Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Cecylia - Najstarsza Córka Pierworodnego, tylko coś o magii

Nati
post 16.08.2004 20:22
Post #1 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 108
Dołączył: 09.08.2004
Skąd: Pszów (woj.śląskie)




Wysłałam tutaj jeden rozdział z mojego opowiadania. Jak wam się spodoba to wyślę następne.
Proszę o szczerość, nawet jeśli będzie bolesna. smile.gif dry.gif


1

Początek wszystkiego

- Mam was już dość! Ja muszę harować jak wół, a ty mamo popijasz sobie kawkę, a ty tato… nigdy nie zwracasz na mnie uwagi! - wybuchnęła po raz kolejny Cecylia. Jej życie było codzienną, nieustanną harówką.
Cecylia Kowalska ma krótkie, do ramion czarne włosy (zwykle ma je spięte, ponieważ gdyby jej matka zauważyła, choć mały kosmyk na ziemi nastolatka musiałaby sprzątać wszystko od nowa), dziewczyna ma ciemne oczy koloru granitu, jasną karnacje skóry. Jej matka Karolina Kowalska traktowała ją jak psa, którego można kopać i krzywdzić, a ojciec tak jak powiedziała dziewczyna nie zwracał na nią uwagi.
Karolina Kowalska ma ciemno blond włosy zazwyczaj upięte w wytworne koki i jest wysoka. Pozwala Cecylii pytać o wszystko, ale rzadko odpowiada na któreś z pytań. Kobieta pracowała w “gołębiej poczcie” znajdującej się na rynkui. Sama założyła tą dziwną firmę. Zamiast listonoszy listy roznosiły gołębie. Było to bardzo popularne miejsce, zwłaszcza latem kiedy do Krakowa przyjeżdżało mnóstwo turystów. Interesuje ją tylko szkoła, dziewczyna zawsze odpowiada, że w szkole jest dobrze, choćby dostała parę pał. Nastolatka nie chciała, aby jej matka znała jej uczucia, tylko czasami miała ochotę wykrzyczeć wszystkie swoje żale.
Jej ojciec pił, ale na szczęście nie bił jej; Cecylia wstydziła się go. Zamknęła się przed nim, zawsze, gdy ją o coś pytał odpowiadała wymijająco i rzucała przekleństwami. Wiedziała, że jej rodzice mają nad nią władzę tylko w domu, więc korzystała z życia w szkole robiąc różne dziwne kawały nauczycielom. Nawet chciała żeby jej matka wiedziała, jaką ma córkę. Może wtedy Karolina nie chwaliłaby się nią tak przed znajomymi? Dziewczyna często robiła tym sobie krzywdę i często zaliczała różne kary, ale nie obchodziło ją to, chciała zwrócić na siebie uwagę rodziców.
- Uważasz, że nic dla ciebie nie zrobiłam? A ubrania, jedzenie, kosmetyki, które ci kupiłam? To nic?
Karolina starała się być spokojna, choć jej oczy już szukały miejsca, w które mogłaby uderzyć dziewczynę. Kobietę nie obchodziły uczucia córki, więc nie zważała na to, że kiedy ją bije i wyzywa to dziewczyna czuje ból i nienawiść do niej.
- To tylko rzeczy materialne, które można kupić wszędzie, ale ja chcę odrobiny miłości, uczucia, którego mi nie dajesz!
Cecylia również zaczęła rozglądać się, ale tylko po to żeby znaleźć drogę ucieczki. Wybrała schody na piętro, miała nadzieję, że dobiegnie do nich zanim zrobi to jej matka. Później mogłaby zamknąć się w pokoju. Wiedziała, że jeśli nie zdąży tam dotrzeć może to skończyć się dla niej bardzo źle.
- Gdybym miała serce z lodu nie przygarnęłabym cię z sierocińca! - krzyczała Karolina, choć na jej twarzy gościł uśmiech tryumfu.
- Myślisz, że nie wiem! Ha! Widziałam mój akt urodzenia. Ha, ha, ha!!!
Dziewczyna śmiała się drwiąco. Po raz pierwszy wygarnęła matce zatajenie prawdy o jej pochodzeniu. Nastolatka widziała swój akt urodzenia, gdy miała 10 lat; bardzo się cieszyła, że Karolina nie jest jej prawdziwą matką, zawsze marzyła o jakieś normalnej, kochającej się rodzinie.
- I co z tego?! Twoi rodzice cię zostawili, jesteś przybłędą, głupim bachorem!!!
Karolina wiedziała, że to zrani Cecylię. Rzeczywiście ją to zabolało, ale wiedziała, że nie może dać tego poznać znienawidzonej kobiecie, bo wtedy ona zatryumfuje.
- Dużo z tego!!! A tak przy okazji... nie będę tutaj więcej sprzątać. Ty nic o mnie nie wiesz, nie interesujesz się mną. Jeśli przynajmniej raz porozmawiałabyś ze mną normalnie dowiedziałabyś się czegoś, czym naprawdę mogłabyś mnie zranić! Nigdy nie uważałam cię za prawdziwą matkę!
Dziewczyna, nie zważając już na to, że zaraz Karolina może ją uderzyć, zaczęła się do niej zbliżać. Chciała ją zranić, tak jak ona raniła ją przez lata pobytu w jej domu.
- Musisz zapłacić za ubrania, jedzenie i dach nad głową i za to, że daję ci pieniądze na wszystko, a jak wiem, ty nie masz pieniędzy. Nie masz wyboru! - krzyczała próbując uderzyć Cecylię, lecz ta się cofnęła. Dziewczyna bez słowa pobiegła do swojego pokoju po drodze przewracając wiaderko z wodą. Nastolatka zamknęła za sobą drzwi na klucz, wiedziała, że jeśli tego nie zrobi jej matka przyjdzie tu i będzie chciała ją skatować.
Cecylia rozejrzała się po pokoju, jak ona nienawidziła tego pomieszczenia i w ogóle całego domu! Gdyby ktoś tu wszedł pomyślałby, że nikt w nim nie mieszkał od wielu lat. Tylko ubrania dziewczyny wiszące równo w szafie wskazywały na jej wiek i pokazywały, że jednak ktoś w tym pokoju przebywał i to nawet często. Na środku pomieszczenia przylegając do jednej z ścian stało dziecinne łóżko; tylko z powodu niskiego wzrostu nastolatka mieściła się w nim. Nie było biurka, Karolina nie chciała wydawać zbędnych pieniędzy na przyszywaną córkę, toteż dziewczyna musiała uczyć się siedząc na łóżku.
Cecylia usłyszała szarpnięcie klamki; to jej matka próbowała dostać się do pokoju, ale tym razem dziewczyna postanowiła, że ją nie wpuści bez względu na jej słodkie kłamstewka. Nastolatka, nie zważając na głos matki, podeszła do szafy i mocno w nią uderzyła. Była wściekła. Ostatnio bardzo się zmieniła, zaczęła przeciwstawiać się tyranii matki, coraz częściej myślała o przyszłości i wiedziała, że nie ma zamiaru wiązać jej z tym sterylnie czystym domem, który musiała sprzątać odkąd skończyła sześć lat. We wrześniu Cecylia miała iść do nowej szkoły, do pobliskiego gimnazjum. Bardzo bała się tam iść, nie wiedziała jak uczniowie zareagują na jej zaniedbany strój. Chociaż pochodziła z względnie bogatej rodziny Karolina nie kupowała jej dużo ubrań i dziewczyna czuła się czasami tak jakby chodziła w jakiś obdartych szmatach. W szafie coś się zatrzęsło i Cecylia usłyszała, że coś pęka. To było lustro. “Będziesz miała siedem lat nieszczęść” - powiedziałaby jej matka. Karolina była bardzo przesądna choć nie wyglądała na taką osobę. Nastolatka nie wierzyła w takie brednie, więc otworzyła szafę i skleiła “szkotem” pęknięte, ledwo wiszące na zawiasach lustro.
Przez kolejne dni Cecylia unikała adopcyjnej matki jak ognia; wiedziała, że jeśli ją spotka dostanie jej się za to, że nie sprzątała przez ten czas. Na szczęście Karolina była zajęta pracą w gołębiej poczcie i przesiadywała tam przez cały dzień. Były wakacje, więc nikt w Krakowie nie narzekał na brak klientów. Dziewczyna ciągle przesiadywała w tym wielkim domu, w którym znała dobrze każdy kąt; chociaż była piękna pogoda i chociaż nastolatka bardzo chciała, nie wychodziła na dwór. Bała się, że spotka Karolinę.
W końcu jednak Cecylia przełamała strach i postanowiła, że pójdzie na rynek. Zawsze ją fascynował, było na nim tyle zabytków, a w czasie lata kręciło się tu zadziwiająco dużo dziwnych ludzi. Najwięcej kręciło się po stronie, na której znajdował się posąg Adama Mickiewicza tak jakby nie wiedzieli, że po drugiej stronie Sukiennic również ciągnie się rynek. Dziewczyna usiadła na jednej z ławek i rozpuściła włosy, tylko tutaj mogła pozwolić sobie na taki luksus.
W ciągu wakacji Cecylia często spotykała się z swoją przyjaciółką Anastazją Koczwarą. W jej domu panowało takie ciepło rodzinne, że dziewczyna po prostu musiała wychodzić, ponieważ nie mogła znieść widoku kochającej się rodziny. Anastazja zaś nie lubiła swojej rodziny, uważała, że jej matka jest staroświecka, lubiła za to Karolinę (kiedy do dziewczyny przychodziły koleżanki kobieta ubierała najsłodszą ze wszystkich swoich masek przez co uchodziła za cudowną matkę), chociaż Cecylia często opowiadała jej jaka naprawdę jest ta zimna kobieta.
Nastolatka zamknęła oczy. Nie lubiła słońca (co ją bardzo dziwiło), więc ucieszyła się kiedy chmury je zasłoniły. Większość dziewczyn uważało ją za dziwaczkę z tego powodu. Dziewczyna nie wiedziała dlaczego tak się dzieje, ale słońce ją drażniło; znacznie bardziej lubiła ciemne pomieszczenia. W jej pokoju zwykle okno było zasłonięte grubą, granatową roletą, tylko w nocy dziewczyna otwierała je i patrzyła z góry na nocne życie Krakowa. Gdyby nie to, że w dzień musiała chodzić do szkoły i sprzątać, zmieniłaby całe swoje życie na nocne. Dopiero teraz, kiedy sprzeciwiła się matce i na razie miała wakacje, mogła to zmienić.
Cecylia chodziła spać w ciągu dnia, a w nocy włóczyła się po mieście. Anastazja zwierzyła się jej, że również bardziej lubi noc i razem umówiwszy się na rynku straszyły ludzi z “dobrych domów”; udawały wyjące wilki lub sowy i robiły wszystko to co mogłyby robić w dzień, ale wolały kiedy było ciemno. Dziewczyna również ma czarne włosy jednak bardzo długie, ale jej cera nie jest tak blada jak Cecylii. W przedszkolu na balach przebierańców nastolatka przebierała się za różne trupy, a jej przyjaciółka w czarownice. Zawsze, odkąd się poznały, znalazły wspólny język i trzymały się razem. W tym roku ich drogi miały się jednak rozejść; chociaż miały chodzić do tego samego gimnazjum to w innych klasach. Stazi (Anastazja) zdała do klasy z rozszerzonym angielskim, a Cecylia nie zdawała do żadnej “lepszej” klasy; nie chciała dać Karolinie powodu żeby znów bardziej się nią chwaliła.
Dziewczyna wróciła do domu przed świtem po nocnej eskapadzie z kilkoma przyjaciółmi, którzy tak jak Stazi i ona uwielbiali noc. Dziewczyna weszła tylnym wejściem; nie chciała nikogo budzić. Okazało się, że nikt w tym domu już nie spał. Nastolatka usłyszała stłumione krzyki w salonie, na początku pomyślała, że jej ojciec znów się upił, ale po chwili namysłu podeszła przystawiając ucho do drzwi. Nikt nie kłóci się o czwartej rano, nawet jej rodzice.
- Ona nie dostała listu, nie jest z nimi spokrewniona, a jeśli nawet jest to nie puścimy jej do tej szkoły i będzie po sprawie - mówiła Karolina ściszonym szeptem.
- Cecylia jest z nimi spokrewniona! Nie pamiętasz co mówili nam ci z Domu Dziecka. Co ona miała przy sobie gdy ją znaleziono? Pamiętasz? A teraz czyż nie wychodzi nocami, a w ciągu dnia śpi?! Czy nie zasłania okien aby nie wpuszczać do jej pokoju światła?! Ona będzie chciała chodzić do tej szkoły i my jej nie będziemy mogli zatrzymać. Pozostało nam tylko jedno wyjście, wiesz jakie: albo my ją, albo ona nas kiedyś zabije. Ja chcę żyć i zabiję ją przy najbliższej okazji, ukryjemy ją w piwnicy, w pokoju pod klapą, później zgłosimy jej zaginięcie, a kiedy wszystko ucichnie zakopiemy ją w ogródku. Nikt nie będzie nas podejrzewał, będziemy udawać zrozpaczonych jej zniknięciem. Uda nam się, już nie jeden raz musieliśmy grać i dobrze nam to wychodziło.
Cecylia już nie słuchała, uciekła tylnymi drzwiami. Już postanowiła. Przyjdzie do domu, w nocy, kiedy będą wszyscy spać i zabierze swoje rzeczy; nie pójdzie do szkoły, przecież jest wiele jej rówieśników którzy rzucili budę i żyje im się dobrze na ulicach Krakowa. Już od dzisiaj stanie przy kościele i będzie prosić o pieniądze, lepiej zacząć już teraz kiedy jest mnóstwo zadowolonych turystów, może uzbiera pieniądze i przetrzyma zimę. Ale zanim pójdzie żebrać, musi sprawdzić tę kryjówkę. Wiedziała, że w piwnicy za wielkim regałem z narzędziami jest tajny korytarz, który w pewnym momencie się urywa; nie wiedziała jednak, że jest tam jakaś klapa w podłodze, tam na pewno jest coś ukryte.
Dziewczyna szybko przeszła przez rynek, sprawnie ominęła gołębią pocztę Karoliny. Chciało jej się spać, ale nie mogła zasnąć, musiała pomyśleć. Nie miała pojęcia o jakich krewnych mówili jej adopcyjni rodzice, o jakim liście i co z tym wspólnego miało gimnazjum, do którego nie chcą jej tak nagle puścić! I co miała przy sobie, kiedy ją znaleźli? Puściła się biegiem, po kilkunastu minutach była już w małym, ciemnym i obskurnym parku. Właśnie wczorajszej nocy zdemolowali tu ławkę. Nastolatka po raz pierwszy uśmiechnęła się; jej paczka przyjaciół pasowała tutaj jak ulał. W nocy w tym parku było mnóstwo pijaków i spotykających się potajemnie par, nie brakowało tu również takich ludzi jak dziewczyna. Cecylia usiadła na jednej z obdrapanych ławek, w oddali zobaczyła jakąś kapliczkę i odwróciła od niej wzrok. Nastolatka nie uważała się za zbyt wierzącą osobę, kiedyś chodziła do kościoła co niedzielę tak jak jej kazała matka, ale teraz kiedy odezwał się w niej bunt nie odwiedzała kościołów od kilku dobrych tygodni. Wiedziała, że Bóg istnieje, ale myślała, że nie interesuje się nią, bo gdyby się nią interesował nie ulokował by jej w takiej okropnej rodzinie, która teraz chce ją zabić! Dlaczego właściwie oni chcą ją zabić? Fakt, mówili, że jeśli oni nie zabiją jej to ona ich, ale przecież teraz każdy w tych czasach może popełnić morderstwo. Dziewczyna nie rozumiała, ale wkrótce miało się to zmienić.



Ten post był edytowany przez Nati: 17.09.2004 15:07


--------------------
Harry Potter wywrócił moje życie do góry nogami ale w takiej pozycji jest ono o wiele cikawsze :P
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
 
Closed TopicStart new topicStart Poll
Odpowiedzi
Nati
post 30.09.2004 15:48
Post #2 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 108
Dołączył: 09.08.2004
Skąd: Pszów (woj.śląskie)




To wszystko przez to, że usuwałam część postów i musiałam przeoczyć.
Trochę tego dużo, ale myślę, że ci spodoba




5

Najstarszy Syn Pierworodnego

Cecylia podeszła do tacy i spojrzała na talerz, były na nim kawałki mięsa oblane jakimś gęstym sosem. Dziewczyna wzięła całą tacę, na której leżały jeszcze dwa jabłka i usiadła na parapecie okiennym. Nastolatka skosztowała mięso, ale od razu go wypluła. Smakowało jak guma. Musi zadowolić się jabłkami. Nagle coś zaświeciło jej w oczy. Cecylia odwróciła się i zauważyła, że z wieży, którą miała dokładnie naprzeciw swojego okna, sączy się mocne światło. Nie było wątpliwości, że była to latarka. W oknie zauważyła zarys postaci, która tak jak ona siedziała na szerokim parapecie. Osoba z przeciwległej wieży zaczęła migać światłem do jej okna. Na szczęście dziewczyna nauczyła się kiedyś alfabetu Morsa i szybko odczytała krótką wiadomość. Miała wziąść latarkę z jednej z ukrytych półek w szafie. Nastolatka odnalazła latarkę i tak zaczęła się ich Morsowa rozmowa.
- Kim jesteś? - zamigała latarką Cecylia.
- Jacek, Najstarszy Syn Pierworodnego jeśli wiesz o czym mówię, a ty?
- Cecylia, też jestem tą najstarszą. Dopiero przyjechałam. O co w tym wszystkim chodzi?
- Jesteśmy rodziną. Jesteśmy dziećmi czarnoksiężników, to szkoła czarnej magii - odmigał Jacek. Tak, podejrzewała to od dawna, ale ciągle miała nadzieję, że jej się tylko zdaje. Byli potomkami czarnoksiężników.
- O co chodzi z tym Przymierzem Krwi, który mamy zawrzeć w Nowy Rok?
- Dokładnie nie wiem. Jeden z nas ma mieć sztylet...
- Ja mam. Ta w okularach mi go dała - przypomniała sobie dziewczyna.
- To masz się gorzej. Musisz przeciąć sobie rękę, a później mnie i po prostu mamy się ścisnąć. Nie wiem po co to wszystko.
- To brzmi okropnie. Nigdy nie będę nikogo ciąć.
- Będziesz musiała.
- Nie zgodzę się.
- Stąd nie ma wyjścia, jeśli tego nie zrobisz nie wiem co może ci się stać. Ludzie tutaj są bardzo dziwni, co chwilę rzucają na siebie jakieś zaklęcia, które mogą skończyć się nawet śmiercią. Słyszałem rozmowę nauczycieli, chcieli kogoś zabić - opowiadał Jacek, a nastolatce ciarki przeszły po plecach.
- Słyszałam, że jesteś dobrym szermierzem, ja jeszcze nie miałam nawet w dłoni szabli, a co dopiero się nią posługiwać.
- Nie otwierałaś jeszcze gabloty?
- Nie wiem jak.
- Pomyśl tylko, że jest otwarta - zaproponował Jacek, a Cecylia spróbowała. Od razu coś pyknęło i gablota stała otworem. Właśnie tak otworzyła kuferek w gabinecie adopcyjnej matki. Dziewczyna wróciła do okna.
- Udało się, dzięki.
- Kiedy kończysz trzynaście lat?
- Za miesiąc, a ty?
- Już miałem, niecały miesiąc temu, musiałem podpisać się własną krwią w jakieś księdze; do tej pory mam ślad po ukłuciu.
- Miałam nadzieję, że do tego nie dojdzie.
Tę rozmowę prowadzili aż do rana, kiedy kotary same zaczęły się zasuwać chroniąc przed słońcem. Nastolatka opowiedziała Jackowi o tym, że jej adopcyjni rodzice są białymi czarodziejami, że musi zażywać jakiś eliksir na porost włosów. Natomiast chłopak migał jej o tym jak się tu dostał i jak spędził tutaj miesiąc. Mógł przez cały ten czas chodzić sobie bezkarnie po każdym zakamarku Piekiełka, ale teraz musiał siedzieć w swojej wieży. Razem zastanawiali się dlaczego nie pozwalają się im spotkać, jak będzie wyglądał ich pobyt tutaj i co ma wydarzyć się w Nowy Rok oprócz Przymierza Krwi.
Cecylia czuła jakby znała Jacka. Obydwoje chcieli nauczyć się czarować, ale nie chcieli używać swoich zdolności w czarnej magii. Jednak było już za późno; od urodzenia byli zapisani do tej szkoły.
Kotary szczelnie zasłaniały okna, dziewczyna próbowała je choć trochę odsłonić, ale nic to nie dało. Dopiero teraz przypomniała sobie o otwartej gablocie, więc od razu do niej podeszła i zaczęła badać jej zawartość obracając w dłoniach każdy rodzaj białej broni. Jeden miecz był tak ciężki, że nawet nie potrafiła nim ruszyć. Nastolatka czuła się bardzo zmęczona; na wyspanie miała czas tylko do południa. Miała nadzieję, że nawet bez budzika uda jej się obudzić, więc, po poukładaniu wszystkich rodzajów szabli i mieczy do gabloty, zażyciu kropli eliksiru na porost włosów i przebraniu się w zakupioną w miasteczku czarną koszulę nocną, położyła się spać i prawie od razu zasnęła.
Cecylię obudził zapach pieczonych ziemniaków. Kiedy otworzyła oczy od razu zauważyła kobietę w okularach krzątającą się po jej pokoju.
- Co pani tu robi? - zapytała dziewczyna wstając z łóżka.
- Zawsze będę cię budzić Najstarsza Córko na lekcje szermierki. Nie przyszłam w nocy z jedzeniem, bo byłam bardzo zajęta, miałam lekcje z starszymi klasami. Będę musiała cię nauczyć samej wyczarowywać jedzenie, na pewno byłaś głodna - mówiła okularnica, a nastolatka pomyślała, że lepiej, że nie przyszła w nocy.
- Nic nie szkodzi. To mięso, które mi pani przyniosła, było bardzo dobre - skłamała dziewczyna i podeszła do talerza z ziemniakami. Burczało jej w brzuchu.
- Naprawdę? Zawsze myślałam, że gotowanie najmniej mi wychodzi. Musisz się pospieszyć, zaraz przyjdzie twoja nauczycielka. Co robiłaś w nocy? - zapytała kobieta, kiedy Cecylia wyciągnęła z szafy swoją suknię.
- Trochę rozglądałam się po pokoju, oglądałam jeszcze raz zakupy no i udało mi się otworzyć gablotę - powiedziała nastolatka i weszła do łazienki zamykając za sobą drzwi.
Po chwili wyszła znów w ciężkiej sukni i niewygodnym kapeluszu.
- Dlaczego to wszystko musi być takie... na pokaz? - zapytała poprawiając różdżkę w podłużnej kieszeni u jej boku.
- Widzę, że mój eliksir skutkuje. Zjedz coś - rozkazała okularnica zmieniając temat, dziewczyna popatrzyła na swoje włosy; rzeczywiście były trochę dłuższe i zjadła ziemniaki. W chwilę po tym rozległo się głośne pukanie do drzwi i jakaś kobieta weszła do sypialni. Była to malutka postać, wyglądała tak jakby przy najmniejszym podmuchu wiatru miała rozpaść się w proch. Jej twarz wyrażała strach.
- Pani jest nauczycielką szermierki? - zapytała okularnica patrząc z obrzydzeniem na kobietę. Do pokoju cicho wsunął się jakiś mężczyzna. Mała istotka potaknęła ze strachem głową. - Co to za ścierwo przyprowadziłeś?! Przecież ona się do niczego nie nadaje! Zabierz ją spod moich oczu!
Mężczyzna złapał kruchą kobietę ciągnąc ją za łokieć. Kobieta zdążyła jeszcze popatrzeć błagalnie na Cecylię, która przyglądała się całemu zajściu.
- Ona nie wiedziała, że to szkoła magii, prawda? - zapytała z przerażeniem kiedy kobieta została wyprowadzona.
- Nie. To, że nauczycielka okazała się fiaskiem nie znaczy, że nie odbędziesz dzisiaj lekcji. Zaraz przyjdę - powiedziała okularnica i wyszła.
Nastolatka otworzyła gablotę z białą bronią i zaczęła się zastanawiać czym najpierw będzie uczyła się posługiwać i kim będzie jej nowy nauczyciel. Nie chciała myśleć co stanie się z drobną kobietą.
Drzwi ponownie się otworzyły i do środka wszedł mężczyzna z siwymi, długimi włosami i cieniutkimi okularami na nosie. Mężczyzna skinął lekko głową.
- Nazywam się Szpunk, mam panienkę uczyć szermierki tak jak i uczę Najstarszego Syna Pierworodnego - przedstawił się mężczyzna z długimi włosami. Dziewczyna popatrzyła z zawstydzeniem na łóżko, które zapomniała pościelić. Ku jej wielkiemu zaskoczeniu pościel zaczęła sama się składać.
- Tu musi chodzić o siłę woli... - szepnęła do siebie.
- Słucham?
- Może przejdziemy na dół. To chyba właśnie tam będzie mnie pan uczył, prawda?
- Oczywiście - powiedział usłużnie pan Szpunk i wziął z otwartej gabloty najcieńszą szpadę. - Zaczniemy od tego.
Po dwóch godzinach nauki kroków, pchnięć i postaw obronnych w szermierce Cecylia wróciła do swojej sypialni i wykończona padła na łóżko. Pan Szpunk był z niej bardzo zadowolony, po lekcji z dziewczyną miał iść do Jacka i tym razem go zamęczać. Nastolatka próbowała wypytać nauczyciela o chłopaka, ale ten milczał jak grób. Wieczorem miała przyjść po nią okularnica, z którą miała zejść na spotkanie z pozostałymi nauczycielami. Od tej pory kobieta miała jej towarzyszyć zawsze, kiedy wychodziła gdzieś poza komnatę.
Dziewczyna zapadła w krótką drzemkę na małej sofie stojącej w rogu pokoju obok stolika z pajęczymi nogami.
Spotkanie z nauczycielami tak naprawdę nie było żadnym spotkaniem, była to pokazowa lekcja. Okularnica prowadziła ją pełnymi korytarzami z wielką starannością. Wyglądało to tak jakby cały czas bała się, że ktoś ich zaatakuje. Najbardziej w szkole biła czerń; czarne ubrania, czarne włosy, wszystko czarne. Dziewczyny, czyli Cecylia, Anastazja i Ola (reszta dziewczyn miała przyjechać później), stały za weneckim lustrem i oglądały wyczyny nauczycieli chcących zapalić czarami jakieś świeczki i lampy oliwne. Nastolatka zauważyła po drugiej stronie pokoju, w którym czarowali drugie weneckie lustro i domyśliła się, że tam znajdują się chłopcy.
Jej przyjaciółki były zachwycone szkołą i pokazem. Najciszej jak tylko mogły opowiedziały jej o trzech chłopakach z ich nowej klasy, których spotkały w jadalni. Opowiadały też jak wczorajszej nocy chodziły po zamku wmieszając się w tłumy uczniów. Cecylia trochę im tego zazdrościła, ponieważ całymi dobami nudziła się w swojej sypialni nie mogąc wyjść. Dziewczyna nie powiedziała im o Najstarszym Synie Pierworodnego, bo obok niej cały czas kręciła się okularnica; nastolatka bała się, że jeśli ta kobieta o tym się dowie obydwoje będą mieli kłopoty.
Cecylia wróciła z kolejnej lekcji pokazowej i od razu chwyciła za latarkę i usiadła na parapecie. Po tygodniu z Jackiem znała się już bardzo dobrze, ale nie wiedziała jak wygląda. Obydwoje chcieli się spotkać, ale nic nie mogli wymyślić.
- Witaj księżniczko w najwyższej komnacie, z chęcią bym cię stamtąd uwolnił, ale niestety sam jestem niewolnikiem - tak zaczął rozmowę Jacek. Cecylia zaśmiała się cicho.
- Witaj książę, niestety ja też nie mogę nic zrobić. Jesteśmy skazani na niewolę - podjęła.
- Przynajmniej mamy siebie.
- Małe urozmaicenie nudnych nocy.
- I jak ci idą pierwsze lekcje szermierki?
- Powiedział, że dobrze, ale ja myliłam większość kroków, pierwszego dnia był u mnie dwie godziny.
-To jednak było super. U mnie na początku siedział aż trzy. Byłaś na pokazie?
- Jasne, ty też?
- Jak mogliśmy się nie widzieć?
- Jesteśmy w szkole magii, a ja się nie znam. Ty coś wymyśl.
- Jutro też ma być pokaz, może zobaczymy się tam?
- Ciekawe jak.
- Na przykład kiedy będziemy wychodzić po prostu się odwrócimy, ale musimy uważać żeby nie zauważyli tego nauczyciele. Nie mamy szans ze sobą na razie porozmawiać. Przynajmniej byśmy wiedzieli jak wyglądamy.
- Lepiej na chwilę to urwijmy, słyszę kroki - mignął Jacek po chwili rozmowy i jego latarka zgasła, Cecylia czym prędzej zgasiła swoją i ukryła. Również usłyszała kroki; do jej pokoju weszła okularnica.
- Przyniosłam posiłek. Przyjaciółki Najstarszej Córki Pierworodnego chcą tu przyjść, zgadzasz się? - kobieta postawiła tacę na stole z pajęczymi nogami.
- Nie mam nic przeciwko - powiedziała nastolatka, ale tęsknie spojrzała w okno. Okularnica wyszła, a dziewczyna wzięła trzy gruszki z tacy i znów usiadła na oknie. W wieży po drugiej stronie latarka się świeciła, ale nie migała; to był znak, że u Jacka wszystko w porządku. Dziewczyna zamigała mu, że mają do niej przyjść kumpele, z którymi przyjechała i żeby nie migał. Kiedy właśnie skończyła swój komunikat do pokoju weszła Anastazja i Ola. Oczywiście bez pukania.
- Wow, jak tu pięknie - powiedziała Stazi, a Cecylia schowała latarkę pod poduszkę. Przyjaciółki rozłożyły się na łóżku.
- Tylko łazienka do niczego. Fajnie, że przyszłyście, nie miałam tutaj co robić.
- Co powiesz na małe wyjście z tego pokoju? - zapytała z uśmieszkiem Ola.
- Chciałabym, ale nie mogę - powiedziała ze smutkiem dziewczyna.
- To co robimy?
- Ty tu masz cały arsenał! Szkoda, że zamknięty - powiedziała Ola próbując otworzyć gablotę. Wtedy nastolatka wkroczyła do akcji. Tak jak poprzednim razem położyła na zamku rękę, a szafka się otworzyła. - Jak ty to zrobiłaś?
- Mam lekcje szermierki, było...
Ale nikt się nie dowiedział jak było. Cecylia zobaczyła migające światło na ścianie.
- U mnie wszystko OK możemy migać.
- Co to jest? - zapytała Stazi podchodząc do okna.
- Cii... To Jacek, jest w drugiej wieży. Zaczekajcie.
Dziewczyna wyciągnęła spod poduszki latarkę.
- Są u mnie kumpele - zamigała.
- Nie wiedziałam, że umiesz alfabet Morsa.
- Nikt nie może wiedzieć, że go poznałam. Nikomu nie mówcie, że mam latarkę i migam z Jackiem.
- Kim jest ten chłopak? - zapytała Anastazja.
- To Najstarszy Syn Pierworodnego, Cecylia nie może go znać do Nowego Roku - wyjaśniła za nastolatkę Ola, która miała wystraszoną minę.
- Dowiedziałam się kilku rzeczy od niego. On jest naprawdę miły.
- A ja słyszałam, że wcale mu się tu nie podoba. Tutaj jest ekstra, gdybyś widziała co robią starsi uczniowie - rozmarzyła się Stazi.
- Gdybyś wiedziała to co on mi powiedział ta szkoła by ci się mniej podobała - odgryzła się dziewczyna.
- To co on ci powiedział?
- Nie wiem czy wam to powiedzieć; to dotyczy tylko mnie, Jacka i Nowego Roku. Nic więcej nie powiem, chyba chcę żebyście miały przeświadczenie, że ta szkoła jest idealna - powiedziała i wyciągnęła szpadę, którą uczyła się posługiwać z panem Szpunkiem. - Opowiedzcie co widziałyście wczorajszej nocy.
Ola i Stazi na dobre się rozgadały co Cecylia przyjęła z wielką ulgą; nie miała ochoty mówić im o Nowym Roku i o tym co będzie musiała zrobić. Rzeczywistość także nie ukazała jej się w różowych okularach. Okazało się, że starsi uczniowie rzucają na siebie różne zaklęcia bez najmniejszego powodu i często kończy to się wizytą w szpitalu, który mieścił się w jednym olbrzymim pokoju na piętrze. Leczono w nim różnymi ziołami i czarami. Anastazja opisała też jedno wydarzenie, którego była świadkiem. Jakiś chłopak próbował obmacywać dziewczynę ubraną w taką samą suknię jaką miała Cecylia. Nagle ta dziewczyna wyciągnęła z podkolanówki sztylet i dźgnęła chłopaka, który już po chwili zalał się krwią. Dziewczyna wyciągnęła sztylet z brzucha chłopaka i nie obcierając go z krwi wsadziła z powrotem do podkolanówki, na koniec zaśmiała się i odeszła jak gdyby nigdy nic.
- Brzmi to trochę sadystycznie - powiedziała nastolatka, przed jej oczami stanęła scena, w której to ona godzi jakiegoś chłopaka nożem. Czy kiedyś będzie w stanie zachować się tak jak tamta dziewczyna?
- Nie, to przecież super! W końcu będę mogła coś zrobić kiedy ktoś będzie nachalny - zachwycała się Stazi. - Mogłabym pożyczyć twój sztylet?
- Nie. A jak się mają Marek, Bzyk i Tomek?
- Marek i Tomek są zachwyceni, ale Bzyk... znasz go, kiedy zobaczy krew od razu robi mu się słabo, podobno wychodzi z sypialni tylko na posiłki i pokazy. On jest dziwny - powiedziała Ola.
- Chyba stąd odejdzie - powiedziała Stazi. Cecylia szybko odwróciła się na pięcie ciągle trzymając szpadę w ręce.
- On stąd nie może odejść, stąd nie ma wyjścia - powiedziała dziewczyna.
- Ale przecież w Nowy Rok mamy wybierać czy chcemy tu chodzić czy nie. Tak nam mówiły starsze klasy - przekonywała przyjaciółka, a nastolatka zaśmiała się ironicznie.
- Cokolwiek wybierzemy i tak zostaniemy w szkole tylko musimy wybrać czy chcemy się uczyć czy będą nas odwiedzać na grobie, na tym cmentarzu o którym mówiłyście.
- Ty chcesz odejść, prawda? - zapytała Ola, w jej oczach był strach.
- Nie mam jak odejść. Stąd nie ma wyjścia - powtórzyła Cecylia chowając na swoje miejsce szpadę.
- To dobrze, że zostajesz. Musimy już iść, za niedługo świt, nie możemy chodzić w ciągu dnia - powiedziała Ola i otworzyła drzwi. - Miłych snów.
Przyjaciółki wyszły z jej sypiali. Za kilka minut będą zasłaniane kotary. Niebo zaczęło trochę czerwienieć. Cecylia widziała siedzącą na parapecie w drugiej wieży postać.
- Migałam ci, że będą u mnie kumpele, dlaczego zacząłeś migać? - pytała Morsem dziewczyna, ale nie doczekała się odpowiedzi bowiem kotary zaczęły się zasuwać.
Cecylia nie mogła doczekać się nocy, właśnie wtedy, po kolejnym pokazie, miała zobaczyć Jacka.
Tak też się stało. Po pokazie pojedynków, wykonywanych przez nauczycieli, wszyscy zaczęli rozchodzić się do pokoi. Okularnica jak zwykle jej towarzyszyła i szybko ciągnęła za ramię aby jak najszybciej była w wieży. Cecylia wykorzystała moment kiedy wychodzili z pokoju z weneckim lustrem. Najpierw zobaczyła płaszcz z gwiazdkami. Chłopak, tak jak i Cecylia, był ciągnięty za ramię przez jakiegoś mężczyznę. Jacek odwrócił się i uśmiechnął. Miał długie włosy i ciemną skórę. Był bardzo wysoki. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego porozumiewawczo i odwróciła, kiedy poczuła szarpnięcie ramienia. Okularnica prowadziła ją do wieży.








Na razie tyle, później dodam następne stracone części smile.gif

Ten post był edytowany przez Nati: 01.10.2004 15:53


--------------------
Harry Potter wywrócił moje życie do góry nogami ale w takiej pozycji jest ono o wiele cikawsze :P
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic
Nati   Cecylia - Najstarsza Córka Pierworodnego   16.08.2004 20:22
Keyt   Czy w tym opowiadaniu jest coś z magii, bo na ...   16.08.2004 20:31
Nati   2 Klapa w podłodze
Cecylia weszła cicho...
  17.08.2004 15:28
Nati   3 Podróż A jednak to właśnie tym samochodem ...   21.08.2004 16:22
Dajmond   S-T-R -A-S-Z-N-E!!!   21.08.2004 16:37
Dajmond   błagam cię nie pisz tego tyle, może weźmiemy n...   21.08.2004 16:49
Nati   Dzięki, że pokazałaś mi te błędy, chyba żeczyw...   23.08.2004 09:56
Dajmond   nie ma za co =) uwielbiam to robić. Zredagować...   23.08.2004 10:37
Nati   Jasne, bardzo mi się to przyda przy poprawianiu. J...   23.08.2004 15:56
Dajmond   OK, to zaczynamy =D. Dzisiaj jestem w dość pod...   24.08.2004 16:26
Nati   Fajnie. że poprawiłaś mi to i jeśli chcesz to może...   03.09.2004 09:37
Dajmond   Jutro mam luz, więc Ci poprawię.   03.09.2004 12:26
Nati   Poprawiaj, poprawiaj. Nie mam stałego, więc jeśli ...   12.09.2004 11:22
Nati   No i znów nikt mi nieczyta choć skróciłam i popraw...   26.09.2004 13:59
Galia   Mnie by się nawet twój FF podobał. Jedna rzecz mni...   28.09.2004 21:47
Nati   To wszystko przez to, że usuwałam część postów i m...   30.09.2004 15:48
Galia   FF jest bardzo ciekawy, ale robisz nprawdę mnostwo...   30.09.2004 19:37
Nati   Byłabym wdzięczna jeślibyś mogła wytknąć mi parę b...   01.10.2004 15:54
Eileen   podoba mi się ;D to znaczy mało oryginalny pom...   01.10.2004 19:41
Dajmond   Pierwszy rzut oka na to co dodałaś i...
<...
  02.10.2004 10:24
Nati   Bardzo nie wiedziałam ja to zmienić, ale postaram ...   02.10.2004 15:59
Dajmond   a bo ja wiem? hmmm może, żeby nie dawał sygnałów ś...   02.10.2004 16:01
Nati   Postaram się zmienić. Dzięki :krowki:   02.10.2004 16:06
Nati   Dla Diamond, która jest od początku ze mną 6 Ksi...   09.10.2004 20:24
Eileen   Z przyjemnością czytam tego ff'a. Mam nadz...   18.10.2004 13:30
Nati   Za niedługo wkleję. Dzięki, że czytasz, bo mał...   18.10.2004 16:20
Eileen   Och, faktycznie ;D Oj przperaszam, czepiasz się sz...   18.10.2004 21:25
Nati   Wcale nie czepiam się szczegółów, ale ostatni ...   28.10.2004 12:11
Eileen   ciiii.... z komputerem już wszystko dobrze pra...   29.10.2004 15:42
Nati   7 Kruk
Cecylia ponownie zaczęła chodzić...
  01.11.2004 18:48
Lilla   O prosze! Wchodze i mysle no pewnie cos no...   01.11.2004 19:07
Eileen   Heh, bardzo fajny part. Tradycyjnie czekam na ...   03.11.2004 23:07
Nati   Właśnie kopiowałam to z Worda. Raczej nie mam ...   13.11.2004 17:23
Galia   Akcja się rozwija to dobrze. Błędy są , ale mó...   13.11.2004 21:42
Nati   poprawie jak będę miała czas. Na razie nie mam...   27.11.2004 12:59
Nati   Już nic nie wklejam, bo to nie ma sensu. Albo foru...   24.04.2005 11:17
Moonchild   Całkiem fajne opowiadanko. Dużo czasu mi zajeło pr...   26.04.2005 15:27
Nati   Myślniki wzięły się z Worda. Dzięki za pokazanie b...   26.04.2005 19:49
Nati   Dobra, wklejam jak chcieliście
Przygot...
  03.05.2005 18:17
Moonchild   Może być. Nie jest ani źle, ani dobrze. Zaczyna si...   05.05.2005 21:01
Nati   Następny rozdział już nie jest w komnacie. Jestem ...   20.05.2005 11:02
Moonchild   No widzę, że będzie duuuużo czytania :) Wklej jak ...   23.05.2005 19:04
Nati   Przymierze Krwi Cecylia obudziła się po czterech ...   24.05.2005 18:43
Moonchild   Tekst jako całość jest ok. Chciaż pierwsza scena j...   25.05.2005 22:19
Tajemnicza   Wczoraj usiadłam, przeczytałam, ale bylo pozno wie...   25.05.2005 22:57
Nati   Błędów wiem, że dużo :) Szybko, bo i tak mam już...   03.06.2005 09:26
Nati   Zmiany Powoli zaczęli kierować się do przejścia p...   07.06.2005 19:51
Moonchild   Czytało się szybko i przyjemnie. Nie zauważyłam ża...   11.06.2005 08:43
Nati   Nauka W pierwszym tygodniu nauki wszyscy szukali ...   29.06.2005 13:09
Nati   Mam pytanie. Został mi do wklejenia jeszcze jeden ...   15.07.2005 11:17
Moonchild   No wiesz to zależy wyłącznie od Ciebie, ale jeśli ...   16.07.2005 09:37
Nati   Dobra To zakładam nowy temat, ale jeszcze nie tera...   31.07.2005 16:28
Verita   Szczerze, nie bardzo mi sie podoba. Robisz mase bł...   31.07.2005 17:40
Nati   Spełnienie ostatniej prośby Nadszedł Nowy Rok. Po...   01.08.2005 18:19


Closed TopicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 17.05.2024 18:44