Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Mój Przyjaciel Zabini

MathildaBoom
post 23.08.2012 18:44
Post #1 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 46
Dołączył: 22.08.2012

Płeć: arbuz




Pierwszy raz publikuję jakiekolwiek opowiadanie dlatego sama do końca nie jestem przekonana czy to dobry pomysł.
Może jak komukolwiek przypadnie do gustu to i będę miała odwagę w rzucić dalsze części. Otwarta jestem na wszelką krytykę i opinie.

Mój przyjaciel Zabini
Dont you ever, dont you ever
Stop being dandy, showing me youre handsome
Dont you ever, dont you ever
Stop being dandy, showing me youre handsome

Prince charming
Prince charming
Ridicule is nothing to be scared of
Dont you ever, dont you ever
Stop being dandy, showing me youre handsome



ROZDZIAŁ PIERWSZY
Pułapka

cz1

- Słuchaj Zabini – warknęła Hermiona czując, że jest na skraju załamania psychiczno nerwowego i zaraz po prostu wybuchnie płaczem z bezradności. – Proszę cię tylko o jedno, rusz swoim rzekomym mózgiem i wymyśl coś żeby nas stąd wydostać. Bo już dłużej tak nie wytrzymam. Wszystko mnie boli – cicho jęknęła czując lekkie mrowienie w dłoniach.

Z twarzy Blaise nie znikał szyderczy uśmieszek co jeszcze bardziej irytowało młodą Gryfonkę. W przeciwieństwie do niej, bawiła go ta cała sytuacja w jakiej się znajdował. W końcu nie na co dzień ma okazje być sam na sam z tak "przeuroczą" lwicą. Oj nie na co dzień.

- O ile pamiętam Granger, to TY jesteś największym mózgiem całego Hogwartu, więc możesz się wykazać w praktyce. – odrzekł spokojnie Ślizgon najwyraźniej zadowolony z poirytowanej dziewczyny - I zrób coś z tą czupryną bo dłużej nie wytrzymam tego łaskotania - wycedził zdmuchując kasztanowe włosy z policzek. Nic z tego. Puszyste kłaczki bezwładnie opadały na jego zakrzywioną twarzyczkę powodując te same mrowienie co przed chwilą. Hermiona prychnęła z niesmakiem i pogardą na te słowa, po czym odezwała się z wyższością robiąc minę wszystko wiedzącej panny ( w końcu nią była).

- A to ciekawe Zabini, wyobraź sobie, że w książkach nie pisali nic na temat „ utknięcia w tajemniczym ciasnym schowku bez drzwi czy czegokolwiek z OGREM". – warknęła rzucając mu spojrzenie psa mordercy po czym zaczęła kontynuować dalej już z większym spokojem i opanowaniem- Podejrzewam, że to pomieszczenie zostało stworzone za czasów Fred i Georga. Tylko oni mogli wpaść na taką głupotę jak ta.
Hermiona znowu się zarumieniła kiedy Blaise świdrował ją swoim twardym spojrzeniem. Jeszcze nigdy nie znajdowała się w tak beznadziejnej i zawstydzającej sytuacji jak ta. Bo siedzenie okrakiem na Blaise to była zawstydzająca sytuacja, przynajmniej dla niej. Zabini nie wyglądał na specjalnie pokrzywdzonego tym faktem. Mało tego chłopak mimo wszelkich uprzedzeń (o jakich nie raz było mu dane słyszeć) czuł sympatię do młodej Gryfonki.
- Nie świruj Granger, mogło być gorzej. - rozbawiony Ślizgon posłał jeden ze swoich "morderczo rozbrajających uśmiechów" po czym delektował się widokiem coraz bardziej zawstydzonej dziewczyny.
- Mógłbyś rozwinąć myśl? - warknęła znacząco podnosząc jedną z brwi.
- Pomyśl – zaczął dobitnym głosem i cicho odchrząknął – Gdyby na moim miejscu był na przykład Malfoy.
Hermiona na to nazwisko momentalnie wybałuszyła oczy i skrzywiła usta w lekki grymas czując mimo wszystko nieprzyjemne fale strachu.
- Sama widzisz, najpierw wydrapalibyście sobie oczy, a później to przebiegłe smoczysko odebrało by Ci niewinność i porzuciło, a ty byś została z urazem psychicznym do końca życia.
Hermiona zrobiła zażenowaną minę wzdrygając się na samą myśl o możliwości zaistnienia takiej sytuacji. Na beret Merlina to było zbyt...zbyt sadystyczne żeby w ogóle to pojąć.
- Chyba sam nie wierzysz w to co mówisz Zabini. Między mną a tym obślizgłym osobnikiem płci męskiej do niczego nigdy nie doszło i nie dojdzie. Bez względu w jakiej sytuacji byśmy się znajdowali. Wolałbym pocałować Snape’a niż tego zadufanego w sobie pacana. - wyrecytowała starając się zachować pełną powagę w głosie, niestety była już tak wyprowadzona z równowagi, że stawało się to coraz trudniejsze.

Blaise wybuchnął śmiechem pokazując swoje lśniące i ostre ząbki.
- Draco nie jest taki zły jak się go dobrze pozna – odezwał się po chwili.
- Oj tak tak, nie wątpię – stwierdziła mało przekonana Gryfonka posyłając mu spojrzenie z serii „nie ma głupich i naiwnych, chyba że ty”
- Ale to szczera prawda. Owszem jest zadufanym w sobie egoistą i cynikiem, uważa siebie za pana świata, wszędzie widzie podteksty erotyczne i ma obsesje na punkcie Pottera ale...– Hermiona przytakiwała mu energicznie głową lekko zdziwiona, że to właśnie Blaise Zabini, rzekomy przyjaciel blondyna , dostrzega jaki jest naprawdę Draco Malfoy. Krótko mówiąc: IDIOTĄ!
- Ale potrafi być też czułym, delikatnym, zabawnym facetem... Hermiono - zaakcentował jej imię w charakterystyczne miękki sposób wykrzywiając usta w sarkastycznym uśmiechu.
- Wiesz jakoś nigdy nie zauważyłam żeby Malfoy był kiedykolwiek czuły czy delikatny – stwierdziła rzeczowno dziewczyna – chyba, że z tobą w łóżku Zabini.
Cóż... może i nie chciała być taka nieprzyjemna, ale trudno, w końcu zawsze miała dość cięty język ( a szczególnie dla Ślizgonów).
Zanim lekko zaszokowany, ale nie urażony Blaise skomentował tą jakże trochę ale tylko trochę ( w jego mniemaniu) absurdalną wypowiedź, Hermiona zaczęła mowić dalej.
- Nieważne, skończmy temat Malfoy’a. – znowu wykrzywiła usta wymawiając to nazwisko. To już chyba weszło jej w nawyk. - Ale rzeczywiście masz racje, mogło być gorzej.

Kolejne kilka minut przeleżeli w ciszy. Na Gobliny! Czemu ona Hermiona Granger, wybitna uczennica Hogwartu ma znosić "coś" takiego jak Blaise Zabini? Czy to dzieje się naprawdę? Bo niestety ONA nie była przyszykowana na taką irytującą i żenującą sytuację w jakiej właśnie uczestniczy. A niech to na beret Merlina!
Niestety ( a może stety) Blaise przerwał panujące napięcie :
- Z drugiej strony gdyby to był Potter…
- Znowu zaczynasz? – przerwała mu poirytowanym głosem.
- Daj mi skończyć – oburzył się Zabini – a więc gdyby to był Potter to zasadniczo miedzy wami narodziła by się więź.
- Między nami już jest więź Zabini, jeśli nie zauważyłeś ja i Harry przyjaznymi się od dawna – wyrecytowała godnie z prawdą.
- Możesz nie przerywać? – teraz wydawał się być bardziej zniecierpliwiony niż poprzednio. – Chodzi mi o więź damsko – męską.
Hermiona spojrzała na niego uważnie, nie bardzo wiedząc do czego konkretnie zmierza ten osobnik.
- Mianowicie – kontynuował – Potter zrozumiałby, że to dobra okazja żeby miedzy wami narodziło się coś więcej niż przyjaźń, ty także byś to zrozumiała i straciłabyś z nim swoja cnotę a potem…
- Do czego zmierzasz tymi insynuacjami? – przerwała mu po raz kolejny nerwowym głosem starając się nie splunąć na tę jego przemądrzałą twarzyczkę. Od kiedy to zrobiła się taka impulsywna? Może to przez ten stres związany z egzaminami... Z egzaminami?
- Do tego, że czy Mafloy czy Potter i tak straciłbyś dziewictwo.
Hermiona zmrużyła oczy pokazując na twarzy grymas poirytowania. Gryfonka która przez cały ten czas podpierała się dłońmi o podłogę aby całkowicie nie leżeć na Zabinim ostatkiem sił podparła się na jednej ręce i przywaliła Ślizgonowi pięścią prosto w klatkę piersiową. Blaise wyjąkał coś na znak „auuua” i zaczął groteskowo pochlipywać. W tym momencie naprawdę walczyła ze swoim drugim JA, tym bardziej impulsywnym i nieobliczalnym.
- Nonsens! Skończ już te wywody! I skąd wiesz czy w ogóle jestem dziewicą, hm?
- Jesteś - odpowiedział automatycznie, a w jego głosie słuchać było dobitną pewność. Ta pewność jeszcze bardziej doprowadzało ją do szału.
- A ty niby skąd masz o tym wiedzieć? Ah tak zapomniał, przecież jesteś moją bratnią duszą Zabini, psiapsiułęczka której wszystko mówię… - tak tak, nadchodzi ten moment, Hermiona Grenger zaraz zamieni się w górskiego trola i rozedrze biednego niejakiego Zabiniego Blaise na strzępy głośno wyjąc i rozwalając wszystko co napotka na swej nieszczęsnej drodze. Niczym Hulk zacznie dudnić zielonymi pięściami w swoją klatkę piersiową mając na sobie jedynie postrzępione resztki spodni.
- Oj nie denerwuj się tak no – zaczął się bronić i pociągnął dziewczynę bliżej siebie, tak że podpierała się jedynie łokciami. Uff poziom zamiany w bestie znacznie opada. – wiem bo wiem.
- Genialny argument „wiem bo wiem” – zakpiła czując, że zaraz przywali w twarz temu dreblowi. Jak on w ogóle śmiał coś takiego powiedzieć?
- Mam dar rozpoznawania niewinnych cnotliwych dziewczyn i wiem, że ty do nich należysz Granger. - podsumował dokładnie badając twarz Gryfonki. Jego głos był miękki i spokojny.
- Dar? – zakpiła mimowolnie ( powiedzmy) .
- Tak Granger. Dar, wrodzony dar.
- Wrodzony dar to ty masz chyba do idiotyzmu. Razem z Malfoyem!
Blaise zrobił rozbawioną minę i podniósł głowę tak, że jego usta znajdowały się obok ucha młodej Gryfonki i trudno jej było nie poczuć palącego oddechu chłopaka. Serce Hermiony momentalnie podeszło do gardła powodując znaczne trudności w oddychaniu, a nawet odczuwalne były zaburzenie wzrokowe.
- Nie musisz się wstydzić Granger, dziewice są bardziej pociągające. – szepnął z szyderczym uśmiechem mając przez chwilę ochotę delikatnie ugryźć płatek jej ucha. Na szczęście w ostatniej chwili się opamiętał. Hermiona poczuła na całym ciele nieprzyjemne ciarki, szybko odchyliła głowę i starając się nie tracić panowania, powoli niemal ze stoickim spokojem powiedziała.
- Nadal. Nie. Rozumiem. Co. Cię. To. Obchodzi.?!
- Nie obchodzi wcale, po prostu zbijam nudę.
- Moim kosztem?
- To ja nie rozumiem czemu się tak irytujesz. Każdy kiedyś był dziewicą, no albo prawiczkiem.
- Nie omieszkam stwierdzić, że ty już nie jesteś? - prychnęła z nutką sarkazmu.
Zabini posłał jej tajemnicze spojrzenie seksownego drania a następnie mlasnął pod nosem.
- Cóż- zaczął i odgarnął jej kosmyk włosów za ucho. – Można powiedzieć, że mam już ten etap za sobą…
- Czemu mnie to nie dziwi. – powiedziała bardziej do siebie niż do niego. – Skończmy ten durny temat. Jestem zmęczona.
- To się prześpij.
Hermiona przesłała mu tym razem spojrzenie z serii „ Masz mnie za idiotkę?” .
- No przecież cię nie zgwałcę głupia. Połóż normalnie głowę, a jak coś wymyślę to cie obudzę…
Hermiona przez chwile biła się z myślami. Spać na Zabinim? To absurd! Ale z drugiej strony była już bardzo zmęczona podpieraniem się na dłoniach, że z wielką chęcią by odpoczęła. A, pal licho niech straci na dumie!
- No dobra, ale jak zaczniesz robić coś głupiego…
- Obiecuję że nie.
Dziewczyna powoli jakby z obawą położyła głowę na ramieniu Blaise i cicho westchnęła z ulgą. Owszem ta sytuacja może i była krępująca ale teraz nie miała zamiaru o tym myśleć… W końcu kto wie ile jeszcze będą tu tak leżeć, a przecież jej ciało nie jest ze stali. Już czuła mrowiący ból w przedramieniach. Mało tego szyja też zrobiła jej się sztywna od długiego i żmudnego podpierania. Chcąc nie chcąc stwierdziła, że Zabini jest naprawdę przyjemnym łóżeczkiem i nie zaszkodzi na chwile wykorzystać go jako poduszeczki. Później pomyśli nad konsekwencjami.
- Wygodnie Ci? – zapytał przyjaznym głosem chłopak i lekko pogładził dziewczynę po włosach. Hermiona przez chwile miała ochotę zamruczeć jak kot ale ostatkiem sił się opamiętała. Do jasnej cholery?! PRZECIEŻ NIE BĘDZIE MRUCZEĆ przy Ślizgonie! ( lub co gorsza z jego powodu)
- Jak na takie warunki nie jest najgorzej. - niemal szepnęła
- Wybredna! – zaśmiał się chłopak. Pomieszczanie było tak strasznie wąskie, że jedynie jedno ciało mogło się w nim zmieścić i to w pozycji leżącej. Kiedy oboje się w nim jakimś dziwnym trafem znaleźli Hermiona już leżała na Blaise. Jakże magiczna była ta historia. Ale o tym trochę później.

- A jak tu umrzemy? – mruknęła po chwili nadal wtulona w Ślizgona. Blaise powoli odwrócił głowę tak żeby spojrzeć w jej brązowe oczy.
- Cóż, będzie to chyba najzabawniejsza śmierć jaka mogła by się przytrafić.
Hermiona parsknęła śmiechem. Dobrze było patrzeć w oczy Blaise. Był spokojny i opanowany. Bezpieczny. – Zawsze możemy przejść do etapu pozbawiania cię dziewictwa…
- Oj skończ już, nawet nie wiesz czy nią jestem
- Owszem wiem. – odpowiedział automatycznie.
- I znowu zaczynasz? - Hermi przekręciła głowę w drugą stronę tak by nie widzieć twarzy chłopaka. Obecny stan: ZŁA ZŁA ZŁA.
- No dobrze niech ci będzie, załóżmy że nie jesteś. To kto był twoim wybrakiem, hm? - Hermiona otworzyła usta ale nie bardzo wiedziała co ma powiedzieć. Wybrankiem? Przecież nie było rzadnego wybranka, to oczywiste.
- A czemu miałabym ci mówić o takich rzeczach?
- A czemu nie? Ja ci mogę powiedzieć… Millicenta, totalna porażka, schlała mnie na cacy i uwiodła w swoim dormitorium. W sumie to powinienem czuć się lekko wykorzystany - tu zrobił chwile pauzy jakby wspominał minioną historię po czym głośno ale z sentymentem westchnął - Jednak w końcu otworzyła mi drzwi do świata erotycznego. I za to jej jestem wdzięczny. Wcześniej mało mnie to interesowało.
- Zaiste ciekawe Zabini. Schlać się i stracić swoją niewinność w taki żenujący sposób. - powiedziała pełnym dezaprobaty głosem panna WIEM-WSZYSTKO.
- Było zabawie.
- Nie wątpię.
- No więc teraz twoja kolej?
- Kolej na co?
- Skoro rzekomo twierdzisz, że nie jesteś dziewicą to kto ci to dziewictwo ukradł? - drażnił się z nią i to doprowadzało Gryfonke do szału. Zrobiła się lekko poczerwieniała na twarzy a brwi wykrzywiły się w akcie namysłu i sformowania odpowiedniej odpowiedzi. Trzeba wiedzieć by nie palnąć nic głupiego i kompromitującego przy kimś taki jak Zabini Blaise.
- A czy ja twierdze że nią nie jestem? Po prostu zastanawiam się skąd TY to możesz wiedzieć.
- Widzisz, czyli nią jesteś. Gdybyś była w Slytherinie już dawno ktoś dobrałby ci się do majteczek. – uśmiechnął się pod nosem Zabini na samą myśl o tym jak Ślizgoni łapczywie patrzą na dziewczynę.
- Pff, na szczęście nie jestem o dzięki Merlinie!
- Slytherin jest najlepszy Granger!
- Nie wiem, z której strony?!
- Ze wszystkich stron.
- Będziemy się teraz kłócić, który dom jest lepszy a który nie? Może zakończmy tą farsę i pomyślmy o tym żeby się stąd wydostać. Masz już jakiś pomysł?
- Kilka ale raczej każdy do bani. A ty?
- Mam jedno logiczne wytłumaczenie.
- Mianowicie?
- Jak wcześniej mówiłam, podejrzewam że ten pokój to sprawka braci Weasley’ów. A oni nie robią śmiertelnie poważnych wybryków, narażające czyjeś życie.
- I? - lekko wybałuszył swoje ciemne oczy.
- I to, że trzeba nam czekać, a pokój sam zniknie. Pytanie tylko do czego on tak naprawdę służy? - zapadła chwila zimnej i nienaturalnej ciszy.
- Wiem! - z ust Blaise wydobył się nagły krzyk - Może tu chodzi o rozdziewiczanie!
Poirytowana Hermiona zamknęła oczy mając nadzieje, że jak je znowu otworzy to znajdzie się w Pokoju Współnym Gryfonów, a sytuacja z Blaisem okaże się durnym, mało zabawnym koszmarem. Tak się jednak nie stało.
- To nie jest śmiesznie Zabini! – oburzyła się Hermiona czując drganie mięśni na twarzy.
- Mówię poważnie. Zobacz, jestem tu ja, wybitny kochanek, bóg seksu i rozpusty, zbrodniarz kobiecych jęków i erotycznych uniesień
- Skromny to ty nie jesteś - przerwał ale on nie wydawał się zwracać na to uwagi.
- I Ty, Hermiona Granger, zimnokrwista, kujonka. Honorowa Gryfonka. Delikatny aniołek który nie wie nic o życiu.
- Wiem więcej o życiu niż ty Zabini!
- Chyba z książek Granger.
- Wątpię żeby o to chodziło. Fred i Geroge raczej nie robili dowcipów na tle seksualnym.
- Facet to facet. Zawsze coś zrobi na tle seksualnym.
- To nie może chodzić o to. – oburzyła się jeszcze bardziej. Jak Blaise przewidział, owszem Hermiona była dziewicą, ale nie miała zamiaru tracić swojej niewinności z przypadkowym Ślizgonem i to w jakiejś ciasnej nieprzyjemnej dziurze. Chciała się przecież zakochać… Zakochać? Ona? A kto by się chciał zakochać w Hermionie Granger. „zimnokrwistej kujące”? Z drugiej strony Blaise jest przystojnym Casanovą. Mimo tego nie miała zamiaru robić „to” tu i teraz. Z nim. Niedorzeczne.
- To jak Hermi, bierzemy się do roboty? Nie martw się sprawię, że to będzie niezapomniana chwila. Kto wie, może po tym wszystkim wdamy się w przelotny romans… - oczy chłopaka lekko się zaszkliły, a usta wygięły się w drapieżnym uśmiechu. Hermiona poczuła ogarniający ją lęk.
- Widzę, że dobrze się bawisz Zabini, ale dla twojego oświecenia, JA NIE. - jej głos mimo tego, że brzmiał stanowczo momentami drżał. - Nie mam zamiaru tracić dziewictwa z kimś takim jak TY. To obrzydliwe.
- Miłość fizyczna cię brzydzi Granger?
- Skończ i wyjdź!
- Z chęcią bym to zrobił, gdybym wiedział jak.
- To może rusz czymś takim jak mózg, i coś wymyśl SENSOWNEGO.
- Już wymyśliłem, tu chodzi o twoje dziewictwo.
- Niedoczekanie! Tu chodzi o coś innego.
- To może mnie oświecisz i powiesz o co konkretnie?
- Eeee tego to jeszcze nie wiem. - speszyła się dziewczyna i lekko zarumieniła. Przecież musi być jakieś normalne logiczne rozwiązanie. Bez pozbawiania kogoś dziewictwa.
- Sama widzisz. Nie zaszkodzi spróbować…
- Nie zaszkodzi spróbować? – oburzył a się Hermi nastraszając włosy i lekko marszcząc mały nosek. Tego już za wiele. Podniosła się na kościstych dłoniach i wbiła zimne spojrzenie w Blaise.
- A pomyślałeś TY PRYMITYWIE, że dla mnie te sprawy nie są takie „hop siup”? Że chcę to zrobić z kimś dla mnie ważnym? – powoli napływały jej łzy do oczu chociaż bardzo bardzo tego nie chciała. - A jak się okaże , że to nie o to chodzi? Co w tedy? Dla ciebie to będzie tylko kolejny numerek. Pozbawienie dziewictwa Granger. A ja jak się będę w tedy czuła? No tak ciebie to w ogóle nie obchodzi. – Szybko podparła się na łokciach i schowała twarz w roztrzęsionych dłoniach nie potrafiąc powstrzymać cichego ale jednak szlochu. Ten nagły wybuch z jej strony bardzo go zaskoczył i przez chwile sam nie wiedział co ma zrobić. Przecież on tak naprawdę żartował… No chyba żartował… i nie chciał jej jakkolwiek skrzywdzić… Niech ona tylko nie płacze, nienawidził kiedy kobieta płacze i to na dodatek z jego powodu. Stawał się w tedy roztargniony i zbyt czuły. Miała racje. Przecież Hermiona była inna niż te wszystkie dziewczyny, które znał. Owszem Zabini może i był niebywale przystojny i szarmancki, ale było w nim także okrucieństwo i zło, które dane mu było odziedziczyć po swoich rodzicach. Teraz jednak wcale nie miał zamiaru w jakikolwiek sposób urazić Granger. Chociaż, w ostateczności właśnie to zrobił i wcale się z tym nie czuł za dobrze. Dłużej nie myśląc ujął roztrzęsioną dziewczynę w ramiona…
- Granger nie płacz – szepnął, delikatnie gładząc jej kasztanowe miękkie włosy trochę zaskoczony, że to robi. – ja tylko żartowałem mała. Przecież bym cię nie skrzywdził… Czasami robi się ze mnie dupek, to efekt zbyt częstego przebywania z Malfoy’em.
Hermiona wierzyła mu, sama nie wiedząc dlaczego. Blaise Zabini mimo wszystko budził w niej spokój i bezpieczeństwo. A nawet się zaśmiała słysząc ostatnią frazę wypowiedzi Blaise. Powoli uspokoiła oddech.
- To ja za bardzo panikuję. Przepraszam.
- Nie przepraszaj Granger, nie przepraszaj. Za bardzo mnie poniosło z moim idiotyzmem.
- Może ociupinkę…
- Oj bardziej niż ociupinkę. To ja cię przepraszam.
Hermiona energicznie wyrwała się z jego objęć i zaszokowana spojrzała w jego oczy.
- Blaise Zabini! Ty jednak jesteś człowiekiem!
- Ty lepiej Granger nie kpij sobie bo cię naprawdę zgwałcę. – zaśmiał się Ślizgon i znowu objął Gryfonkę…

Ten post był edytowany przez MathildaBoom: 22.11.2012 13:41


--------------------
I gotta get back to Hogwarts,
I gotta get back to school.
Gotta get myself to Hogwarts,
Where everybody knows I'm cool.


(...)Did Somebody Say Ron Weasley?
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll
Odpowiedzi
MathildaBoom
post 27.09.2013 17:07
Post #2 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 46
Dołączył: 22.08.2012

Płeć: arbuz



Zupełnie straciłam ochotę do pisania tego opowiadania. Nie tylko z powodu mojej interpunkcji i błędów stylistycznych, ale też ograniczenia. Zupełnie nie potrafię wyrazić tego, co mam w głowie w postaci słów. Kiepska ze mnie pisarka. Wydaje mi się, że każdy kolejny rozdział jest coraz bardziej nudny i ciężki. Wiem, że piszę strasznie chaotycznie a nawet niezrozumiale, ale ja chyba naprawdę inaczej nie umiem. Błędy są bo są. Co ja zrobię. Rozdział szósty wstawiam tylko ze względu na to że już go zdążyłam napisać. Możliwe, że jeszcze jeden zostanie opublikowany, bo mam go również w połowie napisany, kto wie czy go dokończę. ^^ Wyszedł jak wyszedł.

A tu kolejny rysunek z cyklu Hermiona w potrzasku, Panicz Draco vs Panicz Zabini.
http://i.imgur.com/8YPUZd7.png

Tekst musiałam podzielić bo nie chce mi wczytać wszystkiego na raz. Nie wczytuje w ogóle tekstu :c

Rozdział szósty.
Przyjęcie dla Dracona.

cz1


Nastał piękny mroźny poranek. Mimo pierwszych promieni słońca z dnia na dzień pogoda robiła się coraz bardziej chłodna. Draco przeciągnął się leniwie na swym królewskim łożu naprężając każdy ze swoich okazałych mięśni, po czym otworzył oczy wpatrując się chwilę w biel sufitu. Poczuł się nad wyraz dziwnie i nieswojo. Zrzucił z siebie czarną pościel i zwlekł się z łóżka czując lekkie zawroty w głowie. Miał wrażenie, że wczorajszy dzień był dziwną halucynacją, której nie bardzo może sobie przypomnieć. Przejechał dłonią po lekko falowanych długich włosach dumając chwile przed samym sobą. Czuł się jak po jednej z tych przesadzonych imprez, po której zostaje zawsze kac i pustka w głowie. Podszedł do wielkiego lustra tuż przy komodzie i dokładnie zilustrował swoje odbicie. Chwile zawiesił wzrok na czarnym znaku znajdującym się na przedramieniu.
- Wyglądasz bosko, więc o co ci chodzi? - Parsknął do swojego odbicia.
" Naprawdę nie wiesz? Przypomnij sobie kretynie, co nam zrobili!"
- Sam jesteś kretynem! - Warknął znowu do tej samej pustki, marszcząc swoje blade brwi.
" Przecież jestem tobą durniu"
- Chciałbyś być mną. Co najwyżej możesz być marną imigracją tego, czym jestem. - Zadumał. Wpatrzył się w odbicie swoich szarych tęczówek. Draco Malfoy wyglądał bardzo okazale będąc w samej bieliźnie. Wyglądał jakby sam Michał anioł wyrzeźbił go z najdroższego marmuru a nieziemska moc tchnęła w ten posąg życie, aby dawać kobietą rozkosze z poza tego świata i ukazywać innym mężczyzną jak bardzo są niedoskonali w porównaniu do niego. Teraz jednak ten sam Draco Malfoy czuł się fatalnie. Bo inaczej nie potrafił określić stanu, w którym się znajdował. Przejechał dłonią po śniadych ustach starając się czegokolwiek doszukać. Dopiero w tedy dostrzegł jak jego opuszki palców są lekko zaczerwieniałe i podrażnione. Opuścił głowę w dół dokładnie przyglądając się swoim dłonią. I w tej właśnie chwili poczuł jak nawał wczorajszych wspomnień przelatuje przez jego mózg z szybkością światła.
- Nie. - Szepnął wpatrzony w ziemie. - Nie mówcie mi...Że ja i ten... Że… - Każde wspomnienie zaczynało przeszywać jego dusze. Wspomnienia, które ostro kuły jak igły wbijane prosto we wnętrzności. Czuł jak stado robaczków świętojańskich rozświetla wspomnienia w jego głowie, których tak naprawdę wolałby nie pamiętać. Każde po kolei. ON DRACO MALFOY DZIERGAŁ TEMU KRETYNOWI SWETER!
- Zabije. - Krzyknął na cały regulator wychodząc pewnym krokiem ze swojego dormitorium i zaciskając mocno w dłoni różdżkę.

Hermiona wiedziała, że ten dzień będzie istną katastrofą, klęską społeczną, narodową plamą na tle historii całego Hogwartu. A to wszystko za sprawą Blaise Zabiniego. Wrednego, pyszałkowatego, bezmyślnego Ślizgona, który podstępnie ją zwodzi i znęca od kilku dni, aby pogrążyć cały jej dobytek życia w nicość. Poranek również utwierdził ją w przekonaniu, że wszystko, co się na świecie dzieje to dla jej nieszczęścia i upokorzenia. Wyglądało na to, że cały wszechświat zmówił się, aby uprzykrzyć życie Hermionie Granger. A przynajmniej wszyscy Ślizgoni. Dlatego postanowiła nie poddawać się tak łatwo. Skoro Blaise pogrywa z nią w tak okrutny sposób to i ona postanowiła nie być mu dłużną. To się jeszcze zdziwi i przekona, że z kimś takim jak ona lepiej nie zadzierać. Owszem może przez ostatni rok stała się samolubną, bezradną Hermioną, którą z łatwością można doprowadzić do łez, co nie zmienia faktu, że była nadal Hermioną Granger. Tą Hermioną Granger. Dziewczyną, którą walczyła z najciemniejszymi mocami tego świata, towarzyszką samego Harrego Pottera, chodzącą encyklopedią i rozsądkiem tej ziemi. Chociaż z tym ostatnim na pewno miała ostatnio problemy. Bo kto rozsądny godziłby się na takie życie, jakie zafundował jej Blaise Zabini? Energicznie zrzuciła z siebie atłasową pościel, wstając równo na nogi. Chcą mięć imprezę to będą ją mieli. Bojowym krokiem, mając na sobie jedynie czarne bokserki, skierowała się do łazienki czując jak każdy centymetr jej ciała wypełnia gniew. Oparła dłonie na umywalce i spojrzała twardym wzrokiem w swoje lustrzane odbicie. To nie są jej oczy, ani jej usta... Usta, które wciąż czuły na sobie Draco Malfoya. Przejechała, drżącymi palcami po wargach. Merlinie, przecież to Malfoy. Po co ona w ogóle o nim myśli? Zresztą nie całował jej, a Blaise. Gdyby wiedział, że to ona, Hermiona kryje się za ciałem tego Ślizgona już dawno zamknąłby ją w lochach i używał, jako worka treningowego. Szybko pokręciła głową na boki starając się pozbyć tych myśli. Nie, to nie pora na to by przejmować się teraz tym palantem Malfoyem. Mimo, że na samo jego wspomnienie serce waliło jej jak dzwony kościele. Teraz musi udowodnić sobie a przede wszystkim temu...temu nicponiowi Zabiniemi, że ją też na coś stać. Uśmiechnęła się demonicznie, wpatrzona w swoją twarz. W końcu jakby nie patrzeć była teraz w połowie Ślizgonem. Więc nadeszła jej kolej na nieczyste zagrania. Zacisnęła mocno pięść, wnosząc ją ku rozgniewanej twarzy. Tak, pożałujesz tego Zabini, tego jak wykorzystałeś jej dobroć i niewinność. Tego jak odseparowałeś ją od przyjaciół a wcisnąłeś w same objęcia węża. Stado wężów. Na dodatek śmiertelnie jadowitych. Jednak ona, Hermiona Granger jest niezniszczalna! I nic i nikt nie powstrzyma ją przed tym, aby upokorzyć Zabiniego. Nieświadomie zaczęła śmiać się przerażająco do siebie jak jedna z książkowych wiedźm podczas sabatu. Czarna aura zaczęła emanować z jej ciała, wyglądała jak demon gotowy do walki, któremu nikt nie śmiałyby przeszkodzić w planach. Nikt poza Pansy Parkinson, która od kilku minut opierała się o framugę drzwi, beznamiętnym wzrokiem wpatrzona w Hermione.
- I co tak cieszysz japę? - Bąknęła wyjmując z ust szczoteczkę do mycia zębów. Piana lekko otoczyła jej wargi sprawiając, że wyglądała dość komiczne, przynajmniej dla Hermiony.
- Czego chcesz? - Warknęła. Czy nikt ze Ślizgonów nie wie, że istnieje coś takiego jak pukanie do drzwi? Pomyślała pełna irytacji, nie odchodząc myślami od swych złowieszczych planów. Pansy przejechała wzrokiem po ciele Hermiony zawieszając go chwile na przyrodzeniu.
- Co, jakieś kłopoty w raju? - Zarechotała podchodząc do umywalki i uderzając Hermione łokciem by się przesunęła. - Granger daje ci popalić, co?
Hermiona obserwowana jak Pansy bez żadnego zakłopotania opłukuje twarz z piany i sięga po ręcznik wiszący obok umywalki.
- Wiesz Blaise zawsze możesz zaromansować ze mną. W końcu sam jeden wiesz jak potrafię zaopiekować się facetem. - Pansy przejechała palcem po klatce piersiowej Hermiony zatrzymując go chwile na mięśniu brzucha. Gryfonka wzdrygnęła się na samą myśl, że cokolwiek mogłoby ją łączyć w ten sposób z Parkinson. Co za niedorzeczność. Ślizgonka oblizała wargi nadal zalotnie przyglądając się niewinnej Hermionie.
- Wręcz przeciwnie Pansy, Hermiona jest cudowna. W sumie spokojnie mogę stwierdzić, że jest najpiękniejszą i najmądrzejszą kobietą na całej kuli ziemskiej. Powinnaś brać z niej przykład. - Gryfonka złapała za jej nadgarstek i powoli oddaliła dłoń od swojego ciała.
Pansy wpierw zamilkła z osłupienia dopiero po krótkiej chwili wybuchła przeraźliwym rechotem.
- Ty, ciebie naprawdę nieźle wzięło Blaise. - Mówiła dławiąc się śmiechem. - Przecież się zgrywam kretynie, wiesz że cię uwielbiam ale nic więcej, nie.
Hermiona przenikliwym wzrokiem zmierzyła ją od stóp do głowy będąc nadal mało przekonaną, co do prawdomówności Pansy.
Tą poranną wymianę zdań przerwał głośny trzask. Hermiona wyszła w pośpiechu z łazienki a tuż za nią poczłapała Pansy. Na przeciw niej stał jak gdyby nigdy nic sam Draco Malfoy. Twarz miał opuszczoną w dół. Hermiona momentalnie poczerwieniała widząc, że chłopak jest jedynie w samych bokserkach a jego ciało jest tak bardzo napięte, że uwydatnił się każdy mięsień. Ta postura nie wróżyła nic dobrego.
- Draco. Co się stało? - Wyszeptała ochrypłym głosem starając się nie patrzeć na idealne ciało chłopaka.
Draco uniósł dumnie twarz. Hermiona jeszcze nigdy nie widziała w jego oczach tak wielkiej wściekłości. Przełknęła niepewnie ślinę czując dziwny niepokój a wraz z nim nadchodzące problemy.
Blondyn bardzo wolnymi krokami podszedł bliżej Hermiony, a kiedy był już na tyle blisko ze dzielił ich zaledwie centymetry, popchnął ją gwałtownie w stronę ściany. Koniec różdżki przyłożył do jej podbródka i wybił w nią tak zimne spojrzenie, że Hermiona poczuła jak powoli zamienia się w figurkę lodową, która i tak zaraz ma się roztopić pod wpływem napierania chłopaka.
- A więc Blaise, - zaczął półszeptem. - Myślałeś, że się nie dowiem? Że do jasnej cholery nie będę niczego pamiętać? - Odezwał się szorstkich tonem nadal wpatrzony w przerażoną Gryfonkę. - Wiesz, że cię za to zabije.
- Ale ja naprawdę..
- Zamknij się, bo ubije już, teraz. Lubisz chłopców Zabini? To teraz ja się z tobą zabawie.
I cała poranna buntowniczość zeszła z niej momentalnie. Mało tego ten wredny, wstrętny Ślizgon tak bardzo ją onieśmielał, że nie bardzo mogła pojąć powagę sytuacji. Policzka jej poczerwieniały a nos zaczął tak przeraźliwym swędzieć… Co tu zrobić, co tu zrobić? Rzeczywiście Malfoy ma prawo być złym, w końcu ona i on. Oni…
- Jeszcze masz czelność się rumienić przygłupie? - Wrzasnął z niepowierzeniem.
- TO naprawdę, ja przypadkiem te fiolki…
- Przypadkiem? - Pisnął przez zęby. - Jakoś nie wydawałeś się być tym faktem pokrzywdzony. Już nie wspomnę o tych wszystkich...tych...po...poca... - Nie dokończył, prychnął ze złości czując jak sam zaczyna robić się czerwony na twarzy nie wiadomo czy to z nerwów czy z zażenowania. Nie potrafił wypowiedzieć na głos tego, że całował się Zabinim. Litości. Coś takiego nawet nie mogło mieć miejsca.
- Przepraszam ja naprawdę nie chciałem. - Hermiona opuściła głowę w dół czując desperację. - Jak chcesz wiedzieć, to naprawdę nic takiego się między nami nie zdarzyło.
- Przepraszasz? - Powtórzył oschle, marszcząc nos. - Od kiedy się taka baba z ciebie zrobiła, że co chwile tylko jęczysz i przepraszasz.
" Nie chciałbyś wiedzieć " - pomyślała cierpko, szczerze wątpiąc w dzisiejszy dzień.

Pansy Parkinson stała kilka kroków od nich zamykając dłońmi usta i niemal dygocząc z emocji. Nie bardzo słyszała, co tam między sobą szeptali, ale wyglądali naprawdę okazale. I groźnie. Mózg pracował jej na pełnych obrotach. Owszem może i obiecała, że nikomu nie powie o tym, co wczoraj widziała... No, ale chyba mogła się z tym podzielić z Millicentą i z Goyle i z Malcolmem i z całą resztą Ślizgonów. A teraz jakimś sposobem Draco musiał dowiedzieć się o tym, że Zabini kocha się z Granger! A mówiła! Mówiła żeby mu nic nie mówić! Niech ona tylko dowie się, kto dał plamę, to nie ręczny za siebie. Kto by jednak pomyślał, że Draco wpadnie aż w taki szał z tego powodu? Może on i Zabini... Może ich łączy coś więcej niż przyjaźń? Pansy Parkinson poczuła, że właśnie ogłupiała, gubiąc się we własnych sprzecznych myślach. Mimo wielkiego podniecenia, jakie ją ogarnęło postanowiła zapanować nad sytuacją. W końcu, kto jak nie ona? Podbiegła do Dracona starając się go delikatnie odciągnąć od Hermiony.
- Draco to niech ich wina, zrozum oni się kochają. - Draco ze wzrokiem psychopaty na haju mechanicznymi ruchami odwrócił głowę w jej stronę.
- Co? - Na twarzy cały czas miał przeraźliwy uśmiech diabła. Pansy widząc tą twarz zdębiała. - Ty też w to jesteś zamieszania? - Odezwał się z niedowierzaniem, po czym ponownie wbił wzrok w Hermione. - Nie żyjesz.
Granger mimo tego, że była niemal przygnieciona całkowicie ciałem Dracona tak że, z ledwością udawało jej się złapać oddech starała się myśleć racjonalnie. Draco Malfoy będąc jedynie w samych bokserskich chce ją zabić. Nie głupia wizja śmierci jakby nie patrzeć. Cóż się dziwić, że wpadł w szał po tym, co się wczoraj wydarzyło. Na pocieszenie miała już pewność, że eliksir przestał działać. Co jednak nie uśmiechał jej się taki scenariusz jak teraz. A to wszystko wina oczywiście nie kogo innego jak Zabiniego. Jeśli jakimś cudem uda jej się przeżyć dzisiejszy dzień z pewności nie przeżyje go Blaise.
- Twój… twój znak. - Wydusiła wpatrując się zrozpaczonym wzrokiem w jego ramię. Draco przez chwilę wybił się z tropu, odskoczył od Hermiony i panicznie wzrokiem rozejrzał się do około. Na litość boską mu chyba na mózg padło żeby przyjść tu w takim negliżu. Chłopak złapał za czarny szlafrok wiszących na drzwiach szafy, po czym jednym ruchem okrył nim ciało. Stał chwile w miejscu gładząc wzrokiem po lekko zdezorientowanej Pansy.
- Dobra, na czym to ja - zadumał chwile, mocno napinając mięśnie twarz.- Ah tak mam cię zabić. - Skwitował spokojnie na powrót kierując się w stronę Hermiony. Jednak zanim dziewczyna znowu znalazła się w potrzasku Pansy wskoczyła miedzy nimi odpychając Dracona w tył tak, że poleciał prosto na łóżko. Blondyn potraktował ją wściekłym spojrzeniem.
- Won Parkinson albo zamknęła cię w schowku na miotły!
- Ludzie! Szybko, pomocy! - Zaczęła wrzeszczeć na cały regulator i o dziwo niemal po kilku sekundach do pokoju wparowała gromada Ślizgonów. Hermiona zadumała jak to możliwe, że tak szybko się tu zjawili? Może stali cały czas za drzwiami i czekali na znak od swojej królowej Parkinson? Paranoja. Wyglądali jak stado wariatów, którzy uciekli prosto ze Św. Munga. Goyle miał na sobie pidżamę- kombinezon z podobiznami Snape, Millicenta trzymała w dłoni wielki wał pokryty kolcami, zaś Crabb miał wielki sznur obowiązany wokół nadgarstka. Hermiony wzrok prześliznął się na dziewczynę ubraną w delikatną beżową tunikę. Długie jasne włosy miała zawiązana w wysoki kucyk. Oj tak Astoria była naprawdę prześliczną dziewczyną. Trudno było by temu faktowi zaprzeczyć. Nawet Hermionie.
- Plan b ludzie, biały smok dowiedział się o niedźwiedziu i chochliku. Powtarzam biały smok dowiedział się o niedźwiedziu i chochliku. Pelikan opuszcza dziuple! - Pansy odskoczyła zwinnie w bok kierując się w stronę drzwi.
- Parkinson twoja schizofrenia się pogorszyła czy ja jestem w jakimś k... Disneylandzie? - Parsknął Draco obrzucając wszystkich zebranych zniesmaczonym spojrzeniem. Chwile zawiesił spojrzenie na słodkiej Astori. Hermiona parsknęła w myślach widząc to. - Wynocha mi stąd, ja i Blaise mamy PEWNĄ sprawę do załatwienia. - Zwinnie puścił oczko w kierunku Hermiony, na co ta przełknęła tylko głośno ślinę.
- Ty, Pansy czekaj no. - Bąknął zmieszany Goyle zatrzymując ją przy drzwiach. - To znaczy, że MY mamy GO...
-Tak, WY macie GO, nie psuj mi akcji jełopie. Powiedziałam chyba, że PELIKAN opuszcza dziuple! - Pisnęła, po czym ulotniła się z dormitorium cholera jedna wie gdzie. Draco Malfoy wzruszył beznamiętnie ramionami, chwile wpatrzył się w martwy punkt na ścianie, po czym westchnął sam do siebie i na powrót odwrócił głowę w stronę nieszczęsnej Hermiony nakładając na twarz demoniczny uśmiech. Hermiona pomyślała, że jest to najpiękniejszy zły uśmiech, jaki kiedykolwiek ujrzała. Co nie zmieniło faktu, że Draco naprawdę jest w istnej furii i zaraz prawdopodobnie ona, niczemu winna Gryfonka, umrze. Na dodatek w nie swoim ciele. Bajecznie.
- Ten… Ja tego nie zrobię. - Syknęła Millicenta do reszty Ślizgonów.
- Musimy, Draco nie jest sobą rozumiesz. Swoją drogą, kto by pomyślał, że będzie aż tak zazdrosny o Granger. - Mruknął Goyle poprawiając zacne okulary na nosie.
- Nie sądzę by był to jednak dobry pomysł. - Wyszeptała nieśmiało Astoria rzucając spojrzenie w stronę piekielnie złego Dracona.
- Nie mamy wyjścia. Na trzy cztery. - Oświadczył Goyle. Astoria westchnęła bezradnie do samej siebie nie bardzo wiedząc, co ma ze sobą zrobić. Sam widok Dracona na dodatek w samym szlafroku strasznie ją onieśmielał. Na litość boską pewnie już dawno zrobiła się na twarzy czerwona jak burak. Mogła włożyć coś innego, wygląda pewnie jak idiotka. Co on sobie o niej pomyśli? Szybko przyklepała włosy, które już i tak były idealnie ułożone, po czym przejechała zgrabnie po tunice. Zanim jednak zdążyła cokolwiek uczynić można by powiedzieć, że wszystko już zostało zrobione. Draco Malfoy leżał na wznak przywiązany sznurem do poręczy łóżka.

Tymczasem w innej część Hogwartu.

Pansy Parkinson będąc nadal w negliżu stała pod portretem Grubej Damy i głośno dyszała.
- Mówię ci tłusta prukwo, że to sprawa wagi państwowej jest! - Syczała łapiąc oddech. - Wołaj mi tu Granger.
- Młoda panno grzeczniej, wypraszam sobie. - Warknęła Gruba Dama pusząc się jeszcze bardziej.
- Dobra już dobra, mogłabyś zawołać Granger? Zrobisz to? Bardzo ładnie proszę.
Gruba Sama mlasnęła pod nosem mało przekonana.
- Też mi coś. Najpierw drze mordę a teraz prosi. Widziałby, kto.
Pansy warknęła zaciskając małe pięści z nerwów i wbijając rozwścieczony wzrok w obraz.
- Długo mam czekać?! Mówię chyba, że tu chodzi o czyjeś życie!
- A idź czorcie mały. - Obrzuciła ją spojrzeniem pełnym pogardy, po czym zniknęła.

Harry Potter wstał bardzo wcześnie tego dnia. Bynajmniej nie z powodu przyjęcia dla Dracona. Coś o wiele bardziej poważnego siedziało mu teraz w głowie. Wczorajszy wypad do Hogsmeade był naprawdę niepokojący. Nie tylko z powodu tego, co udało mu się podsłuchać, ale i od tamtego momentu jego blizna od czasu do czasu pobolewała. W jego sercu pojawiło się dziwne uczucie podniecenia, którego tak dawno nie czuł. Czy znowu przyjdzie mu stanąć twarzą w twarz z niebezpieczeństwem? I czy jest w stanie dać sobie z tym radę? Przecież już nie jest TYM samym Harrym, co kiedyś... Och litości, gdzie są te ciasteczka karmelowe, co wczoraj zostawił? Czemu to wszystko musi się tak komplikować?
- Potter. - Tuż przed nim stał sztywno Zabini, mając na sobie przedziwną różową pidżamę ze staroświeckimi, gustownymi koronkami.
- Hermiono, Ty… - zilustrował dokładnie strój dziewczyny.
- A, to.- Zabini wyszczerzył zęby wyraźnie podekscytowany spostrzegawczością Harrego. Wypiął dumnie klatkę recytując wysokim głosem. - Ekskluzywna pidżama, 100 procent bawełny, ręcznie tkana, najnowszy trend tej zimy. Spójrz na tą jakaś. No dotknij i powiedz czy czułeś coś bardziej przyjemniejszego niż ten materiał?
Harry przełknął powoli ślinę i niepewnie zbliżył dłoń do blado różowego materiału. Po chwili pełen zachwytu spojrzał na dumnego Zabiniego gładząc materiał między palcami.
- To... - Wydusił otwierając szeroko oczy. - To jest cudowne! - Nie potrafił opanować swojego zaskoczenia.
- Oczywiście, dzięki temu moje ciało ma pełen komfort całodobowy. Jestem wypoczęta i pełna życia. - Zabini sam przejechał dłonią po różowym materiale cicho mrucząc
- Naprawdę 100 procent bawełny?- Dopytywał się Potter.
- Dokładnie, a nawet 101.
- Jakie miękkie...
- Co wy robicie? - Wydukał z siebie Ronald Weasley spoglądając przenikliwym wzrokiem w stronę Zabiniego i Harrego. Mając na sobie wielkie sweter z literą "R" oraz spodnie od pidżamy zbliżył się w ich stronę ze spojrzeniem pełnym wątpliwości. Zmierzył Zabiniego od stóp do głowy następnie prześlizgnął wzrok na Harrego a raczej na jego dłoń znajdującą się w okolicach brzucha Blaise.
- Zachwycamy się moją superaśną pidżamą, chodź też to poczuj.
- Dokładnie Ron, dotknij. 100 procent bawełny. Bez ściemy.
Ron spojrzał na nich zszokowanym i jeszcze trochę śpiącym wzrokiem, po czym zaczął kręcić głową, aby wyrazić swoją dezaprobatę.
- Wyglądasz jak jakaś hrabina. - Parsknął - Jak można w tym chodzić?
- I dlatego Weasley wyglądasz jak wyglądasz - prychnął Blais.
- Że co? Że niby jak wyglądam?- Ron przybrał buraczkowego koloru spoglądając wyzywająco w stronę pidżamowej księżniczki.
- Spójrz w lustro i sam sobie odpowiedz durniu. - Skwitowała Ginny pojawiające się ni stąd ni z owąd. - Mi się tam całkiem podoba.
- No widzisz, twoja siostra zna się na rzeczy.
Ron poczerwieniał na twarzy, bąknął coś pod nosem i zaczął otwierać paczkę ciągutek.
- A czy ja też mógłbym....dotknąć? - Wyjąkała Neville czając się z boku.
- Jasne Longbottom, nie żałuje sobie. - Zabini wyszczerzył zębiska czując się jak młody syn samego Boga. Neville już wyciągał dłoń w stronę cudownej pidżamy Zabiniego, już dzieliły go zaledwie milimetry od niesamowitego materiału aż nagle rozległ się gruby kobiecy głos i… .
- Panna Granger proszona tutaj.
I przepadło. Neville stał chwilę z zawieszoną dłonią w powietrzu czując największy zawód, jaki udało mu się przeżyć.
Zabini wraz z Harrym, Ronem i Ginny zbliżył się do wejścia, po czym, uchylił drzwi. Do pokoju wparowała z prędkością torpedy Pansy Parkinson.
- Problem Granger, problem! Malfoy dowiedział się o Tobie i Blaise. Teraz w akcie szału i poczuciu zdrady chce zabić biednego Blaise. Szybko, każda chwila się liczy.
- Że....że co? - Wydusił Ron czując, że zaraz oszaleje. - Ty, ty...i ten...głąb Zabini?! Herm nie mów mi....
- Głąb? - Zabini zakrztusił się mierząc wściekłym wzrokiem Rona. - Że niby, kto jest głąbem?
- Oj chodźmy - Warknęła Ginny, po czym wyruszyli.


*

Draco Malfoy leżał na wznak przywiązany sznurem do poręczy łóżka. Jego poziom irytacji już dawno przekroczył limit normalnego człowieka. Znowu... Znowu został unicestwiony. Tym razem przez własnych przyjaciół. Przyjaciół? Prychnął w myślach na samo to słowo. Co za zdrada z ich strony?! Zabini Blaise, wyczerpałeś już swój limit. Jesteś martwy. Wszyscy są!

- Co wy robicie? - Wydzierała się Hermiona starając się wyrwać z objęć Goyle i Millicenty. - Oszaleliście? Zostawcie go!
- Wiemy, wiemy, nie martw się nic Zabini. Skoro jesteś z Granger my to zaakceptujemy. - Goyle mrugnął do niego zawadiacko oczkiem.
- Że co? - Hermiona zupełnie nie potrafiła zrozumieć, o co w tym wszystkim chodzi. Czy wszyscy nagle oszaleli? Czy może to z nią jest coś nie tak? - Nie, nie, wy nie wiecie, o co chodzi. Rozwiążcie go.
- Zabije was, padliny, gnidy, ja rozkazuje w tym momencie mnie rozwiązać. Jak to jesteś z Granger? Od kiedy? - Krzyczał Draco szarpiąc się na łóżku.
Hermiona znowu poczerwieniała. Co ona ma zrobić? Czemu takie sytuacje zawsze muszą jej się przytrafiać?
- Nie, to nie tak. Wy wszyscy.... Proszę możecie nas zostawić samych?
- Żebyście się pozbijali? - Warknął Goyle. " Jak już co to Draco by zabijał mnie" pomyślała ponuro Hermiona. Teraz to ona już na pewno jest martwa. Musi jakoś rozwiązać Dracona. Tak. Musi to zrobić. A kiedy tylko zostaną sami wszystko mu powie. To, że nie jest tak naprawdę Zabninim, tylko Hermioną. I że to nie jej wina była. To ona jest tu najbardziej poszkodowana i to ona powinna zabijać. To Malfoy skradł jej pierwszy pocałunek i to jeszcze w ciele Blaise. Może to nie były fizycznie jej usta, ale psychicznie odczuwa to bardzo konkretnie. Czemu wszystko musi być takie denerwujące?
- Patrzcie Snape z McGonagall w bieliźnie! - Hermiona krzyknęła wskazując głową w okno. Wszyscy jak na zawołanie podbiegli do szyby przepychając się nawzajem jak stado psów czekających na kawałek steku. Hermiona korzystając z wolności podbiegła do Dracona starając się jak najszybciej uwolnić jego dłonie.
- Nie zbliżaj się ci radzę. - Mruknął szorstko.
- Draco... Proszę, to nie tak. Ta fiolka... To nieporozumienie.
- Nieporozumienie? Ty jesteś nieporozumieniem. - Warknął przez zęby.
- Przepraszam. Wiem że możesz się czuć teraz dziwnie, ale to był tylko efekt eliksiru.
- DZIWNIE?
- Oszust! - Krzyknęła Millicenta, po czym zaczęła biec z resztą w ich stronę.
Nim jednak Hermiona została ponownie unicestwiona do pokoju wparowała gwardia Gryfonów na czele z Parkinson. W jednym momencie Goyle chciał złapać Hermiona za ramię, ta jednak odskoczyła lekko w bok co efektem było stracenia równowagi. Jednym ruchem spadła prosto na Dracona a ściślej mówiąc na jego usta. Cały pokój zamarł. Pansy i kilka osób zatkało sobie usta dłońmi wydając jedynie głuchy jęk. Zabini poczuł jak coś silnego przeszywa całe jego ciało skryte pod różową koronkowa pidżamą. Ginny otworzyła tak szeroko usta, że mogłaby zmieścić w nich kule ziemską. Zaś Ron ostatkiem sił powstrzymywał się od zwrócenia karmelek.
Hermiona jak i Draco bez ruchu wpatrywali się zaszokowanym wzrokiem w siebie nadal złączenia pocałunkiem. Co... Co sie właśnie dzieje? Jak to... Ona... I ... Co.... Hermiona już dłużej nie myślała, po prostu straciła przytomność uderzając sztywno głową w Dracona.

10 minut później.

- Zadowolony jesteś? - Warknął Zabini i wpatrując się zimnym wzrokiem w nieporuszonego Dracona, który stał sztywno kilka kroków od łóżka z założonymi dłońmi na piersi.
- Granger powiedz ty mi, po co żeś tu przyszła z tą całą drużyną porażek życiowych? - Zaczął zaczepnie nadal wpatrzony w nieprzytomną twarz Hermiony.
- Przyszłam, bo jak mnie słuchy doszły chciałeś zabić mojego CHŁOPAKA! - Zabini był wściekły. Jak mogło do tego dość? Jaki prawem on i Granger.... Na samą myśl gotowało się w nim. Mało tego, dlaczego Draco Malfoy ma na swoim obnażonym ciele jego szlafrok? Nadal przed oczami miał obraz pocałunku, jakiego przed chwilą miał okazję ujrzeć.
Ron tymczasem na słowo chłopak zakrztusił się śliną.
Draco prychnął wybuchając suchym śmiechem.
- Chłopaka? Granger litości.
- Co, zazdrościsz nam Malfoy?
- Zazdrościć czegoś? Wybujałej wyobraźni Granger ?
- Po prostu zaakceptuj fakt, że ja i Zabini jesteśmy ze sobą.
- Wykluczone. A teraz gdybyś była taka miła to wracaj do swojej zapchlonej jaskini, bo jak się możesz domyśleć nie jesteś tu mile widziana.
- Odmawiam. - Zaprzeczył Zabini zaciskając mocno wargi. - Zostaje dopóki mój chłopak nie odzyska przytomności! Przypomnę Ci, że to przez ciebie znajduje się w takim stanie!
- Przeze mnie? No tak to ja siebie przywiązałem do łóżka a później to ja zmusiłem Zabiniego żeby mnie obślinił.
- Dokładnie, dobrze, że jesteś świadomy swojej zbrodni.


Reszta stała z boku wsłuchując się w kłótnie. Wyglądali jak podczas seansu kinowego zupełnie pochłonięci sceną kulminacyjną rozgrywanej akcji.
- Zabini to ma powodzenie. - Westchnęła Pansy ściszając swój wokal.
- Ale, że oni tak na serio razem. Nie spodziewałem się tego po Hermi. - Zadumał Harry wpatrując się w rozwścieczonych Ślizgonów.
- Ja wiedziałam. - Odezwała się Ginny. - Już od dawna, sama mi powiedziała.
- I nie raczyłaś nas o tym poinformować? - Warknął Ron. Ginny wzruszyła jedynie ramionami.
- Draco jest słodki jak jest zazdrosny. - Zaśmiała się Millicenta.
- Kto by pomyślał, że Zabini tyle dla niego znaczy. Jakie to melodramatyczne. - Otarł łzy wzruszenia Goyle.
- Ja tam czułam, że Draco coś "ten teges" do Zabiniego, wczoraj kleił się do niego cały dzień. - Skwitowała Mill.
- Tak było. - Potwierdziła Pansy. - Ale Dracuś... Nie, nie, nie. Nie zaakceptuję tego nigdy.
Astoria pokiwała twierdząco głową czując wielki ból w klatce piersiowej.
- Hermiona i ten.... - Ron wykrzywił twarz.
- Myślicie, że to coś poważnego? Wiecie Zabini ostatnio taki jakoś zamyślony chodzi. Nigdy taki nie był.- Odezwał się Crabbe.
- Hermiona też ostatnio dziwnie się zachowywała.
Wszyscy wydali z siebie ciche westchnienie.

- A wy, co? Nie macie, co robić? - Warknął Draco spoglądając na grupę widzów, która momentalnie drgnęła w miejscu. - Wynocha i to już.
- Ale Draco to wbijasz do nas później? - Zagadał swobodnie Harry kierując się w stronę drzwi.
- Och wiesz nie musisz, ale Zabini na pewno przyjdzie, w końcu jestem jego DZIEWCZYNĄ, więc chce ze mną spędzać teraz jak najwięcej czasu. - Wtrącił niby od tak sobie Blaise obrzucając Dracona triumfalnym wzrokiem.
Draco Malfoy z miłą chęcią nie poszedłby na to durne przyjęcie. Jednak widok Granger z miną królowej Hogwartu doprowadzała go do szału. Jakim prawem to czupiradło przywłaszcza sobie Zabiniego? To był jego przyjaciel, miał do niego większe prawa niż Granger. Owszem może i był na niego wściekłly o ten eliksir... Co nie zmienia faktu, że Zabini należał bardziej do niego niż do jakiegokolwiek Gryfona. A w szczególności do Hermiony Granger.
- W końcu to moje przyjęcie, więc chyba oczywiste, że przyjdę. - Skwitował oschle, posyłając w stronę Zabiniego zaczepne spojrzenie.
- Jak tam chcesz. - Blais starał się z całych sił by to stwierdzenie zabrzmiało obojętnie. Z nieznanych mu przyczyn miał ochotę potraktować Malfoya kilkoma przezwiskami.
Ginny Weasley stała z boku mając spory mętlik w głowie. Najpierw dowiaduje się, że Hermiona i Blaise raczą obwieścić całemu światu, że są parą, co groziło gorszą katastrofą niż gdyby Snape okazał się być kobietą. Później widzi jak Zabini i Malfoy.... Nie potrafiła zaakceptowaćc tego zdarzenia. Nie chciała nawet myśleć o tym, co zobaczyła. Zmierzyła wzrokiem nadąsanego Malfoya. Kłócił się z Hermioną znowu o jakieś bzdury. Czemu mu tak zależy? Czyżby rzeczywiście jego i Zabiniego łączyły jakieś specjalne relacje? Pokręciła bezradnie głowa.
- My idziemy. - Skwitowała krótko.
- Dobry pomysł, my też się będziemy zbierać - Zakomunikowała nieciekawym głosem Pansy wiedząc, w jakich chwilach jest się najlepiej ulotnić. W końcu była w tych sprawach ekspertem. Draco rzucił w jej kierunku spojrzenie w stylu: później się z wami policzę, po czym gromada Gryfonów i Ślizgonów w końcu zniknęła z dormitorium Zabiniego.
- Granger, chyba powiedziałem żebyś się stąd ewakuowała.
- Malfoy, chyba powiedziałam, że zostaje, aby upewnić się, że z moim mężczyzną wszystko w porządku. - Draco prychnął z jawną kpiną. Może i Zabini rzeczywiście coś kręcił z Granger, ale na pewno robił to tylko po to by się zabawić, w końcu znał go dobrze, wiedział że Blaise lubi ryzyko, a Hermiona Granger była tym ryzykiem niezaprzeczalnie wielkim. Czy oni mogli ze sobą sypiać? Draco na samą tą myśl pokręcił panicznie głową.
- Skoro to konieczne. - Syknął. Blaise Zabini przysiadł na łóżku obok nieprzytomnej Hermiony i zaczął teatralne głaskać ją po głowie szepcąc oczywiście na tyle głośno by Draco go słyszał.
- Moje biedactwo. - Zaczął z czułością. - Cóż ten potwór ci zrobił.
Draco posłał mu spojrzenie pełne furii. Tak, znowu wyszło na to, że on jest wszystkiemu winny. Niedoczekanie. Blondyn mechanicznym krokiem zbliżył się do Zabiniego i jednym ruchem odepchnęła dłoń od głowy Hermiony miotającym piorunami w jego stronę.
- Malfoy, twój pocałunek jest aż tak zabójczy, że ludzie po nim mdleją? - Zaśmiał się gorzko Blais rzucając mu jeszcze bardziej wzywające spojrzenie. Teraz będąc z perspektywy Granger rozumiał ciągłą irytację do osoby Malfoya.
- Co Granger, chcesz się przekonać? - Powiedział niskim tonem zaciskając szczękę tak mocno, że mięśnie żuchwy zaczęły mu lekko podrygiwać.
- Wole nie ryzykować.

Hermiona czuła jakby znajdowała się w jakimś ciemnym pustym tunelu. Do jej uszu dochodziły jedynie odległe odgłosy, które nie mogła wyraźnie dosłyszeć. Jak echo, które odbijało się o wszelkie możliwe materie gubiąc w tym jakikolwiek sens. Delikatnie otworzyła powieki czując niewytłumaczalny wstyd na sobie. Co sie stało? Czemu ona leży? Przed sobą dostrzegła Dracona i Blaise.
- Kochanie! - Zaświergotał Zabini rzucając się jej na szyję. Hermiona wykrzywiła usta posyłając mu zdezorientowane spojrzenie. Co on znowu wymyślił? - Dobrze się czujesz? Boli cię coś?
- Szyja. - Warknęła uwalniając się z jego uścisku. Powoli zaczęła sobie przypominać całą dzisiejszą historię. To jak Draco chciał ją zabić, jak rozszalałe stado Ślizgonów przywiązało go do łóżka, i to jak ona i on… . Po raz kolejny tego poranka jej twarz oblała się falą wstydu.
- Długo masz zamiar tak leżeć? - Odezwał się Dracon mierząc ją przeszywającym spojrzeniem. Jakże chciała uniknąć tego wzroku. Jak na zawołanie zwlekał się z łóżka stojąc teraz tuż przed blondynem.
- Słuchaj Malf... Draco. - Zaczęła starając się ułożyć w głowie jakąś sensowną wypowiedź. - To naprawdę nie było celowe.
- Mówisz o eliksirze miłosnym, zatajonym niby związku z Granger czy dzisiejszym obślinieniu moich ust? - Na te słowa poczuła się jeszcze bardziej osłabiona.
- O wszystkim. - Wyszeptała przelotnie rzucając mordercze spojrzenie w stronę Blaise. - A ty czego tu szukasz? - Warknęła. Miała ochotę rzucić się na niego i go zwyczajnie udusić. Że jeszcze ma czelność w ogóle pokazywać się jej na oczy.
- Martwiłam się o swojego chłopaka, to chyba normalne. - Odpowiedział z naciskiem posyłając jej dwuznaczne spojrzenie w stronę Dracona. Hermiona nie miała nawet ochoty doszukiwać się w tym jakiegokolwiek znaczenia.
- Oszalałaś? - Warknęła traktując go wściekłym spojrzeniem. - Co to ma być? - Wskazała głowa na różową pidżamę? - Znowu paradujesz po Hogwarcie w czymś takim?
Draco Malfoy stał jak słup i z miną tak dziwną, że aż nie do opisania słuchał tej przerażającej wymianie zdań.
- Co ci się w niej nie podoba? - Warknął Blais. No tak tylko Granger mogłaby się czepiać czegoś takiego jak pidżamy. Mogłaby, chociaż okazać, choć trochę solidarności i być dla niego bardziej czuła w obecności Malfoya. W tym tępię cały plan weźmie w dupę.
- Odpowiedz sobie sam* na to pytanie.
- Nieważne, nieważne. - Zaczął interweniować Blais uśmiechając się pobłażliwie. - Zostawię was. Widzimy się wieczorkiem, kochanie. - Blais wychodząc puścił do niej znaczące oczko. Ten gest jeszcze bardziej ją zdenerwował. " Kochanie?" "widzimy się wieczorkiem?" Czy on już kompletnie postradał zmysły? Jak po tym wszystkim miałaby przekonać Dracona żeby szedł z nią na to całe przyjęcie? Przekonanie na wybaczenie jej czynów równało się z niemożliwym.
- Też idę. Jeśli tu dużej zostanę to albo oszaleje albo cię zabije. - Mówiąc to brzmiał naprawdę prawdziwie, co też Hermiona pokiwała tylko tępo głową.
Opadła znowu na łóżko chcąc zapomnieć o istnieniu tych wszystkich problemów.

Ten post był edytowany przez MathildaBoom: 24.10.2013 17:52


--------------------
I gotta get back to Hogwarts,
I gotta get back to school.
Gotta get myself to Hogwarts,
Where everybody knows I'm cool.


(...)Did Somebody Say Ron Weasley?
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic
MathildaBoom   Mój Przyjaciel Zabini   23.08.2012 18:44
Mannolita   Całkiem całkiem, podoba mi się :) Znalazłam kilka ...   23.08.2012 22:42
Gabriellka   Podoba mi się :) Czyta się fajnie, ale tak jak wyż...   26.08.2012 22:57
MathildaBoom   Ech nie wiem jak się włącza korektę błędów dlatego...   29.09.2012 17:38
Siluvajne   Nieeezłe :lol: Wstawiaj szybko następne części. B...   29.09.2012 19:04
Mannolita   Podoba mi się, nawet bardzo :) Błędów jest dużo mn...   30.09.2012 20:25
Hagrid   Też czekam na dalszą akcję:)   06.10.2012 22:41
MathildaBoom   Witajcie kochani. Przepraszam, że tak długo nie ws...   08.11.2012 19:32
Hagrid   Bardzo wciągający kawałek, można by pomyśleć o zmi...   08.11.2012 20:50
Mannolita   Bardzo mi się podoba :D Znalazłam tylko dwa i pół ...   10.11.2012 23:49
MathildaBoom   och rzeczywiście. Czytałam to kilkakrotnie i jako...   11.11.2012 19:48
Hagrid   To świetnie, czekamy na kolejne party ;)   11.11.2012 23:33
MathildaBoom   Uprzedzam, że ta część jest taka sobie. Musiałam j...   13.11.2012 14:00
Mannolita   Coraz bardziej intryguje mnie to opowiadanie ;) Ja...   13.11.2012 21:41
Hagrid   Bazyliszek o imieniu Hack, kocham Cię! :D Nap...   14.11.2012 11:46
MathildaBoom   A dziękuje Wam bardzo . ;p To miło słyszeć, że się...   17.11.2012 16:58
MathildaBoom   Witajcie kochani. Nie jestem najlepsza w opisówkac...   18.11.2012 02:12
Saoirse   Wow. Bardzo mi się podoba to opowiadanie. :) Cieka...   18.11.2012 14:15
Mannolita   Bardzo bardzo mi się podoba :D Jestem ciekawa, jak...   18.11.2012 18:21
Gorillaz   Bardzo podoba mi się to opowiadanie :) Przezabawn...   22.11.2012 00:40
MathildaBoom   Kolejna część. Wyszła jak wyszła, bez szału. Miłeg...   23.11.2012 02:38
Mannolita   Jak na razie nie jest źle, czekam na dalszą część ...   23.11.2012 15:53
Hagrid   Świetna ta zamiana osobowości, to mnie nieźle wcią...   23.11.2012 23:31
MathildaBoom   Wesołych świąt kochani! Kolejny rozdział pisan...   28.12.2012 01:25
Anima   Cudne, cudne, cudne. Zakochałam się w Twoim opowia...   11.01.2013 17:59
MathildaBoom   A'yo kochani. Ostatnio nudziło mi się więc nar...   16.01.2013 19:12
Mannolita   Świetne, po prostu świetne! Bardzo mi się podo...   16.01.2013 20:49
Hagrid   Zabaawa jest przednia, rysunek mnie rozbawił też m...   19.01.2013 15:34
Casiopeja   bardzo lubię to opowiadanie. Ubolewam tylko nad ty...   20.01.2013 14:48
elenai   Jeeeeeeeeeeeeeeej, tak bardzo kocham to opowiadani...   25.01.2013 18:30
MathildaBoom   Rozdziały wcale nie są krótsze, po prostu dziele j...   01.02.2013 16:36
Hagrid   Ciekawie się rozwija akcja, świetny Malfoy:)   01.02.2013 20:14
MKowalski   super się czyta :zel_pepsi:   15.02.2013 10:25
elenai   A ja czekam na nowość ! Tak bardzo czekam ...   23.02.2013 14:46
Mannolita   Czekam i czekam a tu ciągle nie ma kolejnej części...   15.04.2013 16:19
MathildaBoom   Witam. Wstyd i hańba wiem, ale ja naprawdę czasu n...   19.04.2013 19:10
Mannolita   Jak zwykle przyjemnie się czyta, ale niestety zna...   20.04.2013 00:31
elenai   :nutella: :nutella: :nutella: Na wenę! Supe...   01.05.2013 09:10
Hagrid   Dzięki za kolejnego parta, przyjemnie się czyta, d...   06.05.2013 11:08
MathildaBoom   Rozdział piąty. Wiem że są błędy i literówki dla...   27.06.2013 18:16
Katara   Twoje opowiadanie skłoniło mnie do założenia konta...   12.07.2013 20:00
Hagrid   Czekamy na kontynuacje, porządek na forum trwa i s...   14.08.2013 12:45
MathildaBoom   Zupełnie straciłam ochotę do pisania tego opowiada...   27.09.2013 17:07
MathildaBoom   cz2 Wieczór. Hermiona stała przed lustrem ciskaj...   27.09.2013 17:10
BlackMirror   Błagam,pisz dalej. To wcale nie było nudne,wręcz p...   24.10.2013 16:53
elenai   Proszę, pisz dalej ! Serio. Czekamy.   16.11.2013 15:33
MathildaBoom   A to kilka moich rysunków... oczywiście zboczonych...   28.01.2014 11:43
MathildaBoom   cz2. * - Chodźmy do Trzech Mioteł, no! - Pan...   28.01.2014 12:04
MathildaBoom   Cześć, jestem Dorka. Moja starsza siostra Mati zac...   24.03.2014 01:03
Mannolita   Jak fajnie że ciągle piszesz! :) Oby tak dale...   24.03.2014 23:31


Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 10.05.2024 01:38