Wilcza Rasa (zak), najprawdopodobniej - zakończone
oferta kolonii Harry Potter Kolonie dla dzieci Travelkids | Szybki i bezpieczny 24h | ![]() ![]() ![]() ![]() |
Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
![]() ![]() ![]() |
Wilcza Rasa (zak), najprawdopodobniej - zakończone
Abaska |
![]()
Post
#51
|
![]() Uczeń Hogwartu Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 240 Dołączył: 06.04.2003 Skąd: a nie wiem, tak z powietrza. Płeć: Kobieta ![]() |
A ja jestem, jak najbardziej =) Ten part
byl swietny... A teraz sie wszystko skupilo na Cailith... Bidna Stu... Juz
ja zdazylam polubic... Ale one question. Tairimin... Tzn. Ludzie tez umieli
czarowac? O_o Buu... Myslalam, ze tylko wilki
-------------------- uhm.
|
Tajemnicza |
![]()
Post
#52
|
![]() Prefekt Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 385 Dołączył: 06.04.2003 Skąd: Tureeeek/Poznań Płeć: Kobieta ![]() |
Świetne! Matko jak ja kofam cię i
ficka!!! *_* *_* Piękne opisy i ta akcja. Nie no ... cudo
poprostu. Dlaczego tak mało dałaś?? Przecież ja i nie tylko czekam
cierpliwie na "ochłapy" a ty tylko takie krótkir cos dajesz. No
coosz, zawsze coś. Świetny pmysł jest w tym parcie. Niesamowicie mi sie
podoba. Nie pomyślałam, żę ten, jak on tam ma, ee...W tkazdym bądź razie ten
na T... ją znalazł tak szybko! Jestem zaskoczkona
![]() -------------------- |
Dirbaa |
![]()
Post
#53
|
![]() Tłuczek Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 27 Dołączył: 30.06.2003 Skąd: Bytom... chyba =P ![]() |
WOW...
![]() ![]() ![]() |
iskra |
![]()
Post
#54
|
![]() Uczeń Hogwartu Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 207 Dołączył: 06.06.2003 Płeć: Kobieta ![]() |
Macie, bo sie jeszcze posikacie jak Wam
nie dam
![]() ps. Ci co nie czytali Gryfa jush zawalać na ten temat i czytać! ![]() Dirbaa - Raczej nie, za mało mam predyspozycji by zostac pisarką, ale dzieki za komplement ![]() _______________________________________ - Cailith, nie martw się. Przybędzie pomoc - szepnął do mnie Reyden, tak cicho bym tylko ja mogła to usłyszeć - Nie płacz, to niczego już nie zmieni. Dopiero wtedy poczułam, że po twarzy ściekają mi łzy. Tarimin usiadł na krześle naprzeciwko mnie. Nie poznawałam go. Zawsze taki miły w stosunku do mnie... Co się z nim dzieje? - Cai, co się dzieje? - spytał patrząc mi w oczy - Nie cieszysz się, że przyszedłem ci z pomocą. Te wilki rozszarpią cię na strzępy jeśli tylko się uwolnią. Oni nie mając uczuć. Chcesz zginąć z ich ręki? - Życie za życie - odparłam - Czy to nie sprawiedliwy układ? - Ich życie jest nic nie warte... - Ach, zamknij się już - warknęłam - Nie jesteś bogiem. - Owszem, dziś jestem - złapał mnie boleśnie za podbródek. Kątem oka ujrzałam wściekłe oczy Sevotharte. Tari zresztą też. Puścił mnie i potargał chłopca po włosach - Mądry chłopak. Wie, że milczenie jest złotem. Sevotharte odepchnął go, na co Tari tylko się zaśmiał. Żołnierze mu zawtórowali. Rzygać mi się chciało od tego śmiechu. Wstałam, ale nim zdążyłam zrobić kilka kroków Tarimin złapał mnie delikatnie za ramię. - Opuszczasz mnie? - spytał łagodnie. Być może się pomyliłam, myślałam. Może Tari naprawdę jest wrażliwym i dobrym chłopakiem. Teraz po prostu boi się o mnie. Chce mnie chronić, a z równowagi wyprowadza go obecność wilków, których zawsze nienawidził. Oskarżam go. To niesprawiedliwe. - Idę do kuchni - odparłam. - Dobry pomysł. Wszyscy byśmy zregenerowali swoje siły - rzekł z entuzjazmem i niemal rozkazał - Cailith, przygotuj nam coś. - Sama nie dam sobie rady. - Mały - skinął z nieukrywaną wrogością na Sevotharte - Pomóż damie i nie próbuj żadnych sztuczek. Sevi podążył za mną do kuchni. Przymknęłam lekko drzwi. - Szybko. Weź jakiś nóż i siekaj tą marchewkę - rozkazałam szeptem. - Nie będę gotował dla ludzi, zdrajczyni - rzucił wrogo. Złapałam go za ramiona i spojrzałam głęboko w oczy. Oczy przyszłego króla. - Posłuchaj mnie, Sevotharte. Właśnie teraz mamy niewiele czasu by porozmawiać o kilku ważnych rzeczach. Chcę dobrze. - Ale przez ciebie jest źle. - Ty naprawdę myślisz, że to moja wina - stwierdziłam, nie spytałam. Sevotharte milczał. - Dobra - podparłam się pod boki - Albo robisz co ci każę, albo Tarimin się tobą zajmie. Popatrzył na mnie przerażonymi oczyma. To nie był strach, raczej zawód i myśli jakie kłębiły się w jego królewskiej główce. Nie wiedział co zamierzam. Ja zresztą też. Po godzinie była gotowa pieczeń z królika i przystawki. To był dobry czas. Widział jak szybko rodzi się w Sevotharte nienawiść. Zaniosłam danie na stół. Musiałam przy tym wytrzymać pełen gniewu wzrok Wasukiego i rozczarowania Reydena. - Seban, Turbi wyszedł kilka minut temu się odlać - powiedział Tari - Weź Kriga i idźcie go poszukać. Tylko uważajcie. Noc niesie ze sobą różne bestie. Dwaj żołnierze wyszli, a my zaczęliśmy posiłek. Za moimi namowami jedli również Sevotharte i Reyden. Wasuki nie chciał. Kiedy podsunęłam mu talerz pod nos napluł mi w twarz. Tarimin podniósł zaciśniętą pięść, ale powiedziałam, że to nic. Wasuki uniknął bolesnego uderzenia. Nagle rozległo się pukanie do drzwi. - A oni co? - zarechotał Fabio, największy z obstawy Tariego - Chcą nas przestraszyć? Otworzył drzwi. To były ostatnie drzwi, które otworzył w życiu. Sel tego dopilnował. Tarimin zerwał się i ruszył na Sela. Dwóch z żołnierzy ruszyło w jego ślady. Trzeci natomiast ruszył z mieczem na Sevotharte. Teraz, albo nigdy, pomyślałam i bez wahania chwyciłam nóż leżący na stole. Wbiłam go w plecy żołnierza. Tamten tylko zacharczał i upadł. Pisnęłam jak przerażone dziecko. Dopiero wtedy zrozumiałam, że... ZABIAŁAM!!! Nagle poczułam jak ktoś się na mnie zwala. To był, ku mojemu zaskoczeniu, Tarimin. Wyciągnął sztylet z pochwy u pasa i pokazał mi go. Strach dławił mi gardło. Siedział na mnie okrakiem rozgniewany żołnierz. -------------------- ...uuuu, powrót.
|
Tajemnicza |
![]()
Post
#55
|
![]() Prefekt Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 385 Dołączył: 06.04.2003 Skąd: Tureeeek/Poznań Płeć: Kobieta ![]() |
Powiem jak zawsze, super. Końcówka zaparła mi dech w piersciach. Coraz bardziej się rozkręca
![]() ![]() ![]() -------------------- |
iskra |
![]()
Post
#56
|
![]() Uczeń Hogwartu Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 207 Dołączył: 06.06.2003 Płeć: Kobieta ![]() |
- Nie myślałem, że możesz być... taka - rzekł złowrogo i zaczął mi jeździć ostrzem po twarzy. Pisnęłam.
- Nie martw się - ciągnął dalej - Nie skrzywdzę tak pięknej twarzy... Zamachnął się i wbił mi sztylet w ramię złamanej ręki. Niezbyt głęboko, ale tak by bolało. Wiedziałam, że nikt mi nie pomoże, nawet gdyby chciał. Tarimin zaczął ciągnąć sztylet wzdłuż ramienia. Krzyknęłam przeraźliwie. Niespodziewanie przez okno wpadł... Lezard? Jednym machnięciem miecza pozbawił życia jednego z napastników Sela, a potem rzucił się na Tarimina. Usiadł na nim okrakiem i błyskawicznie przystawił miecz do jego łuku brwiowego. - Co powiesz na to, kłamco bez krzty honoru? - przycisnął lekko miecz, spod którego wypłynęła cieniutka stróżka krwi - Jedno oko wydłubie ci w ramach rewanżu, a drugie za skrzywdzenie Cai. Sel uporał się z napastnikiem i pomógł mi wstać. Szerokimi oczyma patrzyłam na Tarimina. A więc jednak się pomyliłam... - Stu - szepnęłam i ruszyłam ku leżącej na podłodze wilczej dziewczyny. Czułam niemiłosierny ból w ręce. - Nie dotykaj jej! - warknął Wasuki już rozwiązany przez Sevotharte. Zatrzymałam się. Widziałam jak Stu otwiera z wysiłkiem oczy i ściska lekko dłoń Wasukiego. Popatrzyła na mnie i poprosiła bardzo cicho bym podeszła. Uczyniłam to, ale przycupnęłam przy niej z dala od brata Lezarda. - Nie wiń siebie - ścisnęła mi lekko dłoń - Spróbuj zmienić przeznaczenie. - A ty, kochany - zwróciła się do Wasukiego - Zaopiekuj się nią, tak jak opiekowałeś się mną. - Nie - odparł i popatrzyła na mnie z niechęcią. - Więc zostaw - odparła i zanim jej głowa zawisła bezwiednie na ramieniu Wasukiego zdążyła wyszeptać - Nie zapomnij o mnie. Zacisnęłam oczy. Dlaczego to trak musiało się skończyć? Znów łzy. Łzy tak często obecne w moim życiu. Ze stanu w jakim byłam wyrwał mnie nagle krzyk. Odwróciłam się. Sel trzymał ręce Tarimina z dzikim blaskiem w oczach. Lez nachylał się nad nim i ciął go mieczem od połowy czoła zmierzając ku oku. Doszedł do łuku brwiowego, gdy się opamiętałam. - Lezardzie, nie! - krzyknęłam. Poczułam jak kręci mi się w głowie, a potem była już tylko ciemność... ››› 6 W nocy miałam koszmary. Wciąż śniło mi się jak zabijam tego żołnierza. Patrzyłam na siebie z góry. Wszystko działo się tak bardzo powoli. W kółko oglądałam jak łapie za nóż i wbijam go w plecy człowieka. Oglądałam ten obraz kilkanaście razy, aż w końcu ciało upadło. Martwe oczy patrzyły na mnie... Zerwałam się do pozycji siedzącej. Tyłem do mnie siedział... tak, Lezard. Nim zdążył się odwrócić zarzuciłam mu ręce na szyję, ale zaraz cofnęłam lewę ramię. Bolało. Nawet bardzo. Oplatając szyję przyjaciela jedną ręką milczałam. Czułam jak dotyka ręką mojej dłoni. - Wróciłeś. - Tak - odpowiedział zmęczonym głosem i odwrócił się. Zamarłam. Dotknęłam dłonią jego lewego policzka. Cofnął głowę, a na jego wilczych ustach pojawił się grymas bólu. - Co oni ci zrobili? - spytałam. Rana, która biegła od czoła po policzek pozbawiła go lewego oka. Jak mogłam tego nie zauważyć wcześniej? - Nie rozmawiajmy o tym - odparł i odwrócił twarz tak bym widziała tylko jego prawą stronę. - Cieszę się, że żyjesz. Tak bardzo za tobą tęskniła. - I ja za tobą - ujął moją lewą rękę. Jęknęłam z bólu. - Przepraszam. Zapomniałem o ręce - popatrzył na mnie uważnie - Jak ją złamałaś? - Ja... To znaczy... - nabrałam głęboko powietrza - To Sel. - Co?! - zerwał się na równe nogi - Zamorduje, sku... - Lezardzie, proszę - próbowałam go uspokoić - Sel... On... On nie chciał źle. - Ja też nie chcę źle, ale przez przypadek mogę mu złamać obie. - Lezardzie. To wszystko jest takie dziwne i skomplikowane. Nie rozumiem wszystkiego. - Bo nie czujesz tak jak my - odparł i ruszył ku drzwiom. - Wychodzisz? - spytałam zdziwiona. - Porozmawiam sobie z Selem. - Nie... - zawahałam się na chwilę - Nie rób mu krzywdy. Popatrzył na mnie dziwnie, a ja odpowiedziałam mu nieśmiałym uśmiechem. Wyszedł. Odetchnęłam głęboko i zmarszczyłam czoło. Ból w ręce był nie do zniesienia. W pokoju panował lekki mrok rozświetlany świecą. Odetchnęłam jeszcze raz i zamknęłam oczy. Gdy je otworzyłam przede mną stał Wasuki. Przestraszyłam się i odruchowo starałam się cofnąć do tyłu. Widząc to Wasuki uśmiechnął się. Wyglądał przerażająco w migocącym świetle świecy. Podniósł dłonie na wysokości klatki piersiowej. Zaczęły świecić zimnym blaskiem, a on począł zbliżać się do mnie. Wasuki oparł się kolanem o brzeg łóżka i wyciągnął do mnie ręce. Czułam jak krew odpływa mi z twarzy, a serce zaczyna szybciej bić. Zimne dłonie dotknęły mojej chorej ręki. Ból minął i poczułam przyjemnie pulsujące ciepło. -------------------- ...uuuu, powrót.
|
Nadine |
![]()
Post
#57
|
![]() Kafel Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 24 Dołączył: 10.04.2003 Skąd: Lublin Płeć: Kobieta ![]() |
Fajne opowiadanie
![]() ![]() Następna sprawa- bohaterowie. Ten element udał ci się szczególnie. Każda z postaci jest charakterystyczna i jedyna w swoim rodzaju. Każda zachowuje się w specyficzny i jedyny dla niej sposób. Mam wrażenie, że ich świat żyje ![]() ![]() ![]() Co do stylistyki- jak już mówiłam, przydałoby się więcej opisów. Jeżeli są jakieś błędy, to ja ich nie zauważyłam ![]() Ogółem jest to jedno z ciekawszych opowiadań na forum. Zamieszczaj dalsze party, bo sama jestem ciekawa fabuły. Pozdrówka ![]() -------------------- Carry me back to Old Virginny
There's where the cotton and the corn and tatoes grow There's where the birds warble sweet in the spring time Carry me back where my heart longs to go |
Bieta |
![]() ![]()
Post
#58
|
![]() Kafel Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 17 Dołączył: 15.08.2003 ![]() |
WoW...to opowiadanie jest świetne.Kiedy
następna część???
|
Tajemnicza |
![]()
Post
#59
|
![]() Prefekt Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 385 Dołączył: 06.04.2003 Skąd: Tureeeek/Poznań Płeć: Kobieta ![]() |
Miodzio! Suer. Co raz bardziej misie
podba
![]() ![]() ![]() ![]() -------------------- |
Rok |
![]()
Post
#60
|
![]() Mugol Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 4 Dołączył: 11.06.2003 ![]() |
Jezu ale ty masz tempo kobieto...
![]() ![]() ![]() ![]() -------------------- RAMMSTEIN FOREVER!!!
|
Abaska |
![]()
Post
#61
|
![]() Uczeń Hogwartu Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 240 Dołączył: 06.04.2003 Skąd: a nie wiem, tak z powietrza. Płeć: Kobieta ![]() |
Uuu, to jednak Wasuki tesh umie czarowac,
nu nu nu ^^
Czekam na nastepne party, ale chyba nie musze juz pisac, jak bardzo =D -------------------- uhm.
|
Cailith |
![]()
Post
#62
|
![]() Ścigający Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 318 Dołączył: 15.08.2003 Skąd: skąd inąd Płeć: Kobieta ![]() |
Madzieńko moja, ja Ci już mówiłam, co o tym
opowie myślę, ale powtórzę - Z-A-J-E-B-I-S-T-E!!! Ciekawy temat,
wciągająca akcja, a jeszcze to "porcjowanie"...
Mmmmiiooodzioo!!! Dawaj dalej!!
![]() ![]() -------------------- Jestem dziełem bożym i jako takie oczekuję szacunku od świata.
Pamiętaj: nie polemizuj z Idiotą - najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu, a potem pobije doświadczeniem. Proud to be a lesbian. |
Tajemnicza |
![]()
Post
#63
|
![]() Prefekt Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 385 Dołączył: 06.04.2003 Skąd: Tureeeek/Poznań Płeć: Kobieta ![]() |
Spokojnie
![]() ![]() -------------------- |
iskra |
![]()
Post
#64
|
![]() Uczeń Hogwartu Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 207 Dołączył: 06.06.2003 Płeć: Kobieta ![]() |
Dirbaa: nie krzycz na mnie, jesli chcesz
dozyc pelnoletnosci
![]() Cailith: nie ładnie się tak podlizywać =) Tajemnicza: nie probuj (proboj? o_O) ze mnie niczego wyciagac... wlasnie skonczylo sie to waszym dlugim oczekiwaniem. Jestem bezlitosna - na razie czekajcie dalej ![]() ![]() Dirbaa: Nikt kto nie zaglądał na mojego bloga nie wiedział, ze jade ![]() Tajemnicza: Cierpliwość to cnota ![]() Pozdrafffiam iskra - wyjatkowo milutka i uchachana zemsta milosnikoof pozaroof =) -------------------- ...uuuu, powrót.
|
iskra |
![]()
Post
#65
|
![]() Uczeń Hogwartu Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 207 Dołączył: 06.06.2003 Płeć: Kobieta ![]() |
Proszę bardzo... =) Chciałabym rzec, że opłacało Wam się czekac, ale to bardzo marny part pod względem długości... Wybaczcie, ale od teraz wszystkie dawki takie będą. To co mam na dysku jush mi się kończy, a Wy pewnie będziecie chcieli znać dalsze losy bohateroof... Nie wiem czy bedę mogła (i czy bedzie mi sie chcialo) pisac dalej... Więc... Sami rozumiecie. Apokalipsa się zbliża
![]() _______________________________ - Mówiłem, że nie jestem potworem - powiedział cicho. - Mówiłeś też, że poderżniesz mi gardło przy najbliższej okazji - przypomniałam mu szeptem. - Nie skrzywdzę cię ze względu na Stu i dlatego, że byłaś dla mnie... Byłaś. Ale teraz już nie jesteś - przerwał na chwilę - Stu zginęła przez ciebie. Tak, wiem, że tego nie chciałaś, ale stało się. Wilcze prawo... Życie za życie. Kiedyś sprawię byś cierpiała tak jak ja. - Myślisz, że ja nie cierpię? - spytałam niemal niedosłyszalnie - Myślisz, że nie wiem, że to ja zabiłam pośrednio Stu? - Nie - odparł poważnie - Nigdy tak nie myślałem. Jednak ty nie znasz ogromu mojego bólu. Nie byłaś z nią związana linią życia. - Mówisz o miłości? - Nie, mówię o czymś więcej... Zresztą, ty tego nie zrozumiesz. Nie czujesz tak jak my. - W ogóle lepiej by było gdybym nigdy nie spotkała Lezarda. Wtedy nikomu nic by się nie stało - powiedziałam cicho. - Nie, to nie tak - usiadł przy mnie - Nie można zmienić ani przeszłości, ani teraźniejszości, a przyszłość... Cóż, przyszłość jest czymś przeznaczonym nam od momentu narodzin. - W takim układzie po co żyć? - wtrąciłam się Wasukiemu w wypowiedź. - Życie jest czymś względnym. Ono zależy od nas. Możemy je zmienić... - Ale mówiłeś, że jest już określone? - znów mu przerwałam. - Dasz mi skończyć? - łupnął na mnie spod oka - Życie należy do istoty, ale to bogowie wytyczają mu tor. Istota podchodząca do życia biernie spełnia los dany jej od bogów, ale nawet jeśli sami jesteśmy kowalami swego losu sprawa nie jest tak do końca prosta. Los bogów wciąż nas goni. Goni nas śmierć, którą dla nas przeznaczyli. Nikt nie jest w stanie przed nią uciec. - Ale dlaczego Stu... - Stu nie uciekała - przerwał mi - Jej sytuacja była inna. Ona goniła swój los. Pisana jej była śmierć w obronie Jego Królewskiej Mości Sevotharte, a zginęła za Księcia Sevotharte. Wyprzedziła wolę bogów. Popatrzyłam na niego pytająco. Próbowałam doszukać się jakiegoś sensu, logiki w jego słowach. - To z twojej przyczyny tak się stało - ciągnął - Twoje pojawienie się w życiu Lezarda spowodowało, że zmieniasz los każdego z kim się zetkniesz. - Skąd wiedziałeś jaki los czeka Stu? - spytałam próbując poukładać "to wszystko". - Magia towarzyszy wilkom od początku ich istnienia. Jedni mają moc uzdrawiania, która podarował im Snow, bóstwo wody. Inni zostali zaszczyceni mocą Feniksa. Jeszcze inni otrzymali moc wszystkich żywiołów, a niektórzy tylko dar rozpoznawania emocji i zamiarów innych. Ja byłem właśnie jednym z nich, a tą tylko różnicą, że niedawno zaczął się u mnie przejawiać dar jasnowidzenia. - A moja przyszłość? Widzisz ją? - spytałam zaciekawiona. - Twoja przyszłość? - popatrzył mi w oczy i zaśmiał się - Nikt nie może poznać twojej przyszłości. Twoja przyszłość zmienia się z każdym wypowiedzianym przez ciebie słowem, z każdym oddechem i uderzeniem serca. Jesteś inna od nas, ale jesteś też inna od ludzi. Masz zbyt silną osobowość. Doprawdy, jest to dla mnie niezrozumiałe. Nie widzę twojej śmierci. - Nie mam silnej osobowości - pochyliłam głowę - Życie mnie przytłacza i ciągle płaczę. Jestem słaba. Nie skomentował tego tylko uśmiechnął się pobłażliwie i wyszedł. Dotknęłam rozciętego ramienia. Już nie bolało. Dlaczego Tarimin to zrobił? - Tarimin! - prawie krzyknęłam. Zerwałam się i wybiegłam na zewnątrz. Na schodach potrąciłam Sela. Zaraz po tym byłam już na dole. Ujrzałam skrępowanego Tariego siedzącego przy kominku. Na czole miał niewielką ranę ciętą. Zanim ktokolwiek mnie powstrzymał rzuciłam się w jego stronę. Upadłam przed nim na kolana i delikatnie podniosłam dłonią jego twarz. Popatrzyłam w jego oczy. Kiedyś czarne i błyszczące. Teraz przyszarzałe i matowe. Po policzkach pociekły mi łzy. Dlaczego? Dlaczego to wszystko musiało się tak skończyć? - Tariminie - szepnęłam - Tari. - A więc przegrałem - powiedział bez żalu z lekkim uśmiechem - Już nigdy cię nie odzyskam. - Tari, nigdy mnie nie stracisz. Zawsze będę twoją przyjaciółką. Bez względu na wszystko - poluźniłam mu trochę więzy na nadgarstkach. - I wybaczysz mi zranienie cię? - skinął na moją złamaną, a teraz i zranioną rękę. - Wybaczę ci wszystko. - Naiwna - usłyszałam prychnięcie Sela. Popatrzyłam w jego stronę. Stał oparty o ścianę obok. Ręce miał założone na piersi. Patrzył na mnie uważnie. -------------------- ...uuuu, powrót.
|
Dirbaa |
![]()
Post
#66
|
||
![]() Tłuczek Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 27 Dołączył: 30.06.2003 Skąd: Bytom... chyba =P ![]() |
![]()
będziesz pisać, to chcialabym sie dowiedziec co jaki czas bedziesz dodawac nowe party.
p.s. NARESZCIE |
||
Layla |
![]()
Post
#67
|
||
![]() Tłuczek Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 28 Dołączył: 06.06.2003 ![]() |
troche romansidłowate to sie robi ale i
tak mi się podoba ![]()
ty nawet nie próbuj tego przerywac tylko dopisuj ciąg dalszy! |
||
Nadine |
![]()
Post
#68
|
||
![]() Kafel Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 24 Dołączył: 10.04.2003 Skąd: Lublin Płeć: Kobieta ![]() |
Za każdym razem, gdy pojawia się Sel moje
zainteresowanie ffickiem rośnie jeszcze bardziej ![]() ![]() Zastrzeżenia? Błędów nie zauważyłam poza jedna literówką
![]() Przydałoby się więcej opisów. Takie party składające się tylko i wyłacznie z dialogów są według mnie...toporne,źle sie to czyta. Pozdrawiam i czekam na więcej Sela ![]() -------------------- Carry me back to Old Virginny
There's where the cotton and the corn and tatoes grow There's where the birds warble sweet in the spring time Carry me back where my heart longs to go |
||
Tajemnicza |
![]()
Post
#69
|
![]() Prefekt Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 385 Dołączył: 06.04.2003 Skąd: Tureeeek/Poznań Płeć: Kobieta ![]() |
Tak jakby, troche mnie zawiodłaś
![]() ![]() -------------------- |
Eire |
![]()
Post
#70
|
![]() Kafel Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 12 Dołączył: 09.04.2003 ![]() |
a mi się podobało jakreszta tgeo
opowiadania! czylli ślicznie!
podoba mi się sam pomysł ficka i to jak go realizujesz i ani mi się waż to zostawić niedokończone, jak skończy ci się to co masz napisane to kontynuuj, bo to jest genialne! |
Raven |
![]()
Post
#71
|
![]() Iluzjonista Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 132 Dołączył: 06.04.2003 Płeć: Kobieta ![]() |
ten fick jest jak bagno. bardzo wciąga
^^
no cóż, co tu dużo mówić świetny ff. chciałoby się coś skrytykować, ale nie ma co. zauwarzyłam u Ciebie coś żadkiego; gdy się czyta, to w ogóle się nie zauwarza błędów. w innych jakoś bardziej się rzucają w oczy. czekam na kolejną cześć. oby była niedługo pozdrowionka^^ -------------------- Świąteczne spotkania z osobami, którym nie ma się nic do powiedzenia, są opanowaną do perfekcji sztuką uników.
|
iskra |
![]()
Post
#72
|
![]() Uczeń Hogwartu Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 207 Dołączył: 06.06.2003 Płeć: Kobieta ![]() |
- A może nadzieję go na miecz, co? Albo
jeszcze lepiej. Będę powoli upuszczał z niego krew, tak by poczuł
wypływające z niego życie.
- Sel, jak możesz? - A ty?! - warknął - Jak ty możesz? Chcesz się troszczyć o mordercę?! - Popatrz w jakim on jest stanie. - Zabił Stu! - Ty też zabijałeś! Zabiłeś z Lezardem sześciu niewinnych żołnierzy, którzy tylko słuchali rozkazów. - Tak, ci niewinni żołnierze słuchali rozkazów Tarimina! Zapewne wyrżnęli by nas wszystkich w pień! - On jest moim przyjacielem - powiedziałam spokojnie. Wydawało mi się, że to najmocniejszy argument. - A my? My nie jesteśmy twoimi przyjaciółmi? Chcesz wybierać między naszym życiem, a jego? - To wy stawiacie mnie przed takim wyborem! - krzyknęłam na cały głos. W pomieszczeniu zapanowała cisza. Bardzo ciężka cisza, a ja byłam w jej samym środku. Popatrzyłam na Sela, a on na mnie. W końcu odwrócił ode mnie rozgniewany wzrok. - Istotnie, Cailith - usłyszałam za plecami poważny melodyjny głos Lezarda - Musisz dokonać wyboru. Musisz wybrać, która przyjaźń jest ważniejsza. - Przyjaźń to przyjaźń. Nie ma ważnej i mniej ważnej - popatrzyłam na niego zaskoczona. Nie myślałam, że kiedykolwiek postawi mnie przed takim wyborem. - To nie ja jestem panem losu - wzruszył ramionami. Podszedł i kucnął przy mnie - Wierzysz mi? - spytał, a ja pochyliłam głowę. Złapał mnie za podbródek i uniósł go. Popatrzył mi w oczy - Cailith, czy wierzysz, że chcę dla ciebie jak najlepiej? - Tak - szepnęłam. - Tarimin manipuluje ludźmi. Wciąż udaje, gra jakąś przemyślaną rolę. Poczułam jak Tarimin szarpie się w gniewie. Nie spojrzałam na niego. Całą swą uwagę skupiłam na bursztynowych oczach. - Zapewne jeszcze trochę, a rozwiązałabyś go ze świadomością, że ratujesz przyjaciela. Później... Później przeżyłabyś tylko ty. Tarimin to kłamca. Magowie jego ojca nauczyli go prostej, acz skutecznej sztuczki. Nikt nie może wkraść się do jego umysłu. Nikt. Tym bardziej staje się groźniejszy. On używa przeciwko innym nawet swoich własnych uczuć, które zagłusza żądzą władzy. A ponadto... - oderwał dłoń od mojego podbródka i wstał - A ponadto cię kocha. Sel znów prychnął i ruszył za Lezardem na górę. Zostałam sama z Tariminem, ale nie patrzyłam na niego. Zamarłam. Patrzyłam w przestrzeń, tam gdzie kiedyś były bursztynowe oczy. - Cai, Lezard kłamie - rzekł nagle Tari - On mówił o sobie. Trzyma cię przy życiu tylko dlatego, że chce się jak najwięcej dowiedzieć o mnie, o moim ojcu, o stolicy. Kiedy zacznie się wojna będziesz dla nich już tylko żywą tarczą obronną. - Co z Sorą? - spytałam tak, jakbym nie słyszała jego słów. Nie zastanawiałam się nad tym pytaniem, po prostu je powiedziałam. Tak po prostu. - Sora umarła na ospę 3 dni temu - szepnął niemal niedosłyszalnie. Milczałam myśląc tylko o jednym: "Naprawdę musze wybrać". Z jednej strony przyjaciel z dzieciństwa, miłość mojego życia, przybrany starszy brat, który troszczył się o mnie, który naraził się na niebezpieczeństwo by mnie ratować mimo, że jego żona umarła, a który teraz siedzi związany i pobity przez wilków - tę druga stronę. Wilków, którzy wciągnęli mnie w te plątaninę zdarzeń, wilków których tak naprawdę nie znam, obce mi są ich obyczaje. Nigdy nie wiem co kryje się w ich oczach, takich tajemniczych i niedostępnych. Oczy zaszły mi łzami. Zamknęłam je, ale zaraz otworzyłam. Wybacz mi, pomyślałam rozpaczliwie i sięgnęłam do węzłów na nadgarstkach Tarimina. - Wiedziałem, że podejmiesz właściwą decyzję - powiedział Tari niemal tryumfalnie. - Właściwa decyzja jest tu pojęciem względnym - szepnęłam i zacisnęłam bardziej węzły. - Co robisz?! - zdziwił się, ale i zdenerwował. - Podejmuje decyzję - mruknęłam i odeszłam by nie słyszeć słów Tarimina wypowiedzianych w gniewie. Ruszyłam do kuchni. Czułam się jak wyprana z wszelkich uczuć. Skazałam przyjaciela na śmierć i tak właściwie to ja wykonam wyrok. Weszłam do kuchni i zatrzymałam się. Na krześle siedział Sevotharte. Kolana miał podciągnięte pod brodę. Smutne, strudzone oczy spojrzały na mnie. To nie był wzrok jedenastolatka. - Dlaczego? - spytał prosto, a w tym pytaniu zawierało się wszystko. - Nie wiem - odpowiedziałam i zaczęłam przyrządzać sobie posiłek. Biorąc pod uwagę to, że miałam wolną tylko prawą rękę robiłam to raczej nieudolnie. Zignorowałam go, zachowywałam się obojętnie. Wiem, ale nie byłam zdolna do innej reakcji. - Uratowałaś mi życie - stwierdził cicho. - Tak - przytaknęłam. - Ale zabiłaś człowieka. - Tak - Dlaczego? - Dlaczego? - powtórzyłam jego pytanie z nutką ironii - Nie wiem czy jest na to jakaś odpowiedź. Pewnie dlatego, że nie mogłam pozwolić by zginał przyszły władca - uśmiechnęłam się lekko, ale z goryczą. - Ja... Ja cię szanuję, ale nie narażałbym siebie na uratowanie człowieka - pochylił głowę. Miałam wrażenie, że płacze. - A myślałam, że zdołałam cię nauczyć, że każde życie jest ważne, nie tylko twoje - westchnęłam. - Nie, nie, źle mnie zrozumiałaś - pokręcił przecząco głową - Ja bym się nie narażał, bo... - urwał - Cailith, ja się nie boję śmierci, bo wiem, że kiedyś i tak po mnie przyjdzie i to najpewniej przed czasem, ale... Ja się boję. Bólu. Cierpienia. Strachu... Przepraszam. Patrzyłam na niego oniemiała. Sevotharte w istocie był dzieckiem, mimo, że od malutkiego uczono go, że jest pępkiem świata, najważniejszym wilkiem i przyszłym władcą. Tak, to tylko mały chłopiec, na którego barki nałożono zbyt wielki ciężar. A jednak wytrzymał to. - Nie przepraszaj - rzekłam. Nie chciałam nic więcej dodawać. - Sel był moim nauczycielem - powiedział nagle. - I co z tego? - spytałam obojętnie. - On mnie uczył tego co ty, ale ja chciałem być taki jak on. - Dlaczego mi to mówisz? Uważasz, że to ma jakiekolwiek znaczenie? - Chcę żebyś wiedziała, że jesteście do siebie bardzo podobni. - Przestań! - warknęłam - Nie chcę mieć z nim nic wspólnego. Rozumiesz? Nic! - Ty go nienawidzisz - stwierdził ze zdziwieniem. Zacisnęłam usta i odwróciłam się tyłem by dokończyć przygotowanie posiłku. Wykonywałam gwałtowne, nerwowe ruchy. W końcu uraziłam się w chorą rękę. Skrzywiłam się z bólu. - Pokaż - powiedział Sevi, a gdy się do niego odwróciłam przyłożył swoje dłonie spowite niebieską poświatą do złamanej ręki - To powinno pomóc. Poczułam ciepło i mrowienie w całym ciele. Ból minął, a na jego miejsce pojawiła się błogość. Przymknęłam oczy. - Zostaw! - usłyszałam krzyk Lezarda i otworzyłam szybko oczy. Lez dość brutalnie odepchnął Sevotharte. - Chciałem pomóc - tłumaczył się Sevi. - Powinieneś się bardziej przykładać do nauki, smarkaczu - warknął Lezard. Takiego go jeszcze nie znałam - Nie wiesz, że nasza magia uzdrawiania nie może być stosowana u ludzi? Chcesz ją zabić? - Nie. Nie, ja... - Wyjdź - przerwał księciu Lezard. - Ale... - Wyjdź! - powtórzył dobitnie. Milczałam. Byłam zamroczona magią. Sevotharte opuścił kuchnię, a Lez zaczął badać moją rękę. - Dlaczego tak na niego nakrzyczałeś? Przecież wy też leczyliście mnie magią - rzekłam w końcu. - Sevotharte wciąż się uczy. Jego magia jest zbyt chaotyczna, by mógł używać jej jako środek uśmierzający dla ludzi. Mógł cię skrzywdzić - odparł już opanowanym głosem. - Co się z tobą stało? - przyjrzałam mu się dokładnie. - Słucham? - przeniósł wzrok z mojej ręki na twarz. - Odkąd wyjechaliśmy z Arnii stałeś się bezwzględny i wręcz agresywny. Dlaczego? - Słucham? - powtórzył jeszcze raz, ale tym razem jego ton był nieco inny. - Drażnisz się ze mną - zauważyłam bez uśmiechu - Zacznij mnie traktować poważnie. - Nie mogę, Cai - na jego ustach zagościł zawadiacki uśmieszek - Jesteś dla mnie jak młodsza siostra. - A młodsze siostry to już trzeba lekceważyć, tak? - zapytałam buńczucznie, ale nie z wrogością. - Ależ nie. Oczywiście, że nie - uśmiechnął się szerzej i ruszył do wyjścia. - Ej, wracaj tu natychmiast! - krzyknęłam za nim. On jest taki bezczelny, pomyślałam rozbawiona. - Nie zatrzymuj mnie - odparł i odwrócił się do mnie przez ramię- Idę przeprosić księcia. Wyszedł. Uśmiechnęłam się do siebie. Próbowałam wytłumaczyć sobie moją, jakże wielką, sympatię do Lezarda. Jest w nim coś takiego co przyciąga. Czułam, że jestem dla niego gotowa na każdy krok, bez względu na wszystko. -------------------- ...uuuu, powrót.
|
Sol z Ludzi Lodu |
![]()
Post
#73
|
![]() Tłuczek Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 42 Dołączył: 05.04.2003 ![]() |
NO jaaa, chyba nie doczekam się nowej częsci! No Iskra, żwawiej, żwawiej! Bo ja tu z niecierpliwością oczekuję czegoś new^^ Tyle czekałam to mogę i te pare dni nic nie zmieni..uch dobra jeszcze poczekam =) Pozdro.
-------------------- ![]() |
Dirbaa |
![]()
Post
#74
|
![]() Tłuczek Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 27 Dołączył: 30.06.2003 Skąd: Bytom... chyba =P ![]() |
No i co tu napisać... jak zwykle
wspaniale...
![]() ![]() |
iskra |
![]()
Post
#75
|
![]() Uczeń Hogwartu Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 207 Dołączył: 06.06.2003 Płeć: Kobieta ![]() |
Przepraszam bardzo, czy moja
"jednopartoofka" i "elfia moc" Psajcho nie sprowokowała
Cię, droga Dirbo, do myslenia? Takie posty sa ino do wyrzucenia... Może się
w końcu nauczycie komentować, co? Nieco kreatywnosci prosze... Niczego
innego nie pragne... A za Wasze komenty jestem wdzieczna... TYlko prosze,
starajcie sie chociaz troche... Bo zaczne sie obrazac
![]() -------------------- ...uuuu, powrót.
|
![]() ![]() ![]() |
Kontakt · Lekka wersja | Time is now: 15.05.2025 02:53 |