MaryStebbins
09.03.2007 20:49
Takie wieczory są, żeby ukroić sobie jabłko
I ten kawałek zjeść sypany cynamonem.
I móc pokichać, nie pytanym o gardziołko
I od kichania się popłakać za tym stołem.
I gdy się płacze- a nikogo nie ma w domu,
Ani mateńki/mamusi, ani kota, ani gości
To chce się pomóc-ale wtedy nie ma komu
I można płakać-bo się wie, że to z miłości.
A gdy już późno, ale jeszcze nie wracała
Można wyjść w ogród i oddychać w tej ciemności
I tak się cieszyć, że tu obok gdzieś nie stała,
Bo to się wie, że to się czeka też w miłości.
Rookwood
09.03.2007 21:04
Fajnie. Najbardziej chyba nastroj i nawet slowo milosc wydaje sie nowe.
Alez ja nie lubie tej mateńki. No nie moge przeskoczyc uprzedzen.
Niezłe. Dobra. Bardzo dobre. Super.
Jestem pod wrażeniem.
PrZeMeK Z.
09.03.2007 23:19
Bardzo ładny. Wszystkie zwrotki mają coś w sobie, ale najbardziej ujęła mnie pierwsza. Być może dzięki tym jabłkom.
Aczkolwiek chyba nie do końca odebrałem przesłanie. Mniejsza.
Wydaje mi się, że dawno nie umieszczałaś tu wierszy, choć mogę się mylić. Jak na "reaktywację", bardzo dobrze.
: )
Świetne! "Mateńka" rzeczywiście lekko drapie w uszy, ale całość piękna. Po prostu piękna. Płakanie z miłości, ogród, jabłko z cynamonem... naprawdę nie mam słów. Może tylko tyle, że jestem z Ciebie dumny. ;P
MaryStebbins
11.03.2007 20:36
Jeeezu, co za marudy!
Dobra, dostajecie wersję mamusi wedle upodobania.
Mi mateńka kojarzy się po prostu ze zmęczoną, zabieganą matką, wracającą nocą po załatwieniu miliona spraw.A mamusia to już nie to samo, acz dopuszczam.
Ten wiersz ma w sobie jakiś nieuchwytny klimat...niepowtarzalna atmosfera chwili.
Od razu wyobrażam sobie domek na skraju wsi, ganek, zachód słońca i ciepły wieczór przesycony zapachem jabłek.
Rookwood
11.03.2007 20:58
Mamusia mi sie jeszcze mniej podoba

A jesli chodzi o spracowanie, to widze matke, ale nie jestem za zmianami w wierszach. Uwazam, ze powinno sie je 'ulepszac' tylko, kiedy jest sie w tym samym nastroju, czy na tym samym natchnieniu.
Matenka pasuje, mimo, ze jej nie lubie.
MaryStebbins
11.03.2007 22:04
Nie podzielam.Uważam właśnie, że jeśli poprawiać, to tylko już po nastroju.Na chłodno, wyliczając i słuchając brzmienia.Bo, żeby wiersz był dobry, musi dopiero wprowadzić w nastrój, a nie zmuszać do czytania w odpowiednim od początku-bo zazwyczaj rzadko kto ma idealnie dobrany nastrój do wiersza, który zaraz przeczyta.
Rookwood
11.03.2007 22:15
Ale ja nie mowilam o nastroju czytajacego, tylko autora. Masz pomysl i sie go trzymasz, kiedy konczysz mozesz juz nie czuc uroku chwili, kiedy pisalas ten wiersz. Nie wiem, czy o to samo ci chodzi.
mateńka, gardziołko
no nie
kawałek sypany cynamonem jest smaczny
a co do reszty to hmm, nie wiem co napisać...podobny do wszytkich Twoich wierszy.
Mowa trawa. Za dużo gadania w tym wierszu. Mniej, mniej, wszystkiego mniej.
MaryStebbins
12.03.2007 15:19
Chodzi mi o to, że żeby poprawić wiersz, tak, żeby się podobał czytającemu, trzeba to zrobić, kiedy już pierwszy nastroj, z którego wiersz powstał, minie, dlatego, że czytający czytając nie będzie w tym samym nastroju-a więc wiele rzeczy, które byłyby oczywiste i idealnie pasujące dla osoby znajdującej się w tym nastroju będą mu przeszkadzały.Często tak jest, że czytamy coś i zupełnie nam nie odpowiada a potem wracamy do tego po raz kolejny kierując się troszkę innymi emocjami i poszczególne słowa wydają inne brzmienie, niż poprzednio. I wydaje mi się, że żeby uniknąć takiej 'chybotaniny' w wierszu, dobrze jest poprawić go na chłodno, wcielając się w rolę bezklimatycznego czytelnika.
Ale to tylko moje zdanie; )
To jest "lekka wersja" zawartosci forum. By zobaczyc pelna wersje, z dodatkowymi informacjami i obrazami
kliknij tutaj.
kulturystyka trening na masę