, ale to są mało znaczne szczegóły. Arturze - powiedział i spojrzał na osobę w piątym szeregu - może podejdziesz przywitać się ze swoim synem.
Osoba wystąpiła z szeregu i ruszyła szybkim krokiem w kierunku rudego chłopaka, a kiedy stanęła przed nim, zrzuciła kaptur i oczom chłopców ukazał się:
- Tata? - krzyknął Ron zupełnie zbity z tropu. - Przecież powinieneś być teraz w ministerstwie. Kiedy ćwiczyłeś zaklęcia? Kiedy cię zwerbowana do tej armii? Czy mama o tym wie?
- Spokojnie - rzekł pan Weasley kładąc rękę na ramieniu syna i zaglądając mu w oczy. - Mama o wszystkim wie, zaklęcia ćwiczyłem niedawno, a zwerbowano mnie jakieś trzy miesiące temu. Nie martw się o nic i zajmij się Ginny.
- Ale... - zaczął Ron lecz jego ojciec nie pozwolił mu skończyć tylko pogłaskał go po głowie, puścił oko do Harry'ego, zarzucił kaptur na głowę i wrócił do szeregu.
- Teraz - powiedział Dumbledore kiedy tylko pan Weasley odwrócił się w jego kierunku - możecie ruszać do walki z Voldemortem, z jego poplecznikami oraz z dementorami, którzy już przyłączyli się do Czarnego Pana. Możecie używać Zaklęć Niewybaczalnych w starciach z wrogiem i nie musicie brać zakładników. Ruszajcie, i niech feniks nad wami czuwa.
Armia stanęła na baczność, odwrócili się w kierunku Zakazanego Lasu i zaczęli śpiewać jakąś pieśń albo psalm w nieznanym Harry'emu i Ronowi języku. Po chwili ostatni szereg zniknął w gęstwinie, a dyrektor podszedł do chłopców.
- Panie profesorze - zwrócił się do niego Harry jak tylko ten stanął za nimi - jak się nazywa ta armia?
- Szwadron Feniksa - odpowiedział Dumbledore i popatrzył na Rona, a ten na niego i rzekł:
- Ja nie chcę, żeby mój tata zginął - powiedział i spuścił głowę, aby ukryć przed profesorem, że płacze.
- Nic mu nie będzie, Ron - powiedział ojcowskim głosem staruszek i tak jak na Rona spojrzał na Harry'ego, któremu także zbierały się łzy. Nie chciał, żeby coś stało się panu Weasley'owi. Mimo tego, że Artur Weasley nie był jego rodziną, nie chciał tracić takiej interesującej znajomości. To on ze swoją żoną przygarnęli Harry'ego podczas wakacji. Jeżeli coś mu się stanie to on, Harry, pomści go zabijając Voldemorta i wszystkich jego popleczników.
- Chłopcy - Dumbledore przerwał potok myśli chłopca jakby czytał w jego myślach. - Nic im się nie stanie - powtórzył - ale jeśli nawet to mamy Eliksir Wskrzeszenia - powiedział i uśmiechnął się do chłopców, którzy nie mogą odwzajemniać uśmiechu tylko wpatrywali się w dyrektora mokrymi oczyma.
- Jeżeli nie macie więcej pytań - rzekł po dłuższej chwili widząc, że chłopcy są z dołowani - to możecie wrócić do wieży, ale mam prośbę, abyście nikomu nie powiedzieli co tu widzieliście ani czego się ode mnie dowiedzieliście, dobrze?
Harry i Ron w odpowiedzi kiwnęli głowami, odwrócili się w kierunku zamku i ruszyli niepewnym krokiem do dębowych drzwi mając nadzieję, że to wszystko się dobrze i szybko skończy, i że armia wróci w całości bez żadnych ofiar.


--------------------
"Czarny Pan powrócił,
i teraz nikt go nie powstrzyma!"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Mellisa
post 04.08.2003 09:25
Post #83 

Czarodziej


Grupa: fikcyjnie głodni
Postów: 911
Dołączył: 29.06.2003
Skąd: gd

Płeć: Mężczyzna



no no no... tongue.gif bardzo ciekawe. Musialam duuuzo sie naczytac, ale warto bylo, bo naprawde fajowo piszesz. Moze miejscami za duzo dialogow, ale mimo wszystko swietny fick laugh.gif Pozdrawiam cieplutko i czekam na dalsze czesci..


--------------------
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Tajemnicza
post 04.08.2003 23:28
Post #84 

Prefekt


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 385
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: Tureeeek/Poznań

Płeć: Kobieta



Nio, nio Merkury. Postarałeś się przykuć uwagę czytelnika. Mam nadziję ze tak bedzie do koń ca, który ma niedługo nastąpić =( Dlaczego tak krótko? Przedtem było 9 stron chyba a teraz. Zalewie niecałe 4 ;( Bu....pisz nsteonego parcia!


--------------------
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Bunny_Kou
post 08.08.2003 16:50
Post #85 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 51
Dołączył: 08.04.2003
Skąd: Z Kinmoku (gwiazdki Seiyi^^)




Braawo braawo brawissimo biggrin.gif

Przestraszyles mnie ze to juz koniec..... jest naprawde swietny klimat smile.gif Tak trzymaj ^^


--------------------
Olałam to forum.... nie ma mnie..
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Merkury
post 20.10.2003 21:24
Post #86 

KAFEL


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 136
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: Gdańsk




Po powrocie do salonu Harry i Ron usiedli przygnębieni w kącie pokoju i nie rozmawiali ze sobą o tym co zobaczyli i czego się dowiedzieli. Niestety po pewnym czasie podeszła do nich Hermiona ze swoją wszechwiedzącą miną i powiedziała:
- Zapewne Dumbledore powiedział wam o Szwadronie Feniksa, prawda?
Chłopcy spojrzeli zdziwieni najpier na nią, potem na siebie, a następnie znów na nią i Harry zapytał:
- Skąd wiesz o armi?
- Profesora McGonagall mi powiedziała - odpowiedziała i spojrzawszy na Rona dodała: - wiem także, że twój ojciec jest w armi.
- My też o tym wiemy - odrzekł ze złością. - A teraz, jeśli łaska, zejdź nam z oczu.
Dziewczyna spojrzała na niego urażona, ale odwróciła się na pięcie i ruszyła w kierunku portretu Gróbej Damy, za którym po chwili znikła, a Ron spojrzał na Harry'ego i powiedział:
- Wiesz co, Harry? Mam jej serdecznie dość. Szkoda, że jakiś śmierciożerca się do niej nie dobrał.
- No - odrzekł Harry, ale wiedział, że Ron tak nie myśli lecz po chwili ktoś przerwał mu tok myśli krzykiem:
- Wszyscy uczniowie mają się nastychmiast stawić w Wielkiej Sali!!! - krzyczał Lee Jordan przez magiczny megafon. Przerażeni Gryfoni zgodnie z rozkazem ruszyli
w kierunku dziury pod portretem. Harry i Ron podnieśli się z miejsc i też podchodzili do portretu Grubej Damy kiedy nagle ktoś przemówił grobowym głosem:
- Harry, Ron, poczekajcie - chłopcy odwrócili się i dostrzegli, że na jednym z foteli siedzi Aethernus więc zapytali:
- Jak się tu dostałeś?
- To nie istotne - odpowiedział szybko i podniósł się z miejsca ruszając w ich kierunku - Chce z wami pogadać na temat naszej armii. Czy chcielibyście do niej należeć?
Harry i Ron wytrzeszczyli na niego oczy i odrzeki:
- MY?!
- Tak wy - powiedział spokojnie profesor - przed chwilką rozmawiałem z Albusem i uzgodniliśmy, że jeżeli tylko będziecie chcieli to nie ma żadnych przeciwwskazań.
Więc jak? - spytał na końcu.
Chłopcy spojrzeli na siebie i pochwili Ron skinął lekko głową, a Harry odpowiedział:
- Chcemy.
- Wspaniale. Chodźcie za mną. Musimy jeszcze pogadać z Moddy'm.
Poprowadził ich do kominka, wycelował różdżką w palenisko i powiedział:
- Dissendium - kominek nagle wuchnął wielkim połomieniem, a potem, bardzo powoli i stopniowo, ich oczom ukazały się wąskie schody prowadzące na dół nieznanym im korytarzem. Kiedy Harry postawił nogę na pierwszym stopniu pochodnie wiszące na ścianach zapłonęły bladoniebieskim światłem, a z dziur nad pochodniami rozległ się ten sam psalm, który śpiewał Szwadron Feniksa zagłębiając się w Zakazany Las. Rona i Harry'ego przeszedł nagle dreszcz kiedy usłyszeli tę pieść, ale nie dali tego po sobie poznać i brnęli dalej wąskim lochem. Po pewnym czasie dotarli do dziwnych wrót, w których lśniła gładka, niebieska szyba, przynajmniej tak im się wydawało.
- To jest portal do Kwatery Głównej. Wystarczy w niego wejść - rzekł Aethernus na widok tego, że chłopcy się zatrzymali.
- Ale czy to boli? - zapytał Ron ze strachem patrząc na przyjaciela, ale ten tylko uśmiechnął się, pokręcił głową i rzekł:
- To nic nie boli. Wskakuj Ron. Zaraz po tobie wejdzie Harry.
- No to wchodzę - powiedział rudzielec zielony na twarzy, a Harry obserwował co się z nim stanie kiedy nagle, Ron właśnie wsunął prawą nogę w portal, rozbłysło niebieskie światło, a kiedy zniknęło Rona już nie było. Chłopiec zamrugał kilka razy, aby upewnić się, że z jego oczami wszystko jest dobrze kiedy znienacka profesor popchnął go ze słowami:
- Zaraz do was...
Lecz Harry nie usłyszał reszty zdania ponieważ w tej samej chwili, w której wpadł w portal ogłuszył go niesamowity ryk, a w następnej już stał przed wielkim zamkiem, większym od Hogwartu oraz na pewno o wiele bardziej przerażającym.
Nagle, przy ramieniu Rona pojawił się Aethernus i na widok ich zdziwionych min powiedział:
- Witam was chłopcy, w Kwaterze Głównej Szwadronu Feniksa.

Ten post był edytowany przez Merkury: 22.10.2003 19:28


--------------------
"Czarny Pan powrócił,
i teraz nikt go nie powstrzyma!"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Mellisa
post 21.10.2003 21:42
Post #87 

Czarodziej


Grupa: fikcyjnie głodni
Postów: 911
Dołączył: 29.06.2003
Skąd: gd

Płeć: Mężczyzna



Wiesz Merkury...
I Ty mi tu narzekasz ze pisac nie umiesz?

Bys sie wstydzil takie glupoty pisac... biggrin.gif

Oby tak dalej... naprawde przyjemnie sie czyta...
Czasami cos zgrzyta, ale ogolnie jest git ^^

gratuluje i pozdrawiam


--------------------
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Merkury
post 22.10.2003 20:17
Post #88 

KAFEL


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 136
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: Gdańsk




- Co tak stoicie? - zapytał Aethernus patrząc na nich z uśmiechem - ruszcie się bo nie zdążymy na zebranie Rady Nadzorczej Szwadronu - powiedział i ruszył w kierunku wrót prowadzących do zamku lecz kiedy Harry i Ron nie ruszyli się z miejsc zatrzymał się i zapytał ponownie:
- Co z wami?
- Gdzie jesteśmy? - zapytał rudzielec patrząc na zamek ze zgrozą.
- W Transylwanii, a co? - odpowiedział profesor patrząc na niego podejrzliwie.
- Nic. Tylko tak pytam - odrzekł Ron szybko i podszedł do niego, a Harry kiedy to ujrzał ruszył za przyjaciółmi w kierunku bramy. Kiedy cała trójka dotarła do wrót Aethernus zatrzymał ich wyciągając przed siebie rękę i zapatrzył się w czarną otchłań wewnątrz zamczyska. Chłopcy również tam spojrzeli lecz po chwili usłyszeli ryk, bez wątpienia należący do jakiegoś potwora, i ich oczom ukazał się najstraszliwszy potwór jakiego dotąd kiedykolwiek mieli okazję zobaczyć. Był cały czerwony, miał conajmniej trzy metry wzrostu, wielkie kły oraz długi ogon najerzony kolcami, które pokrywały zresztą jego plecy oraz miała dwa wielkie, czarne rogi. Bestai zatrzymała się przed nimi i zapytała Aethernusa:
- Kim oni są?
- Moimi przyjaciółmi oraz nowymi żołnierzami Szwadronu Feniksa - odrzekł Aethernus chłodnym tonem.
- Nie znam ich więc nie mogę pozwolić im wejść do zamku - powiedziała bestia straszliwym głosem i popatrzyła profesorowi w oczy.
- Wpuść nas. Jeśli tego nie zrobisz to się wścieknę i wiesz co wtedy zrobię - odrzekł Aethernus, a w jego tonie odczuwalny był cień groźby.
Bestia chyba jednak odczuła ten cień ponieważ zapytała:
- Grozisz mi, Aethernusie?
- Nawet jeśli, to co mi zrobisz? - krzyknął młodzieniec wyraźnie wściekły - jestem członkiem Rady Nadzorczej Szwadronu Feniksa i nie masz prawa nie wpuścić mnie do twierdzy.
- Ciebie wpuszczę, ale ich nie - powiedział potwór wskazując na chłopców, a Harry, który wciąż przyglądał się mu z wielkim zainteresowaniem ujrzał, że jego łapy, górne jak i dolne, zakończone są wielkimi, błyszczącymi czarnymi pazurami.
- Mam tego dość - rzucił profesor i wyciągnął różdżkę celując nią w potwora i rzekł bardzo cicho:
- Jeżeli nas nie wpuścisz, będę zmuszony zabić cię.
- Myślisz, że sam sobie ze mną poradzisz? - zapytała bestia i uśmiechnęła się ironicznie - dobrze wiesz, że jedno zaklęcie uśmiercające nic mi nie zrobi.
Ron, który najpierw wyglądał na przerażonego teraz zrobił się czerwony i wyciągając własną różdżkę rzekł:
- No to my mu pomorzemy, prawda Harry? - powiedział do chłopaka, a ten skinął głową i kiedy wyciągnął swoją różdżkę i wycelował ją w bestie lecz wtedy zza jej pleców rozległ się znajomy głos:
- Co tu się dzieje Bhaallu?
Nagle z bramy wyszedł wielki człowiek, a kiedy ujrzał trójkę ludzi uśmiechnął się do nich i powiedział:
- O cholibka. Co wy tu robicie?
- Przyszliśmy zobaczyć się z Albusem, ale ten potwór nie chce nas wpuścić - odrzekł Aethernus trochę spokojniejszym tonem.
- Co? - zapytał Hagrid i spojrzał szybko na bestie. - Nie chiałeś wpuścić do zamku Aethernusa, Rona i Harry'ego? Dobrze usłyszałem?
Olbrzym rzucił Bhaallowi takie spojrzenie, że ten jakby się trochę wystraszył i odpowiedział przerażony:
- Nie znam tych uczniów i dlatego nie chciałem ich wpuścić. Przecież moim zadaniem jest pilnowanie tych wrót, prawda?
- Prawda, ale jeżeli ktoś kogo znasz mówi, że to są jego przyjaciele to masz wpuszczać ich wezwzględu na to znasz ich twarze czy nie, jasne?
- Oczywiście Hagridzie. Przepraszam. Obicuję, że to się już nigdy nie powtórzy - odrzekł potwór, odwrócił się i pomaszerował wgłąg korytarzu znikając im z oczu.
- Tyle problemów jest z tym strażnikiem - powiedział Aethernus do Hagrida kiedy już schował różdżkę i podszedł do niego. - Skąd go wytrzasnołeś?
- Z Zakazanego Lasu - odpowiedział olbrzym i gestem zaprosł Harry'ego i Rona do zamczyska - jest tam taka wielka dziura. Przypomina piekło. No wiecie... Bardzo gorąco, pełno lawy i wogóle.
- Aha - mruknął nauczyciel, którego to wyjaśnienie chyba nie uspokoiło.
Szli dość długo wielkimi korytarzami aż w końcu dotarli do gigantycznych drzwi,
na których widniały dwie ludzkie czaszki wyrzeźbione z kamienia. Hagrid spojrzał na profesora i rzekł:
- Dumbledore już jest w środku z całą Radą Nadzorczą. Czekają na was - i już zamierzał odejść kiedy Aethernus zatrzymał go słowami:
- A czemu ty tam nie wchodzisz?
- Ja... no... tego... - zmieszał się olbrzym.
- Jeżeli dobrze pamiętam to także jesteś członkiem Rady Szwadronu, prawda?
- No... tak - przyznał Hagrid i spojrzał na młodzieńca spode łba.
- Więc wejdziesz tam razem z nami - rzucił Aethernus i silnym rochem ręki otworzył drzwi, a Harry i Ron spojrzeli co jest za drzwiami i omal się nie przewrócili. Zza wrót patrzyło na nich kilkudzisięciu czarodzieji, z których wszyscy, prócz jednego, mieli czarne szaty i zarzucone na głowy kaptury. Jedyną osobą, która nie miała czarnego płaszczu był Albus Dumbledore. Kiedy drzwi otworzyły się spojrzał na czwórkę przybyłych, uśmiechnął się i powiedział:
- Właśnie na was czekaliśmy.
Powoli i bardzo ostrożnie Harry i Ron ruszyli przed siebie kierując się do czterech wolnych krzeseł koło dyrektora. Kiedy dotarli do wolnych miejsc Dumbledore rzekł:
- Siadajcie chłopcy. Wy także - rzucił w kierunku Aethernusa i Hagrida, którzy posłusznie usiedli po drugiej stronie staruszka, a ten rzekł:
- Możemy zacząć zebranie.
Po tych słowach wszystkie osoby w czarnych szatach zrzuciły kaptury i przekręcili głowy w kierunku chłopców. Harry'emu i Ronowi dreszcz przebiegł po plecach lecz nie dali po sobie poznać tego, że się boją, ale tak naprawdę strzach ich sparaliżował, a rudzielec zrobił się nieco zielony. Jednak kiedy dyrektor wstał i spojrzał na niego, na powrót zrobił się biały i wbił w oczy w swoje kolana.
- Pragnę wam przedstawić - rzekł Dumbledore do pozostałych osób - nowych żołnierzy Szwadronu Feniksa.

Ten post był edytowany przez Merkury: 21.11.2003 21:38


--------------------
"Czarny Pan powrócił,
i teraz nikt go nie powstrzyma!"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Avalon
post 22.10.2003 22:10
Post #89 

Prefekt


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 360
Dołączył: 13.04.2003
Skąd: Gdańsk




no oglonie mi sie podoba smile.gif... już prawie nie masz problemów ze stylem... tylko czasem ci coś kolejnościowo nie wyjdzie,
QUOTE
ich oczom ukazał się najstraszliwszy potwór jakiego dotąd kiedykolwiek mieli okazję zobaczyć. Był cały czerwony, miał conajmniej trzy metry wzrostu, wielkie kły oraz długi ogon najerzony kolcami, które pokrywały zresztą jego plecy oraz miała dwa wielkie, czarne rogi.
np. tutaj.
No i troche to naiwne.. ni z tąd ni zowąd przychodzi sobie Aethernus ;P (XD wiesz o co chodzi XD) i proponuje chlopakom, zeby sie przylaczyli do szwadronu...
Dumel by na takie coś raczej nie pozwolił, w końcu so nie pełnoletni ;P
ale tak pozatym to fajnie i lekko sie to czyta ^^


--------------------
/pewnie znowu wpadlem na jednego posta/
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Milenka
post 23.10.2003 14:58
Post #90 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 9
Dołączył: 16.09.2003




Extra!!! Dawaj szybko next parta!


--------------------
Lekarz z hukiem wyrzuca za drzwi pacjenta.
-Co się stało panie doktorze? pyta pielęgniarka.
- To ja go dwa lata leczę na żółtaczkę, a on mi dopiero teraz mówi, że jest Chińczykiem.

Spotyka się dwóch kumpli i jeden z nich jest bardzo smutny.
- Co się stało brachu? - pyta drugi
- Teściową mi porwali i żądają okupu.
- Co się martwisz to tylko teściowa?
- Dobrze Ci mówić porywacze powiedzieli, że jak nie zapłacę to mi ją sklonują

- JAK ŻEGNA SIĘ OKULISTA?
- Do zobaczenia
- A LARYNGOLOG?
- Do usłyszenia
-A GINEKOLOG?
- Jeszcze do pani zajrzę

User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Merkury
post 24.10.2003 13:41
Post #91 

KAFEL


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 136
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: Gdańsk




Ty, Mati... czepiasz się... wink.gif Może to właśnie Dumbledore zaproponował to, aby Potter i Weasley zostali członkami Szwadronu, co?
Zresztą nie ważne... Zaraz wkleję nowy part... smile.gif Mam nadzieję, że teraz nie będziesz miał się czego uczepić... tongue.gif


--------------------
"Czarny Pan powrócił,
i teraz nikt go nie powstrzyma!"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Merkury
post 24.10.2003 14:34
Post #92 

KAFEL


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 136
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: Gdańsk




Po paru godzinach Harry i Ron wyszli z sali bardzo podekscytowani.
- Bałem się, że zrobią nam jakiś sprawdzian, a ty? - zapytał rudzielec przyjaciela.
- Ja też. Albo, że rozkażą walczyć z aurorami - odrzekł Harry.
Kiedy błądzili korytarzami i zaglądając w różne miejsca zamku dosłyszeli głos zza swoich pleców i odwrócili się gwałtownie. W ich kierunku biegł truchtem Aethernus z dwoma czarnymi szatami. Zatrzymał się przed nimi i powiedział zdyszany:
- Oto wasze szaty chłopcy. Reszta strojów czeka w waszych pokojach. Chodźcie za mną to was tam zaprowadze.
Harry i Ron zupełnie oniemiali tym co usłyszeli ruszyli posłusznie za profesorem. Po długiej wędrówce dotarli wreszcie do pięknych, dębowych drzwi, które wogóle nie pasowały do zamku.
- Oto wasz pokój - powiedział Aethernus patrząc na nich przez ramię. - Hasło do waszego apartamentu - tu uśmiechnął się ironicznie - brzmi sakar i nie wolno wam go nigdy przekręcić ponieważ spotka was coś bardzo nieprzyjemnego.
Po tych słowach odwrócił się i ruszył w kierunku wyjścia, a chłopcy stali przed drzwiami i patrzyli w nie jak zaklęci. Po chwili Harry postanowił przerwać milczenie i powiedział wyraźnie do drzwi:
- Sakar!
Rozległo się głośne skrzypienie i drzwi otworzyły się ukazując piękny pokój o jakim ani jeden z nich nie śnił. Stały w nim dwa piękne, wielkie łóżka z czarnymi baldachimami, cztery dębowe szafy z czego dwie były pełne szat, obszerna łazienka odgrodzona ścianą oraz wielkie okno z widokiem na portal. Po paru minutach kiedy obaj zaniemówili z wrażenia Ron otrząsnął się z szoku i powiedział:
- To jak Harry, wchodzimy?
- Chyba tak - odpowiedział i przeszedł nie pewnie przez próg, a kiedy nic mu się nie stało podszedł do łózka na prawo od drzwi i usiadł na nim ponownie oglądając pokój. Po długim czasie kiedy obaj przyzwyczaili się do nowego pokoju przez drzwi wszedł Albus Dumbledore i uśmiechnął się widząc na twarzach uczniów zadowolenie, a kiedy wstali, aby się przywitać uśmiechnał się jeszcze szerzej i rzekł:
- Widzę, że podoba wam się nowy pokój? - Harry i Ron pokiwali głowami twierdząco, a dyrektor kontynuował - Jak mniemam nie wiecie jeszcze co będziecie tu robić prawda?
- Eee... Nie... - przyznał Ron i zaczerwienił się po uszy.
- Nic nie szkodzi. Wszystkiego dowiecie się w swoim czasie - odrzekł Dumbledore i wstał. - Za poł godziny zaczyna się kolacja i właśnie podczas posiłku wszystkiego się dowiecie.
Właśnie zamierzał wyjść kiedy Harry zwrócił się do niego:
- Panie profesorze...
- Tak, Harry - odpowiedział dyrektor odwracając się do niego.
- My nie wiemy gdzie odbywają się posiłki - dokończył i zaczerwienił się tak samo jak uprzednio Ron.
- Och. Racja - przyznał profesor, a w jego oczach pojawiły się wesołe błyski - oto mapa zamku - rzekł, a kiedy machnął różdżką na łóżku Harry'ego pojawiły się dwa rulony pergaminu. - Sala jadalna to to największe pomieszczenie - dopowiedział i wyszedł z pokoju. Ron podniósł mapę i wytrzaszczył oczy.
- Co jest? - zapytał Harry i podszedł do niego.
- Ta mapa bardzo przypomina Mapę Hunctwotów - powiedział rudzielec przyglądając się pegaminowi.
- Accio! - rzekł Harry celując we własną mapę, która natychmiast podleciała do jego wyciągniętej dłoni.
- Masz rację - przyznał chłopiec kiedy już przejrzał własną mapę - wszystko jest takie samo. Pokazane korytarze, tajne przejścia oraz ludzie. Niesamowite.
Przez pewien czas obaj oglądali mapy kiedy nagle zegar na ścianie wybił pół do ósmej. Chłopcy podnieśli się z łoża zwinęli mapy, schowali je do wewnętrznych kieszeni nowych szat i wyszli na korytarz. Przeszli przez jedno z tajnych przejść, które pokazywała mapa, i już po pięciu minutach stali przed wielkimi drzwiami z rzeźbionymi, ludzkimi czaszkami. Obaj pozielenieli ze strachu, ale nie chcą stać tak przez cały czas zmusili się do pchnięcia drzwi. Rozwarły się z hukiem, a każdy z czarodzieji jedzących kolację spojrzało w ich stronę. Onieśmieleni chłopcy spojrzeli na siebie, kiwnęli głowami i weszli do sali, a kiedy podeszli do stołu wrota zamknęły się z równie wielkim hukiem na co Harry i Ron podskoczyli z przerażenia i przyspieszyli kroku, aby jak najszybciej zająć miejsca obok dyrektora. Kiedy usiedli, Dumbledore zachęcił ich gestem do jedzenia, a sam wstał i rzekł:
- Chciałbym wszystkim tu obecnym, którzy jeszcze ich nie znają, nowych członków Szwadronu Feniksa - wskazał na Harry'ego i Rona, a reszta czarodzieji powstała i zaczeła klaskać.
- Nie jest tak źle - powiedział Ron półgębkiem.
- No... - przyznał Harry i zabrał się za tosta, którego przed chwilą wziął do ręki i rozejrzał się po czarodziejach zasiadających przy stole.
Tak, pomyślał, mogło być znaczenie gorzej.

Ten post był edytowany przez Merkury: 21.11.2003 21:41


--------------------
"Czarny Pan powrócił,
i teraz nikt go nie powstrzyma!"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Avalon
post 24.10.2003 15:27
Post #93 

Prefekt


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 360
Dołączył: 13.04.2003
Skąd: Gdańsk




no nie mam sie czego czepic, moze za wyjatkiem
QUOTE
- Masz rację - przyznał chłopoic kiedy już przejrzał własną mapę - wszystko jest takie samo. Pokazane korytarze, tajne przejścia oraz ludzie. Niesamowite.

;P


--------------------
/pewnie znowu wpadlem na jednego posta/
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Merkury
post 24.10.2003 16:34
Post #94 

KAFEL


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 136
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: Gdańsk




Jak zwykle się czepiasz.... wink.gif Ale już ten błąd poprawiłem... tongue.gif
Jak znajdziesz jeszcze jakieś miejsce to pisz... smile.gif


--------------------
"Czarny Pan powrócił,
i teraz nikt go nie powstrzyma!"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Mellisa
post 24.10.2003 19:59
Post #95 

Czarodziej


Grupa: fikcyjnie głodni
Postów: 911
Dołączył: 29.06.2003
Skąd: gd

Płeć: Mężczyzna



Mi sie podoba...

Bardzo interesujaco sie czyta...
Czasami tylko pewne stwierdzenia mnie raza...
np: "stali przed wielkimi drzwiami z wyrąbanymi, ludzkimi czaszkami"

troszke drazni mnie tu slowo "wyrąbanymi" ...
moim zdaniem to slowo jest bardzo potoczne i nie pasuje...

To taki drobiazg...

a ogolnie okej ^__^

pozdrawiam


--------------------
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Avalon
post 24.10.2003 20:57
Post #96 

Prefekt


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 360
Dołączył: 13.04.2003
Skąd: Gdańsk




dobre spostrzezenie Mell, moze lepiej to zastap na "wyrzeźbionymi"?

tak ps. czemu Cie dzis cieciu w szkole nie było? tongue.gif


--------------------
/pewnie znowu wpadlem na jednego posta/
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Merkury
post 25.10.2003 17:17
Post #97 

KAFEL


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 136
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: Gdańsk




Po kolacji, która dla Harry'ego ciągnęła się niezmiernie długo, poszedł z Ronem do swojego pokoju i walnął się na łóżko. Leżeł przez chwilę twarzą w pościeli kiedy usłyszał, że ktoś albo wchodzi do pokoju albo z niego wychodzi. Podniósł się i zobaczył, że w drzwiach stoi wysoka, zakapturzona osoba. Przerażony chłopiec wyciągnął różdżkę, wycelował w postać i powiedział roztrzęsionym głosem:
- K-k-kim jesteś?
Z różdżki wystrzeliło parę złotych iskier, ale wysoka osoba wogóle się tym nie przejeła, wręcz przeciwnie, zaśmiała się ochryple i wyciągnęła własną.
- Ani kroku bo będę musiał cie zabić - powiedział Harry przestraszony do granic możliwości.
- Stawaj i broń się, Potter - odpowiedziała postać. Harry mógłby założyć się o wszystkie pieniądze jakie posiada, że zna ten głos tylko w tej chwili nie mógł go do nikogo ze znajomych dopasować.
Zakapturzona osoba zrobiła parę kroków w jego kierunku i zatrzasnęła drzwi jednym, krótkim ruchem ręki.
- Kim jesteś? - zapytał chłopiec ponowie choć i tak nie spodziewał się odpowiedzi.
- Jesteś gotów Potter? - zapytała po chwili postać. - Aby się ze mną zmierzyć?
- Tak - odrzekł Harry próbując przekonać samego siebie. - Chyba tak.
Mówiąc to wyprostował rękę z różdżką celując w głowę zakapturzonej postaci.
- Więc zaczynajmy - rozległ się ochrypły głos spod kaptura lecz zanim Harry zdołał zrobić cokolwiek osoba krzyknęła:
- Drętwota!
Harry w ostatniej chwili rzucił się na podłogę unikając czaru, a postać zaśmiała się.
- Stawaj i walcz. Podczas pojedynku nie można pozwolić sobie na drzemkę.
- Wiem - odrzekł chłopiec przyciszonym tonem i podniósł się z posadzki ponownie unosząc różdżkę.
- Impedimento! - krzyknął czarodziej, ale tym razem Harry był na to przygotowany i zanim czar zdążył go dotknąć zamachnął się różdżką mówiąć:
- Protego!
Zaklęcie odbiło się od tarczy chłopca i poleciało w kierunku jego przeciwnika, a ten uchylił się natychmiast unikając trafienia. Czar rozprysnął się na ścianie.
- Całkiem nieźle, Potter - powiedział postać grobowym tonem.
- Dzięki - odrzekł Harry czekając na jakikolwiek ruch ze strony przeciwnika i w końcu się doczekał. Osoba ponowie uniosła różdżkę i krzyknęła:
- Inferno!!!
Z jego różdżki wystrzalił pióropusz ognia, a Harry wiedząc, że jest za późno na zaklęcie tarczy rzucił się na podłogę z prędkością pocisku lecz czar spopielił mu górną cześć jego bujnej czupryny. Chłopciec czując swąd spalenizny postanowił nie dopuścić więcej do takiej sytuacji i jeszcze leżąc na ziemi wrzasnął:
- Incendio!
Przeciwnik nie spodziewając się takiego ataku nie zdążył się ani uchylić ani zablokował zaklęcia dlatego podpaliła mu się szata. Czarodziej spojrzał szybko na nią, potem na Harry'ego wciąż leżącego na ziemi, następnie znów na ubranie i rzekł celując w płomienie:
- Preparatus! - z różdżki wystrzelił strumień wody gasząc mały pożar.
- Coraz lepiej, Potter. Tylko następnym razem nie atakuj z pozycji leżącej. To nie jest dobry pomysł.
Harry wstał ostrożnie, a kiedy spojrzał na dziurę po ogniu dostrzegł kawałek drewnianej nogi. Pomyślał przez ułamek sekundy i skojarzył oba fakty:
- Profesor Moddy? - zapytał spodziewając się jaka będzie odpowiedź.
- Świetnie, Potter - odrzekł czarodziej i zrzucił kaptur. - Skoro już wiesz kim jestem to może będzimy walczyć dalej? - zaproponował, a Harry skinął głową przyjmując postawę bojową.
- Wspaniale - rzekł Moddy i bez ostrzeżenia krzyknął - Rictusempra!
Harry zaskoczony tak nagłym atakiem aurora nie zdołał zrobić najmniejszego ruchu i został ugodzony zaklęciem, które uniosło go w powietrze i wybiło nim szybę, która znajdowała się za jego plecami. Spadając coraz szybciej chłopiec przypomniał sobie zaklęcie i mruknął:
- Mobali!
Czar zadziałał natychmiast i tak spowolnił Harry'ego, że ten zdołał normalnie stanąć na błoniach. Tak, jakby skakał ze schodów. Spojrzał w górę i dostrzegł, że profesor się śmieje. Kiedy tak stał przypominając sobie jakieś zaklęcie, które zrzuciło by go z tamtąd auror krzyknął złośliwym tonem:
- Stała czujność, Potter! Stała czujność!
Harry przestał się zastanawiać nad jakimkolwiek zaklęciem. Wyciągnął różdżkę celując nią w ścianę pod Moddy'm i krzyknął:
- AVADA KEDAVRA!!!
Świsnęło, błysnęło zielonym światłem, Harry usłyszał krzyk aurora - "O cholera!!!" i nagle po całych błoniach rozległ się wybuch porównywalny z eksplozją porządnej bomby, a w następnej chwili profesor leciał z szybkością strzały. Harry nie chciał, aby tak dobry auror roztrzaskał się na trawie dlatego machnął różdżką i powiedział spokojnie:
- Mobali!
Zaklęcie, tak jak uprzednio chłopca, spowolniło lot nauczyciela, że i ten zdołał bez urazu stanąć na błoniach otaczających zamczysko. Spojrzał najpierw na Harry'ego, następnie na dziurę w murze, pokiwał głową i schował różdżkę do kieszeni szaty. Chłopiec uczynił to samo i wolnym krokiem ruszył w kierunku Moddy'ego.
- Całkiem niezła dziurka, Potter - pochwalił go auror kiedy ten podszedł do niego.
- Dziękuję - odrzekł Harry nie wiedząc co może mu za to grozić.
- Tego się po tobie nie spodziewałem - mruknął profesor, a kiedy chłopiec na niego spojrzał uśmiechnął się i ciągnął dalej - wiedziałem, że Aethernus nauczył ciebie i Rona Zaklęć Niewybaczalnych, ale, że dojdziesz do takiej wprawy... Nawet o tym nie śniłem, ale nie ważne. Zdałeś egzamin i dowiodłeś, że słusznie zrobiliśmy przyłączając cię do Szwadronu.
Harry zupełnie oniemiał słysząc, że był to sprawdzian, a kiedy doszedł do siebie zapytał:
- A z kim Ron się pojedynkuje?
- Z Remusem - odpowiedział Moddy uśmiechając się do Harry'ego kładąc mu rękę na ramieniu - nie martw się, nic mu nie grozi, a teraz chodź do Dumbledore'a. Muszę mu powiedzieć, że zdałeś egzamin na szóstkę.
Właśnie zmierzali do głównych wrót kiedy auror mruknął:
- No tak... zapomniałem o jednej sprawie - znów wyciągnął różdżkę i celując w kupkę gruzu i szkła powiedział:
- Reparo!
Kawałki muru i okna podleciały do góry i ułożyły się na powrót w gładką ścianę oraz piękne, wielkie okno. Harry szczęśliwy, że udało mu się wygrać z tak dobrym i potężnym czarodziejem jak Moddy podejrzewał, że służba w Szwadronie Feniksa oraz pobyt w tym dziwnym zamku będą jednymi z najszczęśliwszych chwil w całym jego życiu.

Ten post był edytowany przez Merkury: 27.11.2003 17:00


--------------------
"Czarny Pan powrócił,
i teraz nikt go nie powstrzyma!"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Kiniulka
post 25.10.2003 18:27
Post #98 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 135
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: Mocherowo ;-)

Płeć: Kobieta



Siema !!! Jak zawsze dam "wyczerpującą" ocenę tongue.gif To żart . Mam do powiedzenia tylko tyle ... Super fick (Sam dobrze o tym wiesz), Błędów jako takich nie zauważyłam. Pozdrawiam cieplutko biggrin.gif


--------------------
user posted imageMiłość nie jest wcale ogniem jak zwykło się mawiać. Miłość to powietrze. Bez niej człowiek się dusi, a z nią oddycha lekko. To wszystko.
Wasilij Rozanowuser posted image
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Avalon
post 25.10.2003 19:14
Post #99 

Prefekt


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 360
Dołączył: 13.04.2003
Skąd: Gdańsk




kiniulka, bez obrazy ale tam jest w cholere biggrin.gif

QUOTE
Z różdżki wystrzeliło parę słotych iskier, ale wysoka osoba wogóle się tym nie przejeła, wręcz przeciwnie, zaśmiała się ochryple i wyciągnęła własną różdżkę.
powtórzenia i literówka
QUOTE

- Jesteś gotów Potter? - zapytała po chwili postać. - Aby się ze mną zmierzyć.
- Tak - odrzekł Harry próbując przekonać samego siebie. - Zaczynajmy.

wg. mnie Harry by w zyciu sie tak nie zachował strasznie sztuczne.
QUOTE
- Stawaj i walcz. Podczas pojedynku nie można pozwolić sobie na drzemkę.
- Wiem - odrzekł chłopiec przyciszonym tonem i podniósł się z posadzki ponownie unosząc różdżkę.

to samo co wyżej
QUOTE
- Impedimento! - krzyknął czarodziej, ale tym razem Harry był na to przygotowany i zanim czar zdąży go dotknąć zamachnął się różdżką mówiąć:
połknełeś Ł... nie zdąży tylko zdążył, nie ten czas stary wink.gif
QUOTE
- Magic Shield!
to taki mniej znaczący błąd, ale sama Rowling mówiła, że zaklęcia są po łacinie a ty tu z agngielskim wyjechałas i do tego dosc prymitywna nazwa
QUOTE
- Dzięki - odrzekł Harry czekając na jakikolwiek ruch ze strony przeciwnka i w końcu się doczekał. Osoba ponowie uniosła różdżkę i krzyknęła:
literówka... połknołeś
QUOTE

Przeciwnik nie spodziewając się takiego ataku nie zdążył się ani uchylić ani zablokował zaklęcia dltego podpaliła mu się szata. Czarodziej spojrzał szybko na szatę, potem na Harry'ego wciąż leżącego na ziemi, następnie znów na szatę i rzekł calując w płomienie:
nie wiem jak mogles zrobic tyle bledow i powtorzen w paru zdaniach ;]
QUOTE

- Reparo
- Mobali

po zaklęciach stawiaj wykrzykniki... przynajmniej tak zawsze robi p. Rowling
QUOTE
jadnymi z najszczęśliwszych chwil w całym jego życiu.

no literówka i jednymi z najlepszych chwil w jego czyciu? Przeciez on tam jest dopiero chyba z 12 godzin a na dzieńdobry czekała go walka... smile.gif nieco kontrowersyjnie...
Szczerze mowiac, to czuje, ze pisales troshke na odwal, ale ten pomysl z mood'ym byl dobry smile.gif

//Edit

Ten post był edytowany przez Avalon: 25.10.2003 19:18


--------------------
/pewnie znowu wpadlem na jednego posta/
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Merkury
post 25.10.2003 22:09
Post #100 

KAFEL


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 136
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: Gdańsk




Jak zwykle potrafisz popsuć mi humor tarzanie... wink.gif
Się przypiepszasz i nawijasz... a co do zaklęć to może znajdź mi słownik łaciński, co? Z góry dzięki... dry.gif


--------------------
"Czarny Pan powrócił,
i teraz nikt go nie powstrzyma!"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

9 Strony « < 2 3 4 5 6 > » 
Closed TopicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 22.05.2024 17:56