za dwoje dzieci naraz przecież!
QUOTE(TimmY @ 04.08.2008 21:53)
tesknie za naprawde dobra prowokacja.
w stylu 30 letnia psycholozka podszywajaca sie przez miesiace za dziecko..
zieeew.
just wait 10 years :>
PrZeMeK Z.
05.08.2008 07:55
Mnie najbardziej rozbawił "Stanisław" w poście Ewy. Obvious reference is obvious

Skoro już offtopujemy. A co tam.
Zaczynam nie cierpieć mojej pracy. Lubię samo zmywanie, ale zaczynają coś przebąkiwać o tym, że będę jeszcze prasować obrusy. A takiego. No sorry - za 6 zł/h to ja tam tysiąca rzeczy robić nie będę.
po co wyznaczać terminy oddania projektu, jak się nie dosyła materiałów, kruwa no? po co mi ucinać urlop, jak wracam, a i tak nie mam co robić? :/.
Pawelord2
05.08.2008 13:00
Przylacze sie sie do lamentow, sprzet ktory ma pracowac za mnie psuje sie srednio 2 razy w tygodniu, za kazdym razem inaczej. A dzisiaj ktos mi przestawil temperatury do jakich mial sie nagrzewac i gdyby nie boska opatrznosc to by sie calkiem spalil i byloby niefajnie...zawisc ludzka nie zna granic
QUOTE(TimmY @ 04.08.2008 21:53)
tesknie za naprawde dobra prowokacja.
No nie? Dysko i tipsy sa takie
passe. Na bank w temacie o szkole napisalaby, ze ona sie nie uczy bo ma lepsze rzeczy do roboty, na przyklad lizanko we fiacie ze swoim menem a w ciuchach ze jej ulubiony autfit to rozowa latex mini z jeansowym motylkiem. Prowokacja, prowokacja, krolestwo za prowokacje!
Ludwisarz
05.08.2008 14:23
Na przyklad abstrakcja moglaby byc calkiem niezla prowokacja swego czasu, ale to, ze jest jak najbardziej prawdziwa ze swoimi pogladami.. to jest absolutely amazing :)
Ludwisarz
09.08.2008 22:44
Miętówka
10.08.2008 12:32
QUOTE(TimmY @ 05.08.2008 13:23)
Na przyklad abstrakcja moglaby byc calkiem niezla prowokacja swego czasu, ale to, ze jest jak najbardziej prawdziwa ze swoimi pogladami.. to jest absolutely amazing

Abstrakcja też jest
passe Bonnie rozwala swoją opinią na temat Muzyki Klasycznej

.
Elva --> To już dwa królestwa za prowokacje.
PrZeMeK Z.
11.08.2008 13:17
Ej, nie przychodźcie nigdy do pijalni czekolady na Wilanowie w niedzielę. Bo jak się dowiem, to wyjdę i mopem zatłukę.
Wczorajszy dzień to był koszmar. Niech przemówią fakty: po raz pierwszy, odkąd tam pracuję, miałem zapełnione naczyniami wszystkie cztery kosze od zmywarki plus stos naczyń w zlewie, drugi stos obok zlewu i jeszcze kilka drobiazgów na zapleczu.
Ugh.
spójrz na to z innej strony, wreszcie w pracy robiłeś to, na co cię zatrudnili
Dokladnie em, dokladnie! Przemku, czego jenczysz, przeciez widziales na co sie piszesz, to czemu sie mazgajisz?
pwn'd
a ja dostałam dziś pracę w biurze i zaczynam od jutra
Miętówka
11.08.2008 21:09
Brawo!
Jakaś strona Inernetowa or something like that?
Ludwisarz
11.08.2008 21:19
Dostalem wyplate!
Zostaja w moim miescie dluzej o tydzien!
Moge pojechac z nimi do Bristolu na kilka dni!
QUOTE(Miętówka @ 11.08.2008 21:09)
Jakaś strona Inernetowa or something like that?
tu
QUOTE(TimmY @ 11.08.2008 20:19)
Dostalem wyplate!
Zostaja w moim miescie dluzej o tydzien!
Moge pojechac z nimi do Bristolu na kilka dni!
groteskowe postacie z Tymonowego carnivale ;)
PrZeMeK Z.
11.08.2008 23:43
QUOTE(sabinka @ 11.08.2008 14:27)
Dokladnie em, dokladnie! Przemku, czego jenczysz, przeciez widziales na co sie piszesz, to czemu sie mazgajisz?
Nie kuś mnie, żebym Ci odpowiedział tak, jak mam ochotę.
elo, właśnie wróciłam z pracy.
7:30 - 20:00
śpiewam i tańczę, zjadam chodzące mięsko i generalnie trochę jestem nie tego.
Ludwisarz
23.08.2008 00:31
Podobniez, tylko ze ja padam na ryj, nie usmiecham sie i nie odzywam.
I zaczyna mnie wkurzac, ze slysze co 30 minut pytanie z ust jakiegos Angola "Przepraszam Pana, czy Pan sie dobrze czuje?"
Tak. Zmeczony tylko jestem.
harolcia
23.08.2008 19:56
Tak jeszcze w kwestii sezonowej pracy. Robiłam tatuaże. Z henny. Dwutygodniowe XD. Szczęście, że to już się skończyło...
BlackOmen
25.08.2008 22:02
ktoś z was w trakcie pracy musiał przenosić czyjeś zwłoki?
?:O
pracowałem kiedyś na cmentarzu i do tego bardzo krótko.
BlackOmen
25.08.2008 22:15
ja w szpitalu i gdyby nie to że pieniądze do bani to całkiem, całkiem. było tam nie pracuje ani jedna normalna osoba każdy ma coś z głową
Pawelord2
26.08.2008 13:07
Moze i nie nosilem ale w trakcie studiow mialem okazje pokroic ;]
Rok temu tez na praktykach z braku ciekaszych zajec wozilem ludzi na operacje i minela chwila zanim mi ktos uswiadomil ze zywych wozi sie raczej glowa do przodu niz nogami ;]
Ale praktyki jak to praktyki - nie wiazaly sie z zadnym zarobkiem ;/
Pawelord2
02.09.2008 12:58
Anglia glupia jest ;/
Nie dosc ze czekam na wyplate jak na zbawienie ktore nie nadchodzi to sie jeszcze okazuje ze wspanialomyslnie zostalo mi potracone 400£ na rzecz podatku...zegnajcie wakacje na jachcie i drinki z parasolkami.
Ale na otarcie lez dowiedzialem sie ze moge sie starac o zwrot tych pieniedzy skladajac odpowiednie podnie w odpowienim okienku (grr...biurokracja) a podanie zostanie rozpatrzone i byc moze w ciagu pol roku (...) odzyskam co moje.
Myslalem ze moze jezyk podszkole - a tutaj albo polakow spotykam, albo hindusow ktorzy po angielsku mowia tak jak u nas dzieciaki z podstawowki.
Wole na czarno w truskawkach czy na budowie robic...
dobra, ulzylo mi, thx, bye ;]
Avadakedaver
02.09.2008 15:01
ur welcome
Ludwisarz
02.09.2008 15:17
Etam, narzekasz. Trzeba sie bylo na czarno zatrudnic, jak ja :P
Ludwisarz
08.09.2008 17:04
Skończyłem pracować.
Jak pewnie wiecie - była to praca w wesołym miasteczku. Lecz nie zawsze było tak wesoło. Najtrudniejsza dla mnie była praca stricte fizyczna, gdzie momentami z bezsilności prawie płakać mi się chciało. Nie jestem strongmenem, a takiej pracy odemnie wymagano. Ponaciągane mięśnie, stłuczona kostka, dziesiątki zadrapań, skaleczeń i ubrań albo rozprutych albo niemiłosiernie zapaskudzonych smarami i węglem. Ostatnie 5 dni były jednak najcięższe, bo stwierdziwszy, że nie chcę wydawać 10 funtów na bilet w obie strony, wstawać 5:40 by w pracy być na 9 i wracać do domu chwilę przed północą (sprawdziłem jak to jest - męczy) - postanowiłem zostać z nimi i zamieszkać w wesołym miasteczku. Początkowo dostałem pomieszczenie w przyczepie kempingowej 2 m x 2 m z 2 piętrowymi łóżkami. Zamykane drzwi, żarówka - bomba. Następnego dnia przyjechała rodzina z Somalii i to oni tam zamieszkali - ja musiałem zamieszkać na pozostałe 3 dni w kabinie kierowcy w ciężarówce. Gdyby nie stała ona koło ruchliwej ulicy i miała zamknięte okna (jedno uchylone w 1/4) - byłoby miło. Ale uwierzcie mi - przez 2 długie dni rozstawialiśmy miasteczko, co jest ciężką, fizyczną pracą. W deszczu. Nie, że deszcz padał to czekaliśmy aż przestanie. Pracowaliśmy w deszczu. Dwa dni. Do cna przemoczone buty nie miały jak wyschnąć, toteż każdego kolejnego dnia po włożeniu świeżych skarpetek - musiałem wsunąć stopy do.. kompletnie mokrych butów o nienajlepszym aromacie.
Teraz może trochę pozytywów dla odmiany. Pięniądze nie takie złe, szczególnie dobre było to, że na czarno - żadnych rejestracji, podatków etc. - przez to jednak pracowałem poniżej minimalnej krajowej 7 dni w tygodniu średnio od 10 rano do 20 wieczorem. Carter's Steam Fair, bo takoż się zowie moje miejsce pracy, to naprawdę przepiękne wesołe miasteczko w stylu vintage, które praktycznie od marca do listopada co weekend odwiedza inny zakątek wielkiej brytanii. Atrakcje są naprawdę stare (100letnie silniki parowe zasilające np. karuzele czy konie tamże datowane n 60-70 lat) i piękne, bo właściciele naprawdę się przykładają i WSZYSTKO jest ręcznie malowane - a mają oni talent. Sami mieszkają w starych przyczepach, również vintage, które naprawdę w środku są ekstrawaganckie i po prostu klimatyczne. Carnivale, jednym słowem.
Ludzie. Pracownicy mojej części miasteczka to mieszanka kulturowa. Zaczynając od Irlandczyka ("Siemanko piknie" "Wanna vodka?"), przez londynskie murzynki z Jamajki, siwego anglika palącego co 3 minuty, reprezentację Republiki Południowej Afryki (w tym jeden niesamowity człowiek, z którym mam nadzieję jeszcze długo utrzymywać kontakt), myspace'owe british chikcs, afgańczyku-nietalibie, Bułgarze studiującym na Ukrainie, Angliku, który za tydzień ma ślub i również lubi żarty o Twojej Starej; na jamajczyku, który mnie nie lubił, a którego żoną jest Polka (nigdy nie odpowiedziała na moje "Dzień dobry"). A pośród nich Tim from Poland. Cheeky, always smiling weirdo. W pierwszych dniach posądzany nawet o homoseksualizm, co ja później się okazało - było wynikiem nadmiaru mojej energii (taniec z dziecięcą parasolką w deszczu w rytm rock'n'rolla) oraz nieudolnych prób naśladowania brytyjskiego akcentu. Dodam tylko, że w innej części wesołego miasteczka można było trafić na śladowe ilości Pakistanu czy jednego z afrykańskich krajów, gdzie językiem jest zestaw dźwięków podobnych do chrząknięcia, kasłania czy mlaskania.
Nie wszyscy jednak dobrze traktują foreignerów. Trzeba o tym pamiętać. Często padało pytanie po kilku minutach niezaobowiązującej rozmowy z klientami "So where are you from?" "Poland" - i teraz albo "Aha..." i jakoś rozmowa się urywała, albo rzadziej pracują-dla-mnie-polacy-dobrze-pracują lub "Lech Wałęsa!" tudzież "Cracow!", raz "Zielona Gora!".
All in all - skończyłem, teraz chwila odpoczynku, jakieś małe zwiedzanko i do domciu. Jest baaardzo dużo do opowiadania, ale komu by się chciało to czytać? :)
PrZeMeK Z.
08.09.2008 17:10
No nam przeca!
Tymonie, szczerze współczuję warunków pracy. I pomyśleć, że ludzie wyjeżdżają "za chlebem" na całe lata, żeby żyć w niewiele lepszych warunkach...
Miłego wypoczynku, pozwiedzaj sobie muzeum Doctora Who i co tam jeszcze chcesz. A potem wracaj do nas, bo nam Ciebie brakuje!
Also:
duzo bym teraz dala za prace fizyczna na powietrzu, zamiast tego sleczenia godzinami w zamknieciu przed monitorem... ale jutro jade do Mszany Dolnej z jakimis papierami, wiec luz

a vintage wesole miasteczko musie byc suuuper, chcialabym bym bardzo takie zobaczyc, pics!
czytac? jakie czytac? spotkamy się przy piwku i wszystko opowiesz z detalami

ja mam co prawda pracę spokojną, czystą i nie muszę nadwerężac zdrowia, ale za to o ile mniej wrażeń ;p
Avadakedaver
09.09.2008 22:01
ja miałem fajnie w lipcu. w pracy.
siedzi koleżanka której raczej nie lubiłem za szybką, rozłączyła się, wychyla i mówi do mnie
"tej, ale miałam pacjenta, pedał jak nic!"
nie wiedząc jak odpowiedzieć, rzuciłem banałem "a co, nie lubisz gejów?"
"nie" powiedziała - "wkurzają mnie"
podniosłem brwi i powiedziałem "o rly, a znasz jakiegoś chociaż?"
"tak, znam jednego."
"No to znasz już dwóch" odparłem pokazując pierścionek na palcu, po czym wydusiłem kolejny numer nie patrząc już na nią. Udawałem że jej nie słucham, ale wyraźnie słyszałem jak mowila "nie no, to moze mam takie uprzedzenia po tym jednym ktorego akurat nie lubię..."
Wiedziałem że będę tam tylko do koncamiesiaca wiec walilo mnie to co tam oni sobie o mnie myślą.
chyba juz wam o tym mowilem btw.
PrZeMeK Z.
09.09.2008 22:06
Mnie nie mówiłeś

Mistrz ciętej riposty!
Ej, mnie też większość gejów wkurza i co, zabronisz mi avadziu?

Spoko, ty mnie kiedyś wkurzałeś bardziej niż geje, a potem spotkałem cię w realu i chyba nawet trochę polubiłem
skonczylam wlasnie pracę, łiiiiiiiiii!!!
wstaję rano, idę do pracy. pracuję. albo coś. kończę w nocy. albo prawie. wracam do domu. siadam do pracy. kończę rano. idę spać (na chwilę - tak 2-4 godziny). wstaję. idę do pracy.
czy to już pracoholizm?
na szczęście studenty się zaczynają, będzie trochę przerw na hobby...
Hobby - ukladanie pytan na kola i wejsciowki?
jakie tam koła? jakie wejściówki?
przecież to nudne.
poza tym ja projektowanie prowadzę. i nawet listy na nim z reguły nie sprawdzam.
standard, standard, u nas na projektowaniu lista obecnosci pojawia sie na pierwszych zajeciach, po czym pan asystent uroczo gubi ją już na następnych ;] zresztą po co to komu, i tak widac, czy ktos chodzil czy nie.
U nas szczyt klimatyczny w grudniu, 2 tygodnie wolnego calkiem z czapy, wiec sie pilnuja i robia listy na wszystkich zajeciach, bo nie ma kiedy odrabiac. Koles od writingu jest nawet tak skrupulatny, ze juz teraz zapowiedzial inclass essay writing na 2h co 2 tygodnie, paragraph regularnie co tydzien i max 3 nieobecnosci (usprawiedliwione 2 + 1 nie), ale trudno sie dziwic, skoro takie masy mają problemy z tym na egzaminie.
A co do pracy to cos by mi sie przydalo, ale tak wlasciwie to nie chce zrezygnowac z weekendow z Dannym, a tylko wtedy moglabym jakas prace podjac. Chyba ze nie wiem, skladanie dlugopisow? :P
a nie. gubić nie gubię, bo to zawsze jakaś pomoc przy przypominaniu sobie imion

za to praca mnie kiedyś wykończy. chyba, że wcześniej się zabiję na motorze. w sumie nie wiem, co lepsze...
projekt platformy wiertniczej to zło.
I TO JESZCZE NA PAPIERZE !_!]
o nie ten temat, i chuj.
czemu nie ten temat?
ten temat.
projekty to zło. fakt.
ale widziałeś kiedyś inny niż na papierze?
Na kalce.
Do tej pory mi niedobrze jak sobie przypominam dźwięk żyletki drapiącej po kalce.
A, no i w ramach kreatywności próbowaliśmy kiedyś drukować na folii, ale to był kiepski plan.
bo to w szkolnym temacie miało być.
ja bym wolał jednak nie ołówkami jak teraz.
Ołówkiem to jeszcze da radę, nam kazali się bawić rapitografami, przeklętymi reliktami odległej epoki.
Cytując mojego 86-letniego profesora od budownictwa ogólnego: "na komputerze to możecie sobie pasjansa ułożyć, rysować macie się uczyć jak Pan Bóg przykazał, na kalce."
Zgroza.