Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

3 Strony  1 2 3 > 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

Drzewo · [ Standardowy ] · Linearny+

> Toksyczne Pożądanie, nienawiść i miłość (erotyk)

Co sądzicie o tym opowiadaniu?
 
Dobre - zostawić [ 33 ] ** [86.84%]
Gniot - wyrzucić [ 5 ] ** [13.16%]
Zakazane - zgłoś do moderatora [ 0 ] ** [0.00%]
Suma głosów: 38
Goście nie mogą głosować 
Anoraj
post 05.04.2006 22:12
Post #1 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 9
Dołączył: 05.04.2006
Skąd: barczewo City




Nie wiem czy dobrze robiąc pisząc te opowiadanie.
Myślę, że porządna krytyka mi się przyda. Od razu mówię, że opowiadanie chyba nie typowe. Tak przynajmniej mi się wydaje. U mnie Pansy nie jest słodką idiotką.
Przedstawię ją w tym opowiadaniu trochę w innym świetle.
Za błędy z góry przepraszam. Macie odrazu Prolog i pierwszy rozdział.
Miejmy nadzieje, że drugi już niedługo się ukaże. Jest oczywiście już napisany, ale jest u Gierini i przechodzi korektę.


PROLOG

Siedzę zanurzona w oceanie wanny
zmywam z siebie Ciebie dotyk Twój poranny
zmywam pocałunki resztą silnej woli
powoli
[Kasia Klich „Toksyczna Miłość”]


Nienawiść i miłość. Dwa uczucia, które ranią. Pod każdym znaczeniem słowa „ranić”.
Przecinają milionami małych sztyletów serce. Przecinają na wylot, zostawiając rany, które już nigdy się nie zagoją. Zostawiają po sobie ślad, ślad którego nigdy nie zmyjemy.
Miłość- piękne uczucie, lotne ale piękne. Pod działaniem tego uczucia czujemy się wolni, szczęśliwi. Zapominamy o całym świecie. Liczy się tylko ten jedyny.
Miłość to dar Boży, ale miłość nieodwzajemniona to przekleństwo.
Czujemy się skołowani. Nie potrafimy normalnie żyć i funkcjonować. Każde złe słowo wypowiedziane przez tego jedynego boli bardziej niż uderzenie.
Ból jest nie do wytrzymania.
Nienawiść- uczucie, które posiada każdy.
Wszyscy bez wyjątku nienawidzimy. Każdy ma swojego wroga. Te uczucie robi z nas zgorzkniałych ludzi, ale to nie jest najgorsze.
Najgorzej jest kochać i nienawidzić tej samej osoby. W tedy to nas niszczy. Te dwa uczucia, „miłość” i „nienawiść”, niszczą nas od środka. Wiercą w nas dziury, zostawiając rany.
~
Jego dotyk paraliżował ją. Jednocześnie czuła się szczęśliwa i smutna.
Bała się ruszyć. Jego pocałunki powodowały, że dech piersi ustawał. Nie potrafiła racjonalnie myśleć.
A kiedy to się kończyło. Kiedy kończyła się chwila uniesienia. Chwila rozkoszy czułą się z brukana. Nie czysta. Chciała z siebie z myć ten brud. Nie mogła. Po każdej kąpieli czuła się tak samo brudna.
Jej kac moralny pogłębiał się każdego dnia. Z dnia na dzień czuła się coraz gorzej.
Pod maską arogancji, bezczelności, ironii i sarkazmu chowała się każdego ranka, wieczoru i popołudnia.
Nie okazywała innych uczuć niż nienawiść, niechęć i wstręt do „szlam”
Szlamy nic nie warte szlamy. Świat byłby piękniejszy bez nich- Palcami rozczesała długie, czarne włosy. Te zasady wpajane jej od dziecka nie dawały jej spokoju. Żyła nimi.
Nie miała własnego życia. To jej rodzice decydowali za nią o wszystkim. To było nie do zniesienia.
Czasami miała ochotę się im przeciwstawić, ale co by tym osiągnęła? Jedynie rodzice wydziedziczyli by ją i zrzekli się jej.
A tego nie chciała. Nie chciała stracić rodziców. Mimo wszystko darzyła ich jakimś uczuciem, zupełnie innym niż nienawiść, wstręt i niechęć.
To było pozytywne uczucie. Nie chciała mówić, że ich kocha bo tego nie była pewna.
Ona przecież nie wie co to „Miłość”. Dla niej coś takiego nie istnieje.
~
-Jesteś zwykłą szlamą, Granger- blond włosy chłopak jak zwykle rozśmieszył swoje towarzystwo.
Po korytarzu rozniósł się śmiech ślizgonów, a upokorzona gryfonka miała ochotę zapaść się pod ziemię.
-A ty Malfoy jesteś prymitywną postacią mężczyzny. Jesteś impotentem- zjadliwy uśmiech pojawił się na jej ustach. Draco nie zdołał zareagować. Wyprzedziła go jego „dziewczyna”.
-A ty uważasz się za kobietę, Granger? Bo ja bym jednak polemizowała na ten temat- sarkastyczny głos. Zimne oczy, przepełnione ironią.
- Parkinson, jak ty byś mogła polemizować jak ty nie myślisz- czara się przelała.
Pansy nie powstrzymała swojej wściekłości. Podeszła do głupio-mądrej Hermiony i z policzkowała ją. Nie pozwoli się obrażać. Na pewno nie tej cholernej szlamie.
-Uważaj Granger na słowa- odeszła. Odeszła nie mówiąc nic więcej.
A jej czarne włosy opadły na jej twarz, przykrywając pojedynczą łzę.
To zabolało. Bardzo zabolało. Może nie należała do najmądrzejszych, ale inteligencję posiadała. Nie była słodką idiotką. Może i na taką wyglądała, ale przecież pozory mylą.
~
Siedziała na wygodnym, miękkim łóżku i wpatrywała się pustym wzrokiem w przestrzeń.
Czuła się taka samotna. Potrzebowała bliskości drugiego człowieka.
Nie chodziło tu jej o sex, ale o zwykłego całusa w policzek i czyichś silnych ramion na swojej tali.
Do Dracona na pewno nie pójdzie. Wyśmiałby ją. Jak zwykle.
Potrzebna mu była tylko do zaspokajania jego seksualnych potrzeb, ale i do tego, jak to on określił „się nie nadawała”. Dlaczego los był taki niesprawiedliwy? Wszystko waliło jej się na głowę. Jej „kochany” Dracuś nigdy nie okazał jej zrozumienia, ba on w ogóle jej nic nie okazywał, a ona tego potrzebowała. Była tylko młodą kobietą, pragnącą jego wsparcia.
Nie wyobrażała sobie życia z nim. Nie potrafiła sobie tego wyobraźić.


ROZDZIAŁ I
Gubiąc się w uczuciach

Siedziała dumnie wyprostowana. Jej spojrzenie było przepełnione kpiną i ironią.
Na jej ustach błąkał się drwiący uśmiech. Wyglądała na pewną siebie dziewczynę.
Ale czy taka była? Nie potrafiła sobie na to pytanie odpowiedzieć.
Kiedy miała do czynienia z gryfonami drwiła z nich.
Nie zostawiała na nich suchej nitki, ale kiedy to Draco z niej kpił nie potrafiła się obronić.
Nie potrafiła nic powiedzieć. Kurczyła się w sobie. Nie potrafiła mu się przeciwstawić.
On miał nad nią kontrole. Pełną kontrole. Co by jej kazał zrobić ona by to wykonała. Nawet jeśli miałaby zrobić coś obleśnego, perfidnego.
Bała się go jak nikogo innego. Wystarczyło jego groźne spojrzenie, a już robiła to co chciał.
Poczuła na swoim kolanie czyjąś rękę. Odwróciła głowę w stronę Dracona.
Uśmiechał się zalotnie, a jego ręka zwinnie podchodziło coraz wyżej. Nie wiedziała jak ma się zachować. Jego ręka spoczywająca teraz na jej udzie peszyła ją. Na jej policzki wypełz rumieniec zażenowania.
Próbowała delikatnie ztrząsnąć jego dłoń ze swojej nogi. Nic nie zdały się jej starania.
Jego ręka powędrowała jeszcze wyżej zatrzymując się na pachwinie i delikatnie palcami ją pieszcząc.
Pansy cichutko westchnęła i dłońmi zakryła oba policzki.
Spojrzała na niego błagalnie, ale sama nie wiedziała czego chce.
Merlinie do pomóż, bo ja zaraz zwariuje- jeszcze raz westchnęła z rozkoszy.
Musiała coś wsadzić sobie do ust by nie jęknąć z rozkoszy. Położyła głowę na blacie stołu i w gryzła się w ciepłą bułeczkę. Draco przyspieszył minimalnie swoje ruchy dłonią.
Pansy była na pograniczu wariactwa gdy wysunął swoją dłoń z pod jej spódniczki.
Wstał i wyszedł z Wielkiej Sali. Pansy powoli podniosła głowę i palcami rozczesała swoje czarne włosy. Wstała od stołu i obciągnęła spódniczkę. Targały nią różne uczucia. Nie wiedziała co ma ze sobą począć. Wzięła głęboki wdech i wyszła z prawie pustej Wielkiej Sali.
~
Lekcje były dla niej katorgą. Nie mogła się na niczym z kupić.
Wszystko wypadało jej z dłoni. Z traciła chyba z pięćdziesiąt punktów. A to wszystko przez tego padalca.
Z darzenie ze śniadania powracało do niej na każdej lekcji przez co nie mogła się z kupić.
Wszystko ją drażniło i chodziła jak z truta.
Obślizgły gumochłon! Niech ja go dorwę!
No i co wtedy? Nic mu nie zrobisz.
Zabije padalca!
Już widzę, jak jego dłonie zaciskają się na twojej szyi.
Kłóciła się z własnymi myślami. Potrząsnęła głową i ustała na chwile podtrzymując się ściany.
Wyjęła z torby ciemno zieloną gumkę i związała włosy w wysokiego kucyka.
Wzięła kilka głębokich wdechów i chciała pójść dalej, ale na jej drodze stanął...
Do k*rwy nędzy! Czego on chce?
Spojrzała na wysokiego bruneta ironicznie i zacmokała.
-Czego Potter?- jej „życzliwy” głos mógłby zamrozić głaz.
-Nasz mops jest nie uprzejmy- zadrwił przystojny gryfon.
Pansy nie czekając na nic przyłożyła koniec różdżki do gardła Pottera.
Jej oczy mówiły jedno „zabije”. Potter przełknął głośno ślinę i spojrzał na dziewczynę uważnie.
-Prosisz się o krzywdę, Potter. Tak samo, jak twoja szlamowata przyjaciółeczka- jej głos był cichy i przerażający. Tak jakby ktoś wyprał go ze wszystkich uczuć. Powoli odsunęła różdżkę od gardła chłopaka i uśmiechnęła się wywyższająco.
-Nie nazywaj jej tak Parkinson, bo...
-Bo co, Potter? Uderzysz mnie? A może walnieś jakimś zaklęciem?- zaśmiała się szyderczo i odeszła kołysząc uwodzicielsko biodrami.
~
Wszedł po cichu do jej dormitorium. Miał zamiar dokończyć to co zaczął na śniadaniu.
Rozejrzał się po pomieszczeniu i zlokalizował ją na jednym z łóżek.
Podszedł do niej i dotknął jej ramienia. Potrząsnął nim. Zero reakcji.
Wzruszył ramionami i delikatnie zdjął z niej kołdrę.
Leżała w majtkach i podkoszulce. Usiadł na brzegu łóżka i pogładził jej nagie udo.
Brunetka zamruczała przez sen. Jego ręka dotknęła jej kobiecości. Otworzyła natychmiast oczy. Popatrzyła na niego z niemym wyrzutem. Nie miała ochoty na nic.
Pocałował jej szyje. Jego ręce błądziły po jej szczupłym ciele. Nic nie mówiła. Miała cichą nadzieje, że przestanie, ale nic na to nie wskazywało. Włożył dłonie pod jej podkoszulek.
-Draco, nie- wyszeptała cichutko czując jego usta na swoim dekolcie.
Nie zareagował. Nadal całował jej delikatną skórę. Chciała go odepchnąć , ale przytrzymał jej ręce lewą dłonią. Prawą zaś zerwał z niej bluzkę.
Całował jej nagie piersi. Nie chciała tych pocałunków. Po prostu nie chciała. I tak brzydziła się sobą.
-Przestań!- z jej oczu pociekły łzy. Nie przestał.
Podkuliła nogi i go odepchnęła. Przykryła się kołdrą i z kuliła się.
Za szlochała cichutko. Młody Malfoy patrzył na nią z pogardą.
Prychnął i wyszedł, a ona leżała i płakała cichutko. Nienawidziła go z całego serca. Tak bardzo go nienawidziła.
Kiedyś Cię zabije, a wtedy poczujesz co to ból- zamknęła oczy i pogrążyła się w błogim śnie, który chociaż na chwile przyniesie jej ukojenie.



User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Toskana
post 05.04.2006 23:32
Post #2 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 23
Dołączył: 22.03.2006
Skąd: Z podświadomości

Płeć: Kobieta



Zacznę od plusów. Ciekawy pomysł; przedstawienie Pansy nie jako słodkiej idiotki, ale człowieka, który posiada uczucia i coś takiego jak rozum tongue.gif Za to brava... Ale, zawsze jest jakieś. W opowiadaniu jest za dużo literówek co razi, oraz przeskakiwanie akcji. Tu jej rozmyslania, za chwilę bójka z Granger, potem znowu jest w pokoju, to trochę męczy.
Dobra nie marudzę więcej, ale ogólnie pomysł mi się podoba.
Dla Ciebie nutella.gif
Pozdrawiam
Toskana

Ten post był edytowany przez estiej: 06.04.2006 03:00


--------------------
,,Nikt nie może tracić z oczu tego, czego pragnie, nawet kiedy przychodzą chwile, gdy zdaje się, że świat i inni są silniejsi. Sekret tkwi w tym, by się nie poddać''
Paulo Coelho ,,Piąta Góra''
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
EnIgMa
post 05.04.2006 23:54
Post #3 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 43
Dołączył: 30.01.2006

Płeć: Kobieta



Błędy, błędy i jeszcze raz błędy! Radziłabym znaleźć porządną betę, a nie przepraszać na wstępie i wklejać tekst z bykami - bo trochę ich jest i chwilami ciężko się czyta. Poza tym znalazłam chyba dwa albo trzy powtórzenia. Jednak tym, co mi najbardziej przeszkadza, jest częstotliwość wsytępowania zaimka 'jej'. Takie najbardziej drażniące to:
QUOTE
Te zasady wpajane jej od dziecka nie dawały jej spokoju.
oraz:
QUOTE
A jej czarne włosy opadły na jej twarz, przykrywając pojedynczą łzę.

Co do fabuły: Pomysł napisania czegoś z perspektywy Pansy i to w dodatku inteligentnej Pansy <kto by się spodziewał?! wink2.gif> jest dość ciekawy. Chyba nie spotkałam się jeszcze z takim fickiem, więc chociażby dlatego ucieszyłam się, gdy zobaczyłam wstęp. Jednak moja radość nie trwała długo. Nie spodobał mi się ten tekst - chodzi mi głównie o styl, który naprawdę nie zachwyca. A do tego jeszcze, jak napisała już Toskana, akcja strasznie skacze, więc trochę trudno wczuć się w jakąkolwiek sytuację, bo nim ona się choć trochę rozwinie, nagle pyk i już jesteśmy gdzie indziej.

Ogólnie rzecz biorąc, koleje party będę czytać głównie po to, żeby zobaczyć, co dalej wykombinujesz, bo jak już wspominałam pomysł jest ciekawy, ale na pewno nie będę na nie czekać z niecierpliwością.


--------------------
"Love isn't brains, children, it's blood. Blood screaming inside you to work its will."

Nakarm mnie...
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Anoraj
post 06.04.2006 16:42
Post #4 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 9
Dołączył: 05.04.2006
Skąd: barczewo City




I o to drugi rozdział. Jak zwykle dziękuje mojej becie za korekte.
A was prosze o komentarze:) Dziękuje za krytykę. Miejmy nadzieje, że mój styl się poprawi. Staram się go "trenować' na tyle i ile mi czas pozwala.


ROZDZIAŁ II
Wymazać z pamięci

zmywam z siebie Ciebie to co pozostało
z nocy nieprzespanej gdy do ciała-ciało
zmywam po kolei palców twych odciski
byłeś mi bliski
[Kasia Klich – „Toksyczna Miłość”]


Zapach bulgoczących eliksirów rozchodził się po całych lochach. Zagęszczone powietrze, mieszające się z mgiełką, wyłaniającą się z kociołków, przyprawiało o zawroty głowy.
Wszyscy siedzieli jak na szpilkach zerkając nerwowo raz na tablice, a raz w głąb kociołka.
Mistrz Eliksirów przechadzał się po klasie i z ironicznym uśmiechem przyglądał się zawartościom kociołków.
Uczniowie byli tak bardzo zdenerwowani i zestresowani, że nie mogli skupić się na tym co robią. Gdyby chociaż ktoś wywietrzył ten loch...
Ale tu przecież wszystkie okna mają kraty. Lochy były najmniej lubianym miejscem w Hogwarcie.
-Finnigan, co to, na Merlina, jest?- wszystkie pary oczu zwróciły się na gryffona.
Seamus przełknął ślinę i ze strachem spojrzał na nauczyciela.
-Eliksir Nieczystych snów?- głos chłopaka drżał. Postrach Hogwartu zwrócił się do całej klasy, a jego głos był przepełniony kpiną.
-Pan Finnigan uważa, że ta kupa łajna, to eliksir nieczystych snów. Imponujące. Minus dziesięć punktów dla Gryfindoru- uczniowie Domu Lwa jęknęli. W tej samej chwili zadzwonił dzwonek. Wszyscy byli szczęśliwi, że to koniec ich wspólnego piekła.
-Fiolki z eliksirami zostawić na moim biurku- Mistrz Eliksirów wyszedł z klasy szeleszcząc szatami.
-Wstrętny nietoperz- Hermiona spojrzała na Rona z lekką naganą.
Chłopak wzruszył ramionami i wyszedł z klasy razem ze swoimi przyjaciółmi.

Pansy, jak zwykle przeczesała palcami włosy. Spakowała swoje książki i oddychając z ulgą wyszła z klasy.
Marzyła tylko o ciepłej kąpieli i milutkiej pościeli. Chciała z siebie zmyć wszystkie ślady Malfoy’a.
Chciała zapomnieć o nim i o tym co ją czeka w przyszłości.
Następnym razem walnie go jakąś okropną klątwą, albo zabije go na miejscu.
~
Jej ciało zanurzyło się w gorącej wodzie. Powolutku każdy jej mięsień zaczynał się rozluźniać.
Było jej tak bardzo dobrze, że aż nie do pomyślenia.
Kąpiel pozwoliła jej na chwile zapomnieć o wspomnieniach wczorajszego wieczoru.
Nabrała na dłoń miętowo- cytrynowego szamponu i napieniła nim włosy. Delikatnie masowała skórę głowy.
Do jej nozdrzy doleciał delikatny zapach mięty i cytryny. Westchnęła cichutko. Tak samo pachniała Margarett.
Margarett...
Otarła dłonią pojedynczą łzę i pisnęła. Oko zapiekło ją nie miłosiernie.
-Cholera- na oślep zaczęła macać brzeg wanny w poszukiwaniu miękkiego i puszystego ręcznika.
Kiedy już otarła piekące oko, zmyła z głowy szampon. Poczuła na swoich plecach strumień letniej wody.
To było ochłodzenie. Musiała czymś ochłodzić swojej myśli krążące przy Margarett.
Wyszła z wanny i owinęła się zielonym ręcznikiem.

W pokoju panował niesamowity bałagan. Książki i ciuchy walały się po czterech łóżkach, a skórki po bananach i inne śmieci leżały na podłodze.
Przeklęła współlokatorki w myślach i ruszyła slalomem do swojego łóżka.
Droga była trudna. Musiała omijać wszystkie niezidentyfikowane paskudztwa.
O mało co nie weszła w przeterminowany serek waniliowy. Na jej twarzy pojawił się grymas obrzydzenia.
Kiedy w końcu dotarła do swojego ukochanego łóżka, wolną ręką (w drugiej przytrzymywała ręcznik) walnęła na podłogę książki i kilka swoich ciuchów oraz pidżamkę.
Z westchnieniem schyliła się po swoją nocną, satynową koszulkę.
W takiej pozycji zastała ją Milicenta. Uśmiechnęła się drapieżnie, a w jej oczach zapłonęło pożądanie.
Bardzo cicho i ostrożnie podeszła do ładnej brunetki i klepnęła ją w pośladek.
Pansy przestraszona odskoczyła do tyłu i poślizgnęła się. Z wielkim hukiem upadła w sam środek okropnego bałaganu.
Spojrzała z wyrzutem na swoją koleżankę.
-Mogłabyś mnie więcej nie dotykać?- spytała panna Parkinson, wstając z podłogi i masując sobie swoje cztery obolałe litery.
-A czemu mam ciebie nie dotykać? Nie podoba Ci się?- Bulstrode uśmiechnęła się szeroko ukazując swoje białe ząbki. Pansy była rozdrażniona. Ona była wściekła.
Nie lubiła tej przerośniętej niedźwiedzicy.
-Bo nie każdy jest inny. I ja wole CHŁOPCÓW- ostatnie słowo zaakcentowała.
Milicenta wzruszyła ramionami i podeszła do swojego łóżka.
-No tak, zapomniałam. Ty Parkinson pieprzysz się tylko i wyłącznie z Malfoy’em- Pansy tego nie skomentowała.
Nie miała siły nic mówić. A może miała, ale nie chciała?
Wszyscy byli przeciwko niej- bez wyjątku.
Usiadła na łóżku i rozpłakała się jak małe dziecko. Musiała dać upust swoim emocjom i uczuciom.
Po raz pierwszy ktoś widział jej łzy. Nie hamowała ich. No bo po co?
Extra! Rozkleiłam się przy tej chorej, psychicznie lesbijce- zaśmiała się gorzko.

Bulstrode patrzyła na nią z niemym strachem. Po raz pierwszy widziała, by ta zadufana w sobie arystokratka płakała. Nie była dobra w pocieszaniu.
Nie wiedziała co ma powiedzieć. Praktycznie nie wiedziała nic.
-Nie rycz, Parkinson. Przecież to prawda- Pansy zaśmiała się po raz kolejny gorzko.
Podniosła załzawiony wzrok na drugą ślizgonkę.
-Prawda? Tak uważasz? Bo ja mam inne zdanie na ten temat. I nie płacze z tego powodu- powiedziała podnosząc się z łóżka. Wzięła nocną koszulkę i skierowała się do łazienki.
-Chodzi o Margarett?- Milicenta zapytała cichutko, bojąc się reakcji Pansy.
Dziewczyna nie spojrzała na nią. Zatrzasnęła tylko głośno drzwi.

Mrgarett... siostrzyczko- łzy popłynęły z jej ciemnych oczu.
Tak bardzo za nią tęskniła. Miała ochotę wykrzyczeć całemu światu jak jest jej źle, że nie chce tak żyć.
To wszystko zaczęło ją przerastać. Nie miała już nikogo, kto by ją zrozumiał.
Gdybyś żyła wszystko byłoby łatwiejsze
Tylko ona ją rozumiała. Tylko ona była jej podporą życiową. Tylko ona przeszła to, co czeka ją.
Kolejny wodospad łez trysnął z czarnych tęczówek dziewczyny. Ześlizgnęła się po ścianie.
Zakryła twarz w dłoniach.
Wspomnienia uderzyły w nią, jak Ford Anglia w Wierzbę Bijącą.


Obskurne pomieszczenie pozbawione okien i drzwi. Zakryte twarze śmierciożerców.
I ona, Margarett. Stała na środku i patrzyła zlęknionym wzrokiem po zebranych.
Wiedziała co ją czeka. Najgorsza była świadomość, że Pansy to zobaczy.
Zobaczy jej śmierć.
Głos, jak płynny lód przeszył jej ciało.
-Wiesz czemu tu jesteś, prawda? Twój mąż nie jest z ciebie zadowolony- cichy szmer przeszedł po pomieszczeniu. Wszyscy śmierciożercy zdjęli maski. Rozpoznała większą część zebranych.
Jej wzrok spoczął na ojcu, mężczyźnie, który ją spłodził.
-Tak, Panie- była spokojna. Wiedziała, że przy nim nie może okazywać emocji.
Nauczyła się tego przez te wszystkie lata.
-Więc zaczynamy. Teodorze, ty pierwszy- z kręgu wyszedł jej ojciec.
Uśmiechnął się ironicznie i wycelował w nią różdżkę. Jedno słowo zadało jej tyle bólu.
-Crucio- upadła na zimną podłogę wijąc się i krzycząc z bólu.
Ból szybko minął. Otarła krew z ust i spojrzała na swojego ojca z pogardą.
-Teraz ty Avery- kolejny mężczyzna wyszedł z kręgu. Jej mąż. Cholerny maż, który pozwolił ją zabić.
Podszedł do niej i uklęknął. Pogłaskał jej policzek i... wycelował w jej pierś różdżkę.
-Tormento- ból był taki sam jak poprzednio. Tylko teraz krew buchnęła jej z nosa i uszu.
Krzyknęła tylko raz.
-Koniec zabawy- wyrok. Koniec.
Spojrzała ostatni raz na siostrę.
-Nie wolno być złym. Zło nas zabije- to były jej ostatnie słowa skierowane do Pansy.
Potem tylko strumień zielonego światłą ugodził ją w pierś i wszystko znikło.
Zniknął ból.


Otarła twarz i ubrała na siebie satynową koszulkę. Złe wspomnienia z wakacji powróciły.
Znów czuła to samo co w tedy. Te niechciane uczucia powracały do niej za każdym razem, gdy wspomnienia powracały.
Żal, smutek, wściekłość, litość i rozczarowanie.
Za bezpłodność też się płaci- tak skwitował śmierć swojej córki jej ojciec.
Sam zadał dziewczynie ból. Nie zrobił nic by jej pomóc, albo ulżyć. Nic.
A ona chciała jej pomóc, nawet umrzeć za nią, ale była bezsilna. I to było najgorsze.
Drzwi łazienki wypadły z nawiasów, a w nich ustał nie kto inny, jak...

User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
WeEkEnD
post 06.04.2006 18:00
Post #5 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 103
Dołączył: 29.03.2006
Skąd: Taka dziura nad jeziorem Czos ;P




Ple ple ... Przeczytałem opo i sądze, że może być. Kilka błędów się znalazło, ale "błądzić rzecz ludzka" < wink2.gif >

QUOTE
Jego pocałunki powodowały, że dech piersi ustawał.

Nie lepiej byłoby napisać "Jego pocałunki zapierały dech w piersiach" ? smile.gif

Kilka błędów z tzw. odstępami, min.
QUOTE
za szlochała

Jak napisać takie coś powinien wiedzieć każdy smile.gif Ale to tylko nieliczne błędy, na interpunkcję nie miałem ochoty patrzec, bo mam za mało czasu. Ale teksty typu
QUOTE
Nie zareagował. Nadal całował jej delikatną skórę. Chciała go odepchnąć , ale przytrzymał jej ręce lewą dłonią. Prawą zaś zerwał z niej bluzkę.  Całował jej nagie piersi. Nie chciała tych pocałunków. Po prostu nie chciała. I tak brzydziła się sobą.

Ile tu tych zdań? Ojć nie chce mi się liczyć. Mogłaś po prostu zapisać to w kilku zdaniach złożonych, przynajmniej wg mnie, bo mogę też przyjąć, że masz taki styl pisania. Ale co tam, pisz dalej tongue.gif


--------------------
user posted image
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
em
post 06.04.2006 18:14
Post #6 

ultimate ginger


Grupa: czysta krew..
Postów: 4676
Dołączył: 21.12.2004
Skąd: *kṛ'k

Płeć: buka



Nie każdy może i nie każdy powinien pisać opowiadania.
Pomysł oryginalny, tu się mogę zgodzić. Szkoda, że się z nim bliżej nie zapoznałam, odrzucona przez błędy w pierwszej części.
Masz betę? Daj jej kopa w tyłek. Słaba z niej beta, skoro te wszystkie babole przepuszcza bez mrugnięcia okiem.


--------------------
all you knit is love!
każdy jest moderatorem swojego losu.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
wnenkowa
post 06.04.2006 20:49
Post #7 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 26
Dołączył: 13.11.2005




PODOBA MI SIĘ !
Mimo błędów, PODOBA MI SIĘ!
To jest coś nowego, coś innego od ciągle tych samych tematów.
Proszę, ładnie i szczerze proszę -pisz dalej.
Błędy da się poprawić. Nie przerywaj i pisz!

Pozdrawiam:)
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Lupek
post 06.04.2006 23:34
Post #8 

Forumowy Śmierciożerca


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 580
Dołączył: 08.07.2005

Płeć: Mężczyzna



Fick mi się podoba jeśli chodzi o fabułę, bo jestem wielkim zwolennikiem odejścia od szarej codziennej rzeczywistości (czyli w kółko ficki o Malfoyu i Hermionie). Rzeczywiście jak tu wspomniała emoticonka powinnaś załatwić sobie lepszą betę. Czyli fabuła ok, ale bardzo psują czytanie literówki. No cóż zobaczymy, ale jakoś mi się zdaje, że nic z tego poza dobrym wstępem fabularnym nie będzie (no może, że znikną te błędy wink2.gif)

A na koniec jedna z wielu literówek (ta jest z pierwszego rozdziału):
QUOTE
Lekcje były dla niej katorgą. Nie mogła się na niczym z kupić.


Pozdrawiam i życzę lepszej bety :>

Ten post był edytowany przez Lupek: 06.04.2006 23:35
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
dominisia888
post 12.04.2006 19:41
Post #9 

Ścigający


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 325
Dołączył: 30.10.2005
Skąd: Trójmiasto

Płeć: Kobieta



Treść ciekawa, oryginalny pomysł, ale te błędy. Unikaj zdań pojedynczych i jak juz większosć sugerowała poszukaj sobie lepszej bety.

Pozdrawiam i życzę weny.


--------------------
Czlonkini The Marauders fanklubu Huncwotow

"Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą..."
[ks. Jan Twardowski]
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Toskana
post 13.04.2006 23:40
Post #10 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 23
Dołączył: 22.03.2006
Skąd: Z podświadomości

Płeć: Kobieta



Pomysł naprawdę mi się podoba. Jest oryginalny i ciekawy, ale rany boskie błędów w cholerę!!!!
Anoraj... daj tekst komuś kto dobrze betuje.
Toskana


--------------------
,,Nikt nie może tracić z oczu tego, czego pragnie, nawet kiedy przychodzą chwile, gdy zdaje się, że świat i inni są silniejsi. Sekret tkwi w tym, by się nie poddać''
Paulo Coelho ,,Piąta Góra''
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
psychodeliczna
post 14.04.2006 10:09
Post #11 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 28
Dołączył: 20.05.2005
Skąd: Olsztyn




Świetna koncepcja w marnym opakowaniu. Niektóre błędy są wręcz, wybacz, żałosne. Co z tą betą? Może odrobinę dopomogła Ci w drugim rozdziale, odrobinę. Przyczepię się jeszcze do błędów z pierwszej części, bo wcześniej nie miałam okazji skomentować:
QUOTE
Z darzenie

Co jak co, ale takiego sformułowania wybaczyć nie mogę. Nie ma takiego czegoś jak "z darzenie". Owszem, zdarzenie, znam takie pojęcie, a co to "z darzenie"?
QUOTE
Pocałował jej szyje.

Miała dwie szyje?
QUOTE
nie mogła się z kupić.

Skupić, skupić!!!
QUOTE
nie uprzejmy

"Nie" z przymiotnikami piszemy łącznie.
Najgorsza jest u Ciebie ta tendencja do odzielania pierwszej litery słowa od dalszej jego części. To trochę razi, tym bardziej jeśli trafia się na niebanalną, dość ciekawą fabułę. Co do wielu krótkich zdań pojedynczych, to moim zdaniem w tym tekście jak najbardziej pasują. Zwracaj większą uwagę na byki, to moja rada na przyszłość.


--------------------
<get lost>
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Anoraj
post 15.04.2006 12:59
Post #12 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 9
Dołączył: 05.04.2006
Skąd: barczewo City




I o to kolejny parcik. Za korektę dziękuje Dominice:)
Miejmy nadzieje, że Dominika okaże się leprzą betą niż poprzednia. Ach! Zapomniałabym: od tego rozdziału zaczynają się erotyczne sceny :twisted:


ROZDIAŁ III
Chwila uniesienia

To za toksyczna miłość
bym mogła z nią wytrzymać
to miłość za toksyczna
bym mogła przy niej wytrwać

Siedzę zanurzona w oceanie wanny
zmywam z siebie Ciebie dotyk Twój poranny
zmywam pocałunki resztą silnej woli
powoli
[Kasia Klich „Toksyczna Miłość”]


Otwierał i zamykał oczy. Ręką przeczesywał swoje złote włosy. Wyglądał jak Anioł.
Upadły anioł.
Tak. Był przystojny i co z tego? Wygląd to nie wszystko, trzeba mieć piękną dusze, którą druga osoba pokocha. A on nie miał pięknego wnętrza.
Był okrutny. Taki człowiek nie zasługuje na miłość, na ciepłe uczucia.
Powinien umierać w męczarniach
Nie słuchała co mówiły do niej koleżanki, nie patrzyła na nie. Pansy była pogrążona we własnych myślach, własnych nadziejach, marzeniach, pragnieniach.
Chciała kochać i być kochana. Tylko czemu tak nie było? Dlaczego ona musi tak cierpieć?
Bo jestem Ślizgonką. A Ślizgoni nie zasłużyli na ciepłe uczucia. Nam nie wolno kochać.
Miała ochotę zaśmiać się gorzko.
- ...no i powiedział dwa słowa: Kocham Cię- Pansy spojrzała na Ashlee i prychnęła pogardliwie. Dziewczyny nie zwróciły na nią uwagi, były pogrążone w rozmowie o „cudnym i boskim Malfoyu”.
Brunetka zapatrzyła się w piękny obraz wiszący na przeciwległej ścianie, przedstawiający kobietę z dzieckiem, u której nóg spoczywał wąż.
Nagle poczuła na lewym ramieniu mocny uścisk, odwróciła się by krzyknąć na sprawcę bólu.
Jej wzrok zatrzymał się na jasnej, porcelanowej twarzy, na której widniał ironiczny uśmieszek. Nie wydobyła z siebie żadnego dźwięku., coś nie pozwało powiedzieć jej ani jednego słowa, a bojowe nastawienie poszło się kochać.
- W mojej sypialni o dwudziestej. Nie spóźnij się Pansy- dziewczyna skinęła tylko głową.
Blondyn nachylił się nad nią i pocałował w policzek. Nie wiedziała co ma począć. Odzyskała zdolność mówienia, gdy jego już nie było.
Niesamowite.
Dotknęła opuszkami palców swojego policzka. Westchnęła cichutko i spojrzała na zegar wiszący na tej samej ścianie co obraz.
Była osiemnasta, miała jeszcze dwie godziny do „rozmowy” z Draco.

***
- Zabini, zamknij się- Brunet spojrzał na przyjaciela z dziwną miną,
przeczesał palcami włosy i usiadł koło Malfoya na łóżku.
- Czyżby Pansy nie pozwoliła ci rozładować swojego napięcia seksualnego?
A może po prostu już nie możesz?- Draco patrzył na niego wzrokiem rozwścieczonego hipogryfa- mordercy. Blais umilkł na chwile, przybrał poważny wyraz twarzy.
- Mów co cię gryzie- Malfoy wzruszył ramionami i zapatrzył się pustym wzrokiem w baldachim.
- Jak myślisz czym udusić Pottera? Wstążką? Sznurówką? A może wężem?- brunet prychnął i wydął pogardliwie wargi.
-Wężem? Tym co masz w spodniach? Dobry pomysł- Blais ponownie zachichotał, a Malfoy junior wstał gwałtownie i rzucił lampką nocną w drzwi. Drugi Ślizgon o ciemnej karnacji zbladł i niepewnie spojrzał na drzwi, o które przed chwilą rozbiła się ciemnozielona lampka.
- O co ci do cholery, chodzi?- wkurzył się Zabini, wstał z łóżka stając twarzą w twarz ze swoim przyjacielem.
- O co mi chodzi? Ta dzi*ka nie pozwala mi się dotknąć! A mnie jasny szlag trafia. - Blondyn oddychał ciężko, ciskając błyskawicami.
- Aha, rozumiem. Nie, nie rozumiem.
- A co tu jest do rozumienia? Tylko tyle, że moje napięcie seksualne doprowadza mnie do szaleństwa, a jeśli dzisiaj mnie odepchnie to ją zgwałcę. I tyle!
Draco już nie mówił. On krzyczał. Miał już tego dosyć. Nie dość, że od dłuższego czasu nie spał z żadną dziewczyną to jeszcze Potter śmiał robić mu aluzje do tego, że jest prawiczkiem.
A to nieprawda! On jeszcze pokaże temu dupkowi, który z dnia na dzień robił się coraz bardziej arogancki i wtyka ten swój nochal w nie swojej sprawy.
- Draco nie przesadzaj. Możesz mieć każdą.- ciemnowłosy Ślizgon zirytował się, nie miał już siły do arystokraty. Wiecznie coś mu się nie podobało.
To było wkurzające. Przelotnie spojrzał na kumpla, wstał po raz drugi z wygodnego łóżka.
- Ja musze iść. Pogadamy kiedy indziej- i wyszedł.
Z frustrowany Dracon klapnął na łóżko i policzył do dziesięciu, mając nadzieję, że to go uspokoi.
Niestety chłopak miał pecha i wcale mu to nie pomogło.

DZIEŃ WCZEŚNIEJ.
Kiedy wycierała mokre od łez policzki drzwi do łazienki wypadły z zawiasów, a w nich stał nie kto inny, jak....Draco Malfoy.
Pansy spanikowała, próbowała ominąć wysokiego chłopaka. Na nic jednak to się zdało, blondyn złapał ją w talii i przyciągnął do siebie.
Zlustrował ją wzrokiem i zamruczał, jak nie najedzony tygrys. Brunetka przestraszyła się nie na żarty i próbowała wyrwać się z mocnego, męskiego uścisku.
Malfoy nie zważając na protesty pocałował ją.
Ten pocałunek dla dziewczyny był nieprzyjemny. Draco złączył ich usta brutalnie, co sprawiło jej ból. Jęknęła i próbowała się wyrwać.
Młody mężczyzna przytrzymał jej ręce i przycisnął do ściany.
Miał ochotę na sex. I to straszną ochotę. Oderwał się od dziewczyny na chwile. Jego dłoń powędrowała do piersi i brutalnie ją przygniotła. Pansy jęknęła ponownie, a raczej zawyła.
-Odwal się ode mnie! Zostaw!- jej krzyki nie mogły zostać zignorowane.
Milicenta podeszła do chłopaka i złapała go za blond czuprynę. Malfoy jęknął z bólu.
- Odpiep*yło ci?- warknął gdy „wyrośnięta niedźwiedzica” go puściła.
-Mi nie. Tobie tak- powiedziała cicho. Draco nic nie odpowiedział. Wyszedł. Jutro ta czarna dzi*ka mu za to zapłaci.

Milicenta podeszła do Pansy i próbowała ją przytulić. Jednak dziewczyna odepchnęła ją i wskoczyła do swojego łóżka, zasłaniając je zasłonami.
***
Drżącą dłonią zapukała do JEGO dormitorium. Przez kilka minut nikt nie otwierał i miała cichą nadzieje, że go nie ma, że zapomniał o ich spotkaniu.
Nadzieja matką głupich. Drzwi przed nią otworzyły się, a w progu stanął ON. Anioł ciemności. Człowiek, którego się obawiała.
Przepuścił ją w progu, a ona weszła z duszą na ramieniu. Czuła się jakby szła na ścięcie.
Przełknęła głośno ślinę odwracając się do chłopaka. Był boski.
Miał na sobie czarne sztruksy, a zielony podkoszulek uwydatniał jego mięśnie. Wyglądał bardzo pociągająco.
Na jego widok serce zabiło jej szybciej. Nie wiedziała czy ze strachu, czy może z zupełnie innego powodu.
Ratunku!
Histeryczka.– cichy głosik odezwał się w jej głowie. Potrząsnęła szybko bujną grzywą.
Miała ochotę uciec z tego miejsca. Jak najdalej stąd, byle daleko od niego.
- Jednak przyszłaś. Już myślałem, że dostałaś cykora- przy tych słowach uśmiechnął się szelmowsko i zarazem uwodzicielsko. Jego głodne oczy błądziły po jej szczupłym ciele.
- Nie dostałam. Ja to nie TY- ostatnie słowo wypowiedziała z drwiną. Na jej ustach pojawił się wredny smirk. Draco pobladł na te słowa. Nienawidził gdy stawała się taka pewna siebie.
Podszedł do niej powoli, a jej z każdym jego krokiem robiło się słabo. Skuliła się w sobie i przeklinała na czym świat stoi.
-Uważasz mnie za cykora?- jego szept był niemalże łagodny, ale błyski w jego oczach zdradzały, że jest wściekły.
- Ja? No co ty. Nigdy w życiu- kłamała jak najęta. Inaczej nie mogła, on by ją zabił albo skatował. Był nieobliczalny, wolała być pokorna tym bardziej, że od kilku dni nie zaspokoiła go. Nawet oralnie.
Dotknął jej policzka. Pod wpływem tej pieszczoty zamknęła oczy. Pragnęła by ciągle ją tak dotykał, by był taki czuły. Odsunął dłoń od jej twarzy i wymierzył jej policzek.
Zachwiała się i upadła na miękki dywan. W oczach zebrały się jej łzy bólu i upokorzenia.
Podszedł do niej, ukucnął i zaczął rozpinać guziki jej bluzki. Nie protestowała. Wiedziała, że ten policzek to tylko ostrzeżenie.
Merlinie dopomóż
Odpiął ostatni guzik i nie bawiąc się zerwał z niej bluzkę. Pisnęła cichutko.
Bała się i to cholernie.
Nie będę klęła...
Zdjął jej biały stanik i pogładził nagie piersi. Jej ciało od razu odezwało się na tą pieszczotę. Przeszedł ją dreszcz podniecenia, a sutki stwardniały.
...będę uprzejma dla Ślizgonów...
Pochylił się nad nią i polizał zagłębienie szyi, Pansy zamruczała cichutko.
Językiem zszedł niżej, bawił się jej pępkiem, zataczał wokół niego małe kółeczka.
Jęki dziewczyny stały się głośniejsze. Starała się stłumić swoje reakcje na pieszczoty blondyna, ale nic jej to nie dało.
...dobrze, będę uprzejma dla Puchonów i Krukonów...
Prawą rękę wsadził pod jej spódniczkę, gładził wewnętrzną stronę ud, Ślizgonka jęknęła głośno, wbijając paznokcie w barki Dracona.
Pieścił palcami jej pachwinę, a językiem brzuch co dawało znakomite efekty. Pansy zaczęła wić się pod nim i jęczeć z rozkoszy, jaką jej dawał.
...No dobra, będę miła dla Gryfonów...
Zsunął z niej spódnice. Dotknął opuszkami palców jej kobiecości i z satysfakcją stwierdził, że jest wilgotna. Jednym szarpnięciem pozbawił ją majtek.
Przestał na chwile obdarzać dziewczynę pocałunkami i sam się rozebrał. Kiedy jego ciuchy leżały już w odległym kącie znów rozpoczął słodkie tortury.
Jego usta pieściły jedwabistą skórę ud, zataczał na nich małe kółeczka. Na przemian gryzł i lizał jej uda, a jego dłonie bawiły się małymi, jędrnymi piersiami.
Pansy krzyczała z rozkoszy błagając go o więcej i więcej. Ciało dziewczyny przechodziły przyjemne dreszcze.
...niech tylko nie przestaje!
Draco nie miał zamiaru przestać. Coraz bardziej podobały mu się reakcje Pansy.
Kochali się ze sobą dużo razy, ale ten był inny. Lepszy, czulszy i delikatniejszy. Pozwalał im zrzucić na chwilę maski życia. Pokazać prawdziwe twarze.
Jego język zagłębił się w niej smakując esencji kobiety. Pansy krzyknęła i uniosła biodra do góry pozwalając tym zagłębić się Malfoyowi jeszcze bardziej.
Jej ciało przeszyła fala rozkoszy, a z jej ciemnych oczu poleciały łzy. Po raz pierwszy przeżyła tak wspaniały orgazm. Była zmęczona i chciała odpocząć lecz to nie było jej dane.
Draco był bardzo mocno pobudzony, a reakcje dziewczyny podniecały go coraz bardziej.
Wszedł w nią jednym silnym pchnięciem. Pansy krzyknęła z rozkoszy i zanurzyła palce w jego włosach. Poruszał się w niej szybko i gwałtownie, ale nie brutalnie.
Jęczał w raz z nią. Kiedy poczuł, że za chwile dojdzie do szczytu rozkoszy, pocałował swoją kochankę. Pansy oddała mu pocałunek i przyciągnęła go do siebie.
Jego orgazm był tak silny, że Pansy aż krzyknęła czując jak jego nasienie tryska w jej wnętrzu. Młody mężczyzna opadł na nią, ale po chwili położył się koło niej na dywanie i przygarnął ją do siebie.
Leżeli w uścisku przez kilka minut, poczym Draco odsunął ją od siebie i wstał.
Założył spodnie i powiedział chłodnym tonem.
-Spadaj Parkinson. Jutro o tej samej porze.
Brunetka wstała powoli i zarzuciła na siebie bluzkę i ubrała spódnice. Ze łzami w oczach wyszła z jego sypialni.
Czuła się jak zużyta zabawka, jak śmieć. On uważał ją za dziwkę, którą możesz piep*yć ile chcesz. I to ją bolało. Słone łzy potoczyły się po jej zaróżowionej twarzy.
To była tylko chwila uniesienia, rozkoszy i nic więcej. Zawsze w jego oczach będzie nic niewartym śmieciem.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
wnenkowa
post 15.04.2006 21:07
Post #13 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 26
Dołączył: 13.11.2005




Wiesz co ja myślę? Nie? To powiem Ci...
Wreszce ale to wreszcie ktoś pokazał Ludzką stronę ślizgonów.
CHWAŁA CI ZA TO!
To, że sie mi podoba, mówić już chyba nie muszę biggrin.gif
Pozdrawiam
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Toskana
post 15.04.2006 22:06
Post #14 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 23
Dołączył: 22.03.2006
Skąd: Z podświadomości

Płeć: Kobieta



Nioooo .... błędów o wiele mniej, beta się spisała choć do paru rzeczy można by się doczepić. Ale nie będe się czepiać. Jak wcześniej pisałam opowiadanie i pomysł bardzo mi się podobają. Aż miło czytać o Pansy, która ma ludzie uczucia, rozum i nie jest taka jak postrzegają ją inni.
Pozdrawiam Toskana
Dla Ciebie nutella.gif


--------------------
,,Nikt nie może tracić z oczu tego, czego pragnie, nawet kiedy przychodzą chwile, gdy zdaje się, że świat i inni są silniejsi. Sekret tkwi w tym, by się nie poddać''
Paulo Coelho ,,Piąta Góra''
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
dominisia888
post 15.04.2006 23:14
Post #15 

Ścigający


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 325
Dołączył: 30.10.2005
Skąd: Trójmiasto

Płeć: Kobieta



Przyznaję się bez bicia pare błędów przeoczyłam, ale obiecuję, że się poprawię wink2.gif


--------------------
Czlonkini The Marauders fanklubu Huncwotow

"Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą..."
[ks. Jan Twardowski]
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Toskana
post 15.04.2006 23:53
Post #16 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 23
Dołączył: 22.03.2006
Skąd: Z podświadomości

Płeć: Kobieta



I tak masz dużego plusa za ,, kawał dobrej roboty'' smile.gifsmile.gif
Dla Ciebie landrynki.gif


--------------------
,,Nikt nie może tracić z oczu tego, czego pragnie, nawet kiedy przychodzą chwile, gdy zdaje się, że świat i inni są silniejsi. Sekret tkwi w tym, by się nie poddać''
Paulo Coelho ,,Piąta Góra''
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Tasha13
post 16.04.2006 09:59
Post #17 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 30
Dołączył: 25.08.2005
Skąd: Z Otchłani Ciemności

Płeć: Kobieta



Musze przyznać, że nie ciekawią mnie paringi tego typu :>
Ale o dziwo zaciekawił mnie ten fick. Pisz dalej opowiadanko jest śliczne :>
Hm.. Mam jedno pytanie :> To Pansy będzie z Draco czy z Potterem?:>
Mam tylko jedno zastrzeżenie i wydaje mi się, że tu jest błąd..
QUOTE
Czuła się jak zużyta zabawka, jak śmieć. On uważał ją za dziwkę, którą możesz piep*yć ile chcesz.

Tu nie powinno być w drugiej osobie :>
Raczej powinno być tak..
On uważał ją za dziwkę, którą może piep*yć ile chce...
Rozumiesz?
Z niecierpliwością czekam na następnego parta
Pozdrawiam i Życzę weny :>

Ten post był edytowany przez Tasha13: 16.04.2006 10:00
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Kara
post 18.04.2006 18:18
Post #18 

Absolwent Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 666
Dołączył: 12.11.2005
Skąd: 3miasto

Płeć: Kobieta



SUPER!!! Jeszcze nigdy nie czytałam ficka z perspektywy Pansy i to w takim wydaniu... Ludzie już wytkneli Ci strasznie rażące błędy więc nie będę sie powtarzac ale to...

QUOTE
uśmiechnęła się wywyższająco.


Chyba z wyższością??

Kara


--------------------
Luke I'm your father!!!
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
WeEkEnD
post 18.04.2006 19:32
Post #19 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 103
Dołączył: 29.03.2006
Skąd: Taka dziura nad jeziorem Czos ;P




Nie no muszę Cię pochwalić ;] W ostatnim komentarzu przeoczyłem fakt, ze wreszcie ktoś oderwał się od świętej trójcy i świętego parringu HG/DM ;]

Nie to żebym się czepiał ale:
QUOTE
- W mojej sypialni o dwudziestej. Nie spóźnij się Pansy- dziewczyna skinęła tylko głową

Tutaj miałem zamiar wytknąć tylko jeden <jakby to powiedzieć> estetyczny <?> błąd, ale znalazłem i brak przecinka (więcej interpunkcji nie chce mi się szukać, a z resztą- nie jest ona moją mocną stroną). To wygląda jakby mówiła Pansy. Lepiej wyglądałoby to w ten sposób:

- W mojej sypialni o dwudziestej. Nie spóźnij się, Pansy.
Dziewczyna skinęła tylko głową.

Teraz widac, ze nie mówi tego ślizgonka ;]
QUOTE
Z frustrowany

A czy tu nie powinno być "sfrustrowany"?
QUOTE
zasłaniając je zasłonami

Masło maślane. Nie lepiej byłoby : Zakrywając je zasłonami? Zasłaniając je kotarami?

Więcej błędów nie zauważyłem, nie licząc kilku interpunkcyjnych. W porównaniu z ostatnim partem jest naprawde dobrze ;]

Pozdro






--------------------
user posted image
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Tara***
post 18.04.2006 22:46
Post #20 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 11
Dołączył: 02.04.2006
Skąd: Kraków

Płeć: Kobieta



No, nie. Super opowiadanie. Właśnie o takie coś mi chodziło. Pansy w końcu nie jest cukierkowatą idiotką. Nie wiem czemu, ale bardzo lubię jej postać. Szkoda, że tak mało o niej ficków. Ale wracając, to czekam na dalszą część. Mam jeszcze jedno pytanie: czy jest to twoje własne opowiadanie czy tłumaczenie?
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Anoraj
post 19.04.2006 15:27
Post #21 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 9
Dołączył: 05.04.2006
Skąd: barczewo City




Opowiadania jest moje. Nie tłumacze jego tylko sama je pisze. Nie jest najwyższych lotów, ale się staram.
Może kiedyś wymyśle coś lepszego a narazie "trenuje" swój styl.
Co do kolejnego rozdziału to jest napisany, ale teraz ma go Dominika.
Z pretensjami do niej:P
Ja robie takie byki, że trzeba się troche namęczyć nad korektą.
czekolada.gif to na zachęte dla mojej cudownej bety, Dominiki wink2.gif
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Neffi
post 19.04.2006 16:43
Post #22 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 16
Dołączył: 11.03.2006




opowiadanko mi sie podoba , nie powiem złego słowa(przynajmniej narazie;p ) , mam pytanie: czy to bedzie parin PP/DM? osobiście uważam, że Pansy bardziej pasowałaby w tym opowiadaniu do Harry'ego. ;D


--------------------
ignore wrong emotions.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Anoraj
post 19.04.2006 21:33
Post #23 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 9
Dołączył: 05.04.2006
Skąd: barczewo City




Co do tego czy to jest paring PP/DM. Niewiem czy można to tak nazwać.
Przeczytajcie sobie jescze raz prorok i przemyślcie sam początek:D
I jeśli ktoś liczy na szczęsliwe zakończenie, to się przeliczył. tongue.gif
Dobra więcej nie mówie, bo sami sobie przeczytacie w kolejnych parcikach.
I nie wiem kiedy będzie następny rozdział, bo znów szkołą i sami rozumiecie.
Nauka cry.gif Już mi jest niedobrze. Ijescze krótka dedykacja:
Dla Poici (Dalijki) za to, że jesteś przymnie teraz gdy tego potrzebóje. Teraz gdy ON okazał się cholernym dupkiem i tchórzem. To dla ciebie.


ROZDZIAŁ IV
when there's no other way


Każdy z nas powinien dotrzeć tam
by zrozumieć, że w tej walce sensu brak
może to odbierze nam naszą głupią manię wielkości
i zamiast tylko gadać zaczniemy kochać
[Ich Troje- „Keine Grenzen“]


Patrzyła na niego wyczekując tych dwóch słów, ale on nie potrafił się odezwać.
Nie umiał tego powiedzieć, nie był pewny czym tak naprawdę jest miłość.
Jego myśli krążyły wokół czekoladowych oczu i miękkim kobiecym głosie wypowiadającym „kocham Cię”. Te słowa wbiły go w sofę, sparaliżowały całe ciało. Przestał głaskać jej rudą czuprynkę, a ona patrzyła mu w oczy z tak wielką nadzieją, że nie potrafił wydusić z siebie ani jednego słowa.
Nie chciał rzucać ich na wiatr.
- Harry, powiedz coś!- Jej szept przerwał panującą ciszę, chłopak odzyskał zdolność mówienia i pogłaskał jej jedwabiste włosy.
- Kocham cię...oczywiście, że cię kocham.- Ucałował jasne czoło dziewczyny, a ona położyła głowę na jego kolanach. Mruczała cichutko jak rozleniwiona kotka ciesząca się bliskością ukochanego, a on czuł się dziwnie. Nie wiedział czy zrobił dobrze mówiąc jej tak ważne słowa, nie był pewny swych uczuć, ale nie potrafił jej zranić mówiąc, że nie wie. Jej czekoladowe oczy patrzyły na niego z tak wielką miłością i oddaniem, nie umiał postąpić inaczej. Tylko, że jego słowa zostały wypowiedziane melancholijnie, a ona to usłyszała, ale wolała udawać, że powiedział to z takim samym entuzjazmem i zapałem jak ona. Naiwnie wierzyła, że Chłopiec-Który-Przeżył kocha ją tak samo jak ona jego. Ginny za bardzo go kochała by mu nie ufać.
***
Nie poszła do niego, nie pójdzie już nigdy. Nie pozwoli mu na takie traktowanie.
Nie miał żadnego prawa do niej. Nie była jego własnością, z którą mógł robić co mu się żywnie podoba. Ona była wolnym człowiekiem.
A jeśli do kogoś należała to na pewno nie do tej zapyziałej tchórzofretki.
Otworzyła „eliksiry zaawansowane” na stronie 759 i zaczęła przygotowywać potrzebne składniki do wywaru, kiedy wszystko miała przygotowane, zaczęła rozgniatać róg jednorożca, dopóki nie uzyskał konsystencji proszku. Przygotowany róg wsypała do kociołka i odliczyła trzy krople jadu czarnej wdowy, do ręki wzięła tasak i zaczęła siekać ogon smoka czerwonego wyobrażając sobie, że to kończyna Malfoy’a. Dziwiła się sobie, że sprawia jej to tak ogromną satysfakcje. Na ustach Pansy pojawił się jadowity uśmiech.
Pokroiła ogon na równe części i wrzuciła do bulgoczącego kociołka.
Kiedyś cię tak potraktuje. Ciekawe czy będziesz błagał o litość.
. - W jej głowie zaczęły rodzić się chore myśli, które bardzo szybko odsunęła od siebie, kiedyś do nich wróci, a wtedy blond włosy arystokrata będzie błagał ją o litość.
Zamieszała pięć razy chochlą w przeciwnym kierunku do ruchu wskazówek zegara. Eliksir zabulgotał, zmienił kolor z wściekle różowego na wściekle żółty, a nad kociołkiem uniosła się złotawo- srebrna mgiełka, eliksir udał się.
-Panna Parkinson właśnie zarobiła dwadzieścia punktów dla Slytherinu, a reszta niech zobaczy jak powinno wyglądać Antidotum na każdą Truciznę.- W tym samym czasie zadzwonił dzwonek, uczniowie zaczęli podchodzić do biurka Mistrza Eliksirów by zostawić na nim swoje antidota. Kiedy wkładała wielkie tomisko do torby usłyszała brzęk rozbijającego się szkła. Podniosłą głowę i spojrzała na Granger, która stała i patrzyła z wściekłością na Dracona.
-Ups. Przykro mi szlamo. - Jadowity syk rozszedł się po lochach, a Ślizgoni ryknęli śmiechem jak jeden mąż.
Dziewczyna z burzą loków na głowie wybiegła z klasy ze łzami w oczach, a jej dwaj narzeczeni wylecieli za nią.
Pansy poprawiła swoją grzywkę i uśmiechnęła się kpiąco.
Dobrze tak tej szlamowatej dziwce.
***
Po zajściu na eliksirach Draco miał wyśmienity humor i nic, ani nikt nie mógł mu go zepsuć.
Pokazał tej szlamowatej Gryffonce gdzie jej miejsce.
Najgorsze było to, że pociągała go fizycznie, jej zaokrąglone tam gdzie trzeba ciało. Czasem zastanawiał się jak zaciągnąć ją do łóżka, bo w jego mniemaniu do niczego innego się nie nadawała.
Uśmiechnął się sam do siebie i za cel postawił sobie przelecenie Grangerówny.
Wszedł krętymi schodami do swojego dormitorium i klapnął na łóżko.
Nie chciało mu się iść na resztę lekcji, więc postanowił się przespać. Przynajmniej będzie wypoczęty i będzie miał siły by pomęczyć Pansy. Nadal był na nią wściekły, że nie przyszła do niego na drugi dzień.
***
Jego zielone oczy błądziły po jej zgrabnym, zaokrąglonym ciele. Pociągała go i to bardzo.
Nie powinien nawet na nią spojrzeć, ale nie potrafił oderwać od niej wzroku. Była zbyt pociągająca i intrygująca. Może nie była pięknością, jej twarz nadal przypominała mopsa, ale długie czarne włosy i prosta grzywka opadająca delikatnie na oczy oraz wpięty w nie zielony kwiatuszek- spineczka, dodawały jej uroku. Ach te kształty. Małe, jędrne, okrągłe piersi schowane pod zielonym topem i wypięte pośladki odziane w czarne sztruksowe biodrówki.
I jak on miał spuścić z niej wzrok. No jak? Był tylko spragnionym seksu samcem.
Miał dziewczynę i to jeszcze jaką. Śliczną, zgrabną i powabną, ale to właśnie ta cholernie wredna Ślizgonka go pociągała. Ginny nie była aż tak pociągająca jak ona.
Ciekawe czy jest dobra w łóżku...
Kosmate myśli zagościły w jego głowie. Przestał słuchać profesorki od transmutacji i zatopił się w marzeniach co by było gdyby....
..a jej pocałunki są zachłanne czy delikatne...
Jaką on miał ochotę podejść do niej i zerwać z niej te ciuchy, by móc całować i pieścić jej ciało, skórę. Rozpalić ją do granic wytrzymałości.
...przestań! Co by na to Ginny powiedziała? Zabiłaby mnie!
Odsunął od siebie widok nagiej Pansy i spróbował skupić się na lekcji co mu zbytnio nie wychodziło.

- Gdzie jest Pan Malfoy?- Czarnowłosa Ślizgonka podniosła nieprzytomny wzrok na profesorkę.
- Nie wiem- powiedziała półprzytomnym głosem. Ziewnęła szeroko pokazując swoje migdałki wszystkim dookoła.
Opiekunka domu lwa spojrzała na nią z niesmakiem i zimnym głosem kazała jej znaleźć Malfoy’a.
Pansy tylko jęknęła. Dobrze wiedziała gdzie jest ta tchórzofretka. Oczywiście siedział w swoim dormitorium, bo jakby inaczej?
W duchu modliła się, żeby tam go nie było. Nie chciała go widzieć, a co dopiero z nim rozmawiać.
***
Nawet nie znasz mnie a oceniać chcesz
Jak to jest
Nie rozumiesz, że to sprawia ból
A to przecież tylko kilka słów
Nie obchodzi Cię, to że ranisz mnie
Jak to jest
Pozwól mi być tym kim chce
[Gosia Andrzejewicz- „Pozwól żyć”]


Cicho zapukała. Nikt się nie odezwał. Zapukała jeszcze raz, tym razem głośniej. Zero reakcji. Z irytacją otworzyła mahoniowe drzwi i weszła do środka.
Rozejrzała się po pokoju w odcieniach zieleni i srebra. Wszystko było idealnie poukładane, na podłodze nie walały się śmieci. W pomieszczeniu panowała nieskazitelna czystość.
Jej wzrok zatrzymał się na dużym łożu z satynowo-zieloną pościelą, na której smacznie spał
On. Draco Malfoy wyglądał tak niewinnie i słodko, tak pociągająco z rozchylonymi delikatnie wargami. I dopiero teraz zrozumiała co naprawdę do niego czuje.
Kochała go i nienawidziła zarazem. Podeszła do łóżka i usiadła na skraju.
Wszystko było takie skomplikowane, takie niesprawiedliwe i trudne do zrozumienia.
Czy każdy przeżywa to co ona? Z pewnością nie. Bo ona była jedną z nielicznych, które obdarzyły człowieka dwoma tak skrajnymi uczuciami. I to było tak piękne, ale też cholernie bolesne.
Drżącą dłonią odgarnęła kilka kosmyków z czoła. Pochyliła się nad nim i musnęła jego rozchylone, malinowe wargi. W jej mniemaniu pocałunek miał być krótki, ale taki nie był. Przyciągnął ją do siebie i pogłębił pocałunek, a ona posłusznie rozchyliła usta , pozwalając tym wtargnąć szorstkiemu językowi do środka. Jęknęła cicho gdy ssał delikatnie jej dolną wargę, a jego ręce zacisnęły się na pośladkach.
W tej chwili nic się nie liczyło. Nawet to, że kiedy oderwą się od siebie znów ją poniży, po raz kolejny zrani.
Zatopiła się całkowicie w pocałunku, pozwalając słonym łzom toczyć się po policzkach.
Oderwali się od siebie z cichym mlaśnięciem. Nie patrzyła na niego, odsunęła się i podeszła do drzwi. Wzięła głęboki wdech i odwróciła się w jego stronę. Spojrzała nieśmiało w jego oczy i zobaczyła w nich tylko i wyłącznie pogardę. Poczuła jak jej serce rozsypuje się na tryliony malutkich kawałeczków.
Przywołała na twarz jak najbardziej kpiący uśmiech.
-MacGonagal kazała cię przyprowadzić.- Jej noga była już za progiem gdy usłyszała zimny głos chłopaka.
-Jesteś zwykłą dziwką, niczym więcej. – Słone łzy płynęły jej z oczu, jak krople deszczu po szybach. Te słowa zabolały ją jak jeszcze nigdy. Nie zagojone rany znów zaczęły krwawić.
Głupie słowa bolą bardziej niż czyny, zostawiając wieczne skazy na duszy. Nie pozbędziesz się ich dopóki osoba, która ci wyrządziła krzywdę będzie żyć.
***
Niszczyć łatwo trudniej wszystko znieść
Gorzkie chwile dają jednak sens
Dzięki tobie już wiem, nie pokona mnie, Twoje zło
Teraz kiedy siłę w sobie mam
Teraz kiedy los mi tworzę ja
Już Wyrzucam gniew i oddalam lęk..
Wierzę że.. Nadszedł czas by mówić nie
[Gosia Andrzejewicz- „Pozwól żyć”]


Zimna woda spływa po jej nagim ciele, które drżało z zimna i z płaczu.
Widok mąciły łzy, wszystko było bez sensu. Wystarczyło tylko przeciąć żyletką żyły i było by po wszystkim.
Przestała by czuć, cierpieć. Nikt by już jej nie ranił. I co najważniejsze spotkała by Margarett.
Jej siostrzyczkę. Przyłożyła ostre narzędzie do nadgarstka. Żyletka dotknęła delikatnej skóry i gdy już miała przeciąć sobie żyły przypomniały jej się słowa siostry. Była jeszcze wtedy młoda i głupia, zaślepiona ideami swojego ojca i Czarnego Pana. Margarett poznała już co to ból i prawdziwe życie.

Nie daj zwieść się cierpieniu. Przeciwstaw się złu i zwycięż.

Kilka lat temu wyśmiała ją. Wtedy nie wiedziała co to zło i cierpienie, teraz znała je aż za dobrze. Upuściła potencjalne narzędzie zbrodni i skuliła się.
Jak ona teraz potrzebowała rad siostry, jak bardzo pragnęła by ona tu była, przy niej.
Ale to nie możliwe.
"Przeciwstaw się złu..."postaram się Margarett.
Otarła twarz i zakręciła wodę. Zwycięży nie dla siebie lecz dla siostry, będzie silna dla niej.





User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Tasha13
post 20.04.2006 06:10
Post #24 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 30
Dołączył: 25.08.2005
Skąd: Z Otchłani Ciemności

Płeć: Kobieta



Wow.. Tym razem nie mam żadnych zastrzeżeń.
Cudnie, jak już mówiłam ten fick jest ciekawy, a nawet bardzo ciekawy:>
Dlatego go czytam:D
Czekam na następną część, ale nie popędzam:>
Byleby był taki dobry jak poprzednie rozdziały:P
Ok. Kończę, bo do szkoły czas...
Pozdrawiam i weny życzę:>


Ten post był edytowany przez Tasha13: 20.04.2006 06:12
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Neffi
post 20.04.2006 20:45
Post #25 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 16
Dołączył: 11.03.2006




ładnie, ale smutno. Szkoda, że planujesz także smutne zakończenie, nawet gdyby całe opowiadanie miało być smutne, to lepiej żeby konczyło się dobrze.Czyzby Pansy z nienawiści chciała zabic Draca?;> Pomysl jeszcze nad zakończeniem wink2.gif oczywiście to twoje opowiadanie i ty decydujesz. Pozdrawiam. smile.gif


--------------------
ignore wrong emotions.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

3 Strony  1 2 3 >
Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 01.05.2024 00:29