Zaamurski łowca trzmieli
Swą profesję chował w żyłach.
Ziemie wsze czerwienią bielił,
Kładąc wrogi swe w mogiłach.
Żądne śmierci złe owady
Ociekały krwawą śliną.
Ledwo mrugnąć dało rady -
Po zabójcach wnet słuch ginął.
Mając głowę i dwie ręce,
Zaamurski służył bratom.
Walce zacnej oddał serce,
Nie czekając wieńców za to.
Miłowaniem ludzkim ludzi
Nie wynosił się wśród lodów.
Krwią złych braci gleby brudził
Aż po skośne wzroki wschodu.
Czasem tylko na Syberii
Śmiałki stawią nogi lniane
Obok śnieżnej artylerii,
Dzięki której żyć im dane.