Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Mój Przyjaciel Zabini

MathildaBoom
post 23.08.2012 18:44
Post #1 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 46
Dołączył: 22.08.2012

Płeć: arbuz




Pierwszy raz publikuję jakiekolwiek opowiadanie dlatego sama do końca nie jestem przekonana czy to dobry pomysł.
Może jak komukolwiek przypadnie do gustu to i będę miała odwagę w rzucić dalsze części. Otwarta jestem na wszelką krytykę i opinie.

Mój przyjaciel Zabini
Dont you ever, dont you ever
Stop being dandy, showing me youre handsome
Dont you ever, dont you ever
Stop being dandy, showing me youre handsome

Prince charming
Prince charming
Ridicule is nothing to be scared of
Dont you ever, dont you ever
Stop being dandy, showing me youre handsome



ROZDZIAŁ PIERWSZY
Pułapka

cz1

- Słuchaj Zabini – warknęła Hermiona czując, że jest na skraju załamania psychiczno nerwowego i zaraz po prostu wybuchnie płaczem z bezradności. – Proszę cię tylko o jedno, rusz swoim rzekomym mózgiem i wymyśl coś żeby nas stąd wydostać. Bo już dłużej tak nie wytrzymam. Wszystko mnie boli – cicho jęknęła czując lekkie mrowienie w dłoniach.

Z twarzy Blaise nie znikał szyderczy uśmieszek co jeszcze bardziej irytowało młodą Gryfonkę. W przeciwieństwie do niej, bawiła go ta cała sytuacja w jakiej się znajdował. W końcu nie na co dzień ma okazje być sam na sam z tak "przeuroczą" lwicą. Oj nie na co dzień.

- O ile pamiętam Granger, to TY jesteś największym mózgiem całego Hogwartu, więc możesz się wykazać w praktyce. – odrzekł spokojnie Ślizgon najwyraźniej zadowolony z poirytowanej dziewczyny - I zrób coś z tą czupryną bo dłużej nie wytrzymam tego łaskotania - wycedził zdmuchując kasztanowe włosy z policzek. Nic z tego. Puszyste kłaczki bezwładnie opadały na jego zakrzywioną twarzyczkę powodując te same mrowienie co przed chwilą. Hermiona prychnęła z niesmakiem i pogardą na te słowa, po czym odezwała się z wyższością robiąc minę wszystko wiedzącej panny ( w końcu nią była).

- A to ciekawe Zabini, wyobraź sobie, że w książkach nie pisali nic na temat „ utknięcia w tajemniczym ciasnym schowku bez drzwi czy czegokolwiek z OGREM". – warknęła rzucając mu spojrzenie psa mordercy po czym zaczęła kontynuować dalej już z większym spokojem i opanowaniem- Podejrzewam, że to pomieszczenie zostało stworzone za czasów Fred i Georga. Tylko oni mogli wpaść na taką głupotę jak ta.
Hermiona znowu się zarumieniła kiedy Blaise świdrował ją swoim twardym spojrzeniem. Jeszcze nigdy nie znajdowała się w tak beznadziejnej i zawstydzającej sytuacji jak ta. Bo siedzenie okrakiem na Blaise to była zawstydzająca sytuacja, przynajmniej dla niej. Zabini nie wyglądał na specjalnie pokrzywdzonego tym faktem. Mało tego chłopak mimo wszelkich uprzedzeń (o jakich nie raz było mu dane słyszeć) czuł sympatię do młodej Gryfonki.
- Nie świruj Granger, mogło być gorzej. - rozbawiony Ślizgon posłał jeden ze swoich "morderczo rozbrajających uśmiechów" po czym delektował się widokiem coraz bardziej zawstydzonej dziewczyny.
- Mógłbyś rozwinąć myśl? - warknęła znacząco podnosząc jedną z brwi.
- Pomyśl – zaczął dobitnym głosem i cicho odchrząknął – Gdyby na moim miejscu był na przykład Malfoy.
Hermiona na to nazwisko momentalnie wybałuszyła oczy i skrzywiła usta w lekki grymas czując mimo wszystko nieprzyjemne fale strachu.
- Sama widzisz, najpierw wydrapalibyście sobie oczy, a później to przebiegłe smoczysko odebrało by Ci niewinność i porzuciło, a ty byś została z urazem psychicznym do końca życia.
Hermiona zrobiła zażenowaną minę wzdrygając się na samą myśl o możliwości zaistnienia takiej sytuacji. Na beret Merlina to było zbyt...zbyt sadystyczne żeby w ogóle to pojąć.
- Chyba sam nie wierzysz w to co mówisz Zabini. Między mną a tym obślizgłym osobnikiem płci męskiej do niczego nigdy nie doszło i nie dojdzie. Bez względu w jakiej sytuacji byśmy się znajdowali. Wolałbym pocałować Snape’a niż tego zadufanego w sobie pacana. - wyrecytowała starając się zachować pełną powagę w głosie, niestety była już tak wyprowadzona z równowagi, że stawało się to coraz trudniejsze.

Blaise wybuchnął śmiechem pokazując swoje lśniące i ostre ząbki.
- Draco nie jest taki zły jak się go dobrze pozna – odezwał się po chwili.
- Oj tak tak, nie wątpię – stwierdziła mało przekonana Gryfonka posyłając mu spojrzenie z serii „nie ma głupich i naiwnych, chyba że ty”
- Ale to szczera prawda. Owszem jest zadufanym w sobie egoistą i cynikiem, uważa siebie za pana świata, wszędzie widzie podteksty erotyczne i ma obsesje na punkcie Pottera ale...– Hermiona przytakiwała mu energicznie głową lekko zdziwiona, że to właśnie Blaise Zabini, rzekomy przyjaciel blondyna , dostrzega jaki jest naprawdę Draco Malfoy. Krótko mówiąc: IDIOTĄ!
- Ale potrafi być też czułym, delikatnym, zabawnym facetem... Hermiono - zaakcentował jej imię w charakterystyczne miękki sposób wykrzywiając usta w sarkastycznym uśmiechu.
- Wiesz jakoś nigdy nie zauważyłam żeby Malfoy był kiedykolwiek czuły czy delikatny – stwierdziła rzeczowno dziewczyna – chyba, że z tobą w łóżku Zabini.
Cóż... może i nie chciała być taka nieprzyjemna, ale trudno, w końcu zawsze miała dość cięty język ( a szczególnie dla Ślizgonów).
Zanim lekko zaszokowany, ale nie urażony Blaise skomentował tą jakże trochę ale tylko trochę ( w jego mniemaniu) absurdalną wypowiedź, Hermiona zaczęła mowić dalej.
- Nieważne, skończmy temat Malfoy’a. – znowu wykrzywiła usta wymawiając to nazwisko. To już chyba weszło jej w nawyk. - Ale rzeczywiście masz racje, mogło być gorzej.

Kolejne kilka minut przeleżeli w ciszy. Na Gobliny! Czemu ona Hermiona Granger, wybitna uczennica Hogwartu ma znosić "coś" takiego jak Blaise Zabini? Czy to dzieje się naprawdę? Bo niestety ONA nie była przyszykowana na taką irytującą i żenującą sytuację w jakiej właśnie uczestniczy. A niech to na beret Merlina!
Niestety ( a może stety) Blaise przerwał panujące napięcie :
- Z drugiej strony gdyby to był Potter…
- Znowu zaczynasz? – przerwała mu poirytowanym głosem.
- Daj mi skończyć – oburzył się Zabini – a więc gdyby to był Potter to zasadniczo miedzy wami narodziła by się więź.
- Między nami już jest więź Zabini, jeśli nie zauważyłeś ja i Harry przyjaznymi się od dawna – wyrecytowała godnie z prawdą.
- Możesz nie przerywać? – teraz wydawał się być bardziej zniecierpliwiony niż poprzednio. – Chodzi mi o więź damsko – męską.
Hermiona spojrzała na niego uważnie, nie bardzo wiedząc do czego konkretnie zmierza ten osobnik.
- Mianowicie – kontynuował – Potter zrozumiałby, że to dobra okazja żeby miedzy wami narodziło się coś więcej niż przyjaźń, ty także byś to zrozumiała i straciłabyś z nim swoja cnotę a potem…
- Do czego zmierzasz tymi insynuacjami? – przerwała mu po raz kolejny nerwowym głosem starając się nie splunąć na tę jego przemądrzałą twarzyczkę. Od kiedy to zrobiła się taka impulsywna? Może to przez ten stres związany z egzaminami... Z egzaminami?
- Do tego, że czy Mafloy czy Potter i tak straciłbyś dziewictwo.
Hermiona zmrużyła oczy pokazując na twarzy grymas poirytowania. Gryfonka która przez cały ten czas podpierała się dłońmi o podłogę aby całkowicie nie leżeć na Zabinim ostatkiem sił podparła się na jednej ręce i przywaliła Ślizgonowi pięścią prosto w klatkę piersiową. Blaise wyjąkał coś na znak „auuua” i zaczął groteskowo pochlipywać. W tym momencie naprawdę walczyła ze swoim drugim JA, tym bardziej impulsywnym i nieobliczalnym.
- Nonsens! Skończ już te wywody! I skąd wiesz czy w ogóle jestem dziewicą, hm?
- Jesteś - odpowiedział automatycznie, a w jego głosie słuchać było dobitną pewność. Ta pewność jeszcze bardziej doprowadzało ją do szału.
- A ty niby skąd masz o tym wiedzieć? Ah tak zapomniał, przecież jesteś moją bratnią duszą Zabini, psiapsiułęczka której wszystko mówię… - tak tak, nadchodzi ten moment, Hermiona Grenger zaraz zamieni się w górskiego trola i rozedrze biednego niejakiego Zabiniego Blaise na strzępy głośno wyjąc i rozwalając wszystko co napotka na swej nieszczęsnej drodze. Niczym Hulk zacznie dudnić zielonymi pięściami w swoją klatkę piersiową mając na sobie jedynie postrzępione resztki spodni.
- Oj nie denerwuj się tak no – zaczął się bronić i pociągnął dziewczynę bliżej siebie, tak że podpierała się jedynie łokciami. Uff poziom zamiany w bestie znacznie opada. – wiem bo wiem.
- Genialny argument „wiem bo wiem” – zakpiła czując, że zaraz przywali w twarz temu dreblowi. Jak on w ogóle śmiał coś takiego powiedzieć?
- Mam dar rozpoznawania niewinnych cnotliwych dziewczyn i wiem, że ty do nich należysz Granger. - podsumował dokładnie badając twarz Gryfonki. Jego głos był miękki i spokojny.
- Dar? – zakpiła mimowolnie ( powiedzmy) .
- Tak Granger. Dar, wrodzony dar.
- Wrodzony dar to ty masz chyba do idiotyzmu. Razem z Malfoyem!
Blaise zrobił rozbawioną minę i podniósł głowę tak, że jego usta znajdowały się obok ucha młodej Gryfonki i trudno jej było nie poczuć palącego oddechu chłopaka. Serce Hermiony momentalnie podeszło do gardła powodując znaczne trudności w oddychaniu, a nawet odczuwalne były zaburzenie wzrokowe.
- Nie musisz się wstydzić Granger, dziewice są bardziej pociągające. – szepnął z szyderczym uśmiechem mając przez chwilę ochotę delikatnie ugryźć płatek jej ucha. Na szczęście w ostatniej chwili się opamiętał. Hermiona poczuła na całym ciele nieprzyjemne ciarki, szybko odchyliła głowę i starając się nie tracić panowania, powoli niemal ze stoickim spokojem powiedziała.
- Nadal. Nie. Rozumiem. Co. Cię. To. Obchodzi.?!
- Nie obchodzi wcale, po prostu zbijam nudę.
- Moim kosztem?
- To ja nie rozumiem czemu się tak irytujesz. Każdy kiedyś był dziewicą, no albo prawiczkiem.
- Nie omieszkam stwierdzić, że ty już nie jesteś? - prychnęła z nutką sarkazmu.
Zabini posłał jej tajemnicze spojrzenie seksownego drania a następnie mlasnął pod nosem.
- Cóż- zaczął i odgarnął jej kosmyk włosów za ucho. – Można powiedzieć, że mam już ten etap za sobą…
- Czemu mnie to nie dziwi. – powiedziała bardziej do siebie niż do niego. – Skończmy ten durny temat. Jestem zmęczona.
- To się prześpij.
Hermiona przesłała mu tym razem spojrzenie z serii „ Masz mnie za idiotkę?” .
- No przecież cię nie zgwałcę głupia. Połóż normalnie głowę, a jak coś wymyślę to cie obudzę…
Hermiona przez chwile biła się z myślami. Spać na Zabinim? To absurd! Ale z drugiej strony była już bardzo zmęczona podpieraniem się na dłoniach, że z wielką chęcią by odpoczęła. A, pal licho niech straci na dumie!
- No dobra, ale jak zaczniesz robić coś głupiego…
- Obiecuję że nie.
Dziewczyna powoli jakby z obawą położyła głowę na ramieniu Blaise i cicho westchnęła z ulgą. Owszem ta sytuacja może i była krępująca ale teraz nie miała zamiaru o tym myśleć… W końcu kto wie ile jeszcze będą tu tak leżeć, a przecież jej ciało nie jest ze stali. Już czuła mrowiący ból w przedramieniach. Mało tego szyja też zrobiła jej się sztywna od długiego i żmudnego podpierania. Chcąc nie chcąc stwierdziła, że Zabini jest naprawdę przyjemnym łóżeczkiem i nie zaszkodzi na chwile wykorzystać go jako poduszeczki. Później pomyśli nad konsekwencjami.
- Wygodnie Ci? – zapytał przyjaznym głosem chłopak i lekko pogładził dziewczynę po włosach. Hermiona przez chwile miała ochotę zamruczeć jak kot ale ostatkiem sił się opamiętała. Do jasnej cholery?! PRZECIEŻ NIE BĘDZIE MRUCZEĆ przy Ślizgonie! ( lub co gorsza z jego powodu)
- Jak na takie warunki nie jest najgorzej. - niemal szepnęła
- Wybredna! – zaśmiał się chłopak. Pomieszczanie było tak strasznie wąskie, że jedynie jedno ciało mogło się w nim zmieścić i to w pozycji leżącej. Kiedy oboje się w nim jakimś dziwnym trafem znaleźli Hermiona już leżała na Blaise. Jakże magiczna była ta historia. Ale o tym trochę później.

- A jak tu umrzemy? – mruknęła po chwili nadal wtulona w Ślizgona. Blaise powoli odwrócił głowę tak żeby spojrzeć w jej brązowe oczy.
- Cóż, będzie to chyba najzabawniejsza śmierć jaka mogła by się przytrafić.
Hermiona parsknęła śmiechem. Dobrze było patrzeć w oczy Blaise. Był spokojny i opanowany. Bezpieczny. – Zawsze możemy przejść do etapu pozbawiania cię dziewictwa…
- Oj skończ już, nawet nie wiesz czy nią jestem
- Owszem wiem. – odpowiedział automatycznie.
- I znowu zaczynasz? - Hermi przekręciła głowę w drugą stronę tak by nie widzieć twarzy chłopaka. Obecny stan: ZŁA ZŁA ZŁA.
- No dobrze niech ci będzie, załóżmy że nie jesteś. To kto był twoim wybrakiem, hm? - Hermiona otworzyła usta ale nie bardzo wiedziała co ma powiedzieć. Wybrankiem? Przecież nie było rzadnego wybranka, to oczywiste.
- A czemu miałabym ci mówić o takich rzeczach?
- A czemu nie? Ja ci mogę powiedzieć… Millicenta, totalna porażka, schlała mnie na cacy i uwiodła w swoim dormitorium. W sumie to powinienem czuć się lekko wykorzystany - tu zrobił chwile pauzy jakby wspominał minioną historię po czym głośno ale z sentymentem westchnął - Jednak w końcu otworzyła mi drzwi do świata erotycznego. I za to jej jestem wdzięczny. Wcześniej mało mnie to interesowało.
- Zaiste ciekawe Zabini. Schlać się i stracić swoją niewinność w taki żenujący sposób. - powiedziała pełnym dezaprobaty głosem panna WIEM-WSZYSTKO.
- Było zabawie.
- Nie wątpię.
- No więc teraz twoja kolej?
- Kolej na co?
- Skoro rzekomo twierdzisz, że nie jesteś dziewicą to kto ci to dziewictwo ukradł? - drażnił się z nią i to doprowadzało Gryfonke do szału. Zrobiła się lekko poczerwieniała na twarzy a brwi wykrzywiły się w akcie namysłu i sformowania odpowiedniej odpowiedzi. Trzeba wiedzieć by nie palnąć nic głupiego i kompromitującego przy kimś taki jak Zabini Blaise.
- A czy ja twierdze że nią nie jestem? Po prostu zastanawiam się skąd TY to możesz wiedzieć.
- Widzisz, czyli nią jesteś. Gdybyś była w Slytherinie już dawno ktoś dobrałby ci się do majteczek. – uśmiechnął się pod nosem Zabini na samą myśl o tym jak Ślizgoni łapczywie patrzą na dziewczynę.
- Pff, na szczęście nie jestem o dzięki Merlinie!
- Slytherin jest najlepszy Granger!
- Nie wiem, z której strony?!
- Ze wszystkich stron.
- Będziemy się teraz kłócić, który dom jest lepszy a który nie? Może zakończmy tą farsę i pomyślmy o tym żeby się stąd wydostać. Masz już jakiś pomysł?
- Kilka ale raczej każdy do bani. A ty?
- Mam jedno logiczne wytłumaczenie.
- Mianowicie?
- Jak wcześniej mówiłam, podejrzewam że ten pokój to sprawka braci Weasley’ów. A oni nie robią śmiertelnie poważnych wybryków, narażające czyjeś życie.
- I? - lekko wybałuszył swoje ciemne oczy.
- I to, że trzeba nam czekać, a pokój sam zniknie. Pytanie tylko do czego on tak naprawdę służy? - zapadła chwila zimnej i nienaturalnej ciszy.
- Wiem! - z ust Blaise wydobył się nagły krzyk - Może tu chodzi o rozdziewiczanie!
Poirytowana Hermiona zamknęła oczy mając nadzieje, że jak je znowu otworzy to znajdzie się w Pokoju Współnym Gryfonów, a sytuacja z Blaisem okaże się durnym, mało zabawnym koszmarem. Tak się jednak nie stało.
- To nie jest śmiesznie Zabini! – oburzyła się Hermiona czując drganie mięśni na twarzy.
- Mówię poważnie. Zobacz, jestem tu ja, wybitny kochanek, bóg seksu i rozpusty, zbrodniarz kobiecych jęków i erotycznych uniesień
- Skromny to ty nie jesteś - przerwał ale on nie wydawał się zwracać na to uwagi.
- I Ty, Hermiona Granger, zimnokrwista, kujonka. Honorowa Gryfonka. Delikatny aniołek który nie wie nic o życiu.
- Wiem więcej o życiu niż ty Zabini!
- Chyba z książek Granger.
- Wątpię żeby o to chodziło. Fred i Geroge raczej nie robili dowcipów na tle seksualnym.
- Facet to facet. Zawsze coś zrobi na tle seksualnym.
- To nie może chodzić o to. – oburzyła się jeszcze bardziej. Jak Blaise przewidział, owszem Hermiona była dziewicą, ale nie miała zamiaru tracić swojej niewinności z przypadkowym Ślizgonem i to w jakiejś ciasnej nieprzyjemnej dziurze. Chciała się przecież zakochać… Zakochać? Ona? A kto by się chciał zakochać w Hermionie Granger. „zimnokrwistej kujące”? Z drugiej strony Blaise jest przystojnym Casanovą. Mimo tego nie miała zamiaru robić „to” tu i teraz. Z nim. Niedorzeczne.
- To jak Hermi, bierzemy się do roboty? Nie martw się sprawię, że to będzie niezapomniana chwila. Kto wie, może po tym wszystkim wdamy się w przelotny romans… - oczy chłopaka lekko się zaszkliły, a usta wygięły się w drapieżnym uśmiechu. Hermiona poczuła ogarniający ją lęk.
- Widzę, że dobrze się bawisz Zabini, ale dla twojego oświecenia, JA NIE. - jej głos mimo tego, że brzmiał stanowczo momentami drżał. - Nie mam zamiaru tracić dziewictwa z kimś takim jak TY. To obrzydliwe.
- Miłość fizyczna cię brzydzi Granger?
- Skończ i wyjdź!
- Z chęcią bym to zrobił, gdybym wiedział jak.
- To może rusz czymś takim jak mózg, i coś wymyśl SENSOWNEGO.
- Już wymyśliłem, tu chodzi o twoje dziewictwo.
- Niedoczekanie! Tu chodzi o coś innego.
- To może mnie oświecisz i powiesz o co konkretnie?
- Eeee tego to jeszcze nie wiem. - speszyła się dziewczyna i lekko zarumieniła. Przecież musi być jakieś normalne logiczne rozwiązanie. Bez pozbawiania kogoś dziewictwa.
- Sama widzisz. Nie zaszkodzi spróbować…
- Nie zaszkodzi spróbować? – oburzył a się Hermi nastraszając włosy i lekko marszcząc mały nosek. Tego już za wiele. Podniosła się na kościstych dłoniach i wbiła zimne spojrzenie w Blaise.
- A pomyślałeś TY PRYMITYWIE, że dla mnie te sprawy nie są takie „hop siup”? Że chcę to zrobić z kimś dla mnie ważnym? – powoli napływały jej łzy do oczu chociaż bardzo bardzo tego nie chciała. - A jak się okaże , że to nie o to chodzi? Co w tedy? Dla ciebie to będzie tylko kolejny numerek. Pozbawienie dziewictwa Granger. A ja jak się będę w tedy czuła? No tak ciebie to w ogóle nie obchodzi. – Szybko podparła się na łokciach i schowała twarz w roztrzęsionych dłoniach nie potrafiąc powstrzymać cichego ale jednak szlochu. Ten nagły wybuch z jej strony bardzo go zaskoczył i przez chwile sam nie wiedział co ma zrobić. Przecież on tak naprawdę żartował… No chyba żartował… i nie chciał jej jakkolwiek skrzywdzić… Niech ona tylko nie płacze, nienawidził kiedy kobieta płacze i to na dodatek z jego powodu. Stawał się w tedy roztargniony i zbyt czuły. Miała racje. Przecież Hermiona była inna niż te wszystkie dziewczyny, które znał. Owszem Zabini może i był niebywale przystojny i szarmancki, ale było w nim także okrucieństwo i zło, które dane mu było odziedziczyć po swoich rodzicach. Teraz jednak wcale nie miał zamiaru w jakikolwiek sposób urazić Granger. Chociaż, w ostateczności właśnie to zrobił i wcale się z tym nie czuł za dobrze. Dłużej nie myśląc ujął roztrzęsioną dziewczynę w ramiona…
- Granger nie płacz – szepnął, delikatnie gładząc jej kasztanowe miękkie włosy trochę zaskoczony, że to robi. – ja tylko żartowałem mała. Przecież bym cię nie skrzywdził… Czasami robi się ze mnie dupek, to efekt zbyt częstego przebywania z Malfoy’em.
Hermiona wierzyła mu, sama nie wiedząc dlaczego. Blaise Zabini mimo wszystko budził w niej spokój i bezpieczeństwo. A nawet się zaśmiała słysząc ostatnią frazę wypowiedzi Blaise. Powoli uspokoiła oddech.
- To ja za bardzo panikuję. Przepraszam.
- Nie przepraszaj Granger, nie przepraszaj. Za bardzo mnie poniosło z moim idiotyzmem.
- Może ociupinkę…
- Oj bardziej niż ociupinkę. To ja cię przepraszam.
Hermiona energicznie wyrwała się z jego objęć i zaszokowana spojrzała w jego oczy.
- Blaise Zabini! Ty jednak jesteś człowiekiem!
- Ty lepiej Granger nie kpij sobie bo cię naprawdę zgwałcę. – zaśmiał się Ślizgon i znowu objął Gryfonkę…

Ten post był edytowany przez MathildaBoom: 22.11.2012 13:41


--------------------
I gotta get back to Hogwarts,
I gotta get back to school.
Gotta get myself to Hogwarts,
Where everybody knows I'm cool.


(...)Did Somebody Say Ron Weasley?
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll
Odpowiedzi
MathildaBoom
post 23.11.2012 02:38
Post #2 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 46
Dołączył: 22.08.2012

Płeć: arbuz



Kolejna część. Wyszła jak wyszła, bez szału. Miłego czytania xD
Ps: Podziękowania Dla Saoirse za betowanie! smile.gif


Cz2

Jak pech to pech - podsumował Blaise stojąc już jakiś czas przed Obrazem Grubej Damy. Objął dłońmi ramiona i wzrokiem seryjnego zabójcy obserwował puszystą kobietę. Jak do cholery mógł zapomnieć zapytać się Hermiony o coś takiego jak hasło? Bąknął coś pod nosem z niezadowolenia, po czym zagryzł mocno wargi przymrużając z irytacji swoje oczy.
- Przecież mnie znasz - oburzył się.
- Może znam, może nie znam - odwarknęła wścibsko - bez hasła nie wejdziesz.
Z ust Zabiniego po raz setny tego dnia wydobyło się pasmo przekleństw, na co Gruba Dama fuknęła robiąc obrażoną minę.
- Miałam nosa, co do ciebie - odezwała się z pogardą - wiedziałam, że nie jesteś taka niewinna jak wszyscy myślą!
- O! A jednak mnie kojarzysz, co? - Krzyknął machając w powietrzu dłońmi - Obraz ze 160 kilowym babsztylem będzie mi teraz prawił kazania.
- Ty bezczelna dziewucho! - Zapiszczała cieniutkim głosem Gruba Dama machając głową w boki tak, że obrośnięte tłuszczykiem policzki zaczęły zabawnie podskakiwać w górę i w dół. Blaise wykrzywił twarz z niesmakiem zastanawiając się jak to jest w ogóle możliwe, aby ktoś miał takich rozmiarów twarz.
- Hermiona? - usłyszał niepewny głos za sobą. Wciąż naburmuszony, odwrócił się i z ulgą stwierdził, że pokurcz, który właśnie się w niego wpatruje to nie kto inny jak Neville.
- Shlombo - zanim skończył, ugryzł się szybko w język przypominając sobie o "zachowaniu pozorów". W końcu był teraz Hermioną Granger i nie wypadało nabijać się z kolegów (do czasu).
- Neville - zaśpiewał wymuszając na ustach uśmiech. - Jak dobrze, że cię widzę brachu! Widzisz, wypadło mi z głowy hasło, bądź taki miły i mi je przypomnij.
Neville nie ukrywał swojego zdziwienia. Po pierwsze, to rzadki widok, spotkać na korytarzu koleżankę w samej piżamie. A po drugie, tą osobą była HERMIONA GRANGER! Ta sama Hermiona Granger, która rzekomo nie pamięta hasła do Pokoju Wspólnego Gryfonów! Czy to w ogóle możliwe?
- J…jasne - wyjąkał - Malfoy cuchnie.
- Mogłem się domyśleć. - Mruknął zirytowany Blaise idąc tuż za onieśmielonym Nevillem.


Jakiś czas później


Hermiona zbliżała się do Wielkiej Sali z zamiarem przeprowadzenia poważnej rozmowy z Blaisem. Przez ostatnie pół godziny zdążyła ochłonąć i trzeźwo spojrzeć na zaistniałą sytuację. Poza tym odkryła coś bardzo niepokojącego, co bynajmniej nie mogło umknąć jej uwadze. Musi uzmysłowić Zabiniemu pewne ważne sprawy i wytłumaczyć, jakie mogą być konsekwencje jego życiowych wyborów. Teraz jednak musiała koniecznie zaspokoić swój głód. Żołądek, który prawdopodobnie był rozmiarów słonia, dokuczał jej cały poranek i szczerze miała tego już serdecznie dość. Kiedy spostrzegła czekającego Blaise przed wejściem do Wielkiej Sali, przyśpieszyła kroku nie dowierzając własnym oczom.
- Skretyniałeś? - wydukała przez zaciśnięte zęby zupełnie odbiegając od swoich planów - Co to ma być?
- War.Ko.Czy.Ki, Granger - powiedział sylabami odkręcając się kurtuazyjnie wokół własnej osi. Hermiona przyczajonym wzorkiem pociągnęła Blaise kilka kroków od sali i zaczęła nerwowo rozplatać włosy. W między czasie posyłając kilka morderczych spojrzeń w stronę zaciekawionych uczniów.
- Nie świruj, wyglądam słodko. - Drażnił się z nią, czując jak zaczyna dobierać się do drugiego warkoczyka.
- Słodko? - Powtórzyła z niedowierzeniem mając wciąż nadszarpane nerwy. - Wykluczone! - Pokiwała głową z dezaprobatą.
Hemriona jeszcze przez krótką chwilę męczyła się z włosami, obchodząc Zabiniego z wszystkich stron. Oczywiście, nie umknęło to uwadze uczniów, którzy zatrzymywali się z niedowierzeniem, aby upewnić się co do tożsamości tych dwojga. Do cholery jasnej, co też może mieć wspólnego Blaise Zabini z włosami Wszystko Wiedzącej Omnibus Granger?
- Skończyłaś? - zamruczał przewracając oczami.
- Słuchaj, - zaczęła ściszonym głosem dając sobie spokój z włosami. - Co zrobimy po śniadaniu? Nie możemy przecież opuścić zajęć. Może powinniśmy to komuś zgłosić…
Blaise zanim cokolwiek odpowiedział najpierw posłał w jej stronę swój szyderczy uśmieszek. Hermiona nigdy by nie przypuszczała, że jej twarz może wyglądać tak wrednie. A jednak, nadeszły ciężkie ślizgońskie czasy, z którymi trzeba będzie się jakoś uporać.
- Nie martw się Hermi ja już wszystko obmyśliłem.
Hermi? Zakpiła w myślach. Uniosła w górę prawą brew czekając na dalsze wytłumaczenia. Niestety nie szybko uzyskała odpowiedź, gdyż Blaise zaczął uważnie przyglądać się swojej byłej (przynajmniej na razie) twarzy.
- Co takiego? - Zapytała zniecierpliwiona. Możliwe, że Zabini rzeczywiście wpadł na jakiś genialny pomysł albo jeszcze lepiej: udało mu się rozgryźć przyczynę ich zamiany. Z pewnością musi być to coś interesującego skoro tak długo myśli.
- Nic, po prostu - zaczął zaintrygowany. - Wiedziałem, że dobrze wyglądam. - Jego powaga w głosie niemal przerażała - Ale jak tak teraz na siebie spojrzę, to rzeczywiście nie dziwię się tym wszystkim szalejącym za mną dziewczyną. No, nie zaprzeczysz, natura mnie już bardziej przystojniejszym stworzyć nie mogła. - Skwitował pełen podziwu do samego siebie.
Mięśnie twarzy zaczęły jej nerwowo podskakiwać. Hermiona zmrużyła oczy, ostatkiem sił powstrzymując się od uderzenia Blaise, może i dlatego, że głupio by się czuła okładając pięściami własne ciało, które w niczym przecież nie zawiniło.
- Przestań się wydurniać, bo zaraz oszaleję! - Warknęła starając się opanować furię w głosie. - I tak już zwracamy na siebie zbyt dużą uwagę, nie sądzisz? - Blaise podejrzliwie rozejrzał się na boki, strasząc wzrokiem Wściekłego Bazyliszka, jakiegoś pierwszoroczniaka.
- Wyluzuj miednice, Granger. - Zaczął ją uspokajać. - Plan jest prosty. Jak wspomniałem wcześniej, musimy zachować "pozory" - Hermiona już otwierała usta, aby zaprotestować, ale Blaise ją uprzedził. - Chyba nie chcesz żeby ominęły nas zajęcia, prawda?
Chociaż Zabini miał w swoim głębokim poważaniu lekcje, to bardzo dobrze wiedział, że ten argument na nią zdziała.
- To znaczy - zaczęła podenerwowanym głosem - że mam udawać…ciebie?
- Dokładnie tak. - Odparł przytakując głową. - No nie rób takiej miny. Będzie zabawnie! Zawsze chciałem uwieść Pottera.
- Nawet o tym nie myśl! - Zagroziła mu ostrzegawczym tonem. I chociaż ten plan jej pod każdym względem nie pasował, to niestety lepszego rozwiązania na chwilę obecną nie widziała.
- No dobra, ale po zajęciach musimy coś z tym zrobić. - Zgodziła się nie ukrywając zgorszenia - Tylko masz być miły dla Rona i Harrego. - Nakazała świdrując go wzrokiem - I żadnego uwodzenia, rozumiesz?! Pierwszą masz transmutację.
- Jasne, jasne - odezwał się zadowolony Blaise - A teraz kilka wskazówek dla Ciebie Granger: Po pierwsze, trzymaj się Malfoya (Hermiona skwitowała to prychnięciem). Po drugie, masz zaklęcia z Puchonami, pod żadnym pozorem nie siadaj obok Hanny Abott - Hermiona wzruszyła obojętnie ramionami nic nie komentując - Po trzecie, na litość boską, przestań chodzić jak jakiś przestraszony pierwszak. - Dziewczyna pokręciła z oburzeniem głową rzucając jakieś niemiłe słowo w jego stronę - Jesteś Blaise Zabini kochana. Pierś do przodu, głowa do góry i idziemy. - machnął zachęcająco ręką i wszedł prosto do Wielkiej Sali. Hermiona ruszyła się z miejsca dopiero po chwili. Zbyt zaskoczona szybkością akcji zupełnie zapomniała o jakimkolwiek "męskim chodzeniu". Z przerażeniem w oczach poczłapała za Zabinim czując jak serce podchodzi jej do gardła. Zapomniała nawet o głodzie, który jeszcze niedawno tak strasznie jej dokuczał. W głowie miała same najgorsze scenariusze, zaraz po prostu ucieknie, zamknie się w pokoju i nie ruszy z miejąca dopóki wszystko nie wróci do normalności. Mętlik panujący w głowie uniemożliwiał jej trzeźwe myślenie. Musi porozmawiać z Harrym i Ronem, musi im wszystko powiedzieć, musi…
- No i gdzie leziesz?! - Wydukał Blaise przez ramie kiwając głową w przeciwną stronę.
- Chyba nie myślisz, że pójdę tam siedzieć - prychnęła, ale Zabini wysłała jej tylko zadziorny uśmieszek.

Gryfoni

Blaise nałożył na twarz wielki uśmiech i namierzając wzrokiem dwójkę swoich rzekomych przyjaciół, zdecydowanym krokiem ruszył w ich stronę.
- Przyjaciele - powiedział śpiewająco wciskając się miedzy nimi - Przyjaciel Ron, przyjaciel Harry.
Ron Weasley, który chwile wcześniej włożył sobie całego eklerka do ust, teraz się nim krztusił. Spojrzał zdziwiony na Harrego, który wzruszył jedynie ramionami.
- A tobie, co? - Zapytał rudzielec przełykając resztę ciastka.
- Mam dobry humor. - Zabini posłała mu rozbrajające spojrzenie, po którym Ron lekko się zaczerwienił. - Ależ jestem głodny/Na!! Eee znaczy, że głodna. - Zaplątał mu się język. Blaise rzucił się na smażone kiełbaski, tosty z serem następnie zabrał się za miodowe pierniczki i eklerki, którymi wcześniej opychał się Ron. Harry polecił mu także kremowe bułeczki posypane orzeszkami i rodzynkami, na które przystał z wielką przyjemnością.
Harry, jako że od niedawna był człowiekiem lewitującym ponad przestrzenią, ugryzł kawałek kanapki i poklepał Zabiniego w ramię.
- Jak się czujesz po wczorajszym? - Zapytał z lekką troską w głosie. - Wszystko już w porządku?
- Tak, tak. - Odparł krótko starając się ominąć ten temat. Prawdą było, że nie miał pojęcia, czy Granger zdążyła rozmawiać z nimi po wczorajszych zdarzeniach, a nie miał zamiaru wkopać się po kilku minutach.
- Ten pajac ci bardzo wczoraj dokuczał? Pamiętaj, że w każdej chwili mogę poczęstować go swoją pięścią. - Zaproponował Ron rzucając serię groźnym spojrzeń w stronę stołu Ślizgonów.
- Kogo mas na mysli ? - zaseplenił Blaise mając w buzi kremową bułeczkę.
- Jak to, kogo? Tego zmutowanego gumochłona Zabiniego. Powinien wiedzieć, że nie może cię tak traktować!
Zabini zakrztusił się orzeszkiem, który stanął mu w gardle. W jednej chwili poczerwieniał na twarzy czując jak Harry zaczyna klepać go po plecach. Gumochłon? Czy ten zapyziały rudzielec właśnie nazywał go gumochłonem? Kiedy w końcu udało mu się przełknąć zawadzającego w gardle orzeszka, łapczywie zaczął pić sok pomarańczowy, który również podał mu jakże miły Harry.
- Oż ty Potter. Chyba mi pożałowałeś tej bułeczki chłopie. - Zaśmiał się upijając jeszcze kilka łyków napoju.
- No wiesz Herm. - Oburzył się brunet
- A Ty, - zaczął groźnie Zabini odwracając się w stronę Rona - Daj sobie spokój z kimś tak super przystojnym, inteligentnym i seksownym jak Zabini, - Ron obrzucił go sfrustrowanym spojrzeniem - a zajmij się lepiej Malfoyem.
Na to nazwisko zareagowała Ginny, która większość czasu była nieobecna i milcząca.
- Malfoyem? - powtórzył Ron - A co ma do tego Malfoy?
- A to, - zaczął Zabini tym razem obrzucając przenikliwym spojrzeniem rudowłosą, która szybko spuściła wzrok na talerz. - że Draco nie odpuści wam tej akcji z porwaniem. Lepiej coś wymyślcie, bo będzie kiepsko, abuhahaha - Zabini zaprezentował im swój złowieszczy śmiech w wersji light, po czym nonszalancko założył ręce na piersi.
- Bądź, co bądź Hermiona ma rację - stwierdził niechętnie Harry - Malfoy będzie chciał zemsty. Może jak go przeprosimy…
- Oszalałeś? Nie mam zamiaru przepraszać Malfoya za coś na co sobie zasłużył - oburzył się Ronald, który z nerwów zaczął wpychać do ust garść ciasteczek.
- Naprawdę uważasz, że sobie na to zasłużył? - do kłótni wkroczyła rozwścieczona Ginny.
- A ty nie? Przecież sama z chęcią w tym uczestniczyłaś. Malfoy to tchórzliwa fretka i cham. - skwitował krótko Ron potwierdzając wszystkim, że zdania to on szybko nie zmieni.
- Uczestniczyłam, ale wcale nie jestem z tego dumna. - Pisnęła histerycznie Ginny - A jak wytłumaczysz akcję ze Snapem? Dzięki tej "tchórzliwej fretce" udało nam się uniknąć szlabanu, jeśli nie wydalenia.
- Fantazjujesz. - Przewrócił oczami jej starszy brat.
- A ty uciekasz od konsekwencji. - Odwarknęła.
- Ron, - przemówił Harry Potter z pełnym spokojem w głosie - Ginny ma rację, gdyby nie Malfoy to Snape mściłby się na nas do końca roku.
- To co? - Oburzył się nastraszając rude włosy - Mamy mu z tego powodu dziękować na klęczkach? Oświadczam, WY-KLU-CZO-NE. - Ron samemu sobie przytaknął głową wciąż nie rozumiejąc, po co o tym dalej dyskutować - Zapomnieliście? To MALFOY! Nasze przeprosiny miałby w swoim głębokim poważaniu.
- Co racja, to racja. Samymi przeprosinami nic nie wskóracie. - Przyznał Blaise, który przecież znał blondyna nie od dzisiaj i nie od wczoraj.
- Wiemy, kto to jest Ron - westchnęła Ginny - Po prostu tym razem my zawiniliśmy postępując nie po Gryfońsku, nie sądzisz?
- Nie przypominam sobie, żeby ten dupek kiedykolwiek NAS przepraszał.
- A przypominasz sobie żeby kiedykolwiek kogoś z nas uprowadził?
- Uspokójcie się do cholery. - Odezwał się Blaise w duchu przyznając, ze Gryfoni to bardzo temperamentne bestyjki, które trudno ujarzmić. - Malfoyowi trzeba to jakoś wynagrodzić.
- Masz jakiś pomysł? - przymrużył oczy Harry. Ron obraził się na cały świat odwracając się z miską precelków w stronę wystraszonego Nevilla.
- Mam i to całkiem niezły. - Uśmiechnął się tajemniczo Zabini.



*
Ślizgoni

Hermiona nigdy nie przypuszczała, że przyjdzie jej kiedyś siedzieć przy stole Ślizgonów, mało tego ona teraz była Ślizgonem. Wyglądając jakby szła na ścięcie, powoli ruszyła w stronę Zielonych czując, że zaraz padnie na zawał. To ją zdecydowanie przerosło. Niepotrzebnie się zgadzała na tą całą farsę. To oczywiste, że się nie uda. Zostanie zdemaskowana, a później… Nawet nie chciała myśleć, co może być później. Dlaczego coś takiego zawsze musi przytrafiać się jej? Co takiego zrobiła, że pakuje się cały czas w kłopoty? Zamknęła na chwile oczy starając się uspokoić myśli. Nic z tego. Panika rosła w niej coraz bardziej. No i ta cała sprawa z Malfoyem. Przecież to nierealne żeby mogła odbyć z nim nomalną rozmowę. Spojrzała szybko na stół Ślizgonów i z ulgą stwierdziła, że blondyn był nieobecny. W ogóle, jakoś tak mało osób siedziało przy tym stole. Może jednak zawróci… Pójdzie do biblioteki i poszuka coś na temat Zamian Umysłów.
- Blaise człowieku, gdzieś ty był jak cię nie było? - Hermiona podskoczyła, przerywając swoje ambitne plany i z przerażeniem spojrzała na osobę stojącą obok niej. "O Merlinie, goryl Goyle" - jęknęła w duchu. Zanim cokolwiek odpowiedziała, Goyle popchnął ją w stronę stołu krzycząc: "Jedzenie!". Wciąż sparaliżowana, sztywno usiadła na miejscu przy stole śledząc wzrokiem Gregorego, który nakładał na swój talerz wszystko, co mu się nawinęło pod ręką.
- Toż to skandal jest! - Hermiona lekko podskoczyła szukając wypowiadającej się osoby. - Żeby okres spóźniał się aż dwa tygodnie!
- Wyluzuj Mill. - Mlasnęła pokrzepiająco Dafne Greengrass czując jak stado rozwścieczonych chochlików skacze jej w mózgu robiąc coraz większy kocioł. Wczorajsza impreza była dużym przegięciem, nawet jak dla takich alkoholowych zawodników, jakimi byli Ślizgoni. - To pewnie przez streeeees. - Ziewnęła podpierając głowę na dłoni.
- Może zaciążyłaś. - Zarechotał Goyle dławiąc się tostem.
- Może cię zabić? - Odwarknęła spanikowana Millicenta pijąc już trzecią szklankę soku dyniowego.
Hermiona dopiero po kilku chwilach odważyła się ugryźć kawałek samego chleba. Miała w planach zrobić sobie Tosta z dżemem truskawkowych, ale przez głowę przemknęła jej absurdalna myśl. A jak Blaise ma na coś alergię? Choćby na dżem truskawkowy? Kto wie, lepiej nie ryzykować.
- Jest wiele powodów zaburzenia cyklu miesiączkowego. - Stwierdziła rzeczowo Hermiona nie potrafiąc się powstrzymać od komentarza. Ślizgoni spojrzeli na nią z zainteresowaniem odrywając się na chwile od jedzenia.
- … Że niby co na przykład? - wyjąkała Millicenta przenikliwie świdrując ją wzrokiem.
- Zmiana diety, alkohol, zatrucie pokarmowe, za mało tłuszczów, odwodnienie, lekki spadek wagi, choroba, pobyt w szpitalu, stres, intensywne ćwiczenia, zaburzenia hormonalne, niedoczynność tarczycy, menopauza (co cię oczywiście nie dotyczy)…
- Chwila, chwila - przerwała jej wykład Millicenta - A ty niby skąd to wiesz?
Hermiona miała ochotę strzelić sobie w łeb kilkoma zaklęciami za swoją głupotę. Po co ona w ogóle się odzywała? Przecież miała siedzieć na tyłku, zjeść śniadanie i nikomu nie zawadzać. Teraz ta grupka Ślizgonów wywaliła gały i czeka na uzasadnioną odpowiedź.
- Kiedyś usłyszałem jak jakieś Krukonki o tym rozmawiają. - Wymyśliła przełykając ze stresu głośno ślinę i wbijając wzrok w swój talerz. Argument chyba podziałał, bo skacowani Ślizgoni wrócili do jedzenia.
- No to problem rozwiązany. - Mruknęła Dafne bawiąc się kosmykiem włosów - U ciebie to będzie ALKOHOL!
- No… chyba masz rację. - Zamyśliła się Millicenta, po czym zwróciła się w stronę Hermiony mówiąc: Dzięki Blaise.
- Eee, nie ma sprawy. - Wydukała. Hermiona poczuła się trochę bardziej wyluzowana, dlatego postanowiła zaryzykować i posmarować jednak tost tym dżemem truskawkowym. Jak to mówią "Raz kozie śmierć". A co? Hermiona Granger tez może zaszaleć i posmarować tost dżemem.
- Co ty robisz? - oburzył się Goyle mając w policzka wypchane jedzeniem. Hermiona znieruchomiała trzymając w dłoni nóż. Wlepiła w niego przerażony wzrok. No to wpadła. Blaise rzeczywiście musi mieć alergię na truskawki. Co za pech. Już otwarła usta, aby pogrążyć się jeszcze bardziej w swojej klęsce, ale Goyle odezwał się, jako pierwszy - Ja ci posmaruję, stary - wyrwał jej nożyk z dłoni i starannie zaczął nakładać dżem. Hermiona obserwowała go z niedowierzeniem wciąż mając rozchylone usta ze zdziwienia. Stwierdziła, że mieszkanie w Slytherinie rzeczywiście może okazać się nie być takie złe. Najwidoczniej, Blaise jest bardziej popularny niż myślała, a jak wiadome popularni i lubiani mają lżej w życiu. I chociaż siedziała z największymi wrogami, jakich miała w Hogwarcie, to przyzwyczaić się mogła do takich luksusów, jak wyręczanie jej w przygotowaniu śniadania.
Niestety bardzo krótko trwała ta chwila relaksu, prawdopodobnie dlatego, że na horyzoncie pojawił się nie kto inny jak Draco Malfoy, który w końcu zaszczycił ich swoją majestatyczną posturą. Wyglądając jak kolejne bóstwo świata skierował się pewnym krokiem w stronę Ślizgonów. Parę centymetrów za nim snuła się Pansy wyglądając jak lunatyk zombie. Hermiona poczuła uścisk w gardle. Zahipnotyzowana blondynem stwierdziła, że ziemia została stworzona tylko po to, aby stopy Draco Malfoya miały po czym chodzić. Wiedziała jedno, ten człowiek ją przeraża. To właśnie przez niego w pierwszych latach nauki najbardziej cierpiała, wpajając sobie do głowy, że rzeczywiście jest z nią coś nie tak. Dla Hermiony, Draco Malfoy był najwyższej jakości złem i nieważne, że to zło było porażające przystojne. Jak ktoś taki jak ona ma mu stawić czoła?
- Nie wiem jak, ale kiedyś zaciągnę go do łóżka. - Westchnęła do siebie Millicenta przerywając myśli Hermiony.
- Kawy. - Padła na stół Pansy mając wzrok narkomana na głodzie. - Dajcie mi kawy!
Draco w milczeniu usiadł obok Hermiony delikatnie rozmasowując sobie skronie. Ostatnio nie sypiał za dobrze, czego konsekwencją były częste bóle głowy i migreny.
- A wy, co tak razem? Czyżby poranne bzykanko? - Zarechotała Dafne podając koleżance kubek z gorącym napojem.
- Bzykanko? Kobieto ja ledwo, co na oczy widzę a ty mi tu z takimi rzeczami wyjeżdżasz. - Wystękała zachrypniętym głosem Pansy, z ulgą upijając łyk kawy. - Ale za to Blaise chyba miał przyjemny poranek, co? Skorzystałeś z usług Granger?
Hermiona zastygła z grobową miną zupełnie nie wiedząc, o co chodzi.
- Właśnie - zaczął zaczepnym głosem Draco unosząc wymownie prawą brew. - Podobno Granger Cię dzisiaj odwiedziła w bardzo…wyzywającym ubraniu. Nie pochwalisz się?


--------------------
I gotta get back to Hogwarts,
I gotta get back to school.
Gotta get myself to Hogwarts,
Where everybody knows I'm cool.


(...)Did Somebody Say Ron Weasley?
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic
MathildaBoom   Mój Przyjaciel Zabini   23.08.2012 18:44
Mannolita   Całkiem całkiem, podoba mi się :) Znalazłam kilka ...   23.08.2012 22:42
Gabriellka   Podoba mi się :) Czyta się fajnie, ale tak jak wyż...   26.08.2012 22:57
MathildaBoom   Ech nie wiem jak się włącza korektę błędów dlatego...   29.09.2012 17:38
Siluvajne   Nieeezłe :lol: Wstawiaj szybko następne części. B...   29.09.2012 19:04
Mannolita   Podoba mi się, nawet bardzo :) Błędów jest dużo mn...   30.09.2012 20:25
Hagrid   Też czekam na dalszą akcję:)   06.10.2012 22:41
MathildaBoom   Witajcie kochani. Przepraszam, że tak długo nie ws...   08.11.2012 19:32
Hagrid   Bardzo wciągający kawałek, można by pomyśleć o zmi...   08.11.2012 20:50
Mannolita   Bardzo mi się podoba :D Znalazłam tylko dwa i pół ...   10.11.2012 23:49
MathildaBoom   och rzeczywiście. Czytałam to kilkakrotnie i jako...   11.11.2012 19:48
Hagrid   To świetnie, czekamy na kolejne party ;)   11.11.2012 23:33
MathildaBoom   Uprzedzam, że ta część jest taka sobie. Musiałam j...   13.11.2012 14:00
Mannolita   Coraz bardziej intryguje mnie to opowiadanie ;) Ja...   13.11.2012 21:41
Hagrid   Bazyliszek o imieniu Hack, kocham Cię! :D Nap...   14.11.2012 11:46
MathildaBoom   A dziękuje Wam bardzo . ;p To miło słyszeć, że się...   17.11.2012 16:58
MathildaBoom   Witajcie kochani. Nie jestem najlepsza w opisówkac...   18.11.2012 02:12
Saoirse   Wow. Bardzo mi się podoba to opowiadanie. :) Cieka...   18.11.2012 14:15
Mannolita   Bardzo bardzo mi się podoba :D Jestem ciekawa, jak...   18.11.2012 18:21
Gorillaz   Bardzo podoba mi się to opowiadanie :) Przezabawn...   22.11.2012 00:40
MathildaBoom   Kolejna część. Wyszła jak wyszła, bez szału. Miłeg...   23.11.2012 02:38
Mannolita   Jak na razie nie jest źle, czekam na dalszą część ...   23.11.2012 15:53
Hagrid   Świetna ta zamiana osobowości, to mnie nieźle wcią...   23.11.2012 23:31
MathildaBoom   Wesołych świąt kochani! Kolejny rozdział pisan...   28.12.2012 01:25
Anima   Cudne, cudne, cudne. Zakochałam się w Twoim opowia...   11.01.2013 17:59
MathildaBoom   A'yo kochani. Ostatnio nudziło mi się więc nar...   16.01.2013 19:12
Mannolita   Świetne, po prostu świetne! Bardzo mi się podo...   16.01.2013 20:49
Hagrid   Zabaawa jest przednia, rysunek mnie rozbawił też m...   19.01.2013 15:34
Casiopeja   bardzo lubię to opowiadanie. Ubolewam tylko nad ty...   20.01.2013 14:48
elenai   Jeeeeeeeeeeeeeeej, tak bardzo kocham to opowiadani...   25.01.2013 18:30
MathildaBoom   Rozdziały wcale nie są krótsze, po prostu dziele j...   01.02.2013 16:36
Hagrid   Ciekawie się rozwija akcja, świetny Malfoy:)   01.02.2013 20:14
MKowalski   super się czyta :zel_pepsi:   15.02.2013 10:25
elenai   A ja czekam na nowość ! Tak bardzo czekam ...   23.02.2013 14:46
Mannolita   Czekam i czekam a tu ciągle nie ma kolejnej części...   15.04.2013 16:19
MathildaBoom   Witam. Wstyd i hańba wiem, ale ja naprawdę czasu n...   19.04.2013 19:10
Mannolita   Jak zwykle przyjemnie się czyta, ale niestety zna...   20.04.2013 00:31
elenai   :nutella: :nutella: :nutella: Na wenę! Supe...   01.05.2013 09:10
Hagrid   Dzięki za kolejnego parta, przyjemnie się czyta, d...   06.05.2013 11:08
MathildaBoom   Rozdział piąty. Wiem że są błędy i literówki dla...   27.06.2013 18:16
Katara   Twoje opowiadanie skłoniło mnie do założenia konta...   12.07.2013 20:00
Hagrid   Czekamy na kontynuacje, porządek na forum trwa i s...   14.08.2013 12:45
MathildaBoom   Zupełnie straciłam ochotę do pisania tego opowiada...   27.09.2013 17:07
MathildaBoom   cz2 Wieczór. Hermiona stała przed lustrem ciskaj...   27.09.2013 17:10
BlackMirror   Błagam,pisz dalej. To wcale nie było nudne,wręcz p...   24.10.2013 16:53
elenai   Proszę, pisz dalej ! Serio. Czekamy.   16.11.2013 15:33
MathildaBoom   A to kilka moich rysunków... oczywiście zboczonych...   28.01.2014 11:43
MathildaBoom   cz2. * - Chodźmy do Trzech Mioteł, no! - Pan...   28.01.2014 12:04
MathildaBoom   Cześć, jestem Dorka. Moja starsza siostra Mati zac...   24.03.2014 01:03
Mannolita   Jak fajnie że ciągle piszesz! :) Oby tak dale...   24.03.2014 23:31


Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 10.05.2024 12:27