
Nienawidzę białych sukien,
Bo kojarzą mi się z deszczem,
Bo jak spadnie, to pobrudzi.
Potem prać to - czego jeszcze?
Idę szybko, toć nie szeptem!
Szeptem można tylko wracać.
A ja biegam całkiem głośno.
Ale wrzaskiem się przewracam.
I nie deszczem, a chodnikiem.
Cała suknia upieprzona.
Że to niby ja chlapałem...
Taka wdzięczność? Taka żona?